Murzynka chce do buzi

Murzynka chce do buzi




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Murzynka chce do buzi
W tym projekcie linki pomiędzy różnymi wersjami językowymi znajdują się na górze strony, naprzeciw jej tytułu. Przejdź do góry .
Przygody Huck’a - Tom I/Całość PL Mark Twain - Przygody Hucka 01.djvu/1
Дозволено Цензурою. Варшава, 7 Октября 1898 года.
Redakcya i Administracya: Warszawa, Nowy-Świat 47. — Telefonu 564
Filie: w Łodzi ul. Piotrkowska № 92, — we Lwowie Plac Maryacki 1. 4.
Drukarnia Granowskiego i Sikorskiego, Nowy-Świat 47.
Cywilizowanie Huck’a. — Mojżesz w trzcinach. — Miss Watson. — Tomek Sawyer czeka na mnie.
Chłopcy wymykają się Jim’owi. — Banda rozbójnicza. Plany głęboko obmyślane.
Porządna bura. — Dwie Opatrzności. — Geniusze. — Tomek Sawyer okłamuje mnie.
Powoli naprzód. — Huck i sędzia. — Zabobon.
Ojciec Huck’a. — Czuły „tatko.“ — Poprawa.
Tatko bierze się do sędziego Thatcher’a. — Huck w ręku tatki. — Tatko używa.
„Jakiś człowiek“. — Zamknięty. — Przygotowania do podroży. — Ułożenie i wykonanie planu. — Odpoczynek.
Sen w lesie. — Szukanie zwłok. — Baczność! — Zwiedzam wyspę. — Spotkanie z Jim’em. — Ucieczka Jim’a. — Znaki. — Balaam.
Grota. — Dom pływający. — Dobra zdobycz.
Niespodzianka. — Stary Hans Bunker. — W przebraniu.
Huck i nieznajoma. — Co słychać? — Złapał się Huck. — „Szukają nas!“
Powolna żegluga. — Pożyczanie. — Na pokładzie tonącego parowca. — Zbrodniarze. — „To się sprzeciwia moralności.“ — „Niema tratwy!“
Uciekamy! — Stróż nocny. — Idzie na dno. — Śpimy, jak zabici!
Wczasy. — Harem. — Francuz i język francuski.
Huck traci tratwę. — Mgła. — Dobrze spał. — Huck znajduje tratwę. — Śmiecie.
Oczekiwanie. — Do Kairu! — Grube kłamstwo. — Mijamy Kair. — Na lądzie.
Późna wizyta. — Folwark w Arkansas. — Przyozdobienia wewnętrzne. — Stefan Dowling Bots. — dusza Poetyczna Dusza poetyczna . — Klawikord.
JMci pan Grangeford. — Arystokracya. — Stara waśń. — Testament. — Cyranki. — Znalazła się tratwa. — Składy drzewa. — Siekanina. — „To ty, złotko moje?“
Dniówki. — Teorya astronomiczna. — Ucieczka przed pościgiem. — „Revival“ wstrzemięźliwości. — Książę Bridgewater’u. — Troski majestatu.
Huck opowiada o sobie. — „Trzeba się wziąć do pracy.“ — Pobożne zebranie. — Rozbójnik morski. — Książę drukarzem.
Robienie bronią. — Monolog Hamleta. — W miasteczku. — Stary Boggs. — Śmierć Boggs’a.
z pomocą trupy nieporównanej!
Nowe kostiumy! Nowe dekoracye! Wszystko nowe!
Sherburn. — „Przejmująca do głębi serca tragedya.“

↑ W języku angielskim zupełnie inaczej wymawia się, niż pisze. Skutkiem tego w szkołach początkowych wykłada się jako osobny przedmiot: „ Spelling “. Podczas lekcyi uczniowie głośno wymieniają głoski, składające znane już wyrazy, i tym sposobem obznajmiają się z ich pisownią: Prz. Tł.

↑ Prawem Lynchu (Lynch-law) nazywa się dawniej praktykowany w Ameryce, zwyczaj, że tłum schwytawszy przestępcę, sam mu wymierza sprawiedliwość. (Przyp. Tłóm.)

↑ Huck mówi tu zapewne o bardzo rozpowszechnionej w Stanach Zjednoczonych rycinie, wyobrażającej chwilę, kiedy zebrani członkowie Kongresu podpisują akt, ogłaszający niezawiśłość angielskich kolonij w Ameryce od Anglii. (Przyp. Tł.)

↑ Rodzaj zebrania pod gołym niebem.






Tę stronę ostatnio edytowano 29 paź 2020, 01:05.
Tekst udostępniany na licencji Creative Commons: uznanie autorstwa, na tych samych warunkach , z możliwością obowiązywania dodatkowych ograniczeń.
Zobacz szczegółowe informacje o warunkach korzystania .



Privacy policy
O Wikiźródłach
Informacje prawne
Wersja mobilna
Dla deweloperów
Statystyki
Komunikat na temat ciasteczek











Strony dla anonimowych edytorów dowiedz się więcej

Śród tysiąca określeń, usiłujących scharakteryzować człowieka, istotę najtrudniejszą do określenia, spotykamy i takie, że człowiek to — animal-risibile t. j. zwierzę zdolne do śmiechu. Że jednak moglibyśmy spotkać przypadkiem w ogrodzie zoologicznym jakieś stworzenie, przejawiające, choć w małym stopniu, zdolność podobną; przeto sama ta definicya nie bardzoby nam pochlebiała. Śmiać się nie w porę, bezmyślnie i niewiadomo dlaczego, to ujemność fatalna — a nie przywilej. Na szczęście człowiek jest istotą nietylko risibile , lecz i rationale , t. j. prócz zdolności do śmiechu ma i rozum. Otóż dopiero przy kombinacyi tych dwóch określeń możemy uważać człowieka za istotę z humorem i dowcipem.
Liczni pisarze twierdzą nie bez pewnej racyi, że człowiek pozbawiony zdolności śmiechu, rozweselenia się rzeczą zabawną, nie może być nigdy typem istoty doskonałej, gdyż najwymowniejszym dowodem niedoskonałości niższych stworzeń jest, jakoby, ich powaga niezakłócona i bezduszna. Człowiek — to jedyna istota, która się śmieje i płacze, ponieważ ona tylko ma świadomość różnicy pomiędzy rzeczami, jakie są, a jakiemi być winny.
Lecz jak nie wszyscy ludzie posiadają w [ 6 ] stopniu jednakim chęć do śmiechu lub do rozbudzania wesołości i niejednakowo się śmieją, tak i narody różnią się w tym kierunku bardzo wybitnie, zarówno ze względu na swój charakter, jak i warunki, wśród których żyły. To też badania nad tem. tem, jak, kiedy i z czego śmiał się dany naród, są także pouczające i stanowią dla historyi cywilizacyi źródło ciekawe.
Humor ma niewątpliwie tradycyę bardzo starą; przejawiał on się w życiu i w literaturze wszystkich narodów i czasów, specyalne w nim wszakże zamiłowanie ma arcy-poważna rasa anglosaksońska.
„Humor — mówi Taine — wyraz nie dający się przetłómaczyć, ponieważ mu rzeczy brakuje, jest rodzajem talentu, który może bawić Giermanów, dzieci północy, gdyż tak jest właściwy ich duchowi, jak piwo i wódka — ich podniebieniu. Ludzie innej rasy nie znoszą go, gdyż dla nerwów naszych zbyt jest cierpki i gorzki. W tym talencie tkwi, między innemi, skłonność do kontrastów i zapominania o publiczności. Autor oznajmia nam, że nie troszczy się o nas, że nie potrzebuje być zrozumianym i uznanym, że myśli i bawi się sam i że jeśli smak jego oraz ideje nam nie dogadzają, możemy go wcale nie słuchać. Chce on być subtelnym i oryginalnym dla swej wygody, jest u siebie w swej książce przy drzwiach zamkniętych, ubiera się w szlafrok i w pantofle, siedzi często z nogami w powietrzu, a niekiedy nawet bez koszuli. Humor — to wybuch jowialności gwałtownej, zagrzebanej wśród smutków. Nieprzyzwoitość śmieszna zjawia się niespodziewanie. Natura fizyczna, ukryta i przygnieciona refleksyą melancholijną, rozbiera się na chwilę... do naga. Widzisz grymas, giest ulicznika i znów wszystko do powagi wraca uroczystej. Wreszcie dodaj do tego kaprysy nieprzewidziane wyobraźni! Humorysta zamyka poetę — aż tu nagle, u kresu rozumowania, w monotonnej mgle prozy, błysnął krajobraz, mniejsza — piękny czy brzydki; wystarcza, ażeby olśnił. Te nierówności malują [ 7 ] dosadnie Giermanina samotnego, energicznego, zwolennka zwolennika kontrastów gwałtownych, ugruntowanego na refleksyi osobistej a smutnej, ze zwrotami instynktu fizycznego niespodzianemi. To nie człowiek rasy łacińskiej i klasycznej, rasy artystów i mówców, gdzie piszą tylko dla publiczności, lubują się w ideach jasnych, są szczęśliwi wobec form harmonijnych, gdzie wyobraźnia jest prawidłowa a rozkosz zdaje się naturalną...“
Przytoczyliśmy słowa powyższe w wysokim stopniu przesadne i jednostronne dla wykazaania wykazania , że jeśli pisarz tej skali nie umiał zrozumieć i ocenić należycie genialności humoru angielskiego u takich nawet mistrzów pióra, jak: Dickens, Thackeray, Eliot i Carlyle — to znaczy, że charakter tego humoru ma swoje cechy nawskroś odrębne, dla ludów rasy romańskiej nieprzystępne.
Chociaż więc humor, w nowożytnem pojęciu tego słowa, nie jest obcy żadnemu z narodów cywilizowanych, stanowi jednak specyficzną niemal właściwość Anglików i Amerykanów, którzy najwięcej go cenią i doniosłość jego rozumieją, tkwi on bowiem głęboko w ich naturze.
Literatura angielsko-amerykańska wykazuje nietylko największy zastęp humorystów, lecz także i teoretyków humoru, którego analizie poświęcały się umysły najdzielniejsze, pragnąc mianowicie określić pojęcia humoru i dowcipu oraz wykazać zasadnicze między niemi różnice. George Elliot, Sydney Smith, Wiliam Haslitt i inni poświęcają temu przedmiotowi w nowszych czasach całe studya, a Fleet np. w dziele p. t. A Theory of Wit and Humour („Teorya dowcipu i humoru“) poddaje te dwa pojęcia analizie niesłychanie subtelnej i drobiazgowej aż do przesady.
Największą dotychczas powagą cieszy się w Anglii określenie dowcipu, wypowiedziane przez słynnego filozofa Locke’a (1632—1705). „Dowcip — [ 8 ] podług niego — zasadza się po większej części na tak szybkiem i urozmaiconem zestawieniu różnorodnych idei, żeby mogło uwydatnić się pewne ich podobieństwo i pewna zgodność, dająca obraz zabawny i wrażenie przyjemne dla wyobraźni; gdy przeciwnie, sąd nasz o rzeczy polega na tak troskliwem rozdzieleniu idei, żeby przy największem nawet ich pokrewieństwie uwydatniła się zasadnicza między niemi różnica, nie dozwalająca brać jednej idei za drugą...“
„Rzecz prosta — wyjaśnia Addison — że dowcip wytryska tylko przy takiem podobieństwie idei, która okrom rozkoszy daje przedewszystkiem czytelnikowi... niespodziankę.“
Wesołość — to niższy stopień humoru, który znów jest gatunkiem pośledniejszym dowcipu. Istotą humoru jest niewłaściwość, niezgodność i tak zależy od kontrastów gwałtownych, jak dowcip od podobieństw ukrytych. Humor działa za pomocą silnych przeciwieństw, dowcip czaruje zręcznemi kombinacyami; rdzeniem wszakże, istotą obu jest niespodzianka.
„Gdyby jaki kupiec poważny — pisze Sydney Smith — okazałej powierzchowności, ubrany świątecznie w kostium barwy groszku zielonego, upadł w błoto i zniweczył zupełnie swój garnitur, byłoby barbarzyństwem śmiać się z niego, chociażby nawet podczas upadku i peruka opuściła zdradziecko głowę dostojnego obywatela. Lecz gdyby ów mąż, pod wpływem rozdrażnienia, uniósł się gniewem i dał go odczuć przechodniom, niktby nie mógł zapanować nad niezgodnością pomiędzy położeniem szanownego kupca w zielonkawym stroju, unurzanego w błocie, a groźbą, rzucaną pod wpływem wściekłości nie hamowanej. Wówczas już każdy drobiazg potęgowałby humor tej sceny, w której zabawność kostiumu, szanowne oblicze nieszczęśnika, bryzgami błota popręgowane i jego wściekłość bezsilna, walczą o lepsze dla wywołania wesołości. Gdyby wszakże jakiś stróż uliczny znalazł się [ 9 ] w tem położeniu, nie zwróciłby niczyjej uwagi, gdyż niezgodność idei byłaby w tym wypadku bardzo mała.“
Dowcip im subtelniejszy, im więcej daje niespodzianek rozkosznych, tem jest bardziej przelotny i niepochwytny. Błyska i niknie. Trzeba być niesłychanie bystrym i bacznym, żeby coś dojrzeć przy jego świetle. Gdy dowcip zjawia się przelotnie — humor trwa; tamten jest blaskiem, ten płomieniem, ztąd też pierwszy olśniewa i pobudza — drugi grzeje grzeje. Społecznie dowcip jest młodszy, humor ma pochodzenie bardzo stare. Są ludzie, którzy, mając poczucie humoru, uważają błyski dowcipu za wybryk rozdrażniający.
Humor — podług Haweisa — to atmosfera elekryczna elektryczna ; dowcip — to błyskawica. Charakter Karlejlowskiego „Teufeldroeck’a“ jest przepełniony pewnego rodzaju humorem suchym a płynnym, lecz gdy ten pisarz mówi, że Anglia składa się z dziesięciu milionów istot po większej części waryatów — to błyskawica.
Dowcip ma siłę orzeźwiającą, zawiera bowiem przesadę, odwrotną stronę idei, promień pewnej niewłaściwości i niemożebności, ztąd też na przedstawieniach ludowych zawsze ma powodzenie mysz duża, jak słoń, lub mucha wielkości wołu. Kiedy klown w cyrku, patrząc z podziwem na sztuki konia, posłusznego każdemu skinieniu swego pana, zawoła do publiczności: „zadziwiającą jest rzeczą, jak te owady wykształcić można“, — odwrotna strona myśli jest zabawna, gdyż w mózgu naszym następuje porównanie błyskawiczne rumaka z komarem lub muszką. Gdy Dickens mówi o damie, którą nieśli do domu „w potoku łez i w lektyce“, wówczas zabawnie oddziaływa bezpośrednie poczucie niewłaściwości.
Gdy kuglarz, pokazując krokodyla wypchanego, mówi: „Panowie i panie: to zwierzę ekscentryczne zamieszkuje wyspę samotną, odległą o 75 mil od [ 10 ] jakiegokolwiek lądu lub morza — wówczas prawdziwa naturalność głosu czyni ten absurd jeszcze zabawniejszym.
Dla Anglików i Amerykanów dowcip posiada godność swoją i cel szlachetny, gdyż przy użyciu odpowiedniem jest rozumny, moralny i pobudzający w stopniu najwyższym. Porson uważa „dowcip za rozum najlepszy w świecie, wszystko bowiem prawdziwie dowcipne, jest — podług niego — jądrem zwartej myśli, samym ekstraktem rozumu.“
To też kaznodzieje nawet posiłkują się tam bronią dowcipu i satyry, w przekonaniu, że humor na ambonie działa nieraz więcej niż powaga, gdyż człowieka, który nie odczuwa, że jest grzeszny, można często przekonać, że jest głupi. Rowland Hill widząc, że niektórzy chronią się do kościoła przed deszczem, powiedział z ambony: „Słyszałem o ludziach, którzy z religii swojej robią płaszcz, lecz dziś dopiero poznałem takich, którzy z niej czynią deszczochron.“
Dowcip jest darem indywidualnym, humor zaś przeważnie narodowym, tak, że z rysów znamiennych danej humorystyki możnaby odgadnąć jego pochodzenie narodowe.
Dr. Davies w pracowitem swem dziele Fun ancient and modern mniema, że nawet z epigramatycznych drobiazgów humoru poznać można, czy są irlandzkie np. czy szkockie.
Irlandczyk odznacza się w swoim humorze pewną naiwnością satyryczną. Zapytany na którem piętrze mieszka, odpowie: „Gdyby dom przewrócił się do góry nogami — to na pierwszem.“ Inny twierdzi, że księżyc „dwa razy lepszy od słońca, bo świeci w nocy, gdy tego potrzebujemy, słońce zaś przyświeca we dnie, gdy nam go wcale nie potrzeba.“ Zapytany dlaczego trzyma świnie w mieszkaniu, gdzie jest rodzina — odpowiada: „A czemuż nie? czy to tam [ 11 ] miejsce niewygodne, żeby świnia mogła żądać lepszego?...“
Humor Szkota jest zwykle suchy i szorstki. Strzeże się on zawsze stopni najwyższych w wyrażaniu swego uznania czy podziwu. Przezorność wrodzona nakazuje mu unikać zagalopowania się w danym kierunku przy ocenie ludzi, rzeczy i wypadków. Na słowa: „to dzień jest dobry“, odpowie zazwyczaj: „Tak — widziałem gorsze.“ O najlepszej żonie powie tylko „niezła kobieta“; o znanym powszechnie dobroczyńcy wyrazi się: „nienajgorszy człowiek na świecie.“ Usłyszawszy rzecz jakąś zupełnie nową a mądrą, powie napewno: „Właśnie myślałem tak samo.“ Szkotka, żegnając się przed samą śmiercią z siedzącym u jej wezgłowia mężem, starym szewcem, rzecze do niego:
— Wygrałeś Janie swoją sprawę; byłam dla ciebie żoną bardzo dobrą.
— O tak — średnią, moja Dżenny — średnią — odparł małżonek.
— Janie, obiecałeś mnie pochować na starym cmentarzu w Stravon, przy mojej matce. Nie mogłabym leżeć spokojnie wśród obcych ludzi w Glasgowie brudnym i błotnistym.
— Dobrze, dobrze moja żono — odpowiada małżonek pieszczotliwie — sprobujemy naprzód w Glasgowie, a gdybyś tam spokoju nie miała, to sprobujemy w Stravonie.
Humor amerykański, nawskroś narodowy, ma swoje cechy odrębne, właściwe arcy złożonemu charakterowi Yankesa, który jest osobliwszym mieszańcem, wyrosłym wśród nowego świata na starym pniu purytańskim. Praktyczność mistyczna, zapał żelaza roztopionego, humor kwaśno-szczery a wreszcie szlachetność skąpa i twarda — oto znamienne cechy Yankesa.
„Uczciwość jest policyą najlepszą, mój przyjacielu, poucza Yankes — ja to wiem, bom obie [ 12 ] zdradził .“ Czyś, chłopcze, porachował te świnie? „Wszystkie — z wyjątkiem jednej — brzmiała odpowiedź, gdyż ta jedna tak się w kółko kręciła, że jej porachować nie mogłem.“ Młody człowiek, wzięty do wojska, błaga o uwolnienie, ze względu, że jest jedynym synem wdowy, która go utrzymuje .
Humor amerykański zasadza się po większej części na mieszaninie rzeczy arcy poważnych z zabawnemi, na fałszu bijącym w oczy, który za prawdę uchodzić pragnie, lub na prawdzie upowszechnionej i pospolitej, która ma pretensyę do nowości. Kochają się też w takich porównaniach i zwrotach, które są zabawne przez niespodziankę zawartą w ostatnich paru wyrazach.
„Statek tak lekki, że można nim żeglować... po rosie . „Ów człowiek był tak ciężki, że cień jego spadłszy na chłopca... zabił go .
Albo taki napis na nagrobku żony:

Tu, pod tym żona moja pochowana głazem!
Teraz ona w spokoju — a i ja zarazem!...

Dowcip amerykański ma trzy korzenie główne, wyrastające z charakteru narodowego i ściśle związane z pierwszą historyą Amerykanów.
Na pierwszym planie stoi kolizya pomiędzy interesem a bogobojnością; jest to źródło obfite komedyi dla cudzoziemców. Ci pierwsi ojcowie emigranci, którzy wyszli dla zdobycia nowego świata i wytworzenia nowej cywilizacyi, tak byli przezorni wielce, jak pobożni.
Będąc nawet męczennikami idei relłgiinych. religijnych, wcielali się w stronę praktyczną życia rzeczywistego,
— Janie — mówi pobożny handlarz amerykański — czyś pomieszał piasek z cukrem? — Tak, panie. — Dodałeś słoniny do masła? — Tak, panie. — Pomączyłeś imbier? — Tak, panie. — No, to idź do pacierza.
Satyra Irvinga, wymierzona przeciwko [ 13 ] prawnikowi Yankesów, który, ujrzawszy widmo, nawrócił się i już odtąd nigdy nie oszukiwał „z wyjątkiem, gdy o jego własną korzyść chodziło“, uderza właśnie w to faryzeuszowstwo religijne, które bez względu na swą ohydę moralną stanowi dla pisarzów amerykańskich skarbnicę humoru niewyczerpaną.
Inną podstawą tego humoru jest kontrast narodowy, jaki istnieje dla każdego Amerykanina pomiędzy Yankesem a biednym czerwonoskórym. Irving i Ward stworzyli do spółki na ten temat wielką sztukę p. t. Knickerbocker.
Wreszcie kontrast pomiędzy kolosalnością natury amerykańskiej a małością człowieka, zwłaszcza europejskiego, zdaje się być niewysychającem nigdy źródłem zabawy dla humorystów.
Podług dowcipu jednego z nich Niagara zgasiłaby Wezuwiusz w dziesięć minut. Największe rzeki nasze są w porównaniu z Missisipi i Missuri tylko strumykami szemrzącemi. Alpy i Pireneje — to karły, a pola nasze i drzewa mają się jak pastwiska i krzewy do lasów dziewiczych i stepów bezbrzeżnych Ameryki. Turysta Yankes, zapytany jak mu się podobała Wight, wyspa angielska, odpowiedział: „Dość ładna, lecz niebezpieczna, gdyż można bardzo łatwo spaść z łóżka w morze, tak jest maleńka.“ Umieją też Amerykanie drwić i z siebie.
„Mężowie z Rochester — przemawia Webster do mieszkańców tego miasta — cieszę się, że widzę i was i gród wasz zacny. Dżentlemeni! Widzę wasz wodospad, który ma 150 stóp wysokości. Jest to fakt bardzo interesujący. Dżentelmeni! Rzym miał swego Cezara, swego Scypiona, swego Brutusa; lecz Rzym w najświetniejszych dniach swoich nie miał nigdy wodospadu o 150 stanach wysokości. Dżentelmeni! Grecya miała swego Peryklesa, swego Demostenesa, swego Sokratesa, lecz Grecya w najświetniejszych dniach swoich nigdy nie miała wodospadu 150 stóp wysokiego. Mężowie z Rochester! Ten naród nie [ 14 ] straci swojej wolności, który ma wodospad na 150 stóp wysoki.“ — Albo inna humoreska o Ameryce:
„To jest kraj sławny! Ma on rzeki dłuższe, błotnistsze, głębsze, bystrzejsze, wznoszące się wyżej i spadające niżej a czyniące więcej szkody niż jakiekolwiek rzeki na świecie! Nasze wagony są obszerniejsze, wspanialsze, wykolejają się częściej i zabijają ludzi daleko więcej niż wszystkie koleje świata. Parostatki nasze wiozą więcej ciężaru, są dłuższe i szersze, kotły zaś na nich wybuchają daleko częściej i wyrzucają pasażerów nierównie wyżej niż parostatki innych narodów. Nasi mężczyźni są wyżsi i grubsi, biją się częściej i lepiej, piją mniej wódki i palą mniej tytoniu, a plują dalej i wyżej niżeli w innych krainach. Panie nasze są bogatsze, piękniejsze, marnują więcej pieniędzy, łamią serc więcej, noszą pierścionki grubsze a suknie krótsze, wyzywają zaś dyabła daleko lepiej niż inne niewiasty w świecie. Dzieci nasze krzyczą głośniej, rosną szybciej, są zbyt wybujałe w stosunku do
18-letnia blondynka w pończochach
Zrobili z jej dziurek hardkor
Nadia na przesłuchaniu

Report Page