Perfekcyjna brytyjka

Perfekcyjna brytyjka




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Perfekcyjna brytyjka


16. AGATHA RAISIN I PERFEKCYJNA PANI DOMU

Home
16. AGATHA RAISIN I PERFEKCYJNA PANI DOMU



W SERII KRYMINAŁÓW ukażą się: W SERII KRYMINAŁÓW ukażą się: Tom 1. Agatha Raisin i ciasto śmierci Tom 2. Agatha Raisin i wredny weterynarz Tom 3. Agat...

W SERII KRYMINAŁÓW ukażą się: W SERII KRYMINAŁÓW ukażą się: Tom 1. Agatha Raisin i ciasto śmierci Tom 2. Agatha Raisin i wredny weterynarz Tom 3. Agatha Raisin i zakopana ogrodniczka Tom 4. Agatha Raisin i zmordowani piechurzy Tom 5. Agatha Raisin i śmiertelny ślub Tom 6. Agatha Raisin i koszmarni turyści Tom 7. Agatha Raisin i krwawe źródło Tom 8. Agatha Raisin i tajemnice salonu fryzjerskiego Tom 9. Agatha Raisin i martwa znachorka Tom 10. -Agatha Raisin i przeklęta wieś Tom 11. Agatha Raisin i miłość z piekła rodem Tom 12. Agatha Raisin i zemsta topielicy Tom 13. Agatha Raisin i śmiertelna pokusa Tom 14. Agatha Raisin i nawiedzony dom Tom 15. Agatha Raisin i zabójczy taniec Tom 16. Agatha Raisin i perfekcyjna pani domu Tom 17. Agatha Raisin i upiorna plaża Tom 18. Agatha Raisin i mordercze święta Tom 19. Agatha Raisin i łyżka trucizny Tom 20. Agatha Raisin i śmierć przed ołtarzem Tom 21. Agatha Raisin i zwłoki w rabatkach Tom 22. Agatha Raisin i mroczny piknik

Tom 23. Agatha Raisin i śmiertelne ukąszenie

SERIA KRYMINAŁÓW TOM 16 Agatha Raisin i perfekcyjna pani domu M.C. Beaton TLR Tytuł serii: Seria kryminałów Tytuł tomu: Agatha Raisin i perfekcyjna pani domu Tytuł oryginalny tomu: Agatha Raisin and the Perfect Paragon TLR

Rozdział I Wszyscy w Carsely, wiosce położonej na wzgórzach Cotswolds, zgadzali się co do jednego — nigdy przedtem nie widziano tu takiej wiosny. Pani Bloxby, żona pastora, wyszła do ogrodu i odetchnęła świeżym powietrzem. Nigdy nie było tu tak kolorowo. Krzaki bzu uginały się pod ciężarem liliowych i białych kwiatów. Żywopłoty z białego głogu tworzyły ślubne szpalery. Powojniki spływały ze ścian jak wodospady, a glicynia dekorowała złote kamienie chat strumieniami Fioletowych kitek. Wszystkie drzewa pokrywała jasna, świeża zieleń. Wyglądało, jakby wieś przykryła barwna szata. Co prawda kilku ponuraków potrząsało głowami i mówiło, że to zapowiedź surowej zimy, ale większość radowała oczy tym wytęsknionym, bajkowym widokiem. Zadzwonił dzwonek probostwa i pani Bloxby poszła otworzyć. Za drzwiami stała Agatha Raisin — krępa i wojownicza, z oznaczającą niepokój zmarszczką pomiędzy oczami. — Proszę wejść — zaprosiła ją pani Bloxby. — Dlaczego nie jest TLR pani w biurze? Żadnych spraw do rozwiązania? Agatha prowadziła własną agencję detektywistyczną w Mircesterze. Była jak zwykle elegancko ubrana — tym razem w lniany garnitur — a jej lśniące brązowe włosy były modnie obcięte. Tylko małe brązowe oczy zdradzały smutek.

Pani Bloxby wprowadziła ją do ogrodu. — Kawy? — Nie — podziękowała Agatha. — Wypiłam litry tego paskudztwa. Chcę pogadać. — To gadajmy. Agatha poczuła, że ogarnia ją uczucie błogości. Pani Bloxby ze swoim łagodnym spojrzeniem i siwymi włosami zawsze działała na nią uspokajająco. — Zajęłabym się jakąś naprawdę poważną sprawą, a wciąż zlecają mi drobiazgi. Zagubione psy i koty na gigancie. Boję się, że grozi mi umysłowy marazm. Panna Simms, sekretarka, odeszła z moim etatowym detektywem Patrickiem Mulliganem. On przeszedł na emeryturę i nie chce, aby mu więcej zawracano głowę jakąś pracą. Sammy Allen robił zdjęcia, a Douglas Ballantyne wykonywał prace techniczne. Ale im też musiałam pozwolić odejść, bo nie było wystarczająco dużo roboty. Potem jeszcze Sally Fleming, która zastępowała Patricka, została zwabiona przez londyńską agencję detektywistyczną, a mój skarb, sekretarka Edie Frint, znowu wyszła za mąż. Może przyczyną tego wszystkiego jest fakt, że porzuciłam przyjmowanie spraw rozwodowych? Prawnicy robili dzięki mnie dobre interesy. Pani Bloxby wiedziała, że Agatha rozwiodła się z miłością swojego życia, Jamesem Laceyem, i sądziła, że prawdopodobnie dlatego jej TLR przyjaciółka nie chciała przyjmować spraw związanych z rozpadem

małżeństw. — Może jednak powinna pani wziąć parę spraw rozwodowych, aby interes znowu zaczął się kręcić — zasugerowała. — Z pewnością nie chce pani żadnych morderstw. — Wolałabym raczej morderstwo niż rozwód — wymamrotała Agatha. — Może zbyt ciężko pani pracuje. Powinna pani wziąć parę dni wolnego. Jest taka przepiękna wiosna... — Naprawdę? — Agatha przyglądała się wspaniałościom ogrodu oczyma, które nigdy nie przyzwyczają się do wiejskiego krajobrazu. Swego czasu sprzedała odnoszącą sukcesy firmę PR i przeszła na wcześniejszą emeryturę. Co prawda od dzieciństwa marzyła, aby zamieszkać akurat w Cotswolds, ale wciąż tęskniła za miastem, z jego pospiesznym, szalonym tempem. — Kim musiała pani zastąpić Patricka i pannę Simms? Naprawdę nie poczęstuje się pani niczym? Mam kilka rożków domowej roboty. Agathę kusiło, ale pasek u jej spodni nie był z gumy. — Sekretarką jest panna Helen Freedman z Evesham. W średnim wieku, kompetentna, prawdziwy skarb. A całą pracę detektywistyczną wykonuję sama. — A do prac technicznych i fotograficznych? — Szukam kogoś. Eksperci za drogo by mnie kosztowali. — We wsi jest pan Witherspoon. Fachowy fotoreporter. I zna się na komputerach, i takich tam.

— Znam pana Witherspoona. Musi mieć około setki. — Ależ skąd! On ma tylko siedemdziesiąt sześć lat i całkiem TLR dobrze się trzyma. — Nie jest młody. Niech pani da spokój. Mając siedemdziesiąt sześć lat jest zgrzybiałym starcem. — Ale dlaczego się pani z nim nie spotka? Mieszka w Rose Cottage, obok szkoły. — Nie chcę. Zazwyczaj łagodne oczy pani Bloxby nabrały surowego wyrazu. Agatha powiedziała więc pospiesznie: — Z drugiej strony, nie zaszkodzi pogadać. Bo trzeba wiedzieć, że Agatha Raisin, która mogła stawić czoło całemu światu, uginała się pod najlżejszą oznaką niezadowolenia ze strony żony pastora. Rose Cottage, wbrew swej nazwie, nie chełpił się żadnymi różami. Frontowy ogród ukrywał brukowaną alejkę, która pozwalała panu Witherspoonowi parkować starego forda z dala od drogi. Jego chata — brzydki dwupiętrowy budynek z czerwonej cegły — była jedną z bardziej nowoczesnych w Carsely. Agatha, która znała Witherspoona tylko z widzenia, zyskała pewność, że nie polubi kogoś, kto miał aż tak zły gust. Gdy podnosiła rękę do dzwonka, drzwi się otworzyły i stanął w nich pan Whiterspoon.

— Przychodzi pani zaoferować mi pracę? — spytał wesoło. Chociaż Agatha bardzo lubiła panią Bloxby, w tej chwili poczuła, że mogłaby ją udusić. Nienawidziła, gdy nią manipulowano, a okazało się, że pastorowa właśnie to zrobiła. — Nie wiem — powiedziała szorstko Agata. — Mogę wejść? — Proszę bardzo. Właśnie zrobiłem kawę. TLR Zadzwoniła do niego, gdy tylko wyszłam. Ot, co — pomyślała Agata. Weszła za nim do pokoju przerobionego na biuro. Był nienagannie czysty i uporządkowany. Biurko z komputerem stało przy oknie, po którego obu stronach wisiały półki z dokumentami. Na środku pokoju królował mały okrągły stół. Na ścianie naprzeciwko okna stały regały z kolekcją aparatów fotograficznych i obiektywów. — Proszę usiąść — powiedział Witherspoon. — Zaraz przyniosę kawę. Był on średniej budowy, szczupłym mężczyzną o gęstych siwych włosach. Jego twarz była nie tyle bardzo pomarszczona, ile raczej pomięta. Jak gdyby ktoś przytknął do niej gorące żelazko w celu przywrócenia jej do poprzedniego stanu. Nie ma brzucha — pomyślała Agatha. Przynajmniej nie jest pijakiem. Witherspoon wrócił niebawem, niosąc tacę z kawą i talerzykiem rożków. — Czarną proszę — powiedziała Agatha. — Mogę zapalić?

— Proszę. No, dobry znak — pomyślała Agatha. — Przyniosę popielniczkę. Proszę się częstować rożkami. Kiedy wyszedł z pokoju, Agatha z podejrzliwością przyjrzała się talerzowi rożków. Chwyciła jeden i ugryzła. Mogłaby przysiąc, że to ciastka pani Bloxby. Znowu poczuła, że nią manipulują, i doświadczyła przypływu złośliwej radości na myśl, że jednak go odrzuci. Kiedy mężczyzna wrócił, postawił przed Agathą dużą szklaną popielniczkę. Usiadł naprzeciw niej i zapytał: TLR — Co mogę dla pani zrobić? — Przyszłam tylko na towarzyską pogawędkę. Błysk zawodu pojawił się w jego wyblakłych, zielonych oczach. — To miłe. A jak tam detektywistyczny biznes? — Obecnie niezbyt dużo pracy. — To straszne. Jest tyle niewierności w Cotswolds. Myślałem, że będzie pani miała wystarczająco dużo zajęcia. — Nie zajmuję się rozwodami. — Szkoda. To dopiero są pieniądze! Mogłaby pani na przykład przyjąć sprawę Roberta Smedleya z Ancom— be. Jest bardzo bogaty. Ma firmę z elektroniką. Bywa wściekle zazdrosny, bo przypuszcza, że żona go kantuje. Zapłaci fortunę, żeby się czegokolwiek dowiedzieć. Przyglądali się sobie przez dłuższą chwilę. On naprawdę potrzebuje pieniędzy — pomyślała Agatha.

— Ale się do mnie nie zgłosił — powiedziała wreszcie. — Mógłbym to załatwić. Agatha miała pokaźne konto w banku oraz akcje i udziały. Jednakże nie chciała być jedną z tych nieszczęsnych istot, których oszczędności życia zostały pożarte przez próbę prowadzenia interesu nieprzynoszącego żadnej korzyści. Odpowiedziała więc niepewnie: — Potrzebuję kogoś do zakładania podsłuchów i fotografowania. — Ja mogę to robić. — Ale to czasami oznacza długie godziny pracy. — Jestem dyspozycyjny. TLR — Niech popatrzę, dzisiaj jest niedziela. Gdyby mógł pan porozmawiać z tym panem Smedleyem i przyprowadzić go jutro do biura, to powiem mojej pani Freed— man, żeby przygotowała dla pana umowę. Powiedzmy: miesięczna, na próbę? — Nie ma sprawy. Nie będzie pani zawiedziona. Agatha podniosła się i rzuciła pożegnalny docinek:

— Niech pan nie zapomni podziękować pani Bloxby za rożki. Na zewnątrz zorientowała się, że zapomniała zapalić, więc wyjęła papierosa. Problem z tymi wszystkimi przeciwnikami palenia polegał na tym, że sama ich niechęć do palaczy zanieczyszczała powietrze i zmuszała człowieka do sięgnięcia po papierosa nawet wtedy, kiedy w ogóle nie miał na to ochoty. Z powodu tradycji wprowadzonej przez Stowarzyszenie Pań z Carsely, mieszkanki wsi zwracały się do siebie per „pani". Tak więc pani Freedman była panią Freedman nawet w biurze, ale pan Witherspoon zaproponował, aby go nazywać po prostu Phil. Agatha była poirytowana, kiedy Phil pojawił się sam. Mężczyzna wyjaśnił jej jednak, że Robert Smedley przybędzie później. Po tym, jak Phil nie zaprotestował, kiedy zaoferowała mu nader skromne wynagrodzenie, Agatha poczuła się winna i przyrzekła mu podwyżkę, jeśli jego praca okaże się zadowalająca. Biuro Agathy składało się z jednego pokoju o niskim stropie, znajdującego się nad sklepem w starej części Mircesteru, niedaleko opactwa. Obie, Agatha i pani Freedman, miały biurka przy oknie. Phil dostał stare stanowisko Patricka, przy ścianie. Była tam też pokryta perkalem kanapa i niski stolik z dwoma fotelami dla gości. Umeblowanie uzupełniały szafy z segregatorami oraz słoiki z kawą rozpuszczalną, mlekiem i cukrem w kostkach. Kiedy Robert Smedley wreszcie się pojawił, serce Agathy TLR

pogrążyło się w rozpaczy. Stanowił typ mężczyzny, jakim zawsze szczerze pogardzała. Przede wszystkim wcisnął się w za ciasny garnitur, za który kiedyś pewno słono zapłacił. Za nic jednak nie przyznałby się do tego, że utył. Tym bardziej nie chciałby zainwestować w przeróbkę ubrania. W nalanej twarzy miał małe czarne oczka ocienione krzaczastymi brwiami, a jego czupryna była kruczoczarna. Wygląda na prawdziwą. Trzeba przyznać, że farbowanie włosów staje się coraz doskonalsze — pomyślała Agatha. Usta Smedleya były małe, jakby wciąż zasznurowane. „Wygląda jak dupek" — opisała go potem Agatha pani Bloxby i szybko musiała przeprosić za swój niewłaściwy język. — Proszę spocząć — powiedziała Agatha, przygotowując się w myśli do dania mu łupnia dużym honorarium i w ten sposób pozbycia się go raz na zawsze. — Jak mogę pomóc? — To żenujące. — Smedley rzucił jej piorunujące spojrzenie. — No, dobra. Myślę, że Mabel spotyka się z jakimś mężczyzną. — Mabel to pańska żona? — Tak. TLR Dlaczego sądzi pan, że ma romans? Ot, takie drobnostki. Pewnego dnia przychodzę do domu wcześniej i słyszę, że ona śpiewa. — Dlaczego to takie dziwne?

— Ona nigdy nie śpiewa, gdy ja jestem w pobliżu. Nie można jej za to winić — pomyślała kwaśno Agatha. — Coś jeszcze? — W zeszłym tygodniu, bez porozumienia ze mną, kupiła sobie nową sukienkę. — Kobiety tak robią — powiedziała cierpliwie Agatha. — A dlaczego potrzebowała na to pańskiego pozwolenia? Ja osobiście wybieram jej suknie. Jestem ważną osobistością i lubię widzieć swoją żonę stosownie ubraną. — Jeszcze coś? — Czy to nie wystarczy? Jeśli ona się z kimś spotyka, to chcę mieć dowód do rozwodu. TLR W tym momencie Agatha udusiłaby zarówno Phila, jak i panią Bloxby. Z powodu pochopnie złożonej obietnicy została wmanewrowana w zatrudnienie starego ramola, a teraz okazało się, że obecny tu pan Smedley jest nikim innym jak tylko zazdrosnym despotą. Aby się go pozbyć, zażądała bardzo wygórowanego honorarium i zwrotu wydatków. Smedley bez słowa wyjął książeczkę czekową. — Dam pani tysiąc funtów i może mi pani wystawić rachunek za resztę kosztów, jeśli się uda osiągnąć sukces. Agatha zamrugała, myśli gwałtownie zakotłowały się w jej głowie i... przyjęła czek. Kiedy Robert Smedley wyszedł, Agatha zwróciła się ze złością do

Phila. — To wszystko to stek bzdur, ale możemy zacząć działać. Ty i ja pojedziemy do Ancombe. Ustawimy się koło domu. Masz aparat? — Mam ich pełen samochód — odparł wesoło Phil. — No to jedźmy. Ancombe leżało tylko kilka mil od Carsely. Szybko znaleźli dom Smedleya. Znajdował się na obrzeżach wioski, w gęsto zalesionej okolicy. Pierwotnie była to mała osiemnastowieczna chata zbudowana z miękkiego, złotego kamienia, ale z tyłu została dodana duża przybudówka. Phil zaparkował samochód w uliczce z dala od drogi, w zaciszu kępy drzew. Wyjął aparat z długim, teleskopowym obiektywem. — Popełniłam błąd — lamentowała Agatha. — Powinnam była poprosić go o jej zdjęcie. TLR Phil spojrzał w dół ulicy. — Z podjazdu wyjeżdża jakiś samochód. Dalej, łap za kierownicę. Będziemy go śledzić. Agatha ruszyła i w bezpiecznej odległości jechała za nim, podczas gdy Phil fotografował auto i tablicę rejestracyjną. — Kieruje się do Moreton — zgadła Agatha. — Prawdopodobnie zamierza kupić następną sukienkę lub coś równie fatalnego. — Skręca na stację — poinformował Phil. — Może chce się z kimś spotkać.

— Albo gdzieś jechać — stwierdziła Agatha. Niska, niegustownie wyglądająca kobieta wysiadła z samochodu. — Mam nadzieję, że to ona, a nie jej sprzątaczka — westchnęła Raisin. — Jeśli to mąż wybierał dla niej tę sukienkę, to powinno się go zastrzelić. Osoba, którą — jak sądzili — była Mabel Smedley, nosiła sięgającą łydek, bawełnianą, dopasowaną w pasie sukienkę w duże wzory oraz oryginalne skórzane buty na niskim obcasie. Miała wyblakłe, piaskowego koloru włosy ściągnięte do tyłu w kok. Oczywiście, była o wiele młodsza niż jej mąż. Smedley, jak się domyślała Agatha, był mężczyzną koło pięćdziesiątki. Ona mogła mieć koło trzydziestki. Jej pozbawiona makijażu twarz była świeża, ale bez jakichś szczególnych cech — małe, zmęczone oczy, regularne usta, niewielki podbródek. Skierowała się do kasy. Jak zwykle była kolejka, więc mogli stanąć kilka osób za nią. Słyszeli, że kupiła powrotny bilet do Oksfordu. Poprosili o takie same bilety i poszli przez kładkę na peron. Phil odpiął obiektyw i dyskretnie zrobił kilka zdjęć pani Smedley czekającej na pociąg. Ten spóźnił się o dziesięć minut. W ten zwykły dla kolei, irytujący sposób — jak jakiś szef, każący ci czekać dziesięć minut na zewnątrz, tylko po to, aby pokazać, jak zajętym i ważnym jest TLR człowiekiem. Pani Smedley wysiadła w Oksfordzie. Zaczęła iść spacerkiem, a oni za nią. Agatha wyjęła komórkę i zadzwoniła do pani Bloxby.

— Czy wie pani, jak wygląda pani Smedley? — Tak. Pani też musiała ją wcześniej widzieć, pani Raisin, ale może nie zwróciła pani na nią uwagi. Nie udzielała się zbytnio w Stowarzyszeniu Pań z Ancombe. Jest niska, szczupła, z włosami koloru piasku. Sądzę, że jest jakieś piętnaście lat młodsza od swojego męża. Bardzo spokojna. A co...? — Powiem pani później. — Agatha rozłączyła się. — W porządku. To ona — powiedziała do Phila. — Ciekawe, gdzie idzie? Szli za nią wzdłuż Worcester Street, a potem Wal ton Street. W końcu pani Smedley zatrzymała się przed kinem Phoenix i weszła do środka. — Niech cię tylko ten film za bardzo nie wciągnie — wysyczała Agatha. Kupili bilety i usiedli trzy rzędy za nią. Kino świeciło pustkami. Film był rosyjski, zatytułowany „Stepy wolności". Oprócz pięknych ujęć, w filmie nic się nie działo. Bohaterka albo wybuchała płaczem, albo gapiła się w bezmiar stepów. Oczywiście pani Smedley musiała być równie znudzona jak Agatha, bo wstała jeszcze przed końcem. Dali jej kilka minut, zanim ruszyli za nią. Z powrotem wzdłuż Walton Street i dalej w dół, do stacji. Śledzili ją do Moreton i w drodze do jej domu. — Może miała nadzieję na spotkanie z kimś — przypuszczał Phil — a ten ktoś się nie pojawił. To znaczy, wydaje mi się dziwne, że przejechała całą tę drogę tylko po to, aby posiedzieć na tym ponurym

filmie. TLR — Masz zdjęcia, jak wchodzi do kina? — Oczywiście. — Rozumiem. Chodźmy zobaczyć się z panią Blox— by. Zdaje się, że ona wie wszystko o pani Smedley. Podjechali pod plebanię. Otworzył im pastor, Alf Bloxby. Na widok Agathy skrzywił się z niezadowolenia. — Jeśli przyszliście zobaczyć się z moją żoną, to jest zajęta — powiedział. Pani Bloxby pojawiła się za nim. — O czym rozmawiacie, Alf? Proszę, wejdźcie państwo. Pastor zamruczał coś pod nosem i poszedł do swojego pokoju. — Wyjdźmy do ogrodu — zaproponowała pani Bloxby. — Taka piękna pogoda nie będzie trwać wiecznie. Jak tylko nadejdzie turniej tenisowy w Wimbledonie, znowu zacznie padać. Usiedli przy stole w ogrodzie. — Widzę, że zatrudniła pani pana Witherspoona — powiedziała żywo pani Bloxby. — Na chwilę — odcięła się Agatha. — Tylko na próbę. Sprawa, którą się zajmujemy, dotyczy pani Mabel Smedley. Mąż posądza ją o romans. — Nie wydaje się to prawdopodobne. W tak małym miejscu jak Ancombe taka wiadomość błyskawicznie by się rozeszła.

— Jaka ona jest? — Trudno powiedzieć. Zapomniała pani? Stowarzyszenie Pań z Ancombe urządza pojutrze wyprzedaż i niektóre z nas przychodzą pomagać. Pani też mogłaby przyjść i zobaczyć ją na własne oczy. Pani TLR Smedley bardzo ciężko pracuje dla dobra sprawy, a przy tym jest cicha i skromna. Oni są małżeństwem dopiero od dwóch lat. — Mają dzieci? — Nie. Smedley nie ma ich także z pierwszego małżeństwa. — Co się stało z pierwszą panią Smedley? — Biedaczka. Miała atak depresji i popełniła samobójstwo. — Nic dziwnego. Wyjść za taką kreaturę. — Agatha w ciętych słowach opisała faceta, kończąc szczegółową charakterystykę jego ust. — Pani Raisin! Doprawdy! — Przepraszam — bąknęła Agatha. Phil próbował stłumić śmiech, udając, że ma napad kichania. — Sądzę, że pan Smedley jest nienaturalnie zazdrosny — stwierdziła pani Bloxby. — Ojej — westchnęła Agatha. — Wszystko to strata czasu. Zostawmy to na dzisiaj, Phil. I możesz mnie podwieźć do biura, abym odebrała swój samochód. Zobaczymy się jutro. Mam kilka spraw, nad którymi muszę popracować. Agatha właśnie zasiadła do obiadu składającego się z podgrzanych w mikrofalówce frytek i lazanii, kiedy zadzwonił telefon. — Nie

ważcie się ruszać mojego jedzenia — ostrzegła koty, Botswella i Hodge'a. Podniosła słuchawkę i usłyszała nieco afektowany głos swojego dawnego asystenta Roya Silvera. — Nie słyszałem cię od wieków — powiedział. — Nie ma żadnych nowych zabójstw? — Nie, żadnych. Tylko sprawa rozwodowa, a ja nienawidzę takich rzeczy. TLR — Ma się rozumieć, słodziutka. Ty sama jesteś taką niechętnie rozwiedzioną. — To nie jest powód! Ja tylko uważam je za nieprzyjemne. — Sprawy rozwodowe są z pewnością podstawą działalności każdej agencji detektywistycznej. Dzwonię, aby zapytać, czy mogę przyjechać na weekend. — W przyszły weekend? W porządku. Daj mi znać, którym pociągiem przyjedziesz, to wyjadę po ciebie do Moreton. Kiedy Agatha odłożyła słuchawkę, poczuła radość na myś
Mamusia pokazuje wdzięki
Puszczalska nastolatka z hotelu
Rosyjska mamuśka ma spotkanie z młodym człowiekiem

Report Page