Hardcorowy poranek

Hardcorowy poranek




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Hardcorowy poranek
Offenbar hast du diese Funktion zu schnell genutzt. Du wurdest vorübergehend von der Nutzung dieser Funktion blockiert.


Ja jestem bardzo spóźniona z życzeniami świątecznymi, ale bardzo spodobał mi się ten wierszyk, więc tym razem będzie z humorem:)

Włosomaniczki - zdobyłybyście się na taki wyczyn? Co o nim myślicie?

Jestem bardzo ciekawa waszych opinii!

Płatki owsa zalewamy wrzątkiem - ja dodałam do tego mleko, ale nie jest to wymagane .Należy nalać przynajmniej 2 razy(lub 3-4) więcej wody niż płatków -gdyż one bardzo pęcznieją i stają się bardzo gęste. Przykrywamy i zostawiamy na ok. 15 min do kilku godzin. Po czym zagotowujemy naszą paćkę. Jeśli chcecie uzyskać gęstą konsystencje to mielimy naszą paćkę blenderem, a jeśli nie to od razu przecedzamy i gotowe! 

Płatki zalewamy wrzątkiem\mlekiem odstawiamy na 15-30 min. Przecedzamy.

 W dzisiejszej stylizacji zdjęcia pomogła mi moja mama - wpadła na genialny pomysł z serduszkiem z płatków owsianych :) A ja walczę z światłem - dłuższe wieczory = gorsza jakość zdjęć, ale mam nadzieję, że wytrzymacie to lub nauczę się z tym coś zrobić .

Pod koniec mycia wypłukałam włosy w misce do której wlałam pół szklanki mleczka owsianego domowej roboty. Po czym jako zabezpieczyłam włosy zieloną - oliwkową maseczką od Ziai, z
którą bardzo się lubię oraz jedwabiem.

Od
razu po umyciu moje włoski były mięsiste, ale toporne w dotyku - już
się bałam, że są przeproteinowane. Po rozczesaniu ich grzebieniem z nierozstawionymi zębami, zawinęłam je w
koczek-ślimak i poszłam spać.

Rano
się budzę z wilgtnymi włosami, które były szorstkawe i lekko sianowate-
szczególnie na końcach.Pomyślałam-nic to, jednak przeproteinowałam
-zwiąże w warkocz i nie będzie widać. Kiedy porządnie rozczesałam włosy i
pozwoliłam im doschnąć, okazało się, że moje włoski wcale nie są
przeproteinowane!

Tak, że moje włosy mają coś z koni - pięknych i szlachetnych zwierząt :)

Próbowałyście mleczka owsianego lub płatków owsianych?

Dawno mnie nie było. Mimo, iż wróciłam z rekolekcji ponad tydzień temu (och! to był na prawdę wielki i błogosławiony czas!) dopiero dziś piszę posta - bo wróciłam i od razu musiałam się rzucić się w wir obowiązków, zajęć, praktyk i jeszcze głóg i dziki bez dojrzał - to przecież trzeba zrobić zapasy na zimę! :)

Dziękuję wszystkim, za waszą obecność podczas kiedy mnie nie było i za komentarze - szczerze, to motywujecie mnie do pisania bloga! :)

Dziś etap drugi. Czyli porządki. Pomyślałam, że jeśli będę miała taką możliwość to tą serię postów będę tworzyć raz w miesiącu. Przypominam, że poprzednio tworzyliśmy diagnozę - czyli czy znam swój styl ubierania i czy powinnam\powinienem go skompletować.

No dobra. Skoro już wiemy czy mamy dobrze ukształtowany styl swojego ubierania się, to warto zrobić prowizoryczną listę ciuchów którą mam, chciałabym mieć itp., uwzględniając przy tym fasony, kolory, wzroki itp.

A potem kiedy taką listę będziemy mieli - zabrać się za porządki. posprzątałam w szufladach, w szafie, w łóżku (gdzie trzymam ubrania zimowe\letnie - to zależy od pory roku) oraz w pięknym wiklinowej skrzyni w której trzymam buty. 

Ubrania posegregowałam kolorami, i typem: krótki rękaw, spodenki, dżinsy itp. Mam nadzieję, że dzięki takiemu ułożeniu łatwiej będzie mi utrzymać porządek.

Możecie pomyśleć: "Ha! głupia - naprawdę nie ma o czym pisać więc, pisze o sprzątaniu!". Jednak, pragnę wam zwrócić uwagę, że zanim polecimy w szał zakupomani, bo ja tego nie mam, albo tamtego , warto się zatrzymać i pomyśleć co ja mam i wykorzystać to. Zaoszczędzimy dzięki temu pieniądze, czas i miejsce w domu.

Owocem moich porządku\ów było to, że 

po pierwsze: nazbierałam dwa wielkie wory ubrań: w pierwszym znalazły się ubrania w których na pewno chodzić już nie będę, a w drugim to ubrania w których widzę potencjał, aby je przerobić, dopasować do mojej figury czy stylu - o tym jeszcze się pojawią posty. Dzięki temu, zrobiło się trochę miejsca na nowe ubrania.

po drugie: okazało się, że mam niektóre ubrania, które na liście należały do kategorii chciałabym to mieć! Dzięki czemu zaoszczędziłam pieniądze i czas, które poświęciłabym na zakupy, albo ostatecznie nie miałbym ich w cale.

po trzecie: wyrzuciłam 3 pary zniszczonych butów, które tylko zalegały mi w szafce, a 2 pary butów które komuś oddam oraz zrobiłam listę - butów brakujących i listę butów do udoskonalenia.

Dzięki porządkom odkryłam, że mam moje ukochane:


spodnie z wysokim stanem, 
ładne eleganckie czarne spodnie, 
czarną koszulę, 
ciuchy w paski, 
w kolorze czerwonym, niebieskim, pudrowym różu
i wiele innych - które po prostu mi się podobają.



Mam nadzieje, że tym krótkim powakacyjnym postem zachęciłam was do jesiennych porządków. Ja teraz lecę robić śliczną skrzyneczkę z lusterkiem techniką decupage - niedługo wam się pochwalę co udało mi się zrobić!

Hej! Wiem, że długo mnie nie było - a tu znów przerwa, ale jakoś tak wychodzą mi intensywnie te wakacje, że nie mam czasu na napisanie postów mimo iż pomysłów mam bardzo dużo, a czasu jak zwykle nie. Dziękuję wszystkim za odwiedzanie mojego bloga, obserwacje i za komentarze. Mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie na czas mojej nieobecności ;)

W końcu jadę na zasłużone wakacje. Chociaż i tak będą one intensywne, więc nie wiem czy będzie czas na odpoczynek. Mam nadzieję że jak wrócę to uda mi się napisać post o domowym spa, o moich zakupach i recenzje która chodzi za mną od miesiąca.

 Dziś będzie post o tym jak zrobić macerat . Wspominałam o tym na blogu już nie raz. Nawet zamieściłam post o tym jak samemu zrobić taki macerat-wcierki , ale jest już tak stary że należy go uaktualnić.

Ja na swoim koncie mam już kilka maceratów. Moje maceraty są niezwykłe - bo jak dotąd wykonałam je z samych kwiatów. Każdy jest cudowny. Moim zdaniem każdy kto używa oleju w kuchni, czy do pielęgnacji ciała powinien mieć swój ulubiony macerat, a nawet kilka. Moim zdaniem jest to bardzo wartościowa rzecz :)

Do tego przepisu wybrałam nagietek, bo:

2. bardzo szybko widać zmianę koloru i zapachu oleju

O tym jakie właściwości ma nagietek pisałam już kiedyś podałam też kilka pomysłów jak go wykorzystać , dlatego dziś o tym pisać nie będę i skupię się na samym wykonaniu maceratu.

Płatki nagietka wkładamy do słoika i zalewamy olejem, tak aby każdy płatek był porządnie zalany i nie wystawał - bo wtedy może spleśnieć. Zamykamy porządnie pojemnik o odstawiamy na 2 tygodnie w ciemne, chłodne i suche miejsce.

Czytając różne przepisy na macerat na zimno ich autorzy często się zastanawiali nad tym, czy macerować z dale od słońca czy nie?

Ja po swoim doświadczeniu wiem, że jeśli macerat jest ze świeżych części roślin to należy trzymać go z dala od słońca, bo

Natomiast jeśli robimy z suszonych roślin to dobrze, aby był w ciepłym i nasłonecznionym miejscu - dzięki temu ekstraktacja będzie silniejsza. 

Istnieje jeszcze m etoda na ciepło - czyli postępujemy tak samo, ale zalewamy surowiec ciepłym olejem, można spróbować, ja nie widzę zbytniej różnicy. Ta metoda może okazać się lepsza, gdy nie mamy czasu i ograniczymy się z naszą cierpliwośćią tylko do 1 tygodnia

Ostatnią metodą o jakiej wiem to metoda na gorąco - polega na tym, że olej z zielem podgrzewamy na wolnym ogniu przez kilka godzin czy minut - ja osobiście nie jestem zwolenniczką tej metody, bo moim zdaniem trwa za krótko oraz możemy przy okazji utracić wiele cennych składników. Ja wykorzystałam tą metodą tylko przy produkcji maści nagietkowej, o której niedługo napiszę. Zwolenniczką tej metody jest autorka Zielonego Zagonka .

Jeśli podczas macerowania zauważycie, że na wierzchu na roślinach pojawia się czarny nalot to nie przejmujcie się tym - można to zabrać. Mi się nie chciało, ale nie zmieniło to zapachu czy barwy oleju.
Natomiast jeśli zauważcie pleśń na wierzchu - to należy ją jak najszybciej zabrać.. W celu uniknięcia zarówno czarnego nalotu jak i pleśni warto obciążyć surowieć - włożyć zioło do woreczka lun dociążyć jakimiś kamyczkami.

Oczywiście odcedzamy macerat od kwiatków\korzeni itp. przelewamy do buteleczki z ciemnego szkła - jeśli takiego nie mamy, to do jasnego, ale trzymamy go w ciemnym miejscu lub owijamy ciemnym papierem\materiałem. Dodajemy witaminę E lub trochę gliceryny, aby lepiej zakonserwować nasz macerat. Na koniec warto go podpisać, gdybyśmy mieli kilka rodzai maceratu.

Dziś mam dla was trochę zdjęć (trochę dużo). Wracając z nocek po pracy do domu zachwyciły mnie jakie poranki są piękne - i chciałam to uwiecznić i wam pokazać - niestety 3 razy pod rząd trafiały mi się deszczowe poranki - mimo tego i tak mnie zachwyciły. Zapraszam do oglądania i odkrywania jaki świat jest piękny :)

Na początek trochę kropel rosy i nocnego deszczu...

 Teraz zabzyczymy jakie rośliny rosną w mojej okolicy - na początek popularny i znany przez włosomaniaczki chwast, czyli pokrzywa. Co ciekawe Herbiness na swoim blogu dała post jak zrobić wcierkę przeciw wypadaniu włosów z... nasion pokrzywy! Kiedyś taką zrobię (na razie muszę zużyć to co mam) Więc jest to idealny czas na to aby zebrać takie o ot świeże nasiona pokrzywy :)

Poniżej zobaczycie (jeśli nie wiecie) wrotycz i krwawnik - dwie znane mi dobrze rośliny z nieznanymi dla mnie jeszcze (!) właściwościami.

 A teraz czas na śpiące rośliny :) Poniżej zaspana cykoria podróżnik i powój - jak dla mnie są urocze :)

 Teraz zdjęcia roślin, których nie znam - jeśli wiecie jak się one nazywają to będę bardzo wdzięczna jeśli się ze mną podzielicie tą wiedzą.

 Ta roślina jest porannym ptaszkiem, ale nie lubi upałów. Mowa o dziewannie. przeczytałam kiedyś, że może rozjaśniać włosy blond, więc oczywiście zebrałam kilka kwiatków. Zobaczymy co z nich będę miała :) Jest to na prawdę potężna roślina.

Poniżej - dojrzewające powoli owoce czarnego bzu. W zeszłym roku robiłam z niego dżemy i soki. A posiadaczki ciemnych włosów mogą zrobić sobie maseczki z dodatkiem dojrzałych owocków bzu :) - wzmocni kolor.

Ta brzoza przypomniał mi o zaległym poście podsumowującym moje eksperymenty z sokiem z brzozy. 

 A taki słonecznik rośnie u mojej cioci - jest cudny!

 Ogórecznik to jedna z roślin która mi wzeszła z moich tegorocznych ziół. Na razie zbieram tylko jego śliczne niebieski kwiaty. Niedługo na pewno o niej napisze :)

 I czas na piękny nagietek ! Już zrobiłam z niego maść na siniaki, a niedługo zrobię macerat. Nagietek jest piękny i na pewno wykorzystam go kosmetycznie.

Papryka - już czerwona - zastanawiam się czy to chili, bo bym wcierkę zrobiła... :D

P.S. Czy widzicie olbrzymie zdjęcia, czy wszystkie w miarę jednakowej wielkości? Już poprawiłam zdjęcia.

I jak wam się podoba taki deszczowy poranek? Lubicie długo spać czy jesteście poranne ptaszki?

Motyw Eteryczny. Autor obrazów motywu: kim258 . Obsługiwane przez usługę Blogger .

Blog o pielęgnacji włosów (blond) i ciała. Blog o ziołach. Blog DIY, fotografia, decupage,rysowanie i inspiracje

"Blond to kolor włosów, nie stan umysłu..."
Ja moje mleczko cedziłam przez pieluchę :)
Rośnie obok kabusty aby odstraszał motyle co mi zjadają kapustę, szkoad że ślimaków bez domków nie odstraszają.


Kochani życzę Wam dużo radości, szczęścia, zdrowia, żeby te święta były dla Was wyjątkowymi - te i wszystkie kolejne. I żeby każdy kot, pies czy inne zwierzątko mogło Wam dziś powiedzieć jak bardzo jest Wam wdzięczne za Waszą dobroć, za dach nad głową i pełną michę.... 

Przesyłam niezmiennie Kiziorowe, ale dziś wyjątkowe - bo świąteczne pozdrowienia!!

A teraz biegnę dalej przeszkadzać w kuchni:D 

       Tak jak obiecałem w poprzednim poście
zamierzam dziś dokończyć moją historię:) a więc bez zbędnych
wstępów zaczynam opowiadać dalej! Kiedy tak siedziałem na zimnej
podłodze pod piwnicznymi drzwiami wpadł mi do głowy pomysł który
nie mógł się nie udać! Zacząłem go więc ochoczo realizować! W
tym celu wdrapałem się na stojące nieopodal krzesło, pomyślałem,
że lepiej byłoby gdyby stało bliżej drzwi, ale okazało się być
dla mnie za ciężkim do przesunięcia, więc odpuściłem sobie
przesuwanie. Tak więc, jak mówiłem wdrapałem się na krzesło i
chwilę się przymierzając bez większego namysłu skoczyłem prosto
na klamkę, zawisłem na niej przez chwilę, a ta ugięła się pod
ciężarem i ku mojemu zaskoczeniu piwniczne wrota stanęły
otworem... rozdziawiłem pyszczek ze zdumienia... „Łaaaaaaaał”
- pomyślałem. Stałem już tylko przed jedną decyzją... Schodzić
czy nie schodzić...? Usiadłem na pierwszym schodku i wpatrując się
w ciemność nasłuchiwałem... Dziwne piski nadal były słyszalne,
aczkolwiek już nie tak wyraźnie jak wcześniej. Pomyślałem, że
nic nie tracę i zbiegłem po schodach... Węszyłem wytrwale,
wytężałem wzrok i słuch.... ale piski zdawały się cichnąć,
dało się jednak wyczuć, że dochodzą z tekturowego pudła ze
starymi poduchami stojącego chyba w najciemniejszym zakamarku
piwnicy... Poczułem nieśmiały dreszcz skradający się po moim i
tak już nieźle wystraszonym grzbiecie. Nie było już słychać
żadnego dźwięku... Przez chwilę miałem dylemat.. Czy wziąć
nogi za pas i czym prędzej wrócić do ciepłego łóżka czy dać
się ponieść przygodzie..?

Opowiem Wam co było dalej następnym
razem, bo już prawie północ i zasypiam...


Wam życzę dobrej nocy i udanego dnia
następnego :)


         Mam Wam dziś do opowiedzenia ciekawą
historię więc usiądźcie wygodnie i posłuchajcie (a właściwie
to wyobraźcie sobie, że słuchacie).

Był chłodny poranek, nie wiem
dokładnie która godzina bo nie znam się jeszcze na zegarku ale na
pewno było wcześnie! Wylegiwałem się na swoim posłaniu
zanurzając się w półśnie... coś nie dawało mi spokoju... nie
mogłem zasnąć od kilku godzin! Nagle usłyszałem dziwne piski....
postawiłem uszy i nasłuchiwałem! Moja pani chyba też to słyszała
bo obudziła się i spojrzała na mnie.. ja też rzuciłem jej
znaczące spojrzenie. „Miał” - powiedziałem trochę mrucząco...
„tam coś jest!” .. Ale ona popatrzyła na mnie, rzuciła od
niechcenia „daj pospać kizior” po czym zasnęła. Ale nie ze mną
takie numery! Nadal czujnie nasłuchiwałem co w trawie piszczy...
wstałem powoli żeby nie robić przy tym nawet najmniejszego hałasu
i zacząłem patrolować dom. Powoli zszedłem po skrzypiących przy
każdym stąpnięciu schodach.. zmierzałem do kuchni. Wślizgnąłem
się przez lekko uchylone drzwi. Wskoczyłem na krzesło, potem na
stół, uwagę od dziwnych dźwięków na chwile odciągnął
wczorajszy pieczony kurczak, którego udko zostało na stole. Trochę
nadgryzłem i poszedłem dalej szukać... zwiedziłem każdy
zakamarek... wszędzie pusto, a dziwne piski nie cichły. Usiadłem
na korytarzu przysłuchując się im dokładnie... Nagle
przypomniałem sobie o piwnicy! „TAK! Te dźwięki muszą dobiegać
stamtąd!” - pomyślałem po czym rzuciłem się biegiem do drzwi.
Niestety, były zamknięte... „o nie... tylko nie to” -
miałknąłem, usiadłem ze spuszczoną głową bezradnie wpatrując
się w zimne kafelki. Jednak po chwili coś mi zaświtało w
głowie... pewien pomysł, który po prostu musiaaał wypalić!
Zabrałem się do jego realizacji, ale resztę opowiem Wam później,
bo teraz zgłodniałem i lecę na obiadek :)


Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do
czytania kolejnych postów! :)

W Leśniczanskie (Ukraina) stworzono ruchome
krematoria dla zwierząt. Całość jest wprowadzana w „życie” jako program
przygotowań do EURO 2012.


Do pieców wrzuca się jeszcze żywe
zwierzęta… Ludzie, którym nie jest to obojętne zbierają podpisy pod
petycją z żądaniem wstrzymania tego zwyrodnialstwa…

NiM. Autor obrazów motywu: mammuth . Obsługiwane przez usługę Blogger .



Witam słonecznie w zimowy poranek :)

Jak co tydzień zapraszam do zabawy na blogu C.R.A.F.T. challenge . 

Tym razem: Obcy :D - czyli ktoś ze świata Fantazy .

Do wygrania digi sponsora: Doctor House lub Bugaboo (nagroda miesiąca).

Szczegóły oraz więcej inspiracji DT - C.R.A.F.T. Challenge .
Sprache auswählen Deutsch Afrikaans Albanisch Amharisch Arabisch Armenisch Aserbaidschanisch Assamesisch Aymara Bambara Baskisch Belarussisch Bengalisch Bhojpuri Birmanisch Bosnisch Bulgarisch Cebuano Chichewa Chinesisch (traditionell) Chinesisch (vereinfacht) Dänisch Dhivehi Dogri Englisch Esperanto Estnisch Ewe Filipino Finnisch Französisch Friesisch Galizisch Georgisch Griechisch Guarani Gujarati Haitianisch Hausa Hawaiisch Hebräisch Hindi Hmong Igbo Ilokano Indonesisch Irisch Isländisch Italienisch Japanisch Javanisch Jiddisch Kannada Kasachisch Katalanisch Khmer Kinyarwanda Kirgisisch Konkani Koreanisch Korsisch Krio Kroatisch Kurdisch (Kurmandschi) Kurdisch (Sorani) Lao Lateinisch Lettisch Lingala Litauisch Luganda Luxemburgisch Maithili Malagasy Malayalam Malaysisch Maltesisch Maori Marathi Mazedonisch Meitei (Manipuri) Mizo Mongolisch Nepalesisch Niederländisch Norwegisch Odia (Oriya) Oromo Paschtu Persisch Portugiesisch Punjabi Quechua Rumänisch Russisch Samoanisch Sanskrit Schottisch-Gälisch Schwedisch Sepedi Serbisch Sesotho Shona Sindhi Singhalesisch Slowakisch Slowenisch Somali Spanisch Sundanesisch Swahili Tadschikisch Tamil Tatarisch Telugu Thailändisch Tigrinya Tschechisch Tsonga Türkisch Turkmenisch Twi Uigurisch Ukrainisch Ungarisch Urdu Usbekisch Vietnamesisch Walisisch Xhosa Yoruba Zulu

Motyw Rewelacja. Autor obrazów motywu: enjoynz . Obsługiwane przez usługę Blogger .

Hi Monika, I love this image and what you've done with him. Great card. xx
Super pokolorowałas stempelek! Buziaki!
Great take on the current sketch, Monika. Thanks for joining us at Catch the Bug!
Such a darling image and a great interpretation of Stella's Sketch Challenge. Thanks for sharing your work with us over on the Catch The Bug blog. ~Jo, Bugaboo DT
Great coloring and love the sparkly paper. Thanks for joining in the Stella Says Sketch Challenge, Lisa Lynn DT.
Moniko! Urocza Karteczka - Pozdrawiam Cieplutko
Super cute creation. Thanks for joining us at Catch the Bug for our Stella Says Sketch challenge. Good luck. Lynn aka Lynnpenguin, Bugaboo DT
An adorable creation, thank you for joining us at Crafty Calendar, we hope to see you again next time. Hugs Babs x DT
Prace zamieszczone na blogu są mojego autorstwa.
Proszę - nie kopiuj i nie rozpowszechniaj zdjęć oraz tekstów bez mojej zgody.

Sposób na wydymanie siostrzyczki
Para, która się bardzo kocha
Grupowy z naoliwionymi laskami

Report Page