Ona wie co dobre jest do orgazmu

Ona wie co dobre jest do orgazmu




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Ona wie co dobre jest do orgazmu


nowych dalszych komentarzach
nowych odpowiedziach na moje komentarze



najnowszy
oceniany

Blog modowy, lifestylowy, uroda i zdrowie, sport
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda Polityka prywatności
SuperStyler to blog modowy, kulinarny, lifestylowy. Jego autorką jest Marta Lech-Maciejewska.
Same się o ten artykuł prosiłyście. Po artykule o libido dostałam od Was całą masę wiadomości o tym, że popęd to jedno, ale chęć na seks byłaby większa, gdyby finisz był przyjemniejszy. A tu… klops. Wielkie halo o nic. Poszukajmy odpowiedzi na pytanie: dlaczego kobiety udają orgazm? Specjalnie dla Was postanowiłam wrócić do korzeni i nieco rozwinąć kontrowersyjny temat orgazmu.
Co zrobiłam. Udałam się do doktora Google i wpisałam w wyszukiwarkę słowo „orgazm”. Na szczycie wyników oczywiście definicja pojęcia. Czytam, że to moment najsilniejszego podniecenia płciowego, będący najczęściej celem stosunku płciowego”. Serio? Cel stosunku płciowego? Niby to takie oczywiste, jednak nie dla mnie. Bo czasami sama droga jest dużo przyjemniejsza niż cel podróży.
Przeklikując się przez kolejne strony, podstrony, fora, grupy trafiłam na krótki opis badania psychologów z Oakland, którzy przepytali grupę 300 kobiet dlaczego kobiety udają orgazm. Teraz trzymajcie się. Na podstawie tych wypowiedzi sklasyfikowali 63 powody i 3 główne kategorie udawania. Robi się naprawdę poważnie. Wśród powodów tych małych-wielkich kłamstewek przodował brak zainteresowania seksem (po prostu), udawanie dla świętego spokoju (bo dzięki temu partner będzie nazajutrz milczy), czy jako forma manipulacji. To, co ja dopisałabym na podstawie rozmów z koleżankami, czy wiadomości od Was, to udawanie… z litości. Udajemy, bo widzimy, jak nasz partner się stara, niestety nieudolnie i po prostu jest nam go żal. Pisząc te słowa, czuję, że to naprawdę przeogromny temat tabu, a szkoda bo jest on niezwykle ważny.
Jako pokolenie lat ’80, jesteśmy tak trochę z pogranicza. Pogranicza światopoglądowego, jak na łączeniu płyt tektonicznych, gdzie ścierały się ze sobą dwa światy, tego co stare, czyli całe dziedzictwo społeczno-mentalne naszych dziadków i rodziców, z tym co nowe zaczerpnięte z zachodu. Wychowywałam się na Mazurach, gdzie w co poniektórych domach mamy kazały swoim usypiającym dzieciom trzymać ręce na kołdrze – nie muszę chyba tłumaczyć po co? Z drugiej strony w te same ręce, tych samych dzieci wpadały niemieckie magazyny “Bravo”, czy “Bravo Girl”. Pamiętacie te foto-story?! Nikt z nami za bardzo nie rozmawiał, nie tłumaczył, nie nazywał po imieniu penisa, czy waginy. Nawet na naciąganych lekcjach „wychowania do życia w rodzinie” spłoszona nauczycielka enigmatycznie opowiadała o siusiakach i „pochewkach”. No więc skąd czerpaliśmy wiedzę? Z filmów, wspomnianych już magazynów, z opowieści przechwalających się kolegów i koleżanek. Na tej podstawie wysnuliśmy przeświadczenie, że TEN pierwszy raz (a także każdy kolejny) zawsze jest cudowny i towarzyszy mu kanonada ochów i achów . Jak się zazwyczaj później okazywało, przeświadczenie to było mylne, jednak mogło odcisnąć swoje piętno na naszym dorosłym życiu.
Na nasze postrzeganie kwestii orgazmu nałożyło się również nagłówki prasy kolorowej prześcigające się w licytacji ilości kroków, które zapewnią obojgu partnerom orgazm i to najlepiej równocześnie. Swoją drogą pamiętam, jak moje koleżanki na początku studiów dywagowały co z nimi jest nie tak, że nie mają ze swoimi partnerami tego mistycznego orgazmu jednoczesnego. Ech… kolejny wymysł, któremu daliśmy wiarę. Nikt nie widział, ale każdy wierzył i dążył do tego.
No właśnie. A teraz zadam fundamentalne pytanie – po co kobiecie orgazm? Bo facetowi to wiadomo – w czasie orgazmu dochodzi do wytrysku nasienia, a idąc dalej do przedłużenia gatunku (aczkolwiek co do tego też nauka podchodzi różnie). Ale kobiecie? Naukowcy wciąż debatują i szukają jednego powodu, jednak fakt jest taki, że kobiecy orgazm był przez wiele, wiele lat bagatelizowany.
I to zdanie należałoby wyboldować i podkreślić! U kobiet ogromną rolę odgrywa psychika. Badania pokazują, że jeden z większych problemów z przeżywaniem orgazmu mają perfekcjonistki. Kobiety, które mają ogromne poczucie kontroli. Kobiety, które nie potrafią się wyłączyć, przestać kontrolować swoich myśli, zachowań i swojego ciała. Nie potrafią się przełączyć na luz. Nieustannie myślą o tej fałdce na brzuchu, odpryśniętym lakierze na stopach, czy też o tym, że chyba zapomniały odpowiedzieć na jednego maila. I teraz nasze pytanie: dlaczego kobiety udają orgazm? Chcą być perfekcyjne we wszystkim, na koniec kiedy partner szczytuje, one nie mogą być gorsze, więc starają się przypomnieć sobie wszystko czego nauczyły się na kółku teatralnym lata temu i zaczynają odgrywać orgazm.
Bardzo często nie jesteśmy dobre same dla siebie, nie rozpieszczamy się, nawet nie wiemy co lubimy, co nam sprawia przyjemność, jak lubimy być dotykane. Wstydzimy się swojego ciała. Nie lubimy na siebie patrzeć w lustrze. Nie żyjemy „tu i teraz”, bo albo jesteśmy już myślami na spotkaniach w pracy dnia następnego, albo jeszcze nie przestałyśmy „trawić” tego, co się wydarzyło kilka godzin wcześniej.
Rozmawiałam koleżanką, która kilka lat starała się z mężem o dziecko. Finalnie się udało, są rodzicami małej córeczki. Jednak w międzyczasie zdążyli już zahaczyć o zdradę (on zdradził) i separację. Koleżanka powiedziała mi, że partner po prostu nie udźwignął tematu „starania się”, kiedy to seks był wtedy kiedy miał być, a nie wtedy kiedy mieli ochotę.
Czy brak orgazmu można nazwać złem, czy problemem? W moim osobistym odczuciu odpowiedź brzmi nie, nie można. Bo tak, jak już napisałam: liczy się wspólna, miłosna droga, a nie cel sam w sobie. Trochę mi zajęło czasu, zanim to zrozumiałam. Nie znaczy to jednak, że nie warto się o niego starać . Eksperymentować, poznawać się i przede wszystkim rozmawiać ze sobą. Delikatnie i z poszanowaniem granic, bo to dla naszego pokolenia grząski grunt. Wyrzućcie z głowy wszystkie te „5 sposobów na to, by rozpalić go w 15 sekund”. To jest Wasza historia i Wasze 5 sposobów. Mówcie o swoich oczekiwaniach, pragnieniach. A potem z teorią w przyjemną praktykę!
Nie wstydźcie się siebie, swoich ciał, swoich reakcji. Odkrywajcie siebie wciąż na nowo. Zastanówcie się, co lubicie, co Wam sprawia przyjemność, nawet w takim czysto nie-erotycznym względzie. Co Was relaksuje, co sprawia, że się uśmiechacie? Jeśli nie odczuwacie orgazmu podczas seksu, to może poszukaj go gdzieś indziej? Zastanów się, co cię kręci i co Cię relaksuje, pogadaj o tym szczerze ze swoim partnerem. Znajdźcie swój sposób na czerpanie przyjemności z seksu. Spróbujcie się ze sobą zaprzyjaźnić. W końcu to przyjaźń na całe życie. Nie napiszę Wam tu jednej złotej rady, co się sprawdzi u Was na 100%, bo taka recepta nie istnieje. Każda z nas jest inna, inna też jest droga to miłosnego spełnienia. I jeszcze jedno – orgazm nie jest wyznacznikiem idealnego seksu. Znam pary, gdzie Ona nie szczytuje za każdym razem, a mimo tego oboje uważają ich życie intymne za bardzo udane.
A tak swoją drogą wiecie, że jest jedna skuteczna metoda, żeby sprawdzić, czy kobieta udaje orgazm? Otóż podczas szczytowania u kobiety występują regularne skurcze macicy, jej szyjki oraz platformy orgazmicznej. Te skurcze są mimowolne i są odczuwalne dla partnera, który jest w środku. Kobieta chcąca symulować te skurcze zaciska mięśnie Kegla . Mężczyzna tych dwóch rzeczy nie rozpozna, ale kobieta nie jest w stanie zaciskać mięśni Kegla nie zaciskając zwieracza. A przy prawdziwym orgazmie mięśnie zwieracza nie biorą udziału. Ot i cała filozofia. Mam nadzieję, że udało mi się odpowiedzieć na pytanie: dlaczego kobiety udają orgazm.
Kocham modę i kolor – zresztą z wzajemnością! Nic, co kobiece, nie jest mi obce. Poruszam różnoraką tematykę – począwszy od kosmetyków, przez modę i trendy, a skończywszy na tematach „większego kalibru”, jak chociażby psychologia, czy parenting. Moim konikiem są włosy. Uwielbiam je czesać, stylizować, upinać i wiązać na nich chusty.
Jestem mamą dwójki chłopców – Mieczysława i Zygmunta, szaleńczo zakochana w Janku a z wykształcenia? Studiowałam seksuologię sądową i kliniczną. Jeśli coś robię, to na 100%. Gdybym miała opisać się w kilku słowach? Kreatywna, artystyczna dusza, która jednak nie traci kontaktu z ziemią . Na co stawiam przy prowadzeniu bloga? Na wiarygodność i autentyczność - bez tego nie wyobrażam sobie pisania dla Was.
A! I gdybyście szukali – jestem rocznik ’85 .
Ejjj nigdy nie udawałam może dlatego że mój mąż i partner od 15 lat, czyli odkąd ja miałam 15 lat, wie, kiedy ja mam orgazm i albi działamy szybko i spontanicznie co również uwielbiam,albo bawimy się dłużej i mamy ten “cel” i popieram – droga sama w sobie jest nagrodą.
Z tym luzem to 100% po urodzeniu Panicza, który przez półtora roku był z nami w pokoju, mój orazm powiedział papa. Jak młody wylądował w drugim pokoju ze swoim łóżkiem, to psychika mi się odblokowała i było super. Także tak, trzeba dbać o warunki, a nie o final, on sam przyjdzie.
Mi się zdarzyło.. Bo szło tak miernie.. Ze żeby nie robić mu przykrości udawało się.. I kończył.. Ale mądry facet wie jak sprawdzić czy babka udaje.. Pomijam skurcze jakie wtedy towarzyszą.. To uwaga zmienia się kolor warg sromowym.. A tego już nie można udać..
Jack Morin w swojej książce twierdzi że da się wyćwiczyć mięśnie tak by nie zacisnąć mięśni kegla równocześnie z mięśniami odbytu ;D
Wpisz szukane słowo i wciśnij Enter














Twoje konto
Ustawienia subskrypcji
Wyloguj się





Tak, mam ukończone 18 lat.


Anuluj
Zobacz stronę

Przemysł porno skutecznie nam wmawia, że kobieta osiąga oszałamiający orgazm zaspokajając na różne sposoby mężczyznę, ale w prawdziwym świecie prawdziwe kobiety potrzebują prawdziwej stymulacji - po to, by mieć prawdziwe orgazmy.














Źródło:










The Times















Data utworzenia:

4 marca 2008 07:00


Tematy:


Babskie sprawy ,



Partnerstwo ,



zdrowie









Onet.pl










O firmie





Prywatność





Reklama





Praca w Onecie





Mapa serwisu









© 2022 Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. -
Powered by Ring Publishing |
Developed by RAS Tech





Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych
Jeśli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.
Jednego z czytelników Timesa niepokoją łóżkowe praktyki jego partnerki. Pisze: "Moja nowa dziewczyna ma pewne, onieśmielające mnie przyzwyczajenia. W czasie seksu pociera swoją łechtaczkę, nie pozwala mi też pieścić swych piersi. Problem jest ze mną czy z nią?"
Odpowiadamy: Zachowania seksualne par bardzo się różnią - nie nam je oceniać. O ile partnerzy czują się z nimi dobrze i nikt nie ma oporów, nie ma się czym martwić.
Ciekawe - i tylko tyle! - że onieśmiela cię fakt, iż twoja dziewczyna masturbuje się w trakcie seksu. To często spotykana praktyka. Wiele kobiet nie osiąga orgazmu w wyniku penetracji, zwłaszcza, że mężczyźni często szczytują wcześniej niż sami by sobie tego życzyli, lub niż życzyłyby sobie tego ich partnerki. Twoja dziewczyna próbuje zapewne sprawić, że oboje osiągniecie orgazm w tym samym czasie. To co robi nie oznacza, że się w jakikolwiek sposób nie sprawdzasz. Osiągnięcie szczytu w tym samym momencie sprawia jej większą przyjemność. Jednoczesne przeżywanie rozkoszy wydaje się być ważniejsze dla kobiet, niż dla mężczyzn.
Jedyne wnioski, jakie można wyciągnąć ze sposobu, w jaki kocha się twoja dziewczyna to, że ma ona mniejsze zahamowania niż ty, oraz że jej poprzedni partner (czy partnerzy) nie mieli obiekcji co do jej przyzwyczajeń. Wiele kobiet mówiło mi, że ich partnerzy wręcz proszą je, by tak się właśnie zachowywały. Prośby te zapewne mają dwa źródła: mężczyźni chcą wiedzieć, jak sprawić przyjemność kobiecie (wariacji pieszczot łechtaczki jest mnóstwo i nawet subtelne zmiany dają inne odczucia), możliwe też, że sami podniecają się na widok onanizującej się partnerki.
Niektórym kobietom do osiągnięcia orgazmu wystarczy sama stymulacja piersi, inne zaś pozostają obojętne na tego typu pieszczoty. Niektóre lubią być dotykane całkiem mocno, gdy już osiągną podniecenie, ale gdy nie są w nastroju, albo gdy pieszczoty dopiero się zaczynają, nie podoba im się tego typu stymulacja.
Nie mówisz nic o rozmiarach piersi swojej dziewczyny, a tymczasem według powszechnej opinii kobiety o większych biustach rzadziej podniecają się, gdy partner dotyka ich piersi - na stymulację lepiej reagują kobiety z biustem o przeciętnych rozmiarach. Mówi się nawet (choć jestem niemal całkowicie pewien, że nie ma żadnych badań, które by to potwierdzały), że piersi małych rozmiarów są bardziej wrażliwe na dotyk niż duże.
Zdarzają się rodzaje fetyszyzmu, w których szczególnemu zainteresowaniu podlegają poszczególne części ciała. Często rozwijają się one w reakcji na doświadczenia z wczesnego dzieciństwa. Można stwierdzić, że w podobny sposób różne doświadczenia mogą sprawić, że ktoś będzie się czuł niepewnie na temat jakiejś części swego ciała - czy całego ciała w ogóle.
Powodem, dla którego twoja dziewczyna nie lubi, by dotykać jej piersi może być też po prostu to, że nie sprawia jej to szczególnej przyjemności. Sytuacja jest dla niej równie podniecająca jak badania mammograficzne. Możliwe jest także jednak, że jakaś bezmyślna uwaga z przeszłości sprawiła, że nie lubi swego biustu.
Każdy związek oznacza, że trzeba się ze sobą w taktowny sposób porozumieć co do wzajemnych upodobań. Tylko nieliczne pary radzą sobie bez kompromisów - co nie oznacza jednak, że trzeba tolerować zachowania, które jedno z partnerów uważa za odrażające. Jeśli inne "onieśmielające" zachowania twojej dziewczyny nie są bardziej kłopotliwe niż fakt, że ma ona nadwrażliwe piersi, i jeśli nikt nie żąda od ciebie, byś wysmarował się czekoladą i unurzał w szampanie - to może warto w tym wytrwać? Ciekawe, czy ona opowiada przyjaciółkom o twoich "dziwnych" pomysłach. Możliwe, że byłbyś zaskoczony!
SUZI GODSON: Przemysł porno skutecznie nam wmawia, że robiąc mężczyźnie fellatio kobieta osiąga oszałamiający orgazm, ale w prawdziwym świecie prawdziwe kobiety potrzebują prawdziwej stymulacji - po to, by mieć prawdziwe orgazmy.
Twoja nowa dziewczyna zapewne pieści swoją łechtaczkę, bo sprawia jej to przyjemność. Dzięki temu orgazm staje się prawdopodobny, a nie zaledwie możliwy. Robi to sama, bo jej poprzedni partnerzy nie umieli zapewnić jej odpowiedniej stymulacji, przypuszcza więc, że i po tobie nie może się tego spodziewać. Jeśli cię to onieśmiela, jest proste rozwiązanie: zejdź niżej i zrób jej to sam. Użyj języka, palców, użyj nawilżacza - i nie ustawaj, dopóki ona nie osiągnie rozkoszy. W seksie czyny liczą się bardziej niż słowa, zaś wytrwałość (a nie 30 sekund seksu oralnego dla świętego spokoju), na pewno podbije twoje notowania.
Ponieważ kobiecy orgazm jest trudniejszy do uchwycenia niż męski, wiele par stosuje strategię "panie pierwsze". Stosują stymulację oralną czy palcami, by zapewnić orgazm kobiecie, dzięki czemu mogą potem cieszyć się stosunkiem, w trakcie którego nikt nie musi się "wykazywać". W czasie stosunku można stosować pozycje, dzięki którym osiągnięcie orgazmu jest bardziej prawdopodobne - czyli takie, w których łechtaczka podlega naciskowi. Pozycja, w której kobieta jest na górze i ujeżdża partnera - pochylając się do przodu, tak, by jej łechtaczka ocierała się o podstawę wzwiedzionego penisa - daje bardzo dobre efekty. Mężczyzna nie musi wykonywać pchnięć. To kobieta wykonuje całą "pracę" i robi to w swoim własnym tempie.
Przydatna okazuje się także pozycja podobna do misjonarskiej - różnica jest taka, że kobieta obejmuje mężczyznę nogami, on zaś podciąga się nieco wyżej, tak, by podstawa penisa znalazła się na wysokości jej łechtaczki. Partnerzy kołyszą się w jednym rytmie, przyciskając wzgórki łonowe do siebie, i zapewniając tym samym dodatkową stymulację kobiecie.
Nie trzeba chyba nikomu mówić, że tego wszystkiego nie można się dopracować telepatycznie. Powiedzenie ci, że masz nie dotykać jakiejś części jej ciała - bez podania powodów - musi być frustrujące, ale jeśli poruszysz temat tak, jakbyś ją o coś oskarżał, niczego nie osiągniesz. Jeśli chcesz o tym porozmawiać, mów o jej potrzebach, nie o swojej potrzebie spełnienia. Nie zdziw się też, gdy usłyszysz, że dziewczyna ma awersję do dotyku określonych miejsc. Niektóre kobiety mają piersi tak wrażliwe, że dotyk po prostu je boli. Inne mają piersi bardzo mało czułe na dotyk - pieszczoty piersi tylko je rozpraszają.
Operacje piersi mogą sprawić, że kobieta będzie się źle czuła, może mieć negatywny stosunek do swego ciała. Wiele kobiet płaci ciężkie pieniądze za implanty, ale panie o naturalnie dużych piersiach marzą często o mniejszym biuście. Mam znajomą, która w wieku 14 lat nosiła biustonosze o miseczce EE. W wieku 22 lat przeszła operację zmniejszenia biustu, w wyniku której straciła nie tylko półtora kilo tkanki tłuszczowej, ale i niemal całkowicie czucie w piersiach.
Jakie by nie były powody, dla których twoja dziewczyna ma takie, a nie inne podejście do seksu, zmiana tego, co sądzi o mężczyznach nie nastąpi z dnia na dzień. Jeśli jednak kochasz ją na tyle, by jej potrzeby były dla ciebie najważniejsze, i by pows
Młoda laska jest zachwycona z dzisiejszego orgazmu
Blondynka nie spodziewała się, że on ma tak dużego fifola
Wielki biały fiut dla hebanowej laluni

Report Page