Poszly ze soba do lozka

Poszly ze soba do lozka




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Poszly ze soba do lozka


Byla piekna pamietam, miala spokoj na rekach, i serce mi peka gdy mysle ze jej nie ma.



       Natalia poprawiła
swój i tak już perfekcyjny makijaż i fryzure. Poprawiła bluzkę i spódnicę.
Miałą nadzieję, że nie rozpoznał w niej dziewczyne sprzed kilku lat. Dotknęła
ręką gorącego policzka. Przecież jest profesjonalistką!

       Lot minął szybko i
bez problemów. Niestety nie mogła wyręczyć się Sylvią przy żegnaniu piłkarzy i
życzeniu miłego pobytu. Musiała ubrac szeroki uśmiech i stanąć w tylnym
wyjściu. Piłkarze dziwnie się na nią patrzyli, a ona nie wiedziała z jakiego to
powodu. Podolski uśmiechnął się do niej smutno i kiwnął głową do tyłu. Zauważyła,
że Alexis jest prawie koło niej. Z zaciętą miną. Zaczęła szybciej oddychać.
Czyżby Niemiec z Polskimi korzeniami chciał ją ostrzec? Sanchez nie powiedział
nic, prychnął cicho kiedy życzyła mu miłego pobytu i wyszedł. Zabolało.

       Uwielbiała Niemcy.
Zabudowania były magicznie przepiękne. Wybrała się na spacer po Monachium razem
ze swoją koleżanką z pracy- Lidią. Z nią miała najlepszy kontakt. Brunetka od
razu zauważyła dziwne zachowanie dziewczyny.

- Co się stało?- popatrzyła na nią, kiedy siedziały w kawiarni,
pijąc najlepszą kawę w mieście.

- Od wczoraj jesteś jakaś dziwna, nie obecna. Każdy pyta się mnie
czy masz jakiś problem.

- Nie mam żadnego problemu.- skrzywiła się.- Jestem przemęczona i
to wszystko.

- To może jakiś urlop? Martwię się o Ciebie.

       Po chwili znalazły
się pod stadionem Bayernu. Był wielki. Natalia od zawsze interesowała się
piłką, a drużyna z Bawarii była jedną z jej ulubionych. Zrobiła dużo zdjęć
obiektowi i już chciała iść dalej, kiedy zauważyła jego. Przytulał się z jakąś
blondynką. Miał smutny wyraz twarzy, tak samo jak dziewczyna obok niego.

- O mój boże, Natalia chodźmy stąd.- Lidia zrozumiała o co
chodziło. Dobrze znała historię koleżanki, o tym z jaką trudnością zostawiła
chłopaka w Chile by spełniać swoje marzenia.

- Nie.- odpowiedziała twardo.- Czas się przywitać.

       Normalnie poszłaby
sobie, ale zauważając, że już znalazł pocieszenie, postanowiła nie udawać
wiecznie zakochanej w Alexisie Sanchezie. Dumnie podeszła do niego, z szerokim
uśmiechem. Lidia kroczyła niepewnie za nią. Nie chciała potem pocieszać jej
złamanego serca.

- Natalia nie rób tego.- poprosiła ją, ale czarnowłosa zdawała się
nie słuchać.

       Blodnynka odsunęła
się od piłkarza i spojrzała na dziewczynę. Doskonale ją znała.

- Em, poradzisz sobie?- spojrzała na niego.- Jak tak to pójdę
poszukać Gotze.

- Nie, zostań.- złapał ją za rękę i spojrzał na czarnowłosą.- To
nie zajmnie mi dużo czasu.

- Nie chciałabym przeszkadzać, a Mario pewnie na mnie czeka.

- Proszę.- spojrzał w jej oczy. Niższa dziewczyna zgodziła się i
stanęła za piłkarzem, ale ciągle trzymała go za rękę.

- Boisz się ze mną sam porozmawiać?- spytała Natalia. Piłkarz
zmierzył ją morderczym spojrzeniem i prychnął śmiechem.

- Po prostu wiem, że ta rozmowa do niczego nie będzie prowadziła i
skończy się szybciej niż chwila w której wyjechałaś.

       To był jak cios.
Nigdy nie zabolało ją jak w tym momencie. Była dla niego obojętna, mówił to tak
obojętnie, patrząc w jej oczy. Czyżby juz jej nie kochał? Ale co ma zrobić,
skoro ona ciągle kochała jego?

- A no tak, spełniałaś marzenia, rujnując moje, zapomniałem.

- Alexis uspokój się.- powiedziała dziewczyna za nim, a piłkarz
wypuścił powietrze ze świstem.

       Zachowywała się
pewnie i dumnie nie okazywała bólu, jaki czuła w środku. On jest dla niej, nie
dla innych ludzi.

- Nie zawsze będę czekać na ciebie, ona była ze mną w najgorszym
momencie.

- Ją też zabierasz nad rzekę w Chile?

- Zabierałem w Barcelonie.- uśmiechnął się pewnie, patrząc w jej
oczy.

- Okej, to się robi żałosne. Ja idę do Mario, źle się czuję. Przyjdź
za niedługo.- cmoknęła piłkarza w policzek i weszła bez problemu na stadion, co
jeszcze bardziej zdziwiło Natalię. Kim ona do cholery była?

- Alexis, daj mi wytłumaczyć. Dobrze wiesz, czemu to zrobiłam. Do
końca będziesz miał mi to za złe?

- Nie mogłem sobie poradzić.- mówił cicho, podchodząc do niej
bliżej.- Nie mogłem sobie dać rady, nie ogłem się odezwać, nie miałem siły aby
wstać z łóżka. Gdyby nie Natalia to zabiłbym się, wiesz?

- Zastępczyni ma nawet takie same imię jak ja, długo jesteście
razem?

- Czy ty wiesz co to jest przyjaźń? Przyjaźnię się z nia od pięciu
lat. Jest w ciąży i jest dziewczyną Mario Gotze. Kocham ją bo jest moją
siostrą. Ty nigdy nią nie byłaś, skoro odeszłaś.

       Zabolało jeszcze
bardziej. Mówił o dziewczynie, która miała tak samo na imię jak ona. Niby ma
chłopaka i bedzie miała dziecko, ale samo to że Alexis tak ją kocha, ją
zabijała.

- Ale cholera chcę cię widywać.- mruknął i przytulił ją mocno do
siebie. Zdziwiona wtuliła się w działo Chilijczyka. Lidia siedziała na ławce
kawałek dalej i uśmiechała się na ten widok.

       Minęły dwa dni,
codziennie spędzała czas z piłkarzem. Zapoznała się z innymi, a Podolski ciągle
patrzył na nią dziwnie i niepewnie, ale cóż, tego chyba nie dało się zmienić. Czekała
na Sancheza obok stadionu, przed wylotem mieli się spotkać. Zdziwiła się, kiedy
zamiast niego przyszła Natalia. Szła niepewnie.

- Przykro mi.- powiedziała, stając przed nią. Było jej na prawdę
smutno, wystraszyła się, że Alexisowi się coś stało.

- Co mu jest? Jest w szpitalu?- poderwała się z miejsca. Blondynka
stała i nic ine mówiła, patrzyła się w ziemię. Nieopodal zauważyła samochód jej
chłopaka- Mario.

       Nerwowo przeczesała
palcami włosy i przyjrzała się czarnowłosej. Uśmiechnęła się złośliwie, ale za
chwilę ten uśmiech zmienił się w smutny grymas.

- Sama sobie odpowiedz na to pytanie.

       Łzy momentalnie
pojawiły się w jej oczach. Nie wiedziała o czym mówi blondynka na przeciwko
niej. Jak mogła przekazać jej taką wiadomość, będąc zadowoloną z siebie. Myślała,
że się polubiły i zaprzyjaźniły.

- Trzymaj się, Natalia.- poklepała ją po ramieniu i odeszła powoli
do samochodu. Czarnowłosa poczuła narastającą w niej nienawiść która przelała
się na dziewczynę. Podeszła do niej szybkim krokiem i popchnęła.

- To wszystko przez ciebie, ty go do tego namówiłaś!- krzyknęła.

- Natalia uspokój się, sama sobie narobiłaś głupot, więc płać za
to, ja nie miałam z tym nic wspólnego. Wyjeżdżamy dzisiaj, wróć do swojego
życia i daj mu wszystko przemyśleć. I jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz, to
obiecuję, że pożałujesz bardziej niż tego że go zostawiłaś.- powiedziała
obojętnie i wsiadła do auta. Zauważyła, że na tylnym siedzeniu siedział właśnie
Chilijczyk.

       Minął rok. Alexis
odezwał się do niej i postanowili spróbować być razem. Zrezygnowała dla niego z
pracy i przeprowadziła się do Barcelony, jednak nie czuła się tam szczęśliwa. Piłkarz
nie miał dla niej czasu, inni krzywo na nią patrzyli. Wrócił do Barcy dlatego,
że tęsknił za przyjaciółmi. W Anglii wszystcy dażyli jej szacunkiem, a w
Barcelonie ją olewano. Nawet Natalia nie mogła pogodzić się z tym, że tak
zraniła jej przyjaciela, chociaż starała się. Musiała wrócić do domu, nie
wytrzyma tu dłużej.

       Piłkarz stanął w
drzwiach domu Gotze, który również zdecydował się na granie w Dumie Katalonii. Otworzyła
mu zaspana Natalia, a on przytulił się do niej jak małe dziecko.

       Nie powiedział nic,
po prostu podał jej list. Odeszła i zabrała jego serce znowu.

- Nie przejmuj się stary, nie była warta
twojej uwagi.- Pique dotknął jego ramienia, w pocieszającym geście.

- Była warta.- odparował i wstał,
poprawiając swoje włosy.- Była piękna pamiętam miała spokój na rękach i serce
mi pęka gdy myślę że jej nie ma. Uczyła mnie być silnym ale jeśli się zjawi
znów to będę zimny. Dała mi spokój i kochające serce, ale bólu gdy odchodzi nie
zniosę już kurwa więcej.- powiedział łamiącym się głosem i wyszedł na mecz. Alexis
Sanchez jest jednym z najlepszych
napastników i idzie to pokazać. Ma dla kogo.

- Odeszła?- spytał Ney, spoglądając na
Natalię. Ta pokiwała twierdząco głową.

- Mówiła że będzie zawsze.- odezwał się
zdenerwowany Puyol, uderzająć pięscią w szafkę.

- Kłamała, suka.- mruknęła i wyszła.

       Nie mogła wyjechać.
Na lotnisku zawróciła, ale bała się wrócić do domu. Musiała koniecznie
porozmawiać z nim przed meczem. Czekała na niego przed szatnią, ale nie
widziała nikogo. Chciała tam wejść, ale słyszała całą rozmowę. Słyszała jego.
Nagle poczuła uderzenie. Przez przypadek ktoś uderzył ją drzwiami.

- Ojej wyb...- zaczęła blondynka, ale po chwili popatrzyła na nią i
zaśmiała się.- Ile jeszcze obietnic złożysz? Ile razy jeszcze go zranisz? Ile
jeszcze razy pojawisz się by zniknąć?

- Już nigdy.- szepnęła i odeszła. Poddała się. Życie w ich świecie
nie jest dla niej. 

Przepraszam, że zrobiłam z Ciebie taką sukę Natka, ale musiałam bo nie miałam innego pomysłu:/ Następna z Twoim udziałem będzie wesoła:)) Do następnego!

Paulina przepraszam ze taki straszny, ale nie mialam pomyslu wybacz wybacz:(( Kocham Cie! 

   Od dzisiaj jest oficjalna dziewczyna Oscar'a. Nie wiedziala czemu sie zgodzila, ale nie chciala o nim zapomniec, ani tymbardziej o tym co razem przezyli tamtej nocy. 

   Kiedy Natalia miala niby wyjsc sama z Weronika na babski wieczor, niby przypadkiem Ney z Oscarem mieli ten sam pomysl i sie spotkali. Niby jej przyjaciolke rozbolala glowa, a Neymar zaoferowal sie ze zawiezie ja do domu, wiec chcac nie chcac zostala z Oscarem. Tam po raz pierwszy pogadali normalnie i obiecali sobie, ze zaczna jakby ich pierwszego razu w sypialni nie bylo. Po dwoch tygodniach zaczelo sie cos miedzy nimi dziac, nigdy nie zapomni jak wspaniale byly ich chwile. Mieszkala teraz w Londynie, dla niej Oscar przeniosl sie do Chelsea. Niestety Natalia zyla z Neyem w zwiazku na odleglosc, ale czesto sie widywali. 

   Uslyszala dzwonek do swojego mieszkania. Otworzyla szeroko drzwi i ujrzala wielki kosz roz. 

- Idiota.- zasmiala sie i jakos wturlala je do srodka. 

Dla mojej kochanej Weroniki, wiem ze nie najlepszej jakosci, ale obiecuje ze kiedys napisze Ci o wiele lepsze:* Nie mam ostatnio weny, co bardzo mnie martwi. Boje sie, ze bede miala zastoj jak jakis czas temu, a to byloby bynajmniej dla mnie straszne. Rozdzialy beda pojawiac sie rzadziej, ale mysle ze bedziecie mnie wspierac. Pozdrawiam i do zobaczenia w nastepnym jednoparcie!

- Thiago nie!- powiedzialam zdenerwowana pomyslem hiszpana. Nie wiedzialam, ze jest taki pusty aby wymyslec cos takiego. A jednak jest.

- No ale tylko raz, prosze.- zlapal mnie w pasie i odwrocil przodem do siebie. Patrzyl caly czas w moje oczy, dobrze wiedzac jak na mnie dzialal.- Tylko raz.- szepnal i zrobil mine zbitego psa.- Ostatni raz. 

- Ostatni, tak?- spytalam cicho, czujac jak lzy naplywaja mi do oczu.- Pobawiles sie dwa dni i wyjezdzasz?- usmiechnelam sie smutno. Chcialam, zeby widzial jak cierpie, ale nie widzial ze sie zalamuje.

- Przestan, dobrze wiesz ze to nie tak.

- To nie tak jak myslisz?- zasmialam sie i odsunelam od niego ,poprawiajac wlosy. Nie chcialam go juz dzisiaj widziec, nie chcialam cierpiec. Na dzisiaj dosc rozczarowan, ze cos miedzy nami mogloby kiedykolwiek zaistniec. 

- Ja po prostu nie umiem sie tobie oprzec, rozumiesz? 

- Olalam wszystkich, olalam Gerarda, Leo, Daniego, Neya...

- Neymara? A jednak cos Cie z nim laczy.

- Jak mozesz mi mowic takie rzeczy, skoro sam wyjechales z Julia? To nie logiczne Thiago!- z moich oczu plynely lzy, nie chcialam przebywac z nim w jednym pomieszczeniu ani chwili dluzej, ale musialam mu to powiedziec.- Kochalam Cie, wiesz? Bylam w Tobie cholernie zakochana. Ale sam mnie sobie odebrales. Rozmawialam z innymi i pytali mnie jak to jest miedzy nami, a ja zrozumialam ze to co jest miedzy nami to nie jest milosc. Wybacz mi, nie chce o tobie zapomniec, ale nie chce tez dluzej sie meczyc. Do zobaczenia kiedys, Thiago.- podeszlam do niego i cmoknelam w usta, nastepnie wyszlam z domu. Minelam sie w drzwiach z wczesniej wymienionymi chlopakami. Wszystko widzieli i slyszeli, ale nie chcialam z nimi o tym rozmawiac. Samotnosc mi sprzyja. 

   Dziewczyny z mojej druzyny mnie nienawidzily dlatego, ze jestem z nich najladniejsza i mam najwiekszy talent w tak mlodym wieku, tak stwierdzil Pique. A ze to co on mowi jest swiete, zgodzilam sie z nim. Na meczu strzelilam dwie bramki, dzieki ktorym wygralysmy. Zadedykowalam je Leosiowi, ktory dzisiaj ma urodzinki. 

- Oboze o boze o boze oni byli na trybunach!- piszczala Garcia.

- A teraz sa przed szatnia, i Ney z nimi jest!- pisnela Olivia, chyba najwieksza kaleka i plastik w druzynie. 

- O, czyli sa juz po mnie. Zwijam sie, pa!- pomachalam dziewczynom, i chcac im dogryzc jeszcze bardziej, nie zamknelam drzwi. Wskoczylam niemal od razu na braciszka, ktory wysciskal mnie za wszystkie czasy i zapewnil ze kocha najbardziej na swiecie. Przytulilam sie tez z Gerim i Cesciem, wstydzilam sie pierwsza podejsc do Neymara. Stal dokladnie na przeciwko drzwi szatni jakby czekal na kogos innego. Spojrzalam sie na niego zdziwiona, a ten do mnie kiwnal. Kazalam isc chlopakom do samochodu i podeszlam do niego niepewnie.

- Kochasz Thiago?- zamurowalo mnie. Nie wiedzialam jaki cel mial, zadajac mi to pytanie. Jednak cos kazalo odpowiedziec mi szczerze.

   Pokiwal glowa i jakby sie zamyslil. Dziewczyny udawaly ze czekaja na trenerke, aby jej cos przekazac, a tak na prawde bezczelnie wgapialy sie w to co robie z Neyem. 

- Chodz, idziemy, pewnie jestes zmeczona.

- Chodz.- powiedzial cicho i zawiedziony ruszyl przed siebie. Dalej nie wiedzac o co mu chodzi zastapilam mu droge i polozylam dlonie na jego klatce piersiowej, aby go zatrzymac.

- Nati, chodzmy do domu, wieczorem idziemy na impreze, a musze odwiezdz Daviego. 

- No dobrze.- westchnelam. Pilkarz objal mnie niepewnie ramieniem, nie widzac protestow z mojej strony, objal mnie w pasie. Wyszlismy ze stadionu. 

   Kilka godzin pozniej, jechalam z Leo do klubu gdzie odbywala sie jego impreza urodzinowa. 

- Moja sliczna.- powiedzial Geri, witajac sie ze mna. Usmiechnelam sie do niego szeroko.- Idz go pocieszyc, nikt nie wie co mu jest.- dodal, kierujac swoj wzrok na Neya, siedzacego za stolem. Pokiwalam glowa i lekko kulejac podeszlam w jego strone. Prawdopodobnie skrecilam skobie kostke wychodzac z samochodu, czyli jak zwykle jest fenomenalnie. Usiadlam obok niego, rzeczywiscie byl przygnebiony.

- Ja skrecilam kostke, a u ciebie jak?

- Jak to zrobilas?- zmarszczyl brwi.

- Oj no wysiadalam z samochodu ktory prowadzil Leo, proste.- wzruszylam ramionami, a pilkarz zasmial sie pod nosem. To juz cos. 

- Poznalem dziewczyne u ktorej raczej nie mam szans.

- Ty? Ty masz szanse u kazdej, nie oszukujmy sie.

- Ale ona nie jest kazda. Jest delikatna, sliczna, kochana, potrafi mnie pocieszyc, ale nigdy nie spojrzy na mnie w ten sposob.

- Opowiesz mi o niej pozniej.- usmiechnelam sie. Ja, Ney, Leo, Cristian, Gerard, Cesc, Dani i Marc siedzielismy przy jednym wielkim stole i rozmawialismy. Byla mila i przyjemna atmosfera, nawet Brazylijczyk usmiechnal sie kilka razy. Dobrze rozmawialo mi sie z Marciem i coraz mniej uwagi poswiecalam innym, a wiecej jemu. Kiedy Bartra chcial wytrzec mi twarz, pod pretekstem ze sie rozmazalam, Ney odwrocil moja twarz w swoim kierunku, delikatnie kladac dlon na policzku. Wytarl miejsce pod okiem, gdzie podobno sie rozmazalam i usmiechnal sie lekko. Odwzajemnilam gest, jednak od razu wrocilam do rozmowy z obronca. Niezadowolony Neymar robil wszystko abym zwrocila na niego uwage. Byl tak zazenowany ta sytuacja, ze poddal sie i siedzial spokojnie, sluchajac tego wszystkiego. Jednak nerwy mu puscily, kiedy Bartra chcial objac mnie ramieniem, wtedy myslalam, ze cos mu zrobi. Nie chcialam zbednych klotni, szczegolnie w urodziny wlasnego brata. Brazylijczyk mocno przyciagnal mnie do siebie i objal mnie w pasie, kladac reke na brzuchu. Czulam jak niespokojnie oddycha i caly drzy. Jakby mial byc chory. Spojrzalam na niego wystraszona.

   Westchnelam gleboko i spojrzalam mu w oczy. Ten zalozyl sobie moje nogi na kolana, przez co bylam odwrocona tylem do reszty, a przodem tylko do niego. Jezdzil palcem po moim udzie i po prostu przygladal mi sie. 

- Marc mi cie podrywal.- zrobil mine niezadowolonego dziecka, przec co wygladal tak strasznie slodko. Mimowolnie usmiechnelam sie. 

- Miales opowiedziec mi o tej dziewczynie.- przypomnialo mi sie i chociaz nie chcialam o niej sluchac z nieznanych mi przyczyn, poprosilam go, aby mi o niej opowiedzial.

- Sadze, ze mozesz mi o niej duzo powiedziec.

- Znam ja?- bardzo, ale to bardzo bardzo sie zdziwilam. 

- I to najlepiej. Nie wiem o niej zbyt duzo, wiem ze gra strasznie dobrze w pilke i nie zwracala dzisiaj na mnie uwagi, dopiero teraz poswiecila mi chwile.

   Zamurowalo mnie. Pierwszy raz nie wiedzialam co odpowiedziec. Patrzylam sie na niego zdziwiona, a ten tylko tak pieknie sie usmiechal. W koncu odwzajemnilam jego usmiech i polozylam mu rece na szyi i jezdzilam palcami po karku. Rozmawialismy o wszystkim, tym razem nie zwracalam uwagi kompletnie na nikogo innego, tylko na niego. Zdenerwowany Geri razem z Leo usiedli na przeciwko nas.

- Ej no zostaw moja siostre.- powiedzial zdenerwowany Messi.- Jestem zazdrosny!

- Oj ja kocham Ciebie najbardziej moj ty najlepszy.- spojrzalam na niego. 

- Ale ja to wiem.- zasmial sie.- Rozumiem ze jestescie w siebie zapatrzeni, ze nie widzicie mojej skromnej osoby, ale siostra moglaby poswiecic mi troche czasu.

- Mam Cie na codzien.- wytknelam mu jezyk, a ten dalej probowal jakos wyciagnac mnie od Neya.- No dobra, ide do ciebie.- mruknelam i chcialam wstac, ale brazylijczyk posadzil mnie sobie na kolanach, kiedy wstalam z kanapy. Posadzil mnie w takiej samej pozycji co wczesniej, tylko przodem do innych. 

   Reszte wieczoru spedzilismy juz wszyscy razem, mimo tego ze ciagle siedzialam z Neyem. Czulam sie na prawde milo, poniewaz pilkarz sprawial wrazenie, ze interesuje sie tylko mna, nikim innym. Kiedy wychodzilismy to zaniosl mnie do samochodu mojego nie pijacego brata. 

- Nie chce zebys jechal.- mowilam przez lzy, stojac z Neymarem na lotnisku. Mundial sie zaczynal, wszyscy pilkarze musieli leciec na zgrupowania, a ja nie moglam poleciec z Leo, szkola konczy mi sie dopiero za dwa tygodnie. 

- A ja nie chce cie tu zostawiac.- oparl sie o niski parapet i przytulal mnie do siebie. Dani stal nieopodal ze swoimi pociechami, ktore przylatywaly do niego nastepnego dnia.

- Nie placz, nie lubie gdy placzesz.- wytarl dlonia moje policzki i usmiechnal sie smutno. Pokiwalam glowa. Tkwilismy w takiej pozycji przez kolejne dwadziescia minut, ale niestety Ney musial juz leciec.- Zobaczymy sie jak przyjedziesz.- zlapal moja twarz w dlonie i... pocalowal mnie. Szybko, ale delikatnie. Zanim sie zorientowalam, stal razem z Danim przy odprawie.

   Dwa tygodnie pozniej przylecialam do Brazylii, jednak nie moglam spedzac z Neyem duzo czasu, poniewaz trener nie pozwalal na spotkania dluzsze niz pol godziny. To zdecydowanie za malo. Jeszcze sami nie rozmawialismy o tym, czy jestesmy razem. Na kolejne spotkanie spoznilam sie piec minut. Neymar czekal na mnie w holu, siedzial na kanapie. Podeszlam do niego z tylu i zaslonilam mu oczy, a ten zasmial sie i wstal, przyciagajac mnie do siebie. Cmoknal mnie delikatnie w usta.

- Tesknilem, dwa dni to zdecydowanie za duzo bez ciebie. 

- NEY!!!- uslyszelismy zdziwiony damski glos. Odwrocilismy sie w twamta strone. Kiedy pilkarz zobaczyl dziewczyne ktora go wolala, zaczal sie smiac. Podeszla do niego i praktycznie odepchnela mnie, tulac sie do niego. Nie wiedzialam kto to, nie rozumialam calej tej sytuacji. 

- Emm, to Raff, to
Zabawiła sie ze swoim przyjacielem
Perwersje analne
Perfekcyjnie ją wyruchał w dupkę

Report Page