Ona uwielbia takie masaże

Ona uwielbia takie masaże




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Ona uwielbia takie masaże













Twoje konto
Ustawienia subskrypcji
Wyloguj się










Kobieta









Zdrowie









Seks









Orgazm















Tak, mam ukończone 18 lat.


Anuluj
Zobacz stronę

Mam 26 lat, jestem ze swoją kobietą od 2 lat, od 1,5 roku współżyjemy. Problem w tym, że ona dochodzi dużo prędzej niż ja. W trakcie zwykłego stosunku nie osiągnąłem jeszcze orgazmu, zawsze trzeba dokończyć inaczej. Nie wiem czy nie jestem sam temu winien, bo bardzo ją rozbudziłem: masaże, pieszczoty, seks oralny. Ona potrzebuje bardzo często seksu i to mi się podoba, ale sam z tego zazwyczaj nic nie mam. Nie mam żadnych problemów ze wzwodem, więc i z resztą nie powinienem mieć... Proszę o pomoc. mardok69







Autor:










Dr Andrzej Depko






















Źródło:










Onet















Data utworzenia:

1 listopada 2016 20:00


Tematy:


Orgazm ,



Seks ,



Porady ekspertów ,



Seksuolog ,



Kobieta ,



Seks oralny ,



Związek ,



zdrowie









Onet.pl










O firmie





Prywatność





Reklama





Praca w Onecie





Mapa serwisu









© 2022 Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. -
Powered by Ring Publishing |
Developed by RAS Tech





Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych
Jeśli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać.
Odpowiedź seksuologa: Wasz problem wynika z trudności uzyskania przez Ciebie orgazmu. Problem nie kryje się w zbyt szybkim osiąganiu orgazmu przez Twoją dziewczynę, lecz z powodu trudności w uzyskania go przez Ciebie. Stąd pozorna dysproporcja w czasie osiągania spełnienia. Klucz do tajemnicy kryje się w zdaniu: "W trakcie zwykłego stosunku nie osiągnąłem jeszcze orgazmu, zawsze trzeba dokończyć inaczej".
W warunkach fizjologicznych może to być efektem zmęczenia płciowego związanego z nadmierną częstotliwością stosunków lub przy działaniu bodźców hamujących, wynikających z rozproszenia uwagi np.: w związku z sytuacją, w jakich odbywa się stosunek. Może się pojawiać w związku ze spadkiem atrakcyjności seksualnej partnerki lub też może być wyrazem dysproporcji w budowie narządów płciowych (zbyt obszerna pochwa w porównaniu z wielkością członka), uniemożliwiającej silniejsze tarcie przy ruchach frykcyjnych.
Przyczyną Waszego problemu może być również utrwalony nawyk masturbacyjny, o ile masz takie doświadczenia. W trakcie długotrwałej autostymulacji członka u niektórych mężczyzn powstaje uwarunkowanie do bodźców dotykowych określonego typu i intensywności. W trakcie stosunku powodują one powstanie trudności w osiąganiu wytrysku w trakcie kontaktu z partnerką, gdyż uwarunkowania powyższe są bardziej konkurencyjne niż najbardziej umiejętne techniki stymulacji wykonywane przez partnerkę. Ponadto w trakcie stosunku wrażenia zmysłowe odbierane z powierzchni członka, a powstałe w trakcie jego kontaktu ze ściankami pochwy są "słabsze" aniżeli te, do których prącie jest "przyzwyczajone" w trakcie masturbacji. Odczuwane jest to subiektywne jako wrażenie "luzu w pochwie". Uczucie to nie występuje przy ściskaniu członka ręką z odpowiednią siłą, stąd jest bardziej atrakcyjne i doprowadza szybko do wytrysku.
Musicie się skontaktować z seksuologiem. Dopiero wywiad seksuologiczny, pozwoli na zebranie informacji, które pozwolą lekarzowi na postawienie diagnozy oraz zaproponowanie odpowiedniego leczenia.
Dr Andrzej Depko - specjalista seksuolog, Kierownik Poradni Seksuologicznej, biegły Sądu Okręgowego w Warszawie z zakresu seksuologii, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej. Jest członkiem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego i Europejskiego oraz Światowego Towarzystwa Medycyny Seksualnej. Uwielbia podróże, z których przywozi kolejne rzeźby i figurki ukazujące, że bez względu na szerokość geograficzną i kontynent ludzie jednakowo lubią "te rzeczy".


Ani noc nie należała do spokojnych, ani poranek. Nie miałam pojęcia o której ten geniusz poszedł spać, ale chyba zdążył przeanalizować z Piotrkiem wszystkie skoki z ostatnich dwóch lat. Naprawdę myślałam, że się wykończę! Ale w końcu jakimś cudem zasnęłam. Ustawiłam sobie wibracje na godzinę wcześniej niż śniadanie, żeby na spokojnie się przygotować. Wstałam cichutko i zerknęłam na moje współlokatorskie łóżko, z którego wystawały tylko stopy z jednej i czarne włosy z drugiej strony. Chyba rzeczywiście wyślę mu to zdjęcie z jasnymi włosami z jakiegoś anonimowego konta, żeby przypadkiem do jego głupiej łepetyny nie wpadł pomysł, żeby się na blond przefarbować. Wyglądałby strasznie! Trzeba dbać o dobro ludzkości, nie? Przewróciłam oczami, ale czułam, że mam perukę przekrzywioną, więc pędem, pobiegłam do łazienki. Spojrzałam na siebie w lustrze i od razu można było dostrzec, że źle spałam, bo naprawdę moje drugie ja postanowiło być bardziej złośliwe. Już nie dla kolegów idiotów, nie dla Sobczyka czy kogokolwiek, ale dla mnie. Jakby to powiedzieć, kobieta ze mnie wyzierała się na wszystkie strony! Tak naprawdę, to ani Marcin, ani Grzesiek nie zdawali sobie sprawy, że granie 24 godziny na dobę chłopaka jest męczące i przytłaczające dla kobiecej logiki, samopoczucia i samooceny. Brakowało mi strasznie damskich ciuchów, malowania się, no i po prostu bycia sobą. Umyłam zęby i uśmiechnęłam się słabo do siebie, przekonując samą siebie, że jeszcze trochę wytrzymam i dam radę dalej grać mojego brata łamagę. Otworzyłam drzwi, a tu Kot! Zdziwiłam się, bo po cholerę czatował przy drzwiach, jakby stał w kolejce? No, ale cóż. Jasno się przekonałam wczoraj, że nadmiarem inteligencji życiowej to on nie grzeszył. Pewnie stał po urodę, jak rozum rozdawali.

- Sprawdzałem czy przypadkiem się nie utopiłeś w wodzie – wyjaśnił. 

Tak, Kocie masz rację. Nie mam nic lepszego do roboty niż się utopić w jacuzzi. No chyba, że tobie byłoby to na rękę… Tymczasem nie pytając mnie o zdanie, czy się ogarnęłam, zajął ubikację, a ja rozglądając się po pokoju myślałam, że piany dostanę. Jego łóżko, cała podłoga, oba krzesła i stolik były zawalone jego klamotami z otwartych walizek. Gdzieniegdzie po kątach walały się jego buty, ciuchy, bielizna, książki biograficzne cholera wie kogo, no jednym słowem, nasz pokój wyglądał jak pobojowisko. Jedyna rzecz, której Maciej nie zdążył dotknąć albo sprawić, że i na niej byłby bałagan to drugie sąsiednie biurko, znaczy się moje. Oczywiście pierwsza myśl była taka, że rwało mnie do sprzątania, bo w takim syfie to ja nie mogę spokojnie myśleć, ale po chwili przywaliłam się mocno w czoło, żeby mnie za bardzo nie kusiło sprzątanie gratów Kota. Poskładałam swoje ciuchy z powrotem do walizki, książki ułożyłam na biurku i tylko jednej rzeczy mi brakowało, bo umknęło mi wczoraj gdzie z łóżka położyłam testy matematyczne.

- Maciek!!!! – zawołałam z pokoju. – Gdzie moje testy z matematyki!

- A skąd ja mam wiedzieć?! – krzyknął się z łazienki mój współlokator i naprawdę miałam ochotę wyważyć te drzwi i zabić go po raz kolejny. 

- Przez ten twój bajzel one na pewno gdzieś się zapodziały!

Serio?! Powaga?! Czy ty chłopie nie widzisz, co zrobiłeś z naszym pokojem?! No ja…!!! Dobra, spokojnie, tylko bez przekleństw. Wzięłam telefon i wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami tak głośno, że pewnie na całym piętrze mnie było słychać.

Udałam się na stołówkę, a na widok Łukasza przyspieszyłam, stanęłam przed nim i zaczęłam od razu emocjonalną wypowiedź:

- Trenerze najukochańszy na następne zawody ja poproszę do pokoju kogo innego, może być z powrotem Sobczyk lub ktokolwiek inny, byle nie Kot!

- A to niby czemu? Całkiem spokojnie tam u was było, nie to co Żyła z Maćkiem – powiedział niczego nieświadomy trener. 

- Mam alergię na Kota! – podniosłam głos i nie zważałam, że część skoczków też już była przy stole i ze sporym zaciekawieniem przysłuchiwała się mojej skardze. – Nie da się z nim wytrzymać! Pół nocy gada z Piotrkiem przez telefon i nie mogę spać! Ma mnie za gówniarza, na dodatek syf w pokoju taki, że właśnie zginęły mi testy matematyczne! Jak nie zaliczę przez niego materiału to proszę się nie zdziwić jak za dwa tygodnie będzie miał trener klepsydrę pogrzebową, dobrze? – wykrzyczałam i zostawiam zaskoczonego trenera samego z rozterkami. I naprawdę miałam gdzieś, że wyjdzie na to, że Prędki to nie tylko małolat, lizus i ostatni ciamajda, ale jeszcze i skarżypyta. Usiadłam sobie sama przy stoliku, bo przecież Kubacki, Stoch, Hula, Żyła, Ziobro, Titus i Biegun siedzieli wszyscy przy Aśce i Magdzie. 

Nakładałam sobie śniadanie, gdy Kot wparował do stołówki, a wiwatujący wrzask powitania Pietrka obudziłby niejednego zmarłego. Kruczek próbował uciszyć dwóch przyjaciół, którzy zachowywali się jakby latami się nie widzieli, ale nieskutecznie. Przewróciłam oczami, skupiając się na moich kanapkach, licząc po cichu na to, że obcy ludzie nie będą mnie łączyć z tymi cymbałami. Zajadałam sobie bułkę z dżemem, a jednym uchem przysłuchiwałam się mądrościom moich genialnych kolegów.

- Dziewczyny nie martwić się. Każda skacze tyle ile może – uśmiechnął się Kubacki pięknie do koleżanek. Niewiele mu było trzeba i już cały uhahany. Normalnie, to by siedział obrażony na organizatorów i cały świat, że wymyślili serie treningowe tak wcześnie.

- Nieważna odległość czy wasze zdolności. Liczy się zabawa! – przekonywał Hula i widziałam, jak Magda speszona najchętniej, by uciekła ze stołówki.

- Nie przejmujcie się tym, co prasa pisze i tym co napisze po konkursie – dodał z uśmiechem Stoch, a ja powiem Wam, że miałam ochotę uderzyć głową w stół.

Poważnie, liderze, myślałam, że masz lepsze gadki, a już na pewno nie nawiązujące do tych pseudo dziennikarzy, którzy przeprowadzają z wami wywiady. Bo ze mną to tylko napomknęli, że najlepszą lokatę, czwarte miejsce w Kuusamo zdobyłem i tyle się narajali Prędkim. Szybko im przeszły zachwyty z początku sezonu.

- Pamiętajcie… na luzie! – dodał z uśmiechem Maciek i nie wiem czy to jego piękny naturalny uśmiech powalił nasze koleżanki, bo nawet Aśka miała już problemy z konsumpcją śniadania. 

Coś czułam, że jak tak dalej pójdzie to obie z nerwów wylądują w łazience, a później to broń Boże, żeby nie w szpitalu. Serio panowie, jak wy takimi tekstami chcecie wspierać swoje żony, dziewczyny czy kochanki (jeśli takowe posiadacie, ale obserwując wasze poczynania to prędzej mamy i opiekunki bym powiedziała) to ja im serdecznie współczuję. Czarę goryczy, a raczej mojej babskiej cierpliwości, przelał Pietrek.

- No bo wiecie, hehehe, grunt to garbik, fajeczka i polecieć. Byle się wam dobrze skoczyło!

Wstałam z hukiem tak, że cały polski stół na mnie spojrzał, a gdy widziałam poważne spojrzenie dziewcząt, to było mi ich jednym słowem żal. Bo to nie były żadne pokrzepiające słowa, jak się mądralom wydawało, tylko dodatkowe nerwy dla nich. Jakby i bez tego nie miały mnóstwa stresu. Przecisnęłam się za kelnerką do kuchni, zostawiając w pełnym osłupieniu wszystkich. Kucharz też był zdziwiony, a raczej zestresowany, że ja pewnie z jakimiś pretensjami do niego, że śniadanie mi nie smakowało czy coś. Wbił we mnie oczy z przerażeniem, ale ja zapytałam tylko czy mają może kakao. Oczywiście szef pokiwał mi potulnie głową i uśmiechnęłam się wesoło, klaszcząc w dłonie, że potrzebuję trzy kubki i żeby zrobił z małą śmietanką. Szefunio wpadł w zachwyt i oczywiście przyjął zamówienie na jego własny koszt, co sprawiło, że czułam się z tego powodu niezmiernie dumna. Dostałam od niego trzy porcje i z wielkim zadowoleniem wróciłam do polskiego stołu. Siadłam między dziewczynami, stawiając im przed nosem kubki. Chłopakom oczy na wierzch wyszły, a dziewczyny niebezpiecznie zbliżyły się w moją stronę i… pocałowały mnie obie w policzek w podziękowaniu. 

- Nie będę wam prawił litanii jak to super czy nie super. Lekarstwem na całe zło jest kakao – powiedziała i z uśmiechem podniosłam kubek, a z lewej i z prawej strony dziewczyny dumnie wzniosły toast ze mną, dodając z zadowoleniem:

Heh. Ja przecież to wiedziałam, bo przecież doskonale widziałam spojrzenie chłopaków. Znów miałam przerąbane u nich. No, bo przecież miałam się z nimi solidaryzować w durnocie, nie? A ja zamiast tego to dalej pod prąd ze wszystkim, a na dodatek to nie im się podziękowania trafiły, tylko mnie. Świetnie! Teraz nie tylko Prędki małolat, lizus, gamoń i skarżypyta, ale jeszcze i pierwszy macho. Ale co ja się będę przejmować. Wróci braciszek to się sam będzie martwił taką doskonałą opinią.

Asia z Magdą popijały ze smakiem kakao, uśmiech z twarzy im nie schodził i nawet próbowały się dowiedzieć skąd wiedziałam, że uwielbiają słodycze. Dziewczyny moje drogie, która z nas nie uwielbia słodkiego i w czasach kryzysu nie objada się słodkościami, co? Poza najlepszą polską zawodniczką. Ale cicho sza! Piję sobie ze spokojem z kubka, gdy nagle blondynka spojrzała na trenerów i z uśmiechem zadała im pytanie, które sprawiło, że mało się nie udławiłam, a kochani koledzy zresztą też.

- Trenerze, a obok Kamila to nie można by wystawić Prędkiego? 

Kruczek z Sobczykiem aż otworzyli usta zaskoczeni, a ja sama kręciłam z przerażeniem głową, próbując ratować sytuację i jakieś reszki poszanowania u kolegów, bo przecież do następnego konkursu oni mnie chyba już znienawidzą całkiem i zabiją.

- Dziewczyny spokojnie, bez paniki. Trener się na rzeczy zna i wybrał najlepszych z nas. Jesteście w dobrych rękach, więc nie ma co mieszać ze składem na ostatnią chwilę – ogłosiłam spokojnie, klepiąc po ramieniu i Asię, i Magdę, które niepocieszone, że nic nie można zrobić, dopiły resztę słodkiej cieczy i uśmiechnęły się promiennie w moją stronę. W duchu modliłam się, by żadna nic głupszego nie wymyśliła, co do mojej osoby, bo ja to jak nic zawsze się wpakuję jak śliwka w kompot. Spojrzałam na trenera, który dyskretnie pokazywał mi kciuka, że jest zadowolony, że dałem radę jakoś pomóc koleżankom, ale chłopaki oczywiście zauważyli i znów na mnie skierowali morderczy wzrok. Ech, trenerze i ty przeciwko mnie? 

Strasznie się cieszę, że w końcu udało nam się skompletować skład na konkurs mieszany. Muszę przyznać się bez bicia, że jak rozmawiałam o tym z dziennikarzami w Val di Fiemme to nie przypuszczałem, że ja się doczekam. Mówiłem, że tak, że trzeba dbać o szkolenie dziewcząt, a może moi młodsi koledzy będą mieli tę przyjemność, aby stanąć wspólnie z nimi na starcie. A tu taka miła niespodzianka! Na szczęście nie pokarało mnie – człowieka takiej małej wiary w nasze zawodniczki – i dane mi było brać aktywny udział w tym historycznym wydarzeniu.

- Maciek! – zawołałem karcąco za kolegą, a ten odwrócił się i spojrzał na mnie zdziwiony. Pokręciłem głową ze śmiechem i dyskretnie wskazałem mu w stronę dziewczyn. Zrozumiał mnie bez słów. Przybrał swój firmowy uśmiech i dwóch susach znalazł się przede mną przy bagażniku.

- Dajcie spokój, co będziecie dźwigać? – powiedział i przegonił obie zawodniczki, a potem rzucił mi torbę Magdy, sam zabrał rzeczy Aśki i ruszył w stronę szatni, zabawiając koleżanki rozmową. Chwyciłem wszystko co trzeba i podreptałem za nimi powoli, śmiejąc się do siebie pod nosem. Mina mi zrzedła, gdy zobaczyłem przy bramie tłum dziennikarzy, który aż rzucił się na dziewczyny. Obie stały przestraszone i widać było, że te kamery to je stresują bardziej niż sam start! Ale oczywiście pan redaktor (nie będę z nazwiska wymieniał, bo mi nie wypada, ale pewnie się domyślacie), jakby tego nie zauważał i już machał mikrofonem przed ich zalęknionymi twarzyczkami. Że też ja byłem jeszcze tak daleko! 

- … i pewnie czujecie dużą presję – usłyszałem tylko końcówkę zdania, które rzekomo miało być pytaniem i westchnąłem głośno, starając się uspokoić. Ile razy można prosić, aby nie nękali zawodników przed startem? Dziewczyny patrzyły po sobie nawzajem, trącając łokciami jedna drugą, ale gardła miały tak ściśnięte, że nie były w stanie wydusić ani słowa. Przyspieszyłem kroku, bo wiem, że zabrzmi to trochę nieskromnie, ale w jakimś tam stopniu liderem drużyny się czułem, a to niosło za sobą pewnie obowiązki. Szczególnie, że połowa zespołu taka młodziutka i niedoświadczona. Już miałem panienki nasze ratować, gdy ubiegł mnie Kot, który wepchał się przed kamerę z szerokim uśmiechem i zaczął wychwalać, że taką mamy historyczną chwilę i że wynik nie jest ważny, a sam udział i że on jest strasznie zaszczycony, że właśnie jego do udziału w takiej historycznej chw
Seks na kanapie z blond amatorką
Dwie ździry dobrze się bawią
Seksowna Dee Williams posuwana w kakaowe oko

Report Page