Najlepszy moment dnia

Najlepszy moment dnia




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Najlepszy moment dnia

Wpisałeś nieprawidłowy adres e-mail!
Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Akceptuję i przeczytałem regulamin strony: akademiatriathlonu.pl Akceptuję Nie akceptuję Więcej
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities ...

Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.

Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
To ostatni zawodowy sezon w karierze Pauliny Kotficy. Rekordzistka Polski na dystansie średnim w triathlonie z tego roku zdradza, że po połowie życia, które spędziła jako zawodniczka, teraz jest najlepszy moment na to, by trochę zwolnić.
W rozmowie opowiada m.in. również o tym, jak zmieniły się jej priorytety oraz jak powracała do startów po dwóch ciążach.
Kamila Stępniak: W piątek wieczorem (15 lipca) wraz z trenerem zadecydowaliście, że nie weźmiesz udziału w „niedzielnej połówce”. W zamian wystartowałaś na „ćwiartce”. To był chyba najkró tszy dystans, na kt ó rym startowałaś w tym sezonie – do tej pory były to bowiem same „połówki”. Nie licząc niesprzyjającej pogody – czy była to przyjemna odmiana?
Paulina Kotfica : Oj tak. 1/4 IM to na mój stan wytrenowania idealny dystans. Połówki kosztują mnie dużo energii i regeneracja po takim starcie zajmuje mi sporo czasu, dlatego jak dowiedzieliśmy się, że start w Poznaniu nie będzie miał rangi Mistrzostw Polski, postanowiliśmy skrócić dystans. A pogoda faktycznie była fatalna, ale ja na szczęście wolę taką, niż upał i ponad 30 stopni.
KS: Cofnijmy się jeszcze o nieco ponad miesiąc, do Warszawy, gdzie wygrałaś i ustanowiłaś nowy rekord Polski na średnim dystansie. To był naprawdę szybki wyś cig – czy od początku w Twoich planach był „atak na rekord” ?
PK: Nigdy przed startem nie myślę o czasie. Wywodzę się z dystansu olimpijskiego, gdzie najważniejsze było miejsce na mecie, a nie czas końcowy i dalej tak do tego podchodzę. Przed startem w Warszawie nawet nie wiedziałam, jaki był wcześniej najszybszy wynik na połówce. To Zbyszek [Gucwa] i kilku zawodników z GVT zaczęli szukać i sprawdzać. Jak się okazało, mój czas w Warszawie okazał się najszybszym czasem, jak do tej pory w Polsce. Na pewno jest to fajna sprawa i brzmi to fajnie, ale jak mówię, dla mnie czasy w triathlonie są mało istotne. Zdecydowanie bardziej cieszyła mnie moja dyspozycja tego dnia.
KS: Często każdy bardzo skrupulatnie przygotowuje się do ważnych start ó w w sezonie, zwłaszcza tych spod szyldu słynnej marki z kropką nad „m”. Wszystko musi być przynajmniej dwukrotnie sprawdzone – mam na myśli triathlonowy ekwipunek. Pamiętam jednak, że Ty jeszcze dzień wcześniej odbierałaś swoje nowe buty startowe. Nie obawiałaś się, że przypłacisz tym na bieganiu?
PK : Myślę, że kilka lat temu tego bym nie zrobiła. Teraz podchodzę to tego na większym luzie — co ma być, to będzie. A tak na serio, kiedyś byłam bardzo skrupulatna. Wszystko pakowałam dużo wcześniej i zawsze miałam wszystko na zapas i na każdą pogodę. Jak latałam samolotem, to wszystko spakowane było tak, że na wypadek, jak zaginie mi bagaż, rzeczy potrzebne na trening biegowy i pływacki były w bagażu podręcznym. Teraz nasz każdy wyjazd na zawody z dziećmi to jest najpierw pakowanie miliona potrzebnych dla nich rzeczy, a na koniec pakowanie siebie na szybko.
KS: Czy był taki moment podczas tego wyścigu, gdy byłaś już pewna, że nic ani nikt nie jest w stanie odebrać Ci pierwszego miejsca?
PK : Pierwsze kilometry biegu nie wskazywały na to, że będzie tego dnia dobrze. Czułam się słabo, nogi miałam jak z drewna. Do tego te myśli: „jak ja mam przebiec 21 km? Jeszcze w nowych butach?”. Na szczęście z każdym kilometrem było coraz lepiej i zaczęłam wyprzedzać dziewczyny. Wbiegając już na ostatnią rundę, poczułam, że może się uda dobiec na pierwszej pozycji, ale wiadomo — póki nie wbiegniesz na metę, nie można być niczego pewnym. Dlatego cały czas skupiałam się na tym, aby biec swoim równym tempem.
KS: Pomyślałabyś rok temu, kiedy wracałaś do start ó w, że zaledwie po roku będziesz wygrywać nie tylko w kraju, ale i w międzynarodowej stawce oraz bić narodowe rekordy w triathlonie?
Na pewno do tego sezonu chciałam wejść przygotowana najlepiej jak to możliwe. Decyzję o tym, że będzie to ostatni sezon, podjęłam już na początku okresu przygotowawczego. Dlatego też wraz ze Zbyszkiem [trener — przyp.red.] podjęliśmy decyzję, o tym, żeby zrobić to na 100% naszych aktualnych możliwości.
Nie ukrywam, że dużo radości nam obojgu przyniosło moje zwycięstwo w Warszawie. Kiedyś Zbyszek mi powiedział, że marzy mu się, żebym wygrała zawody pod znaną marką z kropką nad „m” i wtedy mogę kończyć karierę. Więc myślę, że teraz spokojnie mogę. [śmiech]
KS: Przewija się temat Twojej przerwy w startach i zapewne był to jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy etap w Twoim życiu. Urodziłaś dw óch syn ów, zmieniły się Twoje priorytety. Powiedz, jak łączysz macierzyństwo z zawodowym „triathlonowaniem” ?
PK: Jak pojawia się na świecie Twoje pierwsze dziecko, Twój świat obraca się o 180 stopni i wszystko się zmienia. Ktoś inny jest już najważniejszy i nie obchodzi go, że masz trening oraz że musisz po nim odpocząć. A gdy pojawia się drugie dziecko, to się zastanawiasz, jak mogłaś narzekać, że przy jednym dziecku nie miałaś czasu na nic, bo teraz nie masz go już w ogóle.
Więc jak jesteś matką triathlonistką, żeby to wszystko pogodzić, najważniejsza jest dobra logistyka i wsparcie bliskich. Bardzo dużo przy dzieciach pomaga mi Zbyszek. Najważniejsza pomoc jest taka, że śpi on od jakiegoś czasu ze Stasiem w pokoju, więc ja w końcu mogę się wyspać. Teraz prowadzę taki tryb życia, że gdy wstaję rano, to siadam dopiero wieczorem, kiedy dzieci zasną. Wtedy ogarniam dom – dlatego ta noc, gdzie mogę teraz spać, jest na wagę złota.
Dużą pomoc otrzymujemy też od dziadków i opiekunki Stasia, która jeździ z nami na zawody i obozy. Bez nich mój powrót do sportu, takim, jaki jest triathlon, chyba byłby mało możliwy. Dlatego jestem im ogromnie wdzięczna.
KS: Jaki był najcięższy/najtrudniejszy etap Twojego powrotu do trening ó w i startowania?
PK : Po urodzeniu Franka, bardzo szybko chciałam wrócić do swojej poprzedniej formy. Nakładałam sobie sama bardzo dużą presję. Niestety pewnych rzeczy nie przeskoczysz i bardzo szybko moje ciało, które nie było jeszcze gotowe na systematyczne treningi, po prostu się zbuntowało. Pojawiła się kontuzja, która ciągnęła się w sumie aż do drugiej ciąży.
Śmiejemy się, że żaden lekarz ani fizjoterapeuta nie pomógł mi jej w pełni wyleczyć, a druga ciąża załagodziła wszystkie bóle. Dlatego już nauczona doświadczeniem po urodzeniu Franka, zaczęłam od zadbania o swoje ciało, zrzucenia zbędnego balastu (ze Stasiem przytyłam 27 kg), a dopiero po kilku miesiącach spokojnie zaczęłam truchtać i wykonywać treningi.
KS: Wiem, że po urodzeniu Franka Twoim pierwszym startem był bieg g ó rski. Wtedy chyba jeszcze karmiłaś piersią. Co czułaś podczas startu – jak reagował Tw ój organizm na pierwszym wyścigu po porodzie?
PK : Fakt — pierwszym moim startem po urodzeniu był bieg górski i pojechałam na niego z Frankiem i Zibim. Karmiłam cały czas piersią i wszystko było wyliczone. Franek jadł co 3h, jak w zegarku i nie można było się spóźnić. Bieg miał mieć 12 km, więc zapas czasu był spory. Nikt nie przewidział tylko tego, że ktoś pozdejmuje oznaczenia trasy w lesie i prawie połowa osób startujących po prostu w tym lesie się zgubiła.
Ja bez telefonu i na jednym żelu, w lesie, którego nie znam i mały Franek na mecie, który za jakiś czas zrobi sporą zadymę Zibiemu. Nie było mi w tym momencie za wesoło. Na szczęście w lesie spotkałam ludzi, którzy też szukali drogi na metę i ktoś z nich miał telefon. Udało mi się wysłać sms do Zibiego, bo z zasięgiem było kiepsko. Finalnie przebiegłam 27 km. Zajęło mi to prawie 3 godziny, a Franek z tatą dzielnie znieśli tę rozłąkę.
Wracając do pytania — na pewno był to mały powrót do adrenaliny towarzyszącej przed wyścigiem. Wiadomo, był to bardziej trening i małe wyzwanie, niż wielki wyścig, ale cieszył tak samo.
KS: Kobiety w sporcie nie mają łatwo. Szczeg ólnie jeśli kt óraś zawodniczka robi przerwę na macierzyństwo. Czy miałaś jakiekolwiek wątpliwości do tego, by powr ócić do ścigania?
PK : Nie. Ani przy pierwszym, ani przy drugim dziecku nie miałam takich wątpliwości. Chciałam wrócić do ścigania.
KS: Marzeniem Twojego trenera było to, by jego zawodniczka/zawodnik wygrała wyś cig marki Ironman. To Ci się udało. Jakie jednak było lub nadal jest Twoje niespełnione sportowe marzenie?
PK : Hmm… Ważne, że spełniło się jego marzenie i mam nadzieję, że jego zawodnicy jeszcze przysporzą mu dużo radości. A jeśli chodzi o moje niespełnione marzenie, to wiadomo — kiedyś jako młoda zawodniczka marzyłam o igrzyskach i poświęciłam sporo, aby spróbować zawalczyć o kwalifikacje. Nie było mi dane pojechać, ale dzięki temu miałam okazje ścigać się na całym świecie z najlepszymi zawodniczkami w tamtym okresie. Teraz bardziej marzę o danych zawodach, w których bym chciała wystartować, np. Triathlon Alcatraz czy wyścigi górskie.
KS: M ówiłaś, że jest to Tw ój ostatni zawodowy sezon. Wydawać by się mogł o, że tak naprawdę rozwijają się Twoje triathlonowe skrzydła, kt óre rozwinęłaś po powrocie. Skąd ta decyzja?
PK : W ostatnim okresie każdy mi mówi, czemu kończysz, jak robisz takie wyniki. Tylko że to nie są takie wyniki, jakich ja od siebie oczekuję. Wiem, że jeśli bym chciała jeszcze coś osiągnąć w tym sporcie, który w ostatnich latach bardzo szybko się rozwija, to bym musiała się jeszcze bardziej poświęcić. A ja po prostu już tego nie chcę, bo wiem, że odbiłoby się to na dzieciach. A ja chcę spędzić z nimi więcej czasu. Chłopcy już nigdy nie będą tacy mali i widzę, że brakuje im tego spokojnego czasu ze mną.
Wszystko zaczęło się od tego, jak Franek zapytał się mnie, kiedy pojedziemy na takie prawdziwe wakacje. Za bardzo nie wiedziałam, o co mu chodzi. Przecież cały czas gdzieś jeździmy. Tylko każdy taki wyjazd, to dla niego były wakacje, ale z babcią. A nie z rodzicami. I wtedy potwierdziło się to, o czym już zaczynałam myśleć.
Ścigam się już 20 lat z przerwami na ciąże. To jest ponad połowa mojego życia. Dlatego to najlepszy moment, żeby zacząć jeździć na prawdziwe wakacje. Bez presji, że trzeba wyjść na trening i jakoś jeszcze po nim odpocząć.
KS: Życzę Ci więc jak najwięcej takich prawdziwych wakacji. Dziękuję bardzo rozmowę i wraz z redakcją trzymamy kciuki za Twój ostatni zawodowy sezon.


Zapisz moje nazwisko, adres e-mail i stronę internetową w tej przeglądarce na następny raz, gdy skomentuję.

© Copyright - Newspaper WordPress Theme by TagDiv. This site is protected by reCAPTCHA and the Google
Privacy Policy and
Terms of Service apply.

Komentarze są zarezerwowane dla członków Wspólnoty Aletei
Należysz już do naszej Wspólnoty? Zaloguj się
I would like to report a video issue related to:

Visual
Audio
Offensive
Irrelevant
Repetitive
Other

Tajemnicza śmierć papieża Jana Pawła I. Jest wiarygodne wytłumacz...
Za dziecko oddała życie. Przed śmiercią umówiła się z mężem na ra...
Codzienna modlitwa św. o. Pio do anioła stróża
Ksiądz odkrył, że jego własny chrzest jest ni...
Mama trzech córek z niepełnosprawnościami: „Nie wierzę w Boga, kt...
Tajemnicze spotkanie s. Łucji i przyszłego Jana Pawła I. Przepowi...
Cytat z Biblii dla ciebie na dziś
3 września
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail
Chciał(a)bym otrzymywać informacje od partnerów Aletei
© Copyright Aleteia SAS wszystkie prawa zastrzeżone
Wiele osób bierze pod uwagę czynnik ekonomiczny w podjęciu decyzji o ślubie. Młodzi chcą być niezależni, a już na pewno nie chcą siedzieć „na garnuszku” rodziców. Trudno się dziwić. Faktycznie – mieszkanie poza domem rodzinnym oszczędza wielu nieporozumień w relacjach z rodzicami czy teściami. Jak to się mówi – choćby nawet byli złoci, to najlepiej jednak oddzielnie.
Na pewno ukończenie studiów przed ślubem eliminuje stres związany z sesjami, koniecznością nauki, przebywania dużo poza domem, podczas gdy w rodzinie pojawi się mały człowiek. Później trochę trudniej się zmobilizować, chociaż osobiście znam przynajmniej kilka osób, które przy dziecku czy dzieciach kończyły studia czy zdobywały kolejne tytuły naukowe.
Jest wiele za i wiele przeciw – najważniejsze i kluczowe, aby żadna ze stron nie nalegała na ślub czy zaręczyny. Tak poważna decyzja powinna być podjęta wspólnie i w jedności, bo ta jedność owocuje w relacji małżeńskiej.
Oprócz czynnika ekonomicznego bierze się także pod uwagę czynnik wiekowy. Najczęściej jest tak, że osoby, które poznały się w liceum czy na studiach, chodzą ze sobą dłużej i decyzję o ślubie odkładają aż do momentu ukończenia edukacji.
Ci zaś, którzy poznają się około 30. roku życia, chodzą ze sobą krócej i szybciej decydują się na zaręczyny i ślub (wiem z własnego doświadczenia).
Okres chodzenia ze sobą u osób starszych (starszych niż studenci ;)) jest zdecydowanie krótszy, ponieważ są one bardziej gotowe, by wejść w relację na stałe, najczęściej mają ustabilizowaną sytuację materialną, a także emocjonalnie są bardziej gotowe na sakramentalne „tak”.
Powyższe czynniki są oczywiście istotne w podejmowaniu decyzji o zakładaniu rodziny. Jednak kluczowym czynnikiem jest gotowość obojga stron. Zanim jeszcze miałam chłopaka, a później narzeczonego to wyobrażałam sobie, że on prosi „o rękę”, ja się zgadzam itp. Standard.
Później jednak zaczęłam myśleć w innych kategoriach. Tak ważna decyzja powinna być podjęta wspólnie. Sam moment zaręczyn, niespodzianka, to jak najbardziej leży po stronie chłopaka i fajnie, jak uda się zaskoczyć miło wybrankę okolicznościami tak cudownej chwili. Jednak decyzja o tym, czy w ogóle jesteśmy gotowi, żeby nasza relacja weszła na inny poziom – bardzo ważny – to kwestia absolutnej jedności.
To ważne, gdyż jest ona jednym z fundamentów relacji małżeńskiej, jak również radosnego przeżywania okresu narzeczeństwa. W przeciwnym wypadku może być obfitujący w niepewność, lęk i trudności w przygotowaniach do ślubu.
My, zanim się zaręczyliśmy, wiedząc, że oboje tego chcemy, zapytaliśmy Boga, czy On również tego chce. Podczas wspólnej modlitwy otworzyliśmy słowo, a tam fragment z Księgi Tobiasza o tym, że Tobiasz ma pojąć Sarę za żonę. Zatem nie pozostało już wtedy nic innego dla mojego wówczas chłopaka jak zaplanować, w jakich okolicznościach stać się narzeczonym.
Normalną rzeczą jest, że narzeczeni biorą udział w naukach przedmałżeńskich. Niestandardową zaś, kiedy robią to jeszcze przed zaręczynami. Nie każdy pewnie się ze mną zgodzi, ale osobiście uważam, że dobrze jest dla zakochanych pójść na nauki jeszcze przed zaręczynami. Najlepiej na takie w formie warsztatowej, gdzie poruszane są istotne (nieraz trudne) tematy w trakcie dialogu pomiędzy chłopakiem a dziewczyną.
To na pewno ułatwi zrealizowanie wcześniejszego punktu – pozwoli przyjrzeć się swoim fundamentom i wizją przyszłego, wspólnego życia.
Chyba, że osoby będące w związku w jakiś sposób są formowane, np. we wspólnocie i mają te same wartości i fundamenty, wtedy nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wszystko działo się „normalnym” trybem.
Dlaczego uważam, że można podjąć nauki jeszcze przed zaręczynami? Dlatego, że to pomaga podjąć świadomą decyzję. Często chłopak się oświadcza, dziewczyna mówi „Tak!” i zaczyna się fala przygotowań do ślubu, wesela i trudno już ją zatrzymać… Nawet jeśli okazuje się, że pojawiają się poważne różnice w postrzeganiu wspólnego życia.
Gdybym miała jednym słowem określić, kiedy jest najlepszy moment na zaręczyny, nie mierzyłabym tego ani wiekiem, ani statusem ekonomicznym, ani nawet liczbą miesięcy czy lat spędzonych razem.
Najlepszym momentem na zaręczyny jest ten, w którym panuje absolutna JEDNOŚĆ w kwestii tego, że chcemy miłować się wzajemnie dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:
Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.
Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!
Tu możesz poprosić zakonników o modlitwę. Wyślij swoją intencję!

Shortcuts to other sites to search off DuckDuckGo Learn More
Jun 23, 2022 Thursday, June 23, 2022 The best moment / Najlepszy moment You could say that Pane e Pomodoro beach in Bari is composed of two parts. About a houndred meters from the shore a huge blocks are pilled, forming a breakwater. The sea is very shallow: the sand had I go there a least once a day.
Polubienia: 122. Komentarze: 5. Film TikTok od użytkownika agatka (@agathamakowska): 122 „ Najlepszy moment w ciągu dnia . Wspólnie spędzony czas ️ ️ ️ #couple # moment #lego #flowers #foryou #love". Cornfield Chase.
Jul 14, 2022 Najlepszy moment dnia . Jeszcze idealna temeratura, cykady nie ogłuszają swoim dzikim grzechotem, Wódz Różowe Uszko na stanowisku ( zawsze chwila tylko dla nas rano). Dobra, mocna kawa. Kocham wczesne poranki. Pięknego dnia ! ☘️ Edited · 4w grazynaromanowska Niech to będzie piękny dzień.🙂 4w 1 like beata.smialek Pięknego uśmiechniętego dnia życzę 4w
Zdecydowanie bardziej cieszyła mnie moja dyspozycja tego dnia . KS: ... Dlatego to najlepszy moment , żeby zacząć jeździć na prawdziwe wakacje. Bez presji, że trzeba wyjść na trening i jakoś jeszcze po nim odpocząć. KS: Życzę Ci więc jak najwięcej takich prawdziwych wakacji. Dziękuję bardzo rozmowę i wraz z redakcją trzymamy ...
Gdybym miała jednym słowem określić, kiedy jest najlepszy moment na zaręczyny, nie mierzyłabym tego ani wiekiem, ani statusem ekonomicznym, ani nawet liczbą miesięcy czy lat spędzonych razem. Najlepszym momentem na zaręczyny jest ten, w którym panuje absolutna JEDNOŚĆ w kwestii tego, że chcemy miłować się wzajemnie dopóki ...
Tak naprawdę najlepszy moment na wykonanie cald call…nie istnieje. Sprzedaż to dwa następujące po sobie elementy. ... W cokolwiek wierzysz, poświęć określoną ilość czasu każdego dnia na wykonywanie połączeń typu cold call i nie zapominaj o właściwej kolejności technik marketingowych (najpierw generowanie leadów, potem ...
Gdybyś był nieustępliwy i wciąż dociekał prawdy, to najlepszy czas na wykonanie cold call był wczoraj, a teraz jest waśnie drugi najlepszy czas. Niektórzy sprzedawcy rezerwują wizyty we wtorki i środy. Inni dzwonią bez względu na jakiekolwiek schematy i rezerwują spotkania przez całą dobę, każdego dnia , bez wyjątku.
Feb 22, 2022 Ustal limit liczby postów w mediach społecznościowych. Zaleca się publikowanie postów każdego dnia , ale nie więcej niż trzy na każdej platformie. Możesz to zrobić mądrze. Jeśli Twoje dane mówią, że najlepszy czas na post na Instagramie to 11 rano, a najlepszy czas na post na LinkedIn to 16:00 tego samego dnia , śmiało publikuj ...
Feb 15, 2021 Najodważniejsza decyzja, jaką podejmujesz każdego dnia , to być w dobrym nastroju. (Voltaire) Każdego dnia powied
Bezwzględna brunetka vs. uległa rudowłosa
Amatorskie brazylijskie porno
Niesamowita napalona babcia

Report Page