Improwizacja orgii

Improwizacja orgii




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Improwizacja orgii
All Titles TV Episodes Celebs Companies Keywords Advanced Search
Fully supported English (United States) Partially supported Français (Canada) Français (France) Deutsch (Deutschland) हिंदी (भारत) Italiano (Italia) Português (Brasil) Español (España) Español (México)
Suggest an edit or add missing content
The Best Movies and Shows in September
Who Are the 2022 Emmy Acting Nominees?
New & Upcoming Sequels, Prequels, and Spin-Offs


Autorem interpretacji jest: Aneta Wideł .

Wiersz „Im­pro­wi­za­cja” au­tor­stwa Ada­ma Za­ga­jew­skie­go po­cho­dzi z wy­da­ne­go w 2009 roku to­mi­ku po­ezji „Nie­wi­dzial­na ręka”. Utwór po­ru­sza te­ma­ty­kę co­dzien­ne­go ży­cia oraz zwią­za­ne­go z nim wiel­kie­go tru­du. Dzie­ło pi­sa­ne jest w spo­sób przy­po­mi­na­ją­cy roz­wi­ja­ną na bie­żą­co cha­otycz­ną wy­po­wiedź – po­ja­wia się w nim wie­le wtrą­ceń, za­prze­czeń po­przed­nich my­śli, a tak­że po­śred­nio zwią­za­nych z te­ma­tem dy­gre­sji.
Wiersz Ada­ma Za­ga­jew­skie­go na­le­ży do liryki podmiotu zbiorowego , o czym świad­czą wła­ści­we za­im­ki oso­bo­we („ rzeczy ukryte przed nami ”) oraz cza­sow­ni­ki w pierw­szej oso­bie licz­by mno­giej („ nic innego nie znamy ”). Pod­miot li­rycz­ny w bez­po­śred­ni, ga­wę­dziar­ski spo­sób zwra­ca się do ad­re­sa­ta swo­jej wy­po­wie­dzi. Z tego po­wo­du dzie­ło to za­li­czyć moż­na rów­nież do liryki zwrotu do adresata . Utwór ma nie­re­gu­lar­ną, sty­chicz­ną (cią­głą) bu­do­wę. Skła­da się z jed­nej, li­czą­cej trzy­dzie­ści je­den wer­sów stro­fy. Licz­ba sy­lab w wer­sach waha się od je­dy­nie trzech do aż szes­na­stu. W tek­ście nie pojawiają się rymy . Z tego wzglę­du dzie­ło to moż­na na­zwać rów­nież wierszem białym .
War­stwa sty­li­stycz­na utwo­ru jest nie­zwy­kle roz­bu­do­wa­na. Zna­leźć w nim moż­na przede wszyst­kim apostrofy („ którą widziałeś wczoraj w tramwaju ”; „ kiedy patrzysz na białą kartkę papieru ”), epitet y („ starej kobiety ”; „ trąbka jazzowa ”), metafory („ zostanie osad goryczy w ustach / i zaraźliwa rozpacz tej starej kobiety ”; „ żałoba, / której nie uleczy najwspanialsza elegia ”), porównania („ ciężar świata […] / Zarzucić [...] sobie na ramiona / tak jak plecak ”; „ melancholia miesza się z entuzjazmem, / zawsze, codziennie, jak narodziny świtu / nad brzegiem morza ”), personifikacje („ spokojnie oddychają drzewa ”; „ trąbka jazzowa wesoło płacze ”), przerzutni e („kiedy / spokojnie oddychają drzewa ”; „Przecież uniesienie / istnieje wyłącznie w wyobraźni” ), pytania retoryczne („ Krew i brzydotę? ”; „ Dlaczego mamy kłamać? ”), powtórzenie („ Improwizacja [...] improwizacja ”) oraz wyróżnieni a graficzne w po­sta­ci pauz („ Improwizacja – zawsze tylko improwizacja ”) i ukośnik a („ czy reflektuje pan /pani ”).
Wiersz „Im­pro­wi­za­cja” sku­pia się na te­ma­cie zwykłej codzienności , któ­ra cza­sa­mi wręcz przy­tła­cza. Pod­miot li­rycz­ny wy­po­wia­da się w luź­nym, ga­wę­dziar­skim to­nie. Zda­je się snuć swo­je prze­my­śle­nia na bie­żą­co. Robi to nie­zwy­kle chaotycznie, dla­te­go nie­kie­dy zba­cza z głów­ne­go te­ma­tu i robi dy­gre­sje. Już na sa­mym po­cząt­ku zwra­ca uwa­gę na trud życia , któ­ry jest nie­unik­nio­ny. Ra­dzi, aby nie bać się go pod­jąć, ale tak­że „ uczynić go lekkim, znośnym ”, uprzy­jem­nić so­bie ży­cie na tyle, na ile jest to moż­li­we. Za­raz jed­nak zu­peł­nie zmie­nia ton swo­jej wy­po­wie­dzi, jak­by kar­cąc się, że pod­ję­cie ca­łe­go cię­ża­ru świa­ta jest tak na­praw­dę nie­moż­li­we i „ zawsze zostanie osad goryczy w ustach ”, pew­ne nie­za­do­wo­le­nie. Po chwi­li oso­ba mó­wią­ca zwra­ca się bez­po­śred­nio do ad­re­sa­ta swo­jej wy­po­wie­dzi, przy­po­mi­na­jąc mu o zroz­pa­czo­nej star­szej ko­bie­cie, któ­rą wi­dział on w tram­wa­ju. Jej wi­dok zda­je się przy­po­mi­nać o tym, że wraz z bie­giem lat ży­cie nie­wie­le się zmie­nia. Pod­miot li­rycz­ny za­sta­na­wia się tak­że nad sen­sem kłam­stwa, któ­re tak na­praw­dę jest zu­peł­nie bezcelowe , bo­wiem nie­sie ze sobą je­dy­nie złud­ne i chwi­lo­we unie­sie­nie. Nic nie ma więk­sze­go zna­cze­nia ani sen­su, dla­te­go le­piej jest mó­wić praw­dę niż sze­rzyć fałsz.
Oso­ba mó­wią­ca nazywa życie improwizacją , małą lub więk­szą, w za­leż­no­ści od sy­tu­acji. We­dług niej jest ono nie­prze­wi­dy­wal­ne, nie do za­pla­no­wa­nia. Wszyst­ko dzie­je się spon­ta­nicz­nie, nie­kie­dy na­wet bez ja­kie­go­kol­wiek wkła­du ludz­kie­go. Wspo­mi­na, że im­pro­wi­za­cja ta jest naj­bar­dziej wi­docz­na w sztu­ce – pod­czas gry na in­stru­men­tach, ma­lo­wa­nia ob­ra­zów lub pi­sa­nia pro­zy bądź po­ezji, kie­dy musi się stwo­rzyć coś z ni­cze­go, ale też wte­dy, kie­dy czło­wiek chce po pro­stu od­po­cząć, uciec przed smut­kiem, czy­ta­jąc ulu­bio­ną po­ezję, a nie­spo­dzie­wa­nie „ zwykle w tym momencie dzwoni telefon ”. Pod­miot li­rycz­ny przy­wo­łu­je kuriozalny przykład nie­zwy­kle krót­kiej roz­mo­wy te­le­fo­nicz­nej ze sprze­daw­cą ja­kie­goś pro­duk­tu, któ­rym zu­peł­nie nie jest za­in­te­re­so­wa­ny. Uka­zu­je tym sa­mym, że po­dob­ne sy­tu­acje mogą spo­tkać każ­de­go w każ­dej chwi­li. Mimo wszyst­ko ta­kie spon­ta­nicz­nie wy­da­rze­nia są je­dy­nie krótkimi przerywnikami szarego, monotonnego życia , któ­re­go „ nie uleczy najwspanialsza elegia ”. Co­dzien­ność jest je­dy­nie cią­giem zwy­kłych zda­rzeń prze­ry­wa­nych chwi­lo­wą im­pro­wi­za­cją.
Pod­miot li­rycz­ny za­my­śla się rów­nież nad przy­szło­ścią. Za­sta­na­wia się nad rzeczami, które są jeszcze ukryte, nieznane . Ma na­dzie­ję, że w nich „ melancholia miesza się z entuzjazmem ”, będą rze­czy co­dzien­ne, swoj­skie, ni­czym wschód słoń­ca nad mo­rzem lub też śmiech do­brze zna­nych, ra­do­snych mi­ni­stran­tów z oko­li­cy. Li­czy na to, że mimo wszyst­ko ludz­ka eg­zy­sten­cja sta­nie się lżej­sza i choć odro­bi­nę ła­twiej­sza. Szu­ka ja­kich­kol­wiek spo­so­bów, aby zła­go­dzić cier­pie­nie zwią­za­ne z ży­ciem i co­dzien­no­ścią. Na sam ko­niec po­now­nie zwra­ca się do swo­je­go ad­re­sa­ta, py­ta­jąc go, czy pamięta . Jego py­ta­nie nie jest pre­cy­zyj­ne, zu­peł­nie tak, jak­by py­tał od­bior­cę nie tyl­ko o to, czy pa­mię­ta mi­ni­stran­tów, ale też czy pa­mię­ta o na­dziei na lep­sze, bar­dziej spo­koj­ne dni. Oso­ba mó­wią­ca zda­je się tym sa­mym spraw­dzać, czy ad­re­sat wciąż sku­pia uwa­gę na jej sło­wach, czy na­dą­ża za tym to­kiem ro­zu­mo­wa­nia. Cały utwór przy­po­mi­na wy­gła­sza­ny na bie­żą­co mo­no­log, tytułową improwizację artystyczną . Po­eta nie trzy­ma się sztyw­nych ram wier­sza, a wręcz ła­mie jego kon­wen­cję. W ten spo­sób pró­bu­je jak naj­wier­niej od­dać na­tłok my­śli, któ­ry ma w gło­wie.
Ostat­nia ak­tu­ali­za­cja: 2022-08-11 20:24:00

All Titles TV Episodes Celebs Companies Keywords Advanced Search
Fully supported English (United States) Partially supported Français (Canada) Français (France) Deutsch (Deutschland) हिंदी (भारत) Italiano (Italia) Português (Brasil) Español (España) Español (México)
Sara Antczak (screenplay) Okil Khamidov (head writer)
Sara Antczak (screenplay) Okil Khamidov (head writer)
Sara Antczak (screenplay) Okil Khamidov (head writer)
Tak juz jest Music by Radoslaw Bak Lyrics by Radoslaw Bak Performed by Radoslaw Bak & Bogna Jurewicz
Suggest an edit or add missing content
The Best Movies and Shows in September
Who Are the 2022 Emmy Acting Nominees?
New & Upcoming Sequels, Prequels, and Spin-Offs


Wielka improwizacja - streszczenie, interpretacja


Autorem opracowania jest: Adrianna Strużyńska .

„Wiel­ka im­pro­wi­za­cja” jest klu­czo­wym ele­men­tem trze­ciej czę­ści „Dzia­dów” Ada­ma Mic­kie­wi­cza. Tak jak ca­łość utwo­ru, po­wsta­ła w 1832 roku w Dreź­nie po upad­ku po­wsta­nia li­sto­pa­do­we­go. Au­tor do­ko­nał roz­ra­chun­ku z ro­man­tycz­ną kon­cep­cją ar­ty­sty i prze­wod­ni­ka na­ro­du.
Konrad , głów­ny bo­ha­ter trze­ciej czę­ści „Dzia­dów”, wy­gła­sza swój mo­no­log w klasztornej celi zakonu bazylianów w Wilnie. Opo­wia­da o sa­mot­no­ści, któ­ra jest nie­od­łącz­ną czę­ścią jego ży­cia, po­nie­waż jest nie­zro­zu­mia­ny przez oto­cze­nie. Nie za­zdro­ści jed­nak po­pu­lar­no­ści in­nym twór­com, po­nie­waż pi­sa­nie, w celu przy­po­do­ba­nia się sze­ro­kiej pu­blicz­no­ści jest nie­szczę­ściem. Praw­dzi­wy twór­ca po­wi­nien wy­ra­żać to, co na­praw­dę czu­je. Sło­wa czę­sto nie po­tra­fią wy­ra­zić uczuć, dla­te­go zmie­nia­ją ich sens. Od­bior­cy po­ezji Kon­ra­da mogą ją czy­tać, ale nie zro­zu­mie­ją jej praw­dzi­we­go zna­cze­nia. Li­te­ra­tu­ra zo­sta­je po­rów­na­na do emo­cji, któ­re krą­żą w du­szy i na­pę­dza­ją do ist­nie­nia. Lu­dzie wi­dzą wy­łącz­nie twarz po­ety, ale nie są w sta­nie od­gad­nąć jego my­śli. Kon­rad zwraca się bezpośrednio do swojej poezji , któ­rą na­zy­wa „pie­śnią”. Po­rów­nu­je ją do gwiaz­dy na nie­bie, któ­rej lu­dzie nie mogą do­strzec. Ogra­ni­czo­ne spo­łe­czeń­stwo nie zo­ba­czy jej na­wet z po­mo­cą te­le­sko­pu („szklan­nych skrzy­deł”). Czło­wiek może do­strzec wy­łącz­nie świa­tło, któ­re na­zwie słoń­cem. Po­ezja Kon­ra­da nie po­trze­bu­je jed­nak ludz­kiej apro­ba­ty. Pieśń znaj­du­je się w ser­cu au­to­ra i świe­ci tam, jak gwiaz­dy.
Bo­ha­ter zwraca się bezpośrednio do Boga i natury , je­dy­nych god­nych od­bior­ców jego twór­czo­ści. Kon­rad na­zy­wa sie­bie mi­strzem i wiel­kim kre­ato­rem. Zda­je mu się, że wy­cią­ga dło­nie i kła­dzie je na nie­bie. Za po­mo­cą po­tę­gi swo­jej du­szy, ob­ra­ca gwiaz­da­mi, two­rzy po­wsta­ją­ce w tym cza­sie dźwię­ki. Są ich mi­lio­ny, świat jest nie­sa­mo­wi­cie róż­no­rod­ny. Kon­rad w swo­jej po­ezji kreu­je nową rze­czy­wi­stość, ten pro­ces przy­po­mi­na łą­cze­nie dźwię­ków. Gdy prze­sta­je my­śleć i two­rzyć, cały świat na chwi­lę się za­trzy­mu­je. Wpa­tru­je się w swo­je dzie­ło, przy­po­mi­na­jąc po­dmu­chy wia­tru, nie­wi­dzial­ne dla lu­dzi, po­dob­nie jak jego twór­czość. Kon­rad wy­ra­ża za po­mo­cą po­ezji żal, to­wa­rzy­szą­cy ludz­ko­ści od wie­ków. Dźwięk sym­bo­li­zu­je my­śli i sło­wa po­etyc­kie. Bo­ha­ter pod­kre­śla, że jego dzie­ła są god­ne wy­łącz­nie Boga i na­tu­ry, okre­śla je jako „nie­śmier­tel­ność”. Kon­rad wy­róż­nia się na tle spo­łe­czeń­stwa przez swo­ją świadomość poetycką , umie­jęt­ność ro­zu­mie­nia i two­rze­nia po­ezji. Pra­gnie nawiązać dialog z Bogiem. Za­chę­ca Stwór­cę, aby do­strzegł, jak do­sko­na­le ra­dzi so­bie ze sło­wa­mi, któ­re są mu po­słusz­ne. Kon­rad jest prze­ko­na­ny, że tworzy nowy, romantyczny świat. Sło­wa, dzię­ki któ­rym po­wsta­je, na­zy­wa „dzieć­mi wiesz­cza­mi”. Są to my­śli i idee, któ­re wy­prze­dza­ją swo­ją epo­kę.
Kon­rad kie­ru­je swój mo­no­log do słów, skła­da­ją­cych się na jego utwo­ry. Sta­wia się w roli ich ojca. My­śli, gwiaz­dy, czu­cia i wi­chry są sym­bo­lem świa­ta do­stęp­ne­go wy­łącz­nie dla po­etów. Kon­rad stawia się ponad wszystkimi artystami , dep­cze ich, pod­wa­ża­jąc war­tość two­rzo­nej przez nich po­ezji. Krytykuje też mędrców i proroków , po­dzi­wia­nych przez świat. Nie uwa­ża ich za god­nych mia­na du­cho­wych przy­wód­ców, mimo że zbie­ra­li po­chwa­ły i okla­ski. Przez wie­ki, czczo­no mą­drość i po­stęp, bę­dą­ce do­me­ną fi­lo­zo­fów i wy­na­laz­ców. Kon­rad jest jed­nak prze­ko­na­ny, że ni­g­dy nie czu­li się tak wiel­cy jak on, mimo że sta­wia­no im po­mni­ki i usta­na­wia­no świę­ta na ich cześć. Bo­ha­ter od­czu­wa, że dzi­siaj nad­szedł szczyt jego możliwości , chce się do­wie­dzieć, czy prze­ma­wia przez nie­go nad­mier­na duma, czy rze­czy­wi­ście jest naj­więk­szy na świe­cie. Na­zy­wa ten mo­ment „chwi­lą Sam­so­na” - bi­blij­nej po­sta­ci, ce­chu­ją­cej się nad­ludz­ką siłą. Kon­rad chce po­zbyć się cia­ła i wzle­cieć nad zie­mię jak ptak. Sta­nie się Prometeuszem , mi­tycz­nym ty­ta­nem, któ­ry stwo­rzył czło­wie­ka z gli­ny i łez oraz dał mu ogień. Ten czyn na­ra­ził go na gniew bo­gów.
Bo­ha­ter chce do­stać się do sa­me­go Boga. Uwa­ża, że już otrzy­mał skrzy­dła, wzniósł się po­nad rze­czy­wi­stość, zna­ną resz­cie ludz­ko­ści. Pra­we skrzy­dło ozna­cza przy­szłość, a lewe - prze­szłość. Kon­rad doj­dzie do Boga, po­dą­ża­jąc za uczu­cia­mi. Chce w ten spo­sób odkryć istotę boskości i po­rów­nać swo­ją wiel­kość do Stwór­cy. Zwra­ca się bez­po­śred­nio do Boga, stwier­dza że jest w mi­tycz­nym lub re­li­gij­nym nie­bie, w któ­rym miesz­ka Stwór­ca. Zdo­łał do­trzeć w to miej­sce, cho­ciaż jest czło­wie­kiem. Jego ser­ce zo­sta­ło w oj­czyź­nie, a du­sza uj­rza­ła Boga. Konrad kocha cały naród , jego ra­mio­na obej­mu­ją wszyst­kich zmar­łych, ży­ją­cych i przy­szłe po­ko­le­nia. Da­rzy ro­da­ków mi­ło­ścią, cha­rak­te­ry­stycz­ną dla ojca, ko­chan­ka i mał­żon­ka jed­no­cze­śnie. Pra­gnie dla Po­la­ków szczę­ścia, któ­re za­dzi­wi cały świat. Nie wie jed­nak, jak wy­zwo­lić swo­ich ro­da­ków, dla­te­go udał się do Boga. Po­trze­bu­je jego wie­dzy, po­nie­waż już po­sia­da moc - ta­lent po­etyc­ki. Nosi uczu­cia i wie­dzę z „drze­wa edeń­skie­go”, stwo­rzo­ne­go przez Boga w Raju. Ogrom­ną wie­dzę i moż­li­wo­ści Stwór­cy sym­bo­li­zu­je oko. Kon­rad uwa­ża, że rów­nież je po­sia­da, może two­rzyć szla­ki chmur i rzą­dzić klu­cza­mi pta­ków na nie­bie. Bo­ha­ter jest prze­ko­na­ny, że jego wola jest waż­niej­sza od Boga.
Kon­rad sta­wia swo­je siły na rów­ni z Bo­giem, po­nie­waż może two­rzyć wła­sną wi­zję świa­ta, za po­mo­cą po­ezji. Bo­ha­ter chce władać ludzkimi duszami w ab­so­lut­ny spo­sób, tak jak czy­ni to Stwór­ca. Za­rzu­ca Bogu ska­zy­wa­nie lu­dzi na cier­pie­nie, aby ich uka­rać. Kon­rad jest prze­ko­na­ny, że le­piej wy­ko­rzy­stał­by wła­dzę nad ludz­ko­ścią, da­jąc jej ra­dość i wol­ność. Ma po­czu­cie nie­śmier­tel­no­ści. Uwa­ża, że jest naj­bar­dziej wraż­li­wym z lu­dzi i do­ma­ga się od Boga wła­dzy, ten jed­nak mil­czy. Kon­rad oskarża Boga, że jest wyłącznie mądrością, a nie miłością. Tyl­ko lu­dzie wy­kształ­ce­ni zdo­ła­li od­kryć cho­ciaż część bo­skich ta­jem­nic. Mą­drość spra­wi­ła jed­nak, że po­wsta­ło wie­le szko­dli­wych wy­na­laz­ków, ta­kich jak proch lub tru­ci­zna. Kon­rad stwier­dza, że tyl­ko za po­mo­cą wy­obraź­ni moż­na prze­kro­czyć gra­ni­ce stwo­rze­nia, du­sze cier­pią z po­wo­du obo­jęt­no­ści. Bo­ha­ter otrzy­mał od Boga tyl­ko wiel­ką wraż­li­wość i krót­kie ży­cie. Wraż­li­wość i wy­obraź­nia przy­po­mi­na­ją iskrę, a ży­cie - za­le­d­wie chwi­lę. Wiecz­ność, w po­rów­na­niu z po­tę­gą Stwór­cy, rów­nież jest za­le­d­wie iskrą.
Wo­kół Kon­ra­da po­ja­wia­ją się dobre i złe duchy. Z pra­wej stro­ny znaj­du­ją się anio­ły, a z le­wej - dia­bły, któ­re chcą go opę­tać. Kon­rad po­now­nie wzy­wa Boga, aby mu od­po­wie­dział, za­rzu­ca mu, że się go boi, cho­ciaż kie­dyś wal­czył z sa­mym sza­ta­nem. Bo­ha­ter czu­je się wzgar­dzo­ny, mimo że re­pre­zen­tu­je cały na­ród. Kon­rad chce wy­zwać Stwór­cę na walkę serc , po­nie­waż uwa­ża, że ma w so­bie wię­cej mi­ło­ści. Okre­śla się jako „Mi­li­jon”, po­nie­waż kocha i cierpi za miliony swoich rodaków. Wi­dzi oj­czy­znę, spę­ta­ną łań­cu­cha­mi za­bor­ców oraz swo­je­go ojca, pod­da­wa­ne­go tor­tu­rom. Po­rów­nu­je swo­je cier­pie­nie do mat­ki, no­szą­cej cho­ry płód. Kon­rad zo­stał wy­cho­wa­ny w sza­cun­ku do Boga, ale za­czy­na wąt­pić w jego nie­omyl­ność, po­nie­waż nie re­agu­je na mękę Po­la­ków. Sta­wia się po­nad ar­cha­nio­ła­mi, po­nie­waż zna Boga le­piej od nich. Stwór­ca ma siłę i wła­dzę, ale Kon­rad po­tra­fi stwo­rzyć na­bój ze swo­ich uczuć. Do­bre i złe du­chy wciąż wal­czą o du­szę Kon­ra­da. Bo­ha­ter gro­zi, że strze­li w Boga, je­śli się nie ode­zwie. Chce nazwać Stwórcę carem , ale tra­ci przy­tom­ność i zda­nie do­kań­cza dia­beł. Złe du­chy złosz­czą się, po­nie­waż gdy­by Kon­rad po­wie­dział sło­wo „car”, do­sta­ły­by jego du­szę. Do celi nad­cho­dzi ksiądz Piotr, dla­te­go dia­bły po­sta­na­wia­ją się ukryć.
Improwizacja to tekst po­etyc­ki, wy­gło­szo­ny bez przy­go­to­wa­nia, pod wpły­wem chwi­li. Kon­rad nie­spo­dzie­wa­nie od­naj­du­je na­tchnie­nie, prze­by­wa­jąc sa­mot­nie w wię­zien­nej celi. Kom­po­zy­cja utwo­ru ma cha­rak­ter roz­wo­jo­wy, Mic­kie­wicz udo­ku­men­to­wał na­ra­sta­ją­ce w bo­ha­te­rze emo­cje. Mo­no­log na po­cząt­ku jest spo­koj­ny i me­lan­cho­lij­ny, ale na­pię­cie za­czy­na wzra­stać, aż do punktu kulminacyjnego , gdy Kon­rad tra­ci przy­tom­ność. Bo­ha­ter nie chce ni­ko­go zszo­ko­wać, nie przej­mu­je się re­ak­cja­mi oto­cze­nia. Od­rzu­ca pod­sta­wo­wą funk­cję ar­ty­sty, czy­li two­rze­nie dla od­bior­cy. Mo­no­log Kon­ra­da to autokreacja siebie jako doskonałego artysty. Au­tor się­gnął po me­ta­fo­rę, po­cho­dzą­cą z pie­śni Horacego - po­eta zmie­nia się w ła­bę­dzia. Bo­ha­ter może wznieść się w prze­stwo­rza i do­się­gnąć sa­me­go Boga. Uwa­ża się więc za twór­cę do­sko­na­łe­go, prze­wyż­sza­ją­ce­go wszyst­kich in­nych po­etów, któ­rych da­rzy po­gar­dą. Ośmie­la się na­wet uznać za rów­ne­go Stwór­cy.
Kon­rad stwier­dza, że może po­rów­ny­wać się do Boga, po­nie­waż ar­ty­sta na nowo two­rzy świat, pi­sząc po­ezję. Jego sło­wa bu­du­ją al­ter­na­tyw­ną rze­czy­wi­stość. Bo­ha­ter jest tak pew­ny sie­bie, że ma od­wa­gę wy­zwać Boga na po­je­dy­nek. Uwa­ża, że go prze­wyż­sza, po­nie­waż po­sia­da oręż mi­ło­ści, a Bóg wy­łącz­nie mą­drość. Oskar­ża Stwór­cę o bez­dusz­ność, po­nie­waż ob­ser­wu­je cier­pie­nie ko­lej­nych po­ko­leń Po­la­ków. „Dzia­dy” po­wsta­ły po klęsce powstania listopadowego , z któ­rym Po­la­cy wią­za­li wiel­kie na­dzie­je. Re­pre­sje ze stro­ny za­bor­ców sta­ły się wte­dy jesz­cze bar­dziej do­tkli­we. Mic­kie­wicz sta­rał się stwo­rzyć nową kon­cep­cję sztu­ki, któ­ra bę­dzie naj­waż­niej­szym no­śni­kiem pa­trio­ty­zmu i toż­sa­mo­ści na­ro­do­wej oraz źró­dłem wska­zó­wek dla dą­żą­cych ku nie­pod­le­gło­ści.
Bo­ha­ter żą­dał wła­dzy nad ludź­mi, z jed­nej stro­ny chciał ich uszczę­śli­wić, a z dru­giej - być despotycznym władcą . Pra­gnął mieć kon­tro­lę nad wszyst­ki­mi my­śla­mi Po­la­ków. Mil­cze­nie Boga wpra­wia­ło Kon­ra­da we wście­kłość, dla­te­go zde­cy­do­wał się na naj­więk­sze bluź­nier­stwo - nazwanie Boga carem, co w tam­tych cza­sach sta­no­wi­ło sy­no­nim ty­ra­na. Kon­rad za­rzu­cał Bogu, że jest wy­łącz­nie mą­dro­ścią, nie ma w nim mi­ło­sier­dzia dla grzesz­ni­ków. Oka­za­ło się jed­nak, że się my­lił. Stwór­ca nie opu­ścił bo­ha­te­ra, cze­go do­wo­dem są uda­ne eg­zor­cy­zmy, prze­pro­wa­dzo­ne przez księ­dza Pio­tra. Kon­rad otrzy­mał od Boga ko­lej­ną szan­sę. W utwo­rze ry­su­je się opty­mi­stycz­na wi­zja wię­zi Stwór­cy i czło­wie­ka. Bóg wy­ba­cza grze­chy bez wzglę­du na ich wagę. „Wiel­ka im­pro­wi­za­cja” uka­zu­je psychomachię , we­wnętrz­ną wal­kę bo­ha­te­ra. Do­bro ście­ra się ze złem, py­cha z po­ko­rą, a in­dy­wi­du­alizm - z mi­ło­ścią do ca­łe­go na­ro­du.
Kon­rad to wybitna jednostka , po­sia­da nie­zwy­kły ta­lent po­etyc­ki i ogrom­ną wraż­li­wość. Spo­łe­czeń­stwo nie jest w sta­nie po­jąć sen­su jego utwo­rów, dla­te­go two­rzy wy­łącz­nie dla Boga i na­tu­ry. Chce po­znać wszyst­kie ta­jem­ni­ce stwór­cy, któ­re po­zwo­lą mu ukła­dać lu­dzi, tak jak sło­wa. Kon­rad jest poetą-wieszczem , za­mie­rza zmie­niać świat i wpły­wać na umy­sły Po­la­ków. Pra­gnie sze­rzyć szla­chet­ne idee i wska­zy­wać spo­łe­czeń­stwu kie­ru­nek dzia­ła­nia. Kon­rad jest roz­dar­ty we­wnętrz­nie, czu­je wyż­szość nad ludź­mi, ale też ko­cha wszyst­kich swo­ich ro­da­ków i cier­pi za nich wszyst­kich. Wy­zy­wa Boga na po­je­dy­nek i pra­gnie kon­tro­li nad ludz­ko­ścią, a jed­no­cze­śnie jest uwię­zio­ny w celi klasz­to­ru, prze­kształ­co­ne­go w wię­zie­nie car­skie. Mic­kie­wicz do­ko­nu­je kry­ty­ki cech, uosa­bia­nych przez Kon­ra­da - bluź­nier­czej py­chy, skraj­ne­go in­dy­wi­du­ali­zmu oraz po­gar­dy dla in­nych. Bo­ha­ter prze­żył prze­mia­nę z nie­szczę­śli­we­go ko­chan­ka do pa­trio­ty i po­ety-wiesz­cza, nie po­zbył się jed­nak wszyst­kich swo­ich wad. Ten pro­ces jesz­cze do­bit­niej sym­bo­li­zu­je zmia­na imie­nia z Gu­sta­wa na Kon­ra­da. Stał się re­pre­zen­tan­tem ucie­mię­żo­ne­go na­ro­du i ca­łej ludz­ko­ści. Bunt Ko
Laski bawią się dildo i ruchają z dwoma facetami
Niemka przyjmuje świetnego czekoladowego kutasa
Bardzo namiętny i zmysłowy seks

Report Page