Podzielając jej rozkosz

Podzielając jej rozkosz




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Podzielając jej rozkosz






Historia cen

? Historia cen dostępna jest po zalogowaniu się. Dzięki niej możesz sprawdzić aktualny trend cenowy, wzrost lub spadek ceny oraz sezonowe obniżki cen produktów.





Aleksander Alex Wielki, format PDF, MOBI, EPUB, rok wydania 2015, wydawnictwo: Self Publishing



Daj jej oralną rozkosz (E-book) - Opis i dane produktu



W tej publikacji znajdziesz:- Najlepsze pozycje do seksu oralnego, których nie zna 99% mężczyzn- Mało znane techniki doprowadzania kobiety do orgazmu w ciągu minuty- Przykłady słów, które zwielokrotnią przyjemność kobiety- Seksualne gesty, która tworzą silne połączenie emocjonalne z kobietą,- Generatory emocji, dzięki którym będziesz pewien, że ona eksploduje z rozkoszy,- Błędy popełniane przez facetów, które zabijają całą przyjemność z seksu oralnego- Szokujące informacje o kobiecych strefach erogennych, które znają tylko nieliczni- I wiele wiele, więcej...ISBN: 978-83-939521-0-6Wydawnictwo: Wydawnictwo e-bookowoAutorzy: Aleksander WielkiWydanie: 1Rok wydania: 2015Typ publikacji: ebookIlość stron: 45Języki publikacji: polskiTematyka: Poradniki

Daj jej oralną rozkosz (E-book) - Opinie


Daj jej oralną rozkosz (E-book) - Pytania i odpowiedzi

Zastanawiasz się jak poprawnie użytkować zakupiony produkt? Porady na forum naszych ekspertów w mig rozwieją Twoje wątpliwości! Pytania i Odpowiedzi pomogą użytkownikom serwisu w poprawnym korzystaniu i cieszeniu się z nowo zakupionych produktów.



Daj jej oralną rozkosz (E-book) - Oferty





Dane i opinie o Gandalf




Zobacz ofertę


O ofercie




Zgłoś uwagi




E-poradniki od Gandalf





Daj jej oralną rozkosz mobi,epub,pdf Aleksander `Alex` Wielki - ebook - najszybsza wysyłka!





Dane i opinie o ibuk.pl




Warianty (3)


Warianty (3)




Zgłoś uwagi




E-poradniki od ibuk.pl





© 2005-2022 Ceneo.pl sp. z o.o. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu .


Ta strona jest chroniona przez reCAPTCHA i obowiązują ją Warunki korzystania z usługi oraz Polityka prywatności Google .


Wyrażenie zgody jest dobrowolne. Wycofanie zgody nie zabrania serwisowi Ceneo.pl przetwarzania dotychczas zebranych danych.


Wyrażając zgodę, otrzymasz reklamy produktów, które są dopasowane do Twoich potrzeb. Sprawdź Zaufanych Partnerów Ceneo.pl. Pamiętaj, że oni również mogą korzystać ze swoich zaufanych podwykonawców.


Informujemy także, że korzystając z serwisu Ceneo.pl, wyrażasz zgodę na przechowywanie w Twoim urządzeniu plików cookies lub stosowanie innych podobnych technologii oraz na wykorzystywanie ich do dopasowywania treści marketingowych i reklam, o ile pozwala na to konfiguracja Twojej przeglądarki. Jeżeli nie zmienisz ustawień Twojej przeglądarki, cookies będą zapisywane w pamięci Twojego urządzenia. Więcej w Polityce Plików Cookies .


Więcej o przetwarzaniu danych osobowych przez Ceneo.pl, w tym o przysługujących Ci uprawnieniach, znajdziesz tutaj .


Więcej o plikach cookies, w tym o sposobie wycofania zgody, znajdziesz tutaj .


Pamiętaj, że klikając przycisk „Nie zgadzam się” nie zmniejszasz liczby wyświetlanych reklam, oznacza to tylko, że ich zawartość nie będzie dostosowana do Twoich zainteresowań.



W tym projekcie linki pomiędzy różnymi wersjami językowymi znajdują się na górze strony, naprzeciw jej tytułu. Przejdź do góry .




Tę stronę ostatnio edytowano 10 paź 2021, 12:32.
Tekst udostępniany na licencji Creative Commons: uznanie autorstwa, na tych samych warunkach , z możliwością obowiązywania dodatkowych ograniczeń.
Zobacz szczegółowe informacje o warunkach korzystania .



Privacy policy
O Wikiźródłach
Informacje prawne
Wersja mobilna
Dla deweloperów
Statystyki
Komunikat na temat ciasteczek











Strony dla anonimowych edytorów dowiedz się więcej

Była teraz już godzina ósma. Maryi tak było spieszno wyjść na miasto, iż ustać na miejscu nie mogła spokojnie, powracała wciąż do okna, jakby w chęci złagodzenia swej niecierpliwości i nasycenia swych oczu przestrzenią, po której stąpać zaraz będzie. Cieszyła się jak dziecko, iż wyjdzie na spacer i chodzić będzie po ulicach, placach; chciałaby iść i dalej, jeszcze dalej, bez końca, by pokazać sobie i ludziom, jaka teraz silna, jak potężną łaską Panny Najświętszej w zupełności została uzdrowioną. Cała jej istota wyrywała się naprzód: pragnęła ruchu, potrzebowała tego jej krew, jej serce, wszystkie odnalezione siły.
W chwili gdy mieli wychodzić, Marya zadecydowała, iż najpierw pójdą go groty, by pomodlić się i podziękować Najświętszej Pannie. Pozostanie im następnie przeszło dwie godziny, które zużytkowują na chodzenie po Lourdes, następnie zaś ona powróci do szpitala, by zjeść śniadanie, oraz zapakowć zapakować swą bieliznę i drobiazgi przed podróżą. [ 807 ] — A więc idziemy! — zawołał pan de Guersaint. — Czy wszyscy gotowi?...
Piotr wziął za kapelusz i wyszli z pokoju, rozmawiając i śmiejąc się głośno; schodzili ze schodów jak puszczone na swobodę szkolne żaki, obiecujące sobie, że będą mieć wesołe wakacye. Mieli już wychodzić z bramy na ulicę, gdy pani Majesté wybiegła za niemi. Wyczekiwała ona ich wyjścia.
— Pozwólcie państwo, abym wam złożyła moje powinszowanie... Wiemy już o szczęściu, jakie państwa spotkało, co za nieograniczona łaska!... Jesteśmy radzi a przytem niezmiernie dumni, iż Najświętsza Panna wyróżniła tak wielce jedną z naszych klientek!
Sucha i sztywna twarz pani Majesté wykrzywiała się w uśmiech pełen uprzejmości, patrzała na „cudem uzdrowioną“ oczami niezwykłego szacunku a zarazem pochlebstwa i czułości. Nagle zawołała na męża.
— Chodź prędzej — chodź, to panna de Guersaint!
Blada twarz pana Majesté, o policzkach napęczniałych połciami żółtego sadła, przybrała wyraz radosnego uniesienia i wdzięczności.
— Nie umiem pani wypowiedzieć, panno de Guersaint, jak dalece jesteśmy przejęci honorem, spływającym na nas, dzięki temu cudownemu uzdrowieniu. Nigdy nie zapomnimy, iż szanowny ojciec pani zamieszkiwał u nas w czasie [ 808 ] swego pobytu w Lourdes. Wszyscy właściciele hoteli w naszem mieście już mi zazdroszczą...
Pani Majesté tymczasem zatrzymywała osoby przechodzące, wywoływała gości, spożywających śniadanie w pokoju jadalnym, byłaby chciała całe Lourdes zwołać, by wszyscy widzieli, iż miała oto teraz pod swoim dachem, u siebie, w hotelu Świętych zjawisk, ową sławną od wczoraj pannę de Guersaint, której uleczenie świat cały będzie podziwiał. Coraz większa liczba osób gromadziła się w bramie, zaczęto się tłoczyć a pani Majesté, niby na ucho i głosem stłumionym, szeptała o tyle wyraźnie, by ją każdy mógł słyszeć:
— Patrzcie państwo uważnie, to ona, to wczoraj uzdrowiona panienka!...
Wreszcie zawołała z zapałem:
— Biegnę do magazynu po Apolinaryę. Tak trzeba, żeby Apolinarya zobaczyła pannę de Guersaint!
Pan Majesté powstrzymał żonę, odzywając się do niej z wielką godnością:
— Nie trzeba, nie chodź. Apolinarya jest potrzebna w sklepie. Właśnie trzy klientki ma teraz do obsłużenia. Mam przekonanie, iż pana de Guersaint nie wyjedzie z Lourdes, nie kupiwszy pamiątek. Takie drobiazgi kupowane w podróży, tyle sprawiają przyjemności, tyle wywołują wspomnień! Nasi goście hotelowi tak są na nas łaskawymi, iż nigdy nic nie kupują na [ 809 ] mieście, tylko w naszym magazynie. Bo zapewne państwu jest wiadomem, iż przy hotelu mamy magazyn?...
— Tak, tak — potwierdziła pani Majesté — już polecałam państwu nasz magazyn. A teraz znów państwa upraszam u łaskawą pamięć. Apolinarya ucieszy się niezmiernie i pokaże państwu wszystko, co jest najpiękniejszego w magazynie towary zaś nasze są doborowe a zarazem niesłychanie tanie. Mamy rzeczy prześliczne!
Marya poczynała się niecierpliwić tem niespodziewanem zatrzymywaniem ich w hotelu a Piotr niemile był podrażniony wywoływaną w około nich ciekawością i tem gapieniem się na nich jak na dziwowisko. Pan de Guersaint przeciwnie, czuł się uradowany, dumny z popularności, jakiej tu używał, dzięki tryumfowi swej córki. Przyrzekał, iż niezadługo wrócą z przechadzki.
— Rzeczywiście, mamy zamiar kupić nieco drobiazgów. Parę pamiątek dla nas i trochę prezentów dla znajomych... Za powrotem zajdziemy coś wybrać...
Wreszcie zdołali się wyrwać i szli teraz po szerokiej alei de la Grotte. Pogoda była wspaniała, niebo czyste po burzach dwóch poprzednich nocy. Świeże powietrze poranne zdawało się być przesycone zapachem a słońce dodawało wesołości, świecąc łagodnie i promiennie. Na chodnikach uwijało się już mnóstwo ludzi, każdy śpieszył nacieszyć się życiem. Marya [ 810 ] zachwycała się każdą rzeczą bez wyjątku, wszystko wydawało się jej prześliczne, zadziwiające, nieocenione. Wychodząc ze szpitala, pożyczyła od Rajmundy parę trzewików, nie wzięła bowiem z Paryża obuwia dla siebie, lękając się przez zabobon, iż taka zapobiegliwość na złe jej wyjdzie. Trzewiki Rajmundy w sam raz były na jej nogi, z przyjemnością teraz słuchała, jak rozlegało się tupotanie obcasów wesoło uderzających o kamienie ulicy. Marya nie pamiętała, by widzieć się jej zdarzyło domy tak piękne, drzewa tak zielone i ludzi tak wesołych. Wszystkie jej zmysły były podniecone i fibrowały jak delikatne struny: słyszała jakąś oddaloną muzykę, napawała się wonią, piła powietrze i smakowała w niem, jakby ono było jakimś owocem. Ponad wszystko jednakże radowała ją możność chodzenia; szła pod rękę z ojcem i znajdowała w tem rozkosz niewysłowioną; przez długie lata marzyła o możności takiego spaceru a podobnemi rojeniami o tak nieprzystępnem dla niej szczęściu, odurzała doznawane cierpienia. Lecz oto teraz marzenie stało się rzeczywistością! Z radości serce jej biło przyśpieszonem tętnem. Przytulała się do ojca, usiłowała iść równo, prostowała swą kibić, aby wydać się piękniejszą i sprawić mu tem przyjemność. Ojciec podzielał uczucia córki, dumny z niej był, lecz przedewszystkiem uszczęśliwiony, widząc ją zdrową i śmiało idącą przy jego boku. Odzyskał swą [ 811 ] córkę, swoją krew i ciało, swe dziecko już obecnie zdrowe, promienne młodością i wdziękiem!
Doszli do placu de la Merlasse. Bandy przekupek czyhały już tutaj na pielgrzymów, napastując ich bez miłosierdzia, by kupowali świeczki lub bukiety. Pan de Guersaint zauważył:
— Nie należy nam iść do groty z próżnemi rękoma!
Piotr, który szedł koło Maryi, podzielając jej radość i zachwyty, zatrzymał się. W tejże chwili obskoczyły ich przekupki i jedna przez drugą podsuwały im swój towar, dotykając nieledwie ich twarzy. „Moja ładna panienko, moi łaskawi panowie, kupcie odemnie, odemnie, odemnie, odemnie!“. Gwałtem prawie trzeba było torować sobie drogę pośród nich. Pau de Guersaint wybrał największy z bukietów; ułożony on był z białych astrów, natłoczonych i zbitych z sobą, co go czyniło podobnym do główki kapusty; sprzedawała mu go dziewczyna, mogąca mieć lat dwadzieścia, tłusta, jasna blondynka; z wyuzdaną efronteryą pokazywała swe ciało przez rozpięty w tym celu kaftanik, który ledwie pokrywał nagie jej piersi, uwydatniając przytem naturalną ich wypukłość. Pan de Guersaint uwziął się, by zapłacić za bukiet z resztek drobnej swej kasy, cena nie była wygórowaną: dwadzieścia susów; płacąc dziewczynie, dziwił się mocno dawnej jej natarczywości i pomyślał mimowoli, iż musi [ 812 ] ona co innego sprzedawać, w chwilach gdy handel kwiatami ulega zastojowi. Piotr zapłacił za trzy świece wybrane przez Maryę u starej kobieciny; świece były po dwa franki, co bardzo było przyzwoite, jak wyraziła się o nich Marya. Stara kobiecina miała twarz kościstą, nos drapieżnego ptaka a oczy słodkie i chciwe; poczęła im dziękować z wielką uniżonością: „Niechaj Najświętsza Panna z Lourdes pobłogosławi ci, piękna moja panienko, niechaj cię uzdrowi z twoich chorób, ciebie i całą twoją rodzinę!“. Słysząc te słowa, wybuchnęli śmiechem wszyscy troje, cieszyli się i bawili spóźnionemi życzeniami starej przekupki. Matka Boska już spełniła swój cud dla nich, teraz już tylko dziękować Jej należy.
Przybywszy do groty, Marya zapragnęła osobiście złożyć przyniesione dary, zanim klęknie do modlitwy. Stanęli zatem na końcu szeregu a ponieważ niewiele jeszcze było osób, więc po kilku minutach dostali się do wnętrza groty. Z jakiemż przejęciem Marya tu wstąpiła i jakże upojonemi pod wpływem uczuć oczyma, przypatrywała się wszystkiemu, organom samogrąjącym, ołtarzowi srebrem wykładanemu, wotom i świecznikom o zadziwiających kształtach, najeżonych jak brony, gorejących setkami świec, wiecznie odnawianych i płonących. Dotychczas Marya widziała grotę tylko zdaleka, z głębi wózka, do którego była przykutą. Teraz była wewnątrz [ 813 ] świętego miejsca, mogła oddychać tem powietrzem; zdawało się jej, że znajduje się chyba w raju a zapach wosku i panująca w grocie duszność i gorąco — tamowały oddech Maryi, napawały ją jednak zarazem dziwną błogością. Złożyła przyniesione trzy świece w wielki kosz ku temu celowi ustawiony, a wspiąwszy się na palce, zatknęła o kolec wrót wielki swój bukiet z białych astrów, zbliżyła się następnie do ucałowania skały u podnóża statui Przenajświętszej Panny. Usta Maryi przywarły do tego kamienia, oszlifowanego i wygładzonego ustami milionów pątników, a złożony przez nią długi pocałunek był pełen miłości i pałał płomieniem najgłębszego uwielbienia oraz wdzięczności.
Wyszedłszy ztąd, Marya uklękła przed grotą i pogrążyła się w akcie strzelistej podzięki. Ojciec jej klęknął tuż przy niej i połączył swe modły dziękczynne z modłami swej uzdrowionej i odzyskanej córki. Nie mógł on wszakże długo oddawać się jakiejkolwiek bądź czynności, pochylił się więc do ucha Maryi i szepnął jej, iż musi oddalić się na chwilę, przypomniał sobie bowiem, że ma pewną sprawę do załatwienia w mieście. Niechaj więc pozostanie tutaj i ukończy swą modlitwę a on niebawem będzie z powrotem i pójdą wtedy na spacer, gdzie tylko ona zechce. Zamodlona, Marya nie rozumiała go, ani słyszała dokładnie. Skinęła głową tylko na znak, że tutaj pozostanie i znów wpatrzyła się zwilżonemi od łez [ 814 ] oczyma w statuę Panny Przenajświętszej, uniesiona miłością i wiarą.
Pan de Guersaint zbliżył się wtedy do Piotra, stojącego na boku i zaczął się tłumaczyć.
— Muszę iść do miasta, bo przyrzekłem woźnicy który był z nami w Gavarnie, iż zobaczę się z jego pryncypałem, by mu opowiedzieć przyczyny opóźnionego naszego powrotu. Idę więc na plac Marcadal... a zarazem każę się ogolić... tak więc jedno i drugie będzie załatwione za jednym zachodem.
Piotr, którego pan de Guersaint namawiał, by mu towarzyszył, zaniepokoił się tą wycieczką, mogącą zabrać sporo czasu, jakkolwiek pan de Guersaint zapewniał, iż najwyżej w kwandras kwadrans będą z powrotem. Dla pośpiechu Piotr postanowił wziąć jedną z dorożek, stojących przy placu de la Merlasse. Wybrali rodzaj kabryoletu pomalowanego na kolor zielonkawy, powoził nim młody człowiek, mogący mieć lat trzydzieści; na głowie miał beret i palił papierosa. Siedział na koźle bokiem, z rozstawionemi kolanami bo tak mu było dogodnie, wiózł bez pośpiechu, jak człowiek spokojny, zadowolniony z życia i zawsze syty a przytem pewien swej nieodzowności i władzy wśród ulic miasta.
— Zaczekaj na nas — rzekł do niego Piotr, wysiadając z powozu na placu Marcadal przed sklepem fryzyera.
— I owszem, i owszem, zaczekam! [ 815 ] Zszedł z kozła i pozostawiwszy chudą swoją szkapę na słońcu, zbliżył się z żartami i śmiechem do tęgiej dziewczyny, która rozpięta, rozczochrana, myła zawzięcie psa, zanurzonego prawie po szyję w basenie przy studni.
Fryzyer, pan Cazaban, stał właśnie na progu swego sklepu, którego wielkie szyby, oprawione w jasno zielone ściany domu, rozweselały posępność placu, zawsze pustego w dni powszednie. Gdy nie miał naglącej roboty, pan Cazaban najchętniej spędzał czas w odrzwiach swego sklepu, i z dumą rozpierał się pomiędzy dwoma witrynami, które były zastawione różnokolorowemi flaszkami i słoikami perfum i pomady.
Poznał natychmiast nowoprzybyłych.
— Ścielę się do stópek... najmocniej jestem wdzięczny za pamięć.. niechaj panowie raczą wejść...
Pan de Guersaint zaczął uniewinniać woźnicę, który opóźnił się z powrotem z Gavarnie, lecz pan Cazaban przerwał mu z uśmiechem, pełnym wyrozumiałości. Przecież nie mógł gniewać się na człowieka, cóż on winien, że koło się złamało i że zaskoczyła ich burza?... Skoro panowie, których woził do Gavarnie, są zadowoleni z jego usług, to już i dobrze.
— Ach, Gavarnie! — zawołał pan de Guersaint z uniesieniem. — Cóż to za wspaniałość, cóż to za niezrównanie piękna miejscowość! [ 816 ] — Jakże się cieszę, że się panu podobała nasza górska okolica, bo niezawodnie wróci pan tutaj, by znów ją podziwiać?... a w takim razie śmiem się polecić łaskawej pamięci.
Gdy pan de Guersaint siadł na fotelu do golenia, fryzyer zaczął się krzątać sam koło niego, pomocnika bowiem wysłał na miasto w interesie podróżnych, którzy u niego stanęli. Jedna z rodzin zakupiła taką ilość różańców, gipsowych statuetek i obrazków za szkłem i bez szkła, iż trzeba było wynaleźć skrzynię, by upakować to wszystko przed podróżą. Sufit ponad sklepem cały drżał, tak biegano i śpieszono się na pierwszem piętrze; dolatywały nawet odgłosy sprzeczek i popychania się ludzi, tracących głowy wśród przygotowań do drogi, widocznie nie dawali sobie rady z pomieszczeniem stosu nakupionych drobiazgów.
Drzwi do stołowego pokoju, z tyłu po za sklepem były uchylone; bawiło się tam dwoje dzieci wysączaniem z filiżanek reszty czekolady na spodki i nakrycia rozrzucone w nieładzie. W czasie liczniejszych pielgrzymek, pan Cazaban wynajmował cały swój dom pątnikom; wszystko co było w mieszkaniu, oddane było gościom a podczas takiego najazdu ludzi obcych, fryzyer wraz z żoną i rodziną przeprowadzał się do ciasnej piwnicy, gdzie sypiali wszyscy na słomie.
Cazaban nacierał mydlaną pianą policzki pana de Guersaint, który począł go pytać: [ 817 ] — Cóż słychać?... czy jesteś pan zadowolony z interesów w tegorocznym sezonie?...
— Tak, zapewne, nie narzekam. Pan dobrodziej słyszy ten hałas?... to moi goście zbierają się do wyjazdu... dziś właśnie jadą... lecz mam zapowiedziany przyjazd nowych podróżnych zaraz na jutro; zaledwie więc będzie dość czasu, by zamieść i nieco uprzątnąć... I tak będzie ciągle aż do października.
Piotr chodził tymczasem wzdłuż sklepu i z pewną niecierpliwością czekał chwili wyjścia. Dla zabicia czasu rozglądał się, gdy fryzyer zwrócił się ku niemu z uprzejmością:
— Racz usiąść, księże szanowny... Ja zaraz skończę... Oto są dzienniki...
Piotr podziękował, lecz nie chciał ani siadać ani czytać; fryzyer, trapiony swą gadatliwością, mówił dalej:
— U mnie zawsze pełno podróżnych... o bo moje pokoje znane są z wygodnego urządzenia i czystości łóżek... kuchnia u mnie także jest powszechnie chwalona... Ale co miasto nasze, to nie jest zadowolnione ani pełne... Mogę nawet powiedzieć, iż nie pamiętam takich złych czasów i takiego ogólnego niezadowolnienia.
Umilkł na chwilę i zaczął skrobać lewy policzek, lecz przerwał tę operacyę i zawołał nagle, jakby pod napływem myśli, wyrażającej ściśle i dobitnie, całą prawdę nurtujących miasto niepowodzeń: [ 818 ] — Panie! proszę mi wierzyć, ojcowie groty bawią się ogniem a to gra niebezpieczna. Oto wszystko, co mogę powiedzieć
Na przekór zapowiedzi jednak z tą właśnie chwilą z ust jego począł płynąć potok nieustający jak z otwartego kranu kadzi, mówił, mówił i jeszcze mówił. Twarz jego ściągła o kościstych policzkach i śniadej cerze, centkowanej krwistemi kropkami, uwydatniała ruchliwość oczu, któremi przewracał, unosząc się w miarę jak mówił. Cała drobna postać pana Cazaban podskakiwała nerwowo, dopełniając i podkreślając słowa i giesta. Wrócił do poruszonego przed paru dniami tematu
Mięsista latynoska cipka
Urocza Chinka w solowej zabawie
Intensywny trójkąt analny z brunetką

Report Page