Masuje żylastego rękami

Masuje żylastego rękami




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Masuje żylastego rękami
Obrazy Zdjęcia Ilustracje Grafiki wektorowe Wideo
Młoda kobieta masuje oczy, masuje je rękami. Fotografowanie na czerwonym tle. – Stockowy materiał wideo ...
© 2022 iStockphoto LP. Logo iStock jest znakiem towarowym firmy iStockphoto LP. Przeglądaj miliony zbiorów zdjęć, ilustracji i klipów wideo w najwyższej jakości.
The young woman's eyes hurt, she massages them with her hands. Shooting on a red background.



Sylvia Day - Cross 3 Wyznanie Crossa (+18)

Home
Sylvia Day - Cross 3 Wyznanie Crossa (+18)



Rozdział 1 Nowojorscy taksówkarze byli niesamowitym rodzajem ludzi – bez strachu i z nienaturalnym spokojem pędzili arteriami miasta i gwałtowanie skr...

Rozdział 1 Nowojorscy taksówkarze byli niesamowitym rodzajem ludzi – bez strachu i z nienaturalnym spokojem pędzili arteriami miasta i gwałtowanie skręcali w zatłoczone ulice. Aby chronić własne zdrowie psychiczne wolałam skupiać się na ekranie mojego smartphona niż na pędzących samochodach znajdujących się zaledwie kilka centymetrów ode mnie. Ilekroć popełniali przykuwający uwagę błąd, to cisnęłam prawą nogą w podłogę – moje ciało instynktownie próbowało wcisnąć hamulce. Ale chociaż raz nie potrzebowałam niczego co mogłoby rozpraszać moją uwagę. Cała byłam lepka od potu ponieważ wracałam z zajęć Krav Magi. Moje myśli ciągle krążyły wokół mężczyzny, którego tak kochałam i wokół tego, czego się dopuścił. Gideon Cross. Samo myślenie o nim wystarczyło, abym czuła ciepło przechodzące intensywnie przez moje ciało. W chwili kiedy zobaczyłam go pierwszy raz, dostrzegłam pięknego i niesamowicie olśniewającego zewnętrznie mężczyznę, a w środku tajemniczego i niebezpiecznego. Czułam przyciąganie pochodzące z faktu znalezienia mojej drugiej połówki. Potrzebowałam go tak samo bardzo jak potrzebowałam kolejnego uderzenia serca. Wystawił się na wielkie niebezpieczeństwo, ryzykując wszystkim – dla mnie. Dźwięk klaksonu sprowadził mnie z powrotem na ziemię. Spojrzałam przez szybę. Zobaczyłam wart milion dolarów uśmiech mojego współlokatora, który znajdował się na billboardzie z boku autobusu. Usta Cary’ego Taylora były kusząco wygięte. Autobus z jego zdjęciem blokował skrzyżowanie. Taksówkarz wielokrotnie uderzał w klakson, aby oczyścić drogę, jednak bez rezultatów. Billboard z Cary’m nie poruszył się podobnie jak ja. Opierał się bokiem, miał nagi tors i gołe stopy. Dżinsy, które miał na sobie były rozpięte, ukazując jego bieliznę i idealnie wyrzeźbione mięśnie brzucha. Jego ciemnobrązowe włosy były seksownie zmierzwione, a wzrok figlarny. Nagle uświadomiłam sobie, że będę musiała trzymać język za zębami odnośnie mojego strasznego sekretu przed najlepszym przyjacielem. Cary był dla mnie oparciem, głosem rozsądku, moim ulubionym ramieniem na którym mogłam się oprzeć w razie potrzeby, a także bratem. Nienawidziłam myśli o konieczności powstrzymywania się przed powiedzeniem mu tego co zrobił dla mnie Gideon. Rozpaczliwie potrzebowałam porozmawiać z kimś o tym coś się stało. Potrzebowałam, aby ktoś pomógł poukładać to wszystko w mojej głowie, ale wiedziałam, że nie mogę nigdy nikomu o tym powiedzieć. Nawet nasz terapeuta postępując etycznie i prawnie mógłby wyjawić komuś nasz sekret. Tęgi policjant w neonowej kamizelce pojawił się na drodze, aby zaprowadzić porządek. Nakazał autobusowi zjechać na odpowiedni pas. Pomachał rękę dając na nam przyzwolenie na ruszenie zanim światła zdążyły się zmienić. Oparłam się, objęłam dłońmi talię i zaczęłam się kołysać. Droga przez Piątą Aleję obok apartamentu Gideona do mojego na Upper West Side była krótka, ale czułam jakby trwała wieczność. Informacja którą podzieliła się ze mną, dosłownie kilka godzin temu, detektyw Shelley Graves diametralnie zmieniła moje życie. Zostałam również zmuszona do rezygnacji z osoby z którą pragnęłam być. Opuściłam Gideona ponieważ nie mogłam ufać motywom Graves. Być może powiedziała mi o swoim podejrzeniach, aby zobaczyć czy od razu pobiegnę do niego udowadniając tym samym, że jego zerwanie ze mną było jednym wielkim dobrze spreparowanym kłamstwem. Boże. Emocje szargały mną, czułam kołatanie serca. Gideon potrzebował mnie tak samo jak ja jego, jeśli nawet nie bardziej niż ja, gdy go opuściłam. Spustoszenie, które widziałam w jego oczach, kiedy drzwi windy zamykały się rozerwało mnie od środka. Gideon. Taksówka skręciła i zatrzymała się przed moim apartamentem. Nocny portier otworzył drzwi taksówki zanim zdążyłam powiedzieć kierowcy, aby zawrócił i zabrał mnie z powrotem. Parne sierpniowe powietrze uderzyło we mnie przepychając to chłodne pochodzące z klimatyzacji. – Dobry wieczór panno Tramell – powiedział portier na przywitanie dotykając opuszkami palców swojego kapelusza. Czekał cierpliwie, aż zapłacę. Gdy skończyłam to robić przyjęłam jego ofertę pomocy wyjścia z taksówki. Poczułam, że dyskretnie zerka na moją mokrą od łez twarz. Uśmiechnęłam się do niego udając, że wszystko jest w porządku w moim świecie. Wpadłam do holu i skierowałam się od razu w stronę windy, jednak zatrzymałam się na chwilę, aby pomachać personelowi. – Eva!

Obracając głowę ujrzałam smukłą brunetkę w stylowej spódnicy sięgając do stóp i bluzce, siedzącą w części wypoczynkowej holu. Jej ciemne włosy opadały grubymi falami na ramiona, a uśmiech zdobił pełne usta pomalowane różowym błyszczykiem. Zmarszczyłam brwi ponieważ nie rozpoznałam jej. – Tak? – odpowiedziałam ostrożnie. W jej ciemnych oczach był błysk, który postawił mnie do pionu. Bez względu na to jak beznadziejnie się czułam i prawdopodobnie wyglądałam, wyprostowałam się i zwróciłam się bezpośrednio do niej. – Deanna Johnson – powiedziała wyciągając do mnie dłoń z idealnym manicurem. – Dziennikarka pracująca na własny rachunek. Uniosłam brew. – Witam. Zaśmiała się. – Nie musisz być taka podejrzliwa. Po prostu chciałabym z tobą chwilę porozmawiać. Pracuję nad pewnym materiałem i potrzebuję twojej pomocy. – Nie obraź się ale nie sądzę żebym miała o czym z tobą rozmawiać. – Nawet o Gideonie Crossie? Włosy na karku stanęły mi dęba. – Zwłaszcza o nim. Jako jeden z dwudziestu pięciu najbogatszych ludzi na świecie, z imponującym portfolio na które składała się ilość nieruchomości przekraczająca ludzkie pojęcie, Gideon zawsze był newsem. Ale ostatnio plotka głosiła, że mnie rzucił i wrócił do swojej ex-narzeczonej. Deanna skrzyżowała ramiona, przez co uwypuklił się rowek między jej piersiami. Zauważyłam to ponieważ przyglądałam się jej z większą dokładnością, – No dalej – namawiała mnie. – Mogę trzymać twoje dane z daleka od tego artykułu, Eva. Nie użyję niczego przez co mogłabyś zostać zidentyfikowana. Masz szansę żeby się na nim zemścić. Poczułam ucisk w żołądku. Była tak bardzo w typie Gideona. Wysoka, szczupła, z ciemnymi włosami i złotą opalenizną. Całkowite przeciwieństwo mnie. – Naprawdę chcesz iść tą drogą? – zapytałam cicho, intuicyjnie pewna, że pieprzyła się z moim mężczyzną w przeszłości. – Nie jest kimś z kim chciałabym zadzierać. – Boisz się go? – wypaliła. – Bo ja nie. Jego kasa nie daje mu prawa do robienia wszystkiego czego do cholery chce. Wzięłam głęboki, powolny oddech przypominając sobie czas kiedy dr Terrence Lucas – ktoś, kto również nie zgadzał się z zachowaniem Gideona, powiedział mi coś bardzo podobnego. Teraz kiedy wiedziałam do czego jest zdolny i jak wiele może zrobić aby mnie chronić odpowiedziałam szczerze i bez zawahania. – Nie boję się go, ale nauczyłam się walczyć. Zwyczajne posuwania się do przodu jest najlepszą zemstą. Uniosła podbródek. – Nie każda z nas ma gwiazdę rocka czekająca na nią za kulisami. – Nieważne. Westchnęłam w duchu na jej wzmiankę o moim byłym. Brett Kline był liderem odnoszącego coraz większe sukcesy zespoły i najseksowniejszym facetem jakiego kiedykolwiek spotkałam. Jak Gideon, emanował seksapilem niczym uderzenie gorąca. Ale w przeciwieństwie do Gideona nie był miłością mojego życia. Nigdy nie zamierzałam ponownie wchodzić w bliższe relacje z Brettem.

– Posłuchaj – powiedział Deanna wyciągając z kieszeni spódnicy wizytówkę. – Wkrótce zrozumiesz zachowanie Gideona Crossa, który wykorzystał cię aby wzbudzić zazdrość w Corinne Giroux chcąc tym samym aby do niego wróciła. Kiedy poczujesz zapach kawy, zadzwoń do mnie. Będę czekać. Wzięłam od niej wizytówkę. – Dlaczego uważasz, że wiem coś czym warto byłoby się podzielić? Zacisnęła usta. – Ponieważ jakakolwiek była motywacja Crossa, aby się z tobą związać miałaś go. Oziębły facet roztopił się dla ciebie. – Możliwe, że tak było ale to już koniec. – Ale to nie oznacza, że czegoś nie wiesz Eva. Mogę powiedzieć ci co jest warte opublikowania. – Jaki jest twój punkt widzenia? Będę przeklęta jeśli będzie spokojnie siedzieć w czasie, gdy ktoś planuje atak na Gideona. Jeśli była tak zdeterminowana, aby zaszkodzić Gideonowi, to ja byłam na tyle zdeterminowana, aby ją powstrzymać. – Ten mężczyzna ma ciemną stronę. A czy nie każdy z nas ma ciemną stronę? Co ona wiedziała o Gideonie? Co jej powiedział w trakcie ich… związku? Jeśli była jedyna. Nie byłam pewna, czy kiedykolwiek dojdę do punktu, w którym będę mogła zwyczajnie myśleć o intymnych kontaktach Gideona z inną kobietą bez popadania w dziką zazdrość. – Dlaczego nie pójdziemy gdzieś aby porozmawiać? – namawiała mnie. Rzuciłam okiem na personel siedzący na recepcji, ale zachowywali się dobrze ignorując nas. Byłam emocjonalnym dnem, nie mogłam rozmawiać z Deanną, poza tym ciągle nie pozbierałam się jeszcze po rewelacjach, których dostarczyła mi detektyw Graves. – Może innym razem – odpowiedziałam pozostawiając otwartą opcję ponieważ chciałam mieć na nią oko. Jeden z członków personelu, wstał za biurka i podszedł do mnie jakby wyczuł mój niepokój. – Pani Johnson właśnie wychodzi – powiedziałam mu. Jeśli detektyw Graves nie mogła znaleźć nic, aby zaszufladkować Gideona z pewnością wścibska dziennikarka nie poradzi sobie w tej kwestii lepiej. Wiedziałam, że niektóre informacje mogły wypłynąć z policji, a także miałam świadomość, że często tak się działo. Mój tata Victor Reyes był policjantem więc coś o tym wiedziałam. Odwróciłam się w stronę wind. – Dobranoc Deanna. – Będę w pobliżu – odkrzyknęła do mnie. Weszłam do windy i wcisnęłam przycisk mojego piętra. Kiedy drzwi się zamknęły osunęłam się po poręczy na ziemię. Musiałam ostrzec Gideona, ale nie miałam jak się z nim skontaktować, aby nikt się o tym nie dowiedział. Czułam ból w klatce piersiowej. Nasz związek był tak popieprzony, że nawet nie mogliśmy się normalnie rozmawiać. Wysiadłam na moim piętrze i poszłam wprost do mieszkania, idąc przez przestronny salon, aby odłożyć moją torbę na jedno z barowych krzeseł w kuchni. Widok na Manhattan widoczny przez wielkie okna znajdujące się w moim salonie dołował mnie. Byłam zbyt wstrząśnięta, aby dbać oto gdzie jestem. Jedyną istotną dla mnie rzeczą był fakt, iż nie było ze mną Gideona. Gdy szłam korytarzem w stronę sypialni, słyszałam nastrojową muzykę dobiegająca z pokoju Cary’ego. Ktoś u niego był? Jeśli tak to kto? Mój najlepszy przyjaciel zdecydował się na pewnego rodzaju kombinacje dwóch związków. Spotykał się z pewną kobietą, która akceptowała taki związek i z

facetem, któremu taki układ kompletnie nie odpowiadał ponieważ nienawidził faktu, że Cary spotykał się z kimś innym. Idąc pod prysznic ściągałam z siebie ubrania i rozrzucałam je po podłodze w łazience. Podczas namydlania swojego ciała, nie mogłam nie przypomnieć sobie momentów, gdy Gideon robił to za mnie. Erotyczne kontakty napędzały nasze wzajemne pożądanie. Bardzo mi go brakowało. Potrzebowałam jego dotyku, pragnienia, miłości. Chęć zaspokojenia tych potrzeb mogłam porównać do uciążliwego głodu. Byłam przez to niespokojna i podenerwowana. Nie miałam pojęcia jak mogłabym zasnąć nie wiedząc, kiedy znowu będę miała okazję, aby porozmawiać z Gideonem. Było jeszcze tak wiele rzeczy do powiedzenia. Owinęłam się ręcznikiem i opuściłam łazienkę… Gideon stał przed zamkniętymi drzwiami mojej sypialni. Jego widok wywołał we mnie taką reakcję, którą porównywałam do fizycznego ciosu. Przestałam oddychać, a serce zamarło mi w ekscytującym rytmie. Moje ciało reagowało na jego widok silnym przypływem tęsknoty. Czułam jakby minęły lata od naszego ostatniego spotkania. Dałam mu klucze, ale on przecież i tak był właścicielem budynku. Dostanie się do mnie bez pozostawienia jakichkolwiek śladów, które mogłyby zostać odkryte, było zaletą… tak samo jak wtedy, gdy zrobił to aby dostać się do Nathana. – Przebywanie tutaj jest trochę niebezpieczne dla ciebie – zauważyłam. Nie powstrzymało mnie to od bycia podekscytowaną z tego powodu jego obecności. Pochłaniałam go wzrokiem, łapczywie przypatrywałam się jego barczystej posturze. Miał na sobie czarne dresowe spodnie i swoją ukochaną bluzę Columbia. To połączenie sprawiało, że wyglądał niczym dwudziestoośmioletni mężczyzna, którym niewątpliwie był, a nie jak bogaty potentat, którego znał cały świat. Czapkę Yankees założył nisko nad brwiami, ale cień padający na jego twarz i tak nie zmienił uderzającego błękitu jego oczu. Patrzył na mnie dzikim wzrokiem, a jego usta wygięły się w ponurą linię. – Nie mogę trzymać się z daleka od ciebie. Gideon Cross był nieprawdopodobnie wspaniałym mężczyzną, tak pięknym, że ludzie zatrzymywali się, aby móc na niego popatrzeć. Myślałam o nim jak o bogu seksu. Jego częste i bardzo entuzjastyczne ukazywanie sprawności w tej dziedzinie, utwierdzało mnie w tym przekonaniu, ale wiedziałam też, że miał inną stronę, taką jak moja: nieco zwichrowaną. Wszystko sprzysięgło się przeciwko nam. Wzięłam głęboki oddech. Moje ciało zdecydowanie reagowało na jego bliskość. Mimo, że stał kilka metrów ode mnie, to czułam silny pociąg seksualny, wręcz magnetyczne przyciąganie drugiej połówki mojej duszy. Tak było przecież między nami już od pierwszego spotkania, wywoływaliśmy potężne emocje. Pożądaliśmy siebie tak mocno, wzajemnie sobą urzeczeni, dopóki nie uświadomiliśmy sobie, że nie możemy bez siebie oddychać. Walczyłam z pragnieniem, aby rzucić się w jego ramiona, w to miejsce, w którym tak bardzo pragnęłam być. Ale on był zbyt spokojny, zbyt opanowany. Oczekiwałam od jego sygnału, zawołania. Boże, kochałam go tak bardzo. Zacisnął ręce w pięści po obu stronach swojego ciała. – Potrzebuję cię. Mój rdzeń zacisnął się w odpowiedzi na szorstkość jego głosu. – Nie musisz być aż taki szczęśliwy mówiąc te słowa – droczyłam się z nim tracąc oddech. Starałam się rozjaśnić jego nastrój, zanim to przejdzie na mnie. Kochałam go dziko i czule. Podeszłabym do niego, mogłam go dostać, ale to było... Czułam mrowienie na skórze i zaostrzenie chciwego wyczekiwania na jego dotyk. Obawiałam się, co mogłoby się stać, jeśli doszedłby we mnie z pełną siłą, podczas, gdy byłam tak bardzo spragniona jego ciała. Może w jakiś sposób udałoby się nam oderwać od siebie. – To mnie zabija – powiedział szorstko. – Życie bez ciebie. Tęsknię za tobą. Czuję jakby moje pieprzone zdrowie psychiczne zależało tylko od ciebie Evo. Chcesz, abym był zadowolony z takiego obrotu sprawy? Polizałam językiem suche usta. Warknął, co spowodowało przepływ dreszczy po moim ciele.

– No cóż… ja jestem zadowolona. Napięcie w jego postawie wyraźnie złagodniało. Musiał być bardzo zaniepokojony tym, jak mogłabym zareagować na to, co dla mnie zrobił. Jeśli mam być szczera, także byłam z tego powodu zaniepokojona. Czy moja wdzięczność oznaczała, że byłam bardziej pokręcona niż myślałam, że jestem? Przypomniałam sobie ręce mojego przyrodniego brata na swoim ciele… jego ciężar wgniatający mnie w materac… rozdzierający ból między nogami, kiedy wchodził we mnie ciągle i ciągle… Zadrżałam z odnowioną złością. Jeśli bycie zadowolonym z powodu tego, że ten skurwiel nie żyje, było jednoznaczne z tym, że oszalałam, to trudno, widocznie tak miało być. Gideon wziął głęboki oddech. Położył rękę na sercu i pocierał nią w tym miejscu, tak jakby go bolało. – Kocham cię – powiedziałam, czując w oczach pieczenie świeżych łez. – Kocham cię tak bardzo. –Aniołku – podszedł do mnie szybkim krokiem. Upuścił klucze na podłogę i dotknął dłońmi moje wilgotne włosy. Trząsł się, a ja płakałam przytłoczona świadomością jak bardzo go potrzebuję. Odchylił moją głowę pod takim kątem jakim chciał. Gideon przejął moje usta w palącym posiadaniu, smakował mnie wolnymi, głębokimi liźnięciami. Jego pasja i głód przechodziły przez moje zmysły. Jęknęłam, a moje dłonie wplątały się w jego bluzę. Odpowiedział jękiem, który przeszedł przeze mnie powodując stwardnienie moich sutków i gęsią skórkę na ciele. Wtapiałam się w niego. Rękoma ściągnęłam mu czapkę z głowy, dzięki czemu mogłam zatopić swoje palce w jego jedwabistych czarnych włosach. Popadłam w pocałunki, zostałam zmieciona przez jego cielesność. Zaczęłam szlochać. – Nie – odetchnął. Ujął moją szczękę i spojrzał mi w oczy. – Nawet nie wiesz jak niszczy mnie twój płacz. – To zbyt wiele – zadrżałam. Jego piękne oczy wyglądały na zmęczone, tak samo jak moje. Skinął ponuro głową. – Co ja zrobiłem… – Nie. Chodzi o to, jak się z tym czuję. Potarł swoim nosem o mój. Jego ręce przesuwały się wzdłuż moich nagich ramion – ręce, które sprawiały, że jeszcze bardziej kochałam jego dotyk. – Dziękuję – wyszeptałam. Zamknął oczy. – Boże, gdy opuściłaś mnie dzisiaj wieczorem… nie wiedziałem, czy wrócisz… gdybym cię stracił… – Potrzebuję cię Gideonie. – Nie przeproszę za to co zrobiłem ponieważ zrobiłbym to ponownie – przytulił mnie do siebie. – Wszystkie opcje zostały wykorzystane, zwiększone bezpieczeństwo, czujność… do końca twojego życia. Ale mimo to nie było żadnej gwarancji, że będziesz bezpieczna dopóki Nathan nie umrze. – Odseparowałeś mnie od siebie. Nie dopuszczałeś mnie do siebie. Ty i ja… – Na zawsze – położył palce na moich rozchylonych wargach.– To koniec Eva. Nie kłóćmy się o coś jeśli jest za późno, aby to zmienić. Odepchnęłam jego rękę. – Czy to koniec? Może teraz być razem czy musimy ukrywać nasz związek przed policją? Czy my w ogóle mamy jakieś związek? Gideon popatrzył na mnie, niczego nie ukrywał, pozwolił abym zobaczyła jego ból i strach. – Właśnie po to tu jestem aby cię o to zapytać. – Jeśli chodzi o mnie nigdy nie pozwolę ci odejść – powiedziałam stanowczo. – Nigdy.

Gideon sunął dłonią przez moje gardło do ramion pozostawiając na moim ciele płonący gorący ślad. – Potrzebuję czuć, że to prawda – powiedział cicho. – Obawiałem się, że będziesz się… bała, że będziesz bała się mnie. – Gideon, nie… – Nigdy cię nie skrzywdzę. Złapałam za sznurek jego spodni dresowych i pociągnęłam chociaż i tak się nie poruszył. – Wiem o tym. Fizycznie nie miałam wątpliwości, że zawsze będzie ostrożny w stosunku do mnie, ale emocjonalnie moja miłość została wykorzystana przeciwko mnie z niezwykłą precyzją. Miałam problemy z pogodzeniem zaufania wynikającego z świadomości Gideona z nieufnością, która pochodziła z zdruzgotanego serca, które ciągle do siebie dochodziło. – Naprawdę? – obserwował moją twarz aby zobaczyć to co nie zostało powiedziane. – Pozwolenie ci odejść zabiłoby mnie, ale nie skrzywdziłbym cię, aby zatrzymać cię przy sobie. – Nigdzie się nie wybieram. Odetchnął głośno. – Moi prawnicy będą jutro rozmawiać z policją, aby zorientować się jak wygląda sprawa. Przechyliłam głowę w tył i przycisnęłam moje usta delikatnie do jego. Oboje byliśmy uwikłani w zbrodnię, którą chcieliśmy ukryć. Skłamałabym jeśli pokusiłabym się o stwierdzenie, że mnie to poważnie nie martwiło. Mimo wszystko byłam córką policjanta, ale alternatywa była zbyt straszna, aby ją rozważać. – Muszę wiedzieć czy potrafisz żyć z tym co zrobiłem – powiedział cicho, owijając sobie moje włosy wokół palca. – Myślę, że tak a ty? Znalazł ponownie moje usta. – Mogę przetrwać cokolwiek jeśli mam ciebie. Sięgnęłam pod jego bluzę aby zobaczyć jego ciepłą, złotą skórę. Mięśnie miał twarde i idealnie wyrzeźbione. Jego ciało było uwodzicielskim i męskim dziełem sztuki. Polizałam mu usta. Zębami chwyciłam jego dolną wargę i delikatnie przygryzłam. Gideon jęknął. Dźwięk jego przyjemności był dla mnie istną pieszczotą. – Dotknij mnie – jego słowa były niczym rozkaz, ale mówił błagalnym tonem. Chwycił
Prywatny blowjob od niemieckiej studentki
Pieprz mnie na blacie!
Młody szef pierdoli doświadczoną sekretarkę

Report Page