Kinga sprzedała się za stówkę

Kinga sprzedała się za stówkę




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Kinga sprzedała się za stówkę


Возможно, сайт временно недоступен или перегружен запросами. Подождите некоторое время и попробуйте снова.
Если вы не можете загрузить ни одну страницу – проверьте настройки соединения с Интернетом.
Если ваш компьютер или сеть защищены межсетевым экраном или прокси-сервером – убедитесь, что Firefox разрешён выход в Интернет.


Время ожидания ответа от сервера www.gry-online.pl истекло.


Отправка сообщений о подобных ошибках поможет Mozilla обнаружить и заблокировать вредоносные сайты


Сообщить
Попробовать снова
Отправка сообщения
Сообщение отправлено


использует защитную технологию, которая является устаревшей и уязвимой для атаки. Злоумышленник может легко выявить информацию, которая, как вы думали, находится в безопасности.

Witam w ósmej części karczmy pod tytułem "Nasze Książki", gdzie spora rzesza czytelników może nie tylko pochwalić się swoimi kolekcjami, ale i porozmawiać na temat samych książek, autorów, jak i na inne tematy związane z tą dziedziną. Z każdym kolejnym tomem pojawia się coraz większa liczba czytelników, dzięki czemu dyskusje są jeszcze bardziej interesujące oraz zacięte.
"Znany pisarz Ben Mears powraca do miejsca, gdzie spędził dzieciństwo – małego miasteczka Jeruzalem zwanego też Salem. Główny bohater jest szczególnie zainteresowany starym domostwem rodziny Marstenów, w którym przed wielu laty doszło do tragicznych wydarzeń. Okazuje się, że dom został kupiony przez 2 tajemniczych mężczyzn. Wkrótce w Salem, w dziwnych okolicznościach zaczynają umierać ludzie." ~ Miasteczko Salem
Skala ocen: 0 - Dno i metr mułu 1 - Beznadziejna 2 - Bardzo słaba 3 - Słaba 4 - Może być 5 - Przeciętna 6 - Dobra 7 - Bardzo dobra 8 - Rewelacyjna 9 - Wybitna 10 - Arcydzieło
A żeby nie było tak totalnie spamersko, to wrzucę link do swojej recenzji "Nexusa" Rameza Naama: http://shadowmage.nast.pl/2013/06/ramez-naam-nexus-recenzja/ Całkiem przyzwoity thriller SF.
Hejże ho, książki w dłoń. W sumie jestem (pozytywnie) zaskoczony tym, jak dobrze się ten wątek rozwija. Widać skupienie wszystkich gatunków w jednym przynosi efekty.
Wątki typowo chwalerskie zawsze mają wzięcie, bo nawet jak nie chce się gadać, to się można pochwalić kolekcją czy ostatnio przeczytaną książką, obejrzanym filmem etc. Poza tym chyba nie było wątku typowo o książkach, co prawda jest sygnowany Martinem o fantastyce, gdzie można pogadać o wszystkim ale ma już milion części i do takiej zżytej grupy nie chce się wtrącać.
Mutant ---> Od zawsze uwielbiam północ i ludzi północy, nie ważne czy są to gry, filmy czy książki, dlatego tak ciężko mi zaakceptować niszczenie tej pięknej krainy...
Wczoraj chciałem odpisać w poprzedniej części, a tutaj zonk, nie miałem przycisku "Odpowiedz" :)
Czeka cię jeszcze jedno, ogromne zaskoczenie, największe z całej serii, przy którym śmierć starka w pierwszej części była oczywistością :>
Mutant, spoilery na litość boską! :P
Tja, ale zaskoczenia by nie było przy śmierci wujka kuzyna ojca babki :D
Skoro już przy PLiO jesteśmy, to znalazłem ostatnio >>
Szkoda, że dobra ma tak mało godzin, bo chętnie przeznaczyłbym większą ilość czasu książkom.
No i w końcu się zdenerwowałem i zdecydowałem, że koniecznie muszę kupić półkę na książki.
Półeczka to dobra motywacja do zakupów kolejnych, bo nieciekawie wygląda pusta :)
Złodziejski honor to dobry materiał na film drugiej klasy, gdzie wiele można wybaczyć i wszelkie zbiegi okoliczności są na porządku dziennym. W książce takie zabiegi nie przechodzą tak łatwo, tym bardziej kiedy są na tak dużą skalę. Pomysł kradzieży Deklaracji niepodległości jest sam w sobie genialny, ale tyle przypadków, fartu itd. co było na stronach tej książki starczyłoby na kilka innych dobrych historii złodziejskich. Archer lubi budować swoje powieści na przypadkach, ale tutaj po prostu przesadził, zbyt globalna afera. Dobrze się czyta, ale typowy średniak, chyba najsłabsze co czytałem od niego.
No cze, dzisiaj zacząłem smętnie, a raczej smentnie czytać pewną książkę. Jestem gdzieś w połowie i w sumie doskonale zdaję sobie sprawę, że może nudzić, ba, gdzieś w podświadomości tkwi mi przekonanie, że i mnie owo znudzenie powinno dopaść, ale zamiast tego w ogóle nie udziela. Może jestem tak z King(Kongiem) zżyty, jak wspomniana małpa z piękną Anną i powoli zaciera mi umiejętność obiektywnego rzutu okiem na dany tekst. W każdym razie - dwa wnioski : A) Stan Maine powinien Kingowi ufundować tablicę pamiątkową B) Fajnie było wcześniej przeczytać Cujo, miły smaczek
A książka mimo wszytko jest ździebko zbyt przewidywalna, zakończenie podobno wynagradza lekturę. Nie jest zła, ale liczę na tąpnięcie.
Ja czekam na wznowienie Cujo, bo kusi mnie ta powieść. Lubie zwierzęta, a w szczególności psy.
Gwarantuję, że tego pieska znienawidzisz
Jestem smutny, od razu mogę powiedzieć, że to najgorsza książka Kinga jaką do tej pory czytałem. Wątek główny jest dość ciekawy, ale co z tego jeśli tak naprawdę toczy się tak naprawdę przez około 100 stron (jeśli nie mniej), reszta to jest typowe lanie wody, prawie cały czas czytając nudziłem się, bo nie działo się nic wartego uwagi. Do tego jeszcze dochodzi poboczny wątek Edgara i Pam, który woła o pomstę do nieba. Edgar po wypadku z dźwigiem miał napady agresji, raz tylko zaatakował swoją żonę, tak naprawdę nie wyrządzając jej żadnej szkody, a ta oznajmia mu, że przez to odchodzi od niego po 25 latach małżeństwa. Następnie zdradza go z dwoma facetami, obwinia go o wszystkie pechowe rzeczy w swoim życiu, ma do niego pretensje dosłownie o wszystko, a gdy nagle Edgar zostaje uznanym malarzem, ta wskakuje mu do łózka. Jak to czytałem, to nie wiedziałem, czy śmiać się czy płakać. Niby to horror, ale napięcia tu żadnego nie ma. Bohaterowie też nieciekawi. Wybaczyłbym to wszystko gdyby to było opowiadaniem w jakimś zbiorze, a nie niemal 700-stronnicową cegłą. Tylko dla największych fanów Kinga, jeśli dla kogoś to będzie pierwsza książka Mistrza, mogę się założyć o piwo, że będzie to również jego ostatnia.
o dobrze, że mi przypomniałeś, dodam sobie ją
przepiszę to, co kiedyśpisałem z wątku o Kingu Carrie - nic specjalnego, bardziej pamiętam film niż książkę Miasteczko salem - moja pierwsza styczność z kingiem, bardzo polecam. Lśnienie - totalnie nie wiem co ludzie w tym widzą, chodzi mi o zarówno film jak i książkę Bastion - genialna cegła, przez którą podchodziłem do egzaminu miesiąc później Cmętaż zwieżąt - trochę przegadane, ale ostatnie 50 stron mistrzowskie To - długaśne, pokręcone z idiotycznym zakończeniem. Film moją traumą z dzieciństwa Stukostrachy - dużo mówić, nie przypadła mi Sklepik z marzeniami - często pomijana w top 5 książka, a moim zdaniem godna polecania historia Dolores Claiborne - przez pierwszą połowę książki uważałem ją za nudną i przegadaną, w drugiej połowie zrozumiałem, że zeby napisać książkę w takim stylu trzeba mieć wielki talent. Zielona mila - ciekawe. I tyle, ani mnie to nie wzruszyło, ani oziębiło. Komórka - oprócz zakończenia zajebista książka Bezsenność - niewykorzystany potencjał Regulatorzy - chyba nie zroumiałem tej książki :D
Cztery pory roku - Dobry tomik, powiedziałbym nawet bardzo dobry Szkieletowa załoga - tylko mgła godna polecenia.
dodając do ww. MW - Wilki i tom 7 bardzo fajne, reszta ciężkie popłuczyny Dallas - genialne strefa śmierci - dobra książka, ani na plus, ani na minus pod kopułą - rzygi 4 po północy - 4 całkiem dobre opowiadania, w tym genialne Sekretne okno. Langoliery również przyjemnie się czytało, chociaż pod koniec zostały trochę "przeaktorzone". wielki marsz - typowy king, 80% dobrej książki i słaby koniec ręka mistrza - nuda
Z Kinga aktualnie na moim powiedzmy top "ileś tam" jest Bastion, Sklepik z Marzeniami, Dallas i zakończenie MW:)
Dlatego ja Rękę Mistrza sobie odpuszczam. Jest tyle o wiele ciekawszych pozycji u Kinga.
Ja skończyłem Grę Endera - krótką powieść z fajnym, ale trochę naiwnym twistem. Powieść Scotta nazywana jest klasyką gatunku - ja nie widzę w niej niczego genialnego. W żaden sposób nie miałem ochoty kontynuować przygody Endera w następnych tomach, fabułę przeczytałem na wiki :)
^ Ta powieść jest taka... amerykańska... I bardzo przystępna, więc co się dziwisz :P Twist jest do przewidzenia i niestety bardzo szybko mi to przyszło do głowy, więc czytało mi się resztę dość lajtowo. Za to dziwnie ciekawy w swojej enigmatyczności i jakiejś naiwności był wątek reszty genialnego rodzeństwa. W sumie juz nie wiem o co tam chodziło, ale czytało się to jak bajkę :P
Taka okazja przeszła koło nosa! Na reddicie kilka godzin temu trwała AMA (Ask me anything - zapytaj o wszystko) gdzie na pytania odpowiadał Stephen King , gdybym wiedział nie planowałbym przespać tej nocy :(
Byłem w bibliotece w moim mieście. Choć gruba forsa została wydana na budowę i wyposażenie dwa lata temu, choć jest ładnie i pięknie, choć są piękne panie bibliotekarki (w jednej się zakochałem), to z zawartością książkową już nie jest tak różowo. Według katalogu internetowego, wszystkie książki, które mnie interesowały były dostępne. Przy wizycie dowiedziałem się, że tak naprawdę mają tylko jedną z nich. Chciałem wypożyczyć Lot nad kukułczym gniazdem lub Ojca Chrzestnego lub Władcę Much lub Metro 2033 lub Ubika lub Łowcę Androidów lub Mroczną Wieżę: Roland lub Danse Macabre. Tylko ta ostatnia leżała grzecznie na półce. Więc wypożyczyłem Danse Macabre Stephena Kinga. Chyba będę musiał codziennie chodzić i sprawdzać czy któraś z wymienionych pozycji została oddana, bo internetowemu katalogowi już nigdy nie uwierzę.
kluha666 - Współczuję. No i sam chętnie bym popytał Kinga o parę spraw... cóż.
Jörg Kastner - Znacie tego niemieckiego autora? W swoim kraju jest bardzo znany, a u nas mało kto o nim słyszał.
Przejrzałem z grubsza i stwierdzam, że słabo wyszło to AMA.
Jörg Kastner - Znacie tego niemieckiego autora? W swoim kraju jest bardzo znany, a u nas mało kto o nim słyszał.
No to raczej żadne zaskoczenie. Już lepiej wypada Hans Helmut Kirst - niemiecki autor, którego książki zdecydowanie lepiej się sprzedawały w Polsce niż w Niemczech ;)
Cmętaż padł. Tak jak się spodziewałem, zakończenie w sumie dobre, ale zdecydowanie za bardzo się czułem, jakbym czytał papierową wersję
Ostatnie kilkadziesiąt kartek to zdecydowanie najlepsza część lektury. Natręctwo wyprzedzania faktów Kinga dało się tu we znaki jeszcze bardziej. Niemniej jednak książka mi się podobała. Nie jest to wybitne dzieło, ale trzyma pewien poziom i nie schodzi poniżej. Głównie ze względu na koniec, ocena skacze o oczko wyżej. Tym razem King tego nie spieprzył, co często mu się zdarza.
A u mnie zaczynają się schody. Bardzo ciężko czyta mi się o przygodach Vuko (wręcz nie do wiary), a zdecydowanie lepiej o zmaganiach Filara. Czasami odnoszę wrażenie, że Grzędowicz na siłę próbuje rozwlec akcje, przez co czyta się wiele stron bardzo, ale to bardzo opornie.
A ja przeczytałem ostatnią napisaną przez Dicka książkę, i mimo że nie ma tam w ogóle sf ani typowych dla niego twistów to jest to świetna pozycja. Nie ma tutaj takiego religijnego bełkotu jak w Valisie, chociaż na temat boga i ogólnie całej wiary chrześcijańskiej jest tutaj powiedziane masę, są to jednak głównie cytaty, a nie typowe Dickowskie wymysły, dlatego łatwiej się łapie sens. Ze wstępu dowiedziałem się o powieści pod tytułem "Wbrew wskazówkom zegara", w której ludzie zaczęli młodnieć zamiast się starzeć, martwi wstają z grobów z pomocą służb odpowiadających dawnym grabarzom. Czytał ktoś? z opisu zapowiada się rewelacja, z dostępnością jednak kiepsko.
"Wbrew wskazówkom zegara" było zapowiedziane w tej samej serii, podobno ma się ukazać jesienią. Do daty bym się nie przywiązywał, ale w planach niby jest i są szanse, że się ukaże.
mutant, męczysz i męczysz te wynalazki, a masz tyle dobrych (powiedziałbym najlepszych) dickowskich sf przez soba...
- maze of death - clans of the alphane moon - time out of joint - game players of titan - deus irae - scanner darkly
W dalszej kolejnosci.. galactic pot healer, eye in the sky, doctor bloodmoney, martian time slip..
counter-clock world jest akurat takie se, czytałem i jak to dick jest ok, ale są to dolne rejony jego twórczości.. zdecydowanie lepsze jest już now wait for last year z tych "zabaw" czasem.. ale powtarzam labirynt śmierci i klany księżyca alfy :P
Bynajmniej nie męczę się z tymi książkami, a do reszty z czasem się dojdzie :P
Shadowmage super sprawa, dzięki za info.
Ty to Mutancie weź się w końcu za klasykę. Mam tu na myśli Wiedźmina, bo grzechem jest tak długo odwlekać tak wspaniałe uniwersum.
Może lepiej nie, a co jeśli sprofanuje recenzją?
Skończyłem czytać "Blaze'a" Kinga i w końcu dojechałem do końca "W mrok" Diakowa.
Wrażenia po tej pierwszej bardzo pozytywne - przed kupnem z promocji nawet nie wiedziałem o jej istnieniu, więc nie miałem co do niej żadnych większych nadziei - byle po prostu przeczytać, a nóż widelec okaże się strzałem w dziesiątkę. I tak w sumie się stało, bo po pierwsze - to naprawdę przyjemna lektura, trzymająca w napięciu, zmuszająca do przeczytania "jeszcze tylko jednego rozdziału", z dynamicznym i fajnym zakończeniem, a po drugie - brak jakichkolwiek wymagań z mojej strony do niej spowodował, że element pozytywnego zaskoczenia jeszcze bardziej umacnia mnie w przychylnej opinii co do tej książki.
Z drugą częścią post-apokaliptycznej trylogii Diakowa było już trochę inaczej. Przeczytałem to bez większego bólu, książka niezła, mogę szczerze i z czystym sercem ją polecić każdemu miłośnikowi takich klimatów, ale... Jakoś mi się to całe Uniwersum delikatnie znudziło. Nastąpiło u mnie chyba nuklearne zmęczenie materiału. Mimo, że na półce w kolejce do przeczytania czekają jeszcze "Korzenie Niebios", to póki co sobie odpocznę kilka miesięcy od, jak ja to nazywam, ferajny Glukhovsky'ego i zajmę się innymi klimatami by potem wrócić z nowymi siłami do "Korzeni" i - mam nadzieję, że do tego czasu się u nas pokaże - trzeciej części historii Diakowa.
A z nowych zakupów (Stephen King znów atakuje) - "Miasteczko Salem" i "Cmętarz Zwieżąt". Wydania kieszonkowe, znalezione na promocji, jednak w porównaniu do "Blejzia" - prędzej czy później i tak chciałem się za nie zabrać, więc tym bardziej nie mogłem sobie odpuścić ich kupna. Już chyba od pół godziny siedzę, trzymam jedną w jednej ręce, drugą w drugiej i się zastanawiam, którą zaliczyć pierwszą ;)
Miasteczko Salem. Czytałem ostatnio i warto. Ja po Panie Lodowego Ogrodu 3 sięgnę po Martwą Strefę. No chyba, że zakupię Wielki Marsz po drodze.
Zwłaszcza, że większości do gustu nie przypadają dłużyzny w zwierzyńcu.
Miasteczko Salem. Czytałem ostatnio (...)
Trudno było tego nie zauważyć, piałeś nad tą książką z zachwytu przez kilka dni ;) A Wielki Marsz polecam. Mimo, że końcówka mnie zawiodła, to wcześniejsze etapy historii w jakiś sposób to rekompensują. Czyta się jednym tchem.
Zaraz po dodaniu poprzedniego posta podjąłem w końcu męską decyzję i naruszyłem Cmętarz. Skoro Salem naprawdę jest książką ciekawszą, tak jak mówicie, to widzę, że podjąłem dobrą decyzję - należę do ludzi, którzy lubią sobie najlepsze zostawić na koniec :) A pierwsze 10 rozdziałów Cmętarza wygląda obiecująco, jestem dobrej myśli.
Cmętarz nie jest zły, ale także według mnie nie jest najlepszą książką Kinga. Przeczytałem raz i w zupełności wystarczy :) Jak już wcześniej pisałem, czytam właśnie Pieśń Lodu i Ognia, jestem na etapie Nawałnicy Mieczy, i aż mi się serce kraje na to co Martin wyczynia z tą biedną północą.... a niektórych mało sympatycznych bohaterów usilnie trzyma przy życiu.
A tak przy okazji, znajomy ma niedługo urodziny, postanowiłem kupić mu jakąś książkę, tylko nie bardzo wiem co wybrać. Jegomość ma prawie 60 lat, i z całą pewnością nie będzie czytał fantasy, ani sf, dlatego też szukam jakiegoś tytułu z głębszym przesłaniem. Może to być fabuła, może być reportaż, lub biografia, tylko co tutaj wybrać?
Dzisiaj zakończyłem czytanie pozycji pt. "Piter" Szymuna Wroczka. Fabuła dosyć ciekawa, choć muszę przyznać, iż część pierwszego aktu czytałem bez większego zrozumienia. Możliwe, że wynikało to z tego, żem momentami odpływałem myślami. Wydaje mi się, że pierwszy akt jest trochę chaotyczny i nie do końca ogarniałem narracji. Czasami się gubiłem i nie wiedziałem, gdzie dokładnie są bohaterowie. Nie wiem, czy wina leży po mojej stronie, czy zastosowanej narracji. W każdym razie właściwa akcja zaczyna się od 8. rozdziału. Fabuła wtedy nabiera tempa. Była dosyć dobra, ale nie porwała mnie. W mojej subiektywnej ocenie, książka jest dosyć dobra, choć szału nie ma. Dlatego wystawiam ocenę 6/10 - dobra. Po przeczytaniu odstawiłem książkę na półkę i zauważyłem, że jest nieznacznie większa od Metra 2033 i 34, co wydaje mi się lekko dziwne, bo są to książki z jednej serii i od tego samego wydawcy.
Na następny ogień idzie Miasteczko Salem, które miałem zaplanowane już dawno, a potem coś lżejszego. Pewnie "Do Światła" Diakowa lub "W Ciemność" McCarthy'ego
Jeśli chodzi o Pitera, to u mnie wyglądało to podobnie. Na początku w ogóle nie nadążałem za autorem, wiele razy nie do końca byłem pewien co właśnie przeczytałem i co się dzieje. Za pierwszym podejściem nawet odstawiłem naruszoną książkę obiecując sobie, że wrócę do niej później. Tak też zrobiłem, i gdy przebrnąłem jeszcze raz przez ciężki początek, to zdałem sobie sprawę, że było warto. Możliwe, że się po prostu przyzwyczaiłem do stylu Wroczka, bo potem tak mnie książka wciągnęła, że do dziś pozostaje ona moją ulubioną częścią U33. Podobała mi się prawie tak samo jak pierwsza część od samego Głuchowskiego.
Przypominam, że dziś amerykańska premiera serialu opartego na powieści "Pod Kopułą" Stephena Kinga. Ogląda ktoś? http://www.filmweb.pl/serial/Under+the+Dome-2013-555086
Być może rzucę okiem, kiedy uzbiera się kilka odcinków :)
Ja obejrzę dopiero po zakończeniu całego sezonu, na razie kończę już prawie pierwszy sezon Hannibala i z całego serca polecam ;)
Nie czytałem powieści, więc jakoś do serialu mi się nie śpieszy.
Shadow==> Ja mam odwrotnie. Czytałem powieść więc do serialu mi się nie śpieszy:)
E tam, poza zakończeniem była to dobra historia :)
Wybrałeś sobie półeczkę już, Raziel? :)
W Kielcach byle jakie półki są bardzo drogie. Jak wszystko zresztą. Szukam dalej.
Tymczasem połowę PLO3 mam za sobą i jestem zaskoczony, że niewiele się przez ten czas wydarzyło. Grzędowicz coraz bardziej rozwleka akcję, zaś obszerne opisy zaczynają przytłaczać. Po czwarty tom będę sięgał z niechęcią. Tak coś czuję, bo to kloc na 880 stron, a ja tutaj męczę się przy czymś co ma 512.
Już Zakon Feniksa mający 949 zdążył mnie w końcówce zmęczyć, a co dopiero taki Pan Lodowego Ogrodu, który do lekkich lektur nie należy.
Już nie mogę się doczekać, kiedy zacznę czytać Martwą Strefę, a to chyba nie najlepiej świadczy o PLO3, prawda?
Jakoś Droga tak polecana i zachwalana mnie nie wciągnęła, i poszła w odstawkę tak w połowie mniej więcej. Ale za to inna książka niesamowicie mnie wciągnęła i w ciągu 2dni mam za sobą prawie 3/4. Mianowice "Mój Auschwitz" Władysława Bartoszewskiego (tego pana chyba nie trzeba przedstawiać?:)) Pierwsza część w formie wywiadu, druga to jego własne zapiski z Auschwitz. Polecam, na prawdę wciąga!
Dlatego za 4 tom lodowego pana się nie zabrałem wcale. Aktualnie idzie Elantris, ale jestem średnio zadowolony.
Podobno inne powieści Sandersona są lepsze, ale po "Elantris" dałem sobie spokój. Dość klasyczne fantasy, jedyna ciekawostka to system magii. Książce przydałoby się odchudzenie.
Niedawno skończyłem debiutancką książkę Marka Lawrence "Książe Cierni". Całkiem zgrabniutkie fantasy, które jednak nie dorównuje Martinowi (jak to zachwalane jest na okładce).
Jedna z nielicznych powieści fantasy zdecydowanie przeznaczona dla czytelnika dorosłego. Bohater to nastoletni sukinsyn z ambicjami zostania cesarzem. A cel uświęca środki. Zabija, gwałci, torturuje - to wszystko w imię
Grubaska zdradza męża na rozmowie kwalifikacyjnej
Blowjob z wytryskiem na buzię
Sex Dla Dorosłych - Richelle Ryan, Milf

Report Page