Ona jest wara grzechu

Ona jest wara grzechu




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Ona jest wara grzechu









News






Kościół






Polska






Świat






Gospodarka






Papieże






Rodzina






Społeczeństwo






Kultura









Serwisy Opoki






Biblioteka






Liturgia






Dobroczynność






Duszpasterstwo






Misje i ewangelizacja






Nauczanie papieskie






Pielgrzymki i sanktuaria






Pro-life






Sakramenty i modlitwa






Wiara






Zdrowie i styl życia









Serwisy dedykowane






Bezpieczeństwo






Czysta energia






Gospodarka na Opoce






Materiały PAP






Polska energia – kard. Wyszyński






Polska energia – o. Kolbe






Twoja finansowa Opoka






Zbudowani









O Fundacji






Zespół






Władze






Historia






Partnerzy






Patronat






Kontakt









submenu-socials






dołącz do społeczności opoka.org.pl






social-email






social-not






social-insta






social-youtube






social-twitter






social-facebook









submenu-footer






Kontakt






Patronat






Polityka Prywatności






Regulamin






Reklama




















Kościół






Polska






Świat






Rodzina






Gospodarka






Serwisy Opoki








Dobroczynność






Duszpasterstwo






Misje i ewangelizacja






Nauczanie papieskie






Pielgrzymki i sanktuaria






Pro-life






Sakramenty i modlitwa






Społeczeństwo






Wiara






Zdrowie i styl życia









Liturgia






Biblioteka






Polska energia








Kard. Wyszyński






O. Kolbe









Kultura






Papieże






Serwisy dedykowane








Bezpieczeństwo






Czysta energia






Gospodarka na Opoce






Materiały PAP






Twoja finansowa Opoka






Zbudowani









Patronat






O Fundacji








Zespół






Władze






Historia






Partnerzy






Kontakt












Autor/źródło: photogenica.pl, Ingram Publishing, licencja: 0
2 Metropolita częstochowski: dzisiaj świadectwo bł. ks. Jerzego Popiełuszki musi wybrzmieć na nowo
3 Franciszek podziękował Matce Bożej za swą podróż do Kazachstanu
4 Watykan będzie miał reprezentanta na kolarskich mistrzostwach świata!
5 Czy mając tylko jedną rękę można świetnie grać w golfa i baseball? 11-letni Tommy udowadnia, że tak!
6 Miss czy misjonarka, a może jedno i drugie? Ona udowadnia, że da się to połączyć
7 Ogólnoeuropejski tydzień EuroPride w Serbii przerwany przez władze
8 Kard. Luis Ladaria Ferrer: nadużycia seksualne duchownych uderzają w sam rdzeń wiary
9 W niedzielę w Narodowym Marszu dla Życia i Rodziny przejdzie 10 tysięcy osób
Nic nie trzyma człowieka w niewoli tak mocno jak grzech. Ratunek w Bożym miłosierdziu.
Nic nie trzyma
człowieka w niewoli tak mocno, jak grzech. Rzecz jasna, różni „nowocześni” ludzie
w tym momencie zdecydowanie zaprzeczą! - To Biblia, nauczanie Kościoła więzi
ludzkiego ducha! - zaprotestują. - Bóg dał nam przykazania, które zaczynają się
od słów „nie będziesz”. Czyżby więc Bóg chciał nam w ten sposób odebrać
wolność, którą uprzednio nam dał, stwarzając nas? - zapytają inni.
Lubię
opowiadanie zamieszczone obok. (w wersji internetowej - u dołu strony - przyp. ab * ) Bardzo sugestywne, dedykowana dzieciom, ale
przecież mające głębokie potwierdzenie w życiowym doświadczeniu każdego z nas.
Nic tak mocno nie jest w stanie sparaliżować człowieka jak grzech. Doskonale
byli tego świadomi funkcjonariusze peerelowskich służb bezpieczeństwa, którzy
na nim budowali - z jakąś wręcz demoniczną skutecznością - cały zbrodniczy
system. Tak trzymano w szachu ludzi różnych stanów i profesji. Wystarczyło
pokazać fotografię dokumentującą zdradę męża bądź żony, dowód na znajomość
(nieprawomyślnych w owym czasie) odmiennych preferencji seksualnych delikwenta,
hołdowania jakimś nałogom, ujawnić kłamstewka, wątpliwe moralnie zamiłowania mogące
zrujnować pięknie rozwijającą się karierę partyjną, naukową czy kościelną. Zaszantażowani,
spanikowani ludzie, jak potulne baranki, podpisywali zobowiązania do
współpracy. Jednym z czasem zaczynało się to podobać - za kolejnymi donosami
szły wymierne profity: pieniądze, zgoda na zagraniczne wojaże, znajomości. Inni
- i tych było więcej (trudno powiedzieć: „na szczęście”, czy - ich - „nieszczęście”)
- brzydzili się sobą. Ale strach zaciskał gardło, paraliżował wewnętrzne zdrowe
odruchy, budził pogardę wobec siebie. I tak sprytna „ideologiczna maszynka” na
masową skalę upadlała ludzi, nurzała ich w błocie, czyniła niewolnikami
własnego grzechu. Tylko dlatego, że - poza wyjątkami - nie potrafili/ nie
umieli/ nie mieli w sobie dość siły, by przyznać się do niego. Ci, którym to
się udawało, stawali się wolni! - nawet wtedy, gdy tracili wszystko.
Umiejętne
zarządzanie strachem stało się fundamentem zbrodniczego systemu. Mechanizm
zapewne z dużą skutecznością funkcjonuje do dzisiaj, choć przeszłość zatoczyła
ogromne koło. Ilu polityków, prawników, dziennikarzy, duchownych itd. mówi
różne dziwne rzeczy, podejmuje zadziwiające decyzje, ponieważ ma świadomość
„haków”, jakie ktoś na nich zgromadził. W każdej chwili może sprawić, że pojawi
się „przeciek” w prasie, światło dzienne ujrzy wstydliwy fakt z przeszłości. Że
kariera legnie w gruzach, skończą się pieniądze i szacunek innych? Zresztą,
dziś też mamy służby specjalne...
Podczas
debat z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie Jezus mówił: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech,
jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn
przebywa na zawsze. Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście
wolni” (por. J 8,34-36).
Metoda zniewalania
człowieka przez „zarządzanie strachem” stanowi podstawową formułę działania
szatana. Na różne sposoby próbuje przekonywać nas, że „wiara to sprawa
prywatna”, „wara czarnym od naszych sumień”, że prawdziwie wolnym można stać się
dopiero wtedy, gdy odrzuci się nawet samo pojęcie grzechu - zamknie w
skansenie, wyśmieje, zakuje w pancerz kpiny i ironii. Niekiedy przybiera ona
kształt prostej pokusy: „Masz jeszcze czas” - zdaje się szeptać do ucha
kusiciel. Masz czas na to, by coś zmienić w swoim życiu, uporządkować bałagan,
który istnieje w relacjach z innymi, pojednać się z Bogiem! Uśpieni pozorną
oczywistością argumentów odkładamy nawrócenie, spowiedź na bliżej nieokreśloną
przyszłość. No bo przecież młodość ma swoje „prawa”. Jeszcze nie umieram! Przecież
mamy XXI w.! Bo wszyscy tak żyją... 
Kto - w jakimś
dramatycznym odruchu duchowego instynktu samozachowawczego - próbował
poprostować swoje pogmatwane życiowe ścieżki, decydując się na spowiedź, wie,
ile wtedy doświadczył przeciwności! Zły duch na różne sposoby (posługując się innymi,
często bliskimi osobami lub oddziałując bezpośrednio) próbował mu to skutecznie
wyperswadować. Znam historie ludzi, którzy wtedy drogę do kościoła, do
przejścia zazwyczaj w kwadrans, pokonywali w dwie godziny. Psuł im się nagle
samochód. W głowie pojawiła się kotłowanina myśli. Nieoczekiwanie spotykali
kogoś, kto na siłę próbował ich zatrzymać. Nie wiadomo skąd pojawiała się
nienawiść do Kościoła, księdza. Bywało, że strach nie pozwoli klęknąć przy
konfesjonale. Zawracali. Zdarzało się, że koszmarnie poranieni, pozostawiając
za sobą zgliszcza, docierali tu dopiero po latach. Inni nie zdążyli. Zniewoleni
grzechem poczuli smak piekła, którego już tak naprawdę zakosztowali na ziemi?
Szatan zwyciężył?... Ciarki przechodzą po plecach, gdy się o tym myśli...
Zły duch
człowiekowi - który zgodzi się żyć za pan brat z grzechem, zaprzyjaźni się z
nim! - będzie na swój sposób „błogosławił”, chronił go. Da mu pieniądze,
spokój, spełni marzenia o wygodnym, komfortowym życiu. Pomoże porzucić myśl o
nawróceniu, spowiedzi. Byleby tylko nie porzucił „słodkiej” niewoli...
Problem grzechu nie polega na
tym, że jest i zapewne będzie zawsze. Jesteśmy słabi i zbyt często „ciało do
czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma
między nimi zgody” - jak żalił się św. Paweł Apostoł (por. Ga 5,17). Problem
grzechu polega na tym, że sami próbujemy go rozwiązać.
Wolimy go zatrzymać dla siebie, szukając pomocy u psychoterapeuty, szukając usprawiedliwienia
w wytykaniu grzechów (czasem przybierającym gwałtowne formy) innym, by
udowodnić sobie, że „ze mną jeszcze nie jest tak źle”. Bagatelizujemy go.
Problem grzechu i
zniewolenia nim kończy się w momencie, gdy postanawiam go oddać Jezusowi
Chrystusowi. On już dawno wszystkie moje grzechy wziął na swoje ramiona i
zaniósł na Golgotę. To podstawowa prawda naszej wiary. W objawieniach św.
Katarzyny Emmerich, ze szczegółami ukazujących mękę Chrystusa, jest też opis
pokus, jakich doświadczał On podczas modlitwy w Ogrójcu: że to nie ma sensu, że
niemożliwe jest, by jeden człowiek dźwignął tak ciężkie brzemię!...
Ludzie czasem
mówią: - Bóg mi nie wybaczy! Nie moje grzechy! To niemożliwe, by tak prosty
znak sakramentalny sprawiał, że przestają istnieć!... Widać podobieństwo?
Oczywiście. Wszak piekło to brak nadziei. I dlatego trzeba jej szukać tam,
gdzie jej obfitość nigdy się nie wyczerpie.
„Powiedz grzesznikom, że zawsze
na nich czekam, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla mnie” -
prosił Pan Jezus, zwracając się do św. s. Faustyny. Napisz, że przemawiam do
nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i
pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie moje
łaski, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im,
czego pragną” (Dz. 1728).
To takie proste do zrozumienia,
a zarazem takie trudne.
Dziesięcioletni
Michał bawił się piłką przed domem. Od czasu do czasu przerywał zabawę i z
wystrzeliwanymi z procy kamieniami celował do drzew i znaków drogowych. W pewnym momencie zobaczył kaczkę. Natychmiast
wycelował w jej kierunku. Trafił. Siła uderzenia była potężna! Kaczka upadła.
Przerażony szybko schował ją w krzaki.
A wieczorem w wielkiej tajemnicy zakopał w ziemi.
Jednak
świadkiem tego wydarzenia była jego starsza siostra Basia. Obiecała, że nikomu
nie powie o tym, co zobaczyła i solidarnie dochowa tajemnicy.
Po
obiedzie babcia poprosiła: - Basiu, pozmywasz naczynia? Dziewczynka spojrzała
wymownie na brata. - Michał obiecał mi pomóc w kuchni. Czy tak, Michałku? - spytała. Po czym
schyliła się i cicho szepnęła mu do ucha: - Pamiętaj o kaczce...
Michał,
przerażony na myśl, iż kacze morderstwo mogłoby wyjść na jaw, zabrał się do
zmywania naczyń.
Wieczorem
mama poprosiła Basię o pomoc w przygotowaniu kolacji. Ta, uśmiechając się,
powiedziała: - Bardzo chętnie, ale dzisiaj obiecał to zrobić Michał... I mrugnęła
porozumiewawczo do brata. Chłopiec bez szemrania zabrał się do roboty.
Taka
sytuacja trwała kilka dni. Analogicznie było później ze ścieleniem łóżek,
sprzątaniem, pomaganiem w kuchni, wynoszeniem śmieci itd. W końcu Michał nie
wytrzymał - skruszony, ze łzami w oczach przyznał się do winy mamie. Ta
przytuliła go i powiedziała: - Wiem o wszystkim, Michałku. Stałam w oknie i
widziałam. Dobrze, że mi o wszystkim powiedziałeś. Wybaczyłam ci, ponieważ cię
kocham. Byłam tylko ciekawa, jak długo pozwolisz na to,
aby siostra cię szantażowała. Myślę, że dużo się nauczyłeś podczas minionych
dni...
-
Tak mamusiu. Dziękuję... - odparł Michał.
Ks. Paweł
Siedlanowski Echo Katolickie 14/2018

Copyright © Fundacja Opoka.
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Zgłoś błąd


© Copyright Got Questions Ministries


καγω υμιν λεγω ποιησατε εαυτοις φιλους εκ του μαμωνα της αδικιας ινα οταν εκλιπητε δεξωνται υμας εις τας αιωνιους σκηνας - Łk 16,9


Ziomek, męczy mnie to. Zdanie, które jest tłumaczone wg tysiąclatki:

Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby
gdy /wszystko/ się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.

Nie zadowalają mnie dotychczas znalezione przeze mnie interpretacje. Mamy sobie jednać przyjaciół niegodziwą mamoną!? Que?! 

Bp Ryś ostatnio tłumacząc ten tekst mówił "By jednak naprawdę odkryć, o co chodzi trzeba sięgnąć do oryginału. Tam czeka nas zaskoczenie. W oryginalnym bowiem tekście greckim [...] nie ma w naszym zdaniu słowa "wszystko". Jezus nie przestrzega nas przed tym, że wszystko się skończy, ale przed tym, że "skończy się" mamona."

I dalej mówi o skończoności mamony...

Poprosiłem kolegę o przetłumaczenie mi tego z oryginału, na szybko odpisał mi: 


"i
wam mowie: czyncie sobie przyjaciol z (za posrednictwem) bogactwa
(mamony, znaczy w negatywnym sensie) niesprawiedliwosci, zeby, kiedy
(to) przeminie (wyjdzie, skonczy sie), oni mogli przyjac was w wiecznych
namiotach.

A nie sorry - kiedy wy sie skonczycie, przeminiecie.

W wersji ktora mi przyslales jest forma 2 osoby liczby mnogiej - czyli: kiedy wy sie skonczycie, przeminiecie."


O ile "niegodziwa mamona" pasuje mi tu jak pięść do oka i nie mogę tego pojąć, o tyle mój umysł zaczyna parować, jakby przetłumaczyć to sformułowanie "bogactwo niesprawiedliwości"! I może właśnie sobie bezczelnie nadinterpretuje, może nie; ale jeśli odrzucić to myślenie o pieniądzach - to przekaz mógłby być taki: "mimo wszystkiego bogactwa niesprawiedliwości, które was spotyka, czyńcie sobie tym przyjaciół. Kiedy przeminiecie, zostaniecie przyjęci do nieba".   


Jak to rozumieć?


Bo upadamy każdego dnia. Ale ważne jest nie to, ile razy upadniesz, ale ile razy wstaniesz. Dla Niego.




Motyw Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger .



Żadnego ale, krótko i zwięźle. Jakże brutalnie to brzmi, po prostu "nie pozwolisz żyć".

Ktokolwiek by obcował ze zwierzęciem, winien być ukarany śmiercią. 

Ktokolwiek by składał ofiary innym bogom, podlega klątwie. 

Nie będziesz gnębił i nie będziesz uciskał cudzoziemców, bo wy sami byliście cudzoziemcami w ziemi egipskiej.

W kontekście kryzysu migracyjnego zdanie to jest dość znaczące i brzmi szokująco empatycznie. Cudzoziemców nie będą gnębić, ale co z tubylcami?

Nie będziesz krzywdził żadnej wdowy i sieroty. Jeślibyś ich skrzywdził i będą Mi się skarżyli, usłyszę ich skargę, zapali się gniew mój, i wygubię was mieczem i żony wasze będą wdowami, a dzieci wasze sierotami. 

To zdanie cytuję głównie ze względu na atrakcyjną składnię. Brzmi trochę jak tekst z filmu gangsterskiego. 

Sześć dni będziesz pracował, a dnia siódmego
zaprzestaniesz pracy, aby odpoczęły twój wół i osioł i odetchnęli syn
twojej niewolnicy i cudzoziemiec . 

Już wtedy było tak, że imigranci robili na zmywaku.

Jeśli będziesz wiernie słuchał jego głosu i
wykonywał to wszystko, co ci polecam, będę nieprzyjacielem twoich
nieprzyjaciół i będę odnosił się wrogo do odnoszących się tak do ciebie.

Niby mało znaczące zdanie, ale pokazuje jasno, że starotestamentowy bóg nie był dla wszystkich i judaizm nie miał zapędów, żeby stać się religią globalną. My - naród wybrany, bóg jest nasz i wara.


Ja zaś poślę przed tobą szerszeni e
Mokre cipki tarzają się w łóżku
Podzielili się silikonową ślicznotką
Dała się namówić na nowe seks możliwości

Report Page