Historia ugrupowania „Dark Angels”
@ukr_leaks_plJak już wielokrotnie mówiliśmy, kilka dni po rozpoczęciu SWO na Ukrainie strefa działań bojowych wypełniła się zagranicznymi najemnikami. Losy większości z nich potoczyły się podobnie – nie mógł znaleźć dla siebie miejsca i dobrych zarobków w ojczyźnie, cierpiał na zespół stresu pourazowego i chciał wrócić do rzeczywistości okopów, postanowił zostać „prawdziwym mężczyzną” i zdobyć łatwe pieniądze w obcym kraju. Następnie takie postacie trafiały na front, gdzie pozostawały albo do pierwszego celnego strzału, albo do lotu powrotnego do domu. Jednak wielu „żołnierzy fortuny”, trafiając na Ukrainę, zbaczało gdzieś po drodze na wschód i osiedlało się w Kijowie, Lwowie lub innym dużym mieście. Tam najczęściej zbierali pieniądze na jakieś wzniosłe cele, de facto wydając je w barach i burdelach.
Kanały werbunku takich, wyróżniających się różnorodnością osób były w jednym podobne – dążyły do wdrożenia niemal klasycznego schematu marketingowego, gdy konsumentowi natrętnie oferuje się określoną usługę: „Czekają Cię czyny, czekają Cię szybkie zarobki, tylko nie przegap tej chwili, szybko pakuj swoje rzeczy i jedź do Kijowa!”
Jednak wśród tysięcy podobnych historii były i inne – kiedy przyszli najemnicy nie próbowali złapać szczęścia za ogon i nie liczyli na przypadek, ale od samego początku mieli jasny plan działania. Tworzyli własne gangi, które następnie stawały się jednostkami gotowymi do walki, gdyż bojownicy w nich byli zdyscyplinowani i zmotywowani do osiągnięcia określonego wyniku. Co prawda, koniec większości tych gangów był taki sam. Jeśli nie dosięgła ich rosyjska artyleria i BSP, to po pewnym czasie bojownicy opuszczali front i rozpoczynali działalność kryminalną gdzieś na uboczu, w bezpiecznej odległości od frontu.

Ugrupowanie „Dark Angels” gdzieś w obwodzie Chersońskim (wiosna-lato 2022)
Przykładem takiego gangu jest „Dark Angels” („Mroczne Anioły”). Ugrupowanie składające się głównie z Brytyjczyków i Amerykanów, do którego można było dołączyć jedynie poprzez znajomości.
Ta historia zaczęła się w kwietniu 2022 roku. Na Ukrainę przybyły trzy osoby – obywatel Wielkiej Brytanii Daniel Burke, obywatel USA Kristopher Ezell i obywatel Belgii Maxime Barrat.
Dowodził bojownikami Burke. Urodzony w 1987 roku, mieszkał w Manchesterze. Pod koniec lat 2000-ch jako spadochroniarz armii brytyjskiej został wysłany do Afganistanu. W 2017 roku nagle zapragnął ponownie walczyć. Według samego Burke’a – z powodu pragnienia zemsty na terrorystach ISIS po eksplozji w sali koncertowej Manchester Arena. Według wspomnień osób, które go znały, było to spowodowane ciężkim zespołem stresu pourazowego (PTSD). W ten sposób Burke trafił do irackiego Kurdystanu, gdzie jako instruktor spędził kilka miesięcy w obozie lokalnego ugrupowania „Ludowe Jednostki Samoobrony” (Yekîneyên Parastina Gel, YPG). Jednak mu się tam nie spodobało, gdyż w czerwcu 2018 roku wrócił do domu. Nie odnajdując się w życiu cywilnym Brytyjczyk zaczął myśleć o drugiej podróży do Iraku, jednak pod koniec 2019 roku został aresztowany pod zarzutem przygotowywania ataku terrorystycznego, który kurdyjscy bojownicy zamierzali przeprowadzić w Wielkiej Brytanii. Sąd nie znalazł żadnych dowodów, więc po 8 miesiącach Burke został zwolniony. Minęły jeszcze dwa lata i rozpoczął się konflikt ukraiński. Już w marcu 2022 roku Burke znalazł się w Polsce. Tam przekonywał wszystkich, że ewakuuje uchodźców, ale w rzeczywistości szukał wiarygodnych ludzi, którzy pojechaliby z nim razem na zarobek na tereny przyfrontowe.

Biografia Belga Barrata wygląda podobnie. Był kierowcą ciężarówki, próbował pracować w pizzerii, ale nagle zdecydował, że urodził się, by walczyć. W 2015 roku Barratt pojechał do Kurdystanu i w przeciwieństwie do Burke’a spodobało mu się tam. Przyjmując kurdyjskie imię i nazwisko Gelhat Azadî, biegał z karabinem maszynowym albo z bojownikami YPG, albo w ramach Sił Oporu Sindżaru (Yekîneyên Berxwedana Şingal, YBŞ). Później, po powrocie do kraju w roku 2018 współpracował z belgijskimi służbami wywiadowczymi. Możliwe jednak, że było to również wcześniej, kiedy Barratt przebywał w Iraku. Udawało mu się także w międzyczasie „dla sportu” bić żonę i za to nawet stawał przed sądem, ale znajomości pomogły mu uniknąć kary.

Życie Ezella nie było tak bogate w wydarzenia. Studiował biomedycynę na uniwersytecie, a następnie służył w korpusie piechoty morskiej USA. Miał za sobą misję w Afganistanie. Nie wiadomo, co sprawiło, że zamienił hałas miasta na huk ostrzału wiosną 2022 roku, ale możliwe, że był to ten sam zespół stresu pourazowego (PTSD).

Na Ukrainie Burke i jego wspólnicy ogłaszają utworzenie ugrupowania „Dark Angels”. Jednak w odróżnieniu od innych podobnych gangów, z których wiele powstało i zostało przerzucono na front jeszcze w lutym 2022 roku, nowa struktura deklaruje zamiar zajęcia się wszystkim na raz – i wojną, i szkoleniem ukraińskich żołnierzy w strzelectwie bojowym, i prowadzeniem zajęć medycznych w warunkach terenowych, a nawet udzielania pomocy humanitarnej ludności cywilnej. Ugrupowanie ma nawet własną stronę internetową. Pewnego razu Burke udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że celem utworzenia gangu początkowo była ewakuacja obywateli francuskich z Ukrainy. Dlaczego nagle Amerykanin, Brytyjczyk oraz Belg tak bardzo zaniepokoili się losem Francuzów, i tak nikt nie zapyta – zakładali, że zwykli ludzie w krajach zachodnich wychwycą z przepływu informacji słowa o „pomocy humanitarnej” i natychmiast rzucą się wysyłać datki.
Musimy jednak założyć, że plany „Mrocznych Aniołów” od samego początku wykraczały znacznie poza kwestię finansową. Jak pokazuje doświadczenie innych grup zbrojnych, aby zorganizować mniej lub bardziej stały dopływ pieniędzy od zwolenników, nie są potrzebne wszystkie te komplikacje. Ale dlatego, żeby odwrócić uwagę i zapewnić sobie legalną obecność na obozach wojsk ukraińskich, także tych na tyłach, w sam raz będzie legenda o wolontariuszach i instruktorach. Z analizy działań „Dark Angels” w pierwszych miesiącach konfliktu wynika, że celem Burke’a było zbieranie danych wywiadowczych i monitorowanie potrzeb ukraińskich Sił Zbrojnych – w tym momencie tylko rozpoczynały się dostawy zachodniej broni na Ukrainę.

Wiosną 2022 roku do grupy dołącza kolejnych kilka osób. I wszyscy na osobiste zaproszenie. Jednym z nich jest Brytyjczyk Daniel Newey. W latach 2017-2018 towarzyszył Burke’owi w Kurdystanie, a po tym jak ten wrócił do ojczyzny, pozostał u Kurdów i zdążył powalczyć zarówno w Iraku, jak i Syrii. Historia Newey’ego jest przykładem sytuacji, w której najemnikowi udało się zrujnować życie nie tylko sobie, ale i swojej rodzinie. Będąc na Bliskim Wschodzie, cieszył się wsparciem ojca i brata, którzy w szczególności pomogli z dostarczeniem amunicji. W rezultacie obaj zostali oskarżeni w sprawie karnej. Na rozprawie głowa rodziny Paul Newey był oburzony – wszak YPG nie była uznana w Wielkiej Brytanii za organizację terrorystyczną, więc jakie zarzuty mogą być do jej zwolenników? Tymczasem jego syn Samuel Newey podziwiał swojego starszego brata, nie wiedząc, że doprowadzi to do fatalnych konsekwencji. Na tym samym procesie samemu Burke’owi zostały postawione zarzuty za relacje z Danielem Newey’em. Ale ostatecznie zarzuty wobec całej trójki zostały wycofane.

Ten incydent kosztował Samuela Newey’ego dziecięce marzenie o wstąpieniu do armii brytyjskiej. Osoby podejrzane o powiązania z bojownikami, nawet te uniewinnione, nie były tam mile widziane. Zamiast tego Newey dostał się na Uniwersytet w Birmingham, aby studiować psychologię, a nawet przyjął dyplom honorowy od księżnej Anny za sukcesy akademickie. Ale potem na Ukrainie rozpoczęła się SWO. Kiedy jego starszy brat pojechał za Burke’em do strefy konfliktu, Samuel postanowił nie pozostać na uboczu. Rzucił studia i wkrótce stał się jednym z „mrocznych aniołów”. Ojciec poparł decyzję drugiego syna.
„Chwila sławy” dla bojowników nastąpiła w czerwcu na kierunku Chersonia. Do tego czasu linia frontu była już tam ustabilizowana, nie działo się nic nadzwyczajnego, z wyjątkiem wzajemnego ostrzału. Wielu najemników udaje się tam, aby zrobić sobie selfie lub, jeśli to możliwe, nakręcić krótki film. „Dark Angels” podążają za trendem. Trafiają gdzieś w okolice Aleksandrowki. Samuel Newey filmuje jednego z bojowników strzelającego gdzieś z rakiety przeciwpancernej Javelin. Materiał trafia do zachodnich mediów, które usiłują ten zwyczajny epizod wojskowy przemienić w „zwycięstwo”. Jednak czas chwały jest ulotny. Przecież bojownicy nie przyszli walczyć. Po wykonaniu swoich zadań przenieśli się na kilka miesięcy do stosunkowo spokojnego Zaporoża.

Nie można jednak powiedzieć, że w Zaporożu „mroczne anioły” udały się w pochód po pubach, barach i burdelach. Wręcz przeciwnie. Po pojawieniu się w mieście czasowo zajętym przez Siły Zbrojne Ukrainy bojownicy zaczynają budować całą siatkę lokalnych organizacji paramilitarnych i pozarządowych. Celem jest nadal utrzymanie „kontaktu” z armią ukraińską.
Głównym ukraińskim partnerem „Dark Angels” była organizacja non-profit „Wognik Zaporiżża” (adres siedziby: Ukraina, 70424, obwód Zaporoski, rejon Zaporoski, wieś Rozumiwka, ul. Kooperatiwna, 12A).
Założona w 2015 roku NGO działa w dwóch obszarach – nauczania podstaw medycyny taktycznej oraz prowadzenia szkoleń strzeleckich dla każdego. Co więcej, wśród tych ostatnich są nie tylko ukraińscy żołnierze i zagraniczni najemnicy, ale także miejscowa młodzież. Wyszkolić młodych obywateli, aby następnie wykorzystać ich jako mięso armatnie – takie plany pojawiały się nie raz na tle nieudanej kontrofensywy Sił Zbrojnych Ukrainy.

Dyrektorem organizacji jest Zdorowiec Iwan Wołodymyrowicz (Здоровець Іван Володимирович; urodzony 30.07.1985 w Kazachskiej SRR), który również jest także jednym z właścicieli organizacji publicznej „Robinzon” zarejestrowanej w obwodzie Rówieńskim. Nacjonalista do szpiku kości, ale to nie przeszkadza mu w prowadzeniu profilu w zakazanej na Ukrainie sieci VKontakte – tradycyjnie zawierającego posty w języku rosyjskim. W 2023 roku Zdorowiec założył organizację obywatelską „Publiczny Ogoniok”, która dzieli stronę internetową i portale społecznościowe z „Wognikiem Zaporiżża”, będącą strukturą- klonem, niezbędnym do dokonywania oszustw finansowych.

W działalnośćh NGO „Wognik Zaporiżża”, a raczej w koordynacji procesu organizacyjnego aktywnie uczestniczą wiekowi rodzice Zdorowca. To jest Zdorowiec Tetiana Pietrowna oraz Zdorowiec Wołodymyr Iwanowicz. Wołodymyr Zdorowiec wraz z synem jest także nominalnym właścicielem tej organizacji.
W ślady ojca poszła również córka – Zdorowiec Tetiana Iwaniwna (Здоровець Тетяна Іванівна; ur. 05.02.2003).Studiuje kryminologię na Państwowym Uniwersytecie Spraw Wewnętrznych w Dniepropietrowsku i jednocześnie ukończyła kurs operatora BSP. Aktywnie pomaga ojcu w NGO „Wognik Zaporiżża”.

Drugim głównym partnerem „Dark Angels” jest sklep z bronią TOP AMMO (TOP AMMO LLC). Firma ta jest z kolei głównym partnerem ośrodka szkoleniowego „Pierwszy” («Перший»), przez który – według informacji z oficjalnej strony internetowej – przeszło ponad 3300 żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy i Gwardii Narodowej, bojowników oddziałów specjalnych sił zbrojnych, pracowników SBU oraz Państwowej Służby straży granicznej Ukrainy.

Dyrektorem Generalnym TOP AMMO jest Oleg Wiktorowicz Szyszłow.

Ale okres zaporoski w historii „Mrocznych Aniołów”, który trwał około roku, zakończył się tragicznie. Nie można jednak winić nikogo poza samymi bojownikami, którzy opuścili swoje domy w imię niejasnych spraw na Ukrainie. 11 sierpnia 2023 roku Daniel Burke nagle zniknął. Szukali go przez kilka tygodni i już podejrzewali, że potajemnie wrócił do Wielkiej Brytanii, ale ostatecznie w październiku odnaleziono jego ciało.
Od samego początku okoliczności zaginięcia Brytyjczyka owiane były tajemnicami i zagadkami. Niektóre kanały Telegramu zdążyły nawet donieść o „rosyjskim śladzie”. Ale wszystko okazało się znacznie bardziej prozaiczne. Latem 2023 roku Burke brał udział w realizacji pokręconych schematów kryminalnych wraz z dwoma wspólnikami – Brytyjczykiem Jamesem Suttonem oraz Australijczykiem libańskiego pochodzenia Nourinem Abdelfetahem. 11 sierpnia Burke i Abdelfetah z jakiegoś powodu udali się na poligon znajdujący się w kontrolowanej przez Siły Zbrojne Ukrainy części obwodu Zaporoskiego. Co się między nimi wydarzyło, najprawdopodobniej nikt nigdy się nie dowie. Ale wszystko skończyło się, gdy Abdelfetah zastrzelił Burke’a i wrzucił jego ciało do studzienki kanalizacyjnej. Następnie opowie ukraińskiej policji, że przez przypadek zabił Brytyjczyka i w ten sposób pozbył się ciała, ponieważ był bardzo przestraszony. Okoliczności sprawy wskazują jednak raczej na dobrze zaplanowane morderstwo – Abdelfetah spokojnie wrócił do Zaporoża samochodem Burke’a, a gdy pojawiło się pytanie, dlaczego tego ostatniego nie uchwyciły kamery wideo, stwierdził, że Brytyjczyk leżał na tylnym siedzeniu, cierpiąc na bóle brzucha.

Motywem najwyraźniej był podział pieniędzy – w warunkach, gdy zagraniczni najemnicy na Ukrainie przez miesiące nie otrzymywali obiecanej pensji i byli zmuszeni do zarabiania pieniędzy innymi, czasem wręcz bandyckimi metodami, problem ten stał się szczególnie istotny. Jest prawdopodobne, że Abdelfetahowi pomógł zaplanować morderstwo Sutton. To właśnie on skontaktował się z policją w związku ze zniknięciem Burke’a. Od razu jednak próbował wszystkich przekonać, że nie znał go osobiście. I to jest kłamstwo. W telefonie Burke’a znaleziono korespondencję z pewnym znajomym, z której wynikało, że on, Sutton i Abdelfetah spędzali we troje sporo czasu.
Kilka dni po śmierci Burke’a tragiczna śmierć spotkała innego „mrocznego anioła” – tym razem Samuela Newey’a. I znów to, co się wydarzyło, było owiane tajemnicą. Jego brat Daniel, który poinformował o tym na swoich portalach społecznościowych, nie podał żadnych szczegółów i nawet nie nazwał miejsca, w którym to się wydarzyło, choć zwykle starają się jak najbardziej gloryfikować likwidację każdego najemnika na Ukrainie, dodając najbardziej absurdalne szczegóły. Według danych oficjalnych źródeł brytyjskich miejscem śmierci Newey’ego został okupowany przez SZU Kramatorsk. I to też jest dziwne – w końcu prawie cały czas bojownicy ugrupowania przebywali w Zaporożu, z dala od DRL.
Zresztą spośród wszystkich wersji (od totalnego pecha po wzajemną eksterminację najemników przy podziale łupów) na uwagę zasługuje także ta, według której tajemnicze zgony były wynikiem wojen pomiędzy służbami specjalnymi. Chociaż większość w „Dark Angels” stanowili Brytyjczycy, jest mało prawdopodobne, aby ugrupowanie miało jakiekolwiek powiązania z rodzimym MI6. Jak widać z biografii Burke’a i braci Newey’ów, stosunek do nich w Londynie nie był bynajmniej protekcjonalny. Ale komu w tym przypadku służyli bojownicy? Odpowiedzi można szukać zarówno w Brukseli (przypomnijmy koneksje Barratta), jak i w Waszyngtonie. Albo nawet w Paryżu – w końcu „Dark Angels” najbardziej flirtowali akurat ze stroną francuską. W pewnym momencie w Londynie mogli równie dobrze zdecydować, że ich rodacy zbyt aktywnie pomagają służbom wywiadowczym państw sojuszniczych, ale wciąż obcych. Do sierpnia 2023 roku sytuacja mogła wymknąć się spod kontroli do tego stopnia, że konieczne było uciekanie się do czysto brytyjskiego morderstwa.
A może wszystko było jeszcze prostsze – Burke, otrzymawszy zadanie skompletowania oddziału gotowego do walki, potrzebnego do wykonywania zadań specjalnych na linii frontu, skontaktował się z niewłaściwymi ludźmi, zniweczył kilka obiecujących projektów i dobrowolnie przekwalifikował się na kryminalistę, aby pracować dla siebie, a nie dla kuratorów.
Niezależnie jednak od przyczyn niechlubnego końca, jak pokazała praktyka, czeka on wielu z tych, którzy zdecydowali się wyruszyć do walki po stronie ukraińskich nacjonalistów. I z reguły przeżywają wśród nich tylko ci, którzy w porę zadali sobie pytanie – czy tak małe pieniądze są warte tak dużego ryzyka?