Oddana wszystkim

Oddana wszystkim




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Oddana wszystkim



Sicherheitsprüfung


Schließen








Passwort



Einblenden










العربية (Arabisch)





Čeština (Tschechisch)





Dansk (Dänisch)





Deutsch





English (Englisch)





Español (Spanisch)





Français (Französisch)





हिंदी (Hindi)





Bahasa Indonesia (Indonesisch)





Italiano (Italienisch)





日本語 (Japanisch)





한국어 (Koreanisch)





Bahasa Malaysia (Malaysisch)





Nederlands (Niederländisch)





Norsk (Norwegisch)





Polski (Polnisch)





Português (Portugiesisch)





Română (Rumänisch)





Русский (Russisch)





Svenska (Schwedisch)





ภาษาไทย (Thai)





Tagalog (Tagalog)





Türkçe (Türkisch)





Українська (Ukrainisch)





简体中文 (Chinesisch vereinfacht)





正體中文 (Chinesisch traditionell)








Sprache






Durch Klicken auf „Zustimmen & anmelden“ stimmen Sie der Nutzervereinbarung , der Datenschutzrichtlinie und der Cookie-Richtlinie von LinkedIn zu.


Bereits Mitglied bei LinkedIn? Einloggen


Dosyć nieźle oddana jest fizyka jazdy. Gdy zechcemy wejść w zakręt z kontenerem na kipie ze zbyt dużą prędkością ciężarówka nam się zwyczajnie wyglebi %-)
Co też ciekawe, pojazd można całkiem mocno a nawet nieraz całkowicie rozdupić %-). Oto jak może się skończyć spotkanie z budynkiem lub inną przeszkodą %-).

Modelarz się nie gapi, on analizuje.

W pierwszej kolejności odnajdujemy zbiorniczek oleju, w passacie 2.0 znajduje się on pomiędzy prawym reflektorem a akumulatorem. Odkręcamy korek.
Następnie luzujemy opaskę zaciskową przewodu doprowadzającego olej do pompy.
Podstawiamy pod pompę naczynie i zdejmujemy przewód. Olej ze zbiornika zleci grawitacyjnie, ale jego znaczna część zostanie jeszcze w układzie. Uruchamiamy silnik i skręcamy kołami w prawo i w lewo. Niestety nie da się już tego zrobić jedną ręką.
Czekamy aż olej przestanie ściekać, zakładamy przewód i ściskamy opaskę. Nalewamy do zbiornika nowego oleju do poziomu max. Teraz układ musi się odpowietrzyć, w tym celu zakręcamy wieczko zbiornika i uruchamiamy silnik, kilkakrotnie wykonujemy skręt do oporu w prawo i w lewo. Sprawdzamy poziom oleju w zbiorniku, ewntualny ubytek uzupełniamy. Układ będzie odpowietrzony kiedy w zbiornku nie będzie bombelków powietrza, a pompa przestanie hałasować podczas skręcania. W razie konieczności ponownie uruchomić silnik i skręcać koła do oporu w prawo i w lewo.
Miarka poziomu oleju znajduje się na wieczku zbiornika.

A password will be e-mailed to you.
A password will be e-mailed to you.
Redaktor Naczelna i współzałożycielka Radio RAMPA. Absolwentka City University of New York, gdzie ukończyła kierunki Media i Dziennikarstwo oraz Politologia. Ponad 10 lat doświadczenia w zawodzie. Przeprowadziła wywiady m.in. z Prezydentami Polski, członkami kongresu amerykańskiego, amerykańskimi politykami lokalnymi, ambasadorami, a także największymi gwiazdami polskiej estrady.
Latest posts by Monika Adamski ( see all )
Redaktor Naczelna i współzałożycielka Radio RAMPA. Absolwentka City University of New York, gdzie ukończyła kierunki Media i Dziennikarstwo oraz Politologia. Ponad 10 lat doświadczenia w zawodzie. Przeprowadziła wywiady m.in. z Prezydentami Polski, członkami kongresu amerykańskiego, amerykańskimi politykami lokalnymi, ambasadorami, a także największymi gwiazdami polskiej estrady.
Latest posts by Monika Adamski ( see all )
Redaktor Naczelna i współzałożycielka Radio RAMPA. Absolwentka City University of New York, gdzie ukończyła kierunki Media i Dziennikarstwo oraz Politologia. Ponad 10 lat doświadczenia w zawodzie. Przeprowadziła wywiady m.in. z Prezydentami Polski, członkami kongresu amerykańskiego, amerykańskimi politykami lokalnymi, ambasadorami, a także największymi gwiazdami polskiej estrady.
You have entered an incorrect email address!
Please enter your email address here
I've read and accept the Privacy Policy .



Monika Adamski - August 25, 2022

Bez względu na status imigracyjny, a także, sposób przyjmowania...



Teresa Myśliwiec - August 25, 2022

Obrońcy praw zwierząt zebrali się w środę, 24 sierpnia...



Teresa Myśliwiec - August 25, 2022

Polka, Sara James oczarowała zarówno jury, jak i publiczność...



Monika Adamski - August 25, 2022

Debata wokół Congestion Pricing - czyli opłaty za wjazd...

Metropolia Nowojorska

August 25, 2022

Bez względu na status imigracyjny, a także, sposób przyjmowania...

Metropolia Nowojorska

August 25, 2022

Obrońcy praw zwierząt zebrali się w środę, 24 sierpnia...

Ameryka

August 25, 2022

Polka, Sara James oczarowała zarówno jury, jak i publiczność...
I've read and accept the Privacy Policy .
W dniu 8 lipca 2022 roku, zmarła dr Dr Joanna Maria Badmajew. Miała 67 lat. 
Urodzona i wychowana w Warszawie, Joanna dwukrotnie ukończyła szkołę medyczną;  raz w Akademii Medycznej w Warszawie, potem ponownie w New York College of Osteopathic Medicine, stając się cenionym i uwielbianym lekarzem tu w Maspeth, Queens po prowadzeniu udanej praktyki ginekologicznej w Polsce. 
Joanna prowadziła swoją rodzinną praktykę medyczną na Queensie przez prawie dwie dekady i była całkowicie oddana swoim pacjentom. Podczas Covid-19 kontynuowała leczenie społeczności, a jej praktyka pozostała otwarta podczas pandemii.
Oprócz sukcesów zawodowych Joanna była dumną i uwielbiającą matką swojej córki Karoliny Wojtasik, lat 40, z Brooklynu. Tych dwoje często można było spotkać na szlakach wędrownych w Catskills w stanie New York gdzie jest ich ukochany wakacyjny dom a także podróżujących po całym świecie i cieszących się swoim towarzystwem.
Joanna nie pragnęła niczego więcej, jak tylko zapewnić zdrowie i szczęście wszystkim wokół siebie. Była znana ze swojej witalności, młodzieńczej energii i miłości do wielu zajęć, takich jak taniec, jazda na nartach, gotowanie, piesze wycieczki, ogrodnictwo (zwłaszcza jej róże) i po prostu cieszenie się naturą.
Joanna pozostawiła po sobie ojca Piotra Badmajew i córkę Karolinę Wojtasik, a także brata Dr. Wolicka Badmaev i bratanka Dr. Michała Badmaev. Ponadto jest bardzo opłakiwana przez pozostałą rodzinę, przyjaciół, pacjentów oraz lojalnego i kochającego psa Stellę.
Darek Konopka, ze stowarzyszenia Mediucus, w imieniu rodziny i przyjaciół zaprasza na Mszę żałobną w Kościele Świętego Krzyża na Maspeth – 61-21 56th Rd. Maspeth NY 11378 – w czwartek, 14 lipca 2022 o godz. 10.30AM.
Pogrzeb dr Badmajew odbędzie się w Polsce, w Garwolinie. 
Tekst i zdjęcie nadesłał do Radio RAMPA Darek Konopka


Save my name, email, and website in this browser for the next time I comment.

© 2022 Radio RAMPA. All Rights Reserved.


Nie przedłużając - dwie kontynuacje, które ostatnio przeczytałam, z których jedna mi się okroopnie dłużyła ;)

Oryginalny tytuł: The Unknown Assasin #2 I am the mission

[SPOILERY
Z CZĘŚCI PIERWSZEJ] Zach jeszcze niedawno był idealną bronią, produktem
systemu. Nie liczyły się jego uczucia i myśli, sam się nimi nie
przejmował, jednak do czasu. Na ostatniej misji przebudziły się w nim
uczucia, pojawiły się wątpliwości... I chociaż wykonał zadanie, Program
mu już tak bardzo nie ufa, a następna misja jest jednocześnie testem
lojalności. Chłopak ma zlikwidować przywódcę parawojskowego obozu w New
Hampshire. Teoretycznie łatwa misja, z nie takimi już sobie radził. Ale
poprzedni żołnierz wysłany na nią nie powrócił, a wątpliwości Zacha
bynajmniej mu nie pomogą... [KONIEC SPOILERÓW. NAJPRAWDOPODOBNIEJ]

Wszyscy na świecie podporządkowujemy się
jakiemuś programowi, wszystko jedno, czy ustalonemu przez szkołę,
rodziców, pracę, społeczeństwo. Jest tylko pytanie komu albo czemu
postanowią się podporządkować. Większość ludzi nawet nie zdaje sobie
sprawy, że ma wybór, więc brnie ślepo przez życie, zastanawiając się,
czemu są tak nieszczęśliwi, skoro robią wszystko, jak należy.

Tego rodzaju myśli trzeba trzymać na dystans i jednocześnie je podsycać, jeśli człowiek jest w stanie podołać takiej sztuce. Nie można dać im się pochłonąć, lecz trzeba brać je pod uwagę.

Podsumowując, choć ta część jest gorsza - nie da się jednak przymknąć oka na te dłużyzny - to jednak również ma swój klimat. Książka dostaje 7/10.

Powiem szczerze, że jak wypożyczyłam tę książkę, to nie miałam pojęcia o czym ma być, a nie brałam jej na ślepo. Ktoś ją gdzieś polecił, zobaczyłam w bibliotece, przeczytałam. I muszę powiedzieć... że mam cokolwiek... sprzeczną opinię, ale o tym dowiecie się zaraz ;)

Oryginalny tytuł: Anna dressed in blood

Cas Lowood jest z pozoru jednym z wielu nastolatków uczęszczających do liceum, ale w przeciwieństwie do nich, nie myśli ani o przeżyciu "byle do piątku", ani o własnej przyszłości. Myśli o swoim obecnym zawodzie, a zajmuje się zabijaniu umarłych, którzy po własnej śmierci nie mogli zaznać spokoju i, kurczowo trzymając się jednego, silnego uczucia towarzyszącemu ich ostatnim chwilom, nie zamierzają teraz pozwolić na naturalną śmierć innym osobom. Jego najbliższe zlecenie wskazuje na wręcz legendarnego ducha, zwanego Anną we Krwi. Nikt, kto ją spotkał, nie przeżył. Casa postanawia jednak oszczędzić, a on, ze świadomością, że to istota, z którą wcześniej nie miał do czynienia, zamierza wypróbować wszelkie metody, aby ją pokonać...

 Powiem szczerze, że nie wiedziałam z czym mam do czynienia, zanim zaczęłam to czytać. Co prawda znajoma po przeczytaniu opisu wiedziała, że coś jest na rzeczy, ale próbowałam to od siebie odrzucić... a o co chodzi? Okazuje się bowiem, że "Anna we krwi" to żadna tam fantastyka z dreszczykiem, a z lekka przerysowane, trochę humorystyczne paranormal romance, czyli gatunek, od którego odrzucała mnie sama konwencja i którego nigdy nie zamierzałam próbować... no cóż, różne są zrządzenia losu. Muszę jednak powiedzieć, że... nie było aż tak źle, jak się spodziewałam. Gdy się wątek romantyczny pojawił (rzecz jasna Anna/Cas, innych paranormalnych par tutaj nie było :p) to nawet odebrałam go na swego rodzaju plus, bo wtedy już przyzwyczaiłam się do nieco komiksowej konwencji powieści, jednak w miarę jego rozwoju wzrastałam w irytacji, aż podczas "finalnej konfrontacji" sięgnęła ona zenitu. Nadal nie jest to masakra, lecz żeby z tej części powieści czerpać przyjemność, trzeba na trochę rzeczy przymknąć oko.

Jak się jednak przedstawia akcja samej powieści, odkładając na bok wątek romantyczny? Muszę powiedzieć, że mnie wciągnęła, chociaż oryginalnością nie grzeszy. Pojawia się parę tajemnic do rozwiązania, na których rozwiązanie miałam mnóstwo pomysłów, a niestety okazało się, że autorka wybrała te najbanalniejsze, chociaż w jednym miejscu było nawet zaskoczenie, ale niestety tylko lekkie. Jeśli zaś chodzi o styl, ten jest niezły, przyjemny, i, co było dla mnie chyba największym plusem, pełen odniesień do popkultury, dzięki czemu często uśmiechałam się pod nosem i strony wręcz same się przewracały ;)

Trzeba wspomnieć o tym, że w Polsce nie zostanie wydana druga część. Historia dziejąca się w tej książce teoretycznie dobiegła końca, ale autorka zostawiła dość szeroką furtkę do następnej części i miałabym ochotę ją przeczytać. Tylko że właśnie, wydana nie została.

Niemożność wyboru nie wydaje się uczciwa, ale gdy można wybrać wszystko, wcale nie jest łatwiej.


 Podsumowując, jest to książka skierowana tylko i wyłącznie na rozrywkę. Nie mam nic przeciwko temu, ale wtedy, gdy jest to tak dobrze zrealizowane, jak chociażby w Aktach Dresdena , gdzie oprócz wciągającej fabuły mamy świetne postacie i brak IRYTUJĄCEGO wątku romantycznego. Generalnie jeśli chodzi o wciągające, humorystyczne fantasy rozgrywające się we współczesnym świecie, polecam raczej "Front burzowy". Jeśli chodzi o paranormal romance - ja się nie znam, ale podejrzewam, że są lepsze pozycje z tego gatunku. Co prawda dobrze się czytało, ale z każdej strony są lepsze pozycje, a ta oryginalnością nie grzeszy. Dostaje 6/10 - głównie ze względu na to, że mnie mimo wszystko wciągnęła.

Zaciekawiła mnie. Kropka, więcej pisać nie będę tutaj... po prostu przeczytajcie dalej, co to za książka...

Lata 90', małe miasteczko w pobliżu Detroit. Każdy kojarzy ten klimat. I w tym miasteczku pięć pięknych sióstr Lisbon zamiast wyszaleć się jak na swój wiek przystało, siedzi praktycznie bez możliwości choćby wyjścia na randkę z powodu ich surowych, apodyktycznych rodziców, aż pewnego dnia samobójstwo popełnia najmłodsza z sióstr - Cecilia. Pozorny porządek runął, a wraz z utratą kontroli nad życiem, i otoczenie rodziny Lisbonów staje się coraz bardziej zaniedbane, jakby będąc symbolem postępującej autodestrukcji. A gdy pozostałe siostry odbierają sobie życie, wiadomo już, że to było coś nieuchronnego.

Często Lisbonki zachowują się niezrozumiale. Tak samo z otoczeniem. Jednak "niezrozumiale" w sposób życiowy. Nie rozumiemy dlatego, że ich właściwie nie znamy bądź nie chcemy zrozumieć... A tutaj główną rolę odgrywa to, co wszystkim w głowie gra. Dostajemy skrawki, z których próbujemy cokolwiek wywnioskować... a odpowiedź, nawet w rzadkich momentach, gdy wydaje nam się, że wreszcie coś znaleźliśmy, nawet wymyka nam się z rąk.

Kto zawinił? To pytanie przewija się przez całą książkę, a im bardziej wzrasta niepokój i świadomość nieuchronnego, tym bardziej pragniemy poznać odpowiedź. Czasem nawet się łudzimy, że coś jeszcze można zrobić, chociaż wiemy, jak wszystko się skończy. A im dalej w lekturze, tym więcej potencjalnych tropów, tym więcej zamazanych drogowskazów, niejednoznaczności...

I chociaż to tylko 240 stron, to ich ciężkość sprawiła, że mimo krótkiego czasu lektury, wydawało się, jakby przeżyło się o wiele więcej, niż w 1000 stronowej cegle. Tą książkę się doświadcza, a nie czyta. Odczuwa, a nie poznaje. I chociaż dziwimy się zachowaniu otoczenia, które nijak nie słyszy niemego wołania o pomoc, czasem przeraża też myśl, czy aby sami się tak nie zachowujemy. Pojawia się wiele pytań, o wiele więcej, niż jest na nie odpowiedzi. Śmiem powiedzieć, że w tej książce żadnej odpowiedzi nie znalazłam...

Zasadniczo mamy tu do czynienia z marzycielką. Kimś pozbawionym kontaktu z rzeczywistością. 

Polecam ze wszech stron. Ta książka nie kończy się z momentem zamknięcia, ona wciąż powoli wlecze się za nami. I nawet, gdy trudno nam to przyznać, otwiera pewne bramy w naszym umyśle, których nijak nie da się już zamknąć. Szokuje, ale z celem. Zdecydowanie świetna książka, zasługująca w pełni na 9/10.


 

Tak, to jest książka, która może spokojnie aspirować do miana typowej młodzieżówki. Więc czemu ja to czytam, kiedy z młodzieżówkami zapoznaję się tylko w przypadku, gdy są "w starym/innym stylu", gdy chcę się
Penetrowanie ręką
Cheerleaderka posuwana przez młodego trenera
ZLOTY DESZCZYK

Report Page