Luci w swoim baldachimie

Luci w swoim baldachimie




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Luci w swoim baldachimie







Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje











Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Szkocki poeta Thomas Campbell to postać mało znana w naszym kraju. Jednak jego zasługi dla Polski są ogromne. Jak sam pisał "Los Polski nie daje mi spokoju ani w dzień, ani w nocy". W książce "Ania z Zielonego Wzgórza" autorstwa Lucy Maud Montgomery tytułowa bohaterka mówi: "Czy pani lubi takie wiersze, które przeszywają człowieka dreszczem wzdłuż krzyża? W wypisach na piątą klasę jest taki wiersz "Upadek Polski". Ileż on dreszczy wywołuje!". Autorem tego utworu jest szkocki poeta Thomas Campbell. Kiedy Polska została podzielona między trzech zaborców Campbell nie tylko słowem, ale i czynem pomagał naszym przodkom. Bardzo nim wstrząsnęła wieść o klęsce powstania listopadowego. Po upadku tego zrywu wielu Polaków było zmuszonych do emigracji, głównym kierunkiem była Europa Zachodnia, w tym Wielka Brytania. Campbell wspierał ich materialnie, a także udzielał im gościny w swoim domu. Założył Stowarzyszenie Literackie Przyjaciół Polski, któr


Legenda głosi, że w czasie, kiedy Polska zniknęła z mapy Europy, to na dworze sułtana zawsze stało puste krzesło czekające na polskiego ambasadora, a podczas prezentacji dyplomatów dworzanie niezmiennie recytowali formułkę: "Poseł Lechistanu jeszcze nie przybył". Stosunki dyplomatyczne Polska i Turcja utrzymują już od ponad 600 lat, ale nasze relacje były bardzo burzliwe. Rzeczpospolita prowadziła z Turcją liczne wojny na przełomie wieków i oba kraje były wielkimi wrogami. Jednak w czasie, kiedy ziemie Rzeczypospolitej zostały zagrabione przez trzy sąsiadujące z nami mocarstwa to właśnie Imperium Osmańskie było jedynym państwem, które oficjalnie nigdy nie uznało faktu zniknięcia Polski z mapy świata. Legenda głosi, że w czasie rozbiorów na dworze sułtana władca podczas prezentacji dyplomatów zadawał pytanie : "A gdzież to jest poseł z Lechistanu?". Na co dworzanie odpowiadali: "Poseł Lechistanu jeszcze nie przybył". Na polskiego ambasadora za


Prawda o zbrodni katyńskiej przez kilkadziesiąt lat była ukrywana. Jednak w końcu ujrzała światło dzienne i dziś zna ją każdy Polak. Do polskiej opinii publicznej coraz bardziej dociera prawda o ludobójstwie wołyńskim. Jednak mało kto wie o zbrodni, jakiej za przyzwoleniem Niemców dokonali Litwini w Ponarach pod Wilnem. Zamordowano tam 100 tysięcy ludzi, z czego zdecydowaną większość stanowili obywatele Rzeczpospolitej - Żydzi i Polacy. Ponary przed wojną były uroczą miejscowością wypoczynkową położoną zaledwie 9 kilometrów od Wilna. Tu posiadali swoje domy zamożniejsi wilnianie, a błogą ciszę przerywały czasami wystrzały pojedynkujących się dżentelmenów. Wypoczywający tu latem 1939 roku Polacy nie przypuszczali jak przerażającym miejscem już wkrótce staną się Ponary. Ramię w ramię z Rosjanami i Niemcami Wilno przed wojną uchodziło za miasto kipiące polskością. Według spisu z 1931 r. Polacy stanowili większość mieszkańców – aż 66 procent. Jednak pozostający w mniejszości


Autor obrazów motywu: Michael Elkan


Deutsch English español français italiano lietuvių polski русский українська
Potrzebujemy Twojej pomocy! Na stałe wspiera nas 429 czytelników i czytelniczek. Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 1000 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?
Dzisiaj aż 15 770 dzieciaków dzięki wsparciu osób takich jak Ty znajdzie darmowe książki na Wolnych Lekturach — dołącz do Przyjaciół Wolnych Lektur i zapewnij darmowy dostęp do książek milionom uczennic i uczniów dzisiaj i każdego dnia [kliknij, by dowiedzieć się więcej]
6461 darmowych utworów do których masz prawo
W raju są dwie diamentowe bramy i nad nimi sześćset tysięcy aniołów. Twarz każdego anioła...
W raju są dwie diamentowe bramy i nad nimi sześćset tysięcy aniołów. Twarz każdego anioła świeci jasnością klarownego nieba. Kiedy cadyk wstępuje do raju, zdejmuje z niego szaty, w których został pochowany w grobie, i nakładają na niego osiem nowych szat utkanych ze wspaniałości obłoków. Na głowę wkładają mu dwie korony. Jedną ze szlachetnych kamieni i pereł, drugą ze szczerego złota. Podają mu osiem wiązek mirtu i odśpiewują na jego cześć pochwalną pieśń:
Po skosztowaniu owocu z Drzewa Poznania Adam i Ewa usłyszeli rozlegający się w raju głos...
Po skosztowaniu owocu z Drzewa Poznania Adam i Ewa usłyszeli rozlegający się w raju głos Boga. Usłyszeli, jak drzewa szepczą:
Na tamtym świecie Bóg, oby był błogosławiony, będzie zasiadał w raju i siedzącym przed nim...
Na tamtym świecie Bóg, oby był błogosławiony, będzie zasiadał w raju i siedzącym przed nim cadykom będzie objaśniał Torę. Niebiańska Jego świta będzie stała. Słońce i planety po Jego prawicy, a księżyc i gwiazdy po Jego lewicy. Bóg wprowadzi cadyków w najgłębsze tajniki nowej Tory, którą nada przez Mesjasza. I zaraz, po tym jak skończy, Zerubawel ben Szealtiel wstanie i donośnym, słyszalnym na krańcach świata głosem odmówi słowa kadiszu — „Niech będzie wywyższone i uświęcone Imię Boga” — i wszyscy powiedzą „amen”.
A wszystkie zakątki raju wypełnione są niezliczoną ilością drzew. I najmniejsze tam drzewo przewyższa najpiękniejsze...
A wszystkie zakątki raju wypełnione są niezliczoną ilością drzew. I najmniejsze tam drzewo przewyższa najpiękniejsze i najlepsze drzewa wonności. I w każdym kącie stoją chóry niezliczonych aniołów i słodkim głosem śpiewają. W środku rośnie Drzewo Życia, które swoimi zwisającymi z góry gałęziami przykrywa cały raj. I zawiera w sobie to drzewo pięćset tysięcy smaków i zapachów. Nad drzewem płyną wspaniałe obłoki. Ze wszystkich czterech stron muskają je wietrzyki. I zapachy drzewa rozchodzą się od jednego krańca świata na drugi. W cieniu jego gałęzi siedzą uczeni w Piśmie i komentują Torę. I każdy z nich ma dwa baldachimy. Jeden z gwiazd i drugi ze słońca i księżyca. I między jednym baldachimem i drugim wisi utkana ze wspaniałości obłoków zasłona. I dalej w głębi rozpościera się plac Edenu, na którym znajduje się trzysta dziesięć światów. I wewnątrz zasiada siedem grup cadyków! Pierwsi to ci, którzy zginęli męczeńską śmiercią za wiarę, jak rabi Akiwa ze swoimi towarzyszami. Drudzy to ci, co utonęli w morzu. Trzecią grupę tworzy rabi Jochanan ze swoimi uczniami. Czwartą grupę tworzą ci, których zakrywa obłok. Piątą grupę cadyków tworzą ci, którzy się pokajali i odbyli pokutę. Szóstą — nieżonaci — cadycy, którzy nigdy nie zakosztowali smaku grzechu. Siódmą grupę tworzą biedacy, którzy znali się trochę na Torze i wykazali się ludzkimi odruchami. Wśród nich wszystkich siedzi Bóg, który objaśnia im tajemnice Tory. Oprócz tego wszystkiego cadyków czeka jeszcze wiele innych wspaniałości, o których przeciętny człowiek nie ma nawet wyobrażenia. O tym mówi prorok Izajasz:
Po wygnaniu Adama i Ewy z raju Pan Bóg zauważył, że odczuwają skruchę i przejmują...
Po wygnaniu Adama i Ewy z raju Pan Bóg zauważył, że odczuwają skruchę i przejmują się swoim wygnaniem. Ulitował się wtedy nad nimi i powiedział:
— Nieszczęsne moje dzieci, ukarałem was za grzech i wygnałem z raju, w którym żyliście bez trosk, w dostatku i dobrobycie. Teraz przyjdzie wam żyć w świecie pełnym zmartwień i nieszczęść, o którym nie mieliście pojęcia. Chcę jednak, abyście wiedzieli, że moja dobroć i miłość do was nie ustały. Wiem, że dotkną was różne kłopoty i nieszczęścia, które zatrują wam życie, i dlatego ofiaruję wam z mojej skarbnicy tę oto drogą perłę. Jest to łza. Kiedy dotknie was nieszczęście, będzie wam źle, serce przepełni ból, a dusza będzie w udręce, wtedy z waszych oczu wypłynie łza i od razu zrobi wam się lżej.
Kiedy Adam i Ewa usłyszeli słowa Najwyższego, z ich oczu polały się łzy. Stoczyły się po ich policzkach i spadły na ziemię.
I były to pierwsze łzy, które zrosiły ziemię. Te właśnie łzy Adam i Ewa przekazali w spadku swoim dzieciom i dzieciom ich dzieci. I od tego czasu, kiedy człowieka dotyka nieszczęście, kiedy boli go serce i kiedy na duszy robi mu się markotno, wypływają z jego oczu łzy i od razu robi mu się lżej.
Kiedy rabbi Josi ben Joezer przygotowywał się do przyjęcia śmierci, ogarnęła go nagle gwałtowna senność...
Kiedy rabbi Josi ben Joezer przygotowywał się do przyjęcia śmierci, ogarnęła go nagle gwałtowna senność. We śnie zobaczył, jak otwierają się przed nim bramy raju. W powietrzu unosiły się czyste dusze cadyków, które spokojnie wlatywały do środka raju. Twarz rabbiego Josiego ben Joezera rozjaśniła się. Stojący przed nim uczniowie zauważyli bijącą z jego twarzy jasność. Nie omieszkali jej skomentować: „Nasz rabbi widzi przed sobą Boskie obrazy. Dlatego twarz jego promienieje blaskiem radości. Nic innego, tylko tym można to sobie wytłumaczyć”.
W tej właśnie chwili rabbi Josi ben Joezer poczuł, że jego dusza oderwała się od ciała i ulatuje do raju. I kiedy dotarła do bramy raju, zobaczył łóżko, na którym spoczywała dusza tak kryształowo czysta, jakby dopiero co wyszła ze skarbca dusz… Świeciła i promieniała cudownym blaskiem.
Dusza Josiego zatrzymała się na chwilę, aż tamta wspaniała dusza wejdzie do raju. Wtedy rozległ się śpiew aniołów:
— Otwórzcie bramy, żeby mógł w nie wejść Jakum z Carorot.
Rabbi Josi ben Joezer obudził się ze snu i powiedział:
— O godzinę wcześniej przede mną dusza Jakuma z Carorot wstąpiła do raju.
— Coś ty najlepszego zrobił? Chcesz, żebyś na tamtym świecie miał mniej o jeden brylant niż...
— Coś ty najlepszego zrobił? Chcesz, żebyś na tamtym świecie miał mniej o jeden brylant niż twoi koledzy?
— Zwróć sklepikarzowi zakupione rzeczy i oddaj pieniądze temu, który ci je dał, a brylant zwróć Wielkiemu Panu w niebie.
Rabbi Szymon tak postąpił. Rabbi Hakadosz dowiedziawszy się o tym, zapałał gniewem. Polecił wezwać do siebie żonę rabbiego Szymona. Kiedy ta się zjawiła, zaczął ją strofować:
— Sprawiłaś swemu mężowi, człowiekowi ze wszech miar sprawiedliwemu, wielki ból i zmartwienie. Dlaczego to zrobiłaś?
— Chciałbyś — odpowiedziała żona — żeby w naszym ślubnym baldachimie na tamtym świecie był o jeden brylant mniej niż u pana i jego kolegów?
— A nawet gdyby w baldachimie zabrakło jednego brylantu, to myślisz, że nie potrafimy wystarać się o dołożenie drugiego?
— Rabbi! Na tym świecie spotkamy się, ale na tamtym być może nie zetkniemy się oko w oko. Czy sławny tannaita nie powiedział był, że każdy cadyk posiada w raju swoje mieszkanie?
Pewien uczeń rabbiego Szymona ben Jochaja wyjechał za granicę i dorobiwszy się tam wielkiego majątku...
Pewien uczeń rabbiego Szymona ben Jochaja wyjechał za granicę i dorobiwszy się tam wielkiego majątku, powrócił do kraju. Pozostali uczniowie, zazdroszcząc koledze majątku, postanowili również wyjechać za granicę, aby się tam wzbogacić. Rabbi Szymon dowiedziawszy się, że chcą opuścić rodzinny kraj, wyprowadził ich za miasto, na szeroko rozciągającą się równinę. Odmówił modlitwę, której zakończenie brzmiało: „Dolino! Dolino! Zapełnij się złotymi denarami”.
I w mgnieniu oka dolina zapełniła się złotymi denarami.
— Jeśli pragniecie złota — oświadczył rabbi Szymon — to bierzcie, ile chcecie, ale wiedzcie, że jeśli teraz weźmiecie je, pozbędziecie się waszego udziału na tamtym świecie, albowiem za studiowanie Tory otrzymuje się nagrodę tylko na tamtym świecie.
Jeden z podstawowych gatunków prozatorskich. Niewielki utwór narracyjny o prostej, zwykle jednowątkowej fabule i luźnej kompozycji. W przeciwieństwie do noweli, utworu o podobnym rozmiarze, budowa opowiadania nie jest tak zwarta, a konstrukcji nie ograniczają ścisłe reguły: mogą pojawiać się dygresje, epizody, postacie drugoplanowe, dialogi, opisy (np. miejsc, zjawisk, przeżyć) i partie refleksyjne. Jednak między wydarzeniami głównymi i mniej ważnymi zachodzą związki przyczynowo-skutkowe. Charakterystycznymi elementami kompozycji są: wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Osoba narratora (którego punkt widzenia określa zawartość treściową utworu) jest wyeksponowana; narracja może być prowadzona w pierwszej lub trzeciej osobie. Utwór nie posiada wyraźnej pointy, trzeba ją wydedukować z całościowego sensu opowiadania.
Wyróżnia się opowiadania odtwórcze (pisane na podstawie autentycznych wydarzeń lub jakiegoś utworu) oraz twórcze (oparte na wyobraźni autora). Źródła gatunku można wskazywać już w starożytności: opowiadanie rozwijało się np. na obrzeżu literatury historiograficznej, czerpało z form wypracowanych w kronikach, legendach, bylinach, żywotach świętych i in.

Jako mityczna kraina ładu, harmonii i pełni szczęścia umiejscawiana bywa w czasach przedhistorycznych (jak biblijny Eden ) lub choćby dawnych —jak złoty wiek . Jest miejscem nie tyle w przestrzeni , ile w historii , rodzajem marzenia , obiektem tęsknoty . Przebywanie w raju wiąże się z życiem w zgodzie z naturą (fantazmatyczną przestrzenią raju jest ogród ) oraz z wyeliminowaniem przemocy (ikonicznym obrazem jest tu spoczywający obok jagnięcia lew). Ludzie dokonują niekiedy wysiłków, by przywrócić na ziemi stan życia w raju, jednak prowadząca ku temu droga bywa naznaczona tak wielką przemocą i przelewem krwi, że doprowadza przez to do naruszenia ładu i ostatecznie usiłowania te nie mogą dojść do skutku (to jeden z paradoksów rewolucji wskazany w Nie-Boskiej komedii Z. Krasińskiego.
Zwykle jednozdaniowa, zwięzła wypowiedź sformułowana w sposób błyskotliwy, wyrażająca ogólną prawdę filozoficzną lub moralną, dotyczącą np. miłości, przyjaźni, życia, szczęścia czy śmierci. Aforyzm jest inaczej nazywany złotą myślą, sentencją, maksymą.
Łącząca fikcję z prawdą, nasycona cudownością, często oparta na wątkach ludowych opowieść prozą lub pieśń epicka o życiu świętego (hagiografia, żywoty świętych np. Legenda o świętym Aleksym ), czynach bohatera lub powstaniu miasta, czy państwa (podanie). Szczególną odmianę stanowi apokryf – ludowe dopowiedzenie historii biblijnych. Legenda, z łac. legere , oznacza „rzecz do czytania", jednak pierwotnie te dzieła anonimowych autorów krążyły w przekazie ustnym. Polskie legendy zapisali kronikarze (Gall Anonim, J. Długosz, Wincenty zw. Kadłubkiem).
Największy (70 t.) zbiór chrześc. legend religijnych: Acta sanctorum powst. 1643-1694, obecnie dostępny jest w internecie.
Polskim zbieraczem legend ludowych był Oskar Kolberg.


Wolne Lektury to projekt prowadzony przez fundację Nowoczesna Polska .
Reprodukcje cyfrowe wykonane przez Bibliotekę Narodową , Bibliotekę Śląską i Bibliotekę Elbląską z egzemplarzy pochodzących ze zbiorów BN, BŚ i BE.
Hosting: ICM .



Fundacja Nowoczesna Polska, 00-514 Warszawa, ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, tel: (22) 621-30-17, e-mail: fundacja@nowoczesnapolska.org.pl
Nowa strona biblioteki Wolne Lektury powstała dzięki środkom otrzymanym w ramach Programu Operacyjnego Fundusz Inicjatyw Obywatelskich, Senatu RP (zadanie realizowane w ramach zlecania przez Kancelarię Senatu zadań w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2011 r.) oraz Narodowego Instytutu Audiowizualnego w ramach programu Dziedzictwo Cyfrowe.

Od autora: PSYCHONAUTKA. Już od dawna planowałem wznowić „Psychonautkę” (NF 11/1997), jednak nie pasowała jak dotąd do żadnego z moich zbiorów opowiadań – nie weszła ostatecznie ani do „Szlaku cudów” (2006), ani do „Stroiciela ciszy” (2011). Teraz jest okazja, więc przypominam ją dzięki uprzejmości Katedry. A że jest to opowiadanie debiutanckie (nie licząc krótkich form w fanzinach), niech zostanie udostępnione na licencji Creative Commons. Myślę, że wizja katakumbowego chrześcijaństwa jest wciąż aktualna – i jako prognoza, i jako (niestety) teraźniejszość w wielu krajach, dlatego tekst nadal uważam za wart przypomnienia. Poza tym katakumby to dla wielu chrześcijan stan umysłu – wynikający ze zderzenia ewangelicznych ideałów z realiami „tego świata”. (WS)

Opowiadanie udostępniono na licencji:

Ściągnij opowiadanie: pdf , epub , mobi i doc

PETER GABRIEL-“FOURTEEN BLACK PAINTINGS”

Kobieta i mężczyzna trzymali się za ręce. Stali pod odra­paną ścianą na brudnym dziedzińcu, po kostki w mętnej wodzie, która miała zabarwić się krwią. Strzępy ubrań, przyklejone do wynędzniałych ciał, nie mogły ukryć roz­licznych ran. Ściana za plecami była dziurawa od poci­sków. Niebo zraszało ich pomyjami kwaśnego deszczu. A naprzeciw trwał pluton egzekucyjny — pięć zawodo­wych snajperek. Kobieta z mężczyzną patrzyli spoza hań­biących masek z ekotworzywa, udających rybie pyski, w czarne ślepia luf. Mieli zginąć i byli gotowi na śmierć. Carpe diem, memento mori: byli chrześcijanami.

Po tym, jak ujęto ich nieopodal strefy granicznej me­tra, ich los wypełnił się. Niewybaczalny błąd: nocowali poza obszarem macierzystej stacji. Nawet kobieta nie mogła liczyć na łaskę. Członkinie Senatu były nieprzejed­nane. Podmiotowość kobiety kończy się tam, gdzie zaczy­nają jej związki z chrześcijaństwem. Mężczyzna może być bezkarnie zabity; jeśli opuszcza teren Getta. Chrześcijan wolno torturować. Oto prawo obowiązujące na terenie Posenstadt.

Snajperki odbezpieczyły broń. Cóż mogli zrobić przez kilka sekund dzielących ich od rozstrzelania? Płakać, krzyczeć? Mogli też milczeć. Albo roześmiać się histerycz­nie. Padła komenda. Słyszeli ją dobrze. Bardzo mocno uścisnęli sobie dłonie.

- Viva Cristo Rey! - Czysty, zaskakująco silny głos, bez trudu wybił się ponad ulewę i zawodzenie wiatru.

Marian Łodyżka, lat trzydzieści cztery, kawaler dotknię­ty syndromem przedwczesnej starości, oglądał swoją za­padniętą twarz w kawałku potłuczonego szkła. W prowi­zorycznym zwierciadle był obcy człowiek. Pomarszczone ciało, nie nazbyt bystre spojrzenie... wszystko to zdążyło zobojętnieć Łodyżce. Ot, martwa skorupa, którą kiedyś zrzuci bez żalu. Penetrował odbicie, by sprawdzić, czy ,nie pojawiły się świństwa zwiastujące nową chorobę.

Za oknem lało. Łodyżka odkręcił rdzewiejący kurek nad brudnym zlewem, poczekał, aż spłyną nieczystości i wypłukał gardło, dolewając do słoika kapkę spirytusu. Szarym mydłem umył twarz, szyję i ramiona, następnie spryskał się tanim dezodorantem. Na tym kończyła się poranna toaleta Łodyżki. Nie golił się nigdy, mimo to zarost nie gościł na jego twarzy. Był hermafrodytą.

Przydziałowe mieszkanie, które otrzymał kilka lat te­mu, składało się z dwóch pokoi zarośniętych kurzem i pa­jęczyną. Ściany znaczyły smugi zielonkawych porostów.

Miał jeszcze rupieciarnię w małej przybudówce. Ale wszędzie pod ścianami piętrzyły się kartony i worki ze śmieciami. Podłoga była zeskorupiałym klepiskiem. Cza­sem, lecząc kaca lub będąc na narkotycznym głodzie, od­czuwał wszechobecny chaos toczący wszystko wokół - te ściany, te meble i okna, także jego samego. Entropiczna korozja przeistaczała Łodyżkę w szmacianą kukłę, żywą tylko dzięki instynktom. Zwłaszcza zaś instynktowi sa­mozachowawczemu. Może jedynie dla kwiatu, który pie­lęgnował w składzie, warto było żyć? Trudne pytania, trudne odpowiedzi.

Włożył do piecyka termowłókna i wstawił wodę na her­batę. Ze smutkiem spojrzał w stronę kranu. Piramida naczyń piętrzyła się w zlewie. Poskręcanymi od artretyzmu palcami wypłukał pękniętą szklankę i zapalił skręta z marihuaną. Wyjrzał na ulicę, lało jak z cebra. Smród spalin zalał mieszkanie duszną falą. Po asfaltowym chodniku przemykali przechodnie: każdy z parasolem z psycholuminatem. Pieprzony deszcz... Łodyżka nie pa­miętał, kiedy ładna pogoda nawiedziła ostatnio Posen­stadt. Rzygać się chce.

Zatrzasnął okiennice i zalał proszek wrzątkiem. Smak syntetycznej herbaty - środki antypłodnościowe stanow­czo psuły jej smak. Poranny posiłek był czynnością ta­śmową, a jednak istotną z punktu widzenia psychicznej higieny. Po śniadaniu jak zwykle ogarnął Łodyżkę lęk na myśl o czasie, jaki został
Dojrzała zabawia się palcami, kiedy mąż wyjeżdża
Młode ciałka amatorek
Xxx Seks - Lily Lane, Z Tatuażem

Report Page