Ja i ich dwoje

Ja i ich dwoje




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Ja i ich dwoje

Was this page helpful?
Yes
No


Performance & security by Cloudflare


You cannot access forum.szafa.pl. Refresh the page or contact the site owner to request access.
Copy and paste the Ray ID when you contact the site owner.

Ray ID:

740d09c2bfb1164b


740d09c2bfb1164b Copy



For help visit Troubleshooting guide





Возможно, сайт временно недоступен или перегружен запросами. Подождите некоторое время и попробуйте снова.
Если вы не можете загрузить ни одну страницу – проверьте настройки соединения с Интернетом.
Если ваш компьютер или сеть защищены межсетевым экраном или прокси-сервером – убедитесь, что Firefox разрешён выход в Интернет.


Firefox не может установить соединение с сервером rozmowy.polki.pl.


Отправка сообщений о подобных ошибках поможет Mozilla обнаружить и заблокировать вредоносные сайты


Сообщить
Попробовать снова
Отправка сообщения
Сообщение отправлено


использует защитную технологию, которая является устаревшей и уязвимой для атаки. Злоумышленник может легко выявить информацию, которая, как вы думали, находится в безопасности.


Jest mi przykro , ale ten blog umarł śmiercią twórczą. 

W mojej głowie nie ma już pomysłu na niego. 

Nie wiem , może jeszcze do niego wrócę, ale 

jak na razie chciałam bym was zapoznać z moim nowym 

 Obiecuję , że będzie on regularny. 

Do zobaczenia w nowym świecie Leny .

                        Z wyrazami szacunku do moich czytelników.

                           Autorka:*              

Wiśniewski nie obudził się kiedy się poruszyłam.Pocałowałam go lekko.Uśmiechną się i otworzył oczy .

W pokoju zabrzmiał dzwonek telefonu.

- Czemu akurat teraz?- zadał retoryczne pytanie,sięgając po telefon.

- Słucham. Tak dobrze,już idę.-powiedział rozłączając się.

- Muszę na śniadanie.Trener się niecierpliwi.

Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.

W głębi serca kochałam Piotrka,ale on będzie miał dziecko.Czy ja nie miałam prawa żeby kochać i być kochaną.Łukasz stał się moim przyjacielem.Mógł też zostać moim mężczyzną.

Chciałam zobaczyć minę Nowakowskiego,jak się dowie jak to jest stracić,coś co się kocha.Ubrałam się w mój reprezentacyjny dres i zeszliśmy do stołówki trzymając się za ręce.Kiedy weszliśmy do pomieszczenia Kanadyjczycy kończyli śniadanie, a Polacy dopiero zaczynali. Zabraliśmy się nakładanie swojej porcji. 

- Muszę się iść wytłumaczyć trenerowi.- powiedział.

- Jane idź . Ja muszę też obgadać kilka spraw ze swoim. 

Cmoknęłam go w policzek i ruszyliśmy do stolika gdzie siedział cały sztab. Poczułam na sobie wzrok Nowakowskiego.

- Te Łukasz,choć do nas.- zawołał mnie Winiarski.

- I jak było na randce? - zagadał Kuba.

- Z tego co mi wiadomo to Kurek podobno spałeś dzisiaj u Zatiego. To w takim razie gdzie spał dzisiaj nasz Łukasz ? U Pita? - dociekał Igła.

- U Karoliny.Zadowolony.- Kurek z wrażenia wypluł kawę na podłogę.

- No , stary.Gratulacje.- pogratulował mi Jarski.

Piotrek siedział cicho,tępo wpatrując się w bułkę.

- Jesteście razem?- zapytał cicho.
- Tak. - odparłem satysfakcją. Trochę podkoloryzowałem prawdę , ale to tylko kwestia czasu , kiedy ja i Karolina będziemy razem.
- Kłamiesz!!!- uderzył pięścią w blat stołu.
- Nie.
- Łukasz ? - odezwał się jej głoś za moimi plecami.
- Tak, kochanie. - uśmiechnąłem się sztucznie.
- Wszystko w porządku?

Z perspektywy Karoliny: 
- Wszystko w porządku ? - zapytałam. 
- Nic , nie jest w porządku!!- wybuchnął Nowakowski. 
- A ty co masz do tego? - zapytałam. 
- Dużo!!! Czy , nie możesz w końcu mnie dostrzec!! Staram się być dla ciebie przyjacielem , ale ty tego nie widzisz!! Tylko dajesz dupy innemu , który to tylko wykorzysta!!! Stałaś się po prostu zwykłą dziwką!!!- wykrzyczał mi to wszystko w twarz. 
Mojej reakcji , chyba spodziewali się wszyscy obecni na sali. Po oddani celnego szczału w policzek środkowego. Wybiegłam z jadalni , zalewając się łzami. Słyszałam ,że ktoś mnie woła, ale ja nie potrafiłam się zatrzymać. Nogi same biegły. Trafiłam do jakiegoś parku. Kompletnie nie znałam tego miejsca . Usiadłam na jednaj z ławek. Pozwalając płynąc łzą , patrzyłam jak mijają mnie , różnie ludzie, kobiety z wózkami. Po jakieś chwili , na drugim końcu ławki usiadła kobieta w cygańskiej spódnicy .
 Miała około 58 lat. Włosy koloru czarnego przechodzące gdzie nie gdzie w siwiznę. 
 - Płacz , płacz. To pomaga. Jeżeli cierpi dusz , to trzeba płakać.- odezwała się. 
- Słucham? Pani mówi do mnie? 
- Dziecko drogie oczywiście , że do ciebie. Widzę , że cierpisz i to nie przez byle kogo. Przez mężczyznę. 
- Ale skąd Pani wiem? 
- Z kart. Kazały mi to przyjść.
- Niby skąd one wiedzą , że cierpię , przez durnego, samolubnego mężczyznę!!
- Nie unoś się. On zrozumie , że popełnił błąd. 
- Teraz to już nie ma znaczenia. 
- Ojj.... chyba ma. Cierpisz , bo kochasz, tylko nie chcesz się do tego przyznać. 
- Nie mam się do czego przyznawać. 
- Czy aby na pewno? 
- Jedynie , do czego mogę się przyznać. To , ze nie wiem jak wrócić spowrotem.
- Nie masz się o co bać. Los sam ci pomoże wrócić. O nawet twoje przeznaczenie ku nam zamierza.  
Nawet nie chciałam wiedzieć co lub kto jest tym przeznaczeniem. Jak dla mnie mogło by mnie ominąć i pójść sobie dalej , nie zwracając na mnie uwagi. Obróciłam wzrok i przyglądałam się moim miętowym butą. 
- Karolina. - odezwał się jego głos. 
- Po co tu przyszyłeś? 
- Sam nie wiem. 
- To teraz wróci , tam skąd przyszyłeś i zostaw mnie w spokoju . 
- Wrócę , tylko daj mi się wytłumaczyć. 
- Nie ma czego tłumaczyć. Powiedziałeś to co miałeś powiedzieć. 
- Przepraszam , ja tak nie myślę. 
- Nie?? - parsknęłam śmiechem. - Wiesz jak mnie rozśmieszyć. 
- Nie. Karolina przecież wiesz co do ciebie czuje. Nie jesteś dziwką. 
- Nie. Piotr , ja nie wiem co czujesz. Nic mi nie mówisz. I niech tak zostanie. - wstałam z ławki. 
Na moim policzku poczułam pierwsze krople deszczu.
- Świetnie. 
Siatkarz podszedł do mnie i pocałował w policzek. 
- Kocham Cię. 
Popatrzyłam w jego oczy. Wiedziałam , ze mówi prawdę. Jego oczy to zdradzały. Faktycznie oczy są kluczem , żeby zaglądnąć w głąb duszy. 
- Ja ciebie też. 
Pocałowałam go. Deszcz nastał w siłę, ale nam to nie przeszkadzało. 
- Przepraszam ,że czekałem na deszcz.- usłyszałam z jego ust. Teraz ust należących też do mnie :). 

$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$
 Przeczytałeś? Zostaw komentarz po
sobie. To naprawdę motywuje!
Trochę czekaliście na ten rozdział:(
PRZEPRASZAM     <-- Klik , coś na przeprosiny:)



- Proszę. - krzyknęłam.

- Hej, hej.- do pokoju wszedł Łukasz Wiśniewski.



- Będę musiała zapytać się trenera czy będę mu jeszcze dzisiaj potrzebna.



- No to do zobaczenia. - uśmiechnęłam się.



Łukasz:



- Idę do kina z Karoliną.

- Z nasza Karoliną?

- Tak, z nią.



- Jasne.



Pokój Ignaczaka(Krzysiek ):





- Co jest? - zapytał Żygadło.

- Karolina i Łukasz idą na randkę!



- Oj tam. Tego kwiatu jest pół światu.

- Trzeba powiedzieć Kurkowi. - wyleciał z pokoju Winiarski.



Pokój Bartka( Michał ) :



- Stary coś ci powiem, tylko usiądź.



- Karola idzie na randkę z Łukaszem.



- Cześć siostra.

- Hej. - przywitałam się z Bartkiem.



- Winiar mi powiedział.

- A Winiar skąd wie?

- Od Igły, a Igła od Łukasza.

- Aha.. tylko kompletnie nie wiem co mam na siebie założyć.



- Tak się zastanawiam. Czemu ty idziesz do tego kina?



-Cześć. - przywitałam się.

- Hej. Możemy iść?

- Oczywiście.

- Miłej zabawy dzieciaki. - zawołał rozgrywający.

- Tylko nie zapomnijcie o gumkach. - dodał Krzysiu.



- Ale chciałem. Ładnie wyglądasz. - otworzył przede mną drzwi do taksówki.

-Dziękuję.

Droga do kina minęłam nam w ciszy.

- Na jaki film idziemy?



- Super.

Film zaczął się bardzo melancholijnie. Oparłam głowę o ramie środkowego.

- Podoba ci się?

- Bardzo.



- Nie ma za co. Przyjemność po mojej stronie. Wracamy?



- Spacer?

- O tak.

Droga do hotelu minęłam nam bardzo szybko. Przed wejściem spotkaliśmy Bartka.

- Witam naszych randkowiczów. - odezwał się Kurek.

- Hej. - odezwaliśmy się.

- Długo was nie było.



- Nie prawda. - oparłam się o drzwi.



- Cóż Łukaszu, dziękuje jeszcze raz za ten wspaniały wieczór.



- Jeszcze nie. - zaśmiałam się.

- Dobranoc królewno. - szepnął mi do ucha, z zamiarem oddalenia się .



- Jesteś tego pewna? - zapytał mnie.



- I jak humorek? - zapytał Kamiński.

Przed areną stał już autobus reprezentacji Polski.

- Caroline. - zawołał mnie Gavin.
- Co jest?
- Potrzebuję taśmy.

Z nimi to jak z dziećmi. Usztywniłam mu wskazane przez niego palce.

- No siema.
- Gratuluje.
- Dzięki.
- Co się tak do mnie szczerzysz?

- Pa mała.
Odebrałam połączenie .
- No wreszcie. Co tak długo?
- Gadałam z Grześkiem.

- Jakieś 10 lat.
- I widzisz przez ten czas, poznałem cię wystarczająco dobrze.

- Bartek?
- No?
- Jak on się czuje?

- Stary ty nie śpisz? - zdziwiłem się.
- Nie.
- Słyszałeś, prawda?
- Tak.
- Wiesz co to jest monosylaba?
- Wiem.
- To weź jej nie używaj w rozmowie ze mną! - zdenerwowałem się.
- Dobra, dobra już. Ona martwi się o mnie?
- To chyba jasne.

- To ty chyba jej nie widziałeś jak wyjeżdżała ze Spały.
- No właśnie nie wiedziałem.

Ubrałam się. I
pomaszerowałam do pokoju w którym miałam umówione spotkani w sprawie
pracy. Grzecznie zapukałam, ale nikt mi nie otworzył. Na szczęście
przechodził jeden ze statystyków i mnie zaczepił.

- Jeżeli szukasz Przedpełskiego to jest na treningu siatkarzy.

- Pewnie jesteś jedną z kandydatek na jednego z fizjoterapeutów?

- Oj dużo. Po każdym spotkaniu z jakimkolwiek, chodził wkurzony jak osa.

- Serio? Mam nadzieje, że dobrze mi pójdzie.

Grzecznie podeszłam do prezesa, który rozmawiał z trenerem.

- Przepraszam. - odezwałam się po angielsku. Anastazji popatrzył na mnie ze zdziwieniem.

- Jeżeli jest Pani dziennikarką, to proszę opuścić sale.- odezwał się groźnie.

- Nie, nie jestem z mediów. Ja byłam umówiona z Panem prezesem w sprawie pracy.

- A tak, faktycznie. Przepraszam, ale miałem sprawę do załatwienia.
Proszę za mną. Przepraszam Andrea, dokończymy później. - weszliśmy na
trybuny i usiadaliśmy na samej górze.

- Przeczytałem pani CV i robi wrażenie. Jeżeli mogę prosić, to proszę mi opowiedzieć jak widzi Pani swoją pracę z reprezentacją.

- Cóż. Praca z reprezentacją to będzie dla mnie duży zaszczyt. Postaram się włożyć w tą pracę całe serce.

- Dobrze. Czy ma pani w najbliższym czasie zamiar wychodzić z mąż?

- Nie, jak na razie jestem skupiona na pracy.

- Nie, nie mam i w najbliższym czasie nie mam zamiaru...- przerwał mi
krzyk Zatorskiego. Na sali w tym czasie, nie było ani jednego
fizjoterapeuty co mnie bardzo zdziwiło. Obok leżącego Pawła zrobiło się
zamieszanie.

- Przepraszam, ale muszę. - zbiegłam z trybun.

- Przesuńcie się, natychmiast. - powiedziałam.

- Trzymaj. - Piotrek podał mi proszony przedmiot.

- Niech ktoś leci po waszego fizjoterapeutę.

Wzięłam się za badanie nogi Pawła. Na szczęście nie było to kolano, a staw skokowy jak się później okazało.

Taka kontuzja, uniemożliwia mu występu w Lidze Światowej. Po tym
wszystkim, wróciłam do pokoju. Na stole leżała biała koperta. Otworzyłam
z ciekawością.

Została Pani nawą fizjoterapeutką reprezentacji Polski.

Zacznie Pani pracę od M.H Wagnera w Zielonej Górze.

                                                        Z poważaniem 

                                    Mirosław Przedpełski"

Chciałam szybko pochwalić się Bartkowi. W głowie miałam zajście
wczorajszego dnia, więc grzecznie zapukałam do drzwi. Otworzył mi
Bartek, ale nie uśmiechnięty tak jak zwykle, ale wściekły jak osa.

- Hej? Masz chwilkę. - zapytałam z ostrożnością.

- Tak mam i to nawet kilka. - powiedział wychodząc z pokoju - Chodźmy
na spacer muszę się wyluzować, bo nie wytrzymuję z tym kolesiem. -
wyszliśmy z budynku i usiedliśmy na jednej z ławek pod ośrodkiem.

- Bartek, co się stało? Czemu jesteś zły? - zapytałam.

- Nie jestem zły. - podniósł głos. Wzruszyłam tylko ramionami. - Przepraszam, nie chciałem podnieść głosu. Chodzi o Piotrka.

- Była u niego dzisiaj Olka. Powiedziała mu że jest pewna na 100 %,
że to dziecko jest jego. Karolina cio się wydarzyło między wami przez te
3 dni?

- Po porostu się całowaliśmy. - powiedziałam czerwieniąc się - Chyba powinnam mu wyjaśnić, że nie czuję się zawiedziona.

- Jutro. Dzisiaj mi się nie chce. A po drugie to nie miałambym z kim uczcić mojej nowej pracy.

- Dla ciebie wszystko brat .- wstałam z ławki i udałam się do pokoju w
którym przebywał Nowakowski. Ponownie zapukałam. Otworzył mi
zdezorientowany.

- Hej. Jasne wchodź. - puścił mnie w drzwiach.

Usiadłam na fotelu i przyglądałam się temu bałaganowi.

- A gdzie są inni fizjoterapeuci?
- Wysłałem ich na małe szkolenie.
- Dobrze. Przebiorę się i przyjdę na salę.

- Oj nie przesadzaj. - pocieszył mnie Łukasz.
- I kim ja mam być?

- Kurwa Dziku. Coś ty zrobił mojej córce? - zapytał Igła, żeby trochę rozładować napięcie.
- Przecież nie specjalnie. - bronił się Michał.

- Możemy wracać do gry. - uśmiechnełam się do chłopaków.
Mecz zakończył się remisem 2:2 . Nikomu nie chciał się grać dalej.
- Jestem cała spocona. I gdzie ja się umyje?
- Możesz skorzystać z mojej łazienki. - zaproponował Zbyszek.

Bartek z Piotrkiem szli z przodu.
- Bartuś czekaj.- zawołałam za nimi. Stanął i obrócił się.

- No nic będę musiała skorzystać z propozycji Zbyszka.

- Piotrek. - szepnęłam.
- Piotruś. - powiedzialam głośniej.
- Piotrze. - spróbowałam oficjalniej.
Ten to ma dopiero głęboki sen.
- Nowakowski. - wydarłam się na całe gardło.
Z impetem wstał z łóżka, potrącając mnie przy tym. O mało co nie
walnęłam bym głową o szafkę nocną, gdyby mnie nie złapał w porę.
- Jezu kobieto. Nigdy więcej tak nie rób. - dalej mnie trzymał w ramionach.

- Ty jesteś w ciąży z Piotrkiem? - palnęłam głupie pytanie kompletne od czapy.
- Jasne, że z nim.

- Kładź się. - pokazałam mu kozetkę.

- A więc powtórzę pytanie. Wszystko dobrze?

- Czyli nie podpiszesz kontraktu z żadnym klubem?

- Żaneta podaj tą piłkę Karolinie. - krzyknęły dziewczyny .

- Karolina!! - kopnęła piłkę w moją stronę.

- Oczywiście w końcu pokonałyśmy chłopaków.
- Karolina! - zawołał mnie Bartek z końca boiska.
- Dzięki wam. Lecę. Pa dziewczyny i chłopaki.
- Nara.
Pobiegłam
do Bartka.

- Ee tam. Nauki brata nie poszły w las.
- Widać.
- Chciałeś coś ode mnie?  

- Tak za 3 godziny. Zbiórka na dole.
- Będę.

" Dzień Dobry. Miałabym dla Pani pewną propozycję.

Chciałabym żeby
Pani wzięła udział w moim pokazie mody 

w Paryżu pod koniec sierpnia tego roku.

Wiem, że może nie mieć Pani czasu przed Olimpiadą,

więc proszę o odpowiedź po tym ważnym dla sportowców wydarzeniu 

Zostawiam mój numer telefonu: 666-548-272

Będzie mi miło jeżeli się Pani zgodzi.

                                             Projektantka

                                                      Lena Staszewska." 

" Dziękuję za propozycję,ale wydaje mi się że nie mam takiego 

Proszę mi dać czas na zastanowienie się do 09.08.2012.

                                              Karolina Matusiak." 

 Prawie zbliżał się godzina zbiórki. Chwyciłam za torbę i ruszyłam do holu.

- Wszyscy już są? - zapytałam
Bartka.

- Nie, czekamy jeszcze na Winiarskiego i Jarosza.

- Dostałam propozycję wyjazdu do Paryża.

- Już się zdecydowałaś?
- Nie, jeszcze nie.
- Kurek możemy iść. Spóźnieni już przyszli. - powiedział Możdżonek.

- Na
koniec Panowie też powiem wam kawał.
- Dawaj.

- Nie mam pojęcia.- przyznał Winiar.
- Żeby mężczyźni mogli je zrozumieć.
Rozdzieliliśmy
się przy wejściu do szatni. Przebrałam się w mój strój kąpielowy i
wyszłam z szatni. Na całym obiekcie nie było ani jednej żywej duszy
oprócz jednego ratownika.
- Ładny strój.- odezwał się głos za moimi placami.
- Co ty tu robisz? Miałeś do nas dojść.

- O nic.
- No widzisz. - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę zjeżdżalni.
- Wypróbujemy tą najdłuższą.
- O nie! Ja z tego nie zjadę.

- Ej.Co
oni robią? - zapytał zdziwiony Kubiak.
- Dziku oni tylko sobie zjadą jeden po drugom ze zjeżdżalni. - powiedział Piotrek.

- Piotrek! - zawołał Bartek.
- Co ty wyprawiasz? - powiedział Żygadło, który płyną obok miejsca gdzie wrzuciłem atakującego.

Z perspektywy Karoliny:

- Mało ludzi dzisiaj na basenie.- zagadała do mnie.

- Może się Pani nie wydawało.- uśmiechnełam się.

- Karolina.
- Myślisz, że to
był on?
- Może.- za jej plecami pojawił się Bartek, zmierzając w moją stronę .

Dziewczynie szczęka opadła z wrażenia.
- Jasne już idę. Miło było cię poznać. Cześć.
- Cześć. - wyjąkała.

- Chłopaki się posprzeczali. Czekam na ciebie przed basenem.

- Możemy ruszać. - powiedziałam wskakując Bartkowi na barana.

Po drodze wstąpiliśmy do lodziarni. Chłopacy zamówili po cztery kuliki, a ja tylko dwie.
- Co tak mało?
- Muszę trochę ograniczyć słodycze
.
- Weź przestań świetnie wyglądasz. Co nie Piotrek? - zapytał Możdżonek środkowego.
Piotrek zmierzył mnie wzrokiem.
- Tak, świetnie wygląda.- powiedział jakby od niechcenia.

- Gdzie już idziesz?- zaniepokoił się Bartek.

Mogę przylecieć zaraz po ostatnim meczu

Zostawiam
mój telefon: 728-534-986."


/////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Przeczytałeś? Zostaw komentarz po
sobie. To naprawdę motywuje!


I oto 13 :) ( dla mnie trochę pechowa :P )
Wiem ,że czekacie na to aż Karolina zejdzie się z Piotrkiem .
Niestety musicie się uzbroić w cierpliwość. 
Mam jeszcze pewne nikczemne plany co do Karolki. 
A co do samego 13 rozdziału . 
Pewnie zauważyliście , że trochę podkoloryzowałam Spalę , ale to na rzecz opowiadania. 
Spodziewajcie się 14 za kilka dni :) 
Miłego czytania. 

Przebrałam się w piżamę
i poszłam spać.

Postaram się jak najszybciej dodać 13 !!( mam nadzieję , że
nie pechową )

http://www.facebook.com/pages/Piotrek-Nowakowski/120566811388671?ref=hl


Motyw Znak wodny. Autor obrazów motywu: Airyelf . Obsługiwane przez usługę Blogger .





   ARTYKUŁY   


   RADIO PROFETO   


   WIDEO   


   PAPIEŻ FRANCISZEK   


   SKLEP Z SERCEM   


   KALENDARZ   


   GALERIA   



Ospermił każdą dziurkę
Posunął wilgotną pizde
Napalona siostrzenica

Report Page