Jesteś moim wybawcą!

Jesteś moim wybawcą!




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Jesteś moim wybawcą!

W IV Konkursie Dziennikarsko-Fotograficznym "Jestem w gazecie" organizowanym przez Fundację Klub
KONTRA z Bytomia świetnie wypadły uczennice Liceum Plastycznego.

Za swoje fotografie zdobyły następujące laury:

Oliwia Szymkiewicz - tytuł laureata

Zuzia Walesiewicz - publikacja fotografii

Dziewczętami opiekowała się od strony merytorycznej dr Gabriela
Habrom-Rokosz.

Wszystkie nagrodzone prace ukazały się w specjalnej publikacji
pokonkursowej, którą zobaczyć możecie tutaj.

Na zdjęciach laureatki konkursu z dyrekcją ZSO Nr 1, fot. G. Habrom-Rokosz

Właśnie
ukazał się PIERWSZY I JEDYNY tom poezji, którego bohaterem jest… nasza szkoła! 
To jest prawdziwy literacki rarytas! Niewiele szkół w Polsce spotkał
taki zaszczyt, by trafić do historii polskiej liryki. Autorem zbioru pt. W tym
naszym Kasprowiczu jest Antoni
Śliwa , absolwent I LO w Raciborzu z roku 1953.

Gorąco
wszystkim polecamy lekturę tego tomiku wierszy. To tak jakby wejść w progi
dawnego Kasprowicza cudownym, poetyckim wejściem!

W
przedmowie do zbioru wierszy Poeta przejmująco napisał o swoim związku ze
szkołą:

Jakby zgrzebnym, ale dość mocnym
powrozem przywiązało mnie do Liceum Jana Kasprowicza w śląskim mieście, któremu
wojna popaliła domy.

W
posłowiu natomiast dr Janusz Nowak (także absolwent I LO, przez 4 dekady
nauczyciel, a przez 7 lat dyrektor tej placówki) napisał między innymi:

Niezwykle bogate uniwersum
raciborskie przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku – z
legendarnymi nauczycielami (wielokrotnie przywoływanymi w utworach Antoniego
Śliwy), paniami kucharkami z internatu przy Leczniczej, ks. Hajdą z Fary,
koleżankami i kolegami, z budynkami, parkami i skwerami, z Odrą i Psiną –
objawia się osobie mówiącej (a dzięki niej – czytelnikom) trochę podobnie jak
Combray, „wypływające” z zapachu i smaku ciasteczka zamoczonego w herbacie
lipowej. Tego świata już nie ma, a jednak … jest. Jakże intensywnie jest .

Tomik
poezji Antoniego Śliwy wydało Stowarzyszenie Absolwentów i Przyjaciół I LO w
Raciborzu. Dostępny w bibliotece szkolnej.

Na
kilka tygodni przed studniówką 2019 proponujemy wiersz Antoniego Śliwy pt. Komers*

(*komers
– dawniej: bankiet połączony z zabawą taneczną na zakończenie szkoły średniej).

           Mieli wtedy zdrowy humor

Aurelia Starok z I B pisze opowiadania dla przyjemności. 

Namówiliśmy ją na zaprezentowanie próbki jej literackich możliwości.

Sądzimy, że opowiadanie Zjawa z Darkmoon powinna spodobać się tym, którzy wierzą, że w oswojonym i zwyczajnym miejscu dzieją się często rzeczy niesamowite, choć nie wszyscy to widzą, oraz tym, którzy wrażliwi są na problemy wykluczenia i nietolerancji.

Silny wiatr uderzał w okna, przykuwając uwagę uczniów,
którzy machinalnie odwracali głowę w tamtą stronę. Sam również spojrzałem w
brudną szybę: nic ciekawego, stare drzewa, poniszczone i zaniedbane chodniki, a
do tego okropny i silny wiatr. Cóż, pogoda, jak widać, bez zmian. Leniwie
odwróciłem wzrok od przygnębiającego widoku za oknem i spojrzałem na czwartą
ławkę po lewej. Siedziała tam ona. Jej chorobliwie blade ręce sunęły po kartce
i zapisywały to, co widniało na tablicy. Mimo iż jej nie znałem za dobrze,
uważałem ją za trochę dziwną. Nigdy się nie odzywała. Zawsze cicha, pozbawiona
życia, jakby przed czymś uciekała. Gdybym miał ją opisać, to nie wiem, czy bym
potrafił. Nie wiedziałem, jak wygląda poza tym, że nosiła kaptur na głowie i
długie spodnie. Wyglądała jak zjawa. Nawet nauczyciele jej nie dostrzegali.
Zdarzało się, że gdy pytałem o nią, mało kto wiedział, o kim mówię, albo
odpowiadał: k toś taki w ogóle jest u
nas w klasie? Gdy mijałem
ją na korytarzach szkolnych, biło od
niej nieprzyjemnym zimnem. Zjawa - to określenie pasowało do niej – byt, który
jest i jednocześnie go nie ma. Z drugiej
strony, w ogóle mało wiedziałem o ludziach otaczających mnie, nie lubiłem
kontaktów z innymi, byłem typem obserwatora. Choć…, nieważne, ilekroć
obserwowałem dziewczynę z czwartej ławki, to i tak nigdy nie potrafiłem jej
dokładnie opisać.... zawsze czułem tylko ten nieprzyjemny chłód...

Na szkolnych korytarzach rozbrzmiał ostatni tego dnia
dzwonek. Uczniowie powolnym krokiem szli w kierunku swych domów. Nikt się nie
śmiał, słychać było tylko spokojne, stłumione rozmowy i nic więcej. Dodatkowo
jeszcze wszystko zagłuszał silny wiatr i niepokojące zimno. Rozglądałem się na
różne strony, gdy mój wzrok natrafił na dziewczynę z czwartej ławki. Stawiała
powolne i ostrożne kroki, jakby się czegoś obawiała. Kierowała się w stronę
lasu, którego nazwa, Darkmoon, nie wiadomo skąd się wzięła. Odkąd pamiętam, to
miejsce wydawało mi się naznaczone jakąś długą i mroczną historią. Dziewczyna
zniknęła za gęstą kurtyną drzew, więc bez namysłu ruszyłem za nią. Kroki
stawiałem powoli, aby dziewczyna nie usłyszała mnie i nie uciekła. Dlaczego za tobą podążam? Co to za siła,
która pcha mnie ku tobie? Jakie tajemnice skrywasz? Powiesz mi? –
pytania lekko majaczyły mojej głowie. Gdy poczułem to zimno, wydało mi
się jakby próbowało ono wedrzeć się w mój umysł i zbadać każdy jego fragment.
Uczucie, jakie mnie ogarnęło, było
przerażające. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, ręce zaczęły się pocić, oddech
stał się płytki. Czy to możliwe, że
poczułem niepokój, strach? – pytałem siebie lekko spanikowany. Coś próbowało
odciągnąć mnie od działania, sparaliżować! Zatrzymałem się więc, uniosłem wzrok
i zamarłem. Niecałe dwa metry przede mną stała Zjawa. Ale, ale!… kiedy się
zorientowała, że za nią podążam?! Stanąłem jak wryty, nie potrafiłem się
poruszyć, czułem się ociężały i zmęczony. Na chwilę zamknąłem powieki, a gdy je
otworzyłem, czułem jakby uleciało ze mnie życie. Jakim cudem ta dziewczyna tak szybko znalazła się przede mną? Czy tak
długo miałem zamknięte oczy? Może to coś innego? – kolejne pytania mnożyły się
i gęstniały bez wysiłku.

Nagle intensywne spojrzenie dziewczyny przeszyło moją duszę.
Chciałem uciec jak najdalej. Jednak coś mnie powstrzymywało. Zrobiłem mały krok
w tył. Dziewczyna lekko przechyliła głowę, po czym uniosła lewą dłoń i zsunęła
kaptur z głowy. Gdy ukazało mi się oblicze dziewczyny, zamarłem. Długie białe
włosy, blada skóra, chude ciało, sine usta i przede wszystkim puste, pozbawione
życia szare oczy. Wpatrywałem się w nią osłupiały. Nie wiedziałem, co mam w tym
momencie zrobić. Zastygłem, a każdy centymetr mojego ciała drżał z
nieprzyjemnego zimna. To nie
jest człowiek ani demon, więc czym ona jest? Mój umysł stał się pusty.
To samo dziwne uczucie, jakie poznałem, odkąd wszedłem do lasu, próbowało
wedrzeć się do mej głowy. Nie opierałem się, poddałem się. Upadłem. Czułem, że
moje ciało jest sparaliżowane. Leżałem. Słowa ugrzęzły mi w gardle, nie mogłem
nic z siebie wydobyć. Dlaczego? Co się
dzieje z moim ciałem? Co się dzieje ze mną? Jedyny ruch, jaki
udało mi się zrobić, to było spojrzenie na dziewczynę, która nie spuszczała ze
mnie wzroku. Następnie pochyliła się i ręką dotknęła mojego policzka. Zimno
znowu przeszyło mnie na wylot. Czułem, jak wszystkie siły witalne mnie
opuszczają. Chciałem zasnąć, poddać się, ale powstrzymał mnie cichy i delikatny
głos dziewczyny.

-
Nie powinieneś mnie dostrzegać, nie powinieneś móc mnie dostrzegać! Więc
dlaczego, gdy dla innych nie istnieję, ty mnie widzisz? Obserwujesz mnie,
próbujesz nawet zbierać informacje, lecz to przecież na nic. Jesteś
obserwatorem, prawda, dostrzegasz więcej od innych. Widzisz byty błąkające się
po świecie. Pomagasz im, nie będąc tego świadom. Mnie też pomogłeś. Wyjawię ci
więc mój sekret: od dawna chciałam być zauważoną. Jednak nie było mi to dane.
Istnieję od setek lat i nigdy nikt mnie nie ujrzał. To miasto było ślepe, jest
i będzie ślepe. Nie ma już dla niego ratunku! Nawet ten las, Darkmoon, moje
więzienie, przestaje mieć znaczenie. Dziękuję, że mnie dostrzegłeś, jestem ci
wdzięczna … za wszystko.... . Jesteś
moim wybawcą, jesteś wybawcą wszystkich...

Rozpłynęła się w mroku lasu Darkmoon. Powoli wstałem. Chłód
i paraliż zniknęły, zanim jeszcze wyszedłem z lasu. Bez przerwy widziałem przed
sobą szare, puste oczy. Gdy znalazłem się na ulicy, kilka osób lękliwie
spojrzało na mnie, zatrzymało się, by po chwili ruszyć dalej. Uniosłem głowę i
spojrzałem w niebo. Silny wiatr nie ustępował, nade mną wisiał jedynie mały,
biały obłok, a do moich uszu dobiegał cichy, dziewczęcy głos:

Zdjęcia
portretowe Victorii Malcharek z II klasy Liceum Plastycznego zostały zauważone i docenione przez Jury prestiżowego,
międzynarodowego konkursu fotograficznego PORTRET
2018.

W konkursie
wzięło udział 8346 (!) fotografików z całej Polski i z zagranicy, w tym wielu dorosłych, zaawansowanych w swym fachu. Victoria
otrzymała wyróżnienie i zakwalifikowała się do
finału konkursu.

W nagrodę organizatorzy pokryją połowę
kosztów kilkudniowych specjalistycznych warsztatów fotograficznych, które
odbędą się w lutym, w Warszawie.

Opiekunem zawodowym Victorii była dr Gabriela Habrom-Rokosz.

Wieczór
Poetycki w Kasprowiczu to cykliczna, listopadowa impreza dla twórców
i czytelników poezji. Zorganizowany został już po raz piąty pod
okiem wicedyrektor
Pani Grażyny Strózik .



Wieczór
był okazją do literackich popisów zarówno uczniów z ZSO Nr1 w
Raciborzu ( Alicji
Fluder ,
Agnieszki
Urbanek, Mai Wacławczyk, Moniki Waniek, Roksany Karasiewicz,
Tymoteusza Pawłowskiego) ,
jak i zaproszonych z
za przyjaźnionych
szkół podstawowych gości ( Martyny
Slany, Dawida
Wyplera, 
Aleny Surmy ) .



Z
nowymi wierszami przed publicznością wystąpili również „starzy
mistrzowie”: dr
Janusz Nowak i dr Jacek Molęda.

Największym walorem imprezy jest jej międzypokoleniowy i międzyszkolny charakter. W auli Kasprowicza uczniowie i nauczyciele wspólnie występowali w charakterze autorów, organizatorów, muzyków i wykonawców poezji mówionej i śpiewanej.

Szczegóły wieczoru:

----------------------------------------------------------------------------------------------


Tu znajdziecie ślady fotograficzne z tamtego wydarzenia autorstwa:

W scenariuszu
tegorocznej uroczystości z okazji Dnia Edukacji Narodowej znalazły
się dwie piosenki do tekstów Pana Jacka Molędy. Wywołały
szczerą wesołość publiczności. Publikujmy na Wasze życzenie ten
żartobliwy przypadkowy dwugłos uczennicy i nauczyciela.


z
gąbką przy tablicy
Ścierałam nią potem łzy
kto by tam
je zliczył
Uwierzyłam mu
że to zawód jest ze snów

a
on wciąż się śmiał
Pewnie prawdę całą znał
stojąc
pod tablicą

Chris Niedenthal – polski fotograf, jeden z najbardziej cenionych
fotoreporterów europejskich. Współpracował m.in. z takimi magazynami, jak:
„Newsweek”, „Time”, „Der Spiegel”, „Geo” i „Forbes”. Laureat nagrody World
Press Photo w 1986 roku. https://culture.pl/pl/tworca/chris-niedenthal

Uczennice Liceum Plastycznego
Emilia Krawczyńska i Victoria Malcharek pod opieką dr Gabrieli Habrom-Rokosz
uczestniczyły 24 października br. w spotkaniu ze światowej sławy fotoreporterem
Chrisem Niedenthalem. Organizatorem spotkania było Muzeum Górnośląskie w
Bytomiu.

Chris Niedenthal chętnie odkrywał
tajemnice wielu swoich wyjątkowych fotografii. Publiczność dowiedziała się m.
in. jak powstały najsłynniejsze cykle reportażowe, co było istotne dla ich
twórcy i na jakim etapie, a także co ze swojego doświadczenia artysta może
przekazać zainteresowanym szeroko rozumianą fotografią.

Słynny fotoreporter uważa, że w
czasach nadprodukcji obrazu oraz powszechności urządzeń do fotografowania coraz
częściej autorzy mechanicznych rejestracji nie biorą pod uwagę istoty
fotografii i jej znaczenia w procesie komunikacji. Łatwość rejestracji obrazu
fotograficznego nie idzie w parze z umiejętnością patrzenia czy rozumienia przesłania
fotografii. Stąd zjawisko bylejakości i bezmyślności w fotografowaniu.

 Świadomość uchwyconego w kadrze przesłania
wymaga myślenia, umiejętności patrzenia, koncentracji uwagi, praktycznego
doświadczenia, ale przede wszystkim odpowiedzialności. Dla młodych osób, które rozpoczynają
fotograficzną przygodę, najlepszą drogą kształcenia jest czerpanie z dorobku
mistrzów. Zaś najlepszą drogą wymiany doświadczeń i odkrywania własnej
wrażliwości jest bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem, twórcą, mistrzem.
Forma spotkania z autorem i możliwość bezpośredniego z nim dialogu umożliwia
odbiorcy poznanie istoty twórczości oraz emocji, jakie mu towarzyszyły w
procesie powstawania dzieła.

„Akademia Fotografii” to cykl spotkań
autorskich z ludźmi, dla których fotografia jest pasją i którym udało się już
zdobyć bogate doświadczenie i uznanie w tej dziedzinie. To także okazja do
konfrontacji różnych poglądów i różnych spojrzeń na tę dziedzinę sztuki. Obok
mistrzów fotoreportażu na kolejnych spotkaniach wystąpią miłośnicy sztuki
konceptualnej, pasjonaci fotografii modowej, teatralnej czy twórcy najlepszych
aktów. Dowiemy się, jak wyglądała ich droga do sukcesu, w jaki sposób
kształtowała się ich osobowość twórcza, co istotnego jest dla nich fotografii.
Swoje zdjęcia i swoją filozofię fotografowania w comiesięcznych spotkaniach
zaprezentują m.in. : Krzysztof Gołuch, Magda Hueckel, Arkadiusz Ławrywianiec,
Arkadiusz Gola.

Znacznie łatwiej jest spostrzec błąd, niźli ujrzeć prawdę; 

albowiem błąd leży na powierzchni i można go przezwyciężyć;

prawda kryje się głęboko i nie każdemu dane będzie jej szukać”
Projekt klasy II AM Jacek Molęda urodził się w 1964 roku w Raciborzu. Z wykształcenia anglista, doktor nauk humanistycznych, obro...
Fot. A. Kwaśniewicz W wózku siedzi chłopiec może dwuletni. Jest opatulony kocem, a na kolanach trzyma pomarańczowego kraba-maskotkę. Wokół...
Fot. Magdalena Jamuła Szymon Folp „Więzień” Zrozumiał gdzie stoi To marne miejsce -łańcuch u nóg To więzień-p...
Chociaż pisze od lat, publicznie nie ogłosił tylu tekstów na raz. Zaszczycił wieczór poetycki i... wprawił salę w doskonały nastrój. Przec...
Szesnastoletnia uczennica naszej szkoły napisała i wydała książę. Aleksandra Kaptur to młoda pisarka, która już od dzieciństwa mogła poch...

Motyw Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger .



Posprzątać. Odhaczone. Poczytać. Odhaczone. Posprzątać w szafie. Odhaczone. Co zrobić?! Zadzwonił telefon. Przyszedł SMS. To Li. Mój wybawca!

Hej (T.I.). Masz ochotę wyjść ze mną na imprezę?

Jesteś moim wybawcą! Oczywiście, że tak!

Już zaczynam się szykować. Szybko poszło mi wybranie sukienki, butów itd. Wybrałam to

Makijaż był bardzo delikatny i naturalny, bo szczerze mówiąc nie lubię mieć na twarzy "tapety". Po przygotowaniach zadzwonił dzwonek. To Liam.
-Hej!-uściskałam przyjaciela na powitanie.
-Cześć. Jedziemy?
-Oczywiście.
Wyszliśmy i zamknęłam drzwi. Po dziesięciu minutach jazdy byliśmy na miejscu. Liam złapał mnie za rękę wprowadził do pub'u. Usiedliśmy przy barze i zamówiliśmy drinki. Wypiliśmy kilka, a ja byłam już piana jak nie wiem. Poszliśmy do parku, żeby się przewietrzyć. Przez to, że byłam tak piana pocałowałam mocno Liama, on to odwzajemnił. Jednak wziął mnie na ręce i zaniósł do domu (gdyż byliśmy już całkiem nie daleko). Wziął klucze z mojej torebki i otworzył drzwi. Weszliśmy do środka. Li zdjął mi buty i położył na moim łóżku w sypialni oraz przykrył mnie kołdrą. Szybko zasnęłam, ale około czwartej obudziłam się. Poszłam do salonu gdzie spał Liam. Leżał pod kocem lecz dygotał z zimna. Weszłam do niego i wtuliłam się w jego tors, od razu przestał się trząść. Zasnęłam.
Oczami Liama
Co to? Albo może powinienem powiedzieć kto to? To (T.I.). Wygląda słodko. Która godzina? Już 12?! Ok pora wstać. Zrobię jej śniadanie. Wstałem i zacząłem przygotowywać posiłek dla naszej dwójki.
Twoimi oczami
Jestem głodna! Wstaję. Gdzie jest Liam? Co tak pachnie? Otwieram oczy. Liam siedzi przy stole i grzebie w telefonie.
-Hej!
-Hej mała.-podszedł do mnie i wpił się w moje usta. Już to kocham. Ja kocham Liama.- Jak Ci się spało?
-W porządku. Co tak pachnie?
-To naleśniki, które Ci przygotowałem.
-Dziękuję!-pocałowałam go. Podeszliśmy do stołu i zaczęliśmy posiłek.
-Pyszne!-powiedziałam z buzią pełną naleśników.
-Dzięki. Najedzona?
-Tak.
-Więc mam dla Ciebie niespodziankę. Ubierz się i jedziemy. Szybko!
Posłusznie wstałam i poszłam do pokoju.
Ubrałam to.
-Świetnie wyglądasz. Idziemy.

To na tym kończę dzisiejszy post. Pozdrowionka ;)

                                                             by: Karix

Motyw Rewelacja. Obsługiwane przez usługę Blogger .




No matter how life is hard , don't lost hope .



Dostałam całkiem sporo wiadomości typu : " kiedy następny " , "Czemu nie piszesz " itd . Więc od razu mówię nie satysfakconuje mnie te 5 czy 10 osób . Mam wenę twórczą no ale cóż dla kilku osób nie będę pisać . Jeśli naprawdę czytasz tego blooga zostaw komentarz proszę ... ;DD

Motyw Prosty. Autor obrazów motywu: sololos . Obsługiwane przez usługę Blogger .



Zawsze uciekam gdy tylko problem
pojawia się na horyzoncie. To sposób łatwy i przyjemny, przez dużą
część społeczeństwa praktykowany, choć mało skuteczny. Brak
skuteczności owej metody nie powstrzymuję mnie jednak przed
powielaniem jej ilekroć nadarzy się ku temu okazja. Tak jak teraz.
Problem, jak nie trudno się domyśleć, ma imię – nazywa się
Piotr, który sam w sobie nie był problemem, dopóki niespodziewanie
nie zaczął mnie całować. Co spowodowało, nieco uciążliwy po
pewnym czasie, natłok myśli. Zrobił to tylko po to żebym w
końcu przestała histeryzować, czy może chodziło o coś więcej... Cholernie dobrze całuje... To w ogóle w porządku, że tyle o tym myślę, a on
siedzi mi w głowie i wcale nie chce z niej wyjść... Nie mogę
wiecznie siedzieć u rodziców, kiedyś będę musiała się z nim
spotkać... To tylko niektóre z nich.

Poza tym to jest przecież
Piotrek! Cichy, spokojny, introwertyk Piotr. Zupełne przeciwieństwo
Bartmana. Więc gdzie tu sens?! Gdzie jest logika?!

Siedząc pod kocem i kołdrą,
przykryta po uszy, słyszę dzwonek do drzwi. Święcie przekonana że
to listonosz, albo jakiś znajomy ojca, nie wzbudza to we mnie
większego niepokoju. A powinno. Chwilę potem słyszę Zbysia, który
wita się z moją matką i pyta czy może ze mną porozmawiać.

Nawet nie mam czasu spanikować, ani
pomyśleć o ewentualnym schowaniu się w szafie, bo moja rodzicielka
niemal natychmiast, bardzo z resztą gorliwie, zaprasza go do środka i
instruuje że siedzę w swoim pokoju. Szlag.


- Chcesz mi powiedzieć, że przez
cały czas wiedziałeś co do ciebie czuję i nic z tym nie
zrobiłeś?! Jasna cholera, jesteś skończonym kretynem! – bije
go zawzięcie poduszką, co w ogóle nie robi na nim żadnego
wrażenia.

- Delfina, bo zrobisz sobie krzywdę
– łapie mnie za nadgarstek i wyciąga z ręki poduszkę.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? –
rzucam z wyrzutem.

- Czasem lepiej przymknąć na coś
oko i udawać że tego nie ma. Wiesz, mi na tobie naprawdę zależy.
Jesteś jedna z najważniejszych osób w moim życiu.Gdybym ci
powiedział że wiem, ale nie czuję tego samego, to wszystko by się
rozpieprzyło. Nigdy nie byłoby jak dawniej. A do tego nie mogłem dopuścić.

- A teraz? Co się niby zmieniło? -
pytam, zakładając ręce na piersi.

- To co sobie uroiłaś jest już
nieaktualne – wzrusza ramionami. 
Zdaje sobie sprawę, że to jest
ta jedna z nielicznych sytuacji kiedy Bartman ma rację. Chyba
przeoczyłam gdzieś moment, w którym uczucie jakim go darzyłam
przerodziło się w coś na kształt przyzwyczajenia.

- Dobra pogadaliśmy, a teraz
naprawdę się zbieraj. O 16 mam trening, Kowal mnie zabije jeśli
znowu się spóźnię – wstaje energicznie i kieruje do drzwi.

- Czeka
Wytrzymała dziura
Lesbijski masaż
Oglądaj Seks

Report Page