Niemka rozchylona

Niemka rozchylona




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Niemka rozchylona

This site uses cookies.
Some of these cookies are essential to the operation of the site,
while others help to improve your experience by providing insights into how the site is being used.
For more information, please see the ProZ.com privacy policy .




Toggle navigation










Register (free)


KudoZ activity Questions: 200 (none open) ( 2 without valid answers) ( 2 closed without grading) Answers: 1346
The KudoZ network provides a framework for translators and others to assist each other with translations or explanations of terms and short phrases.

ProZ.com Headquarters

235 Harrison Street Suite 202
Syracuse, NY 13202
USA
+1-315-463-7323



Calle 14 nro. 622 1/2 entre 44 y 45
La Plata (B1900AND), Buenos Aires
Argentina
+54-221-425-1266


6 Karazina St.
Kharkiv, 61002
Ukraine
+380 57 7281624






For another site operated by ProZ.com for finding translators and getting found, go to TM-Town .



Term search

All of ProZ.com
Term search
Jobs
Forums

Multiple search





Users







Articles







Clients







Forums







Glossary







GlossPost







FAQ





Login or register (free and only takes a few minutes) to participate in this question.

You will also have access to many other tools and opportunities designed for those who have language-related jobs
(or are passionate about them). Participation is free and the site has a strict confidentiality policy.

Copyright © 1999-2022 ProZ.com - All rights reserved. Privacy - Print page
You can request verification for native languages by completing a simple application that takes only a couple of minutes.
Review native language verification applications submitted by your peers. Reviewing applications can be fun and only takes a few minutes.
Keyboard shortcuts will open the desired page in a new tab.
Polish term or phrase: cena rozchylona
Tu: http://www.megaenergia.pl/strony/art10.htm jest od razu wytłumaczone nawet: (mój kontekst jest uboższy) Dla przypomnienia, system **cen rozchylonych** polega na stosowaniu innych cen przy zakupie i sprzedaży energii elektrycznej bilansującej. Przy czym cena zakupu energii bilansującej kształtuje się na bardzo wysokim poziomie dochodzącym do kilkuset zł/MWh natomiast cena sprzedaży energii bilansującej kształtuje się poniżej 100 zł/MWh, przy czym dolną granicą jest 70 zł/MWh. Każde odchylenie od zgłaszanego dzień wcześniej godzinowego grafiku przynosi poważne koszty uczestnikom rynku. Ale jak by to Shakespeare powiedział?
Explanation: on to w jednym slowie ale dlaczego rozchylona?? Pewnikiem jako żywo ściągnięte z języka Pana Sz.
aha... dziękuję. 4 KudoZ points were awarded for this answer
Asker: to raczej nie to, bo tu chodzi o jedną stawkę do pewnego poziomu, a potem wyższą stawkę powyżej tego poziomu. Taki dwustopniowy rozkład cen ma na celu skłonic klienta do oszczędzania energii.



 
English
 





Deutsch





English





Español





Français





Italiano





Polski





Português





Русский





Slovenščina










PONS Dictionary







Polish » English






N




niem




Niemka







Niemiec (-mka) < pl -mcy> N m ( f )





Karierę reprezentacyjną rozpoczęła w 2008 roku, debiutując w meczach towarzyskich z Niemkami.
Na tych samych igrzyskach Niemka była też dziewiąta w biegu na 1500 m oraz czternasta na dwukrotnie dłuższym dystansie.
Niemka traci dziecko, przez co czuje się jeszcze bardziej samotna niż wtedy, gdy nie znała Andrzeja.
(Use to choose an item from the dictionary and to export it to the vocabulary trainer.)

Online dictionary



Dictionary




Text Translation




Vocabulary trainer




Apps





Publisher



Publisher




Contact




Legal notice




Dictionary API




B2B






×


Links to further information



The entry has been added to your favourites.


You are not signed in. Please sign in or register for free if you want to use this function.


An error has occured. Please try again.



Go to my Favourites


Register / Log in


Ok



Thank you! Your message has now been forwarded to the PONS editorial department.


An error has occured. Please try again.



Would you like to add some words, phrases or translations?


Our free PONS Online Dictionary is also available for iOS and Android!

Copyright © 2001 - 2022 by PONS Langenscheidt GmbH, Stuttgart. All rights reserved.

You can suggest improvements to this PONS entry here:


We are using the following form field to detect spammers. Please do leave them untouched. Otherwise your message will be regarded as spam. We are sorry for the inconvenience.


How can I copy translations to the vocabulary trainer?



Please note that the vocabulary items in this list are only available in this browser. Once you have copied them to the vocabulary trainer, they are available from everywhere.



W tym projekcie linki pomiędzy różnymi wersjami językowymi znajdują się na górze strony, naprzeciw jej tytułu. Przejdź do góry .
Panienka z okienka - całość Deotyma - Panienka z okienka.djvu/5




Tę stronę ostatnio edytowano 22 sie 2014, 01:05.
Tekst udostępniany na licencji Creative Commons: uznanie autorstwa, na tych samych warunkach , z możliwością obowiązywania dodatkowych ograniczeń.
Zobacz szczegółowe informacje o warunkach korzystania .



Privacy policy
O Wikiźródłach
Informacje prawne
Wersja mobilna
Dla deweloperów
Statystyki
Komunikat na temat ciasteczek











Strony dla anonimowych edytorów dowiedz się więcej

Nakładem Księgarni i Składu Nut
Stanisława Sadowskiego
Marszałkowska 115 (róg Złotej).
1898.

PANIENKA Z OKIENKA.
STARODAWNY ROMANSIK.

Wydanie Jubileuszowe.
Deotym a.

WARSZAWA,
Nakładem Księgarni i Składu Nut
Stanisława Sadowskiego
Marszałkowska 115 (róg Złotej).

Дозволено Цензурою. Варшава, 25 Іюля 1897 г.

S zedł sobie najspokojniéj, powłócząc oczami po tych cudnych i cudacznych rzeczach, których może póki życia niemiał już oglądać, gdy znienacka ozwały się za nim wesołe przygrywania i szmery posuwiste, jakoby od nadciągającéj ciżby. Obejrzał się, przystanął, — a tu z bocznéj przecznicy płynie orszak strojny, z kapelą na czele. Przodem i do koła — jak to zwykle w podobnych razach — wali tłum ciekawéj gawiedzi. Wnet się téż zrobiło tak ciasno, że Pan Kaźmiérz musiał coprędzéj ustąpić pod ścianę. Wprawdzie ulica nie należała bynajmniéj do wązkich, ale jak wszystkie główniejsze ulice Gdańska, była z obu stron zastawiona dwoma szeregami dużych ganków, czyli raczéj tarasów, które głęboko wrzynając się w jéj koryto, szczupły tylko przepływ zostawiały dla jezdnych i pieszych.
Oparł się więc o podmurowanie jednego z onych tarasów, a że był słuszny, mógł ponad [ 12 ] głowami dobrze widziéć przeciąganie wesela, bo zaraz poznał, że to weselny orszak. Naprzód, po trzech rzędem, szli grajkowie, dmący w trąby, piszczałki, fletnie i różne inne fujary, takie pokręcone, takie pozawijane, jakby jakie świeciste węże.
Potém szła gromada młodych ludzi, dość suto wyglądających. Buty miękkie, lejkowato rozwarte. Ubiory obcisłe, o bufiastych rękawach, niby pozszywane z pasów dwubarwnych, w podłuż popękanych i nasianych sterczącemi wypuszczkami. U jednych krézy okrągłe, u drugich już nowomodne obwisłe kołnierze, spadające na piersi we dwa trójkątne koronkowe końce. U ramion krótkie płaszczyki, tak zwane wówczas «półmancia». Nad tém wszystkiém kapelusze ogromne, o wywiniętem skrzydle i kiściastych piórach.
Jeden tylko Pan Młody niemiał pióra; miał za to inną ozdobę, która naszemu widzowi mile wpadła w oczy; były to dwa malutkie, zieloniuchne wianeczki, wzajemnie w siebie zadzierzgnięte jakby dwa ogniwa łańcucha, i przytwierdzone do główki kapelusza, gdzie tworzyły rodzaj mirtowéj kokardy, a dla bystrych oczu, hieroglif miłości. [1]
Za kawalerami szły panny, także po trzy rzędem. Ubrania ich [2] pstrzyły się różnemi barwami, ale krój miały jeden, nieodmienny. Suknia sztywna, w ciągnione floresowe wzory, z tyłu mocno powłóczysta, u dołu strefowana kilku passamonami, z ciemnych taśm kamelorowych, albo z czarnego axamitu. Na przód spódnicy [ 13 ] spuszczał się długi a wązki fartuszek, w domu zwykle płócienny, a od stroju rąbkowy, powiewny jakby biała szarfa. Stanik twardy i długi, dosadnie zarysowywał utoczenie kibici. Rękawy podobne do męzkich, wydęte, rozporkami zatrzęsienie, ściągały się u dłoni pod koronkowy mankiet, a z ramion tworzyły dwie wypukłe bańki, niby dwie podpórki mające podtrzymywać równowagę krézy. Ta ostatnia bywała najrozmaitszych rodzajów: czasem grubo rurkowana, a mała w obwodzie, czasem znów cieniuchna, ledwie troszeczkę falująca, a za to szeroka jakby tarcza. Z jéj środka, niby pisklę z gniazda, wystawała główka gładka i mydłkowata, bo przy krézie, wszelkie bogatsze ufryzowanie stawało się niemożebném; głowa musiała być maleńką i okrągluchną, ażeby mogła poruszać się swobodnie w téj ciasnéj, ostro-prążkowanéj konsze. To téż wszystkie włosy podczesywano w górę i zaplatano w jeden warkocz, którego kręgi ukrywały się z tyłu pod czarną axamitną bramką, lub pod czółkiem z różnobarwnych wstążek.
Białogłowa idąca do kościoła, zarzucała jeszcze na suknie płaszczyk osobliwszy a prześliczny; kładł on się pod krézę, z którą stanowił niby jedną całość; uszyty po prostu w kwadrat, z muślinu lub lekkiéj wełny, niemiał rękawów ani żadnych ozdób, tylko pod szyją był lekko zmarszczony, i cały w podłuż karbowany, tak że kobiéta szła spowinięta od stóp do głowy, w jeden wielki a miękki wachlarz. [ 14 ] Czasem, gdy płaszczyk się odchylił, można było dojrzéć jeszcze inny jaki szczegół, cechujący ubranie ówczesnéj Gdańszczanki; naprzykład cięgaturę, czyli ów sznur nieodstępny jakim się okręcała w pasie, a którego jeden koniec opadał na fartuszek, podczas kiedy drugi, opatrzony całym pękiem kluczyków, igielników, nożyczek i szydełek, wpuszczany był zazwyczaj do bocznéj kieszeni. Na tym sznurze przewieszano téż i facolet, czyli chustkę od nosa, gdy rączka strudziła się jéj trzymaniem; a i chustka była wzorzysta, chwaścikami u czterech rogów zakończona, i rączka schludnie zawinięta w rękawicę o misternych wyszywaniach.
Panowie i panny widocznie byli zadowoleni ze swojéj strojności, bo szli z piersią wydętą jak u pawia, zérkając na przyglądające im się tłumy. Ale pan Kaźmiérz patrzył obojętnie; podobnych strojów, mniéj lub więcéj wykwintnych, mógł codzień widywać krocie; podobny orszak weselny, to w ludnym Gdańsku nie nowina. Dopiero za szeregami panien, dostrzegł coś takiego co go naprawdę zadziwiło, coś tak nadzwyczajnego, że oparł obie ręce o czekanik, aby wspiąć się na palce i lepiéj zobaczyć.
Szła Panna Młoda [3] między dwiema druchnami. Wszystkie trzy miały suknie z najprzedniejszéj białawo-płowéj «pawłoki» (która, jak wiadomo, była uprzywilejowaną tkanką szat koronacyjnych), a na sukniach płaszcze okrągłe purpurowe, z gronostajowemi wyłogami u przodu, z bogatą klamrą u spięcia. I, o dziwo! płaszcze [ 15 ] te w górze nie wywijały się żadnym kołniérzem, ale były wszyte w obramowanie złote, i wycięte kołem tak szerokiém, że nietylko szyja, ale i skrawek popiersia, wykwitały z nich bez osłony. Włosy téż, wolne od pęt codziennych, jakby drugi płaszcz rozpuszczone, wiły się po ramionach i spływały po barkach.
Na włosach, każda z nich miała koronę złotą, cudnie wyrobioną w różne liściowe przezrocza i strzeliste pąki.
Korona Panny Młodéj była najwyższa. Wzrostem także oblubienica górowała nad parą swoich towarzyszek, i postawę miała okazałą, i w obliczu taką powagę, że ludzie przed nią się rozstępowali, jakby przed urodzoną królową.
W czasach, kiedy rosnąca ciągle srogość praw przeciwzbytkowych, wykluczała z ubiorów mieszczańskich wszelkie cenniejsze tkaniny i futra, a zwłaszcza wszelkie drogie kruszce i kamienie, — w czasach, kiedy Protestantyzm, coraz bardziéj zacinający się i posępniejący, zaczynał narzucać już nietylko duszom ale i sukniom Purytańską surowość, — w takich czasach, te łabędzie szyje, te szkarłaty i złota, mogły słusznie zadziwiać na ulicach Gdańska, i Pan Kaźmiérz teraz dopiero zrozumiał, dlaczego tak wielka ciżba leciała za tym orszakiem.
Po drodze téż ciągle przybywało śledzących oczu; na wszystkich piętrach zapalały się one po za wypukłemi szybkami; niejedno okno zabrzękło, roztwierane co żywo, dla przepuszczenia kilku głów natłoczonych. [ 16 ] Ale widowisko krótko trwało. Trzy koronne postacie przepłynęły jakby widziadła. Za niemi pokazali się rodzice Państwa Młodych, otoczeni starszyzną. Tu, między mężatkami, znowu karbowane kołnierze i płaszcze, znowu suknie sztywne, tylko już bez fartuszków, na głowach czarne bramki, ale już obszyte koronką, tworzącą z nich djademowe półkornecie. Między starszemi mężczyznami, więcéj biretów niżeli kapeluszy, więcéj futrzystych armmantelów niżeli obcisłych kabatów.
Nakoniec wysypała się ostatnia kupka ciekawych, orszak skręcił w inny poprzeczny zaułek, fletnie i stąpania powoli przycichły, i Pan Kaźmiérz znów się znalazł na pustéj ulicy.
— A to mi Panna Młoda! — Pomyślał. — Ustrojona jakoby druga Ester. Taką prowadzić do ołtarza, to splendor! Ona wszystkim królowa, a pan-mąż jéj król. Niechno ja tylko stanę kiedy na ślubnym kobiercu, to moja panna musi bez pardonu mieć takowy płaszcz i koronę. Będą ci tam coprawda Panowie Bracia u nas wydziwiali nad oną komedyą, ależ morskiemu człeku wolno przecie ustroić żonę «per modum Gedanensem». Będzie tedy tak obleczona, jeno buzię musi mieć inakszą, bo ta nijak nie przypadła mi do serca; okrutnie pyszna, i na dobitkę, włosy jak u kruka. Żona kruk, to i mruk. Wedle mego widzimisię, żonka powinna być niezaduża, ustrugana jako ta łątka, ze złotemi kędziorkami, z turkusikowemi oczkami, a wiecznie śmiejąca się jako ten mały ptaszek, co to zawdy [ 17 ] podskakiwa, pośpiéwywa, a jak chcesz to z ręki jé, a jak chcesz to dzióbka daje. Rzecze kto, że o taką łatwo, a nieprawda. Jam już niemało świata objachał, no i jeszczem nie nalazł owéj co mi się śni.
Tu Pan Kaźmiérz trochę sobie westchnął, i — jak zwykle czynią ci którzy wzdychają — podniósł w górę oczy.
Ledwie podniósł, a tu cały się wzdrygnął, złożył ręce i szepnął:
— Jezu najsłodszy! A wszakci to akurat ona!
Mówiąc te słowa, patrzył w najwyższe okno domu, który stał naprzeciw niego po drugiéj stronie ulicy. Okno to wycięte w samym szczycie budynku, było zupełnie okrągłe, obrębione sznurową rzeźbą. W tym kamiennym pierścieniu, rozkwitało coś podobnego do wielkiéj stokrotki; kréza biała, przejrzysta, drobno prążkowana, wypełniała prawie całe okienko, a jak wśrodku białéj stokroci połyska złota kulka, tak w tym okrągłym kołnierzyku świéciła główka złotowłosa, bramką z niebieskich wstążek przepasana, bijąca słonecznym blaskiem świeżéj cery, wdzięku i figlarności, z ustami jak maliny, z oczami jak turkusiki.
Oczy te były ciekawie wpatrzone w Pana Kaźmiérza. I miały na co patrzéć. Już i podczas pochodu weselnego, niejedna głowa zwracała się ku niemu, niejedno spojrzenie skrzyżowało się z jego wzrokiem.
Bo téż Imci Pan Kaźmiérz Korycki, [ 18 ] Porucznik od Marynarki Jego Królewskiej Mości Władysława IV, był wyraźnie stworzony do dwóch rzeczy: do bicia nieprzyjaciół i podbijania serduszek. Wysoki a smukły, mocny a zwinny, wdzięczący się a zuchowaty, lubił każdemu i każdéj blizko zaglądać w oczy. Twarz miał ogorzałą porządnie od morskich nawałności, a jędrną jak spiż, i przy każdém wzruszeniu wybuchającą rumieńcami, które przelatywały szybko niby błyśnięcie lontu. I piwne jego źrenice były tak pełne iskier, że gdy się w kogo bystro wpatrzył, to go temi oczami siekł jakby rózgami płomiennemi. Siarczysty kawaler.
Ubrany był dosyć osobliwie: nawpół po naszemu, a nawpół z cudzoziemska, bo téż tak mniéj więcéj wyglądała cała flotta Pucka, w któréj urządzeniu wzorowano się z początku na marynarkach obcych, a zwłaszcza na Szwedzkiéj, najbliższéj nam wedle sąsiedztwa, i najlepiéj znanéj z powodu częstych, zbrojnych sporów.
Miał więc Pan Kaźmiérz obcisły kaftan, czyli tak zwany kolet, z łosiéj skóry, na ukos przepasany czarnym rzemiennym bandoletem, u którego wisiał obosieczny, nieco zakrzywiony kordelas. Rajtuzy uszyte z granatowéj rasy, pod kolanem były przewiązane i wpuszczone w obuwie, składające się nie ze zwykłych butów, ale ze zgrabnych półbuciów bez cholew, żeglarz bowiem jak góral, potrzebował nóg lekkich, dla uwijania się po stromych piąterkach i oślizgłych wklęsłościach ówczesnych okrętów.
Na kolecie nosił półkopieniak, z kroju dość [ 19 ] podobny do burki, ciemny i włochaty po wierzchu, więc dobry na słotę lub wichurę, ale dobry i na pogodę, bo podbity czerwonemi nicami, które w dzień jasny odrzucały się na ramiona, i rozweselały ubranie.
Głowa Pana Kaźmiérza nie była podgoloną; mało kto jeszcze wtedy u nas oszpecał się owym dzikim tatarskim wymysłem. Włosy jego, drobno skędzierzawione, przypominały ten sposób uczesania, jaki późniéj został nazwanym «à la Titus», a który na ówczesnych wizerunkach już często daje się spostrzegać.
Włosy te Pan Kaźmiérz przykrywał, nie śpiczastym szwedzkim, ani okrągłym niemieckim kapeluszem, ale kosmatą, szczeropolską czapką, jedną z owych prześlicznych, fantastycznych czapek, jakie u nas kwitły za Wazów. Brzegi jéj były w górę wywinięte i przeróżnie ponacinane, a u przodu stała kitka czarna, przytwierdzona zanklem srebrnym z emalią, gdzie drobniutko wymalowany, kraśniał herb Marynarki Puckiéj, ten sam co był wyszyty na Banderze królewskiéj [4] , mianowicie: ręka po ramię obnażona, trzymająca dobyty miecz; wszystko w polu czerwoném.
Jednak ta czapka, choć tak piękna, stała się teraz dla Pana Kaźmiérza narzędziem niepomyślnéj próby. Ledwie bowiem spostrzegł, że panienka z okienka na niego spogląda, zerwał ową czapkę z głowy i bardzo układnie się ukłonił. Tymczasem skutek zawiódł oczekiwanie. Panienka nietylko nie oddała ukłonu, ale przestraszona [ 20 ] zaczepką nieznajomego, zapłoniła się gwałto
Ruda Jenny Smith masuje piczkę przez majteczki
Seksowna laseczka w rozowych ponczochach
Grupowy seksik w biurze

Report Page