Nerdowskie lesbijki
🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻
Nerdowskie lesbijki
When autocomplete results are available use up and down arrows to review and enter to select. Touch device users, explore by touch or with swipe gestures.
www.fanfiction.net needs to review the security of your connection before proceeding.
Did you know there are Verified Bots that are allowed around the internet because they help provide services we use day to day?
Requests from malicious bots can pose as legitimate traffic. Occasionally, you may see this page while the site ensures that the connection is secure.
Performance & security by Cloudflare
Posty bez odpowiedzi
Aktywne tematy
Pojedynki
Bety
FAQ
Szukaj
Zespół administracyjny
Zasady
Tytuł oryginału: the reason you ruminate the shadowy past Autor: Mizzy Link: http://archiveofourown.org/works/401626 Zgoda: jest Beta: Kasssumi, Mit, na całość rzuciła jeszcze okiem Altair Black Tak więc, Kapitan Ameryka przez rok skutecznie uniemożliwia Tony’emu Starkowi szybkie numerki. Wszystkie inne zresztą też. Może jednak nie jest to odpowiednie miejsce do rozpoczęcia historii. Wszystko zaczyna się od telewizji. *** Nie jest to wina telewizji per se. Powinno to być wyraźnie zaznaczone na początku każdej opowieści, w której Tony Stark, szalony genialny wynalazca, odgrywa ważną rolę. Nie należy wątpić, że byłby w stanie stworzyć telewizor, mogący wywołać chaos równy Apokalipsie — po prostu ten wstęp uświadamia wam, że to akurat nie ta historia. *** Apokaliptyczny telewizor pojawi się później w życiu Avengersów. Zostanie skonstruowany przez Justina Hammera. *** Tego tumana. *** Według wszystkich telewizja to coś, czego Steve będzie koniecznie potrzebował do zrozumienia dwudziestego pierwszego wieku. Spędza więc godzinę, szturchając odbiornik palcem i próbując przekonać go do włączenia się. Przez kolejną peroruje, jak to telewizja w latach czterdziestych była o wiele łatwiejsza w obsłudze, ponieważ, hej, były tylko dwa kanały i pokrętło, no naprawdę . Trzecią traci na zmuszeniu obrazu do pojawienia się na ekranie. Steve szczerze żałuje, że zadał sobie cały ten trud. Głównie dlatego, że jest zupełnie przerażony. Jedyną rzeczą, którą w swoim życiu wiedział na pewno, jest to, że chce walczyć. Chce zwalczać wszystkich i wszystko, co zagraża wolności Amerykanów. Ale czy właśnie to pragnie ocalić, choćby miał za to zapłacić życiem? Czy wszyscy ludzie w tej dekadzie są tak płytcy, egoistyczni i głupi? Steve wpatruje się w ekran bez ruchu, od stóp do głów napełniony niechęcią i ledwo zauważa, kiedy kanapa zapada się bardziej pod czyimś ciężarem. Dziwnym trafem fakt, że to właśnie Tony się na nią rzucił, nie stanowi żadnej niespodzianki. Rogers podejrzewał, że starkowe przypływy aroganckiego, nieodpowiedniego nastawienia do reszty świata są odstępstwem od normy oraz, że zawsze udaje mu się uniknąć poniesienia konsekwencji takiego zachowania z powodu tej niemożliwej mieszanki chłopięcego uroku i naprawdę dobrego wyglądu, a także dzięki temu, że jest bogaty . Nawet Fury zauważył, że prywatną misją Kapitana Ameryki stało się zapewnienie egu pozbawionego wad Iron Mana tak niezbędnych solidnych i regularnych kopniaków. Bez nich jego poczucie własnej wartości najprawdopodobniej urosłoby do rozmiarów wieży Eiffla. W każdym razie, było to misją tego samego Steve’a, który, kiedy teraz o tym myśli, dochodzi do strasznego wniosku. Być może ludzie w dwudziestym pierwszym wieku po prostu tak się zachowują . — Co tam oglądasz? — pyta Stark i Steve kątem oka zauważa jakiś ruch. Tony musiał patrzeć na niego, nie na ekran telewizora. — O, „Ale ze mnie nastoletnia narkomanka w ciąży”! Przegapiłem jakieś bójki? Rogers odwraca się od odbiornika, żeby stawić czoła Tony’emu, nawet nie próbując ukryć swojego przerażenia, bo jakim cudem on może być tak zblazowany mimo tego koszmaru? Steve nie jest pozbawiony wad, a jego myśli nie zawsze są odpowiednie , ale nawet ten specyficzny rodzaj deprawacji, który przejawia, nie wiąże się z bliskimi rozwiązania dziewczynami, krzyczącymi w swoim kierunku tak odpychające rzeczy. Jego zawstydzenie jest ciche i powściągliwe, jak on sam. Tony zerka na niego, a głęboka zmarszczka na jego czole wbrew pozorom może być autentyczna. — Wszystko w porządku? — pyta, jakby byli przyjaciółmi, choć zazwyczaj się tak nie zachowuje. Kiedy są w pokoju konferencyjnym, rozmawia z nim zupełnie inaczej i, mimo że w terenie walczą razem, jakby stanowili jeden organizm, Tony uosabia sobą mnóstwo rzeczy, których Steve nie pochwala. Zachowuje się egocentrycznie, uwielbia przesadnie rzucać się w oczy, z rozrzutnością kupuje wszystko, co mu się spodoba i nie szanuje ludzi. Jest impulsywny i dziecinny. Skandalicznie flirtuje z każdym, kto znajdzie się w jego otoczeniu, przypadkowo tego kogoś dotykając i przeczesując włosy palcami. Najwyraźniej Steve nie wygląda, jakby wszystko było w porządku albo też Tony nigdy nie zawraca sobie głowy czekaniem na czyjąkolwiek odpowiedź, bo mówi dalej. — Wyglądasz tak, jak ja jakiś czas temu, kiedy Pepper zamówiła mi w sieci zestaw „Zrób to sam” do badania odbytu, bo nie zamierzałem iść do lekarza. A ta rzecz miała kolce . Hej, serio, wszystko w porządku? Steve zastanawia się, czy nadal wpatrywać się z przerażeniem w Tony’ego, ale najprawdopodobniej nie jest to najlepszy pomysł, jeśli ten zamierza kontynuować opowiadanie o… odbytnicach. — W wystarczającym. Zastanawiam się tylko — zaczyna, kiedy, tak jak Stark przewidywał, dwie ciężarne dziewczyny zaczynają się bić — jakim cudem oglądanie tego ci nie przeszkadza? Tony wciąż się uśmiecha, kiedy odwraca się w kierunku Rogersa, ale jego uśmiech szybko znika. Steve słyszał już, że jego powaga jest zaraźliwa. Nie chce być tym, który zawsze niszczy innym dobry nastrój, ale nie może po prostu rozsiąść się na kanapie i z prądem dać się ponieść nowemu stuleciu. — Wszystko jest ustawione. Te dziewczyny potrzebują pieniędzy, a ludzie z telewizji po prostu chcą widowiska. Branie w tym udziału i tak jest o wiele lepsze niż kilka paskudnych rzeczy, które mogłyby robić. — Potrafię… wyobrazić sobie przyjemniejsze do oglądania rzeczy — mówi Rogers, siląc się, żeby znaleźć odpowiednie słowa. — Po prostu… — urywa i patrzy na Tony’ego z mocno zmarszczonymi brwiami. — Jakim cudem to ma być ten świat, który powinniśmy ratować? — Och — odpowiada Stark, jakby to pytanie sprawiło mu zawód. — Wydaje mi się, że po prostu nie patrzysz wystarczająco uważnie. — Jakby w telewizji było coś poza kilkoma debiutantkami w ciąży… które najwyraźniej zamierzają się pobić. Gdzie są ich mężowie? — No nie, na serio, nie jestem w stanie ci tego odpowiednio wytłumaczyć. — Tony przez chwilę gwałtownie trze tył głowy, przez co jego włosy się elektryzują, pochyla się i z nieobecnym wyrazem twarzy chwyta się czarnej poręczy kanapy po stronie Steve’a, nachylając się nad nim i nagle wracając do świata żywych. — One wcale nie muszą być mężatkami? W obecnych czasach to nic wielkiego. Większość małżeństw kończy się rozwodem, więc dziewczyny… zwyczajnie nie zawracają sobie głowy braniem ślubu. To… jakby to ująć… nie stanowi tabu? Steve gapi się na niego przez chwilę. — Myślałem, że agent Fury żartował, kiedy powiedział coś podobnego. — Nasz przyjaciel Fury, ku mojemu ubolewaniu, w młodości zapadł na pewną ciężką chorobę, w wyniku której został zupełnie pozbawiony poczucia humoru — stwierdza Tony poważnie. — Przy okazji, nazywaj go Nickiem, nie cierpi tego. Steve ignoruje tę ostatnią uwagę i opiera się plecami o ścianę, czując się nieco niezręcznie. — Więc na co powinienem patrzeć? — Przede wszystkim powinieneś zmienić program — odpowiada Tony. — Ta rzecz tutaj to pilot. Ma ponumerowane guziki, a naciskając je, skaczesz po kanałach. Steve’owi miga przed oczami numer 202, błyszczący w rogu, a potem na ekranie pojawia się logo CNN i kobieta w kostiumie siedząca za biurkiem. Wcześniej widział już migawki podobnych programów. To nowa wersja wiadomości telewizyjnych, z kolorami i relacjonowaniem na miejscu wydarzenia, która zastąpiła kroniki filmowe Pathé i przekazuje informacje w tempie tak szybkim, że Steve nigdy by nawet o tym nie śnił. Wiadomości powinny być spokojne, poważne i precyzyjne, nie jak ta rozmazana plama informacji, obrazów i dźwięków. — O, popatrz, co teraz puszczają. — Tony szura nogami, siedząc na krawędzi kanapy i gestykulując pilotem. — To uroczystość upamiętniająca egipską rewolucję z 2011 roku, która miała miejsce dokładnie trzy miesiące temu. Wcześniej, przez blisko trzydzieści lat, w Egipcie rządził Hosni Mubarak. A te urywki, które widzisz na ekranie? To Egipcjanie, którzy wystąpili przeciw tyranowi. Odzyskali kontrolę nad swoim państwem. Ludzie wyszli na ulice w garnkach na głowach, bo nie mieli hełmów. W dodatku sami zajęli się ochroną muzeów, swojego dziedzictwa, ponieważ nie chcieli, żeby uległo zniszczeniu w czasie walk. Zwyczajni ludzie. Nie tacy jak ty i ja teraz, ale tacy jak my, kiedy mieliśmy naście lat i jeszcze nikt niczego wielkiego ani bohaterskiego się po nas nie spodziewał. A mimo to nie opuścili ulic i walczyli o wolność, chociaż większość z nich nie miała najmniejszego pojęcia, jak walczyć. Na ekranie są setki ludzi, którzy machają flagami, krzyczą, płaczą, przytulają się nawzajem. Inni strzegą muzeów, tworząc ogniwa żywego łańcucha z własnych ramion, patrzą z uniesionymi głowami na uzbrojone czołgi i żołnierzy z pistoletami. Zwykli ludzie z durszlakami zamiast hełmów i prymitywną bronią w rękach. — A przecież zmieniły się nie tylko wiadomości — mówi Tony. — Telewizja w ogóle stała się sposobem wyrażenia tego, czego ludzie chcą, czego potrzebują. Na co mają nadzieję i o czym marzą. Popatrz. — Wciska więcej numerków na pilocie. Na ekranie pojawiają się ludzie na tle dekoracji, przedstawiających przestrzeń kosmiczną i gwiazdy. — Serial science fiction. Napisany przez Amerykanów, którzy spędzają czas, marząc, jaka mogłaby być przyszłość i podróżowanie w kosmosie. Tutaj z kolei — cyferki ponownie rozbłyskują w rogu ekranu — mamy kanał muzyczny. Jeśli bardziej niż cokolwiek w swoim życiu kochasz muzykę, możesz włączyć telewizor i nagle okaże się, że jest więcej takich ludzi. Wszyscy wyznają na ekranie całemu światu to, co mają w sercach, umysłach; ogłaszają to prosto w przestrzeń. Zakładam, że nie jest to Vera Lynn* — Tony puszcza oko do Steve’a i z powrotem zerka na ekran — ale nie możesz przecież powiedzieć, że ta wolność tworzenia, wyrażania samego siebie, częściowo nie jest powodem, który skłonił cię do walki na wojnie. — Rzuca pilotem w Steve’a. Ten łapie go automatycznie, bo takie właśnie odruchy pojawiły się u niego po zażyciu serum, i czuje ulgę, że nie zgniótł małego urządzenia. Nie zauważył tego wcześniej, ale teraz zdecydowanie widzi na nim numerki. — Sam spróbuj. Steve ostrożnie naciska trzy cyferki. Pojawiają się natychmiast w rogu ekranu, po czym znikają, ustępując miejsca jakimś tańczącym facetom. Moment, wcale nie tańczącym — walczącym. Ich styl walki przypomina ten, którego używa Czarna Wdowa; do tej pory sądził, że, być może, nowoczesne kobiety walczą właśnie w ten sposób. W wojnie nie brało udziału zbyt wiele dam, jednak nigdy nie poruszały się tak, jak potrafi Natasza. Z drugiej strony, Steve nie miał pojęcia, czy jakakolwiek inna kobieta umiała walczyć w ten sposób. Nie wiedział, czy ktokolwiek poza nią tak potrafił. — Film walki. Ten tutaj to też Tony. Tony Jaa. Tajski mistrz sztuki walki wręcz. Znaczy się, z Tajlandii, która w twoich czasach nazywała się chyba jakoś inaczej, Syjam czy coś — wyjaśnia szybko Tony. — Uwierzyłbyś, jak bardzo różne kultury stopiły się w jedną, zaczęły wymieniać się swoimi elementami? Od lat czterdziestych wytworzyliśmy pomiędzy sobą niewiarygodne więzi. Tony na ekranie podpala sobie nogi, po czym kopie kogoś prosto w twarz. Steve mruga. — To imponujące. Albo głupie. Nie jestem do końca pewien, które. — Jeśli będziesz ze mną spędzał więcej czasu — mówi Stark — szybko nauczysz się, że ciężko zauważyć różnicę. — Nagle marszczy brwi. — Potrzebujemy popcornu. Wiesz, co to jest popcorn, prawda? — Jestem z lat czterdziestych — stwierdza Rogers sarkastycznie. — Nie z okresu jurajskiego. — A prawie udało ci się mnie nabrać — odpowiada Tony, niszcząc swój niewinny wyraz twarzy porozumiewawczym mrugnięciem. — Zaraz wracam. Nie oglądaj żadnych pornosów podczas mojej, jakże bolesnej dla ciebie, nieobecności. — Podnosi się z kanapy i kieruje się w stronę kuchni. — Albo przynajmniej poczekaj, aż wrócę, zanim zaczniesz. Steve piorunuje wzorkiem Tony’ego, a potem, kiedy zauważa, że wpatrywanie się z wyniosłością w jego znikające plecy nie daje mu oczekiwanej satysfakcji, zaczyna się wpatrywać w telewizor. Trudno czuć się usatysfakcjonowanym, kiedy osoba, na którą człowiek się gapi, nie zostaje na miejscu wystarczająco długo, żeby odczuć lekceważenie. Tak więc, najwyraźniej popcorn wydaje się być w dwudziestym pierwszym wieku jakimś synonimem spotkań. Dosłownie sekundę po tym, jak Tony z powrotem wskakuje na kanapę, znikąd zjawia się Natalia, wykradając sobie garść prażonej kukurydzy, Clint pojawia się z kolejną pełną miską i nawet Bruce wślizguje się do środka, siadając na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i zerkając na urządzenie monitorujące tętno po zjedzeniu każdej garści, jak gdyby popcorn był jedną z rzeczy wywołujących przemianę. A być może chodzi o telewizję. Steve bez większych problemów potrafi sobie wyobrazić, jak on wścieka się przez telewizję. Thora nigdzie nie widać. Prawdopodobnie jest to dobra wiadomość. W przypadku nowoczesnej technologii jego pomyłki są gorsze niż powolne, przypadkowe i łopatologiczne tłumaczenie sobie wszystkiego w wykonaniu Steve’a. Oczywiście, jeśli używając słowa „pomyłki”, ma się na myśli liczne zniszczenia i przynajmniej jeden mały pożar. Nie, tę uwagę trzeba cofnąć, być może nie byłby to taki zły pomysł. Gdyby ktoś wywołał tutaj mały pożar, daliby sobie radę z ugaszeniem go i być może Steve miałby uzasadnioną wymówkę, żeby skończyć z oglądaniem telewizji. Stark najwyraźniej ma problem ze skupieniem uwagi na jednej rzeczy, jako że nie jest w stanie wytrzymać bez przełączania programu więcej niż pięciu minut. Wyjątek stanowi coś o nazwie sitcom, co Tony zostawia na ekranie, ponieważ Natasza kopie go w kolano, a ten krzywi się tak jak zawsze, kiedy usiłuje nie dać po sobie poznać, jak bardzo go boli. Steve uśmiecha się głupkowato. Mimo że agentka Romanow dba o to, żeby pamiętali o różnicy między Natalią — sztywną i należytą pracowniczką Starks Industries, a Nataszą — kobietą, która mogłaby cię zabić patyczkiem do czyszczenia uszu, nawet się przy tym nie pocąc — on zadbał, żeby nigdy nie zapominać, iż ta druga czai się w każdym wyrazie twarzy, który przybiera ta pierwsza. Natalia wydaje się być celowo nieporadna. Tak właściwie to jest też cholernie przerażająca, ale Steve wie, jak zachowywać się w towarzystwie silnych kobiet. To lekcja, której zaczęła go uczyć jego matka, a jaką Peggy przerobiła z nim do końca. Szacunek. Wszystko sprowadza się do szacunku. Steve zawsze szanował Peggy i kiedy ta odpowiedziała mu tym samym, poczuł, że mógłby zawojować cały świat. Brakowało mu jej i ból spowodowany tęsknotą był prawie tak samo silny jak poczucie winy, które zawsze czuł w jej obecności. Poczucie winy, że nigdy nie stanie się mężczyzną, na którego tak naprawdę zasługiwała. Życie skradło mu tylko szansę, żeby spróbować . Choć, prawdę mówiąc, troszeczkę mu ulżyło, że już nigdy nie zobaczy na jej twarzy rozczarowania, gdy wreszcie zrozumie, że nawet jego nowe ciało i umiejętności nie mogą wyplenić choroby, kryjącej się w zakamarkach jego mózgu. Choroby, która sprawia, że ciągła bliskość Tony’ego jest podobna do tortur. Steve przełyka tę myśl i pewnie trzyma swoje szkolone spojrzenie na ekranie. Patrzenie na męskie kształty i pożądanie ich to jego klątwa. Jego męczarnia. I zrobi wszystko, co będzie w stanie, żeby odpokutować myślenie w ten sposób. Odda swoje życie w obronie innych, jeśli tak ma być. Kiedy pamięta, czemu tak naprawdę ciągle myśli o Tonym, używając wspomnianych wcześniej określeń — płytki, egocentryczny, krzykliwy, rozrzutny, impulsywny, dziecinny, skandalicznie flirtujący — zdaje sobie sprawę, że mają mu one przypominać o tym, że są na świecie rzeczy, których nie może mieć. Ludzie, których nie powinien pragnąć tak mocno, że czuje przez to tępy ból w podbrzuszu. Właśnie dlatego łatwiej byłoby patrzeć na telewizor z niesmakiem i nie dać się przekonać nawet cudownym i pasjonującym programom, które Tony mu włączył. Dzięki temu łatwiej byłoby mu myśleć, że ludzie, których chroni, są tak samo zepsuci jak on. Ale nie są. Nie są, a on naprawdę powinien przestać zauważać, jak dobrze wyglądają ramiona Tony’ego, kiedy podwinie rękawy koszuli i… Najprawdopodobniej niedługo oszaleje. Stark przełączył na coś, co według niego jest science fiction, ale ostatni taki serial, który mu pokazywał, miał głównie obrazki kosmosu i gwiazd, a ten tutaj ma dwóch mężczyzn w wojskowych mundurach, całujących się w jakimś barze, jakby zaraz miał nastąpić koniec świata.** Żołądek Steve’a gwałtownie wywraca się do góry nogami. Ryzykuje szybkie spojrzenie w lewo. Natalia, cały czas patrząc na ekran, ukradkowo i zaskakująco zgrabnie wykrada popcorn naprzemiennie to z miski trzymanej przez Clinta, to przez Tony’ego. Bruce mówi coś o tym, że w serialu powinno być więcej lekarzy, co brzmi dziwacznie; przyłapuje go na gapieniu się na niego ze zmieszaniem i po prostu mruga do niego. Oczy Steve’a uciekają z powrotem w kierunku ekranu, gdzie ci mężczyźni nadal się całują i czuje się spięty, i rozpalony, a jego palce zaciskają się odruchowo na materiale spodni tuż nad kolanami. Zamiera, ponieważ to jasne, że teraz w telewizji puszczają kawałki pełne demoralizacji. Skoro są w niej bijące się ze sobą ciężarne dziewczyny, muszą być także całujący się faceci, ale dlaczego nikt nie buczy z dezaprobatą ani nie chce zmienić programu? — O, to jest niezłe. Kapitan Jack, ten ubrany na niebiesko, to naprawdę wspaniała postać. Pierwszy otwarcie biseksualny bohater w Doktorze Who. I mówię ci, Brytole nakręcili kilka naprawdę dziwnych rzeczy, ale Doktor Who to prawie cztery dekady telewizyjnego geniuszu. — Tony mruży oczy. — Nie udawaj, że dziwi cię moje urocze nerdowskie zachowanie, widziałem rzeczy, którymi cieszysz się jak głupek. — Nie, chodzi mi o to, że… — Steve zaczyna mówić, a potem marszczy brwi. Postacie na ekranie zaczynają walczyć. Ma nadzieję, że nie brzmi na zbyt zdesperowanego, kiedy pyta: — Biseksualny? — Lubi mężczyzn i kobiety. W erotyczny sposób — wyjaśnia Tony. — Ej, puszczają cały sezon. Mamy jakąś oficjalną avendżerską pracę do odrobienia dzisiaj? — Tak — odpowiada Natalia, w tym samym momencie, w którym Clint mówi: — Pomaganie Kapitanowi Ameryce w zaaklimatyzowaniu się do nowoczesnej kultury wydaje się być pożytecznym sposobem spędzenia naszego czasu. Natalia przechyla głowę i zgadza się na to. Clint patrzy na nią sugestywnie, ale ta samym spojrzeniem daje mu do zrozumienia, że to dwie ostatnie rzeczy, na które kiedykolwiek odpowie twierdząco w jego obecności. Clint jedynie szczerzy się w jej kierunku, ponieważ jest naprawdę, naprawdę odważnym facetem. Steve marszczy brwi, zakłopotany, szczególnie, kiedy jeden z bohaterów odwołuje się do, em, biseksualności Jacka, a Tony znowu przejawia deficyt uwagi i bezmyślnie zmienia kanał. Natalia buczy z niezadowoleniem, ale przestaje, kiedy widzi, co dzieje się na ekranie. To kolejny nowy kanał, nieco mniej krzykliwy niż CNN, ale Steve nie interesuje się nazwą programu. Jest zbyt zajęty wpatrywaniem się w dwóch całujących się żołnierzy, a mówiąc dokładniej — dwóch mężczyzn w moro. Cały ekran jest tego pełen, ujęcie za ujęciem, mężczyzn i kobiet w mundurach, świętujących i rozrzucających konfetti, i generał z czterogwiazdkową pagodą mówi coś, ale jego słowa to czysta bzdura. Nagle Steve zauważa, że wpija palce w swoją no
Laura jest dobrze dymana
Amatorka ujeżdża faceta w sypialni
MILF w samochodzie