Jest strasznie rozpromieniona

Jest strasznie rozpromieniona




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Jest strasznie rozpromieniona
Unsupported browser You're using a browser that isn't supported by Facebook, so we've redirected you to a simpler version to give you the best experience.
It looks like you were misusing this feature by going too fast. You’ve been temporarily blocked from using it. If you think that this doesn't go against our Community Standards, let us know .




Miłujcie się! > Miłosierdzie Boże > Nie lękaj się cierpień, Ja jestem z tobą




Posted by
Redakcja Miłujcie się!


6 listopada 2017




Redakcja Miłujcie się!
6 listopada 2017
















Posted by

Redakcja Miłujcie się!


12 września 2022




Posted by

Świadectwo


12 września 2022




Posted by

ks. Mieczysław Piotrowski


12 września 2022




Posted by

Świadectwo


12 września 2022




Posted by

ks. Mieczysław Piotrowski


5 września 2022




Posted by

Świadectwo


5 września 2022




Posted by

Świadectwo


5 września 2022




Posted by

Redakcja Miłujcie się!


5 września 2022




Posted by

Świadectwo


29 sierpnia 2022




Posted by

Świadectwo


29 sierpnia 2022




Posted by

Redakcja Miłujcie się!


29 sierpnia 2022




Posted by

Świadectwo


22 sierpnia 2022


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji ns stronie polityka prywatności Zamknij
„Nie lękaj się cierpień, Ja jestem z tobą” (Dz. 15). Pan Jezus zapewnia nas, że w każdym cierpieniu On jako pierwszy niesie jego ciężar i że współcierpi z nami.
Jakiekolwiek cierpienie, które nas dotyka, jeżeli zostanie na modlitwie oddane Jezusowi, staje się źródłem największych łask. Święta Faustyna pisze, że wtedy
„cierpienie jest skarbem największym na ziemi – oczyszcza duszę. W cierpieniu poznajemy, kto jest dla nas prawdziwym przyjacielem. Prawdziwą miłość mierzy się termometrem cierpień” (Dz. 342).
Pan Jezus powołuje niektórych ludzi do wielkiej misji współcierpienia z Nim za zbawienie świata.
Tak mówił Pan Jezus do św. Faustyny:
„Czekałem na ciebie, aby się̨ podzielić cierpieniem, bo któż lepiej zrozumie cierpienie moje, jak nie oblubienica moja?” (Dz. 348).
Siostra Faustyna przeprosiła Jezusa za swoją oziębłość i prosiła Go, aby dał jej jeden cierń ze swojej korony cierniowej. Jezus obiecał, że da jej tę łaskę.
„Następnego dnia – pisze św. Faustyna – rano podczas rozmyślania uczułam bolesny cierń w głowie z lewej strony; cierpienie trwało przez cały dzień, rozmyślałam nieustannie, jak Jezus mógł wytrzymać ból tylu kolców, które są w koronie cierniowej. Łączyłam swoje cierpienia z cierpieniem Jezusa i ofiarowałam za grzeszników.
O godzinie czwartej, kiedy przyszłam na adorację, ujrzałam jedną z naszych wychowanek, która strasznie obrażała Boga grzechami nieczystymi w myślach. Widziałam także pewną osobę, przez którą grzeszyła. Lęk przeszedł przez moją duszę i prosiłam Boga przez boleść Jezusa, aby raczył ją wyrwać z tej nędzy strasznej. Jezus mi odpowiedział, że udzieli jej łaski nie dla niej, ale dla prośby mojej. Teraz zrozumiałam, jak bardzo powinniśmy się modlić za grzeszników” (Dz. 349).
Jezus uświadomił św. Faustynie, a także uświadamia każdej i każdemu z nas:
„Kiedy konałem na krzyżu, nie myślałem o sobie, ale o biednych grzesznikach i modliłem się do Ojca za nimi. Chcę, ażeby i ostatnie chwile twoje były zupełnie podobne do Mnie na krzyżu. Jedna jest cena, za którą się kupuje dusze – a tą jest cierpienie złączone z cierpieniem moim na krzyżu. Miłość czysta rozumie te słowa, miłość cielesna nie pojmie ich nigdy” (Dz. 324).
Po złożeniu pierwszych ślubów bardzo poważnie pogorszył się stan zdrowia s. Faustyny i wtedy bardzo cierpiała. Na dodatek niektóre siostry podejrzewały, że udaje.
„W pewnym dniu – pisze s. Faustyna – skarżyłam się Jezusowi, że jestem ciężarem dla sióstr. Odpowiedział mi Jezus: »Nie żyjesz dla siebie, ale dla dusz. Z cierpień twoich będą korzystać inne dusze. Przeciągłe cierpienie twoje da im światło i siłę do zgadzania się z wolą moją«” (Dz. 67).
Pan Jezus dał poznać św. Faustynie, na czym polega prawdziwa miłość i jak ją trzeba okazywać Bogu. Tak pisze św. Faustyna:
„Prawdziwa miłość Boga zależy na wypełnieniu woli Bożej. Ażeby okazać miłość Bogu w czynie, trzeba, ażeby wszystkie uczynki nasze, chociażby były najmniejsze – muszą płynąć z miłości dla Boga.
– I powiedział mi Pan: »Dziecię moje, najwięcej Mi się podobasz przez cierpienie. W cierpieniach swoich fizycznych czy też moralnych, córko moja, nie szukaj współczucia u stworzeń. Chcę, aby woń cierpień twoich była czysta, bez żadnych przymieszek. Żądam, żebyś się nie tylko oderwała od stworzeń, ale i sama od siebie. Córko moja, chcę się napawać miłością serca twego – miłością czystą, dziewiczą, nieskalaną, bez żadnego przyćmienia. Córko moja, im więcej ukochasz cierpienie, tym miłość twoja ku Mnie będzie czystsza«” (Dz. 279).
W innym miejscu Dzienniczka św. Faustyny czytamy:
„Wielka miłość rzeczy małe umie zamieniać na rzeczy wielkie i tylko miłość nadaje czynom naszym wartość, a im miłość nasza stanie się czystsza, tym ogień cierpień mniej będzie miał w nas do trawienia i cierpienie przestanie być dla nas cierpieniem – stanie się nam rozkoszą. Za łaską Bożą teraz otrzymałam to usposobienie serca, że nigdy nie jestem tak szczęśliwa jak wtenczas, kiedy cierpię dla Jezusa, którego kocham każdym drgnieniem serca. Kiedy raz miałam jedno cierpienie wielkie, uciekłam od obowiązku do Pana Jezusa i prosiłam, aby mi udzielił swej mocy. Po króciutkiej modlitwie wróciłam do obowiązku, pełna zapału i radości.
– Wtem mi mówi jedna z sióstr, że: »Pewno siostra dziś ma wiele pociech, bo taka siostra jest rozpromieniona. Bóg pewno siostrze nie daje żadnego cierpienia, tylko same pociechy«.
– Odpowiedziałam: »Myli się siostra bardzo, bo właśnie wtenczas, kiedy wiele cierpię, to i radość moja większa, a kiedy mniej cierpię, to i radość moja mniejsza«.
Jednak ta dusza dawała mi poznać, że mnie w tym nie rozumie. Starałam się jej to [tak] wytłumaczyć: »kiedy cierpimy wiele, to mamy sposobność wielką okazać Bogu, że Go kochamy, a kiedy cierpimy mało, to mamy mało sposobności, by okazać Bogu swą miłość, a kiedy nie cierpimy nic, to miłość nasza nie jest wielka ani czysta. Możemy dojść za łaską Bożą [do tego], że cierpienie dla nas zamieni się w rozkosz, bo miłość umie takie rzeczy działać w duszach czystych«” (Dz. 303).
„Jezu, dziękuję Ci za codzienne drobne krzyżyki, za przeciwności w moich zamiarach, za trud życia wspólnego, za złe tłumaczenie intencji, za poniżanie przez innych, za cierpkie się obchodzenie z nami, za posądzenia niewinne, za słabe zdrowie i wyczerpanie sił, za zaparcie się własnej woli, za wyniszczenie swego ja, za nieuznanie w niczym, za pokrzyżowanie wszystkich planów.
Dziękuję Ci, Jezu, za cierpienia wewnętrzne, za oschłości ducha, za trwogi, lęki i niepewności, za ciemność i gęsty mrok wewnętrzny, za pokusy i różne doświadczenia, za udręki, które wypowiedzieć trudno, a zwłaszcza za te, w których nas nikt nie zrozumie, za godzinę śmierci, za ciężkość walki w niej, za całą jej gorycz.
Dziękuję Ci, Jezu, któryś wpierw wypił ten kielich goryczy, nim mnie, złagodzony, podałeś. Oto przyłożyłam usta do tego kielicha woli Twojej świętej, niech mi się stanie według upodobań Twoich, niechaj się stanie ze mną to, co zakreśliła mądrość Twoja przed wiekami. Pragnę wysączyć kielich przeznaczeń aż do ostatniej kropelki, nie chcę badać ich przeznaczenia; w goryczy – radość moja, w beznadziejności – ufność moja. W Tobie, Panie, wszystko dobre jest, co daje ojcowskie Twe serce; nie przenoszę pociech nad gorycze ani goryczy nad pociechy, ale za wszystko dziękuję Ci, Jezu.
Rozkoszą moją jest wpatrywać się w Ciebie, Boże niepojęty. W tych tajemniczych istnieniach przebywa duch mój, tam czuję, że jestem u siebie. Znane mi [jest] dobrze mieszkanie Oblubieńca mego. Czuję, że nie ma ani jednej kropli krwi we mnie, która by nie płonęła miłością ku Tobie. O Piękności niestworzona, kto Ciebie raz pozna, ten nic innego kochać nie może. Czuję otchłań swej duszy bezdenną i nic jej nie wyrówna – jeno Bóg sam. Czuję, że tonę w Nim jako jedno ziarenko piasku w bezdennym oceanie” (Dz. 343).
„Jest moim największym pragnieniem, by dusze Ciebie poznały – żeś Ty jest ich szczęściem wiekuistym – aby uwierzyły dobroci Twojej i wysławiały nieskończone miłosierdzie Twoje” (Dz. 305).
Pan Jezus za pośrednictwem mistyczki Alicji Lenczewskiej (1934-2012) zachęca nas, byśmy ...
Moja Mama zmarła w sierpniu 2001 roku. Była osobą głęboko wierzącą, ...
Czas naszego życia na ziemi jest krótki. Wtedy decyduje się nasza ...
Jestem sześćdziesięcioletnim mężczyzną, ojcem dwóch dorosłych córek. Wydarzenia, które opiszę, ...
Francuski pisarz Emil Zola, który był ateistą i mistrzem loży masońskiej, a ...
Zrzuciłem w konfesjonale ten wielki ciężar, który nosiłem w sobie ...
„Wolności” od Boga zasmakowałem dosyć wcześnie. Z największą łatwością udało ...
Alicja Lenczewska (1934-2012) – emerytowana nauczycielka, która prowadziła bogate życie ...
Podczas badań, kiedy byłam już w stanie błogosławionym, usłyszeliśmy z ...
Od wielu już lat jestem przynaglana, by publicznie podziękować Bogu ...
Alicja Lenczewska (1934-2012) była emerytowaną nauczycielką, która prowadziła bogate życie ...
Oboje z mężem uważamy swoje małżeństwo za przedsionek nieba. Czujemy się ...
© Wydawnictwo Agape Sp. z o.o. ul. Panny Marii 4, 61-108 Poznań, tel./ fax: 61/ 852 32 82 | tel. 61/ 647 26 86

Home » MUST HAVE - musisz to mieć » Zapraszam do świata luksusu – testujemy Chanel Le Lift

Created & written by Joanna Wiła +48 608 360 747

Copyrights © 2015-2016 makeupiseasy.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Akceptuję


Necessary


Always Enabled
Podobno cudów nie ma i upływającego czasu nie zatrzymamy. Jednak koncerny kosmetyczne ścigają się, który pierwszy wprowadzi na rynek bardziej innowacyjny produkt, o szerokim spektrum działania zatrzymujący, a najlepiej cofający efekty starzenia się skóry. Wyścig ten trwa od lat i pewnie jeszcze wiele lat trwać będzie. Nie ma tu znaczenia czy to firma sprzedająca swoje produkty po kilkadziesiąt czy kilkaset złotych. Co sezon pojawiają się nowości i praktycznie trudno nadążyć za reklamami kremów ciągle jakieś innowacje, nowe składniki, ale gdy przeczytałam, że Chanel nad swoją serią Le Lift pracował ponad 12 lat to postanowiłam zgłębić temat.
Nie jest to nowość, bo linia miała swoją premierę w zeszłym roku. Kremy mają dawać zauważalne efekty już po miesiącu systematycznego stosowania. Inspiracją do stworzenia tej linii, jak udało mi się ustalić, była epigenetyka. Epigenetyka to najszybciej rozwijający się dział genetyki, badający zmiany w ekspresji genów spowodowane mechanizmami innymi niż zmiany w DNA. Do zmian epigenetycznych zaliczamy gł. metylację DNA, regulację poprzez cząsteczki małego RNA oraz interakcje DNA-białko. Zabrzmiało strasznie naukowo – ale jakoś trzeba wytłumaczyć fakt, że pracowali nad tym ponad dekadę.
Ja postanowiłam sprawdzić jak działa i czy działa krem pod oczy Chanel Le Lift Firming anty-wrinkle Eye Concentrate – instant smoothing. Na początek przeraziła mnie długość nazwy, ale z drugiej strony mówi wiele o produkcie. Mam się spodziewać ujędrniającego, przeciwzmarszczkowego, skoncentrowanego kremu pod oczy dającego efekt natychmiastowego wygładzenia. Z dołączonej ulotki dowiedziałam się, że krem Chanel zawiera opatentowany składnik 3.5-DA , który redukuje aktywność szkodliwego, aktywnego Mikro-RNA. 3.5-Da stymuluje produkcje protein młodości- sirtuin, które są blokowane przez przez wolne rodniki. Im mniej tych protein tym nasza skóra zaczyna tracić jędrności i pojawiają się na niej zmarszczki. Magiczny składnik kremu daje efekt liftingujący, ujędrnia i spowalnia powstawanie nowych zmarszczek. Jak zapewnia producent okolica oczu zaraz po aplikacji jest rozpromieniona, świetlista i wygląda na młodszą. A z każdym kolejnym dniem stosowania moja skóra pod oczami stanie się bardziej jędrna, wygładzona i rozpromieniona. Brzmi całkiem obiecująco, musicie przyznać.
Krem na dość rzadką konsystencję przez co świetnie się rozprowadza i nie obciąża. Skóra faktycznie nabrała blasku – podejrzewam, że pod wpływem kremu inaczej zaczęła odbijać światło. Cudów nie oczekuję, że po jednej aplikacji zmarszczki znikną, ale muszę przyznać, że skóra jest idealnie nawilżona i przyjemnie gładka. Krem nie spowodował uczucia naciągnięcia, jest całkowicie bezzapachowy, więc nie podrażni oczu. Pierwsze wrażenie pozytywne. Podobno lepszych efektów mam się spodziewać po systematycznym stosowaniu. Jak informuje mnie ulotka powinna to robić rano i wieczorem mogę równolegle używać kremu na dzień z serii Le Lift. Powinna krem wklepywać opuszkami palców, uważając aby nie dostał się do oczu. Przy aplikacji nie ma żadnych innowacji sprawa jest banalnie prosta – zobaczymy jakie da efekty przy dłuższym stosowaniu.
Polubiłam to uczucie gładkiej i ujędrnionej skóry. Muszę przyznać, że mimo ich regularnie stosowałam krem pod oczy wynalazek koncernu Chanel sprawił, że skóra pod oczami jest bardziej nawilżona niż zwykle, mam również wrażeni, że jest bardziej elastyczna – ale może to autosugestia. Z całą pewnością jednak mogę zaobserwować obiecany efekt rozświetlenie i wygładzenia. Nie żeby od razu wszystkie zmarszczki zniknęły, ale skóra wyraźnie zyskała na elastyczności.
Chanel Le Lift Firming anty-wrinkle Eye Concentrate – instant smoothing jest już ze mną 3 tygodnie i muszę powiedzieć, że chociaż nie wyglądam 10lat młodziej (ale w bajki przestałam już dawno wierzy, więc i tu cudów się nie spodziewałam) jestem na tak. Krem oceniam bardzo pozytywnie. Skóra elastyczna, idealnie nawilżona i rozświetlona – dla mnie bomba. Jedynym mankamentem jest cena, bo za 15ml musimy zapłacić ok 400zl, a takie pieniądze piechotą nie chodzą. Skoro jedyną rzeczą do której jestem się w stanie przyczepić to cena oznacza, że jest to produkt godny uwagi. Chanel to marka selektywna, nie możemy więc oczekiwać, że kupimy produkty z tego koncernu za kilkanaście złoty. Ja mówię zdecydowana TAK dla tego kremu.
Powinna jeszcze dodać, że po wklepaniu kremu nawet po krótkiej chwili nie zaobserwowałam, żądnych problemów z aplikacją kosmetyków kolorowych. Korektor ani podkład nie ślizgały się, nie wałkowały ani nie ważyły.

Życie ziemskie – jedyne, niepowtarzalne, ma głęboki sens i jest czasem przygotowania się do spotkania z Jezusem. To z samym Chrystusem spotkamy się w twarzą w twarz, gdy przyjdzie, by przeprowadzić nas przez próg śmierci do nowego, niekończącego się, wiecznego życia.
Pewne jest, że Jezus przyjdzie i to, że przygotował nam miejsce obok siebie w Królestwie Niebieskim. To nam obiecał:
„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14, 2-3).
Bóg w swojej wielkiej miłości pozwala człowiekowi wybrać, zdecydować:
„Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo” (Pwt 30, 19).
Można wybrać to, co się chce: drogę Jezusa albo swoją własną drogę, którą często proponuje świat. Trzeba tylko pamiętać o konsekwencjach tego wyboru.
Nie da się dojść do innego celu, niż dana droga prowadzi. Jeśli wybiera się drogę do Niego, to ona do Niego prowadzi, jeśli wybiera się inną drogę – to się Go nie spotka. Można wybrać dobrze i można wybrać źle.
Bóg w swym wielkim i bezgranicznym miłosierdziu, dopóki wędrujemy, pozwala nam często zawrócić, rozpocząć na nowo. Uzdrawia rany, których doświadczyliśmy. A gdzie wzmogło się zło, rozlewa swoją łaskę. Zawsze daje szansę – dopóki się jeszcze na ziemi wędruje. Za progiem śmierci nie ma już zawrotu…
W momencie śmierci…
O tym, co dzieje się z ludzką duszą w momencie śmierci i po niej, dowiadujemy się od wielu mistyków, którzy mieli wizje życia pośmiertnego. Tak oto doświadczenie śmierci opisuje Święta Faustyna:
„Straszna jest śmierć, chociaż nam daje życie wieczne. Nagle zrobiło mi się niedobrze, brak tchu, ciemno w oczach, czuję zamieranie w członkach – to duszenie jest straszne. Chwilka takiego duszenia jest niezmiernie długa… Także przychodzi lęk dziwny pomimo ufności.
Pragnęłam przyjąć ostatnie sakramenty św. Jednak spowiedź święta przychodzi bardzo trudno, pomimo pragnienia spowiadania się, Człowiek nie wie, co mówi; jedno zacznie, drugiego nie kończy. – O, niech Bóg zachowa każdą duszę od tego odkładania spowiedzi na ostatnią godzinę” (Dz. 321)…
Jak Pan Jezus tłumaczy s. Faustynie to przeżycie?

„Córko moja, (…) wiedz, że tym jesteś sama z siebie, coś teraz przeżywała; a dopiero z łaski mojej jesteś uczestniczką życia wiekuistego i wszelkich darów, których ci hojnie udzielam” (Dz. 1559).
Jeżeli umieramy w łasce uświęcającej, cierpienia przeżywane w momencie umierania stają się wyrazem naszego współuczestnictwa w śmierci krzyżowej Pana Jezusa, poprzez śmierć fizyczną – „umieranie z Chrystusem” – zostajemy wszczepieni w Niego w Jego akcie odkupieńczym (por. KKK 1010).
Tylko „Miłość czysta daje duszy moc w samym konaniu. – Mówi Pan Jezus do św. Faustyny – Kiedy konałem na krzyżu, nie myślałem o sobie, ale o biednych grzesznikach i modliłem się do Ojca za nimi.
Chcę, ażeby i ostatnie chwile twoje były zupełnie podobne do Mnie na krzyżu. Jedna jest cena, za którą się kupuje dusze – a tą jest cierpienie złączone z cierpieniem moim na krzyżu. Miłość czysta rozumie te słowa, miłość cielesna nie pojmie ich nigdy” (Dz
Napompowana pipka i solidna masturbacja
Napalona Mariola jedzie mu na ręcznym
Poddana kutasowi czarnego faceta

Report Page