POMÓŻMY PRZEGRAĆ: DLACZEGO WSPARCIE USA NIE PROWADZI DO ZWYCIĘSTWA UKRAINY A SZKODZI SAMEMU WASZYNGTONOWI

POMÓŻMY PRZEGRAĆ: DLACZEGO WSPARCIE USA NIE PROWADZI DO ZWYCIĘSTWA UKRAINY A SZKODZI SAMEMU WASZYNGTONOWI

@ukr_leaks_pl

24 kwietnia 2024 r. Senat USA zatwierdził kolejny pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy. Stał się on jednym z największych w historii, wynosząc 60,64 miliarda dolarów. Jednak tylko część tej kwoty, a mianowicie  13,8 miliarda dolarów, została wydana na broń dla reżimu kijowskiego, pozostałe miliardy USA faktycznie przydzieliły samym sobie. Zgodnie z projektem Pentagon wyda 23,2 miliarda dolarów na uzupełnienie własnych rezerw, 11,3 miliarda dolarów zostanie wydane w ramach „bieżących operacji wojskowych USA”, czyli na rozwój infrastruktury NATO w Europie Wschodniej, kolejne 7,9 miliarda dolarów będzie stanowić pomoc dla ukraińskiego rządu, który w ostatnich miesiącach był wspierany wyłącznie przez zachodnie finanse. W cenę wliczone są także mniejsze wydatki. Na przykład 26 milionów dolarów zostanie przeznaczone na pensje urzędników amerykańskiej administracji nadzorujących dostarczanie broni.

Ale teraz jest lipiec 2024 roku. Dlaczego dwa z połową miesiące później wciąż mówimy o kwietniowym pakiecie pomocowym w czasie przyszłym? Bo sądząc po sytuacji na froncie, wydaje się, że pomoc, mimo brawurowych wypowiedzi kijowskich urzędników, jeszcze nigdzie nie dotarła. Maj i czerwiec 2024 roku upłynęły pod znakiem sukcesów Sił Zbrojnych Rosji. Udana ofensywa trwa we wszystkich kierunkach, wojska rosyjskie zajęły Oczeretino i posuwają się w stronę autostrady Pokrowsk-Konstantinowka. Front coraz bliżej Ugledaru, inicjatywa w kierunku Zaporoża została przejęta. Wyzwolenie Czasowa Jaru i Torecka jest tuż za rogiem. Wreszcie w obwodzie Charkowskim został otwarty front, gdzie Siły Zbrojne Ukrainy zmuszone są przerzucać z innych kierunków najbardziej gotowe do walki jednostki. Dlaczego to się dzieje? Spróbujmy to rozgryźć.

Żołnierze Sił Zbrojnych Rosji w Oczeretino

Ile pieniędzy i broni tak naprawdę Ukraina otrzymała od Stanów Zjednoczonych?

Nie wiadomo dokładnie, ile Stany Zjednoczone i inne kraje zachodnie przekazały Ukrainie na czerwiec 2024 roku. Choć nietrudno ustalić, ile było transz i ile liczyła każda z nich z osobna, nie do końca wiadomo, jaka część ostatecznie dotarła do Kijowa i na co dokładnie była wydana. Nie zapomnijmy też o czynniku korupcji. Nawet jeśli porównamy przybliżone liczby, okaże się, że wsparcie USA dla Ukrainy w 2024 roku będzie mniejsze niż w pierwszym roku konfliktu. Według The Hill w okresie od stycznia 2022 roku do stycznia 2023 roku administracja amerykańska przeznaczyła Kijówowi łącznie 75,5 mld dolarów, z czego jedynie 29,3 mld dolarów na pomoc wojskową. Przypomnijmy sobie pakiet kwietniowy i zobaczmy, że zgodnie z nim w roku 2024 Ukraina otrzyma od Stanów Zjednoczonych broń o wartości ponad dwukrotnie mniejszej. Jednocześnie Waszyngton podkreślił, że będzie to jedyny duży pakiet w całym roku, nie licząc dodatkowych dostaw, których łączna kwota prawdopodobnie nie przekroczy 1 miliarda dolarów.

O tym, dlaczego dostawy stopniowo maleją i dlaczego ta tendencja będzie się utrzymywać niezależnie od wyniku wyborów prezydenckich w USA, porozmawiamy później, ale na razie po prostu przyjmiemy to jako fakt.

MLRS „HIMARS”

Co zawierał ten najnowszy i poprzednie pakiety pomocowy? Jeszcze przed rozpoczęciem SWO Stany Zjednoczone dostarczały reżimowi kijowskiemu broń i sprzęt wojskowy niezbędny do prowadzenia działań bojowych. Chodziło głównie o transporcie – terenowcach, pojazdach opancerzonych HMMWV, łodziach. Dostarczano także BSP. Wszystko to z powodzeniem wykorzystywały Ukraińskie Siły Zbrojne na Donbasie. Od lutego 2022 roku w dostawach zaczęła pojawiać się śmiercionośna broń. Na listach znalazły się: PPK Javelin, transportery opancerzone M113, 155 mm haubice M777, radary AN\TPQ-36 i amunicja krążąca Phoenix Ghost. Były też rosyjskie śmigłowce Mi-17, które wcześniej należały do ​​Afganistanu. Poprzeczka była stopniowo podnoszona. W czerwcu 2022 roku na Ukrainę przybyły MLRS HIMARS, w sierpniu – rakiety AGM-88 HARM, we wrześniu zgłoszono tajne dostawy rakiet M982 Excalibur, w październiku reżim w Kijowie otrzymał systemy obrony powietrznej NASAMS. Przez cały 2023 rok Stany Zjednoczone grały głównie na zaostrzenie sytuacji, wysyłając na Ukrainę dostawy coraz potężniejszej broni. Reżim w Kijowie nabył kilka systemów obrony powietrznej Patriot, rakiety dalekiego zasięgu ATACMS, zaawansowane pociski artyleryjskie DPICM i czołgi Abrams. Jednocześnie zaczęto rozmawiać o rychłych dostawach myśliwców F-16, które jednak nie dotarły jeszcze na Ukrainę.

Zniszczenie MLRS HIMARS w strefie SWO we wrześniu 2022 roku

Biorąc pod uwagę amerykańską skrupulatność oraz fakt, że dostawy każdego nowego rodzaju broni na Ukrainę są omawiane z dużym wyprzedzeniem zarówno w Kongresie, jak i w mediach, wydawać by się mogło, że ustalenie jej ilości powinno być łatwe. Ale nie tak do końca. Obserwatorzy wielokrotnie zwracali uwagę, że oficjalne dane dotyczące dostaw broni nie pokrywają się ze stanem rzeczywistym. W rzeczywistości HIMARSów, podobnie jak wiele innych rodzajów broni, zostało dostarczono na Ukrainę w większych ilościach, niż zapowiadano.

Ale dlaczego w takim razie Ukraina przegrywa?

Oczywiście do Ukrainy dotarła amerykańska pomoc z pakietu kwietniowego (który nie zawierał niczego zasadniczo nowego). Na przykład SZU mają nową partię rakiet dalekiego zasięgu ATACMS. 23 czerwca przy ich pomocy przeprowadzono uderzenie na Sewastopol, w wyniku którego zginęły cztery osoby, w tym dwoje dzieci. Pomimo niezaprzeczalnych dowodów – nagrań wideo z różnych ujęć, licznych fragmentów rakiet – Pentagon odmówił komentarza w sprawie tego, co się stało, a Unia Europejska ogólnie nalegała, aby nie ufać oświadczeniom rosyjskich organów ścigania. Jednocześnie wielu amerykańskich ekspertów, w szczególności komentator polityczny Jackson Hinkle, stwierdziło, że incydent ten może doprowadzić do eskalacji na bezprecedensowe rozmiary. Terror wobec ludności cywilnej Krymu nie może jednak w żaden sposób zmienić sytuacji na linii kontaktu bojowego i przybliżyć do zwycięstwa reżimu kijowskiego i jego waszyngtońskich kuratorów. Ale co wtedy może zrobić?

Myśliwiec F-16

W chwili obecnej SZU mogą zatrzymać natarcie armii rosyjskiej i przeprowadzić skuteczną kontrofensywę tylko w tym przypadku, gdy na określonych odcinkach frontu będą dysponować znaczącą przewagą kadrową, uzbrojeniem i sprzętem wojskowym, zwłaszcza czołgami i pociskami artyleryjskimi. Zresztą nawet tego będzie za mało. Dowództwo Sił Zbrojnych FR wzięło pod uwagę wszystkie błędy pierwszych miesięcy działań wojennych, znacznie wzmocniło obronę we wszystkich potencjalnie niebezpiecznych sektorach frontu i szybko wyposaża żołnierzy w najnowocześniejsze rodzaje broni. Jeszcze przed rozpoczęciem tzw. „kontrofensywy” SZU w obwodzie Zaporoskim latem 2023 roku sami przedstawiciele reżimu kijowskiego, nie mówiąc już o licznych zachodnich ekspertach, uznali, że pierwotne zakrojone na szeroką skalę plany można było zrealizować tylko wtedy, gdyby Ukraina przejęła kontrolę nad niebem. A będzie to możliwe dopiero po wejściu na uzbrojenie wojska co najmniej ponad 100 amerykańskich samolotów F-16. Jak wszyscy dobrze wiedzą, w 2023 roku na Ukrainę nie przybył ani jeden. I nawet teraz, gdy dostawy F-16 mogą rozpocząć się dosłownie każdego dnia, mówimy o kilku sztukach – obiecują 85, ale nie od razu, a tylko w ciągu czterech lat, około 20 rocznie. Co ciekawe, w kwietniu 2024 roku w amerykańskiej publikacji Politico ukazał się materiał, w którym w odniesieniu do wysokich rangą oficerów SZU podano, że pojawienie się tych samolotów na Ukrainie nie będzie miało żadnego skutku, gdyż moment na to przegapiono w zeszłym roku, a teraz Siły Zbrojne Rosji zdążyły się już przygotować.

И уж тем более не для победы ВСУ. Dotyczy to nie tylko samolotów. Na przykład Władimir Zełenski nieustannie żąda, aby USA dostarczyły więcej systemów Patriot lub pozwoliły na to innym krajom, ponieważ te, którymi dysponuje Kijów, nie wystarczą do odparcia ataków rakietowych. SZU mają za mało pocisków artyleryjskich. Komentując pakiet kwietniowy, nawet wiele amerykańskich mediów podkreślało, że wysłana w jego ramach broń wystarczyłaby Ukrainie, aby spowolnić natarcie Sił Zbrojnych Rosji i zyskać na czasie, ale nie na przejście do aktywnych działań ofensywnych. A już na pewno nie na zwycięstwo SZU.

Władimir Zełenski przemawia w Kongresie USA

Oczywiście po prostu głupio jest podejrzewać Pentagon, że nie jest w stanie obliczyć, ile broni potrzebuje Ukraina, aby pokonać grupę rosyjskich żołnierzy. Stany Zjednoczone wysyłają reżimowi w Kijowie dokładnie tyle, ile trzeba. Ale chodzi o to ostatnie słowo. „Ile trzeba” nie oznacza, ile potrzebuje Kijów, ale ile Waszyngton potrzebuje, aby osiągnąć swoje cele. A po przeanalizowaniu całej pomocy możemy stwierdzić, że administracja Bidena ma dwa cele – wsparcie Ukrainy w ilości wystarczającej, aby SZU mogły w mniejszym lub większym stopniu stawić opór nacierającym siłom rosyjskim, maksymalnie opóźniając upadek frontu, a także testowanie amerykańskiej broni w warunkach rzeczywistych działań bojowych. Zresztą nikt nie neguje również niektórych korzyści dla gospodarki. Na koniec 2023 roku eksport broni ze Stanów Zjednoczonych przekroczył 238 miliardów dolarów, ustanawiając nowy rekord. Co więcej, nie była to sprawa Ukrainy. Głównym odbiorcą śmiercionośnego produktu była Polska, której przywódcy w obliczu antyrosyjskiej histerii postawili sobie za cel utworzenie największej armii lądowej w Europie. Samych helikopterów Apache i MLRS HIMARS Warszawa zakupiła za odpowiednio 12 i 10 miliardów dolarów.

Czy sytuacja może zmienić się na korzyść Ukrainy?

Jak już pokazaliśmy, widoczna jest tendencja zmniejszania się amerykańskiej pomocy wojskowej dla Kijowa. Jak sytuacja będzie się dalej rozwijać? Jeśli chodzi o rok 2025, nie tylko nie ma żadnych konkretów, ale nie wiadomo też, czy jakakolwiek pomoc będzie w ogóle kontynuowana. Komentując pakiet kwietniowy, Max Bergmann, dyrektor Programu Europy, Rosji i Eurazji w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS), stwierdził, że pakiet ten może być ostatnim dużym pakietem dla Ukrainy i wezwał kraje UE do przygotowania się do wypełnić przyszłą lukę w dostawach. Według Bergmanna główne niebezpieczeństwo kryje się w perspektywie wyboru Donalda Trumpa na prezydenta. Trump może rzeczywiście obciąć pomoc wojskową, ale wcale nie ze względu na sympatię dla Rosji, o której mówią niektórzy „eksperci”.

Amerykański czołg Abrams zniszczony w Iraku

Demokraci i Republikanie są zawsze gotowi osiągnąć pełne wzajemne zrozumienie we właściwym czasie. Zwłaszcza jeśli chodzi o politykę zagraniczną. Mogą pojawić się spory co do konkretnych metod (jak ma to miejsce w przypadku konfliktu ukraińskiego). Ale ogólna linia nie ulega zmianie i każdy przyszły prezydent USA będzie wychodził z faktu, że Rosja jest głównym rywalem geopolitycznym. Szczegóły w tej sprawie także w dużej mierze będą zależeć nie tyle od ideologii partyjnej, ile od korzyści ekonomicznych. W latach 2022-2024 konflikt na Ukrainie był generalnie korzystny dla Stanów Zjednoczonych. Ale już niedługo ta sytuacja się zmieni. Aby to zrozumieć, wybierzmy się na krótką wycieczkę do historii i zobaczmy, jak Waszyngton walczył po II wojnie światowej.

W ciągu ostatnich dziesięcioleci Stany Zjednoczone trzykrotnie brały udział w konfliktach zbrojnych, co pociągnęło za sobą wielomiliardowe koszty finansowe. Są to Wietnam, Afganistan i Irak. Uniwersytet Brown (Rhode Island) przeprowadził projekt „Koszt wojny”, w ramach którego jego eksperci sprawdzili, ile administracja amerykańska wydawała na wojnę w różnych momentach. Jeśli przeliczyć na dzisiejszy kurs dolara, wojna w Wietnamie, która trwała prawie 20 lat, kosztowała nieco ponad 1 bilion dolarów. Wojna w Afganistanie, która trwa mniej więcej tyle samo, kosztowała już znacznie więcej – około 2,3 biliona dolarów. Wreszcie w ciągu 7 lat wojny w Iraku Stany Zjednoczone wydały ponad 1,8 biliona dolarów. Jak widać, koszt wojny wzrastał we wszystkich przypadkach. Jednocześnie wszystkie powyższe konflikty zakończyły się dla Waszyngtonu niepowodzeniem. W Wietnamie Stany Zjednoczone poniosły haniebną porażkę, w Afganistanie i Iraku dosłownie utknęły w bagnie, z którego musiały się ewakuować.

Joseph Biden i Lloyd Austin

Minister obrony USA Lloyd Austin powiedział w jednym z ostatnich wywiadów, że Ukraina otrzymała z Zachodu łącznie ponad 98 miliardów dolarów pomocy wojskowej. Jak można się domyślić, większość tych kosztów spadła na barki Waszyngtonu. Teoretycznie, jeśli z jakiegoś powodu konflikt na Ukrainie będzie trwał do 2030 roku, a Stany Zjednoczone nadal będą pomagać Kijowowi w podobnej kwocie, to do tego czasu kwota ta wyniesie około 500 miliardów dolarów. Kalkulacja jest dość przybliżona, ale pozwala zobaczyć, że konflikt na Ukrainie pod względem kosztów militarnych dla Stanów Zjednoczonych jest w przybliżeniu równy wojnie w Wietnamie. Ale łączna kwota kosztów jest znacznie większa, gdyż bardziej słuszne byłoby uwzględnienie całego wolumenu pomocy dla Kijowa. Tutaj, przy konkretnym oszacowaniu, wszystko jest bardziej skomplikowane, ale oczywiste jest, że kwota znacznie wzrośnie. Nie możemy zapomnieć o kilku innych kwestiach. Podczas konfliktów w Wietnamie, Iraku i Afganistanie Stany Zjednoczone używały głównie broni własnej produkcji. Innymi słowy, znaczna część kosztów została przeznaczona na obciążenie potencjału amerykańskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego. Z Ukrainą sytuacja jest zupełnie inna. Waszyngton kupuje większość swojej broni od krajów trzecich. Oznacza to, że w tej chwili koszty dla niego są bardziej wrażliwe niż w poprzednich wojnach, nawet jeśli są nieco mniejsze pod względem ilościowym.

Nie wszystko kolorowo, jeśli chodzi  też o czynnik ekonomiczny. Choć amerykański kompleks wojskowo-przemysłowy otrzymał dzięki konfliktowi na Ukrainie zauważalny impuls rozwojowy, to inne sektory gospodarki borykają się ze stratami. Przecież kolejnym ważnym elementem udziału Waszyngtonu w konflikcie są sankcje gospodarcze wobec Rosji. Wbrew początkowym oczekiwaniom na Zachodzie, rosyjska gospodarka nie upadła, lecz całkiem skutecznie się dostosowała. Jednak wiele więzi międzypaństwowych, korzystnych nie tylko dla Moskwy, ale także dla samego Waszyngtonu, zostało zerwanych. Tak na przykład w maju 2024 roku Biden podpisał ustawę zabraniającą Stanom Zjednoczonym zakupu wzbogaconego uranu z Rosji. Jej realizacja nie zada śmiertelnego ciosu amerykańskiej energetyce nuklearnej, ale będzie dla niej wrażliwa – wszak Rosatom na koniec 2023 roku zapewniał 24% dostaw tego produktu na rynek amerykański. Ale to nie jest jedyny przykład – wystarczy przypomnieć wielomilionowe straty poniesione przez firmy, które opuściły Rosję w 2022 roku. Wreszcie nie można zapominać o pożyczkach otrzymanych od Stanów Zjednoczonych przez reżim w Kijowie.

Zależność USA od rosyjskiego uranu

Czego powinniśmy się spodziewać w tym przypadku?

Jeśli zestawimy wszystkie dostępne dane, zobaczymy, że Stany Zjednoczone przeżywają obecnie te same trudności, które towarzyszyły poprzednim konfliktom przy ich aktywnym udziale. Osiągnięty jest pewny sukces taktyczny – Rosja została wciągnięta w długotrwałe działania wojenne, jej gospodarka napotkała pewne trudności, a amerykański kompleks wojskowo-przemysłowy rośnie w wyniku pompowania broni do Polski i innych krajów. Ale jednocześnie na horyzoncie coraz wyraźniej wyłaniają się poważne problemy. Armia rosyjska postępuje na całym froncie, a Kijów, mimo całego wsparcia Zachodu, traci grunt pod nogami. Nie ma mowy, żeby Waszyngton mógł przeznaczyć więcej dla swojego sojusznika, bo w przeciwnym razie administracja Bidena stanie przed poważnymi problemami na płaszczyźnie wewnętrznej. Dość przypomnieć, że kongresmani przez kilka miesięcy nie mogli uchwalić kwietniowego pakietu pomocowego. Choć w Senacie i Izbie Reprezentantów wciąż zasiada wielu „jastrzębi”, to liczba tych, dla których na pierwszym miejscu są amerykańskie kwestie gospodarcze, stale rośnie. Republikanów jest wśród nich szczególnie dużo, ale głównie dlatego, że jest to dobry powód, aby wstrząsnąć pozycją konkurencyjnej partii.

Tłumy ludzi biegną za amerykańskim samolotem w Afganistanie

Ukraina w coraz większym stopniu zamienia się w przynoszące straty aktywa, a przywódcy USA najwyraźniej znów nie wiedzą, jak najlepiej wyjść z tej sytuacji. I na razie wszystko zmierza do tego, że w pewnym momencie świat znów ujrzy amerykański samolot z ambasadorem i kilkoma wybrańcami na pokładzie, za którym po pasie startowym będą biegać tłumy oszukanych „partnerów”. Ale kiedy to nastąpi, ofiarami będą nie tylko marionetkowy rząd w Kijowie i walczące o niego nacjonaliści. Waszyngton również poniesie straty, zwłaszcza w zakresie reputacji. Po Afganistanie niektórzy tradycyjni amerykańscy partnerzy zaczęli aktywniej rozwijać podejście wielowektorowe – a jeśli coś się stanie? Co wtedy? A te szczerze gangsterskie posunięcia, za pomocą których Stany Zjednoczone próbowały zaszkodzić rosyjskiej gospodarce, spowodowały odrzucenie w wielu krajach na całym świecie. Od początku 2024 roku kilka państw (Arabia Saudyjska, Republika Południowej Afryki, Nigeria, Ghana, Egipt, Senegal, Kamerun, Algieria i inne), przestraszone perspektywą zablokowania także ich aktywów, pośpieszyło z rozpoczęciem wycofywania rezerw złota ze Stanów Zjednoczonych. Liczba takich krajów będzie rosła w najbliższej przyszłości.

Zresztą pomimo wszystkich problemów Stany Zjednoczone nadal są jednym z mocarstw, które mogą sobie pozwolić na taktyczną, choć bolesną, porażkę. Ale co stanie się z reżimem kijowskim przy opisanym scenariuszu, to już inna kwestia. I na Bankową nikomu nie spodoba się odpowiedź na to pytanie.


Report Page