Niunia w szkole

Niunia w szkole




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Niunia w szkole

Motyw Prosty. Obsługiwane przez usługę Blogger .


Falls die Wiedergabe nicht in Kürze beginnt, empfehlen wir dir, das Gerät neu zu starten.
Videos, die du dir ansiehst, werden möglicherweise zum TV-Wiedergabeverlauf hinzugefügt und können sich damit auf deine TV-Empfehlungen auswirken. Melde dich auf einem Computer in YouTube an, um das zu vermeiden.
Bei dem Versuch, Informationen zum Teilen abzurufen, ist ein Fehler aufgetreten. Versuche es bitte später noch einmal.
0:02 / 0:52 • Vollständiges Video ansehen Live

Dove Cameron to amerykańska aktorka i piosenkarka, odtwórczyni głównych ról w serialu "Liv i Maddie". Tak dobrze przeczytałeś &quo...
Wczoraj w Warszawie Ewelina ostro pracowała, udzielała mnóstwo wywiadów a to wszystko w celu promocji nowej płyty artystki pt Nowe Horyzont...
Taylor Swift słynie z tego, że jej piosenki często opisują jej prywatne życie. 24-letnia piosenkarka ma na swoim koncie teksty do takich pr...
Hej . Obiecałam że będe więc jestem . Na początek coś o mtv ema 2014 ♡ Emocje muzyka i Sztuka . Już 9 listopada odbędzie się ważne wydarzeni...
W sobotę (18 października) odbyła się gala Radio One Teen Awards . Na wydarzeniu wystąpiła między innymi Ariana Grande . Ta młoda piosenk...
 Pół roku temu instagramowe konto Riri zostało zablokowane . Przez jej fotki instagram ją zawiesił . Jednak minęła kara i Rihianna może ko...
Wygląda na to, że Selena Gomez i Kendall Jenner znów się przyjaźnią! Przedwczoraj (3 listopada) Kendall skończyła 19 lat. Z tej okazji Sel...
Harry lubi spędzać niedzielę na długim spaniu i wylegiwaniu się 2. Kocha grać w Fife 3. Sądzi że mógłby spać przez dwa tygodnie, gdyby ...
Shakira urodziła się w 1977 w kolumbijskim mieście Barranquilla. Jej imię pochodzi z języka arabskiego (شاكِرة), tłumaczone na język polski...

Teraz Barbadoska znów ma możliwość korzystania z portalu. 2 listopada skończyła się kara za nieprzestrzeganie zasad użytkowania i wokalistka znów może publikować swoje zdjęcia.

Shakira urodziła się w 1977 w kolumbijskim mieście Barranquilla. Jej imię pochodzi z języka arabskiego (شاكِرة), tłumaczone na język polski oznacza Kobietę pełną łaski jak i Wdzięczną (mająca serdeczne uczucia dla swego dobroczyńcy).

Swoja pierwszą piosenkę napisała w wieku 8 lat Tus Gafas Oscuras. Od tego czasu pisała i komponowała swoje piosenki. W wieku 10 lat wstąpiła do kościelnego chóru, z którego została jednak usunięta ze względu na zbyt mocny głos. Nie zrezygnowała jednak ze śpiewania, lecz zaczęła występować w programach dla młodszej publiczności. We wczesnych latach '90 zadebiutowała na scenie muzycznej Ameryki Łacińskiej. W szkole rozwinęła swój talent jako tancerka brzucha i piosenkarka, zadziwiając barwą głosu charakterystyczną dla rock and rolla, muzyki libańskiej i latynoskiej. Językiem ojczystym Shakiry jest hiszpański, mówi także płynnie po angielsku, portugalsku i włosku.

Dzięki znajomości z Cio Vargaza (pracownika Sony Colombia, który zorganizował jej koncert w Bogocie) podpisała kontrakt z Sony Music Columbia.

W 1991 powstał pierwszy album Shakiry zatytułowany Magia. Dwa lata później, wydano album Peligro. Oba albumy sprzedały się w około tysiącu egzemplarzy. W tym czasie Shakira zadebiutowała w kolumbijskiej telenoweli El Oasis, grając w nim główną rolę.

W 1995 ukazała się płyta Pies Descalzos, która przyniosła jej rozgłos w Hiszpanii i Ameryce Środkowej. Płytę promował singiel Estoy Aqui.

W 1998 Shakira przeprowadziła się do Miami. Kolejną płytę ¿Dónde están los ladrones? promowała piosenka Ciega Sordomuda, która znalazła się na pierwszym miejscu we wszystkich krajach Ameryki Południowej. Kolejnym przebojem stał się drugi singel Ojos Asi, w którym można było usłyszeć brzmienia charakterystyczne dla Bliskiego Wschodu.

W 1999 nagrała koncert MTV Unplugged, za który otrzymała nagrodę Grammy. Następną płytę, tym razem anglojęzyczną Laundry Service Shakira nagrała w 2001 roku. Płyta stała się największym dotychczas sukcesem komercyjnym artystki, a wiele piosenek jak Whenever, Wherever, Underneath your clothes, Objection stało się ogólnoświatowymi przebojami. Dzięki temu sukcesowi Shakira zyskała fanów poza Europą, głównie w Stanach Zjednoczonych, zdominowanych do tej pory przez angielskojęzycznych artystów. Album rozszedł się w 13 mln nakładzie. 

W sobotę (18 października) odbyła się gala Radio One Teen Awards . Na wydarzeniu wystąpiła między innymi Ariana Grande . Ta młoda piosenkarka zawsze robi na nas wrażenie...

Gwiazda podczas występu miała na sobie błyszczące body z falbaną w okolicy talii. Do tego artystka dopasowała czarne zamszowe kozaki sięgające aż za kolano i opaskę z uszami kotka. Musimy przyznać, że piosenkarka wyglądała bardzo seksownie... Ariana ma dopiero 21 lat i wróżymy jej niezłą karierę. Naszym zdaniem to jedna z piękniejszych piosenkarek młodego pokolenia, a co Wy o tym sądzicie? 

Motyw Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger .

Popularny blog o gwiazdach show . Zapraszam do komentowania postów .



Socjalizacja to temat, który pierwszy się nasuwa,
jak ludzie słyszą o edukacji domowej.

Ostatnio zostałam „wywołana do tablicy” pytaniem,
czy to nie jest tak, że nasze dzieci spędzają głównie czas z dorosłymi. Muszę
rozwiać wątpliwości. Nawet jeżeli ranki dzieci spędzają ze mną (od czasu do
czasu z innymi dorosłymi, którym ich powierzamy), to całe popołudnia są między
dziećmi, bo korzystają z licznych, wybranych przez siebie zajęć (pomijam
kwestię oczywistą, jak spotykamy się ze znajomymi, którzy mają dzieci).

Niunia chodzi na zajęcia muzyczne, plastyczne,
teatralne, naukę gry na keyboardzie, angielski, religię, koszykówkę i co którąś
sobotę na zajęcia Uniwersytetu Dzieci.

Protestant ma z kolei treningi piłki nożnej,
koszykówki, plastykę, muzykę, angielski, religię.

Zajęcia są tak dobrane, żeby dzieci na nich się
dobrze czuły. I dodatkowym atutem jest fakt, że w czasie ich trwania dzieciaki
mogą znacznie bardziej swobodnie kontaktować się z innymi dziećmi niż w szkole.
Ostatecznie, jakby zsumować ilość swobodnego kontaktu z rówieśnikami, myślę, że
nasze dzieci przebiłyby niejednego małolata chodzącego do szkoły.

Wielu ludzi martwi się o to, że nauka w domu
wyhoduje osobniki niedostosowane / nieprzystosowane społecznie / wykolejone…
chcę uspokoić zatroskanych przynajmniej jeżeli chodzi o nasze dzieci.

Poza tym kilkudziesięcioletnie narodowe
doświadczenia obejmujące obowiązkową edukację w szkole pokazują, że nie ma
prostej zależności między chodzeniem do szkoły i przystosowaniem społecznym.
Gdyby tak było, to – przy powszechnym obowiązku szkolnym – mielibyśmy samych
świetnie przystosowanych ludzi. A tak nie jest. Znam osobiście sporo takich
przypadków, w których socjalizacja szkolna nie tylko nie pomogła w
uspołecznieniu, ale dodatkowo spowodowała powstanie różnych fobii. Rozwój
społeczny (podobnie jak każdej innej sfery) jest indywidualny i w dużej mierze
uwarunkowany osobniczymi czynnikami (rozumiem przez to geny, pierwotne
doświadczenia i bliżej nieokreślone inne czynniki).

Niunia jest typem społecznie otwartym. Dla niej nie
istnieją ograniczenia w nawiązywaniu kontaktu (po pierwszym czasie
zawstydzenia), wchodzi gładko w znajomości.

Protestant nie ma takiej łatwości, ale jak już
przełamie swój pierwotny opór to potrafi się świetnie bawić. Jak mu się coś nie
podoba, to wycofuje się do swojego świata, ale jakoś nie wydaje mi się, żeby
szkoła, mająca małe możliwości indywidualizacji, mogła zmienić jego zachowanie.
Na pewno mogłaby go „złamać”. Ale ponieważ sama nie uważam, że to dobry sposób
na przemianę, to nie zamierzam poświęcać dziecka i liczyć na to, że złamanie
naprawi mu charakter. Ostatecznie przyjmuję, że dzięki buntownikom następuje
wiele pozytywnych zmian w naszym społeczeństwie. Wierzę, że i nasz ukochany Protestant
ma jakąś misję wobec ludzkości J

Tydzień ferii dzieci spędziły na półzimowisku.
Pierwszego dnia zrobiły mi dwie awantury: najpierw rano – że muszą tak wcześnie
wstawać (zajęcia zaczynały się o 9-tej), a drugą jeszcze tego samego dnia po
południu – że zajęcia będą trwały tylko pięć dni J

Półzimowisko było opłacane, ale też opłacalne ;), bo
młodzi byli zachwyceni. Składało się z dwóch części. W czasie pierwszej robili
roboty-lego, w czasie drugiej eksperymenty. Myślałam, że ta robotyka wciągnie
bardziej Protestanta. Podświadomie szykowałam się na odpieranie ataków Niuni,
że te zajęcia są „chłopackie”, a tymczasem okazało się, że to ona była nimi
zafascynowana (nawet bardziej niż eksperymentami! - choć te wywarły na niej duże wrażenie, bo w domu teraz organizuje przeróżne zajęcia typu eksperymentalnego, a ja żyję nadzieją, że chaty z dymem przy okazji nie puści ;)). 

Za to Protestant spędzał zajęcia z robotyki w charakterystyczny dla siebie sposób, czyli robiąc coś innego niż wszyscy.
Dotarło to do mnie ostatniego dnia, kiedy przyszłam na pokazy: wszystkie dzieci
chwaliły się wykonanym zadaniem, a Młody zaprezentował mi helikopter własnego
pomysłu i własnej konstrukcji. Niunia mi uświadomiła, że tak było każdego dnia. Ale najwyraźniej prowadzącej to nie przeszkadzało, a i ja byłam jej wdzięczna,
że nie „donosiła” na Protestanta i znosiła dzielnie jego unikalny styl
angażowania się J

Natomiast dziś w czasie zabawy dzieciaków dostałam rolę matki niezwykle doświadczonej życiowo, a mianowicie zostałam szczęśliwą "posiadaczką" sześciu pociech. Dwie najstarsze: Niunia i Protestant są już dorosłe –
studiują, więc oferują, że zajmą się szkrabami. Oddycham z ulgą ;) Przy śniadaniu, kontynuując zabawę, mówię:

- A wiecie, że nie wszyscy dorośli muszą studiować?

- Tak? A co robią? – pyta zainteresowana Niunia.

- Nooo… wcześniej kończą edukację… i pracują...

Na to oburzony Protestant wyrzuca mi: DOPIERO TERAZ MI TO MÓWISZ??!! 

Niunia chce mieć własne zwierzątko. I pewnie
niebawem do naszego domowego zwierzyńca (kota, rybek, raka i pojawiających się
okazjonalnie: much, komarów, pająków, rybików…) dołączy w niedługim czasie
chomik. Do chomika podchody zaczynały się już rok temu, ale wówczas Niunia nie
zdała „egzaminu”. Jednak teraz wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na
to, że tym razem będzie inaczej. Niunia bohatersko zajmuje się już drugi
miesiąc naszym kocurem, tzn. karmi go trzy razy dziennie (nie mniej i nie
więcej, co odhacza na specjalnie zrobionej liście) i sprząta kuwetę. Nawet raz
przeszła chrzest bojowy, jak jej pupilek nażarł się wstążeczek, które potem zwrócił
wraz z pozostałą zawartością żołądka. Tego dnia Niunia miała poważny kryzys i
była prawie zdecydowana, żeby zrezygnować. Ale ostatecznie mobilizacja
matczyno-ojcowska pomogła i córeczka niemal ze stoickim spokojem (który pojawił
się po dosyć długich lamentach ;)) sprostała wyzwaniu J Niunia tak poza tym
baaaardzo przejmuje się, że kot teraz jest jej i naprawdę często czule do niego
przemawia, zabawia go, nie pozwala go przeganiać z kąta w kąt… Choć zdarzają
jej się chwile słabości i szczere wyznania typu: „kocham Cię, ale nienawidzę,
jak robisz kupacza” :)

Protestant też żyje wizją poszerzającego się
domowego zoo. Tyle że on chciałby: węża, pająka lub… skunksa. Niunia na
pocieszenie dziś mi powiedziała, że podobno „domowe skunksy nie pierdzą”… hmmm,
wolałabym tego nie sprawdzać :D

Tytułowymi słowami Niunia powitała babcię widząc ją po
raz pierwszy po pogrzebie dziadka. Babcia się nie obraziła, więc pozwalam sobie
zacytować.

Tak się złożyło, że w ostatnich dniach tata wybrał
się z kolegą w góry. Ponieważ z kolei ja musiałam w tych dniach zarabiać na chleb (żeby
ktoś mógł go wypoczywając w górach jeść ;)), babcia-wdowa przygarnęła małolaty
na dwa dni i dwie noce.

W domu zapanowała błoga cisza, którą delektowałam
się przez dwa wieczory nadrabiając zaległości w czytaniu.

Ale cisza czmychnęła wraz z powrotem rozwydrzonych
młodocianych. Powinnam być wypoczęta, radosna, kwitnąca po rozstaniu, no i
gotowa stawić czoła wszelkim trudom… jednak sytuacja mnie przerosła.

Młoda wróciła z przygnębiającymi refleksjami. U
babci często wspominała dziadka, była też na jego grobie, więc w domu zaczęły
się jazdy. Część nie była „zadedykowana”. Po prostu wpadała w jakieś histerie,
piski, wrzaski. Niestety tym razem nie popisywałam się swoimi umiejętnościami
wychowawczymi, mimo że za każdym razem po gwałtownej reakcji udzielałam sobie
reprymendy wewnętrznej i robiłam mocne postanowienie, że następnym razem będzie
inaczej. Wieczorem Niunia wpadła w histerię, że tata pewnie nie wróci, a jak
wróci to… martwy (nawet nie wiedziałam, że zna to słowo). Nie mogłam jej w
żaden sposób pocieszyć. Nie pomagały telefony do taty i jego zapewnienia.

Potem nie mogła usnąć. Przyszła i wyznała, że jak
zamyka oczy, to widzi tatę, a jak otwiera, to go nie widzi i nie może tego
znieść. Na dodatek zaciska zęby i "boli ją ta paszcza". Poszłam na ratunek i próbowałam zastosować coś, co wcześniej działało,
a mianowicie podpowiadałam im, co mają sobie wyobrażać (o łące z kolorowymi
kwiatami, soczysto-zieloną trawą, łagodnym wietrzyku i takie tam banialuki).
Tym razem nie pomogło – Niunia stwierdziła, że ma „popsutą wyobraźnię, bo widzi
tylko pasy takie, jakie są w telewizji, kiedy nie ma programu”.

Ło matko! Aż się dziwię, że to przeżyliśmy. 

Tym bardziej, że przetrwanie utrudniało mi
niedospanie ostatniej nocy. Dzieciaki wyjazd taty potraktowały jako okazję do wspólnego
spania. Efekt był taki, że – mimo dzielnej walki ;) – ostatecznie skopana wylądowałam
na podłodze obok łóżka – lądowanie na materacu, więc nie było tak drastycznie ;).
Nie wyspałam się jednak i cały dzień miałam ciężki, nieproduktywny i w ogóle
byle jaki.

Generalnie ten czas bez taty minął nam na 1. doświadczaniu
rozstroju Niuni, 2. Moim niestety-dostrajaniu-się, 3.
Protestantowym-również-dostrajaniu-bo-co-mu-pozostało.

I tylko znieczulica sąsiadów ochroniła nas przed
interwencją policji z powodu zakłócania miru domowego mieszkańcom osiedla… naszego i sąsiedniego ;)

Intuicja mnie nie myliła. Rano przywitało mnie
słodkie i przeciągłe: „aguuuu” w wykonaniu raczkującego Protestanta. Potem "butelecka
mlecka". Lulanie. Masażyk. Nagły i
niespodziewany poród spod swetra. Potem nurkowanie pod mój sweter, wystawianie
głowy i zabawy w potwora dwugłowego. I już mój synek był gotowy do normalnego
funkcjonowania J

Z Niunią było trudniej – obudziła się w fatalnym
nastroju, a ja dodatkowo źle rozegrałam poranek, mniej skupiałam się na niej. W
czasie masażyku powiedziała, że przypomina jej się, jak była malutka i robi jej
się smutno L Dobry
nastrój wracał bardzo powoli. Ale skutecznie J

Dzieci dwa dni spędziły z dziadkiem. Generalnie z
dziadkiem jest fajnie, bo daje słodycze, puszcza bajki, za dużo nie wymaga. Dziadek
też jest zachwycony, bo dzieci w tym czasie zwykle pokazują się z najlepszej
strony. A i ja zyskuję nieco dystansu.

Tak się złożyło, że sytuacja pracowa zmusiła mnie
to dłuższych pobytów w tych dniach poza domem. Pierwszego dnia dzieciaki były
na dużych (pozytywnych) emocjach, bo obecność dziadka i żadnych zadań ;)
Drugiego, jak się umawiały z dziadkiem na oglądanie bajek po moim wyjściu,
nieco interweniowałam. Powiedziałam, że tego dnia bajki będą po zadaniach. Szybkie
negocjacje i spis zadań był gotowy. Protestant oczywiście zaczął od protestów,
ale niewyraźnych, bo przy dziadku nie wypada. Ogarnął się chłopak i z radością
zaczął popisy przed oczarowanym jego działalnością dziadkiem.

Niunia na początku do swojej listy zadań dopisała „zabawa
w bibliotekę” i… ulotniła się. No cóż, nie mogłam mieć do niej pretensji –
wszak było to zadanie do wykonania, na dodatek uprawomocnione zapisem na liście
zadań J Niezmiennie
zachwycają mnie przejawy kombinatorstwa wskazujące na logiczne myślenie dzieciaków J ale
ostatecznie dogadałyśmy się, co jej się bardziej opłaca. Niunia pojęła w lot i
też rozpoczęła popisy przed oczarowanym mądrością wnuczki dziadkiem: poczytała,
zaprezentowała umiejętności matematyczne, pisarskie, nawet pouczyła dziadka
śpiewać J Zmotywowana młodzież uwinęła się z zadaniami jeszcze przed moim wyjściem!

Wieczorem za to zaczął się koncert pt. „Oj, matka,
przegięłaś z tą nieobecnością” ;) Niunia i Protestant rycząco-buczący co prawda
dawali się niańczyć, ale czuję, że kolejny dzień będzie pod tym samym hasłem
przewodnim. Już zresztą zamawiali sobie na rano masażyki, lulanie jak
dzidziusia itp. Przetrwam J

I jeszcze co mnie ujęło po powrocie z pracy. Wysłuchiwałam
żalów, skarg i innych opowieści Małolatów. Było tam między innymi coś takiego:

Ja: ojej, jaka moja córeczka jest smutna – przyciągam
Niunię, żeby ją przytulić i słyszę trzeźwy, nieco rozanielony głos Niuni: jak
ja lubię, kiedy tak mówisz…

Tego wieczora zwracała mi jeszcze dwukrotnie uwagę,
w których momentach lubi, jak coś mówię. To były te chwile, w których nie
zaprzeczałam uczuciom, a raczej jej i Protestantowi okazywałam zrozumienie. Niezwykła
jest jednak – w moim odczuciu – Niuni wrażliwość społeczna, jej umiejętność dostrzegania
i werbalizowania swoich spostrzeżeń. Taką to mądrą mam córeczkę J

Mam niewątpliwą przyjemność obserwować, jak
dzieciaki się rozwijają, jak stopniowo nabywają kolejne umiejętności.

Niunia zaczęła kombinować przy zadaniach
matematycznych. Sama poprosiła mnie o napisanie działań na dodawanie, a potem
zamiast po prostu obliczać, zaczęła mnie przechytrzać. Jak dodała 6 i 2, a
potem było 7+2, to po prostu do tamtego wyniku dodawała 1. Super sposób J

Protestant za to ma jakąś organiczną niechęć do wykorzystywania
własnych palców jako liczmanów. Woli zgadywać. Jak zadam mu proste zadanie na
dodawanie, to będzie obstawiał… aż trafi… Ale jak przełamię pierwotny i
niezrozumiały dla mnie opór do posługiwania się konkretami, radzi sobie
naprawdę dobrze. Poza tym chętnie dopytuje się, ile jest np. 4+4 (chce
zapamiętać, zamiast zadziałać osobiście). No to nie będziemy mieli problemu z
tabliczką mnożenia ;)

W ostatnim czasie znowu Niunię wyobraźnia poniosła
i zażyczyła sobie, żeby w domowe zadania wpleść „podchody”, czyli rozwiązywanie
zadań, przemieszczanie się, pokonywanie trudności... No cóż, pomysł jak zwykle
świetny, ale wymagający dłuższych przygotowań, więc udało mi się wynegocjować
odsunięcie w czasie.

Ale mnie też poniosła nieco wyobraźnia i zrobiłam
jej dzień ze zdobywaniem punktów. Niunia dostała rano spis zadań z punktacją
oraz zapowiedź, że po zdobyciu 50 punktów będzie nagroda. Zadania były różne i
różnie punktowane. A robienie ich zajęło Niuni mnóstwo czasu, bo… musiała
kombinować, co jej się bardziej opłaca. Po każdym zadaniu przeliczała i dalej
kombinowała. Wśród zadań były „typowo szkolne”, ale też takie w stylu: „podpisać
się” (za 2 punkty), zrobić 20 przysiadów (za 3 punkty), były też
zadania-niespodzianki, przy których decydowała się na niewiadome (ciekawość
zwyciężyła J
ale też była nagrodzona, bo w jednej niespodziance były gratisowe punkty).

A dziś dzieciaki w znakomitych nastrojach robią, co
chcą. Niunia więc pisze w zeszycie wymyślone zdania, które są po prostu urocze,
w stylu: „Ola ma chomika, który nie musi chodzić do szkoły”, „Protestant jest
goły” J

Protestant za to po zadaniach matematycznych
zażyczył sobie układanie słów z literek. Jeden z bardziej ambitnych efektów,
ujawniających typowe dla tego wieku poczucie humoru, w załączniku J

Po południu tata zabrał Protestanta na turniej piłki
nożnej (zresztą Młody wrócił dumny, bo z brązowym medalem).

Niunia została ze mną. Od razu zrobiła się markotna
i powiedziała, że jest jej smutno, bo chłopaki pojechali. Zaproponowałam jej
coś, co – jak mi się wydawało – nie ma szans powodzenia, a mianowicie, że
możemy zrobić zadania szkolne, które sobie wybierze, a potem w tygodniu będzie
miała wybrany dzień wolny od nauki. Niunia - ku
Kobieta z kutasem pieprzy się z partnerem
Bardzo ładna blondi
Fajna mamuśka z nastolatkiem

Report Page