Niepozorna okularnica

Niepozorna okularnica




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Niepozorna okularnica

Zenon po raz kolejny budzi się w kompletnie nowym
świecie. Spotyka znane mu postacie i przeżywa swoje pokręcone życie, oczekując
śmierci. Tym razem jednak coś jest nie tak. Dziwna machina - NEMO - w której
przesiaduje całymi dniami, wydaje się czymś więcej, niż kolejnym przystankiem w
jego podróży do nieskończoności. Co kryje tajemnicza placówka na stacji
kosmicznej? Czy uda mu się uwolnić od diabelskiej klątwy? Jak zakończy się
historia Zenona Gąbczewskiego?

Z racji na dosyć specyficzną narrację polecamy zaopatrzyć
się w kupę wolnego czasu na pierwsze posiedzenie z USZIOKiem. Podczas prologu
zapis rozgrywki nie jest możliwy co jest uwarunkowane fabularnie, lecz
dwukrotnie natrafić można na punkty kontrole, które zapamiętają wasze postępy
jeżeli z jakiegoś powodu musielibyście nagle przerwać rozgrywkę – o fakcie tym
zostaniecie poinformowani już podczas gry. W momencie odblokowania głównego
menu wszystko powinno pójść już o wiele łatwiej. Początkowa faza rozgrywki jest
głównie odświeżonym „ostatnim rozdziałem” z NEMO. Dzięki temu mamy pewność, że
gracz nie zostanie wrzucony w wir fabuły bez żadnego przygotowania.

Gra posiada wbudowany system osiągnięć znany chociażby z
platformy Steam. Osiągnięciami są zarówno zakończenia jak i inne czynności,
które należy wykonać w czasie rozgrywki – te są dosyć zróżnicowane. W
odpowiednim podmenu można znaleźć podpowiedzi, które pojawiają się po kliknięciu
na interesujące nas osiągnięcie . Z tego też powodu zdecydowaliśmy się
zrezygnować z udostępnienia opisu przejścia (tzw. walkthrough). Każde
osiągnięcie jest odpowiednio punktowane, a po wpisaniu swojego nicku i po
pozwoleniu aplikacji połączyć się z Internetem, w rankingu stu najlepszych
graczy można zobaczyć swoją pozycję. Lista aktualizuje się w czasie rzeczywistym.

Do poprawnego wyświetlania aplikacji zalecamy najnowsze
sterowniki do karty graficznej, biblioteki graficzne DirectX oraz kodeki wideo.
Fabuła gry jest przeznaczona dla widzów dojrzalszych, dlatego fanom taniej
podniety odradzamy rozpoczynanie zabawy z USZIOKiem.

W aplikację została wbudowania funkcja zgłaszania błędów
w tekście. Widząc błąd na ekranie, wystarczy nacisnąć „B” na klawiaturze, a gra
poinformuje was o wysłaniu błędu. Oczywiście wymagane jest połączenie z
Internetem. Zgłoszone linijki zostaną przez nas ponownie zweryfikowane i
prawdopodobnie poprawione w patchu, który być może ukaże się w przyszłości.
Najbardziej pracowici korektorzy zostaną przez nas symbolicznie nagrodzeni.
Liczy się jakość, a nie ilość. Błędy, które wymagają opisu słownego, możecie
zgłaszać w komentarzach (najlepiej na blogu).

Dream Weavers życzą wszystkim fascynującej lektury i
miłej zabawy!

Sami przyznacie, że VN to głównie czytany tekst. Ile więc jest
tekstu w USZIOKu? Ciężko do końca to obliczyć, gdyż silnik ren’py nie wykrywa
całego tekstu, jaki znajduje się w grze. Niemniej w zaokrągleniu będzie około
290 000 słów. Żeby wam to zobrazować, zrobię małe porównanie. To prawie 5
gier o długości NEMO albo więcej niż 3 pierwsze tomy Harrego Pottera zliczone
razem. Visual Novel Katawa Shoujo miał około 470 000 słów – kto grał niech
sobie przekalkuluje. Idźmy dalej.

Grze jest zostało użyte prawie 240 teł, prawie 50 utworów
muzycznych, prawie 100 dźwięków specjalnych, ponad 800 pojedynczych obrazków z postaciami.
A to dalej nie wszystko, gdyż wiele z assetów użytych w USZIOKu nie da się tak
łatwo skategoryzować. W folderze jest prawie 1700 plików, co powinno robić
wrażenie.

Do tego dochodzą wspominanie we wcześniejszym newsie klipy
filmowe, które nie są typowymi wyjętymi z kontekstu animowanymi cutscenkami,
lecz krótkimi wstawkami w USZIOKowym stylu graficznym – maksymalnie
realistyczne bez „bajkowego” klimatu. Dodatkowo posłużyły one do wprowadzenia w
meandry fabuły. W innych produkcjach VN intro i napisy końcowe to kolorowe
pokazy slajdów, u nas jednak w tych krótkich klipach jest zawarta konkretna historia.


Tworząc USZIOKa, mierzyliśmy wysoko. To miał być produkt na
skalę światową. Udało się to osiągnąć dwóm osobom przez prawie półtora roku. Wynik
niezwykle satysfakcjonujący. Powinien dać do myślenia innym ludziom w naszym
kraju. Mamy nadzieję, że zadowolimy gusta fanów i wywołamy w Polsce drugą
rewolucję VN (NEMO pobudziło wyobraźnię twórców, jednak na krótko).

Przedstawiamy znaną już bohaterkę – Mariolę. Czy Zenon
będzie wstanie rozkochać w sobie tę wyrachowaną dziewczynę, dla której
zdobywanie kolejnych mężczyzn to hobby? A może uda mu się rozmiękczyć jej
serce? Co kryje się pod maską „dupodajki”? Odpowiedzi na te pytania oczywiście w
grze.

Motyw Okno obrazu. Obsługiwane przez usługę Blogger .



Witam wszystkich po bardzo długiej przerwie. Pewnie już zapomnieliście
o USZIOKu i naszej małej grupie pasjonatów. My jednak nie zapomnieliśmy. Z
ciekawostek, w systemie jest prawie 350 użytkowników, którzy ukończyli prolog. Graczy
ogółem jest pewnie znacznie więcej, ale tego nie mamy jak obliczyć. Czas
przejść do sedna.

Przez ten czas zauważyliśmy, że w grze jest podły bug,
który nie pozwala niektórym graczom odkryć kanonicznego zakończenia Ani - czyli True Endingu. Jeśli gra scrashowała przy którymś zakończeniu, gdy w rogu ekranu pojawiło się okienko z
osiągnięciem, to możliwe, że również jesteście narażeni. Z tego powodu
stworzyliśmy hotfixa.

Wystarczy go ściągnąć i wkleić zawartość do folderu „game” w głównym folderze z grą.
Tyle wystarczy, żeby wszystko działało. Jeśli jednak nie macie wspomnianego
buga, nie warto podmieniać plików, gdyż nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co
się może wydarzyć. Lepiej dmuchać na zimne. Tyle z rzeczy ważnych.

Kilka słów o „epilogu”. Mam w głowie pewien obraz zarysu
fabularnego zwieńczenia historii Zenona i sukcesywnie coś tam piszę, jednak tempo
nie jest zbyt duże. Graficznie również mam pewną koncepcję, żeby zrobić coś innego
od USZIOKa. Niestety, nie warto oczekiwać niczego w najbliższym czasie,
możliwe, że nawet w tym trochę dalszym. To jednak nie zmienia faktu, że możemy podyskutować
na temat fabuły „epilogu”. A może jeszcze inaczej. Jakie pytania wymagałyby
odpowiedzi, żeby zaspokoić waszą ciekawość? Jak rozumiecie zakończenie USZIOKa?

Korekta przebiega dosyć wolno, gdyż system nie został idealnie
skonstruowany. Sam silnik gry uniemożliwił dodawanie notek do wysyłanych
zgłoszeń, dlatego musimy mozolnie się przekopywać przez setki linijek. To niestety
źle wpłynie na jakość poprawiania błędów i szybkość tej czynności. Najlepsi
wyłapywacze znajdą się w napisach końcowych, co nie nastąpi za szybko, gdyż
zostanę zmuszony na nowo wyrenderować całą sekwencję video. Prawdopodobnie
zostanie to dodane w wersji GOTY. Bądź zrezygnuję z tego i dodam podziękowania
tekstowe. Zobaczymy potem. Niemniej przygotowałem jeszcze jedną nagrodę dla
najlepszych. Chętni wezmą udział w nowym projekcie, który otrzymał nazwę kodową
„epilog”. Jeszcze nie wiem, co to będzie, ale fani USZIOKa powinni być
zadowoleni. Dosyć miłe przyjęcie przez czytelników zakończenia historii
uświadczyło mnie w fakcie, że mogę kompletnie puścić wodze fantazji. Łamię
teraz jedną ze swoich złotych zasad, gdyż obiecałem sobie nie wspominać publicznie
o czymś, co jest w bardzo wczesnej fazie produkcji. Dlatego też zaznaczam, że przyszłość
projektu jest niepewna. Tekstu nie będzie w nim tyle, żeby nazwać go następcą USZIOKa,
ale też nie tak mało, żeby wydać w go formie dodatku (DLC). W każdym razie,
jeśli wszystko się uda, najlepsi wyłapywacze błędów otrzymają możliwość dotarcia
do nowej historii najszybciej od innych. Nie zastrzegam możliwości, że gdyby
życie zaczęło mi się walić na głowę (brak czasu), będzie to książka z gatunku
Light Novel – najlepszy współczynnik włożonej pracy do efektu końcowego.

Gdzieś tam przewijało się pytanie o solucję/walkthrough.
Ja osobiście byłbym na „nie”, gdyż wszystko zostało tak przemyślane, by osiągnięcia
same naprowadzały na to, jak je odblokować. Rozumiem, że się nie chce, ale nie
zawsze wszystko idzie po naszej myśli, heh. Jako twórca miałem bardzo dokładną
wizję i w zasadzie ją zrealizowałem. Wy to doceniliście, za co jestem
niezmiernie wdzięczny. Kolejnym argumentem jest to, że nie mamy czasu zajmować się
takimi rzeczami. Taka ilość zakończeń i różnych kombinacji może człowieka przyprawić
o ból głowy. Jeśli naprawdę będziecie chcieli wgląd do struktury gry, możemy
wam pokazać drzewko wszystkich sekcji (flowchart). Tam niestety nie ma
rozpisanych punktów i progów punktowych, dlatego musielibyście tak czy siak się
wszystkiego domyślać. Jeśli ktoś ma ochotę zrobić to sam, proszę bardzo. Damy zapaleńcowi
flowchart i pobłogosławimy na drogę.

Dlaczego nie daliśmy newsa na stronie RTT? Prawdę
powiedziawszy, trochę się zagapiłem przez tę gorączkę towarzyszącą premierze.
Pewnie też dlatego, że news niewiele by podniósł ilość potencjalnych graczy.
Naprawię to, gdy zostanie wydany patch 1.1. Druga sprawa. Może i dalej jestem tam
tłumaczem, ale to hobby powoli zostaje wypierane przez wiele innych hobby. W końcu
robienie gier w dwuosobowym zespole wymaga wielu umiejętności. Nasz flagship wypłynął
w świat, a marka znalazła swoje miejsce na rynku. To oczywiście jeszcze nie
koniec, bo ludzie powoli będą się dowiadywali o USZIOKu. Może czeka go druga
młodość? Kto wie.

Z okazji patcha 1.1 zdecydowałem się zrobić pełnoprawny
trailer USZIOKa. Istnieje szansa, że pomoże to w przyszłej promocji gry i
dotarcia do większego grona odbiorców. Skusiły mnie do tego też słabe oceny na
YT poprzedniego teasera. Pokażę wszystkim, że moje umiejętności w obróbce video
wzrosły.

Kiedy patch? Postaramy się jak najszybciej. Oprócz
korekty tekstu usprawnimy również podpowiedzi do osiągnięć i kilka innych
rzeczy. Starzy wyjadacze nie mają na co czekać, może jedynie na nowy trailer...

Zenon po raz kolejny budzi się w kompletnie nowym
świecie. Spotyka znane mu postacie i przeżywa swoje pokręcone życie, oczekując
śmierci. Tym razem jednak coś jest nie tak. Dziwna machina - NEMO - w której
przesiaduje całymi dniami, wydaje się czymś więcej, niż kolejnym przystankiem w
jego podróży do nieskończoności. Co kryje tajemnicza placówka na stacji
kosmicznej? Czy uda mu się uwolnić od diabelskiej klątwy? Jak zakończy się
historia Zenona Gąbczewskiego?

Z racji na dosyć specyficzną narrację polecamy zaopatrzyć
się w kupę wolnego czasu na pierwsze posiedzenie z USZIOKiem. Podczas prologu
zapis rozgrywki nie jest możliwy co jest uwarunkowane fabularnie, lecz
dwukrotnie natrafić można na punkty kontrole, które zapamiętają wasze postępy
jeżeli z jakiegoś powodu musielibyście nagle przerwać rozgrywkę – o fakcie tym
zostaniecie poinformowani już podczas gry. W momencie odblokowania głównego
menu wszystko powinno pójść już o wiele łatwiej. Początkowa faza rozgrywki jest
głównie odświeżonym „ostatnim rozdziałem” z NEMO. Dzięki temu mamy pewność, że
gracz nie zostanie wrzucony w wir fabuły bez żadnego przygotowania.

Gra posiada wbudowany system osiągnięć znany chociażby z
platformy Steam. Osiągnięciami są zarówno zakończenia jak i inne czynności,
które należy wykonać w czasie rozgrywki – te są dosyć zróżnicowane. W
odpowiednim podmenu można znaleźć podpowiedzi, które pojawiają się po kliknięciu
na interesujące nas osiągnięcie . Z tego też powodu zdecydowaliśmy się
zrezygnować z udostępnienia opisu przejścia (tzw. walkthrough). Każde
osiągnięcie jest odpowiednio punktowane, a po wpisaniu swojego nicku i po
pozwoleniu aplikacji połączyć się z Internetem, w rankingu stu najlepszych
graczy można zobaczyć swoją pozycję. Lista aktualizuje się w czasie rzeczywistym.

Do poprawnego wyświetlania aplikacji zalecamy najnowsze
sterowniki do karty graficznej, biblioteki graficzne DirectX oraz kodeki wideo.
Fabuła gry jest przeznaczona dla widzów dojrzalszych, dlatego fanom taniej
podniety odradzamy rozpoczynanie zabawy z USZIOKiem.

W aplikację została wbudowania funkcja zgłaszania błędów
w tekście. Widząc błąd na ekranie, wystarczy nacisnąć „B” na klawiaturze, a gra
poinformuje was o wysłaniu błędu. Oczywiście wymagane jest połączenie z
Internetem. Zgłoszone linijki zostaną przez nas ponownie zweryfikowane i
prawdopodobnie poprawione w patchu, który być może ukaże się w przyszłości.
Najbardziej pracowici korektorzy zostaną przez nas symbolicznie nagrodzeni.
Liczy się jakość, a nie ilość. Błędy, które wymagają opisu słownego, możecie
zgłaszać w komentarzach (najlepiej na blogu).

Dream Weavers życzą wszystkim fascynującej lektury i
miłej zabawy!

Sami przyznacie, że VN to głównie czytany tekst. Ile więc jest
tekstu w USZIOKu? Ciężko do końca to obliczyć, gdyż silnik ren’py nie wykrywa
całego tekstu, jaki znajduje się w grze. Niemniej w zaokrągleniu będzie około
290 000 słów. Żeby wam to zobrazować, zrobię małe porównanie. To prawie 5
gier o długości NEMO albo więcej niż 3 pierwsze tomy Harrego Pottera zliczone
razem. Visual Novel Katawa Shoujo miał około 470 000 słów – kto grał niech
sobie przekalkuluje. Idźmy dalej.

Grze jest zostało użyte prawie 240 teł, prawie 50 utworów
muzycznych, prawie 100 dźwięków specjalnych, ponad 800 pojedynczych obrazków z postaciami.
A to dalej nie wszystko, gdyż wiele z assetów użytych w USZIOKu nie da się tak
łatwo skategoryzować. W folderze jest prawie 1700 plików, co powinno robić
wrażenie.

Do tego dochodzą wspominanie we wcześniejszym newsie klipy
filmowe, które nie są typowymi wyjętymi z kontekstu animowanymi cutscenkami,
lecz krótkimi wstawkami w USZIOKowym stylu graficznym – maksymalnie
realistyczne bez „bajkowego” klimatu. Dodatkowo posłużyły one do wprowadzenia w
meandry fabuły. W innych produkcjach VN intro i napisy końcowe to kolorowe
pokazy slajdów, u nas jednak w tych krótkich klipach jest zawarta konkretna historia.


Tworząc USZIOKa, mierzyliśmy wysoko. To miał być produkt na
skalę światową. Udało się to osiągnąć dwóm osobom przez prawie półtora roku. Wynik
niezwykle satysfakcjonujący. Powinien dać do myślenia innym ludziom w naszym
kraju. Mamy nadzieję, że zadowolimy gusta fanów i wywołamy w Polsce drugą
rewolucję VN (NEMO pobudziło wyobraźnię twórców, jednak na krótko).

Przedstawiamy znaną już bohaterkę – Mariolę. Czy Zenon
będzie wstanie rozkochać w sobie tę wyrachowaną dziewczynę, dla której
zdobywanie kolejnych mężczyzn to hobby? A może uda mu się rozmiękczyć jej
serce? Co kryje się pod maską „dupodajki”? Odpowiedzi na te pytania oczywiście w
grze.

Teraz czas na sprawy bardziej przyziemne, w końcu nasza opowieść
to nie tylko rewolucyjne pomysły, ale także znana wszystkim część Visual
Novelowa – czyli szkolne perypetie Zenona Gąbczewskiego. Ta cześć fabuły
rozgrywa się na przestrzeni trzech lat. To kupa czasu, więc postacie ciągle nie pozostaną takie same, prawda? Tutaj moja poprzeczka została postawiona bardzo wysoko, gdyż
w każdym przedziale czasowym malowałem postacie praktycznie od zera. Można
powiedzieć, że USZIOK to jakby trzy gry w jednej - pod względem ilości postaci. Czas
je przybliżyć. Dzisiaj przedstawię wam pierwszą bohaterkę, jaką znacie bądź nie
znacie z NEMO. Chodzi o siostrę naszego bohatera – Anię. W poprzedniej części
została przedstawiona tylko powierzchownie, tym razem jednak skupiliśmy się na jej przeszłości
– a raczej przeszłości całej rodziny Gąbczewskich. Jak doszło do tego, że Zenon
i Ania tak bardzo się nienawidzą? Co między nimi zaszło? USZIOK udzieli wam
odpowiedzi na te pytania.

Mam nadzieję, że zaostrzyłem wasz apetyt, gdyż premiera
zbliża się wielkimi krokami. Na pożegnanie przygotowałem tapetę prezentującą
wam „nową” Anię w USZIOKowej stylistyce. Do zobaczenia wkrótce.

Motyw Okno obrazu. Obsługiwane przez usługę Blogger .



Mam wyłączony domofon (jest
zepsuty, ale niespecjalnie mi spieszno do poinformowania o tym administracji w
celu naprawienia usterki) i wyłączony dzwonek u drzwi. Ten nie funkcjonował też
w moim domu rodzinnym. Do tej pory do końca nie wiem dlaczego było to tak
rozwiązane (czy to się Tacie nie chciało go włączyć po remoncie, czy zrobił to
celowo), ale niespecjalnie mnie to interesuje. Dom jest ostoją, w której można
odpocząć i odciąć się od świata. Nie przepadam za niespodziewanymi gośćmi, i to
wcale nie dlatego że zobaczyliby mnie być może bez makijażu, ale dlatego że swoją
wizytą zburzyliby mój plan dnia lub zabrali kilka chwil (czasami minut, czy
godzin) odpoczynku, snu lub momentów, które mogę spędzić sama ze sobą. Dlatego
też w obecnej sytuacji, gdy ktoś zapuka do drzwi mogę, nawet „przypadkiem”, nie
słyszeć pukania. No bo jak… W moich planach nie ma nagłej zmiany planów! Coraz
mniej we mnie spontaniczności. Oj… A to taka szkoda.

Pomimo tego, że uwielbiam mój
terminarz i przepełnione przeróżnymi zajęciami godziny, dni i tygodnie, powoli
zaczyna mnie to przerażać. Zainspirowana czytanym jakiś czas temu artykułem w
jednym z drukowanych na grubym, błyszczącym i ciężkim papierze (zdecydowanie
nie nadającym się do działu eko – nawet nie można go spalić!) magazynie
przeznaczonym dla nowoczesnych (a jak!) kobiet, chciałam spróbować slow life.
Oczywiście początkowo nie mogłam znaleźć terminu, by slow spróbować – co już samo
w sobie jest absurdem. Nie zdążyłam „załatwić” tej sprawy w listopadzie, ale
gdy trafiła się okazja wykorzystania dnia wolnego z mojej całorocznej puli
przysługującego urlopu, motywowanego zaliczeniem na jednej z moich uczelni, wprowadziłam
„świadome” życie w ten właśnie termin. Nakręcona blogami, felietonami i
definicjami, chciałam mój test oprzeć na dobrym samopoczuciu, postrzeganiu
otaczającego mnie świata wszystkimi zmysłami (niech żyje empiryzm!), mądrymi i
przeanalizowanymi wyborami, które wniosą do mojego życia głębokie treści oraz
stoickim spokojem (bo filozofii nigdy nie za dużo). Z racji tego, że był to
dzień tak zwany roboczy, chciałam przy okazji załatwić też sprawy, na które
przy moim normalnym trybie dobowym nie mam czasu, między innymi wizytę u
dermatologa, wykupienie recepty w najtańszej aptece, a nie w tej, którą akurat
mam po drodze płacąc w niej dwa razy drożej, czy odwiedzenie biblioteki i oddanie książki
zalegającej u mnie od czasu pisania pracy licencjackiej (do czego musiałam też
przygotować się finansowo, bo termin oddania minął ponad rok temu, a kara sama
się nie spłaci, co dziwić mnie w ogóle nie powinno). Cały dzień wolny! Od pracy
oczywiście. Można wszystko ze spokojem ogarnąć – będę abstrahować od listy spraw,
którą tak czy inaczej sobie przygotowałam...

Miałam zamiar wstać, jak natura
by chciała, bez budzika znaczy się. Zaliczenie miało być na 9:30, więc ze
spokojem zdążyłabym się wyszykować i dojechać wspaniałą zielona limuzyną pod
budynek uniwersytetu. O ile ta pojawiłaby się na przystanku bez spóźnienia.
Pech jednak chciał, że przygotowując się do zajęć skończyłam przerabiać
materiał koło trzeciej nad ranem. Chcąc nie chcąc musiałam się wspomóc budzikiem,
który nastawiłam na godzinę siódmą. Sen miałam twardy (w końcu czwarta godzina
snu jest podobno najgłębszą fazą), więc dopiero po dwóch dodatkowych drzemkach
zerwałam się na równe nogi o 7:30, popędziłam do łazienki i pomiędzy ubraniem
się, a suszeniem włosów wypiłam szklankę wody z cytryną. O owsiance, którą z
rana miałam zaplanowaną na śniadanie nie było mowy – tramwaj na mnie nie
zaczeka, on nie jest slow (nie?)! Na uczelnię z burczącym brzuchem dojechałam o
9:10, więc mieliśmy jeszcze kilka minut na grupowe porównanie prac. Sprawę
zaliczenia załatwiliśmy w miarę sprawnie, więc koło jedenastej z db+ miałam do
dyspozycji cały dzień. Spiesząc się rano zapomniałam oczywiście książki, którą
miałam oddać, więc wspaniałomyślnie stwierdziłam, ze spotkam się z mamą.
Niestety nie odbierała ode mnie telefonu. Zabrałam się więc z Chinką i
pojechałyśmy do niej na herbatę. Po drodze kupiłyśmy jeszcze bułki i serek – śniadanie mistrzów!
Szkoda tylko, że moja grahamka nie była ze sklepu eco, ale ja
Hardkorowy wieczór
Kusząca laseczka pieści swą cipkę solo
Ulegle japonki na numerku grupowym

Report Page