Profesjonalna dupencja

Profesjonalna dupencja




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Profesjonalna dupencja



Konto






Konto






Zamknij






Konto








Archiwum – Listy ateisty


O nas


Kącik Anumlika






Tygodnik Polityka


Pomocnik Historyczny


Poradnik Psychologiczny


Niezbędnik Współczesny


Salon






Wybory Parlamentarne 2019


PiS


Lewica


Koalicja Europejska


Prezydent


Sądy






500 plus


Reforma edukacji


Kościół


LGBT


Prawa zwierząt






Brexit


Unia Europejska


Donald Trump


Bliski Wschód


Rosja


Chiny






Emerytury


PIT


Węgiel


OZE


GAFA


Listki CSR






Książki


Muzyka


Film


Seriale


Wystawy


Teatr


Gry


Paszporty Polityki


Nagroda Architektoniczna






Zdrowie


Wszechświat


Technologie


Zmiany klimatyczne


Nagrody naukowe






Passent


Hartman


Szostkiewicz


Chaciński


Chętkowski


Wszystkie blogi






Historia


Ludzie i style


Klasyki Polityki


Moje miasto


Fotoreportaże


Archiwum


Autorzy


Tematy


O nas


Sklep Polityki



Aby komentować, zaloguj się na konto portalu Polityka.pl
Nie masz konta w Polityka.pl? Zarejestruj się

Newsletter
Prenumerata cyfrowa


iOS i Android W aplikacjach publikujemy pełne wydania tygodnika POLITYKA oraz nasze pisma.



Aplikacja Fiszki
fiszki



Fiszki Polityki Codziennie podsumowujemy dla Ciebie najważniejsze wydarzenia dnia.



Dwutygodnik FORUM
Polityka Insight
Leśniczówka Nibork
Projekt: Cogision , Ładne Halo
Wykonanie: Vavatech
Prawa autorskie © POLITYKA Sp. z o.o. S.K.A.


Ateiści się skrzykują. Wreszcie. Przybywa grup, stowarzyszeń, fundacji, które chcą być publicznie zauważane jako podmioty aktywnie działające na rzecz świeckiego państwa. Jako ci nieobojętni na panoszący się w każdej sferze życia publicznego Kościół katolicki. Jako głos mniejszości wciąż w prostacki sposób postponowanej przez przedstawicieli tegoż Kościoła.
Choć osobiście mam uraz do gromadzenia się pod jakimikolwiek sztandarami, szturmówkami i prostymi hasłami, jakie da się wpisać na plakat czy baner, ten pączkujący pod wieloma postaciami ruch bardzo mnie cieszy. Bo to znaczy, że jeszcze komuś się chce cokolwiek robić w sferze publicznej i dla publicznego dobra. Właśnie tak: publicznego dobra. Upominanie się o prawa mniejszości, która nie łamie prawa i nie dąży do obalenia państwa demokratycznego, jest bowiem działaniem na rzecz lepszego życia całego społeczeństwa, jakkolwiek górnolotnie to brzmi. A oczywiście nie chodzi tu jedynie o mniejszość ateistyczną, lecz o wiele innych mniejszości, którym wciąż niełatwo żyje się w naszym kraju. Nie muszę ich raczej wymieniać — kto ma oczy ku patrzeniu i uszy ku słuchaniu, bez trudu je wypatrzy i usłyszy.
Pisałem już tu kiedyś, że na marsze nie chodzę, bo nie lubię uczestniczyć w zbiorowych uniesieniach (PRL jakoś mnie tego skutecznie oduczył). Ktoś przytoczył na tym forum sposób Terry’ego Pratchetta na obliczanie IQ tłumu i, prawdę mówiąc, coś w tym niestety jest, nawet gdy gromadzi się tłum racjonalistycznych agnostyków. Zarazem rozumiem ludzką potrzebę zjednoczenia się, odczucia siły grupy, zobaczenia się, zamanifestowania wspólnego celu — to wydaje się konieczne, żeby w ogóle cokolwiek osiągnąć. Nie wszystko da się załatwić pisaniną w sieci, ale jednak rezerwuję sobie prawo do takiego właśnie samoograniczenia. Co nie znaczy przecież, że nie włączę się, kiedy wyda mi się to konieczne.
Tegoroczne Dni Ateizmu (25–27 marca) , przygotowane przez Koalicję ateistyczną wraz z innymi organizacjami areligijnymi, zaplanowane są ze sporym rozmachem, mimo bezrozumnego (przynajmniej czasami) wycia, jakie dochodzi ze strony prawdziwych, a według nowej nomenklatury pana prezesa — intensywnych katolików. Swoją drogą, mało kto tak skutecznie obrzydza katolicyzm, jak właśnie ci najintesywniejsi katolicy. Niech im ziemia lekką będzie.
Zatem — sam niejako trochę się uchylając — zachęcam wszystkich, by przynajmniej zainteresowali się rzeczonymi Dniami Ateizmu i związanymi z nimi wydarzeniami. Warto też może poprzeglądać te rzeczywiście coraz liczniejsze strony rozmaitych organizacji racjonalistycznych, humanistycznych, ateistycznych, agnostycznych, antyklerykalnych itd., itp. Może to im bardzo pomóc, bo — niestety — widać, że czasem ich twórcom brak na dłuższą metę zapału i weny, nowe wpisy pojawiają się dość rzadko, a dyskusja pod nimi bywa niemrawa.
Kto zna inne warte uwagi, proszę o podawanie linków. Niepolskich nie podaję świadomie, bo choć jest ich mnóstwo, nie zastąpią naszej własnej aktywności.
Dni Ateizmu planuje w tym roku zasilić obecnością. Warto dać wyraz swoim poglądom w przestrzeni publicznej, bo faktycznie głosy tej części spoleczeństwa są słabo słyszane.
No dobrze. Ateisci sie skrzykuja, szafa gra. A co bedzie z dostaniem sie do nieba? Znowu swiezo wdowiejaca malzonka bedzie musiala proborszcza blagac by udzielil ostatniego? A potem pochowal po katolicku?
No fair. Za duzo spychania na bolejaca kobiecine. No dobrze, czasem i na wdowiejacego bolejacego tez. To w przypadkach, gdy tylko on byl abstynentem. Inaczej to mamy z normalna niesprawiedliwoscia spoleczna.
Na kobiete spada obowiazek pochowku ateisty. A pochowek musi byc PO CHRZESCIJANSKU! Czy sa jakies cmentarze dla ateistow? Procz za brama cmentarna?
Ta POmroczna to porabany kraj. Naprawde
W rozmowie przy rodzinnym stole takie pytanie pada:
– Daddy, a ty jaki pogrzeg bys chcial miec?
Zgodnie ze swoimi odwiecznymi pogladami, odpowiadam bez namyslu:
– Po mnie chocby potop.
A najstarsza corka na to:
– Znowu wszystko na mum chcesz zwalic.
Przy takich ukladach rodzinnych kto wie i ja nie rozpoczne procesu pojednania z miescowymi katabasami. Czasu ubywa z kazdym dniem
Zyczylbym sobie jednego, zeby sie stalo po moim zejsciu z padola.
Zeby wdowa po mnie – o Babciusi mowie – wspominajac dopiero co zmarłego tak jej drogiego męża od wielu dziesiatkow lat, taka sentencje wyglosila na moim pogrzebie:
– Ach, co za wspaniały to byl mężczyzna. Braki w wielkości nadrabiał szybkością.
To naprawde will make my day. A i wiecznosc przy okazji
Stary Orteq umiera, leży na łożu śmierci, ostatnie jego chwile, nawet już oczu nie otwiera. Wokół łoża zebrała się rodzina, płaczą… Po dluzszej chwili stary Orteq pyta słabnącym głosem:
– Babciusiu, czy ty jesteś przy swoim umierającym mężu?
– Tak, ukochany mężu, jestem…
Po chwili Orteq się pyta:
– Ortequinie, czy ty jesteś przy umierającym ojcu?
– Tak, ojcze, jestem…
Znowu Orteq, po nastepnej chwili :
– Ortequilia, czy ty jesteś przy umierającym ojcu?
– Tak, jestem, ukochany ojcze…
Na to Orteq otwiera oczy i wykrzykuje:
– To kto, do cholery, pilnuje interesu?!!!
Orteq, ten z mojej przypowiesci, w Polsce nie mieszka od wielu dziesiatkow lat. W zwiazku z tym, on ma zycie zupelnie inne niz maja jego krewni i znajomi. W Polsce wciaz pozostajacy.
Pilnowanie interesu stoi wyzej niz pochowek. Czy inne umieranie
Pochowek po chrzescijansku jest takim samym absurdem jak jedzenie tylko potraw polskiej kuchni. Trzeba sie otworzyc na reszte ludzi zamieszkujacycg planete Ziemie. W grupie razniej jak zauwaza redaktor Kowalczyk nawet 6 feet under.
Uprzejmie prosze o zmoderowanie mojego postu w poprzednim watku. Jest to odpowiedz na post @Tanaki. Tam odpowiedzialem, by „starym” nowego nie zaklucac.
Bez bicia sie przyznaje, ze to ja zacytowalem Sir Terrego Pratcheta i zrobilem to dokladnie z tych samych powodow co Panskie. Dokladnie identyczny mam stosunek do tlumnych zgromadzen, a formulka pozwalajaca wyliczyc IQ tlumu, wyczerpujaco wyjasnia powody mojej instynktownej niecheci.
Niemniej, pomimo w/w niecheci, rozumiem, ze nadszedl czas, ze trzeba ruszyc cztery litery i sie pokazac. Nie w gronie znajomych ateistow, ale pokazac swiatu, ze jestesmy i ilu nas jest. Codziennie wychodze z domu, sie pokazywac i 25-27 Marca tez nie zaniedbam pokazania sie, tyle ze inwestycji 3ci raz w ciagu 2 miesiecy w bilet lotniczy do Warszawy nie planowalem, nie wspominajac o tym, ze nie mialbym z kim synka zostawic. We wlasnych oczach czuje sie usprawiedliwiony, choc zdaje sobie sprawe z tego, ze jako jeszcze jedna ateistyczna dusza na obchodach, mialbym wazna role statystyczna do odegrania.
Mnie by sie chcialo gdybym mieszkal w Polsce. Powodem bylaby chec zademostrowania odwiecznego prawa Polaka do powiedzenia nie w istotnych dla niego sprawach. A taka sprawa jest laicka i republikanska Polska. Ale ja z wami juz nie mieszkam…
Podniecanie sie IQ jest podobne do podniecania sie biblia.
No właśnie, statystyka wchodzi tu również w grę, dlatego warto się ruszyć. Też nie lubię zgromadzeń i tłumów, ale w sumie akcja będzie miała miejsce po sąsiedzku, a więc… na pohybel katolików, przede wszystkim tych intensywnych.
„Intensywni” tez sie pojawia, by zademonstrowac intensywnosc … Zwlaszcza wobec bezczelnej ateistycznej manifestacji.
Cóż, a mnie jest nie po drodze z „ateistami” jako takimi :(. Nie dlatego, że mam jakiekolwiek pozytywne nastawienie do czyichkolwiek zmyśleń, ale przecież nie określam się również przez brak instynktów morderczych, przez to, że nie jestem obywatelem Chin, przez to, że nie jestem schizofrenikiem … itd.
Powtórzę, moja całkowita, totalna obojętność na wymysły określane mianem religijnych nie czyni mnie „ateistą”, co by to dla teistów nie znaczyło. Teizm to ich problem, nie mój.
Ktoś powie, że się czepiam szczegółów. Nieprawda. To „ateiści” od razu ustawia strony jako równoprawne do dyskusji, tam, gdzie jej w ogóle nie ma.
Pawłowicz już straszy na Frondzie, ze zorganizowane grupy katolików mogą sie pojawić. Z przyjemnością urażę uczucia katolickie swoją obecnością.
„Pochowek po chrzescijansku jest takim samym absurdem jak jedzenie tylko potraw polskiej kuchni.”
Ta analogia bardzo odwazna jest. Do Holodomoru 1932-33 na Ukrainie nawiazujaca, jakby.
Dobrze ze tylko Ukraincy sie zglaszaja jako ochotnicy przyznajacy sie do kanibalizmu. Praktykujacy zjadanie swoich zmarlych z glodu dzieci Czy dzieci zjadajacych swoich zmarlych rodzicow.
„Trzeba sie otworzyc na reszte ludzi zamieszkujacych planete Ziemie.”
Wiec otworzmy sie na te reszte. Otwarcia na Ukraincow luz zesmy dokonali. Zrozumielismi ich Holodomor. Kanibalizmem podparty.
„Byly liczne były przypadki kanibalizmu. Po wsiach grasowały nawet bandy zdziczałych, wygłodniałych kanibali. Także w rodzinach dochodziło do aktów kanibalizmu. Zjadano słabszych członków rodziny, często były to dzieci (np.: pewna matka ugotowała syna dla siebie i córki). W ten sposób, kosztem słabych, próbowali przeżyć silniejsi. Pierwsi umierali ludzie przyzwoici, ci którzy nie potrafili jeść ludzkiego mięsa. Doszło nawet od tego, że powstał czarny rynek handlu ludzkim mięsem. Być może ludzkie mięso pojawiło się też w oficjalnym handlu w sklepach mięsnych na Ukrainie (milicja prowadziła liczne śledztwa w tej sprawie). W latach 1932-1933 skazano za kanibalizm około 2,5 tysiąca ludzi.”
‚http://alehistoria.blox.pl/2011/09/WIELKI-GLOD.html
Jako ateista niegromadny robię, co mogę – powtarzam się i powtarzam: jestem ateista. Przy okazji wytykam po raz stutysięczny państwu polskiemu, chodzącemu na smyczy katabasów: odpieprz się, ty głupie, kundlowate państwo, od tego, co krewni i znajomi królika zrobią z popiołem zmarłego. Chcą, to niech se nawet zjedzą bez zapitki – nie twoja rzecz.
Idę od grzechu do grzechu, od żartu do śmieszności, nikomu nie zawadzam albo się tylko zdaje, patrzę: Zakład Niekonwencjonalnych Usług Pogrzebowych.
– Zajdę – mówię – może co poradzą.
Zachodzę i mówię.
– Pierwszy raz mam do czynienia z klientem, co osobiście załatwia swój interes – mówi jegomość. – Godna naśladowania zapobiegliwość. Dysponujemy ofertą numer jeden na świecie: wrzucenie do krateru wulkanu, odparowanie, przerobienie na mączkę, którą żona może sypnąć pod kapustę, rozpuszczenie w kwasie, i najnowszy krzyk mody: umieszczenie w centrum sterowanej reakcji jądrowej – po tym to już pana ze świecą nie znajdą. Ale najpierw trzeba umrzeć.
– To już załatwione – umarłem tydzień temu.
– Ma pan jakiś papierek?
– Żartuje pan. Nie wiem, że umarłem?
– Najmocniej przepraszam, pan jak ta baba u lekarza: „Panie doktorze, pan zamknie oczy, coś pokażę”. Pan może sobie wiedzieć, że jest pan wielbłądem i ja, jako człowiek, panu wierzę, ale dla firmy rzeczywistość to papierek.
– To co mam robić?
– Najlepiej, żeby przyszedł ktoś z rodziny.
– Moje uszanowanie! Wyobraża pan sobie, że idę, nieboszczyk, do żony i mówię: „Masz przyjść z papierkiem”?
– A właśnie chciałem zapytać: jeśli pan umarł tydzień temu, to co pan robił do tej pory?
– Leżałem do góry brzuchem.
– Poważnie pytam.
– A co innego może mieć trupek do roboty?
– Zaraz, zaraz – z tego wynika, że obsłużyła pana konkurencja. Jak coś nie pasuje, to, bardzo przepraszam – niech naprawia ten, co sknocił.
– Nikt tu nie sknocił, jeśli nie liczyć żony.
– To o co właściwie chodzi?
– Na okrągło wbijałem w tępą głowę, żeby w razie czego wykręcić części zamienne, resztę – na łopatę i do pieca, i żeby panowie w sukienkach nie tańcowali. Rzecz jasna, żona zrobiła dokładnie na odwrót. Powiedziała w szpitalu: „Żadnych wycinanek. Nie będziecie mi chłopa wypychać gazetami”. Szpital na to – że nie złożyłem zastrzeżenia, więc ma prawo. Żona pytała, czy trup, jako całość, brał ślub z państwem, czy z nią. Nie było jasności. Powyrywali mnie sobie z rąk, nareszcie baba zwyciężyła, gdzie diabeł nie może, i popędziła do proboszcza. Najpierw się nie chciał zgodzić, bo nigdy mnie nie było w chałupie, jak chodził po kolędzie, ale ona akurat była przy forsie z mojej polisy, więc się zgodził. Takim sposobem, wbrew swojej woli, wylądowałem jako całość na działce dla samych swoich.
– I co to szkodzi?
– Panie, gdyby to był koniec – jasne, że mi nagwizdać, gdzie leżę. Ale się okazało, że – dopiero początek.
– Czego?
– Pieprzonego życia po życiu.
– Panie, toż to lepszy nius niż ten, że człowiek pogryzł psa!
– Jak dla kogo – pies by chyba nie powiedział.
– Taka wiadomość z pierwszej ręki! To jednak coś jest?
– To samo, co tu. Tylko się odwróciłem na brzuch, jak mnie przysypali – bo tak lubię spoczywać – już się ktoś dobija. Otwieram pokrywkę: sąsiedzi. Ani „dzień dobry”, od razu z mordą:
– Z jakiej paki się tu leży!?
– Z takiej – mówię – że się kitę odwaliło.
– Pytamy, z jakiej racji się leży w poświęconej ziemi.
– A co to wasz za interes.
– Świętokradca! – drą się. – Nie masz prawa!
– Zamknijcie japy, bo wam zęby powypadają.
– Bydlę farbowane! Jak trwoga, to do Boga. Za płot z nim!
Jeden jak mi przydzwonił różańcem w oko, tak się gałka przekręciła i teraz widzę do tyłu. A znowu ci zza płotu też się drą:
– Chorągiewka na wietrze! Kogucik na dachu!
– A żeż wasza mać! – mówię do wszystkich naraz. – Dajcie wy zgnić spokojnie, bez przydziału?!
Gdzie tam! Aż ta ich zielona ślina kapie mi co wieczór na garnitur. Gorsze, cholera, jak zombi.
– Czyli o co panu chodzi – o przekwaterowanie?
– O wykwaterowanie. Żeby zniknąć bez śladu jakby mnie nigdy nie było – nawet z ludzkiej, żeby ją zaraza, pamięci.
– Jeszcze mi się nie zdarzyło odprawić klienta z kwitkiem, ale w tym wypadku rozkładam ręce – jesteśmy tylko od sprzątania. Nie da się umrzeć, jak pan sobie życzy – bardziej, w każdym razie – w mojej firmie. Z tym niech pan idzie do lepszych fachowców.
– Znaczy – do kogo?
– Chyba do mnie – z sufitu głos jak grom. – Ale jeśli mrówka, która jest na moje podobieństwo, ledwie dotknęła wieczności, a już ma dość – to co J A mam powiedzieć?
My teraz walczymy z epidemia otylosci. Prosze sie obudzic.
P.S.
O kanibalizmie opowiadal mi wujek wiezien Workuty.
Żorż Ponimirski
17 marca o godz. 1:40
Katolicy maja takie same prawa do demonstrowania swojego obledu jak ateisci do de
Moje wieczorne igraszki z żoną
Dojrzałe Filmy Porno
Paląca nastolatka nagrywa porno

Report Page