Klasyka w trojkacie

Klasyka w trojkacie




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Klasyka w trojkacie

7 sierpnia 2022 5 sierpnia 2022 przez Agnieszka Pilacińska

Ruben Östlund, naczelny prześmiewca współczesnego kina, dostąpił zaszczytu dołączenia do ósemki reżyserów dzierżących aż dwie Złote Palmy z Cannes. W swoim najnowszym obrazie kurek śmiechu odkręca do oporu – dostaje się wszystkim, bez wyjątku, ale jak na Szweda przystało, najbardziej mężczyznom. Zostajemy upojeni doskonałym, błyskotliwym humorem, szydzącym przede wszystkim z hipokryzji elit, szumnych, acz pustych deklaracji współczesnego świata, systemu kapitalistycznego oraz narkotyku władzy. Zapnijcie pasy.

© 2022 Pełna Sala • Built with GeneratePress
W trójkącie dzieli się na trzy części, z których pierwsza może sprawiać wrażenie odklejonej od całości. Stanowi jednak swoistą klamrę, która w finale wybrzmiewa dość niespodziewaną jak na dorobek reżysera puentą. Pierwszy segment należy do supermodelki i influencerki, Yayi (Charlbi Dean), oraz jej chłopaka, Carla (Harris Dickinson), również zajmującego się modelingiem, lecz mimo doskonałych atrybutów fizycznych, odsyłanego z castingów z kwitkiem. Kwitek, nieco inny, bo z rachunkiem za kolację w ekskluzywnej restauracji, stanie zaraz tej dwójce ością w gardle. Kto powinien zapłacić i dlaczego? Ten, kto zapraszał, zgodnie z zasadami savoir-vivre, ten, kto więcej zarabia, a może „tradycyjnie” – mężczyzna? Komiczna kłótnia o pieniądze stanowi oczywiście jedynie pretekst do rozważań nad współczesnymi wzorcami męstwa.
Druga część rozgrywa się na ekskluzywnym jachcie, na którym wypoczywa nasza para. Statkiem dowodzi Kapitan (Woody Harrelson), hybryda marksisty i alkoholika, gardzący swoimi obrzydliwie bogatymi gośćmi, ale już trochę mniej ich pieniędzmi. Konstrukcja łajby odzwierciedla tkankę warstw społecznych. Na górnym pokładzie ciała wygrzewają majętni wczasowicze, żądający natychmiastowego spełniania nawet najdziwniejszych zachcianek, jak choćby ta, aby wszyscy pracownicy skorzystali z dmuchanej zjeżdżalni, zarezerwowanej tylko dla gości. Kto bogatemu zabroni, zapytacie. Piętro niżej kierowniczka załogi prowadzi trening motywacyjny, korporacyjny znak naszych czasów, przypominając podwładnym o czekających ich sutych napiwkach w zamian za grzeczne usługiwanie wczasowiczom. Najniższy pokład należy oczywiście do pracowników fizycznych, których kolor skóry z białym ma niewiele wspólnego. Hierarchia nie dziwi nikogo, wszyscy to znamy aż za dobrze, wszyscy w tym uczestniczymy. Skarga niezadowolonego gościa oznacza tu być albo nie być, nawet jeśli jej przyczyną jest czysta męska zazdrość, a nie faktyczne przewinienie. Östlund znowu puszcza oko do białego, heteroseksualnego mężczyzny, mającego finansową i pochodzeniową przewagę nad potencjalnym rywalem, testując granice jego ego i obnażając kompleksy.  
Kapitan, tonący w procentach dnia przeszłego i teraźniejszego, ignorujący ostrzeżenia załogi o zbliżającym się sztormie, zamiast kamizelek ratunkowych, każe serwować kawior i szampana. Zasady BHP muszą ustąpić uciesze gości i potencjalnemu zarobkowi. Katastrofa wisi w powietrzu i wydaje się być nieuniknionym elementem scenariuszowej układanki. Ci, którzy ją przetrwają, doświadczą ostatniej scenerii Östlunda – bezludnej wyspy, na której dotychczasowy podział władzy ulegnie niespodziewanemu przetasowaniu, a tresura samozwańczych liderów będzie tyleż zabawna, co tragicznie namacalna i uniwersalna. Czy nowe okoliczności przyrody będą w stanie zmienić dotychczasowe nawyki? A może raz zaznane standardy wygody: smak kawioru, tykanie Rolexa, przyzwyczajenie do służby, zostają w człowieku na zawsze i w nawet najbardziej odwróconych warunkach dadzą o sobie znać? I w końcu co z tymi, których marzenia o lepszym świecie wreszcie staną się rzeczywistością? Czy będą w stanie oddać bez walki to, na co tak długo czekali, przez lata poniżani burżuazyjnymi kaprysami? Czy poświęcą moralną czystość dla obezwładniającego narkotyku władzy?
Östlund uwielbia portretować hipokryzję, szczególnie tę sączoną przez elity. Już w scenie otwierającej film, dostaje się, słusznie zresztą, modowym korporacjom. Z jednej strony dzielące klientów na zamożnych wielbicieli wyrafinowanego Balenciagi i biednych zjadaczy basicowych koszulek z H&M-u, z drugiej pompujące bez omasty równościowe hasła, są najwdzięczniejszym tematem do kpin. Więcej tu znaków czasu niż byśmy zapewne chcieli. Ale czy to nie jest przedmiotem naszego pożądania? Bycie jednym z trybików tej machiny? Lub – co gorsza – partycypowanie w niej przy jednoczesnych próbach zmazania z siebie konsumpcyjnego grzechu?
Warto też spojrzeć na W trójkącie przez pryzmat powielanego w filmowej sztuce przez dekady obrazu kobiecego ciała, o którym mówiła chociażby Nina Menkes w swoim dokumentalizowanym wykładzie Brainwashed: seks, kamera, władza . Szwedzki twórca za centrum estetycznych wrażeń stawia bowiem nie ciało kobiety, a mężczyzny. Fetyszyzuje je i seksualizuje już od pierwszych scen, żeby w akcie trzecim poczęstować tym, co uznawane jest za iście damską profesję, a co coraz śmielej zmienia się za sprawą takich filmów jak na przykład Powodzenia, Leo Grande Sophii Hyde [NASZA RECENZJA] . To w końcu kobieta bierze , a nie jest brana – stosunek władzy ulega przetasowaniu również w tym aspekcie.
Można mieć oczywiście do szwedzkiego reżysera pretensje o wiele rzeczy. Serwowana przez niego diagnoza współczesnego świata jest dość łopatologiczna, a interpretacje symboli nad wyraz oczywiste. Fekalny humor, bazujący na najniższych instynktach, też nie wydaje się szczytem kinofilskich marzeń i aspiracji. Mimo tego kinowa sala, zamieniająca się w wielką tkankę rażącą śmiechem, mówi coś innego. Östlund jak nikt potrafi ubrać rozrywkę w inteligencki płaszcz i nadać jej wyrafinowanego smaku. A przy tym dalej pozostaje niedościgniony pod względem lekkości w diagnozowaniu współczesnych bolączek. Uważni widzowie nie doznają tu zapewne objawienia, ale nie musi to przeszkadzać w pysznej zabawie. Jednak to nie ładunek humorystyczny stanowi o sile tego obrazu, a to, że uhonorowany licznymi nagrodami twórca w końcu daje mężczyźnie jako podmiotowi moc sprawczą, z której wykastrował go zarówno w Turyście , jak i w The Square . Czy to forma zadośćuczynienia po latach „kopania leżącego”, czy nowy etap w twórczości mistrza? Tego dowiemy się zapewne z jego kolejnego dzieła.
Kraj produkcji : Szwecja, Wielka Brytania, Francja, Niemcy
Występują: Harris Dickinson, Charlbi Dean, Woody Harrelson



Возможно, сайт временно недоступен или перегружен запросами. Подождите некоторое время и попробуйте снова.
Если вы не можете загрузить ни одну страницу – проверьте настройки соединения с Интернетом.
Если ваш компьютер или сеть защищены межсетевым экраном или прокси-сервером – убедитесь, что Firefox разрешён выход в Интернет.


Firefox не может установить соединение с сервером amok.gliwice.pl.


Отправка сообщений о подобных ошибках поможет Mozilla обнаружить и заблокировать вредоносные сайты


Сообщить
Попробовать снова
Отправка сообщения
Сообщение отправлено


использует защитную технологию, которая является устаревшей и уязвимой для атаки. Злоумышленник может легко выявить информацию, которая, как вы думали, находится в безопасности.


Wiktor Małolepszy
/ 02.08.2022 20:57




fot. kadr z filmu "W trójkącie" / Gutek Film


Przeczytaj również: “Amazing Spider-Man Epic Collection. Powrót Złowieszczej Szóstki” – nic nowego [RECENZJA]
Przeczytaj również: Między snem a jawą. Nieokiełznane uniwersum Kate Bush

Między snem a jawą. Nieokiełznane uni...


“Amazing Spider-Man Epic Collection. ...


Krótki Podcast o Kinie #17: „Elvis”

Można Rubena Östlunda lubić lub nie, ale na pewno nikt nie odmówi mu ambicji. Tworząc szorta Zdarzenie przy banku odtworzył z niebywałą precyzją nieudany napad na bank, który faktycznie miał miejsce w Sztokholmie. Kręcąc Turystę zaplanował sobie, że pokaże najbardziej efektowną lawinę w historii kina. Przy swoim najnowszym dziele – wypełnionym wisielczym humorem W trójkącie – kierowało nim pragnienie nakręcenia najlepszej sceny rzygania. I choć ma w tym temacie mocną konkurencję, jak Sens życia wg Monty Pythona czy Straszny film 2 , to trzeba zauważyć jeden istotny detal – ani ekipa brytyjskich komików, ani Keenen Ivory Wayans nie wyjechali ze Złotą Palmą z festiwalu w Cannes. Jeśli nie to jest świadectwem jakości wymiotów w obrazie Östlunda, to co innego?
W trójkącie to jednak znacznie więcej niż wspomniana sekwencja – szwedzki reżyser musiał dwuipółgodzinny metraż swojego filmu czymś zapełnić. Dzieli go na trzy akty, w każdym towarzysząc parze supermodelów-influencerów. Carl i Yaya mają problemy w relacji, więc wybierają się w podróż luksusowym jachtem z nadzieją, że uda im się tchnąć nieco iskry w swój związek. Na pokładzie opalają się, imprezują i zapoznają z grupką obrzydliwie uprzywilejowanych miliarderów. I choć wszystko wydaje się być w porządku, to na horyzoncie majaczy zbliżająca się katastrofa, a jej następstwa nie tylko wystawią na próbę łączącą Carla i Yayę więź, ale i całkowicie wywrócą panującą na statku hierarchię.
Każdy z trzech aktów Östlundzkiego trójkąta daje mu szansę na wyśmiewanie i komentowanie kolejnych problemów szalenie bogatych białasów. Tym samym Szwed korzysta też z różnych narzędzi swojego reżyserskiego rzemiosła. Pierwszą część wypełnia uwagami na temat świata mody (nieprzypadkowo w napisach pojawia się jego żona, Sina Görtz – fotografka mająca w portfolio sesje dla Elle czy Harper’s Bazaar) oraz zastanawia się nad pozycją mężczyzny w relacji z zaburzoną dynamiką. Drugi akt to niewybredna komedia o oderwanych od rzeczywistości miliarderach. Trzeci natomiast to iście Buñuelowska wariacja na temat Madagaskaru . Po złożeniu tych części w całość zostajemy z przezabawną farsą, obdzierającą elitę z przywilejów i sprowadzającą ją na ziemię. Z prawdziwym trójkątem radości dla ludzi, którzy wystawne życie znają tylko z Instagrama i telewizji.
Ruben Östlund zresztą nie ukrywa, że zależy mu na rozrywkowej wartości swoich filmów. Opowiada w wywiadach, że więcej mówi mu pokaz dla kinowej widowni, niż dla filmowców czy krytyków, odnajdując wartość nawet w tym, że widz wyciąga podczas seansu smartfona. „Dzięki temu dostrzegam problemy z tempem”, mówi Szwed i widać, że gdy kręcił oraz montował W trójkącie , kierowała nim potrzeba zabawiania odbiorcy. Östlund jest jak klasowy kawalarz, wciąż znajdujący okazję, by rzucić żartem – nie bacząc na jego poziom czy jakość. Raz urządza pojedynek na cytaty między amerykańskim marksistą a rosyjskim kapitalistą, innym razem aranżuje mocno krindżową rozmowę odklejonej miliarderki, która próbuje zmusić biedną członkinię załogi do „dobrej zabawy”. Pojawiają się też slapstick czy powracające dowcipy, dzięki czemu praktycznie każda scena W trójkącie ma coś do zaoferowania.
Jednak kręcąc swój najbardziej rozrywkowy film, Östlund niemalże całkowicie wyzbył się tego, co czyniło jego poprzednie zaangażowane obrazy wyjątkowymi. Zarówno Turystę , jak i The Square , poza trafnością i siłą zawartej w nich krytyki, cechowało zrozumienie dla niedoskonałości bohaterów. Głębi psychologicznej nie brakowało ani przebywającej w alpejskim kurorcie szwedzkiej rodzinie, ani dyrektorowi sztokholmskiej galerii. Choć W trójkącie cechuje dłuższy metraż od wcześniejszych produkcji, Östlund nie jest zainteresowany rozwojem postaci. Woli umieszczać je w scenkach, w których będzie mógł je do woli (wy)tykać patykiem.
Tak długo, jak chodzi o proste cele – staruszków z imperium zbrojeniowego lub zepsutą żonę rosyjskiego oligarchy – daje się ową prostotę przełknąć, lecz gdy niemalże każda osoba przedstawiona w filmie służy głównie jako obiekt drwin, znacznie zubaża to jego wydźwięk. Daleki jestem od nazwania W trójkącie dziełem pogardliwym, bo uważam, że taka bezpośredniość jest w tym temacie wskazana, lecz tym samym produkcji Östlunda daleko do o wiele trafniej komentujących tarcia klasowe filmów takich jak Parasite czy nawet jego własna Gra .
Swoje szarże szwedzki reżyser ubiera w bardzo atrakcyjną formę. W trójkącie to dynamiczny film, ciekawie podzielony na trzy części o różnej intensywności narracyjnej. Gdy napięcie sięga zenitu pod koniec drugiego rozdziału, pojawiają się nawet skojarzenia z twórczością Gaspara Noé. To nowość w filmografii Östlunda, którego poprzednie produkcje były pod tym względem raczej stonowane. Tutaj reżyser porzuca jednak powściągliwość. Korzysta nawet z nawet muzyki popularnej jako narzędzia ekspresji. Samo użycie hitowego We’ve Lost Dancing Freda Again i The Blessed Madonny w filmie wypełnionym barokowymi kompozycjami świadczy o tym, że to twórca, który nie boi się mocnych tonalnych kontrastów, wzbogacających wydźwięk obrazu.
Ostatnio natknąłem się na ciekawe spostrzeżenie, jakoby wymiotowanie, od którego zacząłem tekst, było ostatnią pierwotną aktywnością praktycznie nienaruszoną przez rozwój technologii. Po tym, jak nasza uwaga w trakcie defekacji została zaabsorbowana przez smartfony, rzyganie ostało się jako jedyny łącznik między nami a pierwotnością. Nieważne czy tysiące lat temu, czy teraz, niezależnie od klasy i statusu majątkowego – każdy wymiotuje tak samo. Jest w tym silny humanistyczny wydźwięk i chyba o tej fizjologicznej uniwersalności również myślał Östlund, pisząc scenariusz do swojego najnowszego filmu. I tylko szkoda, że pochłonięty swoimi – owszem, przezabawnymi – żartami zapomniał, żeby jego wymiotujący bohaterowie byli choć odrobinę bardziej ludzcy.
Koordynator sekcji muzycznej. Wielbiciel koreańskiego kina. Z wykształcenia skandynawista i autor artykułów naukowych o “Midsommar: W biały dzień”.
Copyright © 2020 Filmawka.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.






Kalendarz ciąży





Przygotowania do ciąży





Zdrowie w ciąży





Dolegliwości ciążowe





Poród





Połóg





Emocje mamy





Dieta w ciąży










Pierwsze 12 miesięcy





Wcześniak





Noworodek





Karmienie piersią





Pielęgnacja





Rozwój





Zdrowie





Sen - niemowlę i dziecko





Alergie u dzieci





Ząbkowanie





Żywienie










Drugi rok życia





Rozwój





Wychowanie





Zdrowie





Choroby dziecięce od A do Z





Czas wolny





Jedzenie





Kurs pierwszej pomocy





Szczepienia





Profilaktyka





Zdrowe ząbki










Rozwój





Wychowanie





Ćwiczenia





Problemy z mową





Przedszkole





Zabawy





Zerówka





Twórcza Mama










Pomoc w nauce





Rozwój





Wychowanie





Szkoła podstawowa





Szkolne problemy





Szkolny plac zabaw










Prawo dla rodziców





Koronawirus





Związki i seks





Co po rozwodzie?





Podróże





Rodzicielstwo





Konkursy





Porady










BLW





Przepisy





Podstawy gotowania





Zdrowe jedzenie





Śniadania





Lunchbox - do szkoły





Zupy





Drugie danie





Desery





Kolacje

























Polecamy również



Blog



Konkursy



Testujemy



O nas



Kontakt



Reklama











Forum









Ciąża








Kalendarz ciąży





Przygotowania do ciąży





Zdrowie w ciąży





Dolegliwości ciążowe





Poród





Połóg





Emocje mamy





Dieta w ciąży










Niemowlęta








Pierwsze 12 miesięcy





Wcześniak





Noworodek





Karmienie piersią





Pielęgnacja





Rozwój





Zdrowie





Sen - niemowlę i dziecko





Alergie u dzieci





Ząbkowanie





Żywienie










Maluszek








Drugi rok życia





Rozwój





Wychowanie





Zdrowie





Choroby dziecięce od A do Z





Czas wolny





Jedzenie

Madison Ivy z nogami w górze
Tania dziwka z Rosji
Wydziarana cycata suka i nieśmiały amator

Report Page