Ostra murzynka w akcji

Ostra murzynka w akcji




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Ostra murzynka w akcji

Środkowa Ręka Sorosa , 24 lipca 2019 o 18:20 :


brexitbrexit , 25 lipca 2019 o 21:56 :


Stare Maxisko , 28 lipca 2019 o 12:42 :


Marek Majewski , 29 lipca 2019 o 20:09 :


Środkowa Ręka Sorosa , 6 sierpnia 2019 o 17:54 :


Stare Maxisko , 7 sierpnia 2019 o 01:04 :

Aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie- ta strona korzysta z cookies oraz skryptów, a także gromadzi pewne dane. Szczegółowe informacje ukażą się po kliknięciu w element "Więcej". Dalsze korzystanie ze strony, lub kliknięcie elementu "Zgoda" oznacza, że zgadzasz się na podane warunki, dotyczące przetwarzania danych. Zgoda Więcej
W minioną sobotę, 20 lipca 2019 odbył się „Marsz Równości” w Białymstoku. Trudno powiedzieć, ile osób zgromadził sam „Marsz”. Niby „równościowcy” byli tego dnia w głównej roli, ale niewiele o nich wiadomo, są to wręcz „szare eminencje”. Artykuły prasowe o wydarzeniu okraszone są zdjęciami albo policji, albo kontrmanifestantów, jeden nawet był zilustrowany… zdewastowaną cmentarną macewą z Francji, ale artykułów ze zdjęciem „równościowców” jest tyle, co kot napłakał. Z tego co oszacowałem- było ich około 600 (w tym 500 kobiet), z czego 100 to dziennikarze lewackich mediów, a kolejne 250 to objazdowa trupa i zawodowi aktywiści, przywiezieni z innych miast (głównie z Warszawy). Policjantów było grubo ponad tysiąc, a kontr-demonstrantów- kilka tysięcy (z czego kilkudziesięciu angażowało się „fizycznie”). Pomimo tego, co mówią media- straty są praktycznie żadne: nikt nie został ranny, nic nie wiadomo też o szkodach materialnych. Media wprawdzie huczą o latających cegłach, szeroko zakrojonym mordobiciu i gęsto wyścielonym trupie, ale konkretów brak (nie licząc mnóstwa fejk-niusów). Do wczoraj hojnie prezentowano dwa „dowody” na przemoc- zakrwawioną kobietę (patrz foto niżej, niby, że „tęczowa”, która oberwała od „faszystów”, ale potem okazało się, że była z „faszystowskiej” kontry i dostała od policji, więc zdjęcie błyskawicznie przestano publikować) oraz filmik ze „skopania”. To prawdopodobnie mistyfikacja (konkretnie miks strategii „Diduszko” ze strategią „false flag”), bo widać na nim wyraźnie, że „napastnicy” tylko udają i w końcowej fazie „ciosu” jest on wycofywany ( TUTAJ jest nawet mini-analiza 'balistyczna’). Sam „pobity” od razu nagrał filmik , ale nie widać u niego żadnych ran (widocznie nie stać go było na taktykę Demirskiego ). Swoją drogą sam „poszkodowany” przesiąknięty jest prymitywną nienawiścią do rywali. Gdyby miał on jakiekolwiek rany (a po brutalnym skopaniu przez kilka osób powinny chyba jakieś być), to ich zdjęcia (+ skan obdukcji) już dawno obeszłyby wszystkie światowe media. Policja wezwała go na przesłuchanie, gdzie zachęcała go do złożenia pozwu przeciwko „napastnikom”, ale ten powiedział, że rezygnuje (w dodatku wziął ze sobą mecenasa, żeby nie chlapnąć czegoś, co go pogrąży). Kręgi lewackie ewidentnie nie życzą sobie, aby „napastnicy” byli poszukiwani, bo być może coś dziwnego wtedy wyszłoby na jaw? Bardzo chciałbym, żeby sprawa „pobicia” została wyjaśniona przez prokuraturę, ale podejrzewam, że tak nie będzie. Poza tymi dwoma przypadkami- brak żadnych męczenników, nie ma nawet Szumełdy z obdartym naskórkiem, ani Hugo-Badera, który wyczuwał telepatycznie, że go nienawidzą.
Przez 2 dni było to „zdjęcie-symbol”, ale gdy okazało się, że kobieta była po stronie blokującej- zdjęcie przestało interesować lewaków.
Pod względem poszukiwania sprawców- nastąpił smutny standard. Policja jak zwykle wykazuje się nadgorliwością. Żeby była jasność- nie popieram przemocy i bicia (nawet, jeżeli chodzi o LGBTVN), ale chodzi o to, że tego po prostu w Białymstoku nie było, co najwyżej jakieś szarpanie, przepychanki i bieganiny (zresztą większość z tych biegaczy to lewaccy fotoreporterzy, szukający dobrego ujęcia). Dużo gorsze rzeczy dzieją się chociażby na filmikach Pyta.pl, gdzie JAOK często jest atakowany fizycznie przez lewaków, ale nikt nie robi z tego powodu afery. Media oczywiście przemaglowały ludziom mózgi, ale fakty są takie, że osób poszkodowanych po imprezie w Białymstoku na chwilę obecną jest zero (a znając lewaków, którzy sami potrafią sfabrykować rany- gdyby wśród nich byli ludzie ranni, to już dawno byśmy o nich usłyszeli). Z Białegostoku w sieci znaleźć można bogaty materiał filmowy i zdjęciowy- nigdzie nie widać jakiejś ewidentnej przemocy fizycznej, poza jednym kopniakiem. Tymczasem kilkadziesiąt osób jest zatrzymanych, drugie tyle poszukiwanych, pewnie skończy się na bardzo wysokich wyrokach i wieloletnich sprawach sądowych. Jedyne „kryminalne” zarzuty to kilka odpalonych rac i jedna kradzież tęczowej flagi, cała reszta zarzutów to tzw. „ przeszkadzanie w przebiegu niezakazanego zgromadzenia poprzez blokowanie przejścia osobom uczestniczącym w zgromadzeniu „. Szkoda, że zasada „przeszkadzania” nie działa w drugą stronę i nielegalnie zgromadzeni lewacy (np. w Warszawie czy Katowicach) mogą bezkarnie zakłócać i blokować legalne zgromadzenia prawicowe, po czym jedyne zatrzymane osoby to uczestnicy manifestacji… legalnej. Pod tym względem są równi i równiejsi. Policja i prokuratura niestety stoi po stronie lewackiej i nic się pod tym względem nie zmieniło po przejęciu władzy przez PiS. Nie znajduje to wdzięczności u lewaków, a wręcz przeciwnie. Ich podejście do służb państwowych jest absurdalne- z jednej strony uważają ich za „funkcjonariuszy faszystowskiego reżimu” i „pachołków Ziobry”, ale z drugiej strony, gdy przyjdzie co do czego- lecą sprintem na komisariat i składają setki zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa (proszę zobaczyć, jak zareagowała „Ruda z KOD”, gdy dostała z liścia , dokładnie to samo robi Antifa i inne lewactwo). Umizgi MSW i Ministerstwa Sprawiedliwości wobec lewactwa uważam więc za mocno niezrozumiałe i taktycznie błędne.
Przypomniała mi się historia z Marszu Niepodległości, bodajże w 2013 roku. Robert Biedroń był uczestnikiem nielegalnej kontrmanifestacji, na której rzucał kamieniami w demonstrantów i uderzył w kask policjanta (kask według naszego prawa liczy się jako twarz). Gdyby był po drugiej stronie barykady- wylądowałby za kratkami na kilka lat, na podstawie 2 zarzutów. Tymczasem nie dość, że nie poniósł żadnych konsekwencji, to potem jeszcze brylował w telewizji w kołnierzu ortopedycznym i robił z siebie męczennika…
Pod względem socjotechnicznym i medialnym- sytuacja z Białegostoku bardzo przypomina mi incydent sprzed 6 lat, od którego zresztą zaczęła się historia tego bloga. Chodzi o legendarną sytuację z gdyńskiej plaży i spotkania kibiców Ruchu Chorzów z meksykańskimi marynarzami . Różnica jest tylko taka, że wtedy było to spontaniczne, a teraz zaplanowane (więc policji i fotoreporterów w Białymstoku było 40 razy więcej, niż w Gdyni). Cała reszta w obu wydarzeniach jest identyczna. Z jednej strony kibole, neonaziści, niewykształcona patologia i bezmózgie średniowiecze, które nie sprząta kupy po psie, a z drugiej strony pokojowo nastawieni, dobrze wychowani i radośni „obywatele świata”, którzy segregują śmieci i władają kilkoma językami obcymi. W obu sytuacjach nikomu nic się nie stało (zero osób rannych), choć media przedstawiły to jako ludobójstwo i holokaust. Z obu sytuacji brakuje jednoznacznych zdjęć i filmów, przedstawiających przemoc. W obu sytuacjach politycy rządowi oraz celebryci przepraszali „ofiary” (którym nic się nie stało) i wstydzili się, że są Polakami. W obu sytuacjach „cały świat był zaniepokojony”. Obie sytuacje ciągnęły się medialnie przez wiele miesięcy (tzn. Białystok wydarzył się kilka dni temu, ale już wiadomo, że temat będzie wałkowany bardzo długo). W obu przypadkach zorganizowano pokazowe ściganie i karanie „sprawców” (kibice Jagi niech teraz przygotują się na to, że jak pojadą gdzieś na wyjazd, to policja będzie ich trzymać na stadionie kilka godzin po meczu i przeszukiwać buty, przeżyłem to samo, pomimo tego, że nie było mnie wtedy w Gdyni).
Rzygać się chce, czytając lewackie „zaniepokojenia łamaniem wolności zgromadzeń”. Wszak oni sami najchętniej zabroniliby drugiej stronie wychodzić z domu, gdyby tylko mogli i mieli liczniejsze bojówki. Zresztą wielokrotnie, z powodów politycznych zakazywano zgromadzeń prawicowych i żaden lewak nie wyrażał z tego powodu „zaniepokojenia”, a co najwyżej radość.
Wiadra lewackich pomyj wylewają się obecnie na samo miasto Białystok, zresztą trwa to już od wielu lat, głównie za sprawą Gazety Wyborczej, która ma na punkcie tego miasta ewidentny kompleks. Przede wszystkim Podlasie ma czelność nie głosować na „praworządnych”, a to nie jest mile widziane u zwolenników Sorosa. Inny lewacki bożek, Rafał Gaweł- również krytycznie wypowiadał się o Białymstoku. Białystok „słynie” również z „faszystowskich” demonstracji, gdzie krew leje się strumieniami. Przykłady są dwa- pierwszy to opisywany marsz z minionej soboty, gdzie nikomu się nic nie stało, a drugi przykład to urodziny ONRu sprzed kilku lat, gdzie również nic nikomu się nie stało (wówczas głównym elementem „grozotwórczym” była sytuacja, gdy jakaś lewacka pracownica uczelni wyższej rozesłała do zagranicznych studentów mailing, żeby nie wychodzili z domu dla własnego bezpieczeństwa i sam fakt, że ona wysyłała te maile miał dobitnie zaświadczyć o „odradzających się demonach faszyzmu”). Inne „dowody” na „neonazizację” stolicy Podlasia to ataki na obcokrajowców. Problem w tym, że można to policzyć na palcach, a każdy, kto choć trochę zna lewactwo doskonale wie, że oni każdy taki przypadek nagłaśniają do rangi międzynarodowej, a w 300-tysięcznym mieście nie da się uniknąć kryminalistyki, zresztą Polska przez wiele instytucji zagranicznych zaliczana jest do najbezpieczniejszych krajów świata. Sytuacja napięć etnicznych nie jest czarno-biała, jak to próbuje przedstawiać lewactwo. Dla nich zawsze winny jest Polak, a ofiarą jest obcokrajowiec (nawet, gdy obcokrajowiec zabije Polaka, tak jak w sprawie kebabu w Ełku, gdzie morderca na koniec okrzyknięty został „ofiarą”, bo mu koledzy zabitego szybę wybili w lokalu). W Katowicach 10 lat temu funkcjonował dom pomocy dla czeczeńskich „uchodźców” (można wpisać w google „Czeczeni Załęże”). Wokół kwitła przestępczość, prostytucja, narkotyki, złodziejstwo, wymuszenia, nie mówiąc już o szeroko pojętym kozakowaniu. Starsi ludzie z okolicy bali się wychodzić z domu. W końcu pod względem presji lokalnej społeczności- ośrodek został zlikwidowany, a Czeczeni zostali przeniesieni, z tego co wiem- większość z nich trafiła właśnie do Białegostoku. W Katowicach, 10 lat temu były to głównie dzieciaki po 12-14 lat (które już wtedy chodziły po ulicy z nożami), więc teraz mają ponad 20 lat i trudno przypuszczać, by nagle stali się aniołkami. Dlatego, gdy czytam w Wyborczej, że cały Białystok to faszyści, bo Czeczena pobito- wiem, że trzeba to traktować z dystansem. Może i pobili Czeczena, ale gdy Czeczen pobił Polaka, to „przypadkiem” o tym media nie napiszą. Multi-kulti nie działa, stwierdziła to nawet Angela Merkel, więc spięcia międzykulturowe są zjawiskiem normalnym i nie są temu winni mieszkańcy Białegostoku. W Niemczech dochodzi do setek podpaleń obozów dla „uchodźców” i jakoś nikt nie rozdmuchuje tych historii. Lewacy robią z białostoczanami to samo, co Goebbels robił z Żydami- odczłowieczają ich i przypisują im najgorsze cechy na podstawie pojedynczych i często zmyślonych przykładów. To bardzo niesprawiedliwe, ja osobiście lubię Białystok, to bardzo piękne, gościnne i urokliwe miasto. Wróćmy jednak do tematu sobotniej parady, a konkretnie do lewackich mediów, które w swoim stylu „przeanalizowały” sprawę.
Lewackie reakcje medialne na incydent, tak jak zaplanowano- są bardzo hojne, temat nie schodzi z pierwszych stron i „żółtych pasków”. Użyta w nich socjotechnika i goebbelsowizna kują w oczy na kilometr. Przeanalizuję tutaj kilka przypadków, głównie z Gazety Wyborczej (czyli wiodącej i nadrzędnej organizacji propagandowej) oraz jej przybudówek. Oczywiście najczęściej używanym słowem jest „miał” (i jego odmiany). Polskie prawo jest tak skonstruowane, że po słowie „miał” można napisać każdą głupotę i fejk-niusa, a autorowi nie grozi za to żadna odpowiedzialność karna. Lewacy głównie skupiają się na wyolbrzymianiu przemocy oraz łączeniu incydentu z rządem i kościołem, aby na koniec zastosować klasyczne Prawo Godwina. To o tyle zabawne, że ani rząd, ani kościół nie miał z tą blokadą kompletnie nic wspólnego (wręcz potępili). Jako, że nikomu z uczestników parady nic się nie stało- w mediach mocno kreowano tzw. „ zagrożenie potencjalne ” zdaniami typu: „ dzięki Bogu nikt nie zginął”, „uczestnicy mieli wielką odwagę, że tam poszli”, „obawiałem się o swoje życie ” itp.
Gazeta Wyborcza napisała tekst: „ Pewnego dnia Jarosław Kaczyński może spojrzeć w lustro i zobaczyć tam Mariana Kowalskiego „. Jest to wywiad z semiotykiem kultury, dr Napiórkowskim. Czytamy w nim, że Kaczyński przyzwalając na wydarzenia białostockie „hoduje faszyzm”, więc stanie się przez to „Marianem Kowalskim” (symbol „faszyzmu”). Klasyczne polityczne łączenie PiS z wszelkim złem. Problem w tym, że państwo (Kaczyński) ewidentnie nie „hoduje faszyzmu”, bo twardo stanęło po stronie LGBT (nadgorliwość policji i prokuratury w sytuacji, gdzie nikomu nic się nie stało, do tego liczne przeprosiny i potępienia), a z kolei Marian Kowalski to syjonista, błazen i osoba już dawno skreślona przez środowiska narodowców (czyli w terminologii GW- faszystów). Zatem z Napiórkowskiego taki „semiotyk”, że obie strony tytułowego porównania (Kaczyński=Kowalski) zupełnie tam nie pasują.
GW: „ W Polsce odradza się średniowieczna przemoc „. Łącznie naliczyłem kilkanaście artykułów w samej Wyborczej, których puentą był „fakt”, że w Polsce właśnie odradza się przemoc, nazizm, faszyzm, demony, antysemityzm itd. Prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego powiedział o wydarzeniach w Białymstoku: “ To początek faszyzmu, a wiemy, jaki jest koniec faszyzmu ”. Ja rozumiem, że poród może się trochę przedłużyć, ale od 30 lat czerscy i inni lewacy w kółko piszą o „początku” oraz „odradzaniu się” i dalej się nic nie urodziło? To ile można czekać? Hitler już po 5 latach od przejęcia władzy w Niemczech zorganizował Noc Kryształową. A co w Polsce? Na początku lat 90-tych, w odpowiedzi na „odradzający się nazizm” powstała tzw. Grupa Antynazistowska (GAN), która potem przerodziła się w Stowarzyszenie Nigdy Więcej . Teraz mamy rok 2019 i nazizm nadal jest w tym samym miejscu, czyli na etapie „odradzania się”. Coś słabej jakości ten polski nazizm i faszyzm, skoro w nieskończoność tylko się odradza i urodzić się nie może. To już nawet słonie (słynące z bardzo długiej ciąży) szybciej się rodzą, niż faszyzm. Już kilka lat temu wrzuciłem tu artykuł „ Od czego zaczynał Hitler „, z dzisiejszą wiedzą mógłbym go rozszerzyć 20-krotnie, a lewacy dalej piszą o „odradzaniu się” i „zaczynaniu”. Nielogiczne.
GW na głównej stronie: „ Skandaliczna ankieta o LGBT na profilu Miasto Rzeszów. „Większy wstyd niż Białystok! „. Wybiórcza alarmuje, że na profilu pejsbukowym „Miasto Rzeszów” znalazła się skandaliczna ankieta, zilustrowana przekreśloną tęczą (pod artykułem kilkaset komentarzy z rzygami na Polaków i Podkarpacie). W artykule czytamy, że „ nazwa sugeruje, że może być oficjalnym profilem miasta „. Problem w tym, że tak nie jest, a fanpejdż jest nieoficjalny i niezwiązany z samorządem. Analogicznie, profil „Miasto Warszawa” jest wolny (ten oficjalny nazywa się 'Miasto stołeczne Warszawa’), każdy może sobie go założyć, wrzucić coś kontrowersyjnego i Wyborcza zrobi o tym artykuł na główną stronę? Oto właśnie Gazeta „inteligencka”
Minister edukacji, Dariusz Piontkowski powiedział: „ Tego typu marsze, wywoływane przez środowiska próbujące forsować niestandardowe zachowania seksualne, budzą ogromny opór nie tylko na Podlasiu, także w innych częściach Polski. W związku z tym warto się zastanowić, czy w przyszłości tego typu imprezy powinny być organizowane „. Wypowiedź wywołała wściekliznę u lewactwa. Jednym z krytyków był (a jakże) Adam Bodnar, który powiedział, że słowa Piontkowskiego to: „ rażąca nieznajomość konstytucyjnego standardu ochrony praw człowieka „. Gdy władze Warszawy delegalizowały Marsz Niepodległości, to Bodnar jeszcze przyklaskiwał. Z kolei gdy minister Piontkowski spekuluje, że „ może warto się zastanowić ” dokładnie nad tym samym, co zrobiono w Warszawie, to Bodnar reaguje natychmiast tekstem o prawach człowieka do wolności zgromadzeń… Czyli delegalizować zgromadzenia można i jest to wskazane, ale zastanawiać się nad ich delegalizacją- już nie.
Do wydarzeń z Białegostoku krytycznie odniósł się również Antoni Porowski, „gwiazdor” programu „Queer eye”. Jego neutralność światopoglądową udowadnia poniższy cytat z plotkarskiego oddziału GW: „ Porowski działa również aktywnie na rzecz ruchu queer. Choć nie przypisuje swojej osoby do jakiejkolwiek orientacji seksualnej, jest związany z aktorem, Joey’em Krietemeyerem ”
GW w swej relacji napisała również: „ nie obyło się bez rannych ” (owszem, ale wszyscy ranni byli po stronie blokujących, o czym „zapomniano” wspomnieć), a jednym z głównych zarzutów wobec blokujących było oskarżenie o (ta-dam!) „ obsceniczne gesty „! Od kiedy lewakom i zwolennikom tęczowych parad zaczęły nagle przeszkadzać obsceniczne gesty? Przecież oni z słyną z ich wykonywania, co można znaleźć na licznych fotografiach i filmach, zwłaszcza z parad zagranicznych.
TO też jest fajne- polecam w celach humorystycznych, groza i napięcie większe, niż u Hitchcocka i Stephena Kinga, niestety tylko początek jest dostępny bez płacenia.
„ Kibole, antysemici, homofobia – nic nowego. Tragedią jest władza, która jest ich patronem ” – napisał na twitterze Donald Tusk.
Robert Biedroń powiedział po paradzie: „ obawiam się najgorszego „, ale prawda jest taka, że on właśnie chce „najgorszego” (czyli męczennika), o czym niżej.
Nie chce mi się cytować, co o sprawie napisali „ci co zawsze” (Lis, Janda, Stuhr czy Ostaszewska), bo ten artykuł byłby wtedy dłuższy od trylogii Sienkiewicza, a każdy i tak doskonale wie, co oni napisali (na tym polega centralizacja lewactwa, że wszyscy jego wyznawcy piszą dokładnie to samo, tylko niekiedy innymi słowami).
Poniżej jeszcze screen z „echa zagranicznego” TVN24 (uuu, ale wstyd, cały świat się z nas śmieje). Portal Żelazna Logika zauważył, że tekst w Le Monde napisał Jakub Iwaniuk, tekst dla Reuters napisali Marcin Gocłowski i Anna Włodarczak-Semczuk, a pozostałe 2 teksty są niepodpisane przez nikogo. Czyli prawdopodobnie wszystkie te „zagraniczne newsy” napisane są przez Polaków. 
Czas na „analizę końcową”. Wg mnie rząd PiS mocno stracił na całym tym incydencie, właściwie nie ma chyba nikogo, kto by ich dzisiaj chwalił. Politycy PiS zachowują się tak samo, jak od dłuższego czasu robi episkopat, czyli defensywnie i profilaktycznie przymilają się do lewaków, licząc na ich sympatię (co jest marzeniem ściętej głowy). Lewactwo jednoznacznie obwinia za sytuację rząd, więc nie wiem po co się kajać i korzyć? Elżbieta Witek, nowa szefowa MSW powiedziała, że „ nie ma przyzwolenia na chuligaństwo „, w jej ślad poszło wielu jej partyjnych kolegów. Oni naprawdę myślą, że lewacy w to uwierzą? Wielka akcja policyjna przeciwko kontrdemonstracji przyniosła skutek odwrotny. Lewacy nie docenili, że 'reżimowa’ policja ocaliła ich od rozszarpania przez „rozszalałe hordy neonazistów”, a w dodatku liczne siły policyjne służą obecnie w TVN i GW jako „dowody zbrodni”. Obrazek/filmik w relacjach medialnych jest rzeczą kluczową, a gdyby nie policja- lewackie media nie miałyby jak zilustrować „incydentu” (musieliby chyba ratować się zdjęciem z leśnych urodzin Hitlera, albo wymienionej wcześniej macewy z Francji). Wszak filmik ze „skopania geja” okazał się dęty, a kobieta z zakrwawioną twarzą okazała się kontr-demonstrantką, pobitą przez policję. Lewackie media wysłały na miejsce dziesiątki fotoreporterów, ale „przypadk
Ruda wciąga chuja ustami
Spragniona babcia wraca z zakupow
Dzikuska szaleje z młodszym

Report Page