Pani psycholog w akcji

Pani psycholog w akcji




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Pani psycholog w akcji

Czy można w jakiś sposób wesprzeć akcję dot.przekonywania MENu nt.zamiany matur w przyp.dyskalkulii?


Psycholog, Psychoterapeuta, Biegły sądowy

Czy Pan/Pani lub ktoś z rodziny boryka się z tego typu kłopotami? Można przesłać na adres Naszej palcówki opis przypadku i zgodę na dołączenie do Petycji, którą tworzymy.
Pozdrawiam
A. Miżowska



Wciąż szukasz odpowiedzi? Zadaj nowe pytanie




Twoje pytanie zostanie opublikowane anonimowo.
Pamiętaj, by zadać jedno konkretne pytanie, opisując problem zwięźle.
Pytanie trafi do specjalistów korzystających z serwisu, nie do konkretnego lekarza.
Pamiętaj, że zadanie pytania nie zastąpi konsultacji z lekarzem czy specjalistą.
Miejsce to nie służy do uzyskania diagnozy czy potwierdzenia tej już wystawionej przez lekarza. W tym celu umów się na wizytę do lekarza.
Z troski o Wasze zdrowie nie publikujemy informacji o dawkowaniu leków.



Wybierz specjalizację lekarza, do którego chcesz skierować pytanie


Użyjemy go tylko do powiadomienia Cię o odpowiedzi lekarza. Nie będzie widoczny publicznie.



Akceptuję regulamin serwisu ZnanyLekarz.pl oraz informację o danych osobowych





Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych dotyczących stanu zdrowia w celu zadania pytania Profesjonaliście. Dowiedz się więcej.




Informacja o przetwarzaniu danych osobowych





Wszystkie treści, w szczególności pytania i odpowiedzi, dotyczące tematyki medycznej mają charakter informacyjny i w żadnym wypadku nie mogą zastąpić diagnozy medycznej.

Jeśli potrzebujesz specjalistycznej porady, umów konsultację online. Otrzymasz wszystkie odpowiedzi bez wychodzenia z domu.

Ta wartość jest zbyt krótka. Powinna mieć __LIMIT__ lub więcej znaków.

Aby dowiedzieć się więcej o danych osobowych kliknij tutaj

www.znanylekarz.pl © 2022 -
Znajdź lekarza i umów wizytę

Klikając "zaakceptuj", pozwalasz nam w pełni dostosować serwis ZnanyLekarz do Twoich preferencji. Korzystamy z plików cookies głównie po to, aby zwiększyć użyteczność serwisu ZnanyLekarz, zapewnić bezpieczeństwo na stronie oraz zbierać dane statystyczne. Zawsze możesz zmienić zdanie i edytować ustawienia cookies. Jeżeli chcesz uzyskać więcej informacji odnośnie cookies i przetwarzania danych osobowych, zapoznaj się z naszą polityką cookies i polityką przetwarzania danych osobowych.




Nowy numer 34/2022


Archiwum



nasze media

Kontakt




Wygląda na to, że nie jesteś jeszcze zalogowany.











AKTUALNOŚCI






OPINIE






OKULAR






ARCHIWUM






BISKUPI






GALERIE






HISTORIA DIECEZJI






KONTAKT Z ODDZIAŁEM






KURIA






MAŁY GOŚĆ






PARAFIE






RADIO eM






WIARA.PL









▲ Panie chętnie biorą udział w proponowanych aktywnościach.




Justyna Jarosińska /Foto Gość
1 Ksiądz z Osiedla o biskupach i młodzieży
5 Podsumowanie pielgrzymki i zakończenie lata
10 Książka o kobietach i dla kobiet
14 Polski siatkarz o sile wiary w Boga
15 Ks. Paweł Saran ma nową funkcję
Starość jest trudna, gdy człowiek jest sam. Przemijania nie da się powstrzymać, ale samotności można zaradzić.
Środa, godzina dziesiąta rano. W ośrodku wsparcia dla seniorów Caritas w Dąbrowicy gwar. W jednym z dwóch pomieszczeń, gdzie przebywają podopieczni, sześć pań przygotowuje się do zajęć tanecznych. W sąsiednim druga grupa uczestniczy w zajęciach plastycznych. Wśród 14 osób, które w tygodniu większość swojego czasu spędzają w ośrodku, jest 12 kobiet i dwóch mężczyzn. Wszyscy to seniorzy 65+.
Spotykają się od trzech miesięcy. Niektórzy znali się wcześniej, ale większość była sobie obca. Dziś to zgrany zespół, który razem uwielbia spędzać czas, wspiera się i motywuje. – Mnie do przyjścia tu namówiła sąsiadka – opowiada pani Elżbieta. – Znamy się jeszcze ze szkoły – dodaje. – Ja usłyszałam w czasie ogłoszeń w kościele, że Caritas otwiera taki ośrodek i będzie można się zapisać, więc chyba byłam pierwsza w kolejce – śmieje się pani Anna.
Prym w czternastoosobowej grupie wiodą panie. Są w różnym wieku, niezwykle radosne i towarzyskie. Wszystkie są wdowami. Właśnie przyjechała pani Agata, która w każdą środę prowadzi dla seniorów zajęcia taneczne. – Lubimy tańczyć – mówi z uśmiechem pani Zosia. – Zresztą my lubimy wszystko robić, co nam proponują nasi wychowawcy.
Przy dużym stole siedzi pięć kobiet. Cztery z nich za pomocą specjalnej prasy wycinają ozdobne wzory. Jedna z zapałem koloruje. – Pani Wandzia nie przepada za pracami artystycznymi – mówi psycholog Magdalena Ciołek, która każdego dnia towarzyszy podopiecznym w ośrodku. – Ale nikogo tu do niczego nie zmuszamy.
Pani Wandzia ma 91 lat. Jest najstarsza z grupy. – To chodząca historia – podkreśla terapeutka, pani Agata, która prowadzi zajęcia z muzykoterapii, arteterapii i filmoterapii. – Ona świetnie śpiewa i ma fenomenalną pamięć. Chcemy nagrać jej opowieści, bo historię Dąbrowicy zna jak mało kto. Szkoda byłoby, gdyby tego nie utrwalić.
Terapeutka zaznacza, że panie robią tu to, co lubią. – Staram się, by poznawały różne techniki artystyczne, a one są niezwykle otwarte na nowości. Mnie to bardzo cieszy. Nie tylko mobilizuję się dzięki temu do szukania nowych pomysłów, ale naprawdę czuję satysfakcję z wykonywanej pracy.
Rozumiemy, że na naszej stronie szukasz przede wszystkim dobrych i ciekawych treści. To jednak reklamy są naszym głównym źródłem utrzymania.


Na forum internetowym Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej dotyczącym etyki w zawodzie psychologa, w wątku pt. "psycholog w TVN" pojawia się wpis poczyniony przez Monikę Faderewską. Oto jego treść:

Postanowiłem stanowczo zareagować. To co zobaczyłem w programie "Idealna niania" przerosło moje wyobrażenie. Spodziewałem się taniego show i takie zobaczyłem, ale przy okazji zobaczyłem uczestniczące w nim kilkuletnie dzieci, które kompletnie nie radziły sobie w całej - prawdopodobnie zaaranżowanej - sytuacji. Na forum napisałem: To JEST patologia. Ja zaczynam coś z tym robić. Bierności dość.

Postanowiłem zareagować, ponieważ w mojej wyobraźni powstał obraz kilku tysięcy (co najmniej) widzów, siedzących przed telewizorami i oglądających "Idealną nianię". Czemu nikt nie zaprotestował? Jak doszło do tego, że w cywilizowanym kraju legalnie i z premedytacją można wyrządzać krzywdę dziecku i pokazywać to jeszcze w telewizji? 

A może jednak ktoś to już zgłosił lub sprawdził? Może tam nie dzieje się nic złego?

Wykonałem telefon do Rzecznika Praw Dziecka naświetlając problem. 

Poinformowanie jakiegokolwiek organu zajmującego się prawami dziecka jest dla mnie czymś oczywistym i nie podlegającym dyskusji. Wykręcając numer do Rzecznika miałem jednak sporo obaw jak moje zgłoszenie zostanie odebrane. Bowiem, czyż program nie był już emitowany od jakiegoś czasu? A jeśli nikt nie zareagował, to może moja interwencja będzie odebrana jako mocno przesadzona?


Pracownica Biura Rzecznika potraktowała jednak zgłoszenie niezwykle poważnie. Poprosiła mnie abym wysłał oficjalne zgłoszenie w tej sprawie. Wykorzystując szkic pisma sporządzonego przez Rafała Korczaka zawiadomiłem zatem Rzecznika Praw Dziecka, a także Komitet Ochrony Praw Dziecka oraz Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. Oto treść zawiadomienia: 

Pani dr Dorota Bednarek na forum wyraża swój stosunek do zaistniałej sytuacji:


Dlaczego niezwykle wysoko oceniam państwa postawę? W skrócie:

Ponieważ, świadczy o bardzo wielkiej wrażliwości na krzywdę osób w szczególny sposób bezbronnych; jej celem nie jest własny interes, a dobro innych; jest formą wykorzystania wiedzy psychologicznej nie tylko dla własnych celów zawodowych, ale pro publico bono; świadczy o woli narażenia własnego autorytetu (gdyby alarm okazał się z jakichś powodów fałszywy) dla dobra osób bezbronnych.

Radość, duma, siła do dalszych działań. Oto główne emocje, które wywołała Pani dziś we mnie. Serce trochę mi urosło, a na forum napisałem: ... naprawdę wolałbym narazić swój autorytet (prawdę mówiąc jaki mam jako student?), niż żeby nasze podejrzenia miały się potwierdzić. Tak jak Pani napisała, pomoc bezbronnym ludziom, wykorzystywanym tylko dlatego, że są dziećmi, to jest to, co im się po prostu od nas należy. Wierzę, że rodzice uczestniczyli w programie z dobrej woli (chcąc chociażby zarobić), że twórcy programu też mieli szlachetny cel. Ale jeśli ktoś się tam zapomniał, a nie zareagowalibyśmy, to dołożylibyśmy czarnej materii do smutnego znaku naszych czasów jakim jest ignorancja.

Zadzwonił do mnie pracownik z Biura Rzecznika Praw Dziecka. Poinformował mnie, że Rzecznik wysłał skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, oraz, że sprawa ma nadany oficjalny nr ZSS/440/32/2012/JZ. Ponieważ złożyłem już podejrzenie popełnienia przestępstwa do prokuratury, Rzecznik nie będzie dublował tego kroku, tylko zajmie się korespondencyjnym "nadzorem" nad przebiegiem decyzji prokuratora. 

Po ciepłych słowach Pani Doroty Bednarek, telefon z Biura RPD jest dla mnie bardzo czytelnym drogowskazem, że podążam właściwą ścieżką. Jest to bardzo pokrzepiające i daje mi sporo wewnętrznej mocy. Myślę jednak też o tym, że jeśli prokuratura kiedykolwiek zajęłaby się dochodzeniem, to mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności rodzice. Nie jest to dla mnie przyjemna myśl, gdyż moim zamiarem nie jest ukaranie kogokolwiek, a jedynie przerwanie procederu krzywdzenia dzieci - jeśli okazałby on się faktem. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że rodzicami dzieci biorących udział w programie są ludzie dorośli i w świetle prawa są odpowiedzialni za siebie i swoje pociechy.



17 listopada 2012


Do skargi dołączyłem opinię psychologa dziecięcego, dr Doroty Bednarek, która upoważniła mnie do wykorzystania poniższego pisma dla dobra sprawy wedle mojego uznania. 

Do inicjatywy dołączyła aktywnie Aniceta Życińska. Zaoferowała bardzo cenną pomoc w zakresie kontaktów z organizacjami pozarządowymi zajmującymi się prawami dziecka, ponieważ na co dzień w pracy i społecznie angażuje się w podobne sprawy. 

Kolejne osoby przyłączające się do protestu wywołują we mnie poczucie satysfakcji, że wrażliwość można obudzić. I choć w wielu z nas - i we mnie też - jest to najczęściej cecha właśnie uśpiona (smutny znak naszych czasów), to jednak wyczuwalnie istnieje. 

17 listopada napisałem pismo do działu marketingu SWPS prosząc o możliwość promocji naszych działań. Na krok ten zdecydowałem się po otrzymaniu wiarygodnej informacji z pierwszej ręki, że władze uczelni w związku z rodzącą się inicjatywą studencką rozważają wystosowanie oficjalnego stanowiska do Rady Etyki Mediów. Dowiedziałem się też, że jeśli dzieje się coś ciekawego na uczelni, a w promocji wydarzenia pojawia się logo SWPS, to dział marketingu powinien być tym zainteresowany. Odpisała mi pani Katarzyna Janiszewska zastępca dyrektora marketingu upoważniając mnie do opublikowania jedynie fragmentu odpowiedzi: 

Uważam, że wybrali Państwo najbardziej skuteczną i merytoryczną drogę rozwiązania problemu, wykorzystując istniejące przepisy i instytucje, które zostały powołane do stania na straży pokrzywdzonych.

Zaangażowanie uczelni na poziomie PR-u (domyślam się, że chodziło Panu o działania PR-owe, a nie marketingowe, gdy pisał Pan o nagłośnieniu działań w mediach), zmieniłoby sposób, w jaki adresaci protestu mogą go postrzegać. Działania PR-owe mogłyby wręcz osłabić merytorykę działań i wiarygodność intencji. Sprawa powinna opierać się wyłącznie na działaniach merytorycznych, wykorzystaniu dostępnych i zgodnych z prawem dróg i procedur oraz bazowaniu na opiniach ekspertów.

Innym faktem, którego nie można pomijać w tej kwestii jest to, komu byśmy tę wojnę medialną wytaczali - w tym przypadku - koncernowi mediowemu. TVN przeniósłby ciężar dyskusji mediowej na kwestie niemerytoryczne, a na tym polu ich przewaga byłaby znaczna. Takie działania nie posłużyłyby dobremu wizerunkowi uczelni - a przecież finalnie nie chodzi nam o wywołanie skandalu, jak w programach typu "UWAGA", a o dobro dzieci.

Czemu mam nieodparte wrażenie, że ważniejszym argumentem jest jednak ten o bojaźni przed stacją TVN? Opinia pani Janiszewskiej, że "sprawa powinna opierać się wyłącznie na działaniach merytorycznych", jest zapewne słuszna, ale oczywiście w kontekście "innego faktu" jakim jest wytaczanie wojny medialnej sprzymierzeńcowi, którym do tej pory dla SWPS-u była stacja TVN. Myślę, że faktycznie różnica zdań dwóch komercyjnych podmiotów, które do tej pory współpracowały mogłaby sprawie bardziej zaszkodzić niż pomóc. Smutne to niebywale, że nawet dobre chęci i poparcie osobiste pewnych osób na niewiele się zdadzą w obliczu konfliktu interesów finansowych między korporacjami. 

Moja propozycja strony internetowej przyjmuje się dobrze. Zaproponowałem funpage na facebook'u jako rozwiązanie z jednej strony możliwe do szybkiego zrealizowania, a z drugiej strony pozwalające dotrzeć na dzień dzisiejszy do sporej liczby osób, które mogą być zainteresowane tym co chcemy przekazać. 

Choć wysłałem maile do fundacji ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru, nie otrzymałem do dzisiaj ani jednej odpowiedzi. Także Aniceta Życińska poinformowała mnie, że wszystkie organizacje, z którymi się komunikowała wykazują pewien opór przed przyjęciem faktu możliwego krzywdzenia dzieci w programie telewizyjnym. 

Cóż, z przekąsem stwierdzam, że to oczywista reakcja zważywszy na fakt, że 100% organizacji, do których zwracamy się z prośbą o zainteresowanie sprawą, ma w statucie zapis mówiący o tym, że jeśli widzimy, że dziecku dzieje się krzywda, to powinniśmy NIEZWŁOCZNIE zareagować, zgłaszając taki fakt którejkolwiek z tych organizacji. Może mam inne rozumienie niezwłoczności, ale kilka dni czekania na odpowiedź w sprawie alarmu dotyczącego krzywdzenia dzieci jest dla mnie frustrujące.

Oto odpowiedź z Fundacji Dzieci Niczyje: 


Bardzo dziękujemy za wiadomość. Ogromnie doceniamy i popieramy Państwa działania. 

Nie znamy programu, o którym Pan pisze i niestety - nie jesteśmy teraz w stanie zainwestować czasu, aby zająć się tą sprawą. Nie możemy się więc zająć nią oficjalnie.

Mam odpowiedź od Towarzystwa Przyjaciół Dzieci:


Uprzejmie informuję, że podjęliśmy już działania z ramienia Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.

Bardzo ogólnikowa i zagadkowa wypowiedź, ale jednak wskazująca, że TPD działa. Choć chciałbym wiedzieć jak. Cieszę się z takiego stanowiska, gdyż wskazuje na możliwość dalszych wspólnych działań. Oby.

Aniceta podaje do mojej wiadomości, że organizacje i fundacje, z którymi próbuje nawiązać kontakt w naszej sprawie nadal albo są zajęte organizowaniem konferencji, albo przeprowadzką, albo po prostu nie odpowiadają. 

A ja myślałem, że przestrzeń zajęta przez stowarzyszenia, fundacje i inne organizacje pozarządowe będzie tą najprzychylniejszą i najbardziej otwartą na pomoc w propagowaniu naszych racji. Trochę jestem zadziwiony. Nie, nie - mocno jestem zadziwiony. Ale jeśli nie w tym obszarze, to gdzie mamy szukać wsparcia? Uczelnia nie może. NGO nie mają czasu i możliwości. A może należałoby to rozumieć tak, jak przedstawiła to pani Janiszewska z działu marketingu SWPS? Może te organizacje też boją się zadrzeć z TVN-em? Aż się boję pomyśleć w co ja się wpakowałem. Od razu pracuje mi wyobraźnia i widzę siebie i swoje życie zniszczone przez bezwzględnego bonza medialnego. Już po mnie...



27 listopada 2012


Na forum zamieściłem ważną informację:


Chciałem poinformować, że powstaje społeczny komitet organizacyjny akcji. Działania komitetu nakierowane są na konkretne posunięcia, które mają doprowadzić do wyjaśnienia wątpliwych dla nas kwestii. Działaniami tymi będą m.in. prowadzenie strony internetowej i zamieszczanie na niej bieżących informacji związanych ze sprawą. Dlatego pilnie potrzebna nam jest nazwa akcji, która byłaby jednocześnie krótka, chwytliwa i wskazująca na temat i cel naszych działań. Prosimy o twórcze propozycje! Przypominam - do akcji może się włączyć każdy.

Na forum studenci zgłaszają propozycje dla oficjalnej nazwy Akcji, która ma ruszyć za pośrednictwem Facebook'a. Toczy się dyskusja na temat mocy hasła - czy ma być medialne i chwytliwe, czy wyważone i merytoryczne. 

Akcja otrzymuje oficjalną nazwę "Dziecko to nie rekwizyt". Autorką hasła jest Urszula Perkowska, która rzutem na taśmę poddała kilka sloganów, wśród których wybraliśmy właśnie ten. Powstaje komitet społeczny akcji jako naturalna odpowiedź na potrzeby organizującego się ruchu społecznego. W skład komitetu wchodzą:



Członkowie zwyczajni:
Aniceta Życińska - odpowiedzialna za kontakt z
organizacjami pozarządowymi.
Rafał Korczak - odpowiedzialny za kontakt z
niezależnymi ekspertami i merytoryczny przebieg akcji.
Mariusz Kowal - odpowiedzialny za zbieranie informacji
i koordynowanie zadań akcji, webmaster.

Członkowie honorowi:
Monika Faderewska - za wkład w postaci wrażliwości, dzięki
której Akcja „Dziecko to nie rekwizyt” zaistniała.

Statut Społecznego Komitetu Organizacyjnego Akcji "Dziecko to nie rekwizyt" Przeciw Krzywdzeniu Dzieci w TV

Dziś czuję się jakbym dostał dwa nowe serca. Wspólne działanie stwarza większe możliwości i poszerza pole oddziaływania. Może uda się pozyskać wreszcie jakiegoś strategicznego sojusznika? Bo na razie oprócz Rzecznika Praw Dziecka i osobistego wkładu osób pojedynczo angażujących się w wyjaśnienie dylematów związanych z wiązaniem dzieci skakanką, wszelkie organizacje, które powinny prześcigać się w reakcji, dostały czkawki. Strach? Przetrzymanie na przeczekanie? Oczekiwanie - kto pierwszy - na zasadzie "jak oni, to my też"?

Monika Faderewska napisała na Facebook'u do pani Doroty Zawadzkiej, znanej super niani, która kiedyś pracowała w SWPS, a obecnie związanej ze stacją TVN Style. Pani Zawadzka bardzo aktywnie zaangażowana jest w wiele działań na rzecz dzieci i jako ekspert z zakresu psychologii rozwojowej jest ceniona w wielu środowiskach. Poniższy zapis wymiany zdań miedzy koleżanką Moniką, a panią Zawadzką to cytat z forum, na którym Monika zamieściła co następuje:


W Warszawie ma miejsce spotkanie prawnika TPD, pani Anety Purzyckiej z członkami komitetu Akcji "Dziecko to nie rekwizyt". Na spotkaniu omówione zostały możliwe wspólne działania, które mogłyby przyczynić się do szybszego wyjaśnienia nurtujących nas kwestii. Pani Purzycka reprezentująca TPD proponuje pismo do TVN informujące o Akcji i wyrażające sprzeciw wobec praktyk stosowanych na planie programu "Idealna niania".

Wreszcie! Tak jak myślałem. Potrzeba było instytucjonalizacji aby zostać potraktowanym poważnie... Cieszę się niezmiernie z takiego obrotu wydarzeń, ale mając na uwadze panujące wokół sprawy milczenie ze strony innych o
Obciągnęła fjuta na dworze
Sliczna studentka wypina dupcie
Lubi, gdy ktoś leje ją po cyckach

Report Page