Pani derektor jest zboczona

Pani derektor jest zboczona




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Pani derektor jest zboczona
Strona tylko dla dorosłych Wchodząc na tę stronę potwierdzasz, że masz 18 lat lub więcej i nie obrażają Cię materiały o charakterze jednoznacznie seksualnym a ich odbór nie został Ci narzucony. Ponadto zgadzasz się, że nie zezwolisz żadnej osobie (osobom) poniżej 18 lat na dostęp do jakichkolwiek materiałów zawartych na tej stronie. Wchodzę Rezygnuję Informacja: W celu osiągnięcia lepszej funkcjonalności ta strona wykorzystuje cookies ("ciasteczka"). W przeglądarce internetowej możesz je zablokować. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień oznacza, że zgadzasz się na wykorzystywanie cookies, i będą one zapisane w pamięci przeglądarki. Więcej o cookies na wikipedia .
Mamuski.de nie jest producentem materiałów znajdujących się na stronie.

Ta strona zawiera materiały erotyczne, opowiadania, filmy, zdjęcia porno i jest przeznaczona tylko dla pełnoletnich. Jeżeli nie ukończyłeś 18 lat, proszę kliknij na odnośnik "Opuszczam stronę" poniżej. Klikając na odnośnik "Wchodzę do środka", oświadczasz, że masz przynajmniej 18 lat i chcesz oglądać mocne treści erotyczne w postaci opowiadań, filmów i zdjęć.
Ostry sex | Przez: Ron Himeros (16/05/2019)
Wyświetleń: 44169
Kilka razy przeszła po gabinecie, nie wypowiadając ani słowa. Podpadłem i to bardzo. Bałem się powiedzieć cokolwiek. W napięciu czekałem na pierwszy ruch.
Dyrektor, Anna Bartosiewicz, była bardzo atrakcyjną kobietą. Jako, że była rozwódką i wyglądała na dość łatwą, nie jeden pracownik próbował ją już poderwać. Niestety, niejeden także sparzył już sobie na tym łapki.
Jej wygląd i sposób bycia były bardzo zwodnicze. Kilkakrotnie byłem już świadkiem, dość ciekawych zajść. Kilku z moich bardziej przystojnych i wygadanych kolegów, licząc na miłe towarzystwo, a może i coś więcej, zdobyło się w stosunku do niej na niedwuznaczne propozycje. Później, kiedy odpaliła odpowiednio dobranymi epitetami a na dodatek uziemiła ich przy pomocy regulaminu służbowego, cały zakład się z nich śmiał.
Przyznam, że mnie także bardzo się podobała, ale nigdy nie wyszedłem poza szablon savoir vivre'u. Teraz znajdowałem się w bardzo nieciekawej sytuacji. Popełniłem poważny błąd przy realizacji priorytetowego projektu i na dodatek próbowałem to ukryć. Kiedy wszystko się wydało, mogłem liczyć tylko i wyłącznie na jej dobrą wolę.
Nie wiedziałem, ile miała lat. Myślę że nikt tego w firmie nie wiedział. Niemniej, tak na oko, zbliżała się do czterdziestki. Była wysoka i szczupła. Miała jasne długie włosy swobodnie opadające na ramiona oraz błękitne, przenikliwe oczy. Czarna garsonka i obcisła spódnica tuż za kolana, leżała na niej idealnie. Przyjemnie było patrzeć jak się porusza. Niestety, cała przyjemność na tym się kończyła. Byłem przekonany, że wylecę z roboty.
-Panie Stanisławie, jak długo pan u nas pracuje? - zadała standardowe pytanie.
-Sześć lat, - odpowiedziałem krótko.
Zatrzymała się przy metalowym segregatorze na dokumenty i, pochylając głowę, zmierzyła mnie swoim, uważnym spojrzeniem.
“No, to koniec. Za chwilę się dowiem, że już nie pracuję, - pomyślałem.
Czułem, że zaczynam się pocić, a moje ręce drżą. Chciałem, żeby to wszystko, jak najszybciej, się skończyło. Każda kolejna minuta w jej gabinecie, była coraz bardziej nieprzyjemna.
-I co ja mam teraz z panem zrobić? - zadała kolejne pytanie, kładąc dłonie na biodrach.
W moim umyśle zapaliła się iskierka nadziei. “Może jednak szuka rozwiązania polubownego? Gdyby chciała mnie wywalić, nie mówiła by w ten sposób.” Pewności mieć jednak nie mogłem. Miałem wrażenie, że patrzy na mnie jakoś inaczej, ale chyba było to tylko samo wrażenie.
W następnym momencie stało się coś, co kompletnie zwaliło mnie z nóg. Czułem się, jak mucha przykryta słoikiem. Rozglądałem się na boki, rozpaczliwie próbując znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Moje serce waliło jak młot pneumatyczny, a oddech stał się szybki i urwany.
Usiadła na stoliku, na którym znajdował się fax i delikatnie uniosła kolano. Jako, że siedziałem po drugiej stronie pomieszczenia, na dość niskim krześle, bez trudu, mogłem zobaczyć jej majtki.
Prędzej spodziewałbym się zobaczyć w tym miejscu czarne, wrzynające się w cipkę stringi, niż żółte, niczym nie wyróżniające się figi. Czas, jednak płynął, a sytuacja się nie zmieniała. Wciąż widziałem to samo: brzoskwiniowe majtki.
Zachowywała się jak modliszka, ale cały czas trzymała fason. Bawiła się moim zmieszaniem i, zdaje się, była w tym rewelacyjna. Najgorsze, że wyglądało na to, iż nie zamierza zmienić pozycji. Siedziała tak dalej, a ja nie mogłem oderwać wzroku. To miejsce między jej nogami, było jak magnes. 
Odchyliła głowę do tyłu, położyła palec na uchylonych ustach i nie spuszczała ze mnie wzroku. Byłem kompletnie bezbronny. W ogóle nie wiedziałem, jak się zachować.
Zastanawiałem się, co zamierza zrobić: dać mi wypowiedzenie, czy rozebrać i zgwałcić, zerżnąć w tym gabinecie, jak przerażonego nastolatka? A może jedno i drugie? Tak, czy inaczej, byłem w szoku. Uczucie niepewności, skrępowania i lęku, mieszało się z, gwałtownie narastającym, podnieceniem.
-Nie wiem, pani dyrektor, - zacząłem tłumaczyć się drżącym głosem, - to, co zrobiłem, jest niedopuszczalne ale…
-Panie Stasiu, - przerwała mi, - jak pan myśli, te drzwi są otwarte, czy zamknięte?
W tym momencie mnie zastrzeliła. “O co jej chodzi? Co znowu z tymi drzwiami? Żartuje sobie, czy mówi poważnie?”
-Eeee… pani Aniu, jak wchodziłem, były otwarte. Tylko, czemu pani o to pyta?
Nagle wstała, a ja odetchnąłem z ulgą. “Może to już koniec i nic więcej nie będzie.” To co przed chwilą się stało, było bardzo krępujące. Gdyby była to któraś z moich koleżanek, powiedzmy Kasia, albo Bożenka, pewnie dawno byłoby już pozamiatane. Jednak wiedziałem, że te progi są dla mnie za wysokie. Wydawało się, że pani dyrektor po prostu się zapomniała.
Moja radość nie trwała, jednak, zbyt długo. Usiadła ponownie. Tym razem na niewielkim, czerwonym, obrotowym fotelu. Pomyślałem sobie: “Boże, czemu ona to robi? Czemu? Czemu akurat mnie? Nie może mnie po prostu normalnie zwolnić?!”
Czekałem w napięciu, ale tym razem grzecznie złączyła kolana. Przynajmniej na krótką chwilę. W jej oczach było jednak coś, co nie dawało mi spokoju. Czułem, że zbyt szybko nie opuszczę jej biura.
Chwyciła za dolną krawędź w swojej czarnej, ciasnej, obcisłej spódnicy i oburącz podciągnęła ją powyżej kolan. Po kilku sekundach zaczęła rozsuwać swoje nogi.
Poddałem się. Wiedziałem, że nie zdołam wyjść z tego pokoju bez gorącej konfrontacji. Zadawałem sobie tylko pytanie, co z tego wyniknie i czy zachowam swój stołek?
“Kurczę” - pomyślałem, - “gdyby tylko miało się na tym seksie skończyć, a sprawa nie rozeszła by się dalej, niech już by było. Może nawet jakoś moja żona się o tym nie dowie. Trudno, trzeba wypić piwo, którego się nawarzyło.”
-Panie Stasiu, może jednak, najpierw wyświadczy mi pan niewielką przysługę… - zaczęła dość niepewnie.
W mojej głowie powstawały już różne scenariusze, ale tego nie byłem w stanie przewidzieć.
“Aha, zaczyna się. Tak to się teraz nazywa. No dobra, niech będzie.”
-Zdaje się, że wtyczka od faksu wypadła z gniazdka. Czy mógłby pan…
“Ale małpa” - ledwie trzymałem się w kupie, - “i co, ona teraz myśli… że co? że jak? że wlezę pod ten stół? tak przy niej?”
Siedziała i czekała, raczej, nie brała pod uwagę innej możliwości, jak tylko tą, w której robię tak, jak ona chce. No i wpadłem jak śliwka w kompot. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że to moment krytyczny. Byłem tylko naiwny, mając nadzieję, że jakoś z tego wybrnę.
Wstałem z krzesła, zrobiłem dwa kroki, a później, na czworakach, starałem się wsunąć pod, dość niski, stolik. Siedziała nadal, nie ruszyła się miejsca. Jak pies śledczy, parłem do przodu, nie rozglądając się na boki. Błagałem w duchu, żeby nie ulec pokusie i nie spojrzeć do góry. Faks rzeczywiście był wyłączony. Kiedy to naprawiłem i zacząłem się cofać, zrozumiałem, że jestem na straconej pozycji. Coś zagrażało mi drogę. Odwróciłem głowę. To była jej noga.
“Boże, co za zboczona cipa!” - przebiegło mi przez myśl.
Dopiero po kilkunastu sekundach zrozumiałem, że trafiłem na tylko jedną jej nogę. Zastanawiałem się, gdzie znajduje się druga. Po chwili już wiedziałem. Druga noga leżała na stoliku.
Wysunąłem się ostrożnie i powoli odwróciłem głowę. Znajdowałem się dokładnie pośrodku. Modliłem się tylko, żeby na mnie nie siadła. Cholera wie, co mogłaby zrobić. To byłoby już całkowite upokorzenie. Czułem się, jak robak pełzający po podłodze.
Kiedy zobaczyłem jej oczy, wiedziałem, że nie będzie łatwo przebrnąć przez tą sytuację.
-Dziękuję, panie Stasiu. Niech pan usiądzie, - usłyszałem jej głos.
-Nie tam. Tutaj, bliżej, - pokazała mi krzesło obok siebie.
Usiadłem i czekałem. Ustanowiła się na biurku sekretarki. Tak samo jak wcześniej. Nie próbowała już nawet udawać, że chodzi o coś innego. Pochyliła się na jeden bok, oparła dłonią o blat i, ustawiając jedną stopę na jego powierzchni, szeroko rozchyliła uda.
Czarna, obcisła spódnica była już tylko dodatkiem, świadczącym o tym, że kiedyś spełniała swoją funkcję. Widziałem tylko jej majtki. Chociaż nie tylko. Pod delikatną półprzezroczystą bluzeczką znajdował się biustonosz w identycznym kolorze.
-Pani dyrektor… nie… - zaprotestowałem.
Spojrzała na mnie spod opuszczonych powiek.
Próbowałem zapanować nad oddechem i łomoczącym sercem.
-Jestem tylko pracownikiem… - wiłem się jak piskorz.
Nie bardzo wiedziałem, o co jej chodzi.
-I co z tego? - przyparła mnie do muru.
Chciałem, by zrozumiała moje położenie, dlatego starałem się jak mogłem.
-Aha… a chcesz pracować?! - odezwała się jeszcze dobitniej.
-Więc nie gadaj tyle, tylko zabieraj się do roboty.
To był koniec. Wszystko jasne, wyłożyła karty na stół.
Oczywiście, nie ma co się oszukiwać, byłem facetem i wiedziałem dokładnie w czym rzecz. Wiedziałem, jak mam się zachować. Tyle tylko, że ciężko było mi się przełamać. Ona była, jednak, moją bezpośrednią przełożoną. Na dodatek, było coś jeszcze.
Co, jeżeli to była podpucha? Co to wtedy? To ona mogła oskarżyć mnie o gwałt. Czy rzeczywiście tak by się stało? W tamtej chwili tego nie wiedziałem. Wiedziałem tylko, że była bardzo atrakcyjna i niesamowicie mi się podobała. 
Zmieniła pozycję. Usiadła teraz w miarę normalnie. Nawet założyła nogę na nogę. Tyle tylko, że zrobiła to w taki sposób, abym wciąż mógł patrzeć na jej majtki. Na dodatek, powoli zaczęła rozpinać swoją bluzkę.
-Chcesz zobaczyć moje cycki? - powiedziała wprost.
Co to za pytanie? Jasne, że chciałem. Chciałem zobaczyć nie tylko cycki. Chciałem nie tylko patrzeć, ale czy mogłem mówić o tym od tak, wprost? Hmm… no cóż. Wychodziło na to, że mogłem. Mało tego: ona tego ode mnie oczekiwała.
-Pani Aniu… - zacząłem i nie skończyłem.
Spojrzała na mnie w taki sposób, że po moich plecach przebiegł dreszcz.
-Chodź do mnie! - odezwała się stanowczo.
-Posłuchaj, nie będę owijała w bawełnę. Pozostałym pracownikom dałam wolne na popołudnie. Jesteśmy sami i chcę cię wykorzystać. Co ty na to?
Patrzyłem na jej delikatne, drżące usta, pociągnięte przezroczystą pomadką, na te błękitne, świdrujące oczy i nie mogłem wydobyć z siebie ani słowa.
-No co, stres cię zjadł?! - rzuciła pytanie, które miało rozładować atmosferę.
-Nie, nie… skądże tylko… - chciałem powiedzieć o mojej wpadce, dzięki której zostałem to wezwany, ale ugryzłem się w język.
Usiadła na wprost ze spuszczonymi nogami i szeroko rozsunęła kolana. Następnie do końca rozpięła bluzkę. Wrażenie, jakie na mnie zrobiła, było tak silne, że, o mały włos, nie dostałem czkawki.
-Nie! Tak, tak… Boże, ale z ciebie dupa! - wyrwało się z moich ust.
Roześmiała się w głos, a później stanęła naprzeciw mnie w samym staniku. To znaczy, miała jeszcze na sobie dolną część garderoby, ale ja już i tak tego nie widziałem. Jedną dłoń położyła na biodrze, a palcami drugiej znów dotknęła swoich ust. Przeciągnęła się jak kotka.
-Wiesz, jak dawno nie miałam faceta?
Pokręciłem głową. “No to teraz naprawdę się wpakowałem” - pomyślałem z niepokojem, - “to wygłodniała wilczyca, która pożre mnie żywcem.”
Nie dała mi nawet dobrze przemyśleć tego, co akurat się działo, bo już po chwili, jakby przypadkiem, odwróciła się do mnie tyłem i rozsunęła zamek błyskawiczny na swoich pośladkach. Boże jaka ona była atrakcyjna. Cały płonąłem z pożądania.
-Jaki lubisz seks? oralny? analny? a pozycje? hmm… na jeźdźca, czy po bożemu? No mów, jestem otwarta na wszelkie propozycje.
Szczęka mi opadła do samej ziemi. Po prostu mnie zatkało. Jeszcze żadna kobieta tak otwarcie nie powiedziała mi wprost, czego chce, a tu proszę, moja szefowa, taka groźna i niebezpieczna… Coś musiało w tym być.
-Tylko nie mów, że nie lubisz się bzykać, bo w to nie uwierzę.
Myślałem, że się na nią rzucę. Kutas o mało nie rozerwał mi spodni.
-I ty mi to mówisz?! - westchnęła zaczepnie.
Patrzyła na mnie. Między nami iskrzyło tak, że myślałem, iż pokój za chwilę się zapali. Przez głowę przebiegła mi tylko jedna myśl: “zaraz mnie zgwałci”.
-Widziałam, co masz w rozporku… - rzuciła pewnym i stanowczym głosem.
No tak. Koniec dyskusji. Jej argumentacja rozłożyła mnie na łopatki.
-Rozumiem, kiedy? - powiedziałem dość spokojnie.
-W łazience. Tuż obok twojego gabinetu, - przypomniałem sobie na głos, - Dwa miesiące temu. Była rewelacyjna. Szkoda, że już nie pracuje.
-No tak… miałam przyjemność podziwiania, jak używasz tego, co masz między nogami i, powiem szczerze, skłoniło mnie to do zaproszenia cię tu dziś.
Jej spódnica znajdowała się na kostkach. Znów usiadła na biurku. Oprócz kremowego biustonosza i majtek, miała też na sobie czarne pończochy z podwiązkami oraz piękne, delikatne szpilki.
-Będziesz tak siedział, czy także pozbędziesz się kilku ciuchów?
Rozejrzałem się nerwowo po pomieszczeniu. Nie przywykłem do rozbierania się w biurze. Cały czas miałem wrażenie, że ktoś na nas patrzy. Tak, czy inaczej, ona bardzo tego chciała i, najwidoczniej, nie zamierzała przerywać tej gry.
-Spokojnie, nikogo nie ma. Jeśli zerżniesz mnie porządnie, zapomnę o twojej wpadce.
Przełknąłem ślinę, a ona mówiła dalej:
-Jeżeli się bardzo postarasz i moja cipka będzie zadowolona, dostaniesz ekstra premię.
-Mogę też zaprosić cię na obiad do jakiejś fajnej knajpy. Co ty na to?
Po kolejnych dwóch minutach nie miała już na sobie kompletnie nic. Nie przypominała już tej ostrej i niedostępnej szefowej, którą była jeszcze pół godziny temu.
Wyglądała jak anioł, który zstąpił wprost z nieba. Była szczupła, zgrabna, miała nie za duże, ładnie uformowane piersi i, idealnie wygoloną, gładką, cipkę. Patrzyła na mnie z czułością i podnieceniem.
-Wiesz co, - mruknęła, - nie będziemy tego robić tutaj. Tu jest zbyt niewygodnie.
Pociągnęła mnie za rękę. Ruszyłem jak wierny pies. Otworzyła drzwi, które, jak mi się cały czas wydawało, prowadziły do szafy. Tymczasem znajdował się tam malutki, ale ładnie urządzony pokoik. Na dodatek, nie był pusty.
Stało tu szerokie, wygodne łóżko. Widać było, że przygotowała się na tą okoliczność w najdrobniejszych szczegółach. Świeża, pachnąca pościel oraz dwa kieliszki szampana, świadczyły o tym, że był to skrupulatny plan.
-I jak ci się podoba? - spytała uśmiechem.
-No to jak, zaczynamy zabawę? - usłyszałem jej głos.
Trochę zmieszany, ale bardzo podniecony, postanowiłem rzucić się na głęboką wodę. Miałem już dość myślenia w kategoriach: co by było, gdyby. Chciałem odrzucić niepewność i puścić wodze fantazji. Nie miałem przed sobą diabła, tylko kobietę z krwi i kości, kobietę piękną i bardzo podnieconą. Chciałem po prostu wziąć ją w ramiona.
Jak się okazało, wcale nie było to takie trudne. Wystarczyło, że usiadłem na brzegu łóżka, a już poczułem jej ciężar na swoim kolanie. Była naga i pachniała seksem.
Objąłem ją w pół i zacząłem lizać jej sutki. Najpierw jeden, później drugi. Spokojnie bez pośpiechu drażniłem chropowate brodawki. Lód, który jeszcze przed chwilą między nami był, błyskawicznie zaczął topnieć, a my stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. Zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy czekali na to cały czas.
Z niezwykłym sprytem rozpięła mój rozporek i wyłuskała, sztywnego jak rakieta, fiuta. Pociągnęła do dołu skórę odzierając głowicę z napletka. Naprężyłem się i westchnąłem głośno, oczekując na dalsze, bardziej i zuchwałe pieszczoty.
Zabawa toczyła się spontanicznie, bez zbędnych słów. Po chwili obydwoje staliśmy obok posłania. Odwróciła się do mnie tyłem, ale wciąż trzymała rękę w rozporku, bawiąc się workiem z moimi jajami.
Całowałem jej szyję i kark. Mój język pozostawiał na jej skórze wilgotny ślad. Przymknęła powieki i, wzdychając coraz głośniej, drugą dłonią pieściła swoją brzoskwinkę.
Kiedy uwolniła już mojego tyrana z materiału slipów, westchnęła:
Rezygnując z pozostałych pieszczot, usiadła na brzegu łóżka i oburącz przyciągnęła mnie do siebie. Jej zachowanie bardzo mi się podobało. Na kilometr było widać, że jej podniecenie jest na krawędzi wybuchu.
Zdążyłem tylko spostrzec, jak się pochyla, a już mój gruby zaganiacz siedział w jej ustach. Żeby go objąć, musiała otworzyć je bardzo szeroko.
Poczułem niesamowicie gorący, wilgotny i mocny uścisk, bez śladu zębów. Zawirowało mi w głowie. Miałem wrażenie, że nie zdołam utrzymać się na nogach. Rozstawiłem szerszej stopy, aby zachować równowagę.
Uniosła wzrok i uważnie spojrzała na moją twarz. Chciała mieć pewność, że zdołam wytrzymać do końca tej gry. Objęła od góry w korzeń mojego grzyba, a w jej ustach znalazł się jedynie czubek kapelusza. Wysunęła język i od spodu drażniła wędzidło. Przed moimi oczami zaczęły wirować kolorowe kółeczka.
Po jakimś czasie, na moment przerwała. Uniosła głowę i odrobinę się wyprostowała. Wciąż trzymała w dłoni mojego fiuta. Moje uda były jak z waty, kołysały się w na wszystkie strony.
Zgiąłem kark tak, jakbym chciał ją pocałować, ale była za daleko.
-Och Staszku, czemu ja cię wcześniej nie zaprosiłam do mojego biura?! - jęknęła z przejęciem.
Usiadłem obok niej. Właściwie, to posadziłem zadek na samej krawędzi posłania, zacisnąłem uda i drżałem z podniecenia. Ona tymczasem, bez pośpiechu i z uwagą pozbawiała mnie dolnej części garderoby.
Rozpięła do końca pasek, rozsunęła połówki spodni i, krok po kroku, ściągała je z moich pośladków. Nawet na moment nie spuszczała wzroku z mojej lagi, która przewracała się z boku na bok, jakby domagając się, aby gorące usta mojej kochanki, znów się nią zajęły.
Pieprzyłem się z moją panią dyrektor i to było czymś najcudowniejszym na świecie. Mimo swojego stanowiska i pozycji, zachowywała się jak wytrawna kurtyzana. Była piękna, delikatna, subtelna a jednocześnie tak wyuzdana i bezpośrednia, że czułem się jak szczeniak z podstawówki, który nagle trafił w ramiona starszej koleżanki. Co tu dużo mówić, chciałem tego. Chciałem z nią to robić. Chciałem bawić się jej piersiami, jej słodkim ciałem, a jednocześnie czułem się tak, jakbym robił coś zakazanego.
W pewnym momencie, kiedy moje spodnie znajdowały się już na podłodze, a jaja zwisały swobodnie niczym dwa dzwony, odwróciłem się w jej stronę. Jeszcze nie do końca wiedziałem, co chcę zrobić, ale przysunąłem się bardzo blisko i położyłem moje dłonie na jej delikatnych rękach, przyciskając mocno do mojego przyrodzenia.
-Czujesz to? Czujesz, jaki jest wielki? Czujesz, jak bardzo jestem podniecony? - szepnąłem prosto w jej twarz.
Odpowiedziała samym spojrzeniem, ale wyrażało ono wszystko. Nie trzeba było więcej słów, nadawaliśmy na tej samej fali.
Siedzieliśmy zwróceni do siebie przodem. Wciąż trzymała dłonie w moim kroczu, ale moje ręce powędrowały już wyżej, w kierunku jej cudownych, jędrnych piersi.
Zacząłem gładzić je, bardzo delikatnie dotykać, muskać czubkami palców ze wszystkich stron. Robiłem to tak, jakby były częścią antycznej Wenus, posągu z marmuru, a ona mi na to pozwalała. Przyglądała się spod opuszczonych powiek, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
W mojej głowie tworzyła się coraz większa rozterka. Kobieta była tak piękna, tak cudowna i podniecająca, że byłem jak ten osiołek z fraszki, które
Grupowe ruchanie
Ladna brunetka w akcji
Mamuśki Filmiki Porno - Ava Addams, Duże Cycki

Report Page