Pokaż, jak bardzo mnie kochasz

Pokaż, jak bardzo mnie kochasz




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Pokaż, jak bardzo mnie kochasz
Dziewczyna z tatuażem nie jednym. Wieczna Alicja z Krainy Czarów, która uparcie wierzy w życie po Tamtej Stronie Lustra. Optymistka niepokonana przez żadne burze i kataklizmy. Otwarta na świat i ludzi, których uwielbia. Pisanie jest dla niej jak oddech. Kocha ponad wszystko swoje dzieci, wszystkie dzieci, koty i inne zwierzęta. Wegetarianka i buntowniczka, manifestująca głośno swoje poglądy.
„Jakim typem uwodzicielki jesteś”, „Sprawdź, czy nie kochasz za bardzo” – krzyczą kolorowe nagłówki psychotestów w poczytnych magazynach dla kobiet. Ile w tym wszystkim jest fikcji i zabawy, a ile nasza sztuka kochania, mówi o nas samych?
Z psychozabawami bywa różnie – niektóre nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością, jednak okazuje się, że całkiem poważne nauki (takie jak psychologia czy socjologia), nie od dziś potrafią powiedzieć: „pokaż mi, jak kochasz, a powiem ci kim jesteś”. Według socjologa Johna Lee, istnieje 6 stylów kochania, które bardzo wiele mówią o nas samych.
Więc kim jesteśmy w miłości? Razem z Małgorzatą Ohme , psychologiem – sprawdzamy nasze psychologiczne style kochania.
Pewność. Była, była i nagle pęka jak bańka mydlana. Ucieka, byle dalej od ciebie i już nie wróci, nawet jeśli wybaczysz. Inaczej z miłością, ta jest ciągle i uparcie nie chce odejść. Chociaż błagalnie prosisz, nie potrafisz przestać kochać właśnie wtedy, gdy tak bardzo tego potrzebujesz. Dziwne uczucie. Przedtem byłaś panią swojego losu, mogłaś wszystko. Teraz nagle nie kontrolujesz już swoich uczuć. Nie potrafisz powiedzieć sercu „stop”. Czy tak już zawsze będzie, odkąd wiesz, że on kogoś ma?
Zaczyna się tak zwyczajnie, że aż trudno ci uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Może nawet nie zauważysz, przeoczysz w tym codziennym porządku spraw. Są dzieci, praca, wasi rodzice, jego praca. Zawsze tak było, dlaczego coś miałoby się zmienić? Jesteście ze sobą już kilkanaście lat. Znasz go, najlepiej. Wiesz, kiedy szykuje dla ciebie niespodziankę, bo nigdy nie potrafi tego przed tobą dobrze zataić. Wiesz, kiedy ma problem, którym nie chce cię martwić. Wiesz, że jesteście, że trwacie jak skała, nawet wtedy, kiedy jest ciężko. Kochasz go, to, że on ciebie kocha jest dla ciebie równie oczywiste. Macie dzieci. To się nie może rozpaść.
Kochanie, wrócę później. Słyszałaś to, wiele razy. Banał. Czy tego dnia zabrzmiało jakoś wyjątkowo? Nie. Kłamstwo nie brzmi „inaczej”, jeśli nie wiesz, że nim jest. Szykujesz kilka kanapek wstawiasz do lodówki. Kiedy wróci, będzie głodny. Trudno, dziś sama kładziesz dzieci. Wraca, kiedy już śpisz. Taki zmęczony, tyle pracuje. Martwisz się, że w firmie wykorzystują jego obowiązkowość. Rano ucieknie szybciej, całując cię przelotnie w czoło. Jeszcze nie wiesz, że zwyczajnie głupio mu spojrzeć ci w oczy, ale ani twoja miłość, ani wspólne lata go nie powstrzymają.
On już w tym jest. Może to koleżanka z pracy, a może dawna znajoma, którą spotkał jedząc lunch, na mieście. Adrenalina, a może miłość. Sam jeszcze nie wie. Po prostu jest inaczej, inaczej niż z tobą, przez te ostatnie kilkanaście lat. Krzywdzi cię? Daj spokój, przecież o niczym nie wiesz. Nie cierpisz, bo nie masz świadomości . Żyjesz jeszcze w swoim świecie, zajęta budowaniem waszego wszechświata. Nie zauważasz, jak on, wymyka się z niego tylnymi drzwiami.
Muszę popracować, pójdziecie sami? Aj, ukłuło. Sobotnie spacery, to był wasz czas. Wasz i dzieci. Ale tłumaczysz sobie, że jemu też musi być ciężko. Przecież lubił te momenty z dziećmi, z tobą. Ubierasz dzieci, znikasz na dwie godziny. Myślisz, że kiedy wrócisz, będzie jak dawniej. Ale nie jest. Zostajesz sama, choć masz go na wyciągnięcie ręki.
Oddala się. Myślami jest gdzie indziej, widzisz to. Czujesz już gdzieś podświadomie, że twoje uczucia przestają mieć dla niego znaczenie. Tylko twoje serce, nie chce się z tym zgodzić. Odsuwasz od siebie tę myśl, że chodzi o inną kobietę. Co za bzdura. Jak? Gdzie? Kiedy? Przecież cały jego czas pochłania nowy projekt, biuro, służbowe wyjazdy.
Zaczynasz się starać, bardziej. Wyjedźmy gdzieś, tylko we dwoje. Chodźmy do znajomych, na cały wieczór. Obejrzyjmy film, zrobię coś dobrego do jedzenia, napijemy się wina. Oddajmy dzieci do mojej mamy, na weekend.
Napotykasz na mur, nie przebijesz się już przez niego. Chociaż słyszysz „Kotku, to nie jest dobry czas. Jestem zmęczony. Jeszcze tylko kilka tygodni i będę „wolniejszy”, to wiesz dobrze, że on po prostu nie chce być z tobą „sam na sam”. Wybucha, tak jak nigdy wcześniej. Czujesz, że sama twoja obecność go drażni, denerwuje.
Seks? W łóżku też się starasz. Ale intuicja podpowiada ci, że choć jego ciało się na ciebie otwiera, serce jest już zamknięte. To nie jest już ten sam dotyk, uważny i czuły, przepełniony dobrą, starą miłością. To jest dotyk obojętny. Jesteś obowiązkiem, który należy wypełnić i odwrócić się do swoich myśli, do marzeń o NIEJ. To ty jesteś teraz „Tą Drugą”, bo jego serce należy już do kogoś innego. To z tobą zdradza, bo do niej należy.
Życie z kłamcą, to taka zabawa w „kotka i myszkę”. Ty wiesz, czujesz to całą sobą, a on ciągle jeszcze stara się zachować pozory. Zawsze to lepiej wygląda w pracy, w życiu: mąż, ojciec, głowa rodziny. On przecież tak lubi, jak się myśli o nim w ten sposób.
Przez chwilę jeszcze grasz w tym, słabym filmie swoją rolę. Przez moment jeszcze trwasz w tym stanie uśpienia, myśląc, że gdy otworzysz oczy, to wszystko zniknie, znów będzie tak, jak dawniej. A potem przychodzi dzień, w którym nie ma już odwrotu, bo jego kłamstwo wyskakuje ci na ekranie jego telefonu, albo komputera. Albo przychodzi do ciebie słowami wspólnego znajomego, który „chciał tylko, żebyś wiedziała”.
Jak nisko można upaść, walcząc o… właśnie, o co właściwie? O dobre życie, które mieliście kiedyś? O rodzinę, żeby się nie rozpadła, nawet jeśli nigdy już nic nie będzie tak, jak dawniej? O uczucia kogoś, kto podeptał twoje własne?… Jeszcze tego nie wiesz. Jesteś dopiero na początku drogi.
– Byłam chrzczona, byłam też u komunii, chodziłam na religię i do spowiedzi. Rodzice kazali, z takiego domu pochodzę, więc nawet nie wiedziałam, że mogę inaczej. Potem, gdy zaczęłam dorastać, poznawać, czytać i dokonywać wyborów, zrozumiałam, że nigdy nie wierzyłam, tylko powielałam stereotypy wbijane mi do głowy od lat. Że musi być Bóg, że trzeba należeć do kościoła, zapraszać księdza po kolędzie co roku. W liceum powiedziałam rodzicom, że mam inne poglądy. Nie byli zadowoleni, ale też do niczego już mnie nie zmuszali, starali zrozumieć. Jakoś tak nie przywiązywałam uwagi do tego, co inni myślą na ten temat, co o mnie sądzą, jak to postrzegają. Dopiero, gdy poznałam Kubę i usłyszałam, że albo ślub kościelny albo nic, zamarłam. Bo to nie on stawiał warunki, tylko jego matka, której on niestety, choć myślał inaczej, nie potrafił się sprzeciwić. Ślubu nie było, nas też nie ma. Koleżanka mi doradziła, żebym się lepiej więcej nie wychylała ze swoim ateizmem. Nie w tym kraju.
Monika, mówi, że ma względny spokój tam, gdzie mieszka, czyli za granicą. Po rozstaniu z narzeczonym bardzo wszystko przeżyła. Najbardziej jednak bolało ją nie to, że niedoszły mąż, nie potrafił bronić ani jej, ani też swojego zdania. Najgorsze, że straciła szansę na szczęśliwe życie, tylko dlatego, że powiedziała prawdę.
– Uczono mnie przede wszystkim szacunku. Mam różnych znajomych, wierzących i nie, z różnymi poglądami. Zapraszamy się na różne uroczystości, na święta również. Zresztą, w domu w grudniu, dzielę się z rodzicami opłatkiem. Hipokryzja? Ja to widzę inaczej, raczej poszanowanie tradycji, z którymi moi rodzice się utożsamiają. Oni rozumieją moje wybory, ja nie krytykuje ich wiary. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, wyśmiewać czy ubliżać komuś za to, że klęka co wieczór, żeby zmówić modlitwę. Za to ja, bywam wytykana palcami, szczególnie przez starsze sąsiadki, w mojej rodzinnej miejscowości. Przykre, gdy nie odpowiadają mi „dzień dobry” tylko dlatego, że jestem ateistką. Patrzą na mnie z zawiścią, jakby to, że nie wierzę, automatycznie, skreślało mnie z listy normalnych ludzi. Jakbym w ogóle, przestała być człowiekiem.
Ojciec Dominik, zakonnik, tłumaczy mi, że problem nie w Bogu. – Widzisz, ze smutkiem ale muszę potwierdzić, że to kościół ludzi od siebie odpycha, skłóca. Mi twoja niewiara nie przeszkadza, jesteś dobrym człowiekiem, nie krzywdzisz świadomie, nie obrażasz, na krzyż nie plujesz. Nikt nie dał ani mnie ani nikomu prawa, żeby ocieniać ciebie, ateistów, czy ludzi innych wyznań. Czasem, gorszy jest ten, co do kościoła biega trzy razy dziennie od tego, co go omija latami. Brakuje nam takiego ludzkiego zrozumienia, że jak ktoś nie jest taki jak my, to nie oznacza, że jest gorszy. Każdy z nas, rodzi się wolnym człowiekiem i nawet jeśli przez jakiś czas, rodzice dokonują za nas wyborów, to nie znaczy, że już cały czas, będziemy podążać wyznaczoną ścieżką. W życiu chodzi o to, żeby znaleźć swój kierunek, zgodny z naszym sumieniem. Bo co to za życie, w przymusie i zakłamaniu? Jaki ze mnie byłby zakonnik, gdybym przyszedł tu z woli matki czy ojca, a nie swojej? Moi rodzice, nie do końca z byli zadowoleni, gdy im powiedziałem, że moim planem na resztę życia jest Bóg. Myśleli o wnukach, żonie dla mnie. Wybrałem inaczej, ciężko było, ale się z tym pogodzili. I tak samo, powinno być na odwrót. Jeśli czyjaś córka, brat, sąsiadka czy ciotka, mówi, że modlenie się jest dla niej bez sensu, to pewnie tak jest. I trzeba dać im spokój, uszanować. W Piśmie Świętym, tak wiele pięknych słów o pokorze, zrozumieniu, miłowaniu bliźniego. Może gdyby większość katolików, poczytało ze zrozumieniem. Sęk w tym, że nie czytają w ogóle. A potem głoszą, krzywdzące opinie. A od miłości do nienawiści, droga krótka. A o tym, jakie spustoszenie na przełomie setek lat wywołała zawiść, niezrozumienie i fanatyzm, chyba nie muszę nikomu przypominać.
Monika, opowiada o zmaganiach i przeprawach – jak sama to nazywa, z dalszą rodziną i niektórymi przyjaciółmi. Wiele osób się od niej odwróciło, gdy głośno zaczęła przyznawać się do tego, że jest ateistką. Od najbliższej koleżanki usłyszała, że niczym się nie różni od psa. Bo skoro, na pogrzebie nie będzie księdza, to pochowają ją gdzieś pod płotem i nawet krzyża nie postawią.- Nie mam sił tłumaczyć, że krzyż nie jest dla mnie, żadnym ważnym symbolem. Nie będę kolejny raz powtarzać, że dla mnie śmierć, jest po prostu końcem. Przestaje bić serce i tyle, kończy się moja droga. I żadna inna, nie zaczyna. Powiedziałam ci na początku, że tam gdzie teraz mieszkam, mam względny spokój. Poznałam kogoś, urodził nam się syn. Tym razem, wojna jest nie o ślub, tylko o chrzciny. Moi rodzice plus rodzice mojego partnera. Nie rozumieją, nie słuchają, że chcemy, by nasze dziecko podejmowało świadome i własne decyzje. Jeśli za kilkanaście lat, oznajmi nam, że tego potrzebuje, to żadne z nas, nie stanie mu na przeszkodzie. A jeśli zapyta, czy poprosi o coś wcześniej? Córka moich znajomych, chodzi na religię, bo chciała. Mimo tego, że jej rodzice, nie wierzą. Oni twierdzą, że jeśli czuję taką potrzebę, to nie widzą w tym niczego złego. Widzisz, że można, jeśli tylko się chcę i ma w sobie, odrobinę zrozumienia i zdrowego rozsądku. Po co, doprowadzać do tak strasznych sytuacji, jaka teraz jest u nas. Matka mojego partnera, napisała nam wczoraj, że albo chrzest albo zrywa z nami kontakty. I, że nie musi na rękach nosić naszego synka, bo ma inne dzieci, więc wnuki, też pewnie będą. Normalne – nie bezbożne, że wstyd się komuś przyznać.
„Często zachowujemy się jak kontrolerzy łaski, a nie jak ci co ją przekazują. (..) Kościół jednak nie jest urzędem celnym, jest ojcowskim domem, gdzie jest miejsce dla każdego z jego trudnym życiem.” 


A
B
C
D
E
F
G
H
I
J
K
L
M
N
O
P
Q
R
S
T
U
V
W
X
Y
Z
#



Bardzo nienawidzę ludzi
Znam elfów z Rivendell, mają bardzo duże łuki
Bardzo dużo mówisz, jesteś bardzo, bardzo głupi
One mają mało uczuć, ale bardzo duże pupy
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo
Mówisz, że mnie kochasz no to pokaż mi, jak bardzo
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo

Mam serce w kawałkach, no bo mam serce w kawałkach
Ona pyta, czy trapuję, robię to od bardzo dawna
Nie lubię mądrych słów, wolę mądre czyny
A więc zakręć tym jak nie wiem, mała zakręć tym, jak pralka
Dzwoniłem po Maciejka, dzwoniłem po Kamilka
Dzwoniłem po Filipka, jechaliśmy autem dziadka
Kiedyś za 3 stówy chciałem zagrać
Dzisiaj, jak dzwonisz do Magdy gadaj w kaflach

Ciągle zbieram głowy, tak jak Boba Fett
Reszta sceny klony, tak jak Boba Fett
Jak mój brat ma problem to ja też
Jak policja chcę gadać to ja nie

Bardzo nienawidzę ludzi
Znam elfów z Rivendell, mają bardzo duże łuki
Bardzo dużo mówisz, jesteś bardzo, bardzo głupi
One mają mało uczuć, ale bardzo duże pupy
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo
Mówisz, że mnie kochasz no to pokaż mi, jak bardzo
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo

To co gotuje ten typ to nie gulasz
To, że ktoś jest lepszy to jest bzdura
Mój człowiek, by mieć na książki do szkoły to pchał skuna
Twój człowiek idzie do tatusia po hajs na tatuaż
Policja ciągle krąży, ciągle czuwa
Moje serce ciągle krwawi, moja muza ciągle buja
Moje pliki ciągle tańczą, moja mama co dzień dumna
Jak zarobisz trochę siana rusz te głupią pizdę z łóżka

Ciągle zbieram głowy, tak jak Boba Fett
Reszta sceny klony, tak jak Boba Fett
Jak mój brat ma problem to ja też
Jak policja chcę gadać to ja nie

Bardzo nienawidzę ludzi
Znam elfów z Rivendell, mają bardzo duże łuki
Bardzo dużo mówisz, jesteś bardzo, bardzo głupi
One mają mało uczuć, ale bardzo duże pupy
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo
Mówisz, że mnie kochasz no to pokaż mi, jak bardzo
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo

Writer(s): Borys Przybylski, Jakub Salepa




Submit Lyrics
Soundtracks
Facebook
Contact Us




Advertise Here
Privacy Policy
Cookie Policy
DMCA Policy



SPORT: Popis fanki na meczu Świątek
Aktor Kazimierz Mazur nie żyje. Miał 74 lata
Piaseczny drwi z odejścia Kurskiego: wiadomość dnia
To oni byli na pokładzie samolotu, który rozbił się na Bałtyku
Fatalne wieści na kierowców. To zapowiedź jeszcze droższych paliw
100 osób traci pracę w Wielkopolsce. Zwolnienia grupowe też w Poznaniu
Jurasz: trzy powody, dlaczego Polska nie otrzyma reparacji od Niemiec
Najnowszy thriller twórcy hitów „Ex Machina” oraz "Anihilacja". Wizjonerski!
Prawidłowa odpowiedź na te 20 pytań oznacza, że masz wysokie IQ
Co się dzieje z majątkiem po naszej śmierci
© 2022 Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. - Powered by Ring Publishing | Developed by RAS Tech
Jej brak może oznaczać, że para stoi u progu kryzysu. Ale gdy się pojawi, umie rozbudzić przygasłe uczucia. Jeden pocałunek potrafi sprawić, że będziemy dość silni, by sprostać przeciwnościom losu!

Jakoś nie wyobrażam sobie żebym kończył tutaj szkołę. Ta szkoła niczym się nie różni od poprzednich w jakich zawitałem w poprzednich latach. Zwykły duży, żółty budynek. W większości oszklony. Wygląda na nowoczesny. Ciekawe jak jest w środku. Już w drzwiach zostałem stratowany przez jakąś dziewczynę. Z wrażenia upuściła torbę i zaczęła wszystko zbierać. Więc nie wiele myśląć zacząłem jej pomagać bo po części z mojej winy wszystko się jej wysypało. Poczułem słodki zapach jej perfum a może to były włosy. Nie wiem. Na pewno mi się spodobał. Nie chcący dotknąłem jej dłoni gdy sięgałem po kalendarz. Miała delikatną, gładką skórę. Gdy spojrzałem w jej oczy, zatopiłem w nich jak w oceanie. W życiu nie widziałem tak cudownych oczu.
– Ja… eee….przpraszam, zagapiłam się – powiedziała po chwili
– Nic się nie stało – powiedziałem
– Musze już iść – powiedziała i pobiegła w stronę bramy
Widziałem tylko jej długie do pasa włosy które falowały na wietrze. Odprowadziłem ją wzrokiem po czym udałem do szkoły. Od razu skierowałem się do gabinetu dyrektora. Drogę znalazłem szybko. Miłym uśmiechem przywitała mnie sekretarka, po czym oznajmiła że dostane plan jak wyjdę od dyrektora. Zapukałem i wszedłem do jego gabinetu. Nie chciałem tu być ale ojciec się uparł żebym skończył tą szkołę ze względu na matkę. Dyrektor uścisnął moją dłoń.
– Ty jesteś pewnie Mateusz – zwrócił się do mnie
– Zgadza się
– Mam nadzieje że spodoba ci się ta szkoła i że zagościsz tu na dłużej
– To nie ode mnie zależy – uśmiechnąłem się do niego
– Rozumiem. To do jutra
– Do widzenia
Odebrałem plan lekcji i wyszedłem na świeże powietrze. Od razu jak tylko stnąłem w drzwiach coś błysnęło mi w oczy. Schyliłem się żeby zobaczyć co to takiego. To były perfumy. Otworzyłem je a zapach uniósł się w około. Delikatny zapach truskawek i wanilii. Nie były przesłodzone. Promienie słońca ogrzewały moją twarz gdy szedłem w stronę samochodu. Ostatni raz odwróciłam się w stronę szkoły. Aż trudno uwierzyć że spędzę tu kilka miesięcy. Chyba że wcześniej ojciec postanowi się przeprowadzić. No albo sami mnie wyrzucą. Pożyjemy zobaczymy.
Kilka minut przed osiemnastą podjechałam po Kaśkę. Do ostatniej chwile zastanawiała się nad wyjściem do kina. Po drodzę opowiedziałam jej o chłopaku na którego wpadłam.
– Możesz zobaczyć w schowku czy nie ma tam moich perfum? – zapytałam się gdy dojeżdżaliśmy do kina
– Nie ma. Zgubiłaś je?
– No chyba tak. Nigdzie nie mogę ich znaleźć. – poskarżyłam się
– Może w łazience są. Często je tam zostawiasz
– Dom prawie do góry nogami wywróciłam żeby je znaleźć
– Jutro po szkole pojedziemy i kupisz drugie
– No chyba nie mam innego wyjścia. A teraz chodź bo chłopaki już czekają.
Przywitaliśmy się z chłopakami i udaliśmy się do kas. Bilety ja miałam ja kupić. Stojąc w kolejce po bilety wpadłam na genialny pomysł. Szczęściu trzeba pomagać. Z kupionymi biletami wróciłam do przyjaciół. Podałam im bilety a Maćka odciągnęłam na bok tłumacząc tamtym że mi coś do oka wpadło. Kiedy oni zniknęli w tłumie ja Maćka pociągnęłam za rękę i wybiegłam z nim z kina.
– Co ty robisz? – spytał się kiedy byliśmy już na zewnątrz
– Pomagam tamtej dwójce żeby w końcu się zeszli
– Bilety nam przepadną – zauważył
– Nic nam nie przepadnie. Kupiłam tylko im bilety a my idziemy na pizze
– No to chodź – wystawił mi ramię i udaliśmy się pobliskiej pizzerii
Siedzieliśmy w środku i się śmialiśmy. Dobrze mi się z nim rozmawia. Miałam tylko nadzieje że Kasia nie będzie się na mnie złościć i że wszystko im się ułoży. Maciek napisał do Kamila żeby zabrał kasie jeszcze na krótki spacer a potem żeby ją odwiózł. My zaś udaliśmy się do domów. W domu jak zwykle był Hubert i jego kolega Bartek. Oglądali jakiś mecz.
– Piękności ty moje – zawołał Hubert
– Co chcesz? – usiadłam na sofie obok Bartka
– Znalazłaś perfumy?
– Nie. Pewnie gdzieś zginęły
Podniosłam się i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i w głowie pojawił mi się obraz chłopaka na którego wpadłam przed szkoła. Nigdy wcześniej go w szkole nie widziałam. Ciekawe kim on jest?
Słowa kluczowe:
opowiadania nastolatek
miłość
lena
fantastyczne, czekam na kolejna część. ;)pozdrawiam;D
Chce więcej . Jak najszybciej . Błagam ;*
Bardzo ciekawa i interesująca historia z chęciom przeczytam kolejne części , mam nadzieje że też będą takie ciekawe jak ta .
alllllllaaaaaaaa dnia 2012-10-05 14:33:43.
Zaczyna sie fajnie, zobaczymy jak ci pójdzie dalej
mara Twoja dnia 2012-10-05 16:10:41.
Bardzo fajne opowiadanie , przynajmniej fajnie sie zaczyna ; D Oczekuje kolejnych części . Pozdrawiam ; *
Opowia
Praktyczne zajęcia z seksu
Śniadanie z Mariną Visconti
Jenaveve Jolie pragnie wielkiego czarnego kutasa

Report Page