Masażystka może wykonać swoją pracę
⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻
Masażystka może wykonać swoją pracę
Strona główna
Praca Ile zarabia masażysta
You have entered an incorrect email address!
Please enter your email address here
Polskie piwo cieszy się doskonałą sławą na całym świecie. Nic więc dziwnego, że na krajowym rynku nieustannie...
Niewymuszona elegancja, zarówno w klasycznym, jak i sportowym stylu? Takimi słowami można określić garderobę VIP. Modele przeznaczone...
Zastanawiasz się, co wybrać – ofertę na kartę czy abonament? Nie ma jednej, prostej odpowiedzi ‒ każde...
Aktywność fizyczna jest jednym z najważniejszych elementów prozdrowotnego stylu życia. Już od ponad pół wieku lekarze sportowi,...
Lifestyle 23 czerwca 2022
Lifestyle 30 kwietnia 2022
Zakupy 8 lipca 2021
Lifestyle 15 lutego 2018
W dzisiejszych czasach, kiedy większość z nas ma stresującą pracę, a także inne troski, najlepszym wyjściem byłby regularny masaż. Masaże relaksacyjne z roku na rok zdobywają popularność. Oczywiście nadal bardzo popularne są masaże lecznicze. O masażach relaksacyjnych i leczniczych, zarobkach masażystów, a także innych ciekawostkach związanych z masażem poniżej.
Profesjonalni masażyści, to przeważnie fizjoterapeuci, ale nie zawsze. Fizjoterapeuta jest jednym z najpopularniejszych w Polsce zawodów medycznych. Jeżeli chcesz zostać profesjonalnym masażystą musisz ukończyć studia z zakresu fizjoterapii albo rehabilitacji ruchowej. Oczywiście istnieją także masażyści, którzy nie ukończyli studiów medycznych, ale tacy masażyści zajmują się przeważnie wszelkiego rodzaju masażem relaksacyjnym.
Zapewne zastanawiasz się teraz, ile zarabia masażysta i czy opłaca się kształcić w tym kierunku? Masażyści zarabiają bardzo zróżnicowanie. Ma to związek z tym jaki masaż wykonują, a także czy wykonują zabiegi prywatnie, w klinikach, spa czy przychodniach medycznych. Ile zarabia masażysta w Twoim mieście? To zależy jaki masaż wykonuje, a także ilu ma klientów.
Pamiętaj, że masażysta musi być człowiekiem silnym, a zarazem odpornym na stres i bardzo cierpliwym. Swoją pracę wykonuje głównie rękoma. Obsługuje różnych ludzi, często cierpiących i sfrustrowanych swoim bólem. Masażysta często rozmawia ze swoimi klientami, więc dobrze by było także, aby lubił rozmawiać i sprawiał sympatyczne wrażenie, ale to oczywiście tylko dodatkowe cechy. Najważniejsze, aby był silny i dobrze masował.
Jeżeli zastanawiasz się ile zarabia masażysta, to powinieneś poczytać różne zestawienia zarobków różnych zawodów. Czasami masażyści i fizjoterapeuci są kwalifikowani jako osobne zawody. Jednak przeważnie znajdziesz informacje ile zarabia masażysta i fizjoterapeuta w jednym artykule i zestawieniu.
Pamiętaj, że w dobrym masażu leczniczym najważniejsza jest odpowiednia praca Twoich tkanek, a także odpowiednie ich odkształcanie za sprawą prawidłowych ruchów rąk masażysty. Masaż leczniczy często jest zapisywany przez lekarzy dla pacjentów z wszelkiego rodzaju kontuzjami i schorzeniami. Często tacy masażyści pracują w przychodniach i szpitalach. Zapewne zastanawiasz się, ile zarabia masażysta w przychodni. Uwarunkowane, to jest ilością godzin, a także umiejętności.
Bardzo szerokim i dużym rynkiem są wszelkiego rodzaju masaże relaksacyjne, czyli takie, które mają Ciebie odprężyć, odstresować albo zrelaksować. Od masaży klasycznych przez masaże wodne i kamieniami po masaże z igłami. Tak naprawdę z roku na rok przybywają nowe metody masażu, a raczej stare są modyfikowane, aby wyglądały na nowe metody. Wszelkiego rodzaju ośrodki i gabinety spa i masażu prześcigają się w swoich ofertach, a także cenach. Zapewne zastanawiasz się ile zarabia masażysta w spa? Zależy ilu pracowników ma takie spa i o jakim standardzie cenowym dane spa jest. Jeżeli masażysta jest specjalistą w mało znanym masażu, ale bardzo skutecznym może zarobić przyzwoite pieniądze.
Popularnością cieszą się także masaże z innych krajów, np. masaż tajski. Takie masaże można przeważnie wykonać w prywatnych gabinetach masażystów z całego. Jeżeli masażysta jest naprawdę dobry, to może zebrać spore grono stałych klientów. Ile zarabia masażysta mający prywatny gabinet? To tak naprawdę zależy od tego ile klientów przyjmie, a także jakie usługi oferuje.
Innymi masażami bardzo ważnymi dla społeczeństwa są masaże sportowe, czyli takie masaże, które rozgrzewają i przygotowują sportowców do startów. Sportowiec musi przechodzić szereg masażów, ponieważ jego ciało jest mocno eksploatowane poprzez liczne treningi. Jeżeli zastanawiasz się ile zarabia masażysta sportowy, to zależne jest z jakimi sportowcami pracuje i na jakim szczeblu ich kariery.
Pamiętaj, że zawód masażysty jest zawodem bardzo różnorodnym i zróżnicowanym. Dlatego nie można odpowiedzieć jednoznacznie ile zarabia masażysta, ponieważ zależy, to głównie od wykonanych masaży, a także ich rodzaju i jakości.
Jeżeli jednak nadal zastanawiasz się ile zarabia masażysta, to warto porozmawiać z jakimś masażystą na temat jego zarobków i pracy. Na pewno podzieli się swoimi doświadczeniami i ciekawymi historiami z pracy.
Skoro omówiliśmy już kim jest masażysta, a także na czym polega jego praca, a także ile zarabia masażysta oraz jakie są w ogóle masaże, to pora zapisać się na jakiś masaż. Najlepiej relaksacyjny i odprężający, aby odstresować się po ciężkim dniu.
Strona główna Różne Zawód – Masażystka zwierząt
Opublikowano 15 września, 2015
w Różne
Portal Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego
Korzystanie z pomocy rehabilitanta jest dość powszechne. Rzecz jest albo droga, albo też wymaga spędzenia długiego czasu w oczekiwaniu na zaleconą terapię, ale w końcu jakoś dajemy radę. Po serii zabiegów wracamy do zdrowia. Jaka to ulga, gdy znika ból, możemy znów normalnie poruszać rękami, nogami, nie strzyka nam w kręgosłupie, prawda? Znacie to Państwo z własnego doświadczenia.
A co zrobić, gdy Wasz ukochany pies czy kot doznał kontuzji, uległ wypadkowi, czy też z powodu wieku stracił nagle sprawność fizyczną i poruszanie się to dla niego kłopot okupowany bólem? Serce boli. Jemu, naszemu mniejszemu bratu, też przydałaby się taka pomoc, jak i nam ludziom. Ale czy to możliwe? Oczywiście.
Przedstawiam Państwu Magdalenę Rutkowską, która pomaga zwierzętom poprawić lub przywrócić ich sprawność i kondycję fizyczną.
Agnieszka Pelczarska : Kim jesteś z zawodu?
Magdalena Rutkowska: Zajmuję się masażem leczniczym zwierząt.
A. P.: Przyznasz, że to dość niespotykany zawód.
M. R.: To prawda, chociaż fizjoterapia zwierząt, w tym masaż, cieszy się coraz większą popularnością i zainteresowaniem, zarówno opiekunów czworonogów, jak i lekarzy weterynarii.
A. P.: Gdzie się kształciłaś i w jakim zakresie?
M. R.: Początkowo planowałam zajmować się ludźmi. Wtedy, ponad 15 lat temu wydawało mi się to jedynym sposobem na zdobycie dobrego zawodu, który w przyszłości miał mi zagwarantować odpowiednie zarobki. Miałam też łatwość komunikacji z ludźmi i zdolności manualne. Wybrałam więc Technikum Masażu Leczniczego w mojej rodzinnej Łodzi.
A. P.: Kształciłaś się na rehabilitanta ludzkiego. Jak zatem doszło do tego, że zapragnęłaś pracować ze zwierzętami, a nie z ludźmi?
M. R.: Zawsze kochałam zwierzęta i miałam z nimi nieprzeciętnie dobry kontakt. Oczywiście marzyłam o pracy z nimi, ale nie miałam żadnego pomysłu na to jak osoba niewidoma może takie marzenie zrealizować. W IV, przedostatniej klasie technikum dotarło do mnie, że nie chcę masować ludzi. Byłam w tym dobra, ale zwyczajnie mnie to nie kręciło, a uważam, że ten zawód powinien być wykonywany z pełnym zaangażowaniem, nie tylko na zasadzie „odwalenia roboty” i „zgarniania kasy”.
To był o bardzo nieprzyjemne odkrycie, a że chwilowo nie potrafiłam znaleźć rozwiązania, zwyczajnie się załamałam. Miałam nawet, chyba 2-miesięczną przerwę w nauce. Całe szczęście później zdążyłam wszystko nadrobić. Później, czyli kiedy nagle wymyśliłam sobie nowy zawód, masażystki zwierząt. Pełną parą wzięłam się do roboty, bo od tej chwili znowu zaczęło mi zależeć na zdobyciu dyplomu z jak najwyższą notą.
A. P.: A co na to nauczyciele, Twoi znajomi i przyjaciele? Jak odnosili się do Twojego pomysłu na życie?
M. R.: Z ciekawością, ale też i niepokojem, że zamiast iść sprawdzoną, utartą ścieżką zawodową, wymyśliłam coś szalonego, na co może w ogóle nie będzie zapotrzebowania. Wszyscy zastanawiali się, jak ja na chleb zarobię. W tym czasie nasza domowa spanielka doznała częściowego niedowładu i automatycznie stała się moją pierwszą pacjentką. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że chcąc pracować ze zwierzętami muszę zdobyć dodatkową wiedzę w zakresie ich anatomii, fizjologii, schorzeń itd. Zrobiłam rekonesans i wiedziałam już, że nie mam najmniejszej szansy na studia weterynaryjne, ponieważ jestem całkowicie niewidoma. Nie dałam się zniechęcić i jeszcze w czasie nauki w technikum pożyczałam, skanowałam i czytałam podręczniki weterynaryjne i zootechniczne. Jako przedmiot maturalny wybrałam też biologię, bo idealnie pasowała do moich planów na przyszłość.
A. P.: Skończyłaś szkołę – Technikum Masażu i co dalej?
M. R.: Wzięłam swój dyplom i poszłam do jednej z większych lecznic dla zwierząt w Łodzi. Powiedziałam właścicielowi, że chcę u nich pracować i proponuję żeby przyjął mnie na 3 miesiące wolontariatu. Był zaskoczony, ale zaryzykował i się zgodził.
Na początku obawiałam się trochę, czy nie wyjdę na tzw. głupa. Przecież nie jestem weterynarzem, dokształcałam się sama, miałam ogromny niedosyt wiedzy, mnóstwo pytań i wątpliwości, czy nie popełnię jakiegoś błędu i nie zaszkodzę zwierzakowi. Okazało się jednak, że efekty mojej pracy były wręcz zadziwiające. Już na sam początek dostałam pacjentów, których rokowania były niekorzystne. Takie wrzucenie mnie na głęboką wodę stresowało, ale i bardzo motywowało. Szybko pojawiły się pierwsze sukcesy, zwierzaki wracały do zdrowia i sprawności, a ja byłam zasypywana przez opiekunów prezentami i jeszcze przed upływem tych pierwotnie ustalonych trzech miesięcy zaczęłam normalnie zarabiać swoją pracą. Nadal dokształcałam się teoretycznie i praktycznie. Oczywiście musiałam dostosować sam masaż i ćwiczenia, zmodyfikować techniki i chwyty.
Ukończyłam również kilka dodatkowych kursów dla techników masażystów, bo zależało mi na poznaniu jak największej palety możliwości, które potem będę mogła zaadaptować do pracy ze zwierzętami. Tu muszę przyznać, że rozczarowało mnie trochę podejście typu: przyjdziesz na kurs, to się przekonasz, o co chodzi. Ja wcześniej chciałam wiedzieć, czy metoda wymaga interakcji z pacjentem, wydawania komend, uczenia specyficznych ruchów i innych rzeczy, o których z góry wiadomo, że po prostu nie mają zastosowania podczas zabiegów na zwierzętach. Po co mam marnować miejsce na kursie, czas wykładowcy, mój własny, i oczywiście pieniądze? Nie zawsze to dociera do organizatorów, a szkoda.
A. P.: Jak układała się Twoja współpraca z weterynarzami?
M. R.: Bardzo dobrze. Przecież wszystkim nam chodziło o to samo. O leczenie zwierzęcych pacjentów wszelkimi dostępnymi metodami.
Z lekarzami weterynarii miałam kontakt już wcześniej i to nie tylko, jako opiekunka domowych futrzaków. Dużej pomocy udzieliła mi Dorota Sumińska, która jeszcze przed ukończeniem przeze mnie szkoły średniej pomagała mi zdobywać potrzebną wiedzę weterynaryjną. Kiedy już rozpoczęłam pracę w zawodzie również udzielała mi wsparcia, a nawet gościła w u siebie, w domu pełnym zwierząt. Miałam także okazję współpracować z nią kilka razy w gabinecie i masować jej pacjentów. Jestem też bardzo zadowolona ze współpracy z lekarzami weterynarii z wielu lecznic w Łodzi i okolic. Niezależnie od lecznicy, w jakiej w danym czasie pracowałam, a to się zmieniało, odsyłali do mnie swoich pacjentów. Konsultowaliśmy poszczególne przypadki, wymienialiśmy się opiniami, ustalaliśmy wspólnie przebieg leczenia itd. Czemu mówię o tym w czasie przeszłym? Obecnie mieszkam w Irlandii Północnej, a tu poziom weterynarii jest ogólnie znacznie niższy niż w Polsce, a weterynarze niestety zamknięci na nowe rozwiązania. Za to ludzie zajmujący się bezdomnymi zwierzętami to grupa, z jaką tu najintensywniej współpracuję.
A. P.: Osoba niewidoma pracująca w zawodzie masażysty to nic nadzwyczajnego. To jeden z najbardziej dostępnych zawodów dla osób z dysfunkcją wzroku. W przychodniach czy szpitalach spotyka się osoby niewidome, pracujące w zawodzie masażysty czy fizjoterapeuty. Ale niewidomy masażysta zwierząt to coś nowego i rzadko spotykanego. Jak weterynarze odnosili się do Twojej niepełnosprawności i jak odnajdywałaś się w tym środowisku?
M. R.: Mój brak wzroku nie przeszkadzał pacjentom, więc koledzy i koleżanki z pracy też potraktowali to jak coś normalnego. Musieliśmy ustalić tylko kilka zasad, szczególnie dotyczących organizacji przestrzeni, bo lecznica potrafi w jednym momencie przekształcić się w istny labirynt, ze stosami worków karmy na środku, kontenerkami na zwierzęta “wyrastającymi” na drodze, mieszaniną ludzi, psów i kotów, wydawałoby się, że zajmujących całkowicie korytarz, którym akurat muszę przejść. To wszystko da się ogarnąć, a kiedy masuję czworonożnego pacjenta nie ma znaczenia czy widzę, czy nie. Znajomi weterynarze rozpowszechniają też znane masażystom informacje, że oczywiście nie ma to jak niewidomy masażysta, bo nikt inny nie ma takiego wyczucia itp. Może to i przesadzone, ale miłe.
A. P.: A opiekunowie zwierząt jak odnosili się do tego, że nie widzisz?
M. R.: Niektórzy dowiadywali się dopiero podczas drugiego lub trzeciego zabiegu. Miałam obczajone miejsce pracy, nie wszyscy wiedzieli wcześniej, że nie widzę i trudno im było to od razu wykryć. Dowiadywali się czasem w zabawny sposób, kiedy przynosili mi zdjęcie RTG, żebym rzuciła okiem lub nie pamiętając nazwiska weterynarza odsyłającego ich do mnie, zaczynali opisywać jak ów wygląda. Nigdy nikt nie próbował oszukać mnie przy płaceniu za zabieg, a z niektórymi klientami zaprzyjaźniłam się i utrzymujemy kontakt nawet teraz, kiedy jestem za granicą. Oczywiście tu również poznałam nowych zwierzolubów, z podobnym do mnie poziomem prozwierzęcego szaleństwa.
A. P.: Jak przebiega wizyta u masażysty?
M. R.: Pierwsza wizyta jest najtrudniejsza, bo zwierzak nie wie, co się będzie działo. Zawsze, z resztą podczas kolejnych zabiegów także, zaczynam od przywitania się z psem. Przyklękam przy nim, pozwalam się obwąchać, pozwiedzać pomieszczenie, oswoić się z nową sytuacją. Najważniejsze jest to, aby pacjent czuł się bezpiecznie, bo wtedy zaczyna fajnie współpracować. W tym samym czasie rozmawiam z opiekunem, robię wywiad, pytam o wiek, objawy, diagnozę weterynarza, historię leczenia psa lub kota itp. Potem diagnozuję pacjenta własnoręcznie. Jeśli kwalifikuje się do masażu, ustalamy szczegóły i rozpoczynamy terapię. Małe psy i koty masuję na stabilnym, dość wysokim stoliku, większe zwierzaki na podłodze, na sporym materacu, gdzie i opiekun może przysiąść podczas zabiegu.
A. P.: Podczas swojej pracy poznałaś wielu pacjentów, ale również ich opiekunów. Na czym polega i jak wygląda praca z opiekunem?
M. R.: Rola opiekuna jest tu bardzo istotna. To on zajmuje się zwierzęciem w domu i na spacerach. To on obserwuje zmiany, wykonuje zalecone przeze mnie ćwiczenia i najczęściej robi wszystko, co w jego mocy, aby zwierzak powrócił do zdrowia. Jestem pełna podziwu dla tych ludzi. Nawet, jeśli czasem są przewrażliwieni, reagują przesadnie, to podchodzę do tego z pełną wyrozumiałością. Fakt, przez to często daję się namówić do pracy w święta i o różnych porach dnia, ale bywa, że tylko tak możemy zorganizować zabieg, bo wiadomo, że ludzie też pracują, dojeżdżają do mnie z daleka i trzeba być w tej sytuacji elastycznym.
A. P.: Co powinno zaniepokoić opiekuna i skłonić do pomyślenia o rehabilitacji swojego zwierzaka?
M. R.: Jeśli ktoś zauważy, że zwierzę kuleje, na trudności z chodzeniem, wskakiwaniem do samochodu lub na kanapę, problem z chodzeniem po schodach, nienaturalną postawę ciała, np. garbi się i mocniej niż zwykle przenosi ciężar na przód ciała, ma zaburzenia równowagi i koordynacji ruchowej, to te objawy powinny zaniepokoić i skłonić do wizyty u weterynarza, bo mogą świadczyć o kłopotach ortopedycznych lub neurologicznych, a wtedy często istnieje możliwość pomocy poprzez rehabilitację.
A. P.: Magdo, opowiedz nam, proszę, coś o swoich pacjentach. Kogo miałaś w swoich rękach?
M. R.: W większości są to psy i koty, chociaż zdarzały się też tchórzofretki, króliki, świnki morskie, a ostatnio rozpoczęłam przygodę z masowaniem koni.
A. P.: Na co skarżą się Twoi pacjenci?
M. R.: Zwierzęta mają naturalną tendencje do ukrywania swojego cierpienia, słabości, niepełnosprawności. Dlatego właśnie warto być uważnym obserwatorem, wyczulonym na sygnały świadczące o tym, że nasze zwierzę coś boli, coś mu dolega. Tak jak my, zwierzęta są nękane przez różne schorzenia, choroby przewlekłe, zwyrodnieniowe, związane z wiekiem, trybem życia, uwarunkowane też przynależnością do danej rasy, jak skłonność do spondylozy u owczarków niemieckich czy dyskopatii u jamników. Otyłość też negatywnie wpływa na kondycję naszych pupili. Życie w mieście, bieganie po betonie, bez odpowiedniej amortyzacji dla stawów i śliskie podłogi w domach są kolejnymi zagrożeniami. Oczywiście bardzo ważna jest dieta zwierzęcia, dostosowana do jego wielkości, wieku, aktywności i tu nie opłaca się wybierać taniego jedzenia, chociaż często wcale nie musimy kupować weterynaryjnej karmy i pamiętajmy, że producenci też kombinują, zmieniając minimalnie skład pokarmu, umieszczając na opakowaniu śliczne zdjęcie pieska rasy, dla której to niby karma jest specjalnie przygotowana. Jeśli poczytamy skład, to może się okazać, iż różnica w cenie jest całkowicie niewspółmierna do różnicy w składzie karmy, jaką stosowaliśmy do tej pory, jeśli była odpowiednio dobrana. Wiem, rozgadałam się, ale to wszystko jest niesamowicie ważne, a dzięki stosowaniu zwykłej profilaktyki udaje się uniknąć wielu problemów.
A. P.: Jak pacjenci znoszą Twoje zabiegi?
M. R.: Z reguły bardzo dobrze. Najczęściej są wyluzowani, szczególnie, jeśli to już nie pierwszy zabieg i pacjent wie, czego się może spodziewać. Zdarzają się zwierzaki bardzo nerwowe, którym trudno wytrzymać nawet kilka minut i wiercą się podczas zabiegu, ale najczęściej przyzwyczajają się dość szybko. Przychodzą też zwierzaki, które od razu się układają i np. wyciągają do mnie bolącą łapę. Ludzie zwracają też uwagę na zrelaksowanie swoich zwierzaków, co nawet bywa utrwalane na zdjęciach. Zaskakująco grzeczne są też koty.
A. P.: Magdo, opowiedz nam coś o masażu. Jakie jest jego zastosowanie i skąd się wywodzi?
M. R.: Historii masażu, jako takiego, może tu nie będę przytaczać, ale masowanie zwierząt też nie jest całkowitą nowinką. Oczywiście w większości przypadków był on stosowany w celu polepszenia sprawności zwierząt pracujących (małpy zbierające orzechy z palm), sportowych (konie i psy wyścigowe oraz zaprzęgowe). Kiedyś modne było oklepywanie koni wierzchowych skórzanymi pasami, teraz praktycznie się od tego odeszło. Jeśli chodzi o masaż koni i psów to duże osiągnięcia ma tutaj Geary Whiting z Kalifornii. Stosuje on zabiegi na bazie Shiatsu. Popularny na świecie jest też T-touch, stworzony przez Lindę Tellington, ale wielu zwolenników tej metody sprowadza zabieg do pomiziania zwierzaka, czasem nawet nie ręką, ale np. piórkiem, więc jakoś nie budzi to mojego zaufania, jako masaż leczniczy, chociaż takie były za
Chcę Cię pieprzyć i Ty też chcesz mnie pieprzyć
Cheerleaderka
Mój pierwszy wielki czarny fiut