Mała robótka dla służącej

Mała robótka dla służącej




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Mała robótka dla służącej
It looks like you were misusing this feature by going too fast. You’ve been temporarily blocked from using it.

Выбрать язык русский азербайджанский аймара албанский амхарский английский арабский армянский ассамский африкаанс бамбара баскский белорусский бенгальский бирманский болгарский боснийский бходжпури валлийский венгерский вьетнамский гавайский галисийский греческий грузинский гуарани гуджарати датский догри зулу иврит игбо идиш илоканский индонезийский ирландский исландский испанский итальянский йоруба казахский каннада каталанский кечуа киргизский китайский (традиционный) китайский (упрощенный) конкани корейский корсиканский коса креольский (гаити) крио курдский (курманджи) курдский (сорани) кхмерский лаосский латинский латышский лингала литовский луганда люксембургский майтхили македонский малагасийский малайский малаялам мальдивский мальтийский маори маратхи мейтейлон (манипури) мизо монгольский немецкий непальский нидерландский норвежский ория оромо панджаби персидский португальский пушту руанда румынский самоанский санскрит себуанский сепеди сербский сесото сингальский синдхи словацкий словенский сомалийский суахили сунданский таджикский тайский тамильский татарский телугу тигринья тсонга турецкий туркменский узбекский уйгурский украинский урду филиппинский финский французский фризский хауса хинди хмонг хорватский чви чева чешский шведский шона шотландский (гэльский) эве эсперанто эстонский яванский японский

Copyright ©2009-2014 Robótki z Myszką. All Rights Reserved. Motyw Prosty. Obsługiwane przez usługę Blogger .

no, wszak mogło się skończyć na brutalnym słownictwie ;-)
Ależ ona jest BOSKA!!! Nie wyrównuj jej, a następnym razem nie zmieniaj kolejności! Jak ja podziwiam Twoje wyczucie stylu, to ojej :).
Anutku,nic wyrównywać nie planuję ;-). Zrobione, powieszone, koniec. A mój styl to jest taki właśnie, że ojej ;-).
O, temat mi bliski, bo od dawna gromadzę korki na tablicę korkową. Już jestem niedaleka celu. Twoja tablica prezentuje się bardzo ładnie, nie widać żadnych niedoskonałości. Ściskam mocno.
Dzięki, przy bliższych oględzinach tablica prezentuje się nieco niechlujnie, ale jak tak patrzę sobie bez okularów to jest prawie doskonała ;-). I na pewno lepsza od sklepowej. Pozdrawiam.M
Tablica jest super. Bardzo mi się podoba. Czy panowie, o których pisałaś to sąsiedzi albo ich goście? Strach mieszkać z takimi ludźmi. regian
Dzięki. Jeden pan to mieszkaniec, a drugi jakiś jego znajomek, zapewne w ten sposób podkreślał jakąś różnicę poglądów.Na szczęście całkiem niedawno się wyprowadził, teraz niestety będzie innym ludziom urozmaicał szarą codzienność. Działy się różne rzeczy, tablica to taki drobiażdżek, przynajmniej krew się nie lała.
A potrząsał ten pan tym panem solennie niejako przy okazji? Bo druga tak nie prędko może się nadarzyć z uwagi na brak korytarzowej tablicy:D
Sister, pan już nie zamieszkuje, ale dla sprawiedliwości wypowiedzi muszę dodać , że tablice odkupił był hi hi. Zapewne zobligowany przez właściciela mieszkania, który marne szczątki dowodu rzeczowego mógł sobie obejrzeć na zebraniu wspólnoty. Szkoda, że nie wykazał zainteresowania etiudą filmową bo pan z tablicą w charakterze kołnierza prezentował się nader interesująco. No jakżesz mogłoby się obejść bez potrząsania ???potrząsanie jest zazwyczaj nieodłącznym elementem walenia.
Wow! fantastyczna ! idealnie wkomponowała się w otoczenie. "Zew tworzenia" nie znosi odwlekania w czasie :) jest koncepcja , są chęci i materiały , czyli nadszedł odpowiedni czas . Mężowie po prostu nie lubią być zaskakiwani , oni lubią sprawę przemyśleć , skomplikować i najlepiej odwlec w czasie ... a może Jej przejdzie ? ale zazwyczaj nie przechodzi , więc trzeba skomentować ;-) Podziwiam wielkość korkowych zbiorów i oczywiście efekt końcowy. Twoi sąsiedzi Marysiu są bardzo "emocjonalni ' , walą kolegę tablicą po głowie , stawiają " nagrobki " motocyklom , no i preferują nieład nieartystyczny w otoczeniu ... oj dzieje się , dzieje . Pozdrawiam -Irena
Dzięki Irenko :-). Często tak mam niestety, że coś mi wpadnie do głowy i muszę już natychmiast. Równie często efekt końcowy jest daleki od zamierzonego, ale ile zadowolenia jak się uda :-). Korki wrzucałam do pudła co najmniej 10 lat. Przy przeprowadzce miałam wyrzucić, ale w końcu na coś się przydały. Jeszcze w starym mieszkaniu tablica miała być podwójnego przeznaczenia, czyli do pisania i przypinania. Na stryszku mało normalnych ścian jest i obwieszone różnościami, więc za bardzo wyboru nie miałam i musiała być wąska. A co do sąsiadów, cóż starają się zapewniać rozrywkę iście kabaretową. Nudno nie jest, chociaż osobiście wolę inny rodzaj kabaretu. Pozdrawiam. M
Witaj Marysiu! Zupełnie nie wiem, jak umknęły mi Twoje ostatnie posty.. Z przykrością wielką przeczytałam o zmaganiach z z NFZ (BRRRRRyyyy) i tym, co dzieje się w ogródku.. Tak mu kibicowałam, bo fajne rzeczy tam zrobiłaś!! Ech. Dziwni ludzie mieszkają w Twoim otoczeniu.. A NFZ... tu słów brakuje.. Bardzo ciepłe myśli posyłam i trzymam kciuki, żeby teraz było już tylko lepiej! A tablica cudna! U nas korki mieszkają na razie w szklanym słoju i ... Zobaczymy co z nimi będzie:)) Pozdrowienia serdeczne!
Dzięki Anex ;-). Korki w słoju same w sobie dobrze wyglądają. Na podwórkowe zmagania już zabrakło mi energii. Dzisiaj sąsiedzi od gruzu wreszcie wywieźli swoje dobro. Co do NFZ to zobaczymy, na razie czekam na odpowiedź z zagranicy. Ale coraz częściej dopada mnie zwątpienie bo koszt leczenia jest ogromny.
Od lat zbieram korki i w przeróżnych szklanych naczyniach rozstawiam po domu. Po co? Pewnie po nic, bo ładne, choć Małż twierdzi, że dokumentuję swoją zgubną uległość wobec nałogu ;))) Lubię ich kolor i kształt . Nigdy nie wiadomo kiedy spłynie na mnie inspiracja i nagła potrzeba przerobienia ich na coś równie ładnego jak Twoja tablica. Irena ma rację, mężczyźni nie lubią zaskoczeń, denerwuje ich wizja pracy, której nie mieli czasu "przetworzyć w sobie", ale na szczęście zawsze pomagają :))) Ogródka szkoda, ale głową muru nie przebijesz (nie byłoby tak łatwo jak panom sąsiadom z tablicą), niezwykle trudne sąsiedztwo Ci się trafiło... szkoda. Trzymam kciuki, żeby te najważniejsze sprawy się poukładały. Musi być dobrze!
Dzięki Miro za trzymanie kciuków :-). Zobaczymy jak będzie. W sobotę popracowałam na podwórku czyli powyrywałam trochę chwastów i padłam na twarz. Takie roboty póki co jeszcze nie dla mnie. Korki same w sobie ładne są i można gromadzić oczekując na natchnienie :-). Pozdrawiam. M

Kobietę z XIX wieku trudno sobie wyobrazić bez robótki w rękach. Naukę szycia od najmłodszego wieku – a potem nieustanne zajmowanie się tymże – uważano za niezmiernie istotną. Z jednej strony było oczywiste w czasach, kiedy znaczną część ubrań szyto i naprawiano w domu. Z drugiej – do szycia dodano całą ideologię. Trwały debaty, na ile jest ono kobiecie potrzebne, a na ile zabiera czas, który można by wykorzystać na rozwój umysłowy. Przytaczano argumenty rodzinne i patriotyczne. Dzielono też robótki na „właściwe” i „niewłaściwe” bądź „potrzebne” i „zbędne”.
Uważano wreszcie, że umiejętność szycia może w razie nieszczęścia zapewnić kobiecie utrzymanie, jednak okazało się to znacznym problemem.
Robótki zresztą nie ograniczały się do szycia. Każde pismo kobiece poświęcało kilka stron różnego rodzaju haftom, dzierganiu i wyrabianiu drobnych przedmiotów do domu lub do użytku osobistego za pomocą mniej lub bardziej niezwykłych technik. Im bardziej niepraktyczny i ozdobny charakter miała dana robótka, tym mniej podobała się zwolennikom praktycznej pracy.
Zdaniem mojem, wynikłem ze wszystkich spostrzeżeń jakie nad kobietą i życiem robiłam, edukacya dziewczęcia na najwyższą nawet skalę prowadzona i choćby przy objawianiu się bardzo wysokich zdolności umysłowych, roboty ręcznej z planu swego wykreślać nie powinna, bo jest z nią związane moralne przygotowanie kobiety do stanowiska, jakie w gospodarstwie rodzinnem zająć powinna. Wykształcenie umysłu jest dla niej niby tem, co nazywają humanitoria, to jest ogólnem wyrobieniem człowieka, cywilizacyą ludzką; konieczną zaś specyalnością kobiety, jej uzdolnieniem się praktycznem do przyszłego zawodu życia, jest przedewszystkiem przygotowanie się na matkę rodziny, na naczelniczkę domu. Toteż ta nawet, która upodobania do prac ręcznych w sobie nie ma, powinna je niejako wyrobić przez poczucie się do obowiązków w przyszłości ją czekających i rozsądna matka niech nigdy córce swojej przez lata, tak zwane nauki, kształcenia się, odwyknąć nie da od tego kobiecego zatrudnienia, z którem wiele ważnych i wiele doniosłych względów w przyszłości się łączy, niepostrzeżonemi na pierwszy rzut oka niteczkami.
 Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866
Kobieta dobra i rozumna nie powinna znudzić się nigdy nad koszulą którą szyje sobie lub komuś, ale ziewać może i niewątpliwie ziewać będzie nad poduszeczką do szpilek coraz to kunsztowniej wyszywaną; to co jej powiedzieć można i trzeba, dając jej w rękę kawał płótna na pierwszą, nie odnosi się pod żadnym względem do błyszczących paciorek drugiej, jakie licząc na miliony krzyżyków nizać trzeba z cierpliwością bramina, rachującego pacierze na pustyni.
 Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866
O ile mnie sympatycznie pociąga do siebie kobieta odważnie użyteczną robota dla rodziny i domu zajęta, o tyle ze smutnem politowaniem i wzgardliwym prawie uśmiechem patrzę na owe, tuż obok salonu paradnie ustawione krosna, przy których istota ludzka obdarowana na pracę życia przymiotami ducha bożego – myślą mogącą światy ogarniać, siły i czas marnie trawi, gust do pięknego maluczko zużywa, cierpliwość na atomy rozprasza.
 Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866
Jednem słowem nazywam robotą rzecz użyteczną po zrobieniu i dla tego nasze ręczne prace kobiece dzielę na robotę i zabawkę. Do pierwszej zaliczam naprzykład: uszycie koszuli, zrobienie pary pończoszek dziecinnych i wykonanie wszystkich tym podobnych przedmiotów do zakresu domowych zajęć kobiety należących. W rzędzie drugim mieszczę owe przeróżne robótki wytworne, igiełką czy szydełkiem wyrabiane z jedwabiu, włóczki czy bawełny; misterne arcydziełka cierpliwości, zręczności i nierzadko gustu takiego, że – aż go żal…
 Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866
Powtóre, robota ręczna odpowiada usposobieniu kobiety i pomaga jej dobrze niejednę chwilę w domu przepędzić; daje jej zatem to błogosławione zajęcie, które ją z domem jednym więcej węzłem wiąże, więc staje na drodze niebezpiecznemu, szczególniej dla mieszkanki miasta, nawyknięciu do włóczęgostwa. W miarę osobistości zwykło się ono przedzierzgiwać najrozmaiciej, to w pozory zapału religijnego, dobroczynności i manifestacje cnót przeróżnych, to w próżniacze wizyty, plotki, pielgrzymki od sklepu do sklepu, a w każdym razie, tak czy owak dla oczu ludzkich i sumienia własnego przybrane, jest ono zawsze w gruncie rzeczy grzesznem porzucaniem dzieci, zaniedbywaniem męża, opuszczaniem gospodarstwa, a wszystko razem najcięższą plagą rodziny.
Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866
Otóż zdaniem mojem igła, zanim jeszcze na karabinach pruskich zatkniętą została, była już dobrym narzędziem obrony przeciwko niejednemu wrogowi rodziny i kobieta najwyższego nawet wykształcenia umysłowego, jeżeli nie chce zrywać z kobiecą swoją naturą, niech się z roboty ręcznej nie wydziedzicza, a zabezpieczy się od niejednej chwili niezapełnionej, więc próżnią swoją otwierającej drzwi różnym gościom niepożądanym, a między niemi tym, którzy chrzczą się poetyczną z pozory nazwą nieokreślonej tęsknoty, smętnych zadumań a są po prostu nudą, napadającą nas niejednokrotnie w chwilach jakiegoś zmęczenia umysłowego, jakiejś czczości ducha, a choćby tylko rozdrażnienia nerwowego. Wtedy robota prosta a użyteczna jest lekarstwem najlepszem, które najpierw dobrze trzeźwi przez zetknięcie z rzeczywistością życia a potem daje myśli wypoczynek łagodny, umysłowemu zdrowiu kobiety potrzebny.
Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866
Ale jest tu jeszcze wzgląd ważniejszy, wzgląd powiedziałabym główny, a to że kobieta która umie zająć się szczerze robotą kobiecą, nie odrywa się nigdy od powszechności płci swojej, od społeczności kobiet siostrzanej, nie stawa więc dumnie a samotnie na tym gruncie neutralnym, który jest jakby kosmopolityzmem rodzajowym, nie zatraca zatem w sobie tych sympatycznych drgnień serdecznych, będących wspólnością uczuć, choćby nie zawsze pojęć – wspólnością miłości, węzłem serca jednego z serc tysiącem, pojmowaniem się wzajemnem, wzajemnem oddziaływaniem na siebie. Jestto jeszcze jakby zachowaniem sobie jednego z wdzięków niewieścich: trudno mi określić, ale ten powab, który dla Göthego miała Lota krająca podwieczorek rodzeństwu, ma dla mnie zawsze kobieta z spokojną usilnością zajęta robotą dla rodziny. Jest w niej wtedy oś doskonale niewieściego, co mnie pociąga i swoim miłosnym duchem, cichą siłą skromnego poświęcenia dobrze mi się przedstawia.
Maria Ilnicka, Roboty ręczne, w: „Bluszcz”, 1866
Roboty ręczne, znane pod pieszczotliwą nazwą „robótek” – są zwykle nie na wiele przydatnemi, a często kosztowniejszemi niż ładnemi fraszkami. Nie zawadzi jednak, gdy się niemi kobiety bogate dla rozrywki zajmują; często przy rozwiniętym smaku zdarzy im się utworzyć rzecz piękną, lecz dla niemajętnych są one stratę czasu i zbytkiem. Lepiej więc gdy zamiast złotego haftu, igiełka ich cerę na przenoszonej bieliźnie wykona.
Kalendarz dla gospodyń na r. zwyczajny 1867 , pod redakcją J. Dobieszewskiej, Warszawa 1866
W wychowaniu musi być bardzo uwzględniona korzyść, jaką dana ilość czasu przynieść może. Że w pracach powyższych zużycie czasu jest stosunkowo nieskończenie większe, niż osiągana korzyść; przeto oprócz szycia pięknego, ręcznego i na maszynie, robienia pończochy i kroju sukien, żadnych innych robót nie wprowadzałabym do wychowania dziewcząt; chyba że wychowanie ich wyłączałoby kształcenie umysłu i na przyszły zarobek ręczny liczyćby musiały. Dziewczęta uczące się, niech pająkom zostawią snucie pajęczyn, a w chwilach wolnych od pracy umysłowej niech raczej zajrzą do kuchni, gospodarstwa, ogrodu; niech coś uporządkują, ustawią, lub wreszcie niech na świeżem pobiegają powietrzu.
 Zofia Kowerska, O wychowaniu macierzyńskiem, Warszawa 1881
I wykwintne roboty są potrzebne i bardzo przyjemne, a każdej z nas wypadnie w życiu wykończyć coś zbytkowniejszego na upominek dla najbliższych osób, lub przyjaciół; lecz i tu zręczna kobieta powinna mieć tyle pomysłu i dobrego smaku by zapomocą wzorów sama coś wykonała i cieszyła się dziełem swej pracy a nie popisywała przemysłem specyalnych a pracowitych w tym względzie robotnic niemieckich.
Julia Selingerowa, Obowiązki kobiety każdego stanu w zakresie gospodarstwa domowego , Lwów 1882
Odważne powrócenie kobiety do dawniejszego sposobu prowadzenia spraw domu: podjęcie w rodzinach zarzuconej pracy ręcznej, a głównie szycie, przyrządzanie odzieży dzieci i kobiety, stanowiłoby nie tylko ważną rubrykę oszczędności, ale sprowadziłoby zwrot ku prostocie, przeciwstawiłoby się temu wykwintnemu wyszukaniu i zbytkowi, który dziś uboży rodziny moralnie i materyalnie. Przemysł produkować może doskonalej, ale rodzina produkuje taniej dla siebie.
 Maria Ilnicka, Nowa kwestya wychowawcza, Bluszcz, 1883
Ale przeciw robocie ręcznej kobiety występowano z zarzutem bardzo ważnym: jej wykształcenia umysłowego, rozwoju i rozszerzenia horyzontu jej myśli. Czy przecież jedno musi koniecznie znosić drugie? Mężczyzna kształci się i uczy ogólnie, choć w zakres tej jego nauki wchodzi zwykle pewna specyalność, która ma następnie podeprzeć jego pracę zawodową. Niemal dla ogółu kobiet pracą zawodową życia jest gospodarstwo, zajęcie u domowego ogniska i ztąd wychowanie kobiety nie może pominąć obojętnie względu na tę jej przyszłość – na obowiązki, które ją czekają, na to, co musi być razem podporą jej życia i życia powinnością.
(...)
Zatem roboty ręczne, które w tym przyszłym jej domu mieć będą znaczenie niemałe, muszą jej być nieobce, a nawet, jeżeli nie jest panią bardzo bogatą, jej trud własny powinien się tu znaleźć i grać rolę swoję. Święty Paweł napisał tę wielką dla próżniaków przestrogę: „Kto nie chce pracować, niech nie je…” otóż kobieta wiedzieć to powinna przy zawieraniu małżeństwa, że jeżeli mąż jej nie pracuje za domem, to ona powinna pracować w domu i pracą swoją do utrzymania rodzinnego się przyczyniać: jak może, czem może, ale jakośkolwiek, inaczej byłaby istotą nieuczciwą, obciążoną grzechem wielkim nieprawego wyzyskiwania drugiej istoty ludzkiej – byłaby w organizmie rodziny pasożytem.
 Maria Ilnicka, Nowa kwestya wychowawcza, Bluszcz, 1883
Z tym względem, nigdy z oczu nie spuszczonym, należy się matce chować córki, i dlatego samego roboty ręczne, jako jedna gałąź gospodarstwa domowego, powinny mieć w wychowaniu dziewczęcia miejsce należyte, to jest miejsce nie drążkowe, nie dodatkowe tylko, ale tak umierzone, aby młoda dziewczyna obznajomiła się ze wszystkiemi działami robót kobiecych: aby umiała szyć, krajać i znała wszystkie gałęzie robót, mające zaspakajać te potrzeby rodziny, którym ręka kobieca dostarczyć może. Wprawdzie istnieje pewien czas na wykształcenie umysłu najbardziej sposobny, czas nawet ze względów na materyalne koszta nauki, tak w wychowaniu szacowny, że roboty ręczne, muszą zostać usuniętemi na bok; ale chodzi o to, aby nigdy zupełnie z planu wykluczonemi nie były, nigdy w zaniedbanie zupełne nie poszły, bo odzwyczajane od nich dziewczę, z trudnością wkładać się do nich potem musi, musi nawet łamać się z niesmakiem pewnym, gdyż roboty ręczne, jak w ogóle wszystkie zajęcia mechaniczne, wymagają sobie tylko właściwego rodzaju cierpliwości i uwagi, która się musi wyrobić, niemal jako zdolność specyalna.
 Maria Ilnicka, Nowa kwestya wychowawcza, Bluszcz, 1883
Ale dotąd występowały głównie względy i obowiązki natury ekonomicznej: przecież roboty ręczne mają i swoję stronę moralnego znaczenia. Pomijając to nawet, co Palmgren nie bez słuszności pisze, że są szkołą doskonałej kobiecości, bo uczą systematyczności w rzeczach najdrobniejszych i tych rzeczy najdrobniejszych znaczenie wykazują, że wyrabiają cierpliwość, uwagę, łamią zbyteczną burzliwość charakteru i wyrabiają zamiłowania spokojne, domowe – bo to mniejwięcej powiedzieć można o każdem zajęciu pracowitem – roboty ręczne mają dla kobiety tę wagę, wielką, że są właśnie owem „zajęciem pracowitem” zgodnem z zawodową pracą jej życia – zgodnem z jej położeniem w rodzinie. Dobre zajęcie znaleźć, to wygrana wielka, rzecz ogromna dla wielkiej części takich ludzi, których twarda konieczność losu gwałtem nie wprzęga do jarzma pracy, niezbędnie na utrzymanie życia potrzebnej, i niech je ma każdy, miłe mu zajęcie takie, a świat o połowę lepszym, uczciwszym się stanie.
 Maria Ilnicka, Nowa kwestya wychowawcza, Bluszcz, 1883
Kobieta klas wyższych, na którą, jeżeli zamożną nie jest, ostatecznie mąż pracuje, której czasu, ani zarząd domu przy pomocy sług, ani wychowanie dzieci przy pomocy piastunek i nauczycielek w zupełności nie wyczerpuje i której czasu tego wiele swobodnych godzin pozostaje – kobieta ta ze względów moralnych potrzebuje zajęcia i to zajęcia takiego, któryby ją do siebie przez zamiłowanie ciągnęło, a któremu w każdym razie oddać-by się mogła z zadowoleniem pewnem, nie cierpiąc tej Syzyfowej męczarni nudów, która ciężko przed sobą toczony kamień czasu wciąż upadającym widzi i wciąż musi go popychać pod górę.
 Maria Ilnicka, Nowa kwestya wychowawcza, Bluszcz, 1883
Nieraz się słyszy zarzut, że kobiety tracą na tak zwane robótki niewieście zbyt wiele czasu, który możnaby korzystniej zużytkować; że roboty takie są rzeczą bezmyślną, zabijającą ducha i niegodną istoty z wyższym umysłem. Zapewne, że odkąd wynaleziono maszyny, które przez godzinę odrabiają to co dawniej wymagałoby pół dnia pracy, znaczenie igły w gospodarstwie domowem znacznie zmalało, nie idzie jednak za tem, żeby umiejętność obchodzenia się z nią była d
Chodź wyliż mamusi cipkę
Chodź wyliż mamusi cipkę
Związana i wyruchana przez dwóch mężczyzn

Report Page