Lodzik na przypale

Lodzik na przypale




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Lodzik na przypale


Email (Required)



Name (Required)



Website



No dobra, nadejszło RODO. I z tego powodu muszę Ci powiedzieć, że strona wykorzystuje cookies, czyli ciasteczka żeby coś tam robić, nie wiem za bardzo co, ale to się pasie na Twoich danych osobowych, bo ciasteczka to dane osobowe. Ni kuta nie wiem jakim cudem, ale ktoś wziął grubą kasę w Europarlamencie, żebym musiał Ci to napisać. To piszę.
Te ciasteczka są jeszcze wykorzystywane do "korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych", co też Ci muszę napisać.

Do tego jeśli mnie skomentujesz, to się okaże, że pod wpisem pojawi się Twój komentarz np. z adresem mailowym albo inną informacją - łaaa, ale jazda.

Szczegóły znajdują się w polityce prywatności, w która pewnie i tak nigdy nikt nie kliknie, ale ktoś wziął grubą kasę w Europarlamencie, żebym musiał ją napisać. To napisałem. Spoko, kocham ciastki, kocham Ciebie, klikam. Nope, wszystkie ciastki zeżrę sam Polityka prywatności
Jakiś czas temu, natchnię­ty tek­stem BEFORE I DIE … , któ­ry prze­czy­ta­łem u Kró­licz­ka Doświad­czal­ne­go posta­no­wi­łem popeł­nić wła­sny. Jest to lista rze­czy, marzeń i pla­nów, któ­re chciał­bym zro­bić, wyko­nać, prze­żyć zanim mi się zej­dzie z tego łez pado­łu. Są tam rze­czy waż­ne i mniej waż­ne, ory­gi­nal­ne i nie­ko­niecz­nie, trud­ne i kosz­tow­ne oraz takie, do któ­rych wystar­czy zale­d­wie tro­chę sil­nej woli. Ot, taka lista, któ­ra każ­dy powi­nien sobie zro­bić, bo kie­dy sobie jasno i wprost o marze­niach powie­my, to moż­na je zacząć trak­to­wać w kate­go­rii pla­nów, albo rze­czy do zro­bie­nia. Tak po pro­stu. Moja lista marzeń też powsta­ła – jed­no z nich (kon­kret­nie szko­le­nie strze­lec­kie) się speł­ni­ło dzię­ki MałejŻonce.
No wła­śnie, bo taka lista to dosko­na­ła ścią­gaw­ka dla Waszych bli­skich . Macie uro­dzi­ny, imie­ni­ny, jest rocz­ni­ca ślu­bu albo świę­to dysz­la i nie wia­do­mo do koń­ca, czy kolej­na para skar­pe­tek albo wypa­sio­ny kom­plet tłucz­ków do mię­sa to rze­czy­wi­ście pre­zent, z któ­re­go waż­na dla Was oso­ba się ucie­szy. A tak, rzut okiem na listę, na kon­to albo do port­fe­la i voilà – eve­ry­bo­dy poma­rań­cze i wszy­scy są szczęśliwi.
I moja kocha­na Pani Mat­ka wyka­zu­jąc się czuj­no­ścią, zer­k­nę­ła okiem na listę i zafun­do­wa­ła mi coś takie­go. Czy­li szko­le­nie strze­lec­kie. Takie z praw­dzi­wej bro­ni pal­nej. Basic Sho­oting Ope­ra­tor – Level 1 się nazy­wa. Ład­nie, nie?
Ja wiem, że z gro­upo­na korzy­sta­ją jedy­nie lemin­gi, ale to takie sym­pa­tycz­ne stworzonka.
Ponie­waż mamy XXIw., to ja już nie jestem leniem, tyl­ko pro­kra­sty­na­to­rem i to wca­le nie dla­te­go zosta­wi­łem wyko­rzy­sta­nie tego kupo­nu na ostat­nią chwi­lę, że jestem ole­wus, tyl­ko po pro­stu cho­ru­ję cięż­ko psy­chicz­nie i nie potra­fię robić nicze­go na czas. I tak, zamiast strze­lać sobie przy pięk­nej pogo­dzie i pod sierp­nio­wym sło­necz­kiem, musia­łem popy­lać na strzel­ni­cę do Dobro­mie­rza gdzie był i ten deszcz, i ten wiatr, bo zastał mnie listo­pad. Na kurs wbi­łem się w ostat­niej chwi­li – kupon pra­wie mi prze­padł, bo zgło­si­łem się dzień po dacie waż­no­ści, ale na szczę­ście mam cudow­ną Małą­Żon­kę, któ­ra wszyst­ko za mnie zała­twi­ła. I tak to wsia­dłem z same­go rań­ca w autko, żeby się o 9:00 zamel­do­wać na strzelnicy.
Nie­bo pła­cze rzew­ny­mi łza­mi, kie­dy widzi takie­go lamu­sa przed szko­le­niem dla twardzieli
Powiem szcze­re, że tro­chę mia­łem oba­wy. Jecha­łem sam, czy­li w nikim opar­cia, z wybi­tą jedyn­ką, czy­li wyglą­da­łem jak po nie­złej zady­mie, total­nie zie­lo­ny w kwe­stii strze­la­nia – dzi­wi­cie się, że było mi lek­ko nie­swo­jo? Spo­dzie­wa­łem się twar­dzie­li w mora­czach, któ­rzy nabo­je do magnum wcią­ga­ją nosem, a Ram­bo stóp ich nie­go­dzien cało­wać . Zupeł­nie nie­po­trzeb­nie – na szko­le­nie przy­je­cha­ła grup­ka kor­po-brzu­cha­czy (pew­nie infor­ma­ty­ków, mam do nich nosa, bo sam nim jak­by nie było jestem), paru hip­ste­rów w kolo­ro­wych czap­kach, a nawet deli­kat­ne dziew­cząt­ka w buci­kach na obca­sie i w mini. A wła­ści­wie w Mini. Coope­rze Mini.
Peł­ny prze­krój przez klien­tów GROUPONA . A w sumie to jed­nak nie, bo się ich potem wię­cej zjechało.
Strzel­ni­ca to też nie skrzy­żo­wa­nie Moga­di­szu z Bej­ru­tem , gdzie jeż­dżą czoł­gi i Roso­ma­ki, a nad gło­wa­mi prze­la­tu­ją Apa­che w szy­ku bojo­wym – spo­ro drzew, bud­ki, zada­sze­nia i ambo­ny do strze­la­nia. Taka sobie sie­lan­ka. Ba, w pew­nym momen­cie nawet prze­sta­ło padać. Na moment.
Na szczę­ście wstęp­ne szko­le­nie z obsłu­gi bro­ni, pod­sta­wo­wych zasad bez­pie­czeń­stwa, zapo­zna­nie się z instruk­to­ra­mi, odczy­ta­nie listy obec­no­ści oraz wszyst­kie waż­ne spra­wy odby­wa­ły się pod zada­szo­ną wia­tą, więc nie lało się na łeb. Głów­ny wódz szko­le­nia o wdzięcz­nym imie­niu Tade­usz to praw­dzi­wy spe­cja­li­sta w kwe­stii bro­ni oraz tego wszyst­kie­go , co widać na fil­mach z Jame­sem Bon­dem . A tak na poważ­nie – widać, że facet się po pro­stu na tym zna. Dodat­ko­wo widać, że chce nam część tej wie­dzy prze­ka­zać, oswo­ić z bro­nią , zrzu­cić z niej takie tro­chę tabu, z jakim powszech­nie się broń pal­na koja­rzy. Robi to na luzie, ale daje się wyczuć, że żad­na giwe­ra nie ma przed nim tajem­nic i dosko­na­le wie, co robi.
Od wszyst­kich instruk­to­rów biła taka aura, jaką roz­ta­cza­ją praw­dzi­wi pro­fe­sjo­na­li­ści – dosko­na­le zna­ją się na swo­jej robo­cie, ale jed­no­cze­śnie pod­cho­dzą do niej nor­mal­nie, po ludz­ku i bez jakiejś dziw­nej naboż­nej czci. Nie trzy­ma­ją za rącz­kę, ale jed­no­cze­śnie pil­nu­ją wszyst­kich, żeby się nie zda­rzy­ło jakieś nie­szczę­ście. Czy­li tro­chę na luzie, ale koniecz­na dys­cy­pli­na była. Do tego są nie­wy­sło­wie­nie cier­pli­wi, nawet kie­dy zmaj­stro­wa­łem coś przy kara­bi­nie i nie chciał przez chwi­lę strze­lać. Jed­nym sło­wem zna­ją się face­ci (i panie też) na swo­jej robo­cie. I rze­czy­wi­ście poka­zu­ją, że bro­ni nie ma się co bać, ale na pew­no nie moż­na do niej pod­cho­dzić lek­ko i niedbale.
Poczy­ta­łem tro­chę info na ich stro­nie, pogrze­ba­łem w necie i to wra­że­nie oka­za­ło się świę­tą praw­dą – Tade­usz to rze­czy­wi­ście twar­dziel i w każ­dym calu zawo­do­wiec. Były koman­dos, instruk­tor Kra­vMa­gi o jed­nym z naj­wyż­szych stop­ni, spe­cja­li­sta od samo­obro­ny, ochro­ny VIPów, szko­le­nio­wiec poli­cyj­nych AT czy woj­sko­wych spe­cjal­sów. Facho­wiec, po pro­stu. Nie odnio­słem ani przez moment wra­że­nia, żeby się wywyż­szał, trak­to­wał cie­nia­sów, któ­rzy przed nim sie­dzie­li jak… cie­nia­sów. Ten gość nas chciał nauczyć tego, jak postę­po­wać z bro­nią. Jak z narzę­dziem, któ­re rów­nie dobrze może być zabój­cze, jak i uży­tecz­ne . Zwłasz­cza w świe­tle ostat­nich wyda­rzeń (szko­le­nie było przed zama­cha­mi w Pary­żu) wyda­je mi się, że ma to bar­dzo głę­bo­ki sens. Nie wiem jesz­cze, czy łyk­ną­łem bak­cy­la, ale coś tak jakoś czu­ję. Ale do adremu.
Podzie­li­li nas na trzy grup­ki i każ­da grup­ka poszła sobie postrze­lać z cze­go inne­go. Były kara­bi­ny snaj­per­skie, pisto­le­ty Glock, oraz trze­cia gru­pa wali­ła z kała­cha, strzel­by gład­ko­lu­fo­wej oraz Magnum. Ja tra­fi­łem na pierw­szy ogień do snaj­pe­rek. Krót­kie szko­le­nie, roz­da­nie amu­ni­cji i zaty­czek do uszu, potem kla­pen dupen przy kara­bi­nie, WŁASNORĘCZNIE ładu­je­my i strzał.
One shot – one dead… Pod warun­kiem, że tra­fisz w ogó­le w tarczę…
Jeśli gra­li­ście w jaką­kol­wiek strze­lan­kę to wie­cie, że snaj­per­ki są tam bar­dzo wdzięcz­nym narzę­dziem mor­du – kółecz­kiem mysz­ki zbli­ża­my, potem KLIK i kole­sia nie ma. W rze­czy­wi­sto­ści to dużo trud­niej­sze – nie­któ­rym nie wycho­dzi­ło nawet tra­fia­nie w tar­czę. Tutaj chy­ba strze­la­ło mi się naj­trud­niej. Ponie­waż byłem sam, to nie­ste­ty nie mam zdję­cia, na któ­rym jak ten Chuck Nor­ris trzy­mam w czu­łym uści­sku jakąś giwe­rę, albo z niej wła­śnie roz­wa­lam tar­czę i dla­te­go uwiecz­niam innych uczest­ni­ków szko­le­nia (nie mam zgo­dy na wyko­rzy­sta­nie wize­run­ku, więc nie poka­zu­ję twarzy).
To nie ja – ja mam tro­chę wię­cej wło­sów. Przy­naj­mniej na razie
Jako wisien­ka na tor­cie była snaj­per­ska giwe­ra spe­cjal­na, czy­li Kara­bin Bar­rett M82 , z któ­rej moż­na było sobie strze­lić za dopła­tą. To tak w zasa­dzie małe dział­ko – wg cio­ci Wiki­pe­dii, Bar­rett słu­ży m.in. do “uniesz­ko­dli­wia­nia lek­ko opan­ce­rzo­nych pojaz­dów w odle­gło­ści do 1200 m” . To z tego cudeń­ka zano­to­wa­no naj­dal­sze potwier­dzo­ne tra­fie­nie, wyno­szą­ce 2815 metrów. Robi wra­że­nie, nie?
Takie maleń­stwo do roz­wa­la­nia czołgów
Zdję­cia mojej tar­czy nie będzie, bo na szczę­ście zmo­kła. Potem potup­ta­li­śmy na Gloc­ki. Zno­wu – krót­kie szko­le­nie, roz­da­nie amu­ni­cji, łado­wa­nie maga­zyn­ka i leci­my z kok­sem. Seria w kla­tę, seria w brzuch, seria w głowę.
Woda mu nie­strasz­na – GLOCK we wła­snej osobie.
25 sztuk. Niby spo­ro, ale jakoś szyb­ko się kończy
Nie tyl­ko ja tutaj krę­cę dokument
Podob­no naj­waż­niej­sze to sku­pić ogień w jed­nym punk­cie celu. Chy­ba mi się udało…
OK , postrze­la­li z pisto­le­tów, czas tro­chę posza­leć. Przed Pań­stwem to, co tygry­ski lubią naj­bar­dziej, czy­li Kałach, Magnum i śru­tów­ka. Mniam. Tra­dy­cyj­nie – roz­da­nie amu­ni­cji, wła­sno­ręcz­ne łado­wa­nie, krót­ki instruk­taż i walimy.
We wszyst­kich strze­lan­kach z tego się robią naj­efek­tow­niej­sze dziury
Naj­po­pu­lar­niej­szy kara­bin świa­ta czy­li AK-47 zwa­ny pospo­li­cie KAŁACHEM spra­wia rado­chę jak np. lodzik. Taki w upal­ny dzień…
Brud­ny Har­ry strze­lał z cze­goś podob­ne­go, taka nazwa do lodów podob­na… Algi­da? Co ja z tymi lodami…
Z tego się robi chy­ba obrzy­ny. I mie­lon­kę. Jak się trafi.
Tu już była czy­sta fraj­da i rado­cha, bo nie dało się nie tra­fić w tar­czę. Zresz­tą – nawet nikt nie sta­rał się tra­fiać na punk­ty. Wali­my w tar­cze, bo to faj­ne jest. A one tak smęt­nie zwisają.
Pier­wot­nie tutaj było jaj­car­skie pod­su­mo­wa­nie, jaka to faj­na zaba­wa takie strze­la­nie i spo­sób na roz­ryw­kę. Ale po ostat­nich wyda­rze­niach we Fran­cji wywa­li­łem tam­te aka­pi­ty. Nie wiem, czy powszech­ny dostęp do bro­ni pal­nej to dobra czy zła rzecz, ale jed­no wiem na pew­no – w razie cze­go dobrze jed­nak umieć z niej skorzystać.
I oby nigdy nie było tak, że będę musiał z niej sko­rzy­stać ina­czej, niż dla spor­tu czy rozrywki.
PS . Nie piszę dokład­nie, jak się nazy­wa fir­ma szko­lą­ca, bo mi za rekla­mę nie pła­cą. Ale jeśli ktoś jest zain­te­re­so­wa­ny, to chęt­nie na pri­va wyślę wszyst­kie namia­ry, bo to napraw­dę pro­fe­sjo­na­li­ści i robią dosko­na­łą robotę.
Mąż, ojciec i projektant wnętrz. Fotograf-amator i wannabe bloger. Właściciel niewyparzonego jęzora i poczucia humoru w stylu noir. No i na wieczystej diecie...
Please go to the Instagram Feed settings page to create a feed.


Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies . Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
 






Zarejestruj się





Zaloguj się





do kasy


suma:
0,00 zł








FULLPRINT








BEZ RĘKAWÓW








KRÓTKI RĘKAW








DŁUGI RĘKAW








LEGGINSY








SPÓDNICZKI








SZORTY












FULLPRINT








BEZ RĘKAWÓW








KRÓTKI REKAW








DŁUGI RĘKAW








LEGGINSY








SZORTY












Kalendarze








KIJE, RAKI i CZOŁÓWKI








CZAPKI








OPASKI, CHUSTY I RĘKAWKI








LANS BIEGOWY








PLECAKI I PASY








MASKI








BONY PREZENTOWE





Szczęściarz posuwa krągłe gwiazdy porno
Brazzers Abella Danger – Abella Bets Her Butt
Rżnięcie Staci Silverstone

Report Page