Gruby chuj budzi ją z całych sił

Gruby chuj budzi ją z całych sił




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Gruby chuj budzi ją z całych sił





Strona główna





Dyskutuj





Wszystkie artykuły





Społeczność





Interaktywne mapy





Ostatnie blogi









Trwające fikcje





Zakończone fikcje









AndyWorck





DreamKiller1





Sthcreative





ForeverNTM





Stażysta !





Sigurvegarinn









Poradniki 38





Podstawy





Wszystkie tematy pomocy...








Odkrywaj wiki



Centrum Społeczności








Strona główna





Dyskutuj





Wszystkie artykuły





Społeczność





Interaktywne mapy





Ostatnie blogi









Trwające fikcje





Zakończone fikcje









AndyWorck





DreamKiller1





Sthcreative





ForeverNTM





Stażysta !





Sigurvegarinn









Poradniki 38





Podstawy





Wszystkie tematy pomocy...





Treści społeczności są dostępne na podstawie licencji CC-BY-SA , o ile nie zaznaczono inaczej.


More TotalDramaPolishFanFick Wiki




1
Totalna Porażka: Zemsta Chrisa




2
Total Drama Big Brother 3




3
Suzie (Honeyc.)










Odwiedź nasze strony






Fandom



Cortex RPG



Muthead



Futhead



Fanatical




Śledź nas

















Informacje






Czym jest Fandom?



O nas



Kariera



Prasa



Kontakt



Zasady Użytkowania



Polityka prywatności



Globalna mapa strony



Lokalna mapa strony






Społeczność






Centrum Społeczności



Wsparcie



Pomoc



Nie sprzedawać moich danych




Reklamy






Materiały dla mediów



Fandomatic






Aplikacje Fandomu

Miej swoje ulubione fandomy zawsze pod ręką, a nigdy niczego nie przegapisz.


















TotalDramaPolishFanFick Wiki jest społecznością Fandomu Lifestyle.
Wczesnym rankiem autobus z logiem feniksa przemierza jeden z mostów. W pewnym momencie zatrzymuje się przed ogrodzeniem. Na jego wysokości znajduje się tabliczka z napisem "Feronia Island".


Z powodu awarii i wycieku nieznanej substancji mieszkańcy zostali ewakuowani, jak się później okazało teren miasteczka oraz wszystko w jego pobliżu zostało skażone biologicznie.

Prowizoryczny obóz rozbity przez ekipę programu. Finałowa ósemka śpi sobie smacznie owinięta w śpiwory, ułożona wokół ogniska które zaczyna powoli gasnąć.

Oprócz uczestników znajduje się tutaj także stażystka Clementine, a także kilku piratów z bronią, którzy w razie ataku jakiegoś drapieżnika zobligowani są bronić obozowiczów.

Dazai wstał najwcześniej. A obudził się w obozowisku, ponieważ Kitu się przypomniało jak pisanie działało w 15D, ale to nieważne. Chyba nie miał jakiś głębszych przemyśleń na temat gry, nielicząc tego, że w ostatnim zadaniu niezbyt się popisał. Cieszył się jednak z tego, że w ogóle przeżył eliminację, więc to się chyba zerowało.

Popatrzył się na jeszcze śpiących towarzyszy. Finałowa ósemka, huh? Był z siebie zadowolony, że dotarł tak daleko. I już nie oddając się bezsensownym przemyśleniom, ruszył wgłąb lądu, by rozejrzeć się po wyspie.

*Remy obudził się i poczuł przenikliwe zimno oraz to jak wilgoć przesiąka całe jego ciało. Nieprzyjemne uczucie. Bardziej go martwiły zgaszone pochodnie.*

*Po chwili ziewnął i wyglądało na to, że chłopak dopiero szykował się na rozbudzenie.*

*Clementine siedziała wraz z 4 innymi strażnikami przy małym stoliku niedaleko legowiska uczestników. Nogi miała założone na stole i kurczowo wpatrywała się w swoje karty. Tak, grali w pokera. Jak na razie nic nie wyskakiwało z lasu to też nie było kogo bronić. Nie odrywając wzroku odpowiedziała uczestnikowi*

Clementine: pochodnie? *przeleciała wzrokiem wokół i zwróciła się do reszty strażników* widzieliście jakieś pochodnie chłopaki?

*strażnicy tylko wzruszyli ramionami*

Clementine: chyba że miałeś na myśli ognisko to nikt go nie gasił *wróciła do gry*

Dealer wyłożył ostatnią kartę a Clementine tylko zaświeciły się oczy.

Clementine: *zaśmiała się a pozostali gracze zrobili tylko zdziwione miny* All-in *Clementine wyłożyła swoje kupki z żetonami*

*Dwóch graczy spasowało, został tylko jeden. Podobnie jak Klemcia wyłożył swoje żetony. Kiedy doszło do sprawdzania mężczyzna pierwszy wyłożył karty. Kareta. Strażnik tylko uśmiechnął się gdy zobaczył cień strachu na twarzy Clementine, jego niedoczekanie. Klementyna po chwili wyrzuciła swoje karty na stół... Poker królewski. Szok na twarzy strażnika był ewidentnie widoczny. Klemcia jedynie wstała, nie zbierała żetonów, przecież nawet nie są w kasynie, te kółeczka nie mają żadnej wartości... jednakże smak wygranej pozostaje.*

Clementine: dzięki za grę chłopcy *sięgnęła ręką do kieszeni na piersi jednego i wyciągnęła stamtąd papierosa, włożyła go sobie do ust i zapaliła zapalniczką która leżała na stoliku. Odeszła kawałek i oparła się o jedno z drzew co chwile puszczając dymek*

*Nagle w głowie Clementine pojawiła się myśl. Trudno powiedzieć czy to przez jakieś opary czy inne pstro ale wizja polerowania wszystkich butów Heidi nie była pociągająca. Niedopalonego papierosa rzuciła na ziemię i przygniotła butem po czym szybko udała się w stronę najbliższych zabudowań by w razie czego móc się ukryć przed helikopterem jednej z prowadzących.*

Heidi w tym czasie siedziała za krzakami i zaczęła cicho chichotać.

Heidi Klum: Oh Mein Got! A chciałam sobie polatać nad wyspą z martini w ręku...

*Remy'emu zajęło kilkanaście minut, żeby się rozbudzić, zwracając uwagę na niezbyt przyjemną temperaturę. To nie chłód był jednak problemem, ale miejsce w którym nigdy się nie znaleźli. Przez ten czas ani razu jeszcze nie spotkał prowadzącej, więc podszedł do krzaków, gdzie spotkał Heidi Klum. Próbując jej nie przestraszyć, powiedział tylko kilka słów szeptem.*

Remy: Hej, czy nasz statek się rozbił?

Heidi wzięła swój koktajl do drugiej ręki i odwróciła się do Remy’ego.

Heidi Klum: Och! Nie zauważyłam Cię! Nasz statek? Hmmm… ja nie pamietam już statków. Wiesz, żyje chwila! Ja preferuje helikoptery tak w ogóle. Są bardziej dogodne dla niemieckich prowadzących.

*Remy próbował popisać się wiedzą na temat pojazdów, więc zaczął dyskusję z jedną z prowadzących.*

Remy: Helikoptery są spoko, miałem okazję kiedyś w nim jeździć, oczywiście nie jako pilot, bo nie mam prawka, heh. Akurat jechałem na koncert w Niemczech na czyjś ślub i miałem im grać muzę. Chociaż z tego co wiem to za najbezpieczniejszy środek transportu uważa się samolot. Nie wiem dlaczego, bo często w filmach katastroficznych główny udział biorą właśnie te pojazdy.

Heidi Klum: W takim razie koniecznie musisz pojawić się na Octoberfeście! Tam tez jest muzyka! A samolocik przez piwo masz cały czas!

*Remy dumnie wrócił do obozowiska lekko zdyszany po spacerze i dziwnym spotkaniu z niedźwiedziem.*

Remy: Przepraszam, musiałem iść trochę na stronę, ale jeśli chodzi o Oktoberfest to czuję się zaproszony. Tylko wiesz, zależałoby mi na tym, aby music industry mnie dopuściło. Jak myślisz, czy za to poprzednie zadanie z muzyczną listą przebojów i to, że umiem zmiksować te kawałki dość ładnie (czego tam słuchają w Niemczech? imho głównie mainstreamu), istnieje pewnie cień nadziei na to, abym mógł tam dać dobrą muzę przy piwie. Albo przynajmniej jak każdy z nas będzie lekko pijany to będzie się kołysał w rytmach Cardi B czy Lil Nas X.

W obozowisku smacznie chrapał Gruby.

Heidi Klum: Hmm... to dobre pytanie... jestem pewna, że Cardi B i Lil Nas X polubią się z niemieckim disco polo! To byłby na pewno dobry cover... na pewno miliony Niemców by to kochało!

Na moment dziwne hałasy przebudziły go z snu. Rozejrzał się przez moment od razu kładąc się z powrotem. Nie czuł się zbyt dobrze po plażowaniu w deszczu oraz wydawał się być ogólnie niezainteresowany otoczeniem.

*Remy tylko głupkowato się uśmiechnął słysząc propozycję Heidi.*

Remy: No tak... Tylko jest pewna sprawa.

*Remy kompletnie nie znał się na języku niemieckim, umiał tylko pojedyncze zwroty jak "Auf Wiedersehen", "Schwarze Pierde", "Sex Waffle" czy też "Landratixen". Wiedza na poziomie przeciętnego Polaka, który przyjechał na emigrację zarobkową, tak też się poczuł DJ.*

Remy: Jak brzmiałby dobry tytuł takiej współpracy? Call Me By Your WAP?

Heidi Klum: Mam pewien tytuł piosenki, jeżeli mogę zaproponować... "Kimberly ist nicht meine Tochter!" To będzie murowany hit!

Remy: O, to coś mi bardzo pasuje. Akurat na tej lekcji niemieckiego byłem i wiem, jak bardzo poświęciłaś sporo czasu na ten wywiad, aby wreszcie zaprezentować tę piosenkę. W ogóle pamiętam jak się pojawiłaś na jednym z utworów pewnego brytyjskiego artysty soul i przyćmiłaś go swoim głosem, nawet musiałem to zgadywać ostatnio w Najsłabszym Ogniwie. A Kimberly to jest ta ekspertka od łosi? Następnym razem powinna uważać jak spaceruje po lesie i nie patrzy na znaki. Jeden z nich przecież mówił o tym, żeby uważać na zwierzęta dzikie, A-18b.

Remy: Zaczekaj Heidi, jeśli mogę szanownej Frau prowadzącej mówić po imieniu, jeśli ją kiedykolwiek Pani spotka na drodze to proszę jej dać taki znaczek. Na pewno przyciągnie uwagę i więcej łosie nie będą się nią przejmować. Chyba że łosie jako tacy natrętni faceci niczym ona do Fatimy.

Yuki znów dłużej sobie pospała. Nie zważając na rozmowę Remy'ego z Heidi przewracała się na drugi bok.

*Remy tylko uśmiechnął się do Heidi.*

Remy: Będę pamiętać. Możemy nawet polecieć zaraz po programie, jak tylko mi ktoś powie który dzień dzisiaj mamy.

*Postanowił, że jednak podejdzie do Yuki i zagada do niej.*

Remy: Długo dzisiaj spałaś. Zdążyłem to zauważyć, heh.

Gdzieś tak przez sen usłyszała słowa Remy'ego tak jak wcześniej rozmowę jego z Heidi. Postanowiła już wstać. Po za tym takie wylegiwanie się nie przyniesie jej raczej nic pożytecznego. Wstała więc i usiadła nie wyciągając jednak nóg ze śpiwora.

Yuki: Miałam spokojny sen... nie przeszkadzajcie sobie

Powiedziała odnosząc się do rozmowy Heidi i Remy'ego. Rozejrzała się po otoczeniu i zdała sobie sprawę, że ponownie nie znajduje się w swoim obozie.

Yuki: Gdzie nas znów u licha wywieźli?

Brzmiało jak pytanie retoryczne i nie zastanawiała się nad tym długo. W końcu jednak postanowiła wyjść ze swojego śpiwora i nie tracić dnia.

Dziki, dzikszy, najdzikszy - w skrócie, teren bardzo niebezpieczny. Wałęsa się po nim niezliczona ilość dzikich zwierząt, zapuszczanie się w głąb nie jest najlepszym pomysłem.

Slade pojawił się przed przekroczeniem obrębu pierwszego drzewa, który tworzył przed Slade’m las.

(PZ)Slade: Slade myśli, że ten las jest bezpieczny. W końcu ktoś przekreślił w słowie "niebezpieczny" początek i wyszło, że bezpieczny. To tak na bank musi być, nie ma innej opcji!

Zrobił z trzy kroki do przodu.. przed siebie.

W tle rozległ się jakiś ryk. Wyglądało na to, że coś czyhało całkiem niedaleko Slade'a w lesie.

Slade spojrzał się w kierunku kamery, która pojawiła mu się przed twarzą i przypominał teraz emotkę „peepoWeird”.

(PZ)Slade: Slade’a chcą jedynie wystraszyć. Prawda?

Kamera w zwierzeniu dała mu do zrozumienia, że nie ma racji i powoli zrobiła ruch od lewej do prawej swoim obiektywem.

Slade mimo wszystko podążył w kierunku tajemniczego ryku.

Chcąc nie chcąc, chłopak parł przed siebie. Im dalej był, tym sporadyczne ryki były coraz to głośniejsze. Czy to aby na pewno było tylko dzikie zwierzę?

Chłopak robił coraz to kolejne kroki. W jego głowie pojawiła się jedna myśl.

Slade: A co jak Slade przyniesie tamto coś Miss Fortune? W końcu to łowczyni głów, jak Slade dobrze pamiętać.

Podążał jeszcze dalej, jeszcze głębiej...

Dotarł w końcu do jakiegoś płotu. Widniała na nim tabliczka z napisem "Biohazard".

Slade: Hazard? Slade bywał czasami w Las Vegas, łatwo idzie zdobyć różne rzeczy.

Rzucił do siebie i zaczął szukać jakiegoś wejścia dalej czy coś...

Po kilku minutach maszerowania wzdłuż płotu Slade znaleźć wejście. Problem? Wejście być dość bardzo... rozwalone.

Slade podrapał się po głowie zakłopotany i próbował jakoś przecisnąć między rozwalonym wejściem. Po paru drobnych problemach oraz zdobyciu kilku przetarć oraz zadrapań zdołał był kontynuować dalsza podróż w tajemniczej lokacji... 👀

Pierwsze co chłopak ujrzał to... kilka połamanych drzew. O dziwo, za płotem nie było żadnych odpadów czy coś... po prostu wyglądało to tak, jakby przez las tornado momentami przeszło. Ryk rozległ się raz jeszcze, z najbliższych krzaków.

Chłopak przejechał wzrokiem po okolicy i wziął najbezpieczniejszy do obrony badyl, by powoli podejść i zajrzeć w pobliski krzak z którego wydobył się ryk należący do...

Zza krzaków wyszedł około 3 metrowy stwór, a jego kroki były słyszalne od samego stawiania nóg. Z jego ręki wychodziła jakaś macka, a on sam był kompletnie zdeformowany na twarzy. W pobliżu głowy przechodziła jakaś rurka, która ciągle się pompowała. Stwór spojrzał na chłopaka i ryknął.

Ogólnie to odgrywało się teraz takie coś:

Po chwili walki stwór złapał Slade'a i rzucił nim w kierunku beczek. Slade wpadł strącając wszystkie 10, przez co zaliczył strike'a.

Chłopak wystawił z beczek rękę z tabliczką 10, taką jak miewają w niektórych jury. Po czym powoli dochodził do siebie po rzucie w beczki.

A stwór tymczasem powoli szedł w kierunku Slade'a.

Slade przełknął głęboko ślinę i skulił się. Tak samo pokazał się podczas krótkiego, dwu sekundowego zwierzenia.

Stwór stanął przed chłopakiem i... założył mu kask na głowę.

Nemesis: SLADE... zapomnieć... kask.

W międzyczasie w studiu stażyści cisną bekę z tego w jaki sposób chłopak zareagował.

Slade był w tym momencie confused... i nawet narobił przez to w majty. <:peeposadblanket:848172038232604702>

Nemesis spojrzał na Slade'a po czym westchnął.

Nemesis: OBSRANIEC. *złapał Slade'a za kaptur i wyrzucił go za płot*

Slade: Slade powinien zmienić teraz bieliznę.

Wciąż mając kask postanowił go zdjąć z głowy.

Nemesis postanowił sobie tymczasem odejść.

Przejrzał kask dokładnie, gdyż wydawał mu się jakiś dziwny... i dziwne było też, że Nemesis dało go mu zamiast zgnieść go w ziemię.

>

Już miał coś z tego kasku wyjmować, ale na jego nieszczęście na jego szczęściu tym razem stanął... niedźwiedź.

Slade: Hyhyhy *pomachał do miśka i wyczuć było można narastający strach u Slade'a*

Niedźwiedź podchodził coraz bliżej Slade'a.

Slade kłębił swoje myśli wokół tego iż to może być bait jak w przypadku Nemesisa i miś też coś mu da. <:peepoblush:848177320857698335> Więc pozostał w miejscu nieruchomo.

No miś mógł mu dać... wpierdol, bo był to najprawdziwszy niedźwiedź. Co tutaj robił? Na to pytanie nie znali odpowiedzi nawet producenci... zwierze ryknęło na Slade'a.

Slade: Miś patrzy, tam jeleń! *Pokazał palcem by nieco odwrócić jego uwagę i samemu czmychnąć z opresji po cichu.*

Slade by chciał, ale Slade nie wyszło. <:peeposadblanket:847950432000540714> Niedźwiedź ruszył na chłopaka.

Slade zaczął uciekać i przypominało to wszystko to:

Niedźwiedź był jednak zdecydowanie szybszy niż chłopak, więc nieustannie się zbliżał do biednego Slade'a. Co tu robić, co tu robić?!

Slade przy pierwszej nadarzającej się okazji wykorzystał las, gdy drzewo miało gałęzie wystarczająco nisko, by chłopak mógł po nich wdrapać się wyżej i uniknąć śmierci z rąk niedźwiedzia.

Slade: Slade wie, że niedźwiedź zaraz pójdzie sobie. <:peepoblush:848177320857698335>

*Kiedy Remy nie dostał odpowiedzi od Heidi Klum, a minęło trochę czasu, postanowił jednak na trochę przejść się po lesie, po czym zauważył niedźwiedzia goniącego Slade'a. Biorąc pod uwagę jak bardzo uważał te zwierzęta za puchate i milusie, podbiegł do niego.*

Remy: MIIIIIIIISIOOO! Kto chce się przytulić?!

Niedźwiedź spojrzał na Remy'ego i pokręcił głową. Teraz z kolei zaczął ryczeć na dj'a.

Slade jedynie przyglądał się wszystkiemu z góry, będąc na drzewie.

*Gdzieś w tym wszystkim Remy potracił zdrowy rozsądek. Możliwe, że tak na niego wpłynęła opuszczona wyspa, przez którą można było stracić rozum... a teraz okazuje się, że głowę, jednak instynkt osoby znającej się w minimalnym stopniu na przetrwaniu i własnych doświadczeń wie, czego najbardziej potrzebują misie.*

Remy: Chyba nie zamierzasz mnie zjeść, prawda?

*Jego zielone oczka poczęły się szklić, po chwili jednak wpadł na pewien pomysł.*

Remy: Niedźwiadek, mam dla ciebie fajnego deala. W opuszczonym jeziorku znajduje się mnóstwo łososi i miodu. W lesie pewnie uli nie ma, ale kto wie czy na terenach jeziorka ich nie ma? A w ogóle to mam świetny pomysł. Zamiast jeść zimnego, ociekającego potem człowieka *spogląda z góry na przerażonego Slade'a* , może pójdziesz ze mną i udasz się na łowy?

Niedźwiedź spojrzał na Remy'ego, wzruszył "ramionami" i poszedł sobie w nieznanym bliżej kierunku.

*
Sex Darmowy Mamuski - Bridgette B, W Koszulce Z Krótkim Rękawem
Internetowe show Mii Rider
Indyjski masaż cipki

Report Page