Porno w okopach

Porno w okopach




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Porno w okopach
Jak Piłsudski z Leninem pod Bobrujkami wojowali
You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,wojna-o-granice?zobacz/jak-pilsudski-z-leninem-pod-bobrujkami-wojowali



Czy Józef Piłsudski walczył kiedyś osobiście z Włodzimierzem Leninem?
Nie. Czy Józef Piłsudski dowodził kiedyś w bitwie przeciwko
Włodzimierzowi Leninowi? Nie. Ale pod Bobrujkami, Piłsudski pokonał
Lenina. Per procura. A doszło do tego tak…

W październiku 1919 roku 66 Kaszubski pułk piechoty wchodzący w
skład 16 Dywizji Piechoty spotkał wielki zaszczyt, sam Naczelnik Państwa
Józef Piłsudski przyjął honorowe szefostwo pułku. Miało to ogromne
znaczenie dla podniesienia morale żołnierzy, którzy czuli się od tego
momentu niejako zobligowani do jeszcze większego wysiłku wojennego a
nawet złożenia daniny krwi w bojach z bolszewickim wrogiem, tak, by nie
zawieść swojego honorowego „ojca”.

21 czerwca 1920 roku odcinek frontu pod Bobrujkami, nad rzeką
Mytwą na Białorusi obsadził 66 pułk piechoty pod dowództwem
podpułkownika Czesława Jarnuszkiewicza, przydzielony do Grupy Poleskiej
(z rozwiązanej Armii Rezerwowej). Składał się on zaledwie z dwóch
batalionów, o bardzo niskich stanach osobowych, tak, że łącznie cały
pułk liczył tylko ok. 450 (!) żołnierzy. Z powodu szczupłości sił, oba
bataliony zmieniały się na pierwszej linii co 24 godziny. Jakkolwiek
niewielki liczebnie, pułk miał bardzo wysokie morale, wśród żołnierzy
panowały doskonałe nastroje. Dodatkowo, polski oddział utrzymywał
kontakt z 34 pułkiem piechoty w Kustownicy na północy i z 22 pułkiem
piechoty w Dobryniu na południu. Ciągłość frontu była w miarę zachowana.

W celach polepszenia warunków obrony, przed polskimi pozycjami
skoszono zboże, tworząc szeroki, odsłonięty teren utrudniający a w
zasadzie uniemożliwiający skryty atak przeciwnika.

25 czerwca pozycje obsadzał II batalion (składający się z czterech
kompanii) podporucznika Marcina Kamieńskiego liczący 218 żołnierzy z 7
ciężkimi karabinami maszynowymi. Trzy kompanie (5, 6 i 8) znajdowały się
w okopach na pierwszej linii, czwarty osłaniał lewe skrzydło polskich
sił. Patrole donosiły o obecności dużych sił wroga we wsiach na
przedpolu Bobrujek. Dowódca zarządził pogotowie, jednak przez całą noc
panował spokój.

O świcie 26 czerwca 1920 roku podporucznik Kamieński wysłał nowe
patrole, które szybko wróciły pod ogniem zbliżającego nie
nieprzyjaciela. Tuż za patrolami postępowały trzy bataliony 216 pułku
strzelców im. Włodzimierza Ilijicza Lenina o prawdopodobnie łącznym
stanie ok. 1500 żołnierzy. Pierwszy batalion rozsypany był w tyralierę,
pozostałe dwa postępowały tuż za nim, prowadzone przez jadących konno
dowódców i komisarzy. Bolszewicki pułk miał doskonałe morale, imię
Lenina zobowiązywało żołnierzy (także przez nagany komisarzy) do
intensywnego wysiłku. Przygniatająca przewaga liczebna (1500 na 218)
pozwalała mieć nadzieję na przełamanie Polaków w pierwszym ataku.

Żołnierze polscy dopuścili świetnie widoczne, idące po
przygotowanym wcześniej polu, rosyjskie siły blisko swoich pozycji, po
czym otworzyli morderczy ogień z ckm-ów i broni ręcznej. Ogień maszynowy
otwarty z małej odległości dziesiątkował nie mogących się ukryć
czerwonoarmistów. Żołnierze wroga padali jak łany koszonego zboża.
Pomimo tak silnego ognia, dzięki dużemu stanowi osobowemu i wysokiemu
morale, część sił wroga dotarła na kilkanaście metrów od pozycji 5
kompanii. Atak bolszewicki załamał się dopiero po obrzuceniu napastników
granatami ręcznymi przez polskich obrońców.

Zdeterminowany przeciwnik, po reorganizacji, uderzył ponownie.
Czerwonoarmiści, w sile trzech batalionów zaatakowali pozycje trzech
polskich kompanii. Nie zważając na straty, wróg nacierał. Mimo silnego
ostrzału, bolszewicy z okrzykiem „za krasnuju armiju!” wdarli się do
okopów 5 i 6 kompanii. Odrzucono ich dopiero w morderczej walce na
bagnety, kolby i oficerskie szable spychając napastników przed pozycje 8
kompanii i jej 4 ckm-ów. Potężny ogień maszynowy masakrował gęsto
ustawionych strzelców, powodując ich pośpieszny odwrót w nieładzie.
Wycofujący się Rosjanie pozostawili dziesiątki zabitych.

Nie był to jednak koniec walki. Imię Lenina zobowiązywało.
Szczególnie, że walczono z oddziałami praktycznie „imienia”
Piłsudskiego. Dowódcy bolszewiccy a zwłaszcza komisarze pod groźbą
użycia broni zmuszali żołnierzy do heroicznego wysiłku. Była to kwestia…
Życia i śmierci.

Strona bolszewicka uważała, że ten korespondencyjny pojedynek
Lenina z Piłsudskim musi skończyć się zwycięstwem Wodza Rewolucji.

Bolszewicy zaatakowali ponownie. W sześciu liniach tyralier
wspieranych baterią artylerii żołnierze 216 pułku strzelców kilkakrotnie
zbliżali się do polskich pozycji. Pod huraganowym ogniem polskiej obrony
atakujący musieli się za każdym razem wycofać. Krwawe, gwałtowne i
bezpardonowe walki trwały do godziny 16:00. Ciągłe ataki wyczerpywały
siły obrońców, ale jeszcze dotkliwiej – atakujących. Gwałtownie rosnące
straty katastrofalnie obniżyły morale napastników. Nawet nagany
komisarzy nie potrafiły zmusić strzelców do dalszych, wręcz samobójczych
ataków na „okopy Piłsudskiego”. Gdy z pomocą walczącemu II batalionowi
przybyły dwie kompanie (ok. 100 żołnierzy) z I batalionu, 216 pułk
strzelców został zmuszony do odwrotu.

Rzeź się zakończyła.

Nieliczne siły podporucznika Kamieńskiego w skali czynu, jakiego
dokonały, poniosły małe acz bolesne straty: 6 zabitych i 7 rannych.
Oddziały bolszewickie zapłaciły bardzo wysoką cenę za upór w próbie
dowiedzenia wyższości Lenina nad Piłsudskim. Przed polskimi pozycjami
leżało ok. 120 zabitych żołnierzy (przy jednym z nich znaleziono
legitymację majora niemieckiego 144 grudziądzkiego pułku piechoty).
Dodatkowo, wróg miał ok. 250-300 rannych. Zaciętość walk była tak duża,
że Polacy wzięli zaledwie kilkunastu jeńców.

Wydaje się wręcz nieprawdopodobne, że liczące kilkakrotnie mniej
żołnierzy oddziały polskie straciły 13 rannych i zabitych, podczas gdy
bolszewicy ok. 400. Dzień bitwy pod Bobrujkami stał się świętem pułkowym
66 Kaszubskiego pułku piechoty a samo zwycięstwo, choć nie miało
wielkiego znaczenia dla całości działań wojennych, to z psychologicznego
punktu widzenia było niezwykle ważne. W tej wiktorii żołnierze
dostrzegali symbol ostatecznego zwycięstwa Wojska Polskiego dowodzonego
przez Józefa Piłsudskiego nad Armią Czerwoną Lenina.

Generał Władysław Sikorski, dowódca Grupy Poleskiej, dla uczczenia
zwycięstwa pod Bobrujkami, wydał 11 lipca Rozkaz Pochwalny o treści:

„66 pułk piechoty kaszubskiej, prowadzony wytrawną ręką
podpułkownika Jarnuszkiewicza, wycinając pułk Lenina pod Bobrujkami,
nauczył bolszewików, co warte są pułki polskie, chociażby były w
chwilowym odwrocie”.

Tak też, 26 czerwca 1920 roku Józef Piłsudski pokonał Włodzimierza
Lenina. Pokonał wielkim wysiłkiem swoich żołnierzy. W niezwykle krwawej,
zwłaszcza dla bolszewików, bitwie pod Bobrujkami.

Kuba Pokojski



--
General Skalski o zydach w UB :

"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa,
Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."

prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :

"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".

You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
W dniu środa, 25 maja 2016 10:29:03 UTC+2 użytkownik u2 napisał:
> http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,wojna-o-granice?zobacz/jak-pilsudski-z-leninem-pod-bobrujkami-wojowali
>
>
>
> Czy Józef Piłsudski walczył kiedyś osobiście z Włodzimierzem Leninem?
> Nie. Czy Józef Piłsudski dowodził kiedyś w bitwie przeciwko
> Włodzimierzowi Leninowi? Nie. Ale pod Bobrujkami, Piłsudski pokonał
> Lenina. Per procura.


You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
> Ale brat tow. Piłsudskiego i brat tow. Lenina kiedyś współdziałali w (udanym)
> zamachnięciu się ich kolegi, pewnego polskiego anarchisty - na cara.
> A właściwie jacy to byli towarzysze - polski szlachcic dziedziczny i rosyjski
> szlachcic dziedziczny? Biez wodki nie razbieriosz...



You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
W dniu piątek, 27 maja 2016 23:24:38 UTC+2 użytkownik u2 napisał:
> W dniu 2016-05-27 o 23:20, Jakub A. Krzewicki pisze:
> > Ale brat tow. Piłsudskiego i brat tow. Lenina kiedyś współdziałali w (udanym)
> > zamachnięciu się ich kolegi, pewnego polskiego anarchisty - na cara.
> > A właściwie jacy to byli towarzysze - polski szlachcic dziedziczny i rosyjski
> > szlachcic dziedziczny? Biez wodki nie razbieriosz...
>
>
> pewien żyd w sekrecie wyznał mi na wojażu w Pradze, że Polacy
> zawdzięczają żydom wolność, dzięki rewolucji październikowej, ja chętnie
> mu przytaknąłem, jako że jestem uprzejmym gojem:)


Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
W dniu piątek, 27 maja 2016 23:40:02 UTC+2 użytkownik u2 napisał:
> W dniu 2016-05-27 o 23:38, andal pisze:
> > szlachectwo = glupota ?
>
>
> Lenin to żyd, i Trocki aka Bronsztajn żyd
>
> klewciu wciska porno dla ubogich:)


You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
> Tylko że Lenin to żyd stanu szlacheckiego urodzony z Esterki



You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
W dniu piątek, 27 maja 2016 23:48:28 UTC+2 użytkownik u2 napisał:
> W dniu 2016-05-27 o 23:45, Jakub A. Krzewicki pisze:
> > Lenin miał matkę byłą mojżeszową
>
>
> ano, taki z niego szlachciura jak z ciebie hrabia:)



Witajcie na naszym blogu :] Osoby które będą umilały wam życie na tym oto zapomnianym i mrocznym przybytku złowrogiego internetu to jak na razie Profesór Doktór Wiktór Bober, Bobromir Opek i ja czyli Towarzysz Borys Bober. Przeczytajcie całego jeśli macie mocne nerwy :)

posted by bober69 at 19:21


2 comments




posted by bober69 at 19:15


0 comments




posted by bober69 at 16:16


1 comments




posted by bober69 at 19:55


1 comments




posted by bober69 at 19:37


0 comments




posted by bober69 at 16:47


2 comments




posted by bober69 at 16:33


5 comments




posted by bober69 at 13:02


2 comments




posted by bober69 at 21:31


2 comments




posted by bober69 at 13:03


4 comments




posted by bober69 at 12:14


0 comments




posted by bober69 at 10:48


9 comments



A co tu o nas pisać. W rzeczywistości jest nas wielu, prawie legion. Bójcie się :)


Minęły święta, minął nowy rok –
to dobry czas, by w końcu napisać coś na Straszniej, zanim
zapomnę, o czym były książki, które przeczytałem. Spieszyć się
trzeba, bo zbliża się święto trzech króli – melanż mnie
biednego zabierze i znów nic tu nie napiszę :P No więc zapoznałem
się wreszcie z brzydkimi dziećmi Tomasza MordumX Siwca, zapewne
postaci znanej już większości fanów horroru w Polsce. Wpis będzie
o kilku tytułach za jednym zamachem, bo raz: że łykałem wszystko
ciurkiem (z małą odskocznią w postaci babskiego porno z
biedronki), dwa: że chciałbym się wypowiedzieć o książeczkach
Horror Masakry ogólnie jako o zjawisku. Najpierw jednak krótko o
tych książkach, które przeczytałem.

Liturgia Plugastwa – wspólny
zbiór opowiadań Tomasza Siwca i Karoliny Kaczkowskiej. Tytuł interesujący, w połączeniu z okładką robiący nadzieję na
niewyobrażalnych rozmiarów rzeźnię. Tymczasem nie jest aż tak
krwawo, jak się spodziewałem. Bo i tytułowe plugastwo jest tu
realizowane nie tyle za sprawą radosnego gore, co w postaci
najciemniejszych i najbardziej cuchnących plam na ludzkiej naturze.
Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że autorzy założyli sobie, że
każde opowiadanie będzie reakcją na jakąś odmianę ludzkiej
podłości. Przy każdym tekście dodatkowo kilka słów o
inspiracjach itd. Niektórzy potraktują to zapewne jako próbę
usprawiedliwienia chorej wyobraźni przez dorobienie tym
okropieństwom drugiego dna, ale z pewnością jest to dobry sposób,
by za pomocą tak radykalnych środków zwrócić uwagę
społeczeństwa na tak istotne sprawy jak pedofilia, znęcanie się
nad zwierzętami itd.

Robiłem to z żywym trupem
– opowiadanie Karola Mitki. Tytuł już w zasadzie zdradza
wszystko. Śmieciowiska
dołączonego do jednego z numerów HM! :D Muszę przyznać, że
proza pana Mitki, jakkolwiek niebywale oryginalna i pokręcona, dla
mnie jest kompletnie niestrawna. Zarówno omawiany tytuł, jak i
Śmieciowisko nie
wzbudziły we mnie zachwytu ani choćby większego zainteresowania, a
tylko wymęczyły mój i tak już nadwyrężony umysł. Chyba nigdy
nie przekonam się do bizarro, choć nieraz jeszcze pewnie będę
próbował.

11 grzechów głównych
– znów zbiorek opowiadań, tym razem Siwiec podzielił się spisem
treści z Tomaszem Czarnym. I to jest, w moim odczuciu, najlepsza
pozycja z tych czterech tytułów. Megazajebista okładka! Nie, żebym
nie doceniał prac Pana Goryla ;) W środku jedenaście opowiadań o
różnym natężeniu ekstremalności, ale za to całkiem niezłych.
Albo może po prostu do ostatnich kartek byłem pod wpływem
pierwszego opowiadania z tego zbioru, które mnie autentycznie
zachwyciło ;) Skóra
to cios we wszystkie czułe miejsca, jakie posiada moja psychika.
Naprawdę świetny tekst. No i ostatni na liście – Cipkoroślina ...
Kłaniam się w pas Panu Siwcowi za jego cudownie zwichniętą
wyobraźnię. Ja bym nigdy chyba nie wymyślił czegoś takiego jak
cipka w formie rośliny doniczkowej :D

Oczywiste
jest, że przedsięwzięcie takie jak Tomka Siwca doceni 1%
społeczeństwa, a pozostałe 99%, ale z pewnością każdy, kto
przyłożył do tego rękę, zdawał sobie z tego sprawę. W świetle
tych oczywistości zdumiewające jest jednak, że przez dłuższy
czas nie było dnia, bym okładek książek z HM nie napotykał
gdzieś na facebooku i blogach. Brawa więc za udaną promocję, bo
wydaje się, że wiadomość o wydaniu tych pozycji dotarła do stu
procent tego jednego procenta, który docenia ;)

Seria
HM jest, jak rozumiem, w pewnym sensie wołaniem o miejsce na półkach
czytelników dla polskiego horroru ekstremalnego. Moim skromnym
zdaniem walkę taką należałoby rozpocząć od podstaw, czyli od
horroru w ogóle, a dopiero później ewentualnie skupić się na
jego ekstremalnych odmianach... Bo owszem, miłośników grozy w
Polsce jest wielu, ale autorów mamy wciąż niewielu.

Wydawnictwa
Horror Masakry, choć ich oczywistym zadaniem jest popularyzacja
ekstremalnego horroru, wydają się być jednocześnie fetyszem dla
koneserów najbardziej radykalnych form wyrazu. Czymś, dzięki czemu
ich nabywca będzie mógł poczuć się częścią jakiejś wąskiej
grupy osób wtajemniczonych w tę stylistykę. Choć Tomasz pewnie
chętnie by mnie za takie słowa rozszarpał, pozwolę sobie to
zjawisko nazwać taką horrorową hipsterką (a już na pewno
rozszarpie mnie teraz, kiedy dotarło do mnie, że to idealny tytuł
dla tego wpisu :P ). To dobrze. Takie „fetysze” często pomagają
ludziom o podobnych zainteresowaniach łączyć się w grupy,
docierać do siebie nawzajem. Kto wie, może dzięki Siwcowi i jego
współpracownikom horror będzie kiedyś łączył ludzi tak, jak
dzisiaj łączy ich heavy metal :)

To
także cenne przedsięwzięcie z racji tego, że daje autorom szansę
na publikację i dotarcie do potencjalnych czytelników. Bo jak na
razie nie zanosi się na to, żeby „poważne” wydawnictwa
zechciały skalać się czymś tak awangardowym. Aczkolwiek i na to
przyjdzie czas – będą błagać o Pana Siwca, Mitkę, Czarnego czy
Panią Kaczkowską. W każdym razie życzę im tego gorąco i
szczerze ;)

Książki
HM to niestety w wielu kwestiach amatorszczyzna i sądzę, że
autorzy bez fochów przyznaliby mi rację. Wiele jest jeszcze do
zrobienia – zarówno w ogólnej formie wydawanych pozycji, jak i w
warsztacie autorów. Ale kto nic nie robi, ten się nie rozwija. I po
raz setny już chyba powtórzę na tym blogu – na czymś się
trzeba nauczyć. Sto razy bardziej wolę jednak taką Horror Masakrę,
niż żadną!

Rzadko czytam recenzje książek przed
ich poznaniem. O Sukkubie
Edwarda Lee czytałem jednak sporo. Wszędzie pojawiały się
określenia typu „megaperwersyjna”, „ultrabrutalna” itd.,
więc napaliłem się jak wikary na ministranta. Jak wrażenia po
lekturze? Wiadomo, nie takie bezeceństwa się czytało, ale faktem
jest, że w Sukkubie
nabierają one mocy dzięki naprawdę wielkiemu talentowi pisarskiemu
Lee.

Zarys
fabuły nie wymaga wielu zdań. Mamy Ann – prawniczkę z prężnie
rozwijającą się karierą i dwóch wariatów uciekających z
ośrodka dla czubków. Ann dowiaduje się, że jej ojciec już smyra
nóżką kalendarz, więc razem z nastoletnią córką i swoim
bojfrendem zapiernicza do rodzinnej wiochy, by nie przegapić zgonu.
Tak się składa, że cel wariatów-dezerterów to ta sama
miejscowość. No i generalnie cała akcja sprowadza się do tego, że
owo miasteczko, do którego wszyscy zmierzają, przygotowuje się na
przyjście bogini, która (jak to boginie w horrorach), będz
Amerykańska mamuśka ma gościa
Brutalne jebanie żony kolegi
Brana na rozne sposoby

Report Page