Nie wytrzymała i od razu zdjęła spodnie

Nie wytrzymała i od razu zdjęła spodnie




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Nie wytrzymała i od razu zdjęła spodnie

Zarejestruj się
lub
zaloguj



Ebooki i audiobooki
Książki
Kup na prezent
Cennik
Pobierz Legimi

Pomoc
Jak to działa?



Uzyskaj dostęp do tej i ponad 140000 książek od 6,99 zł miesięcznie
Wydawca : Czwarta Strona Kategoria : Obyczajowe i romanse Cykl : Dłuższa przerwa Język : polski Rok wydania : 2022
czytnikach certyfikowanych przez Legimi
czytnikach Kindle™ (dla wybranych pakietów)
Oceny przyznawane są przez użytkowników Legimi, systemów bibliotecznych i innych serwisów partnerskich. Przyznawanie ocen premiowane jest punktami Klubu Mola Książkowego.
Kolejna wspaniała książka.
Perypetie nauczycielek czyta się super, już nie mogę doczekać się kolejnej części.
Polecam.

uwielbiam tą autorkę i jej książki. lekkie i przyjemne, które sprawiają, że czas leci szybciej.
nie wiem, która z bohaterek polubiłam najbardziej. chyba w każdej z nich znalazłam jakieś swoje cechy, a to spowodowało to, że od razu przeczytałam książkę do konca
Rewelacyjna! Zdecydowanie lepsza niż pierwsza część!
super seria. zakończenie niezbyt wpadło w mój gust, ale książka warta uwagi . polecam



Ebooki i audiobooki



Ebooki na Kindle



Kup na prezent



Cennik


Jak to działa?


Pobierz Legimi



Blog



Klub Mola Książkowego



Pomoc


Regulaminy



Relacje inwestorskie




Uzyskaj dostęp do tej i ponad 140000 książek od 6,99 zł miesięcznie
Przyjaciółki z pokoju nauczycielskiego ponownie zapraszają do udziału w lekcji życia. Przekonaj się, która z nich zakończy semestr szczęśliwie, a która wpakuje się w jeszcze większe kłopoty.
Joanna dzieli swój czas między pracę, miłość – Marka, nastoletnią córkę Kornelię i szaloną ciotkę, której pomysły przyprawiają o ból głowy.
Ela rozwija wymarzoną firmę. Czy jedno nietypowe zlecenie odmieni jej życie? Czy pojawi się szansa na… miłość?
Magdę i jej byłego męża coraz bardziej martwi stan córki. Kolejne konsultacje przybliżają ich w końcu do odpowiedzi na pytanie, co dolega Lilce. Czy ta trudna sytuacja przyniesie coś dobrego?
Druga część serii o nauczycielkach to zabawna i przewrotna opowieść o losach trzech kobiet, które łączy siła przyjaźni. Agata Przybyłek kolejny raz pokazuje, że w życiu nie ma sprawdzonego wzoru na szczęście.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © Agata Przybyłek-Sienkiewicz, 2022
Copyright © Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., 2022
Redaktorka inicjująca: Sylwia Smoluch
Redaktorka prowadząca: Joanna Jeziorna-Kramarz
Redakcja: Ewelina Sikora-Chodakowska
Korekta: Agata Tondera, Marta Akuszewska
Skład i łamanie: Stanisław Tuchołka / panbook.pl
Projekt okładki i stron tytułowych: Martyna Fabisiak
Fotografia autorki na skrzydełku: Agnieszka Werecha-Osińska / Foto Do Kwadratu
Konwersja publikacji do wersji elektronicznej: Dariusz Nowacki
Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.
Grupa Wydawnictwa Poznańskiego sp. z o.o.
Joanna Szulecka, dyrektorka Samorządowej Szkoły Podstawowej nr 1 w Bielinkach, słodko spała w sypialni w swoim mieszkaniu, gdy nagle do jej uszu dobiegł jakiś hałas. Nerwowo zerwała się na równe nogi. Nie miała jeszcze pojęcia, skąd pochodzi ten dźwięk, ale brzmiał on jak wycie syreny albo alarm, który osobiście włączała w szkole podczas ćwiczeń przeciwpożarowych. Nie zaprzątając sobie głowy zapaleniem światła, złapała tylko szlafrok, który leżał przy łóżku, i pobiegła z sypialni do pokoju swojej nastoletniej córki, Kornelii, by upewnić się, że nie grozi jej atak jakiegoś włamywacza albo śmierć w płomieniach. Asia od lat wychowywała córkę samotnie i nastolatka była jej oczkiem w głowie; pośpieszenie jej na ratunek stanowiło naturalny matczyny odruch. Ale kiedy tylko wpadła do pokoju Kornelii, dostrzegła, że dziewczyna spokojnie stoi przy oknie. Podeszła do niej czym prędzej.
– Jakiś pożar? – spytała spanikowana, owijając się paskiem szlafroka. – Trzeba uciekać?
Kornelia spojrzała na nią wymownie.
– Pożar? Jaki pożar, mamo? Czy ty słyszysz syreny wozów gaśniczych?
Asia zastygła w bezruchu i przez moment zastanawiała się, czy niczego sobie nie ubzdurała. Ale nie, nadal słyszała głośny, wręcz przeszywający dźwięk.
– Wyje, wyje, ale alarm w jakimś samochodzie – wyjaśniła Kornelia.
– I to pod naszym oknem. Sama zobacz. – Nastolatka odsłoniła firankę. – Mrugają w nim światła.
Asia, nieco uspokojona, wyjrzała przez okno.
– Ciekawe tylko, kiedy ten kretyn, właściciel pojazdu, znajdzie kluczyki i wyłączy to ustrojstwo. Przez to wycie nie da się spać. Kto to słyszał, urządzać sąsiadom takie pobudki w ciągu nocy.
Asia już otworzyła usta, żeby również zwyzywać właściciela auta, gdy nagle uświadomiła sobie coś bardzo ważnego:
– Ale przecież to nasz samochód – szepnęła po cichu.
– Co? – spytała Kornelia, nie dosłyszawszy.
Kornelia pokręciła głową z niedowierzaniem.
– Tak. Przecież jeszcze niedawno cieszyłam się, że znalazłam wolne miejsce tak blisko naszej klatki.
Asia nerwowo obróciła się w stronę przedpokoju.
– A skąd mam wiedzieć? Pewnie tam, gdzie je zostawiłaś.
Kobieta zaklęła w duchu i wypadła na korytarz.
– No, pomóż mi ich szukać! Na co jeszcze czekasz?!
Kornelia jęknęła i zakryła twarz dłońmi.
Mimo wszystko, gdy Asia znalazła wreszcie kluczyki i wybiegła z nimi na klatkę schodową, dziewczyna nakryła się kurtką i ruszyła za matką. Był styczeń, dopiero co skończyły się ferie zimowe i na dworze panował chłód, ale żadna z nich nawet nie pomyślała o tym, żeby włożyć ciepłe buty i czapkę. Mknęły na dół w kapciach, zaaferowane.
– Oby tylko nic nie zginęło – martwiła się Joanna.
– Niby co mieliby nam ukraść? – mruknęła Kornelia. – Stare radio? Gałkę do zmiany biegów?
Asia spiorunowała ją wzrokiem. Po chwili wypadły przed blok i ich oczom ukazało się auto, całe i zdrowe. No, może nie do końca, bo z włączonym alarmem mrugało światłami. Joanna po omacku zaczęła wciskać guziki na pilocie. Ręce trochę jej się trzęsły, ale w końcu udało się i alarm ucichł. Spojrzała na córkę.
Kornelia podeszła do matki i stanęła z nią ramię w ramię.
– Na pierwszy rzut oka raczej nic nie zginęło. W każdym razie nikt nie wykręcił ci lampy ani wycieraczek.
– Mimo wszystko sprawdzę to – zadecydowała Asia. – A ty wracaj na górę.
– A co, jeśli gdzieś w pobliżu czai się ten włamywacz i zaraz zaatakuje? Poza tym jest zimno. Jeszcze się przeziębisz, stojąc tu w kapciach.
– Nie zrzędź, mamo. Zostanę. Po pierwsze, przyda ci się pomoc, gdyby ktoś naprawdę postanowił cię zaatakować, a po drugie, najwyżej pochorujemy się obie.
– No dobrze. Jak chcesz tu dalej stać, to stój – mruknęła Asia. – Ja posprawdzam, czy nic nie zginęło.
Ostrożnie podeszła do auta i otworzyła drzwi. Nic nie wybuchło, nie wystrzeliło ani nie zaczęło znów wyć – a czegoś takiego się spodziewała, sięgając do klamki. Nieco spokojniejsza, wyłączyła światła, spojrzała na radio, a potem przeniosła wzrok na siedzenie kierowcy i… zastygła w bezruchu.
– Mamo? – Przestraszona Kornelia podbiegła czym prędzej. – Co się dzieje? Mamo?
Asia jednak ani drgnęła. Była w szoku, na siedzeniu bowiem siedział…
– Kot?! – wyrwało się Kornelii, gdy przesunęła skamieniałą matkę na bok i sama wsadziła głowę do auta.
Dyrektorka w końcu odzyskała głos i władzę nad ciałem.
– Kot – powtórzyła zaskoczona, patrząc na zwierzę.
Był to mały kotek o czarno-białej sierści. Zabawnie przechylił łebek, wpatrując się w dwie zdziwione twarze małymi, rozczulającymi oczami.
Kornelia pokręciła głową i uśmiechnęła się lekko.
– No to mamy sprawcę całego zamieszania. Zamknęłaś w aucie małego kotka.
– Ale jak? Skąd on się tu w ogóle wziął?
Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko weszła do auta i wzięła zwierzaka na ręce. O dziwo, nie próbował uciec, tylko wtulił się w rękaw jej kurtki.
– A bo ja wiem? Może wskoczył tu niepostrzeżenie, gdy wysiadałaś albo wyjmowałaś z bagażnika zakupy.
– To może ma dar przenikania przez różne powierzchnie?
– No co? Przecież sam nie otworzył sobie drzwi. – Nastolatka pogłaskała zwierzaka pod bródką. – Słodki jest. I wcale się nie boi.
– To pewnie komuś uciekł, skoro jest oswojony.
– Może… Ale chyba nie będziemy szukać jego właściciela po nocy?
– Zabiorę go na górę – oznajmiła Kornelia. – Biedaczek musiał spędzić pół nocy w samochodzie sam. Pewnie jest przerażony.
– On? To ja byłam przerażona. Bałam się, że ktoś chce nam ukraść auto.
– Wiesz co, mamo? – Kornelia spojrzała na Asię wymownie. – Mogłabyś być trochę bardziej empatyczna – oznajmiła, po czym ruszyła w stronę bloku.
Joanna jeszcze przez chwilę sprawdzała wygląd i oceniała zapach wnętrza auta, ale w końcu zamknęła je i również wróciła do mieszkania. Kornelia w tym czasie nalała już kotu na spodek trochę mleka i kucając, patrzyła, jak zwierzak zbliża się do tej prowizorycznej miski.
– Na noc trzeba go będzie włożyć w jakiś karton albo coś podobnego, żeby nie nabrudził w mieszkaniu – rzuciła Asia do córki.
Ale Kornelia tylko spiorunowała ją wzrokiem.
– Chcesz mu zafundować kolejną traumę? Po moim trupie. Będzie spał ze mną.
Asia westchnęła i bezradnie opuściła ręce.
– Jak chcesz. Ale nie żal mi się potem, jak ci nasika na kołdrę albo na poduszkę.
– Nie nasika, nie nasika. – Kornelia pogłaskała kota i zaczęła do niego mówić jak do dziecka.
Asia znowu westchnęła. To by było na tyle, jeśli chodzi o wyspanie się przed pracą. Ale przynajmniej jej samochód nadal stał bezpiecznie na parkingu.
Magdzie Malwickiej, polonistce z jedynki, a prywatnie przyjaciółce Asi, również nie było dane tej nocy pospać. Ale w jej przypadku to całkiem normalne, ponieważ od rozwodu z Szymonem – mężczyzną jej życia – często miewała problemy ze snem. Chociaż Szymon odszedł już wiele miesięcy temu i spotykał się teraz z Plastikową Pamelą, Magda nigdy nie przestała go kochać i nocami często płakała w poduszkę, pogrążając się w tęsknocie za mężem. To znaczy byłym mężem. Mimo szczerych chęci Magda wciąż nie mogła przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości…
Zmęczona bezsennością, przekręciła się na bok i utkwiła wzrok w ciemności za oknem. Pomyślała, że odkąd Szymon odszedł, w jej życiu wiecznie panuje właśnie taka ciemna noc. A tak bardzo tęskniła za słońcem… Do tego jeszcze te ostatnie problemy z Lilką… Na myśl o córce westchnęła. Lilka była jej jedynym dzieckiem. Śliczną i mądrą jedenastoletnią dziewczynką, która ostatnio zaczęła mieć problemy ze zdrowiem, a lekarze nie umieli wskazać przyczyny jej dolegliwości. Lilce nagminnie wypadały włosy, tak że na jej głowie powstały już gdzieniegdzie łyse placki. Magda nie od razu to zauważyła, dopiero Szymon zwrócił jej uwagę na problemy córki, przez co czuła się teraz jak najgorsza matka na świecie.
Ale może po prostu powinna pogodzić się z myślą, że nawala na każdej możliwej płaszczyźnie? Żoną była tak beznadziejną, że Szymon wolał odejść, potem zaniedbała też córkę… Nawet co do jej pracy niektórzy mieli zastrzeżenia. Przecież kilka miesięcy temu do pani burmistrz Nosowskiej wpłynął donos, w którym nieźle Magdę obsmarowano. Co prawda dostało się wtedy niemal całemu ciału pedagogicznemu w Bielinkach, ale to i tak wystarczyło, by Magda uważała się teraz nie tylko za kiepską partnerkę i matkę, ale również za fatalną nauczycielkę. W dodatku była też paskudną przyjaciółką – to poniekąd przez nią pokłóciły się niedawno Asia i Elka. A przecież od lat zawsze trzymały się razem.
– Ech – westchnęła Magda na głos. – Może dla świata byłoby lepiej, gdybym nie istniała?
Udało jej się przysnąć dopiero nad ranem, gdy więc zadzwonił budzik, była niewyspana i miała podkrążone oczy. Ziewając, ubrała się przy szafie w sypialni, dzielonej niegdyś z Szymonem, a potem poszła obudzić Lilkę. Dziewczynka spała w najlepsze, przytulona do poduszki, ale na dźwięk głosu matki otworzyła oczy.
– Dzień dobry, królewno – powiedziała Magda łagodnie. – Ferie się skończyły i czas wrócić do szkoły. Wstawaj, a ja idę robić śniadanie.
Lilka skinęła głową i usiadła na łóżku. Odgarnęła z czoła długie, nieco splątane włosy, a potem wygramo­liła się spod kołdry. Magda w tym czasie poszła do kuchni, żeby zagrzać mleko do płatków.
Jedząc śniadanie, dziewczynka trajkotała o tym, że już nie może się doczekać spotkania z najlepszą przyjaciółką, ale Magda, choć bardzo chciała, nie mogła skupić się na jej słowach, bo ciągle myślała o Szymonie. Ostatnio, z powodu problemów Lilki ze zdrowiem, częściej spotykała się z mężem – to znaczy byłym mężem – i przez to znowu niemal co noc wracały do niej wspomnienia dawnego życia. Stanowili kiedyś taką szczęśliwą rodzinę… Nie mogła przeboleć, że Szymon odszedł do innej. I choć pewnie powinna, nie umiała go przez to znienawidzić. Mimo zdrady nadal był w jej oczach mężczyzną idealnym.
– Mamo? – Nagle z zamyślenia wyrwał ją głos córki.
– Wylałaś mleko, zaraz zacznie ci kapać na spodnie od piżamy. – Lilka wskazała na stół.
Magda spojrzała w dół. Rzeczywiście, nieświadomie przechyliła łyżkę i rozlała mleko na blat.
– Dzięki, skarbie – rzuciła, po czym wstała, żeby przynieść ścierkę.
– Z dorosłymi jest czasem gorzej niż z dziećmi.
Dwadzieścia minut później były gotowe do wyjścia. Lilka stała przy drzwiach ubrana w kurtkę, zimowe buty i z plecakiem, podczas gdy Magda gorączkowo rozglądała się za kluczami. Gdy w końcu je znalazła – w drzwiach – wyszły z mieszkania i ruszyły schodami na dół na parking.
– Zimno dziś – stwierdziła Lilka, wsuwając dłonie do kieszeni.
Magda skinęła głową. Chociaż tej zimy nie padał jeszcze śnieg, w ostatnich dniach powietrze było dość mroźne i temperatura właściwie nie podnosiła się powyżej zera. Chłodny początek nowego semestru. A synoptycy zapowiadali ciepłą zimę…
Polonistka otworzyła samochód i obie z Lilką weszły do środka. Córka ulokowała się na tylnym siedzeniu, zaś Magda za kierownicą. Od razu włączyła ogrzewanie. Rzuciwszy swoją torebkę na siedzenie pasażera, wycofała z parkingu i skręciła w drogę do szkoły Lilki. Placówka ta znajdowała się tylko parę ulic od domu – dlatego ją z Szymonem wybrali. Po rozwodzie Magda miała pomysł, żeby przepisać Lilkę do jedynki, ale ostatecznie tego nie zrobiła. Nie chciała fundować córce kolejnej traumy, jaką byłoby odseparowanie jej od przyjaciółek. Mała bardzo przeżyła wyprowadzkę taty oraz rozwód i Magdzie było jej żal. Sama nawet nie umiała sobie wyobrazić, jak trudne i bolesne musi być dla dziecka rozstanie rodziców. Lilka i tak pozostawała w jej oczach bohaterką.
Nagle do pogrążonej w myślach Magdy dotarło, że od jakiegoś czasu słyszy dziwne pikanie. Odruchowo popatrzyła na deskę rozdzielczą. Spodziewała się zobaczyć na niej jakąś rozświetloną kontrolkę, ale nic takiego tam nie dostrzegła.
– Coś się stało? – spytała zaniepokojona Lilka.
„Sama chciałabym to wiedzieć”, odpowiedziała jej w myślach Magda. Nie zamierzając jednak martwić dziewczynki, przywdziała uśmiech i choć w głowie miała już czarne myśli, mruknęła:
Próbując zachować spokój, zjechała na pobocze. Pikanie nie ustawało. Nie miała pojęcia, co może sygnalizować ten dźwięk, ale była pewna, że to coś złego. Może coś w stylu „uciekaj, twój silnik zaraz wybuchnie”? Czując w sobie narastającą panikę, postanowiła zadzwonić do… Szymona. Wcale nie dlatego, że chciała go usłyszeć, o nie. Po prostu nie przyszedł jej do głowy nikt inny, kto znałby się na samochodach. Gdy byli małżeństwem, to właśnie Szymon dbał o robienie przeglądów, wymianę opon i naprawianie drobnych usterek w obu ich autach.
Na szczęście mężczyzna odebrał niemal od razu. „Bogu dzięki”, zdążyła pomyśleć Magda.
– Hej – powiedział były mąż tym swoim cudownym, niskim głosem, który tak bardzo kochała. – Dość wczes­na pora na rozmowę.
– Cześć. Wybacz – odrzekła nieco zakłopotana. – Możesz rozmawiać?
– Tak, tak. Tylko że jadę właśnie do pracy i w razie czego nie odpowiadam za szumy lub problemy z zasięgiem. Co tam u ciebie?
– Właściwie to mamy z Lilką mały problem.
– O. – Szymon wyraźnie się zmartwił. – Gorzej się poczuła?
– Nie, nie. Na szczęście to nie to. Po prostu wiozę ją właśnie do szkoły i coś zaczęło mi pikać w samochodzie. Musiałam zjechać na pobocze no i… dzwonię, bo może coś poradzisz.
– Rozumiem. Nie świeci się czasem dodatkowo jakaś kontrolka?
– No właśnie nie. Inaczej nie zawracałabym ci głowy.
– Jak myślisz, jechać dalej? Czy zostawić auto tu, gdzie jestem, i zamówić taksówkę?
– Nie, zupełnie nic. Żadnych podejrzanych zapachów, problemów z prowadzeniem auta, nic takiego.
– Jak chcesz, to mogę do was podjechać. Chociaż chciałbym ci pomóc, to na odległość raczej nic nie poradzę. Nie mam pojęcia, co się mogło stać.
– Nie, nie przyjeżdżaj – odrzekła, mimo że od kilku dni nie marzyła o niczym innym, tylko by znów go zobaczyć. – Nie chcę, żebyś spóźnił się przeze mnie do pracy. Jakoś sobie poradzę.
– Tak. Najwyżej zadzwonię do mechanika.
– Na wszelki wypadek wyślę ci go SMS-em. I śmiało dzwoń do mnie, gdyby to było coś poważniejszego. Najwyżej wyrwę się z pracy.
Magda zakończyła rozmowę i wzięła dwa głębokie oddechy, czekając, aż jej mocno bijące serce nieco się uspokoi.
– Tata nie umie nam pomóc? – Lilka nachyliła się do matki.
– Niestety – mruknęła Magda, po czym odłożyła telefon do samochodowego uchwytu na kubek i jeszcze raz rozejrzała się po aucie.
I wtedy jej wzrok padł na małą kontrolkę sygnalizującą brak zapiętych pasów. Świeciła się tuż pod radiem. Wcześniej, z powodu nerwów, Magda zupełnie nie zwróciła na nią uwagi. Tylko dlaczego się zaświeciła? Przecież obie z córką były w pasach, tymczasem ikonka wyraźnie sygnalizowała, że ktoś ich nie zapiął. Zdezorientowana spojrzała w bok na siedzenie pasażera i nagle przyszło olśnienie. Jej torebka! Pewnie przesunęła się, gdy samochód wszedł w zakręt, i jakimś cudem włączyła wówczas czujnik. Magda zarumieniła się i przełożyła ją na podłogę. Co za wstyd! Dobrze, że nie kazała Szymonowi przyjeżdżać. Chyba zapadłaby się pod ziemię.
– O. Przestało pikać – stwierdziła tymczasem Lilka.
Magda pokręciła głową i wyzywając się w myślach od kretynek, ponownie wyjechała na drogę. „No, ale najważniejsze, że silnik nie wybuchł”, pomyślała z autoironią.
Ela Janicka, wychowawczyni w zerówce, jako jedyna z przyjaciółek była tego dnia wyspana i nie miała żadnych okołomotoryzacyjnych przygód. Dojechała do pracy bez jakichkolwiek problemów. Dokładnie za dwadzieścia ósma zgasiła silnik pod tak dobrze znanym budynkiem, by po chwili z torbą pod pachą ruszyć do szkoły. Jak co rano, przez pięć dni w tygodniu.
Musiała jednak przyznać przed samą sobą, że ostatnio coraz mniej lubiła to miejsce. Choć praca przedszkolanki zawsze była dla niej raczej przyjemnością niż udręką, to od czasu kłótni z Asią, mającej miejsce przed kilkoma miesiącami, Elka najchętniej rzuciłaby etat i całkowicie poświęciła się pracy w firmie, którą niedawno rozkręciła. Twoja Złota Rączka zrzeszała fachowców, których można było wynająć do drobnych napraw albo innych prac domowych. Elka na razie zatrudniała trzy osoby – swojego młodszego brata Krzyśka, jego kolegę Marcina i uroczego, starszego pana Zenka, który zadzwonił do niej z ogłoszenia – i nie narzekała na brak zleceń. O dziwo, na rynku było spore zapotrzebowanie na tego typu usłu
Warszawska uczennica przed kamerką
Biurowy hardcore
Masturbuje się w majteczkach

Report Page