Piękna francuska ekspertka oralu

Piękna francuska ekspertka oralu




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Piękna francuska ekspertka oralu
PL
PL EN FR DE RU IT ES

Kultura
rozwiń menu Na skróty
rozwiń
Kultura
rozwiń
Miasto z kulturą
rozwiń
Ludzie
rozwiń
Krakowskie Centrum Muzyki
rozwiń
Książkowy Debiut Poetycki
rozwiń
Zawsze na czasie
rozwiń
Popularne
rozwiń

Serwis używa plików cookies zgodnie z
polityką prywatności pozostając w serwisie akceptują Państwo te warunki

Miejska Platforma Internetowa „Magiczny Kraków”

Nagroda Teatralna im. Stanisława Wyspiańskiego

TAGI: wydarzenia kulturalne , kultura

Nagroda Teatralna im. Stanisława Wyspiańskiego
Miasto z kulturą
rozwiń
Krakowskie Centrum Muzyki
rozwiń
Książkowy Debiut Poetycki
rozwiń
Zawsze na czasie
rozwiń

Chcesz jako pierwszy otrzymywać informacje o weekendowych wydarzeniach i co tydzień mieć szansę na wygrywanie książek oraz biletów do teatru, filharmonii i na festiwale? Zapisz się do naszego newslettera!

Chcesz zgłosić interwencję dotyczącą funkcjonowania miasta? Nie wiesz, gdzie się zgłosić ze sprawą do Urzędu Miasta? Wypełnij nasz formularz. Zgłoszoną sprawę przekażemy niezwłocznie do rozpatrzenia.

Premiera francuskiej marki w 100 proc. naturalnych dermokosmetyków Gamarde w Polsce
11 szkodliwych nawyków, które robimy codziennie pod prysznicem
Wypadają ci włosy, łamią się, są suche lub rosną tam, gdzie nie powinny? Zobacz, co włosy mówią o twoim zdrowiu
Suche dłonie – przyczyny i sposoby pielęgnacji. O jakich chorobach mogą świadczyć?
Masz słabe, łamliwe paznokcie? Dietetyczka kliniczna wyjaśnia, jak możesz wzmocnić je dietą
Eksperci znaleźli potencjalną przyczynę trądziku. To brak jednego ze składników diety
Nacomi Argan Oil Eye Cream, arganowy krem pod oczy, 15ml
Odporność, Good Aging, Energia, Mama, Beauty
Wimin Zestaw z myślą o dziecku, 30 saszetek
Garisell Eye - Krem na worki pod oczami – poprawia napięcie skóry, nawilża i odżywia, 15 ml
Naturell Cynk Organiczny + C, 100 tabletek
Vianek, Nawilżający krem do twarzy na dzień, 50ml
HelloZdrowie: Pielęgnacja › Premiera francuskiej marki w 100 proc. naturalnych dermokosmetyków Gamarde w Polsce
Pandemia zatrzymała świat i skłoniła nas do zwolnienia i skierowania się ku naturze. Chętniej wybieramy produkty zdrowsze o naturalnym składzie. Takie właśnie są kosmetyki francuskiej marki Gamarde, która obecnie ma swoją premierę w Polsce. Produkty Gamarde znajdziecie w koncepcie naturalnych kosmetyków i suplementów Nabea.pl.
Gamarde to francuska marka, której jedynym dystrybutorem w Polsce jest koncept naturalnych kosmetyków i suplementów Nabea.pl. Czym wyróżnia się Gamarde? Zaletą produktów marki jest to, że stworzone są w 100 procentach z naturalnych składników. Swoją nazwę zawdzięczają wodzie termalnej. W regionie Nowa Akwitania od ponad 600 lat bije źródło wody termalnej GAMARDE. Przemierzając swoją drogę przez warstwy skalne, woda ta zyskuje wyjątkowy i unikatowy skład. Naturalnie zmineralizowana i bogata w siarkę posiada właściwości dermatologiczne, które zostały uznane w lecznictwie przez Francuską Akademię Medyczną już w 1841 roku. O jej działanie zapytałyśmy mgr inż. chemii Joannę Olczak-Sobotę współpracującą z konceptem naturalnych kosmetyków i suplementów Nabea.pl.
Siarka jest bardzo ważnym dla życia pierwiastkiem. Wody termalne bogate w nią wykazują wysoką przyswajalność przez skórę, w znaczący sposób wpływając na jej kondycję, działając leczniczo w przebiegu różnego rodzaju dermatoz.
Najczęstszym wskazaniem do stosowania są różnego rodzaju stany zapalne, ponieważ woda siarczkowa przyspiesza procesy regeneracyjne skóry. Ponadto ma działanie bakteriobójcze i przeciwgrzybiczne hamuje łojotok, dlatego wspiera walkę ze zmianami trądzikowymi.
Woda siarczkowa pielęgnuje skórę suchą i bardzo suchą, skłonną do nadmiernego rogowacenia. Zmiękcza i bardzo delikatnie złuszcza naskórek, dzięki czemu skóra staje się miękka w dotyku i odzyskuje elastyczność – wyjaśnia ekspertka.
W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję:
Dermokosmetyki Gamarde tworzy grupa specjalistów w dziedzinie chemii, biologii i dermatologii w oparciu o najwyższe standardy farmaceutyczne, z wykorzystaniem jedynie certyfikowanych substancji aktywnych lub pochodzących z upraw w 100 proc. naturalnych. Kosmetyki Gamarde pozbawione są więc szkodliwych dla skóry substancji syntetycznych.
Marka kładzie duży nacisk na jakość i bezpieczeństwo swoich produktów, co potwierdza Qualite France, a formuły posiadają certyfikat Cosmebio gwarantujący przejrzystość w zakresie składników i procesów produkcyjnych.
Ponadto badania kliniczne prowadzone pod kontrolą dermatologiczną potwierdzają skuteczność produktów marki. Dzięki temu kosmetyki Gamarde mogą z powodzeniem stosować nawet osoby ze skórą wrażliwą czy alergiczną. Wybierając Gamarde, zyskujemy więc gwarancję bezpieczeństwa i najlepiej skomponowany naturalny, unikatowy skład.
Laboratorium Gamarde opracowało linię organicznych dermokosmetyków, opartych na bazie wody termalnej z Gamarde – les – Bains o właściwościach kojących podrażnioną i wrażliwą skórę. Wspólną i ważną dla skóry cechą wszystkich produktów marki jest odpowiednia ochrona bariery skórnej (dermoprotekcja), łagodzenie podrażnień, nawilżenie, a także przywrócenie skórze komfortu i miękkości.
W koncepcie naturalnych kosmetyków i suplementów Nabea.pl. można znaleźć produkty Gamarde odpowiednie dla każdej skóry, zarówno dziecięcej jak i dojrzałej.
Gamarde w swojej ofercie skupiło się przede wszystkim na skórze kobiecej. Znajdziemy tu więc kosmetyki do wszystkich etapów pielęgnacji skóry, od produktów do demakijażu i oczyszczania skóry, do serów i olejków do twarzy, odpowiednio skomponowanych kremów do twarzy i ciała, mgiełek, żeli pod prysznic i do higieny intymnej.
Mężczyźni również znajdą coś dla siebie, marka ma dla nich balsamy po goleniu i kremy przeciwzmarszczkowe. Gamarde pozwala nam więc kompleksowo zadbać o siebie i całą rodzinę.
W bogatej ofercie marki znajdziemy także produkty dla najmłodszych, takie jak żele myjące dla dzieci, emulsję oczyszczającą do okolicy pieluszkowej, mleczko ochronne dla dzieci, kojący olejek do masażu dziecka czy odżywczy krem do twarzy i ciała dzieci.
Sierpień minął zbyt szybko? Spokojnie, z naszym newsletterem nic ci nie umknie! Wybrałyśmy najlepsze, najciekawsze i najbardziej poruszające teksty, które pojawiły się w hellozdrowie.pl w sierpniu 2022 r. To właśnie z nich jesteśmy najbardziej dumne! Sprawdź!



Elle Kennedy - 4 - Cel

Home
Elle Kennedy - 4 - Cel



Elle Kennedy Cel Tytuł oryginału The Goal ISBN 978-83-8116-218-0 Copyright © 2016 by Elle Kennedy All rights reserved Copyright © for the Polish trans...


1367 downloads
270 Views
2MB Size


Elle Kennedy Cel Tytuł oryginału The Goal ISBN 978-83-8116-218-0 Copyright © 2016 by Elle Kennedy All rights reserved Copyright © for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., Poznań 2017 Projekt graficzny okładki Tobiasz Zysk Redakcja Marta Stołowska Opracowanie graficzne i techniczne Przemysław Kida Wydanie I Wydanie 1 Zysk i S-ka Wydawnictwo ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel. 61 853 27 51, 61 853 27 67 faks 61 852 63 26 dział handlowy, tel./faks 61 855 06 90 sklep@zysk.com.pl www.zysk.com.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark). Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku. Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione. Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w Zysk i S-ka Wydawnictwo.

Spis treści Okładka Strona tytułowa Strona redakcyjna Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6 Rozdział 7 Rozdział 8 Rozdział 9 Rozdział 10 Rozdział 11 Rozdział 12 Rozdział 13 Rozdział 14 Rozdział 15 Rozdział 16 Rozdział 17 Rozdział 18 Rozdział 19 Rozdział 20 Rozdział 21 Rozdział 22

Rozdział 23 Rozdział 24 Rozdział 25 Rozdział 26 Rozdział 27 Rozdział 28 Rozdział 29 Rozdział 30 Rozdział 31 Rozdział 32 Rozdział 33 Rozdział 34 Rozdział 35 Rozdział 36 Rozdział 37 Rozdział 38 Rozdział 39 Epilog Od Autorki

Rozdział 1 Sabrina — Kurde. Kurde. Kurde. Kuuuuurde. Gdzie są moje kluczyki? Zegar w wąskim przedpokoju pokazuje, że zostały mi pięćdziesiąt dwie minuty na pokonanie sześćdziesięcioośmiominutowej drogi samochodem, jeśli nie chcę się spóźnić na imprezę. Ponownie sprawdzam torebkę, ale kluczy tam nie ma. Obskakuję strategiczne miejsca. Kredens? Nie. Łazienka? Dopiero co tam byłam. Kuchnia? Może. Już mam się obrócić, gdy słyszę brzdęk metalu za plecami. — Szukasz tego? Pogardliwe prychnięcie melduje się w moim gardle, gdy się obracam i wchodzę do pokoju dziennego, tak małego, że pięć staroświeckich mebli — dwa stoliki, dwuosobowa kanapa, sofa i jedno krzesło — są ściśnięte niczym sardynki w puszce. Kawał mięcha na sofie macha kluczykami w powietrzu. Na moje zirytowane westchnienie uśmiecha się szeroko i wsuwa je pod dresowe spodnie — pod sam tyłek. — Chodź i weź je. Przeciągam sfrustrowana dłonią po rozprostowanych włosach, zanim podchodzę do mojego ojczyma. — Oddaj mi kluczyki — żądam. Ray rzuca mi w odpowiedzi pożądliwe spojrzenie. — Jaaasna cholera, wyglądasz dziś seksownie. Zmieniłaś się w prawdziwą laskę, Rina. Ty i ja powinniśmy iść do łóżka.

Ignoruję mięsistą łapę, która ląduje na jego kroczu. W życiu nie spotkałam faceta z tak desperacką potrzebą dotykania swoich klejnotów. Przy nim Homer Simpson wygląda jak dżentelmen. — Ty i ja nie istniejemy, więc nawet nie patrz w moim kierunku i przestań nazywać mnie Riną. — Tylko Ray zwraca się do mnie w ten sposób i cholernie tego nie znoszę. — A teraz oddawaj klucze. — Już ci mówiłem — chodź i weź je sama. Zaciskając zęby, wsuwam dłoń pod ten otłuszczony tyłek i szukam kluczy. Ray stęka i kręci się niczym obleśny kawał gówna, którym zresztą jest, aż w końcu moja dłoń styka się z metalem. Wyciągam kluczyki i pędzę do drzwi. — Z czego tu robić aferę? — woła drwiąco za moimi plecami. — Przecież nie jesteśmy spokrewnieni, więc kazirodztwo nie jest problemem. Zatrzymuję się i poświęcam trzydzieści sekund swojego cennego czasu, by popatrzeć na niego z niedowierzaniem. — Jesteś moim ojczymem. Ożeniłeś się z moją matką. I — przełykam falę żółci — obecnie sypiasz z Naną. Nie, nie chodzi o to, czy jesteśmy ze sobą spokrewnieni. Chodzi o to, że jesteś najbardziej obleśnym człowiekiem na ziemi i twoje miejsce jest w więzieniu. Jego orzechowe oczy ciemnieją. — Uważaj na to, co mówisz, panienko, albo pewnego dnia wrócisz do domu i pocałujesz klamkę. Mam to gdzieś. — Opłacam jedną trzecią czynszu — przypominam mu. — Kto wie, może będziesz musiała dołożyć więcej. Odwraca się z powrotem do telewizora, a mnie kolejne cenne trzydzieści sekund upływa na fantazjach, by walnąć go w łeb torebką. Warto było. W kuchni Nana siedzi przy stole, pali papierosa i czyta magazyn „People”.

— Widziałaś to? — krzyczy. — Znowu goła Kim K. — I dobrze. — Chwytam kurtkę z oparcia krzesła i kieruję się ku kuchennym drzwiom. Przekonałam się, że bezpieczniej opuszczać dom przez tylne drzwi. Uliczne punki zbierają się zazwyczaj na gankach wąskich kamienic na naszej niezbyt zamożnej ulicy, w tej nie bardzo zamożnej części Southie. A poza tym wiata na samochody znajduje się za domem. — Słyszałam, że Rachel Berkovich zaciążyła — zauważyła Nana. — Powinna usunąć, ale pewnie to wbrew jej religii. Zaciskam ponownie zęby i odwracam się twarzą do mojej babci. Jak zwykle ma na sobie niechlujny szlafrok i puchate różowe kapcie, ale jej włosy w kolorze wyblakłego blond są perfekcyjnie utapirowane i ma pełen makijaż, mimo że rzadko wychodzi z domu. — Ona jest żydówką, Nano. Nie sądzę, że to wbrew jej religii, a nawet jeśli, to i tak jest to jej wybór. — Pewnie chce te ekstraznaczki na jedzenie — stwierdza Nana, wydmuchując długą chmurę dymu w moją stronę. Kurde. Mam nadzieję, że nie zacznę śmierdzieć jak popielniczka, zanim dotrę do Hastings. — Przypuszczam, że nie jest to powód, dla którego Rachel zatrzyma dziecko. — Mam już jedną dłoń na drzwiach, przesuwam się niespokojnie i czekam, aż się otworzą, by powiedzieć Nanie „do widzenia”. — Twoja mamuśka zastanawiała się, czy cię nie usunąć. No i proszę bardzo. — Okej, wystarczy już — mamroczę. — Jadę do Hastings. Wrócę wieczorem. Jej głowa odrywa się od magazynu, a oczy zwężają, gdy przygląda się mojej czarnej dzierganej spódnicy, czarnemu sweterkowi z krótkimi rękawkami i dekoltem w łódkę oraz szpilkom na ośmiocentymetrowym

obcasie. Już słyszę słowa, które układają się w jej głowie, nim jeszcze wychodzą z ust. — Wyglądasz jak snobka. Wybierasz się na ten swój wysferzony uniwerek? Macie zajęcia w sobotę wieczorem? — To przyjęcie koktajlowe — odpowiadam niechętnie. — Oooch, koktajl-szoktajl. Żeby ci tylko wargi nie spierzchły od całowania tam tych wszystkich tyłków. — Taak, dzięki, Nano. — Otwieram szarpnięciem tylne drzwi i zmuszam się, by dodać: — Kocham cię. — Ja też cię kocham, dziecinko. Faktycznie, kocha mnie, ale czasami ta miłość jest tak skażona, że sama nie wiem, czy bardziej mnie rani, czy pomaga. Droga do małego miasteczka Hastings nie zabiera mi ani pięćdziesięciu dwóch minut, ani sześćdziesięciu ośmiu. Trwa całe półtorej godziny, ponieważ warunki na cholernych drogach są fatalne. Kolejne pięć minut upływa na szukaniu miejsca do zaparkowania i gdy docieram do domu profesor Gibson, jestem bardziej napięta niż drut fortepianowy, a jednocześnie równie krucha. — Witam, panie Gibson. Przepraszam za spóźnienie — zwracam się do stojącego w drzwiach mężczyzny w okularach. Mąż profesor Gibson obrzuca mnie łagodnym uśmiechem. — Nic się nie martw, Sabrino. Pogoda jest okropna. Pozwól, wezmę twój płaszcz. — Wyciąga dłoń i czeka cierpliwie, podczas gdy ja wyswobadzam się z wełnianego okrycia. Profesor Gibson pojawia się, gdy jej mąż wiesza mój tani płaszcz między samymi drogimi okryciami w szafie. Moje palto w widoczny sposób odstaje od reszty, zupełnie jak ja. Odsuwam na bok uczucie niedostosowania i przywołuję jasny uśmiech.

— Sabrina! — woła z radością profesor Gibson. W jej obecności natychmiast się koncentruję. — Tak się cieszę, że dotarłaś cała i zdrowa. Pada już śnieg? — Nie, tylko deszcz. Na jej twarzy pojawia się grymas i chwyta mnie za ramię. — Jeszcze gorzej. Mam nadzieję, że nie planujesz jechać z powrotem do miasta dziś wieczorem. Drogi zamienią się w lodowisko. Ponieważ rano muszę iść do pracy, odbędę tę podróż bez względu na warunki na drogach, ale nie chcę jej niepokoić, więc uśmiecham się uspokajająco. — Będzie dobrze. Wciąż tu jest? Profesor Gibson ściska moje ramię. — Jest i nie może się doczekać, by cię poznać. Super. Oddycham głęboko, po raz pierwszy, odkąd tu przyszłam, i pozwalam, by poprowadzono mnie przez pokój w kierunku niskiej siwowłosej kobiety, ubranej w pastelowy żakiet i czarne spodnie. Ten strój jest raczej nijaki, ale diamenty połyskujące w jej uszach są dłuższe niż moje kciuki. A poza tym? Jak na profesor prawa sprawia zbyt miłe wrażenie. Zawsze wyobrażałam sobie, że prawo wykładają posępne, poważne stworzenia. Jak ja. — Amelio, pozwól, że ci przedstawię Sabrinę James. To studentka, o której ci opowiadałam. Najlepsza w grupie, pracuje w dwóch miejscach, a w LSAT zdobyła sto siedemdziesiąt siedem punktów. — Profesor Gibson odwraca się do mnie. — Sabrino, Amelia Fromm, nadzwyczajny znawca prawa konstytucyjnego. — Bardzo miło panią poznać — mówię, wyciągając dłoń i modląc się do Boga, by była sucha, a nie wilgotna. Ćwiczyłam potrząsanie własnej dłoni przez godzinę, żeby się przygotować do tej chwili.

Amelia ściska mnie lekko, a potem robi krok do tyłu. — Matka Włoszka, ojciec Żyd, stąd ta dziwna kombinacja imion. James jest szkocki. Stamtąd pochodzi twoja rodzina? — Jej jasne oczy omiatają mnie i odpieram pragnienie poskubania moich tanich ciuchów z Target. — Trudno powiedzieć, proszę pani. — Generalnie moja rodzina pochodzi z rynsztoka. Szkocja wydaje się o niebo za ładna i zbyt królewska, by zostać mianowana naszą ojczyzną. Macha dłonią. — Nieważne. Po godzinach param się genealogią. A więc złożyłaś podanie do Harvardu? Kelly wspominała o tym. Kelly? Znam jakąś Kelly? — Chodzi jej o mnie, moja droga — mówi profesor Gibson, śmiejąc się łagodnie. Rumienię się. — A tak, przepraszam. Myślę o pani jako o profesor. — Tak formalnie, Kelly! — odzywa się profesor Fromm. — Sabrino, gdzie jeszcze złożyłaś podania? — Na uniwersytety Boston, Suffolk i Yale, ale moim marzeniem jest Harvard. Amelia unosi brew na tę wyliczankę bostońskich uczelni. Profesor Gibson spieszy z usprawiedliwieniem. — Chce zostać blisko domu. I oczywiście, że jej miejsce jest w czymś lepszym niż Yale. Dwie profesorki wymieniają pogardliwe prychnięcia. Profesor Gibson skończyła Harvard i najwyraźniej potwierdza, że absolwent Harvardu zawsze będzie przeciwnikiem Yale. — Z tego, co słyszałam od Kelly, wygląda mi na to, że Harvard byłby zaszczycony, gdyby miał cię w gronie studentów.

— To ja byłabym zaszczycona, gdybym została studentką tej uczelni, proszę pani. — Już wkrótce roześlą listy z informacją o przyjęciu. — Jej oczy błyszczą psotnie. — Z całą pewnością dodam jakieś dobre słowo od siebie. Amelia obdarowuje mnie kolejnym uśmiechem, a ja prawie mdleję ze szczęścia i ulgi. Wcale nie ściemniałam. Harvard to naprawdę moje marzenie. — Dziękuję — udaje mi się wydusić z siebie. Profesor Gibson prowadzi mnie do stolików z jedzeniem. — Może coś przekąsisz? Amelio, chcę z tobą porozmawiać o tym dokumencie, który, jak słyszałam, ma być opublikowany przez Browna. Miałaś okazję rzucić na to okiem? Odwracają się obie i zanurzają głęboko w dyskusję o intersekcjonalności czarnego feminizmu i teorii rasowej — temat, w którym profesor Gibson jest ekspertem. Podchodzę do nakrytego białym obrusem stolika z przekąskami, obładowanego serami, krakersami i owocami. Moje dwie najbliższe przyjaciółki — Hope Matthews oraz Carin Thompson — już tam stoją. Jedna ciemna, druga jasna — dwa najpiękniejsze, najmądrzejsze anioły na świecie. Pędzę do nich i prawie omdlewam w ich ramionach. — No i? Jak poszło? — pyta niecierpliwie Hope. — Dobrze, tak mi się wydaje. Powiedziała, że wygląda na to, iż Harvard będzie zaszczycony, mając mnie w szeregach studentów i że lada dzień zaczną rozsyłać pierwsze listy do przyjętych kandydatów. Chwytam talerz i zaczynam go napełniać, żałując, że kawałki sera są takie małe. Jestem bardzo głodna i mogłabym zjeść cały blok. Umierałam z niepokoju od rana przez to spotkanie i teraz, kiedy jest już po wszystkim, chcę jedynie dorwać się do stołu pełnego jedzenia.

— Przyjęli cię na mur-beton — obwieszcza Carin. Cała nasza trójka znajduje się pod opiekuńczymi skrzydłami profesor Gibson, która całym sercem wierzy w pomoc młodym kobietom. Na kampusie działają inne sieciowe organizacje, ale ona całkowicie skupia się na rozwoju kobiecych karier i nie mogłabym być jej bardziej wdzięczna. Dzisiejsze koktajlowe przyjęcie jest zorganizowane dla jej studentek, by poznały członków wydziałów n
Przypakowany murzyn rżnie nieletnią cipkę
Amerykanki szukają azjatyckich kutasów
Chinka i Filipińczyk

Report Page