Kuzynki przy biureczku

Kuzynki przy biureczku




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Kuzynki przy biureczku

Zobacz inne utwory Tadeusza Boy-Żeleńskiego


Ma­rzę czę­sto o tym wie­ku,
Gdy zwie­rze gi­nie w czło­wie­ku;
Gdy już żad­na z ziem­skich chu­ci
Wła­dzy Du­cha nie za­kłó­ci.
Jak to musi być przy­jem­nie!
Nic poza mną, wszyst­ko we mnie:
Zmy­słów swo­ich gę­stą pia­nę
Zbie­rasz w so­bie jak śmie­ta­nę
I rzu­casz (czy to nie pro­ściej?)
Na ekran Nie­skoń­czo­no­ści.
Oczysz­czo­ny duch ula­ta
W har­mo­nij­ne krę­gi świa­ta,
Do­ko­ła czło­wiek spo­glą­da,
Nic nie pra­gnie, nic nie żąda,
W cią­głej eks­ta­zie na ja­wie
Żyje się -- za bez­cen pra­wie.
A czas! tu do­pie­ro zy­ski:
Żaden cia­ła po­pęd ni­ski
Ro­bo­cze­go dnia nie kur­czy,
Nie za­wa­dza w pra­cy twór­czej;
Z po­ko­ju, mocą ta­jem­ną,
Nie wy­ga­nia cię w noc ciem­ną;
Gdzież tam! Z nie­biań­skim spo­ko­jem
Sie­dzisz przy biu­recz­ku swo­jem,
Hu­czy, dymi sa­mo­wa­rek,
Ty rów­niut­ko jak ze­ga­rek,
Za­wsze z jed­na­ką ocho­tą,
Ni­zasz my­śli nit­kę zło­tą,
Upra­wiasz swój in­te­re­sik
Po­god­nie jak dru­gi Esik.
Od cza­su Du­cha na­ro­dzin
Dzień po­dwo­ił licz­bę go­dzin!

A cóż do­pie­ro w po­dro­ży!
Żadna chwi­la się nie dłu­ży;
Ląd czy mo­rze, ty bez prze­rwy
Za­wsze masz spo­koj­ne ner­wy;
Nie za­cho­dzisz ni­g­dy w gło­wę,
Jak bli­sko mia­sto por­to­we;
Nie sta­jesz ca­lut­ki w pą­sie
Przy po­dej­rza­nym anon­sie;
Bez żad­nej my­śli ubocz­nej,
Jak pro­sty świa­dek na­ocz­ny,
Ba­dasz so­bie obce kra­je,
Zwy­cza­je i oby­cza­je;
Oglą­dasz domy, uli­ce,
Zwie­dzasz ślicz­ne oko­li­ce,
Bez kło­po­tów, bez przy­kro­ści,
Bez dwu­znacz­nych zna­jo­mo­ści:
Nie ro­zu­mie ta dzicz mło­da,
Co to za wście­kła wy­go­da.

Cóż to za prze­sąd, za­iste,
Ba, urą­go­wi­sko czy­ste,
Ta niby-praw­da utar­ta,
Że tyl­ko mło­dość cos war­ta!
Przy­po­mnij so­bie, czło­wie­ku:
I czym ty by­łeś w tym wie­ku?
Ot, pę­dzi­wiatr, du­reń mło­dy,
Ślepe na­rzę­dzie przy­ro­dy,
Wszę­dzie go­to­we po tro­sze
Wściu­bić te swo­je trzy gro­sze;
W sza­leń­stwie gor­szy od źwi­rząt:
Wprost już nie czło­wiek, lecz przy­rząd!
I co taki wie o świe­cie,
O ży­ciu czy o ko­bie­cie?
Czy w tym pu­stym łbie się mie­ści,
Co zna­czy po­wab nie­wie­ści?
Ta har­mo­nia nie­sły­cha­na
Po to od Boga jej dana,
By iść przez świat niby świę­ta,
Uwiel­bia­na i nie­tknię­ta,
Obca wszel­kim ziem­skim sza­lom,
Wieść ludz­kość ku ide­ałom!
Czy taki mło­kos to czu­je?
Czy zro­zu­mie, usza­nu­je?
On, co żyje jed­na chęt­ka:
Dużo, byle jak i pręd­ko!

Inna rzecz, gdy już w nas cud­nie
Nie­czy­stość wszel­ka wy­chłód­nie.
Wów­czas, ach, wów­czas do­pie­ro
Wraz z tą naj­pięk­niej­szą erą --
Wie­lu z pa­nów mi to przy­zna --
Żyć roz­po­czy­na męż­czy­zna:
Gdy z płci swo­jej nie­wol­ni­ka
Zmie­nia się w pana, w zwierzch­ni­ka;
Gdy wol­ny od grub­szych ro­bot
DUCH za­ży­wa peł­ni swo­bód.
Czy zro­zu­mie mło­da gło­wa,
Co to na przy­kład roz­mo­wa?
Gdy dwie płcie, zgo­ła od­mien­ne,
Wy­mie­nia­ją my­śli cen­ne;

Sło­wo z sło­wem igra, skrzy się,
Fru­wa jak pił­ka w te­ni­sie,
Cza­sem le­ciut­ko do­ty­ka
Mi­ster­ne­go dwu­znacz­ni­ka,
To pa­ra­dok­sem się mie­ni,
To licz­ko wsty­dem spla­mie­ni;
Któż mi­strzem w ta­kiej roz­mo­wie?
Tyl­ko doj­rza­li pa­no­wie!
A mło­dy? Głu­pie to, pło­che,
Tyl­ko po­bru­dzi poń­czo­chę,
Bąka coś, po­żal się Boże,
To znów kwa­śny, nie w hu­mo­rze,
Jed­na myśl go ści­ga wszę­dzie:
Bę­dzie... z tego czy nie bę­dzie.
Ni­g­dy po­jąć nie był w sta­nie,
Jak to może ba­wić Pa­nie.

Sło­wem, nie prze­są­dzę wca­le:
W po­dró­ży czy kry­mi­na­le,
Przy pra­cy czy przy za­ba­wie,
W każ­dej sy­tu­acji pra­wie,
Czy przy po­li­tycz­nej mi­sji,
Czy w te­atral­nej ko­mi­sji,
Wiek doj­rza­ły ma, bez bla­gi,
Tak oczy­wi­ste prze­wa­gi,
Że ży­czę wam, bra­cia mili,
By­ście go ry­chło do­ży­li.


Najczęściej czytane utwory w naszym serwisie



Najnowsze posty
O mnie

Jak zamówić biżuterię?

Wzory sznurów


Tutoriale

Sznur szydełkowo-koralikowy
Sznur turecki
Kwiatki z Rose Petals
Oplatanie kaboszonu


Oplatanie rivoli

Kulki różne
Inne






Etykiety:
brick stitch ,
broszka ,
wzory



Design by Piłat Anna . Obsługiwane przez usługę Blogger .

Święta Bożego Narodzenia już niemal za nami, a ja chciałam pokazać co powstało świątecznego u mnie. Zafascynowana wyszytymi koralikami drewnianymi kanwami u rękodzielniczek zza wschodniej granicy, zorganizowałam sobie serduszka z dziureczkami. Ostatecznie, po pomalowaniu i wyszlifowaniu, wyszyłam je samą muliną, ale dla personalizacji wyhaftowałam na serduszkach inicjały imion obdarowywanych osób. 
Niektóre literki się powtarzały (np.: dla Andrzeja, Alicji i Agnieszki), ale starałam się każde serduszko wyszyć inaczej.
Serduszka od spodu podklejone materiałem i mają doszyte zawieszki. Nie wszystkie uszyłam w zielono-czerwonej tonacji - jedno wyszło takie (dla Tobatki )
Na zdjęciu nadziewane korzennymi powidłami śliwkowymi bombeczki. 
W tym roku nie znalazłam czasu na koralikowy kalendarz adwentowy - oczywiście dziękuję wszystkim którzy mnie dopingowali, i tym, którzy skorzystali z wzorów z ubiegłych lat. Moje zawieszki w końcu wylądowały w tym roku na choince z prawdziwego zdarzenia! Żywym świerku:)
Mam nadzieję, że wypoczywacie jeszcze! Zimowa mroźna aura sprzyja wieczorowi z ciepłym kakao i dobrym filmem:)
Tak, dobrze napisałam. Ja się uczyłam! Tym razem zbieżność w czasie przeprowadzki i innych zobowiązań skutecznie pokrzyżowała mi plany przygotowania warsztatów koralikowych. A wiecie jak to ja, nie umiem na pół gwizdka. Dlatego podjęłam decyzję, że jadę na Zjazd ale będę się uczyć!
Najbardziej dumna jestem z małego groszka/fasolki.
Uszyłam go pod okiem Doroty Chmielewskiej , utalentowanej hafciarki. To było bardzo odprężające:) Groszek wisi już w kuchni, oprawiony w kwadratową ramke . Rzut oka na detale:
Haft płaski od lat jest pasją mojej rodzicielki. Kto wie, może i ja wsiąknę? Jak na razie kupiłam zestaw muliny w 200 kolorach i podziwiam je jak skarby:)
Drugie zajęcia jakie wybrałam to była scrapbookingowa latarenka. Tutaj zupełnie nie spodziewałam się rozmiaru ozdabianego obiektu! Na warsztatach z Katarzyną Kędzierską jak za rękę byliśmy prowadzeni od złożenia modelu, przez zabawę kolorem i pastami metalicznymi, przygotowanie zmrożonych szybek po dopasowanie ozdób. To były wyczerpujące godziny tworzenia, ale warto było! Jako, że jestem ostrożna w ozdobach - bombki, szyszki, anyżek (koty niestety lubią rafię... jeść), to tylko troszkę urozmaiciłam górę zielonej latarenki. 
Tak wygląda góra - a latarenka jest otwierana, można w niej rozpalić diodowe światełko! 
Ciesze się że Kasia i Monika odważyły się w tym szalonym czasie pandemii zorganizować warsztaty, Jasne, że uczestników było mniej, ale i tak były to niesamowite dni! I nawet udało mi się zobaczyć Wisłę - pogoda była przednia, chłodno ale słonecznie. Nie obyło się bez macania cudeniek w Image Arte czy wieczornych warsztatów z technik wszelkich:) Zobaczcie ile nas było:
I mam też pamiątkowy magnes - do kolekcji!
Do zobaczenia za rok! Lub wcześniej:)
To pierwsza praca z koralikami na nowym lokum, przy nowym biureczku:) Pierwszy raz też haftowałam koralikami na podkładzie i to przy pomocy tamborka! Ale przecież musiałam wyróżnić się z tłumu! Tu w obiektywie fotografki:
Temat lata 20 XX jako motyw przewodni firmowej imprezy integracyjnej przypadł mi do gustu, chociaż nie miałam w szafie niemal nic co by odpowiednio pasowało. To mnie nie zraziło, lubię takie wyzwania. Najpierw upolowałam za 15 zł w lumpie sukienkę pełną złotych cekinów, przyszytych w geometryczny wzór. Z odsłoniętymi plecami! Doszyłam do niej długie taneczne frędzle . Do tego Ania Zalewska Klejnotki pożyczyła mi - z czeluści swojej niesamowitej szafy - haftowaną koralikami portmonetkę, a szminkę i tusz do rzęs - sąsiadka z góry:) Buty - skórzane sandałki retro to też łup z lumpa za 16 zł. W Wałbrzychu są naprawdę niezłe secondhandy! Na zdjęciu w czasie domowych przymiarek:
Do tego przebrania potrzebowałam albo biżuterii albo czegoś na głowę. Zdecydowałam się na to drugie, chociaż widziałam gotowce za 10-15 zł. Mój miał być niepowtarzalny:) Obszyłam koralikami jet i pfg starlight rivoli w kolorze złota, dodałam kryształki, honeycomb jewel i obszytą kroplę. Do tego kogucie czarne piórka, a całość trzyma się głowy na taśmie ozdobne j z odrobiną elastycznej gumki. 
Dla mnie bomba:) Dużo serca włożyłam w to przebranie, czułam się w nim super, buty najwygodniejsze pod słońcem. Co tu pisać - wybawiłam się świetnie w doskonałym gronie!
Spotkał mnie zaszczyt uczestnictwa w Zjeździe Artystów organizowanym przez rodzinę Gryndów, a zwłaszcza przez Kasię znaną jako właścicielkę wyjątkowego sklepu SkarbyNatury.pl. To były niesamowite dni pełne rękodzielniczego gwaru i zrozumienia dla każdej pasji! Zobaczcie ile nas było:
Dzięki Mani z Pracowni za Miastem zmierzyłam się z niesamowicie odprężającym zadaniem utkania gobelinu. Gobelinku właściwie, jest nieduży, ale ile satysfakcji! Jest super do miziania, różne ściegi dały rozmaite faktury. Wtedy, tego konkretnego dnia, było mi to medytacyjne zajęcie bardzo potrzebne! Na zdjęciu znalazł się też piękny identyfikator ze Zjazdu :)
Dni upływały nam błogo: na podziwianiu prac i technik, na turbomerytorycznych wykładach (min. o kamieniach, o pintereście czy o prowadzeniu biznesu handmade ), na jedzeniu dobrego - dla mnie mistrzostwem była pizza od zera, wypalana w profesjonalnym piecu przygotowana przez Kasię. Nie brakowało spacerów w leśnej głuszy oraz porannej jogi:) 
To ogromna radość znaleźć się w gronie osób nadających na tych samych falach:) 
Kasia zrobiła nam niespodziankę - gwiazdkę we wrześniu - zasypując nas prezentami. Od Paper Heaven dostaliśmy świąteczne bloczki doskonałe do zdjęć. Od Agnieszki Nami - maleńkie frywolitkowe kwiatki idealne do ozdoby banalnych kolczyków sztyftów. Zaszczytem było dla mnie samodzielne spróbowanie sił z tych cudownych metalizujących nitek, zrobiłam dwa czarne kwiatuszki! A z prezentów - KruKam podarował nam cudowne pasty orzechowe, mi trafiła się kokosowa! Słoik już dawno pusty:)
Nie zabrakło w prezentach naturalnych kosmetyków - od Sylveco , Vianka i Ministerstwa Dobrego Mydła. A z serca kuchni i szklarni Kasi - przetwory. Jeszcze nie odważyłam się ich spróbować, będą jak znalazł na zimę:) Od nas rodzina Gryndów również otrzymała tradycyjnie słoiki. Moje napełnione były syropem z kwiatów bzu oraz kaparami z nasturcji - wszystko z "plonów" działki. 
Na pamiątkę Zjazdu Artystów kupiłam wykonane w kooperacji Ani Zalewskiej i Agnieszki Nami unikatowe czółenko do frywoliki z alpaki. Ma okazjonalny wzór, nawiązujący do kaszubskich ozdób (toż Tuchola prawie Kaszuby). To czółenko jest niesamowite, mimo ze metalowe to ciepłe. Koniecznie zobaczcie inne czółenka u Agnieszki - w kwiaty czy mandale . 
Naładowałam baterie, nacieszyłam oczy - tego było mi trzeba! Na Zjazd nie zabrałam żadnych koralików, za to szydełko i włóczka oraz czółenko i nitka towarzyszyły mi codziennie. O efektach szydełkowania jeszcze będzie, to mój mały koci sekret:)
Moi mili, ostatni rok był dla mnie niesamowicie szalony:) Zmiana miejsca zamieszkania z rodzinnej Wielkopolski na Dolny Śląsk, a i tu niedawna przeprowadzka na całkiem swoje już lokum. Mieszkanko, w którym w końcu mogę wiercić w ścianach i wyspać się na porządnym materacu. Tu nareszcie wyżywam się też zasiedlając półki nie tylko koralikami i książkami, ale też roślinkami! Tymi kotobezpiecznymi:) Od lewej część kolekcji - niedotykalska begonia koralowa, fitonia, pachira i peperomia.
Mam kuszące wędrówkami widoki z okna, góry niemal na wyciągniecie ręki, Chełmiec widzę codziennie z rożnych perspektyw - to pozwoliło mi na wspaniały kontakt z przyrodą. Poznaję tajemniczą okolicę dzięki grze miejskiej w aplikacji Aglotroter. Jeszcze tylko 4 szczyty na odznakę Korony Gór Wałbrzyskich!
Kąpiel w zieleni zaliczałam również na położonej nieopodal działce ROD, gdzie zaskoczyłam samą siebie zapałałem do posiadania własnych warzywek, owoców i grzybów:) Pomidory mi nie wyszły, ale boczniaków, rzodkiewek, ziemniaków, porzeczki, fasolki, malin, jabłek, borówek, grzybków mun, nasturcji, pigwy i aronii było pod dostatkiem. Zrobiłam przetwory na zimne dni - pierwszy raz na taką skalę, szafki się nie domykają. Książek kucharskich przybywa.
Spełniłam marzeni e o przygarnięciu trzeciego futrzaka - w zupełnie nieprzewidzianym momencie, bez przygotowania, miał być starszy kotek na kolanka a jest kociak - Zbój - którego imię doskonale opisuje. To taki kundelek maine coon, ma dopiero 5 m-cy a przerósł już starsze kocie rodzeństwo.
Dorosła praca również przyniosła mi w Wałbrzychu wiele wyzwań, miała to być ucieczka przed tłumami poznańskich klientów, a tu na horyzoncie widzę powtórkę! 
Ten szalony czas odciągnął mnie od rękodzieła. Zamknęłam etap twórczości kryształowych kompletów na wyjątkowe okazje. Pojechałam na Zjazd Twórczozakręconych jako uczestnik, a nie jako prowadząca warsztaty. Tego odpoczynku po latach koralikowego upojenia było mi trzeba:) Teraz układam przydasie w biurku-sekretarzyku (ileż to wygodniej wszystko ukryć przed wszędobylskimi ogonkami), szukam mebli na olx i allegro - choć okazje trafiają się i na śmietniku! Poniżej upolowane kultowe krzesło Aga i Zbójek (w tle sekretarzyk vel pianino i całkiem niezagospodarowane jeszcze półki). Krzesło odnowimy!
Jeszcze chwilkę i będzie przepięknie, i przytulnie, i po mojemu:) Zapraszam w odwiedziny, jesień w górach jest zupełnie inna. Niebawem napiszę i o Warsztatach w Ustroniu i o Zjeździe Artystów w Woziwodzie. Wracam do blogowania, chociaż troszkę to przeżytek, spotkajmy się więc też na Instagramie:)
Moja przyszła sąsiadka z góry zamarzyła o zakręconej muszli w kolorze białym. Zabrałam to wyzwanie na spotkanie pod stolicą w niewielkim a zacnym, craftowym gronie:) Tęskno do spotkań i gwaru z przeszłości. Liczę że to już niebawem powróci! 
Duża spiralna muszla jest prawie z całego motka 450g, mini amonit z reszty. Wzory znajdziecie w poprzednim poście. 
Biała włoczka niewiele wybacza, wiec muszle przeszły pozytywnie test wirowania w pralce:) Ot taki przerywnik między koralikami, nieustannie zaskakującą mnie działką a planowaniem przeprowadzki o trzy ulice dalej:)
Zupełnie odmiennie - nie będzie grama koralików:) Zaskoczyłam rodzicielkę (tak, to prezent na Dzień Matki) szydełkowymi muszlami w dwóch odcieniach pudrowego różu.
Zużyłam na nie niecałe dwa motki tekstylnej włoczki z TEDI, początkowo chciałam zrobić tylko jedną muszlę ze wzoru podesłanego przez mamę, ale jak już zostało mi troszkę włoczki...i wiecie jak jest, nie mogłam się oprzeć innym wzorom i skoczyłam po drugi motek. 
Chronologicznie pierwsza - lewa górna czyli spiral sea shell . Bazowałam na filmiku Sumi z kanału CrochetWithSumi. Żałuję, że nie jest większa - ale i tak to druga co do wielkości muszla w tym kwartecie. 
Prawa górna - amonit. Coś źle zrozumiałam w tym wzorze ( też od Sumi ) i wyszedł bardziej jak koszyk, co zmieniło przeznaczenie muszli i może właśnie być osłonką na kwiatka lub miseczką na szpargały np. klucze czy cukieraski.
Lewa dolna - spider sea shell , kolejny wzór od Sumi (ma na kanale mnóstwo muszelek). Super szybki, bardzo efektowny nawet bez wypustek:)
Prawa dolna - ślimaczek ze wzoru od PaulPaul (ang wersja na Raverly ). Tutaj zaskoczyła mnie prostota wzoru, mianowicie szydełkuje się długaśny trójkąt, a potem go zszywa oczkami ścisłymi i... jest. Muszelka:) 
Wyzwaniem dla mnie było zrobić mięczakom odpowiednie zdjęcia, wymarzyłam sobie jakąś aranżację i odważyłam się wykorzystać mały loftowy regalik do ziszczenia koncepcji. Oto efekty:
Jak wam się podobają? Podobało mi się szydełkowanie, może to nie koniec tej przygody?
Do Tadeusza - niebieskiej papużki z lutego , dołączył Bork, żółto-zielona! Broszka z dziobkiem w druga stronę.
Wykorzystałam koraliki w kolorach: DB0721, TT42, DB2101, DB2283, DB2121, DB0733, TT47, DB2126, TT49, TT49f, DB1832, DB0391, DB2282, DB2365, TT48l, DB1588, DB0726, DB1137, DB1498. W sumie 19 rodzajów, z których zielenie i żółcie mixowałam na bieżąco aby otrzymać odpowiedni efekt.
Papużka powstała na moim kwietniowym, niedługim urlopie w Wielkopolsce, chociaż łatwo nie było - plany twórcze przerywały świetne dyskusje, gry w Wirusa czy doskonałe posiłki:)
Maj zapewne minie mi pod znakiem działeczki i sadzenia pomidorków wyhodowanych od ziarenka. Z resztą zobaczcie - jak pięknie papużka przysiadła na działeczkowym pigwowcu:) Tym zdjęciem zapraszam też na mojego Instagrama !
Z Marleną mam ciągłą współprace - ja zszywam koraliki ona dzierga:) Doskonały beret, niesamowite skarpety - dla mnie układ idealny! Trochę puściłam wodze fantazji w przeszukiwaniu zasobów koralikowych, bazując na swoich lub gotowych wzorach. Ostatnio dostałam zapotrzebowanie na:
Znacie je już sprzed lat (o TU i TU ). Użyłam koralików MD0791, MD0723 i MD0010 oraz 11/0 i 15/0 opaque jet.
Wykorzystałam lekko modyfikując wzór uwielbianej przeze mnie Neli Kabelovej " Agatha ". Połączyłam 15/0 i 11/0 nickel z kryształkami FP 4mm silver i hematite, turkusowe gemduo metalust turquoise i (zupełna nowość, nieobecna jeszcze w Polsce) moby duo hematite. We wzorze Neli, mobyduo zastapiły miniduo.
Tutaj też "pierwsze skrzypce" grają koraliki gemduo z serii metalust crown blue. Użyłam je w zestawieniu ze srebrnymi ginko beads, FP 4mm silver, 11/0 nickel oraz MD0693. A skąd wzór? Z bloga pasart.pl autorstwa Mytha Jewelry .
Leciutkie, z wahadełkami. Kryształek Swarovskiego 8mm jet zaplotłam w koraliki bugle 3mm nickel i 15/0 nickel oraz FP 3mm. Wzór znalazłam u Sjamgal_beads na YouTube . Szybki i bardzo przyjemny wzór.
A od siebie zrobiłam jeszcze z zielonym mlecznym oczkiem , bo już kiedyś słyszałam że takie kryształki się Marlenie podobają. 
Tutaj użyłam oprócz kryształków koralików 11/0 i 15/0 starlight a główną rolę grają koraliki Amos green turquoise bronze z Bazaru Dekoracji :)
Pytałam w ostatnim wpisie czy chcecie poznać tajemnicę nowej tacy do koralikowania - dziś dzielę się moim pomysłem! Do zrobienia takiej tacy z przegródkami skłoniła mnie fascynacja to szycia z kilkunastu kolorów, które wysypane na matę - po prostu się mieszały. A często barwy koralików różnią się od siebie bardzo delikatnie, łatwo wtedy o pomyłkę. 
+ drewnianą ramkę od literek/cyferek za 4,39 z Action
+ standardową matę do koralikowania
+ pojemnik po żelkach Figle Migle (miał optymalny rozmiar)
Drewnianą ramkę oraz matę docięłam do oczekiwanego rozmiaru. Matę przykleiłam do wieczka pudełka, a do maty przykleiłam ramkę. Do klejenia użyłam kleju typu magic. Na ramce przykleiłam jeszcze maleńkie literki do rozpoznawania kolorów we wzorach. Prawda że to genialne? 
Dodatkowo mam dla was wzór na papużkę:




CAROLYN V. MURRAY--Wakacje nad morzem. Historia milosna Jane Austen

Home
CAROLYN V. MURRAY--Wakacje nad morzem. Historia milosna Jane Austen



CAROLYN V. MURRAY Wakacje nad morzem Historia miłosna Jane Austen Przełożyła ANNA NOWAK Wydawnictwo NASZA KSIĘGARNIA Wakacje nad morzem. Historia miło...

CAROLYN V. MURRAY Wakacje nad morzem

Historia miłosna Jane Austen

Przełożyła ANNA NOWAK

Wydawnictwo NASZA KSIĘGARNIA

Wakacje nad morzem. Historia miłosna Jane Austen Spis treści OkładkaStrona tytułowaZajrzyj na strony:PROLOGROZDZIAŁ PIERWSZYROZDZIAŁ DRUGIROZDZIAŁ TRZECIROZDZIAŁ CZWARTYROZDZIAŁ PIĄTYROZDZIAŁ SZÓSTYROZDZIAŁ SIÓDMYROZDZIAŁ ÓSMYROZDZIAŁ DZIEWIĄTYROZDZIAŁ DZIESIĄTYROZDZIAŁ JEDENASTYROZDZIAŁ DWUNASTYROZDZIAŁ TRZYNASTYROZDZIAŁ CZTERNASTYPOST SCRIPTUMSŁOWO OD AUTORKIStrona redakcyjna Zajrzyj na stro
Prywatne nagranie licealistki
Naga, dojrzała i napalona pod prysznicem - Rebecca More, Brytyjki
Zbyt duże dildo w ciasnej różowej cipce

Report Page