Otwiera dzioba

Otwiera dzioba




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Otwiera dzioba







Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Siedze sobie w pracy i przeprowadzam z jednym z moich klientów luźna rozmowę- gadaliśmy o różnych rzeczach i nagle on mówi- współczuję Pani, że tyle dni i godzin musi Pani siedzieć w pracy ( bo się zgodziłam żeby przyjść jutro za koleżankę, a miałam mieć 2 dni wolnego), tłumaczę mu, że po 1 nikt mnie do tego nie zmuszał, po 2 jeśli mam siły, zdrowie i chęci, to czemu nie mam pomóc koleżance, która potrzebuje pilnie wolne- mogę ja kiedyś też potrzebować i też ktoś będzie musiał przyjść za mnie, a po 3 trzeba się cieszyć z tego, że ma się tą robotę- że siedzę w ciepełku, nic nie kapie mi na głowę, nie muszę dźwigać sterty ciężkich skrzynek, nie muszę niczego robić na akord z zegarkiem w ręku itd., a on dalej ciągnie ten temat- w końcu mówi: " miejsce żony jest w domu, a nie zaniedbuje męża, dzieci"; odpowiedziałam: " męża nie zaniedbuję, a dzieci nie mam", wtedy to dopiero zaczęła się lawina słowna z kierowanymi do mnie " oskarżeniami"- tak najłatwiej w życiu nie mieć dzieci, iść na łatwizne, prowadzić wygodne życie, nie mieć obowiązków, żadnych ograniczeń itd.- nie mogłam tego słuchać, bo godziło mnie to w samo serce - chciałam mu wykrzyczeć, że wcale moje życie nie jest łatwiejsze, wygodne, bez ograniczeń itd. i że dała i zrobiła bym chyba wszystko, by sytuacja się w końcu zmieniła i że to, że nie mam dzieci,to nie był mój- nasz wybór, to po prostu zrządzenie losu...mogłam powiedzieć prawdę, ale oprócz tego klienta siedzieli jeszcze inni i nie chciałam mówić takich osobistych rzeczy, wydusiłam tylko: " czasem tak w życiu jest, że małżeństwa są bez dzieci i nic się niestety na to nie poradzi- nie zawsze życie jest takie, jakbyśmy chcieli", klient pokiwał głową niczego nie rozumiejąc- bo jak może zrozumieć osoba, która posiada 2, czy 3 swoich dzieci?! Dlaczego ludzie tak łatwo i szybko oceniają innych? Dlaczego nie zastanawiają się na tym, co mówią, tylko klepią, co ślina przyniesie na język, nie zdając sobie w ogóle sprawy z tego, że mogą tym bardzo ranić swojego rozmówcę...może by mnie to aż tak bardzo nie ruszyło, gdyby nie fakt, że w ostatnich dniach rozpoczęłam nowy cykl- a okres mi się o kilka dni spóźnił i myślałam, że może coś z tego wyjdzie, bo czułam się inaczej niż zawsze, ale nie wzięłam pod uwagę tego, że przecież zażywałam pod koniec cyklu primolut nor, po którym jakoś tak dziwnie się czułam- ciekawe czy przyniesie upragnione efekty.

CO AKTUALNIE U MNIE SIĘ DZIEJE

W poprzednim cyklu zakończyłam etap z okładami borowinowymi i nasiadówkami ze szlamu i ługu ciechocińskiego- ten etap ( trwający 3 pełne cykle) mam już zakończony i raczej nie zamierzam do niego wracać ( mówiąc tak na " świeżo"- chyba niewiele mi to wszystko pomogło- choć mogę się mylić); jeśli chodzi o to, jak się ogólnie czuję, to nie jest najgorzej- jest lepiej niż było wcześniej, ale to też zależy od dnia, bo czasem jest tak, że zmęczenie daje o sobie znać przez cały dzień; spożywam ashwagandę i gotu kolę- te pierwsza w tabletce, a druga w proszku; dalej codziennie ćwiczę mięśnie dna miednicy oraz orbitrek (30minut); podczas wypróżniania podkładam pod nogi miskę lub kosz na śmieci i powiem Wam, że bardzo dużo to daje- ja przynajmniej widzę różnicę, a kiedyś nie byłam co do tego przekonana; jak skończy mi się @, idę do gina po wyznaczenie terminu pobytu w szpitalu na HSG.
Żeby za dużo nie myśleć o tematyce niepłodności, postanowiłam ostatnio zabrać się za angielski- a żeby bardziej się zmotywować, wykupiłam sobie roczny kurs- ( skoro zapłaciłam,to będzie mnie to motywowało do tego, żeby jednak przysiąść nad językiem), kolejnym moim zajęciem jest czytanie i zagłębianie wiedzy na temat mięśni dna miednicy; bardziej zaangażowałam się w moją pracę zawodową i choć bezpośredni mój przełożony tego jak gdyby nie dostrzega, to co jakiś czas dochodzą do mnie słuchy od moich klientów, którym podoba się moja praca i są zadowoleni ze " swojej" kasjerki- w moją pracę wkładam całe serce- miła obsługa, uśmiech, pomocna dłoń, nie dyskutowanie z klientami- nie przekładanie im i nie udawadnianie, że nie mają racji; większość moich klientów- znając mnie i widząc jaka jestem, chyba by nigdy nie przypuszczało, że mam większy problem, bo nigdy nie daję po sobie tego znać, a szczególnie w pracy- choć mam kilku takich klientów, którzy mi bardzo kibicują, którzy czekają na tą radosną informację, którzy z całego serca mi życzą, jak najlepiej, ale o moim problemie nie wiedzą- ja im wtedy, jak o to pytają mówie: " bez obaw, doczeka się Pan" 😁








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Ten post dedykuję tym kobietom, tym paron, małżeństwom, które zmagają się z problemem niepłodności - a główną przyczyną są niedrożne jajowody. Jeszcze jakieś przeszło 3 lata temu, kiedy dowiedziałam się, że moje jajowody są niedrożne- zawalił mi się cały świat- lekarze nie dawali mi żadnych szans na naturalne zajście w ciąże- cały czas powtarzali- tylko In Vitro, tylko In Vitro i nie ma się co łudzić na coś innego. 1 HSG, potem 2, 3- w tym trzecim coś drgnęło, bo wyszła tylko jednostronna niedrożność- był jakiś cień nadzieji, bo z jednym drożnym też udaje się zajść w ciąże, ale ciąży jak nie było, tak nie było; w międzyczasie zmieniłam już parokrotnie lekarza, który wysłał mnie na laparoskopię diagnostyczną ( a jeśli chodzi o wypłatę z ubezpieczenia PZU za pobyt w szpitalu, niestety PZU nie uznało tego- nawet w tym wypadku Rzecznik Finansowy niczego nie wskórał, gdyż PZU z uporem maniaka cały czas trzyma się tego, że mój pobyt w szpitalu był związany z leczeniem niepłodności, a niepł


 Nie wiem czym to jest spowodowane, ale z dnia na dzień czuje, że coraz bardziej ubywa mi sił... Jeju, przecież ja mam 35 lat, a mówię, jak staruszka, która z ledwością stawia kroki... Nie wiem, czy jest to spowodowane przebytym w niedalekiej przeszłości Covidem, czy przyczyna leży jeszcze gdzieś indziej. Może to też przez bardzo szybkie tempo życia, przez uciekający z prędkością światła czas, ani się człowiek nie obejrzy, a już znowu jest noc i tak mija dzień za dniem... Sytuacja związana z Covidem, chyba znudziła się już większości osob; sama bym chciała, aby było jak dawniej. W ostatnim czasie dowiedziałam się o tylu pogrzebach osób, które znałam, czy to osobiście czy tylko z opowiadań; codziennie, nieustannie dziękuję Bogu za to, że i my i moi rodzice wszyszlismy z tego bez większego szwanku... Dobry Bóg czuwał i nadal czuwa nad nami... Jeśli chodzi o krok w przód, to cieszę się ogromnie z tego, że podjęliśmy wspólną decyzję dotyczącą adopcji dziecka. W sumie ja byłam już do tego p


Moze zaczne od poczatku; nigdy mi na mysl nie przyszlo, ze moge miec jakies problemy ginekologiczne, a tym bardziej niedrozne jajowody. Podczas pierwszej wizyty u naszego ginekologa-androloga, do ktorego jezdzimy prywatnie, padlo haslo, ze trzeba sprawdzic, czy sa drozne jajowody,bo jesli tak, mozna jakos dalej dzialac,a jesli nie,to jest tylko jedno wyjscie. Po uplywie 2 miesiecy udalo mi sie dostac do szpitala na ginekologie i mialam przeprowadzone badanie HSG- kontrast zamiast sie rozplynac, calkowicie wyplynal i nic nie dostalo sie nawet do szyjki macicy- diagnoza- polipy w szyjce i jamie macicy blokuja dostep i plyn nie chce przedostac sie dalej... Jest nadzieja, bo oto uslyszalam zapewnienia, ze po usunieciu polipow, wszystko bedzie juz dobrze- przeszkoda zostanie usunieta i bede mogla zajsc w ciaze; nie minal miesiac czasu, a ja znowu pojawilam sie w szpitalu, tym razem na pobyt 2-dniowy, bo czekala mnie histeroskopia. Troche sie balam tego zabiegu,ale w myslach wiedzialam jedno

Przykre, że ludzie szybciej mówią niż myślą, ale tego nie zmienisz. Kiedyś ktoś mi uświadomił, że właściwie zawsze warto pokazywać, że jest się szczęśliwym, niezależnie od tego jak bardzo pęka Ci serce. Jednak dając uśmiech odbierasz to samo i prawdziwy przyjaciel wie co i jak, a wróg zazdrości. Przekonałam się dość boleśnie, że ludzie wolą kiedy innym się nie udaje, więc trzymam się zasady powyżej i pokazuję tylko, że jest ok i zaciskam zęby. Tobie życzę mniej takich sytuacji i naprawdę spełnienia marzeń 😊
Niestety tak jest- bardzo często powinni się ugryźć w język zanim coś głupiego powiedzą, no ale taką mamy już naturę i zawsze musimy wtrącić te swoje 3 grosze. Masz całkowitą racje z twierdzeniem, że ludzie wolą, jak innym się nie powodzi, jak co chwilę się potykają, co chwilę odnoszą klęski- oj tak; może zauważyłaś, że czasem, jak rozmawiasz z kimś kogo dawno nie widziałaś, że kiedy mówisz, że u Ciebie wszystko dobrze, że się układa, że masz fajną pracę, że masz nowe auto, mąż awansował- zauważ, że wtedy najczęściej Twój rozmówca mówi, że nie ma czasu, że musi lecieć, a kiedy zaczynasz mówić o swoich niepowodzeniach, to Twój słuchacz jest tym bardzo zainteresowany- nie mówie, że tak jest zawsze, bo są też ludzie życzliwi, są ludzie, którzy potrafią zrozumieć, wesprzeć, ale właśnie ta mentalność ludzi w dzisiejszym świecie jest taka, że to ja muszę być lepszy, to mnie się musi zawsze udawać... Staram się trzymać z daleka od takich osób i tak, jak Ty napisałaś- przed innymi staram się pokazywać, że jestem szczęśliwa, że cieszę się tym, co mam... Sesi dziękuję bardzo i przesyłam Ci gorące uściski��
Często bywa dokładnie tak jak piszesz. Wolimy słyszeć, że komuś jest źle niż dobrze. Takich przyjaciół, którzy cieszą się Twoim szczęściem jest bardzo niewielu. Poronienia bardzo pozwoliły mi zweryfikować ludzi. Jak było źle to wszyscy Nam współczuli. Niby na początku cieszyli się z nami, ale mam wrażenie, że czekali na kolejne niepowodzenia. A jak się udało, jesteśmy już tak daleko, to nagle nie ma przyjaciół, już kibicują tylko nieliczni. A do tego mam wrażenie, że fakt iż nie przytyłam dużo, że właściwie moja figura zmieniła się tylko w zakresie brzuszka, że dobrze znoszę ciążę, że mówię o porodzie, że będzie ok, że się nie boję, bo po co się nakręcam, to mam wrażenie, że w większości rozmówców widzę jakąś skrywaną zazdrość. Pozdrawiam serdecznie 😊
Dokładnie, dlatego ja nie mam wielu przyjaciół- w sumie,to chyba nie mam ani jednego takiego prawdziwego przyjaciela- mam jedną wspaniałą koleżankę, której zawsze mogę wszystko powiedzieć i wiem, że nigdy mnie nie wyśmieje, nie obgada, nie rozpowie o moich problemach, a ona też o wielu rzeczach takich osobistych mi opowiada; O naszej niepłodności wie tylko kilka osób, bo i po co inni ( niewtajemniczeni) mają wiedzieć, ani nie pomogą, ani nie zaszkodzą, a zrozumieć też raczej nie zrozumieją... W mojej pracy, też słyszałam od kogoś, że chodzą pogłosy, że nie wychodzi nam w staraniach o dziecko, ale ja osobiście nikomu w pracy o tym nie gadałam- przypuszczam, że " wyciekło" od mojej szwagierki, ktora ma dobra znajdomą pracującą w firmie, w ktorej i ja pracuję. To jest najgorsze- tak, jak piszesz- kiedy zaczyna się dobrze dziać, ludzie zaczynają się odsuwać, bo po co zadawać się z kimś, komu dobrze się w życiu wiedzie i patrzeć na czyjeś szczęście...
Zawiść ludzka nie zna granic, naprawdę nieczęsto spotyka się ludzi o szczerych i prawdziwych intencjach... Popieram Twoją opinię, że dla własnego dobra nie powinno się mówić i pokazywać ludziom dookoła swoich smutków, niestety dzisiaj (i chyba zawsze) życie wyglądało tak, że każdy chciał mieć lepszą pensję od koleżanki z pracy, lepszy samochód niż kuzyn, ładniejszy dom niż sąsiad... Ja na szczęście nie zatracam się w tym, bo to naprawdę zgubne, owszem czasem łapię się na tym, że komuś czegoś zazdroszczę, ale potem sprowadzam się do parteru i tłumaczę sobie, że inni tak naprawdę mnie nie obchodzą, niech sobie mają nawet wszystko najlepsze, zawsze są tego plusy i minusy. Ja mam plus taki, że mam kochającego męża, rodzinę, zawsze mogę na nich liczyć, mam kilkoro przyjaciół, dom, samochód i pracę, a do szczęścia potrzebuję tylko dziecka. I nie muszę być najbogatsza, najszczuplejsza, najmądrzejsza i najlepiej ubrana :*
Powiem Ci tak, najbardziej czego innym zazdroszcze, to dziecka, a reszta w sumie też mnie nie interesuje i mówię to całkiem serio, bo zgrzeszyłabym gdybym zaczęła narzekać na moją sytuację materialną, na moją rodzinę itp.- nie- pod tym względem jestem zadowolona- choć wiadomo, że człowiek zawsze chciałby więcej, lepiej...
Zazdrość o dziecko zupełnia zrozumiała. Ciężko to nazwać zazdrością, to jest po prostu takie wewnętrzne uczucie, że też byś chciała. I nie jest negatywne. A co do drugiej części wypowiedzieć to zawsze chce się więcej, nigdy nie jest za dużo.

Copyright © 2013-2020 E. Krupska, All rights reserved




Ewelina Krupska


Poznań/Łódź, Poland

patrzę przez lufty, w szczeliny, odbicia i nory, na marginesy, przez brudne firanki, pod odłażącą sklejkę. a później o tym piszę.



Visit profile






Wyszukaj na stronie


Search for:


Search

on-line sokoły ze Skawiny Nasz bociek z transmiterem



Ze środowiska naturalnego można zabrać ptaka jedynie w wypadku, gdy potrzebuje on ludzkiej pomocy (patrz rozdz. „Znalazłem ptaka – co robić?”)
Jeśli nie wiesz, lub nie jesteś pewien do jakiego gatunku należy znaleziony ptak, zrób mu zdjęcie (nawet aparatem w telefonie) i prześlij je mailem z prośbą o oznaczenie gatunku na adres: sekretariat@mto-kr.pl .
W razie pilnych sytuacji zadzwoń na podany na stronie telefon kontaktowy i prześlij zdjęcie MMS-em. Po poradę czym i jak karmić danego ptaka możesz się zwrócić do osób lub ośrodków zajmujących się odchowywaniem dzikich ptaków:

„Ptasi Azyl” Ośrodek Rehabilitacji Ptaków Chronionych
ul. Ratuszowa 1/3
Warszawa
Tel. 22 670 22 07
azyl@zoo.waw.pl
http://ptasiazyl.zoo.waw.pl

Adresy innych ośrodków znajdziesz na naszej stronie:
Jeśli znaleziony ptak nie krwawi i nie ma urazów neurologicznych, ale jest osłabiony i  wyziębiony,  powinien zostać  ogrzany.  Zanim będzie gotowe zastępcze gniazdo, można  ogrzewać  ptaka w rękach. Młode, nie w pełni opierzone pisklę, należy umieścić w lekko ogrzanym  wcześniej niewielkim pojemniku, tekturowym lub plastikowym pudełku wyścielonym grubo wełnianą lub polarową tkaniną, (taką, z której nie wychodzą nici). Dodatkowo można pisklę po głowę wsunąć do ciepłej skarpetki lub rękawiczki. Do wyścielania pudełka, w którym trzymane jest pisklę czy ptak dorosły, nie można używać waty ani żadnych materiałów, z których mogą wystrzępiać się nitki, gdyż może dojść do zaplątania się nóżki ptaka i w rezultacie do kalectwa! Nie należy też wyścielać ptasiego lokum sianem, gdyż wówczas trudno jest utrzymać czystość, siano wilgnie i rozwijają się w nim groźne dla ptaków grzyby.

Młode, nie w pełni opierzone pisklę, należy umieścić w lekko ogrzanym wcześniej niewielkim pojemniku, np. w tekturowym pudełku, wyścielonym wełnianą lub polarową tkaniną, (taką, z której nie wychodzą nici). Gniazdko łatwo jest utrzymać w czystości, bo w przypadku bardzo młodych piskląt kał wydalany jest w osłonkach i należy go „odbierać” od piskląt, które specjalnie w tym celu śmiesznie wypinają kuperki w czasie załatwiania się. Na zdjęciu pisklęta kopciuszka.

Małe pudełko-gniazdko dobrze jest umieścić w większym kartonie. Łatwiej wówczas utrzymać stałą temperaturę i chronić ptaki przed przeciągiem, a gdy pisklęta są starsze i bardziej ruchliwe – zabezpiecza to ptaszki przed wypadnięciem. Starsze, opierzone już pisklęta można wówczas umieścić w pudełku-gniazdku o niezbyt wysokich ściankach, co umożliwi im załatwianie się poza gniazdo. Na zdjęciu małe kopciuszki.
Ptasiego malucha najlepiej byłoby umieścić w specjalnej cieplarce, o którą jednak w warunkach domowych jest trudno. W zastępstwie pudełko-gniazdko z pisklęciem można postawić pod specjalną lampką grzewczą, lub np. pod lampką biurkową ze słabą żarówką mleczną (25 W – 40 W) oddaloną około 20 – 30 cm od gniazda. Ponieważ żarówka wysusza powietrze, należy w pobliżu ustawić pojemnik z wodą lub rozwiesić mokry ręcznik, aby nawilżać powietrze w bezpośredniej bliskości gniazda. Należy sprawdzać ręką, czy jest to przyjemne ciepło, czy nie jest za gorąco i w zależności od tego regulować odległość żarówki. Trzeba uważać, aby ptaka nie przegrzać i nie oparzyć. Nie można kierować światła żarówki bezpośrednio na ciałko nieopierzonego pisklęcia, żeby go nie oparzyć i nie wysuszać skóry. Pod żarówką ptaszek musi być okryty tkaniną.

Kilkudniowe pisklęta kosa w sztucznym gniazdku wyścielonym miękkim trykotowym materiałem i nakryte kawałkiem bawełnianego trykotu. Nad gniazdkiem jest rozciągnięta i przypięta szczypczykami wilgotna ściereczka – ponieważ szybko wysycha, musi być często na nowo zamoczona. Folią zabezpieczone są tylko same górne brzegi większego tekturowego pudełka, żeby pudełko nie zamakało od mokrej ściereczki.

Pisklęta kosa w wieku około 7 – 9 dni w sztucznym gniazdku.

Kilkudniowe, jeszcze ślepe pisklęta kosa w sztucznym gniazdku –tu temperatura w gnieździe jest mierzona termometrem, który bywa używany w akwariach.


Te same pisklęta kosa dzień później.

Pisklęta kosa – dwa starsze mają już otwarte oczy.
By precyzyjnie kontrolować temperaturę, najlepiej jest umieścić termometr w gnieździe. Przydatny może tu być np. elektroniczny termometr – taki z czujnikiem na przewodzie. Czujniczek można włożyć do gniazda i na termometrze obserwować temperaturę. Temperatura w gnieździe powinna wynosić 35°C! Powinno się też obserwować reakcję ptaszka: dyszenie z otwartym dziobem może wskazywać na to, że jest mu za ciepło, zimne nóżki świadczą o tym, że jest mu zimno.
Pudełko z gniazdkiem dobrze jest częściowo nakryć chusteczką bawełnianą – może być lekko wilgotna, co pozwoli dodatkowo nawilżać gniazdo, gdy ogrzewamy ptaki żarówką. Pisklę musi być ogrzewane do czasu, aż pokryje się piórami. Do ogrzewania pisklęcia można też wykorzystywać okresowo butelki z ciepłą (nie gorącą!) wodą (ok. 37 – 39°C, w zależności od oddalenia butelki od gniazda). Nie można jednak zapominać, że woda stygnie i trzeba ją wymieniać. Można np. postawić pudełko-gniazdko tak, by jedna jego część stała na leżących butelkach z ciepłą wodą, tak aby temperatura w gnieździe osiągała ok. 35°C. Ogrzewanie butelką jest też przydatne w czasie ewentualnej podróży do weterynarza lub azylu.
Uwaga: nie wolno ogrzewać ptaków z problemami neurologicznymi (drgawki, konwulsje) i ptaków po zderzeniu z twardą powierzchnią, np. szybą! Te ptaki muszą być umieszczone w ciepłym, spokojnym, zaciemnionym miejscu.
Do trzymania pisklęcia przez dłuższy okres polecane jest pudełko tekturowe z nieco wyższymi ściankami, które osłaniają pisklę przed przeciągiem, dają mu poczucie bezpieczeństwa i uniemożliwiają mu przypadkowe wyskoczenie. Należy dbać o higienę gniazda, często wymieniać podkład: najlepiej każdorazowo po zabrudzeniu odchodami. Ważne jest by przed i po pracy przy pisklęciu myć ręce . Również nowo znalezione starsze, opierzone już pisklę czy podlot powinien zostać najpierw ogrzany. Jednak, gdy ptak jest w dobrej kondycji i dobrze je, nie musi być stale dogrzewany. Trzeba pamiętać, że zarówno młodym, jak i dorosłym ptakom szkodzi przeciąg i nagłe zmiany temperatury – do przejścia i z ciepła do zimna, i z zimna do ciepła ptak musi być stopniowo przyzwyczajany. Ptak, który nie potrzebuje dogrzewania może być trzymany w pudełku kartonowym wyścielonym papierowymi ręcznikami. W pomieszczeniu z ptakami nie wolno palić papierosów ani używać środków chemicznych czy kosmetyków o intensywnym zapachu – z racji swej budowy, ptaki mają układ oddechowy bardziej wrażliwy na zatrucie niż ssaki.

Także starsze pisklęta, podloty i ptaki dorosłe dobrze jest umieścić w kartonowym pudełku, bo takie zabu
Cycata ślicznotka lubi zabawiać się wibratorem
Rachele Richey ssie
Jego wielki pisior robi robotę

Report Page