Latynoskie kusicielki

Latynoskie kusicielki




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Latynoskie kusicielki




Autor:

Agata Jałowiecka
|

Styczeń 31, 2000







Wydanie:
5/2000



Kategorie:
Kultura

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy Anuluj pisanie odpowiedzi








To był rząd jedności narodowej

  Wrzesień 12, 2022




Niezagojona rana Osmańczyka

  Sierpień 22, 2022




Internowanie „czerwonych” Hiszpanów

  Sierpień 22, 2022




Czekaj, trwa ładowanie!
To może potrwać sekundę lub dwie.


Strona internetowa tygodnikprzeglad.pl korzysta z plików cookie w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu. Szczegółowe informacje znajdziesz w polityce prywatności. Akceptuj Czytaj więcej
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the ...

Wpis nie został wysłany - sprawdź swój adres email!

Email check failed, please try again

Sorry, your blog cannot share posts by email.
Dziecko Rosemary dorosło i wygląda tak jak my
W najnowszym filmie Romana Po­lańskiego “Dziewiąte wrota” wysłanniczka diabła, grana przez piękną Emmanuelle Seigner, nosi sfatygowane adidasy, dżinsy i workowatą kurtkę. Ma dyskretny makijaż, ale jest zawsze rozczochrana, włosy przeczesuje palcami i wiąże sobie kucyk, nie patrząc w lustro. Prezentuje ostentacyjny luz i modę w stylu unisex, tak jak setki studen­tów na całym świecie. Nie wyróżnia się w tłumie, nie ma demonicznego wyglą­du kobiety wampa. Wręcz przeciwnie: ma jasne włosy i uroczy uśmiech, jest całkiem zwyczajna, taka jak dziewczy­ny widziane codziennie na ulicy.
Nie jesteśmy przyzwyczajeni do ta­kiego wizerunku diabelskiej kusicielki.
I zdaje się, że właśnie o to chodziło re­żyserowi. Kusicielka bowiem dostoso­wuje swój wizerunek do gustu tego, ko­go ściga. Upodabnia się do swoich ofiar. W tym przypadku jej ofiarą jest młody bibliofil i biznesmen, Dean Cor­so (Johnny Depp), specjalizujący się w wyszukiwaniu rzadkich starodru­ków, za które bogaci kolekcjonerzy są gotowi zapłacić każdą cenę. Corso mówi o sobie, że jest człowiekiem do wynajęcia, pracuje dla tego, kto więcej mu zapłaci. Naiwnych klientów oszu­kuje, gdyż twierdzi, że ten ma rację, kto ma pieniądze. Corso wierzy jedynie w potęgę pieniądza, nie szatana. Jest cynicznym spryciarzem i chciwcem, lecz udaje abnegata, “luzaka”. To właśnie do niego dopasowuje swój wizeru­nek wysłanniczka szatana. Kusi go na jego miarę, łudzi obietnicą potęgi, wła­dzy nad ludźmi.
Równie banalny jest inny diabeł, jaki ostatnio gościł na ekranie. W amerykań­skim thrillerze “Adwokat diabła” szatan – grany przez Ala Pacino – przybiera po­stać współczesnego człowieka sukcesu. Jest szefem potężnej finansowej korpo­racji, bardzo wpływowym. Ubiera się elegancko, ma dobre maniery i szeroki gest. Imponuje ludziom, którzy się z nim stykają. Szykowny diabeł Pacino kusi początkującego adwokata (Keanu Reaves) swoim przykładem – wizją ka­riery, luksusu, pięknych kobiet. Reaves wie, że młodemu adwokatowi bez zna­jomości w środowisku trudno się prze­bić, o pracy w renomowanej firmie ad­wokackiej, tak jak o przeprowadzce do metropolii, może tylko pomarzyć. Szybko odkrywa, że w pracy adwokata uczciwość nie popłaca.
Kiedy w czasie pierwszego procesu broni odrażającego pedofila, a maltre­towanej dziewczynce wmawia, że to ona jest potworem i kłamczuchą, ma wyrzuty sumienia. Jednak tłumaczy sam sobie, że takie są reguły gry w tym zawodzie: ten jest dobrym obrońcą, kto jest skutecznym obrońcą, nawet jeśli służy złej sprawie. Zresztą taką filozo­fię zdają się podzielać wszyscy. Boha­ter oszukuje i wygrywa, dzięki czemu awansuje, bogaci się i zyskuje prestiż społeczny. Zabiegają o niego wpływo­wi ludzie i uwodzicielskie kobiety. Tyl­ko poczciwa żona stara się zawrócić męża ze złej drogi, ale on już nie zwra­ca na nią uwagi, nie dostrzega nawet, że ona traci zdrowie i rozum. Ma w gło­wie tylko karierę, która przekłada się na pieniądze, a te z kolei na władzę.
W obu filmach – w “Dziewiątych wrotach” i w “Adwokacie diabła” – sza­tan przybiera współczesną postać. Gra o duszę bohaterów z ukrycia, nie ujaw­nia, kim jest ani jakie są reguły gry. Sta­ra się rozpalić w nich żądzę władzy nad ludźmi, wystawia ich na próby, ale do niczego nie zmusza – sami kierują swo­im losem. Co ciekawe, nie uważają swoich kusicieli za wrogów. Przeciw­nie, zdają się ich lubić, czemu zresztą trudno się dziwić: i Emmanuelle Sei­gner, i Al Pacino są interesującymi, sympatycznymi wysłannikami piekieł.
To nowy pomysł w kinie:- pokazać diabła jako nasze odbicie. Albo wręcz jako nas samych. W filmie “Harry Angel” bohater (Mikey O’Rourke) wyna­jęty przez demonicznego nieznajomego udaje się na poszukiwania tytułowej postaci, po czym, po wielu tragicznych przygodach przekonuje się, że tym, którego szuka jest on sam. Odkrywa też straszną prawdę o sobie: jest mor­dercą, sadystą, potworem w ludzkiej skórze. Szukał piekła na zewnątrz, tym­czasem okazało się że piekło to on.
Sartre stwierdził, że piekło to inni. Jednak u Sartre’a inni to ludzie, na których jesteśmy skazani, których nię akceptujemy, od których nie możemy się uwolnić. W “Dziewiątych wrotach” i w “Adwokacie diabła” piekielni boha­terowie nie tylko akceptują kusicieli, lecz są nimi zafascynowani.
O tym, że diabeł może wzbudzać po­zytywne uczucia, wiedzieliśmy już wcześniej. W “Dziecku Rosemary” bo­haterka, zgwałcona przez inkuba; rodzi szatańskiego syna z żółtymi oczami, lecz nie odrzuca go. Troskliwie i czule, się nim opiekuje, nie chce oddać go sekcie na wychowanie. Liczy na to, że jej miłość odmieni chłopca, odwróci je­go przeznaczenie. Także w horrorze “Omen” diabeł przychodzi na świat ja­ko niewinne dziecko. Rodzice wycho­wują je, kochają nie dostrzegają w nim zła, czy może raczej – nie chcą dostrzec.
Szatańskie dzieci przychodzą na świat w wyniku podstępu. Nie ujawnia­ją swojej tożsamości z własnej woli, bohaterowie odkrywają ją przypadko­wo. Diabeł jest ż natury podstępny, fał­szywy, przybiera różne maski, aby zwieść ludzi.
Chyba tylko Mefistofeles Goethego postępuje uczciwie. Wezwany przez starego mędrca Fausta otwarcie mówi, jakie są reguły gry. Diabeł chce duszy Fausta, zaś Faust, rozczarowany ogra­niczonością wiedzy, chce poznać smak uciech, władzy, szczęścia. Zawierają więc układ, sporządzają pisemną umo­wę jak partnerzy handlowi i dotrzymu­ją jej warunków. Mefisto jest honoro­wym diabłem i wspaniałym towarzyszem. Pozostając na służbie u Fausta, co chwila wciąga go w dysputy filozo­ficzne, wzbudza w nim wątpliwości, zachęca do twórczych poszukiwań. To diabeł z klasą: dżentelmen, intelektuali­sta, filozof.
O takim diable marzy Mannowski Adrian Leverkuehn. Pragnie być obdarzony geniuszem muzycznym w zamian za utratę zdrową. On także chce zawrzeć układ z diabłem jak transakcję handlową.
Diabłem intelektualistą jest również Woland, profesor czarnej magii stwo­rzony przez Bułhakowa, postać osobliwa. On także wciąga ludzi w filozoficzne rozważania i wzbudza w nich liczne wątpliwości, co dla jego rozmów ma często opłakane skutki. Ale Woland to psotnik i dowcipniś, w dodatku niechluj i bałaganiarz, przeciwieństwo statecznego Mefistofelesa. Za to umysł ma jasny, jest znawcą literatury, filozofii, historii i psychologii.
Współczesny diabeł nie wciela się w postać intelektualisty i filozofa. Nie wygląda też jak średniowieczny demon przybierający postać węża czy kozła, nie ma kopyt, ogona, nie śmierdzi siarką. Nie przypomina także odrażającej bestii o trzech twarzach, jaką odmalował Dante w pamiętnej scenerii piekła. Nie jest podobny do romantycznego buntownika z “Raju Utraconego” Johna Miltona, który ceni sobie wolność i nie chce ukorzyć przed Bogiem. Nie zajmuje się opętanymi jak bohater “Egzorcysty” czy “Antychrysta”.
Współczesny diabeł jest taki, jak my. I kusi nas na naszą miarę: nie obietnicą nieograniczonej wiedzy, twórczego geniuszu, nawet nie obietnicą szczęścia. Współczesny diabeł rozpala w nas żądzę wielkiej kariery, bogactwa, władzy nad ludźmi. Do niczego nas nie zmusza, jedynie składa oferty. Cynicznie zakłada, że każdego z nas może kupić. Że to tylko kwestia ceny.
Fundacja Oratio Recta
ul. Inżynierska 3 lok. 7
03-410 Warszawa
Nr konta:
72 1090 2851 0000 0001 2023 9821
Redaktor naczelny:
Jerzy Domański
j.domanski@tygodnikprzeglad.pl
Sekretariat :
i.strupiechowska@tygodnikprzeglad.pl
Kolportaż :
kolportaz@tygodnikprzeglad.pl
Wydawnictwa książkowe :
sklep@tygodnikprzeglad.pl
Reklama :
a.banaszek@tygodnikprzeglad.pl
Kontakt do redakcji :
redakcja@tygodnikprzeglad.pl
(22) 635 84 10
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie artykułów opublikowanych w PRZEGLĄDZIE bez zgody wydawcy jest zabronione. Przedruki po uzyskaniu zgody wydawcy.
© 2020 Copyright Fundacja Oratio Recta . Wszelkie prawa zastrzeżone.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.



Gold Kristi - Sekrety bogaczy 01 - Nocne fantazje

Home
Gold Kristi - Sekrety bogaczy 01 - Nocne fantazje



Nocne fantazje
Vicki Lewis Thompson
Stephanie Bond
Kimberly Raye
Toronto • Nowy Jork • Londyn
Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg
Istambuł • Madry...

Nocne fantazje

Vicki Lewis Thompson Stephanie Bond Kimberly Raye

Nocne fantazje

Toronto • Nowy Jork • Londyn Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg Istambuł • Madryt • Mediolan • Paryż Sydney • Sztokholm • Tokio • Warszawa

Vicki Lewis Thompson Tajemnicza kochanka

Tłumaczył Janusz Florkiewicz

qqqqqq

Rozdział pierwszy Ciepły, ciężki deszcz lunął na pustynię. Koszulka B.J. przemokła w kilka sekund, ale dziewczyna nie przejęła się tym zbytnio. Letni deszcz wydawał się równie przyjemny jak udany orgazm. Niestety, jej koń, Hot Stuff, nie lubił moknąć i robiła, co mogła, żeby jej nie zrzucił. Związała nawet wodze na wypadek, gdyby mu się jednak udało. Teraz przynajmniej nie mógł ich nadepnąć i spowodować dalszych kłopotów. Tak czy owak, powrót na ranczo nie zapowiadał się przyjemnie. Burza złapała ją, gdy wracała od nowej sąsiadki. Sarah, rzeźbiarka, która osiem kilometrów dalej wynajęła mały domek, poprosiła, żeby przez tydzień jej pobytu w Nowym Jorku na wystawie B.J. odbierała pocztę i podlewała rośliny.

8

Vicki Lewis Thompson

Ścisnęła konia udami, bo Hot Stuff znów usiłował ją zrzucić. Stąd bliżej było do przytulnej jaskini, gdzie jako dziecko bawiła się z siostrą, niż do stajni. Z trudem udało jej się zmusić konia, żeby skręcił w stronę jaskini. Wzgórza w tej części południowej Arizony usiane są wielkimi odłamkami granitu. Ranczo Kamienne Bliźniaki zawdzięczało swą nazwę dwóm wyjątkowo wielkim, okrągłym głazom. Przez lata te dwa sterczące kamienie były powodem wielu sprośnych żartów. Jakby dla równowagi wobec tak okazałych męskich kształtów, bliżej gór inna grupa skał tworzyła jaskinię wielkości trzyosobowego namiotu. B.J. zamierzała przeczekać tam burzę, jeśli tylko nie będzie węży. W torbie przy siodle miała latarkę, która teraz mogła się przydać. Hot Stuff zostanie na zewnątrz, by trochę ochłonąć, a potem spokojnie mogą potruchtać do domu. Wkrótce zobaczyła jaskinię. Ulewa nie ustępowała. Woda spływała z kapelusza B.J. nieprzerwanym strumieniem. Ściągnęła wodze i przemówiła uspokajająco do konia, obserwując koniuszki jego uszu. Jednocześnie sięgnęła do tyłu, żeby wydobyć latarkę z ociekającej wodą torby.

Tajemnicza kochanka

9

Zdołała chwycić latarkę, ale w tej samej chwili wiatr dmuchnął prosto w oczy konia. Zwierzę położyło uszy po sobie i stanęło dęba z taką siłą, że stopy B.J. wysunęły się ze strzemion. Jeszcze jeden skok i wylądowała w błocie. Wygramoliła się z grząskiej kałuży, ciągle ściskając latarkę, ale Hot Stuff popędził w stronę rancza, nim zdążyła znów pochwycić wodze. B.J. jęknęła bardziej ze złości niż z obawy. Nic nie powinno mu się stać, znał drogę do domu, a wodze nadal były przywiązane do łęku siodła. Dopóki nikt nie zauważy, że wrócił bez jeźdźca, nie będzie paniki, a ją czeka tylko długi spacer. Na szczęście ojciec i Noah pojechali do miasta załatwić jakieś sprawy, więc nie zauważą, że Hot Stuff ją zrzucił. Pozostał tylko Jonas, brat Noaha. Nie przypuszczała jednak, żeby kręcił się w pobliżu. Nikt nie kazałby mu czyścić uprzęży w deszczowe popołudnie, a Jonas z pewnością wolał spędzać wolny czas w ramionach jakiejś dziewczyny. Zastanawiała się, czy nie iść do domu śladem konia, bo i tak była już mokra i ubłocona, gdy nagle deszcz zamienił się w grad. Odbijał się od kapelusza, siekł po nieosłoniętych rękach.

10

Vicki Lewis Thompson

Mogła brnąć w deszczu po błocie, ale grad to zupełnie inna sprawa. Ruszyła w stronę jaskini. Zaświeciła do środka, zdjęła kapelusz, pochyliła się i weszła. Gdy przychodziła tu jako dziecko, nie musiała się schylać, a gdy urosła, przestała przychodzić. Przez całe lata była to doskonała kryjówka. Spędzała tu długie godziny ze swoją siostrą Keely, planując bitwy przeciw Noahowi i Jonasowi. Z jakiegoś powodu dziewczętom pozwolono zatrzymać tę jaskinię tylko dla siebie. Może dlatego, że chłopcy zbudowali sobie domek na drzewie. Uważali, że jest strategicznie lepiej usytuowany, bo wystarczyło wciągnąć drabinkę sznurową, by zupełnie odizolować się od świata. Zabawne, że zatęchły zapach jaskini natychmiast przypomniał jej tamte dni. Oświetliła brudne podłoże i gładki odłamek skały, który służył jako stół, krzesło lub łóżko, zależnie od tego, w co ona i Keely właśnie się bawiły. Oprócz kilku liści przyniesionych przez wiatr jaskinia była pusta i sucha. Zrzuciła liście z gładkiej skały i usiadła. Powiesiła kapelusz na wystającym odłamku, na którym kiedyś zawieszały latarnię. Dziś nie miała zamiaru rysować mapy ukrytych skarbów ani odczytywać tajnych wiadomości. Nie

Tajemnicza kochanka

11

musiała nic widzieć, więc wyłączyła latarkę. Mimo przemoczonego ubrania czuła się tu jak dawniej, przytulnie i bezpiecznie. Oparła się o ścianę jaskini. Na zewnątrz ciągle padał grad, odbijając się od ziemi jak prażona kukurydza. Wspomnienie zabaw w jaskini uświadomiło jej, jak bardzo tęskni za Keely. Nie znała matki, która zmarła, wydając B.J. na świat. Tym ważniejsza była dla niej starsza siostra. Początkowo ich dzieciństwo było idealne. Ojciec, Arch Branscom, był pierwszym kowbojem na ranczu, którego właścicielem był wówczas wdowiec, George Garfield, ojciec Noaha i Jonasa. Czwórka dzieci wychowywała się niemal jak rodzeństwo, do chwili kiedy Keely nie zaczęła dojrzewać. Buntowała się przeciw wszystkim i wszystkiemu i nikt nie potrafił sobie z nią poradzić. Kiedy mając dziewiętnaście lat zdecydowała się pozować nago do rozkładówki w magazynie ,,Macho’’, wybuchła straszna awantura z ojcem. Zaraz potem Keely wyszła z domu i więcej się już nie pokazała. Od tamtej pory minęło dziesięć lat. B.J. starała się nie myśleć o siostrze zbyt często, ale w tej zatęchłej jaskini nie mogła się oprzeć wspomnieniom. Nie spełniło się nic z tego, o czym marzyła w dzieciństwie. Wyobrażała

12

Vicki Lewis Thompson

sobie, że Keely wyjdzie za Noaha, a ona za Jonasa. Teraz Keely była Bóg wie gdzie, a Noah po śmierci ojca odpowiadał za całe ranczo i nie miał czasu na romanse. Za to Jonas interesował się kobietami za siebie i brata. Casanowa okolic Saguaro Junction, uganiał się za wszystkimi dziewczętami w hrabstwie z wyjątkiem B.J. Miała na to tylko dwa wytłumaczenia. Po pierwsze, traktował ją i Keely jak własne siostry. Po drugie, widywał ją wyłącznie w zakurzonych dżinsach przy ujeżdżaniu lub pętaniu zwierząt, co było jej głównym obowiązkiem na ranczu. To nie dodawało jej kobiecego wdzięku. Nawet przezwisko B.J. brzmiało raczej po męsku. Nic dziwnego, że Jonas zapomniał, że był to skrót od Belinda June. Kilkakrotnie zamierzała już włożyć coś kobiecego, by się przekonać, czy spojrzy na nią inaczej, lecz nigdy tego nie zrobiła. Z jednej strony, nie chciała ryzykować upokorzenia, gdyby nie zareagował. Z drugiej, nie chciała stać się jego kolejnym podbojem. Miała do niego słabość, ale była na tyle dumna, żeby tego nie okazywać. Grad zaczął ustępować, ale deszcz się nasilił. B.J. postanowiła jeszcze poczekać. Przerzuciła

Tajemnicza kochanka

13

przez ramię długi warkocz, ściągnęła gumkę, rozplotła włosy i rozmasowała głowę. Od razu poczuła się lepiej. No właśnie – Jonas nie widział jej od lat z rozpuszczonymi włosami. Zaskoczył ją odgłos końskich podków przed jaskinią. To z pewnością nie Hot Stuff, nie miał zwyczaju zawracać z drogi do domu, aby okazać jej współczucie. – Spokojnie. Spokojnie, bydlaczku. Już naprawdę przechodzi. Jonas. Niesamowite, przecież właśnie o nim myślała. Chciała zawołać, uprzedzić go, że jest w środku, bo mógł się śmiertelnie przestraszyć. A jednak siedziała cicho. Może przez pamięć jego dawnych zaczepek i planów zemsty, które układała z siostrą, a może to była dezaprobata dla obecnego stylu życia Jonasa. Czemu nie miałaby go zaskoczyć? Słyszała, jak człapie po błocie w stronę jaskini, i serce zabiło jej szybciej. To będzie zabawne. Oczywiście, jeśli ma latarkę, natychmiast ją zobaczy, ale i tak może się nieźle wystraszyć. Dla większego efektu mogłaby zrobić jakąś minę. Zbliżył się, przeklinając. – Rozładowane baterie. Świetnie. Mam do wyboru: utopić się albo dać się pogryźć wężom. Dobra, węże, nadchodzę!

14

Vicki Lewis Thompson

B.J. wstrzymała oddech, gdy zdjął kapelusz i pochylając się, wśliznął do jaskini. Zatrzymał się, nasłuchując znajomego grzechotania. – Na razie w porządku – mruknął. Nie poruszyła się. – No, węże, jeśli tu jesteście, dajcie znać! Powoli zbliżył się do skały, na której siedziała. W świetle padającym od wejścia mogła rozpoznać jego ruchy, ale on nie mógł jej zauważyć. Wyciągnął rękę i... dotknął jej uda. – Jezu! Odskoczył do tyłu, uderzając głową w sklepienie jaskini. – Kto tu jest? Zakryła usta ręką, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Nie powie mu, kim jest. Może nie zgadnie od razu. Będzie mogła udawać, że spotyka go po raz pierwszy. To mogło być interesujące. – Jestem... na imię mi... Sarah – odparła głosem ochrypłym od tłumionego śmiechu. Kucnął, rozcierając głowę. – Cóż, Sarah, śmiertelnie mnie przestraszyłaś. Zdumiewające. Nie rozpoznał jej głosu. Jednak, żeby się nie zdradzić, musiała nadal mówić niskim tonem. – Przepraszam – powiedziała.

Tajemnicza kochanka

15

– Dlaczego się nie odezwałaś, gdy wchodziłem? – Ze strachu. Gdy jestem przerażona, nie mogę wydobyć głosu. – W takim razie przepraszam. Pewnie też weszłaś, żeby schronić się przed deszczem? – Tak. Poczuła ostry zapach płynu po goleniu – znak rozpoznawczy Jonasa. To było zupełnie jak bal maskowy. Nawet zmiana głosu przyszła jej łatwiej, niż mogłaby się spodziewać. Zapadał zmierzch i w jaskini zrobiło się ciemniej. Będzie musiał dłużej zgadywać, pomyślała. – Mieszkasz gdzieś w pobliżu?
Seksowna niunia robi taregn lachen
Sunia zaskoczyła go z tym lizaniem
Wysportowane dupsko gorącej laski

Report Page