Gardłowe wyzwanie

Gardłowe wyzwanie




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Gardłowe wyzwanie



The Wattys


Abenteuer


Action


Aktuelle Literatur


ChickLit


Fan-Fiction


Fantasy


Historische Romane


Horror


Humor


Jugendliteratur


Klassiker


Kurzgeschichten


Mystery


Poesie


Romantik


Sachbücher


Science-Fiction


Spirituelles


Thriller


Vampirgeschichten


Werwolf


Zufällig


Übernatürliches







Nagrody Watty




Wydarzenia w Społeczności




Ambasadorzy Wattpada








Stwórz nowe Dzieło



Moje dzieła



Writing contests




Eldarya: Pozory mylą
spis treści


41. Powiedział bym, że miło was poznać...




42. Nieszczęścia chodzą parami cz.1




43. Nieszczęścia chodzą parami cz.2




One shot "Cukierek albo Nekromanta"





1.7K



71




81




autorstwa @lauhuszatare

Obserwuj






Report Comment





Link to Comment





Code of Conduct



Wattpad Safety Portal







Report Comment





Link to Comment





Code of Conduct



Wattpad Safety Portal





Show more




Loading ...



Dzień w którym w Kryształowej Sali pojawiła się piękna, fiołkowo-oka ziemianka był zarazem ostatnim dniem mojego szczęścia. Moi przyjaciele, którzy z początku byli do ni...
Il est dit qu'un battement d'aile de papillon peut faire de terrible dégâts, mais quand c'est une modification conséquente d'un acte passé ?
Pourquoi autant de modificat...
Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz


Płatne Opowiadania
Premium
Pobierz aplikację
Język
Autorzy
|
Biznes
Praca
Prasa


Warunki
Prywatność
Dostępność
Pomoc
© 2022 Wattpad


Yarnam - miejsce opanowane przez wiele okrutnych bestii. Wszędzie czuć odur zmasakrowanych i rozkładających się ciał. Po drogach miasta walają się odcięte części organizmów tamtejszych istot a najgorsze akty przemocy i tortur są tutaj na porządku dz...

# daemon
# el
# eldarya
# ezarel
# leiftan
# miiko
# miko
# nevra
# oc
# valkyon

Dzwon Astralnej Wieży Zegarowej, zabił siedem razy oznajmiając wszystkim w mieście śmierć jednego z Władców Pogorzelisk. Dźwięk był ogłuszający i przytłaczający zarazem, jednak wkrótce nastała grobowa cisza. Poza tym faktem nie poczułam żadnej różnicy. Stałam przed trupem Sairy, trzymając jej ciepłe, bijące serce w pokrytej kośćmi, prawej dłoni. Wyrwany organ z każdym kolejnym uderzeniem uwalniał krwistą ciecz która zdąrzyła pokryć moją dłoń i wsiąknąć w materiał rękawa płaszcza, barwiąc go. Odciełam się od wszystkiego. Nie wiem czy byłam sama czy moi towarzysze po prostu nic nie mówili. Całą swoją uwagę skupiłam na mrocznej mocy ... czułam jak jej posiadacz obserwuje każdy mój ruch, czuje każdy nierówny oddech i bicie serca, tylko czekając by uderzyć. Mogła bym przysiąc że czułam ciepły oddech na szyji ale byłam zbyt wystr... po prostu, nie umiałam zareagować. Poderwałam głowę do góry rozglądając się wokół, czyżby moje zmysły były tak spaczone że nie potrafię określi położenia wroga? Wydawało by się że jest dosłownie wszędzie wokół, tylko ... nic tu nie ma. Mroczna moc zniknęła tak szybko jak się pojawiła ... pozostawiając po sobie jedynie obawę o własne życie.

4




- C ... czemu ..?! - Erica klęczała na brudnej ulicy. Prawą dłoń kurczowo przyciskała do swojej klatki piersiowej natomiast lewą zakrywała usta tłumiąc szloch. Jej oczy były szczelnie zamknięte a po policzkach płynęły łzy. - D.. dlaczego musieli zginąć?! Dlaczego!? - Erica ... - Szepnął Valkyon. Kleczał obok dziewczyny obejmując ją ramieniem, tuląc do siebie w uspokajającym geście. Leiftan stał obok. Po chwili wachania położył dłoń na ramieniu dziewczyny pochylając się. Na jego twarzy gościł pocieszający uśmiech a oczy nie zdradzały żadnych emocji. - Erica, weź głęboki wdech i spróbuj się uspokoić ... - zaczął spokojnie. - Nie! To potwory! - krzyknęła łamiącym się głosem odrywając dłoń od swoich ust. - Jak można być tak okrutnym!? Na pewno można było rozwiązać to w inny sposób... nie musieli ginąć! - Z wachaniem otworzyła oczy by spojrzeć w głąb ulicy na liczne trupy i powstałe po nich kałuże krwi. Po jej policzkach spłyneło więcej łez a z ust wymknął się cichy szloch. - T ... To .. straszne! Smok warknął pod nosem obrzucając grupę zirytowanym spojrzeniem. Mógł znieść dużo ale wprost nie cierpiał "głupiego pierdolenia". - Coś ci powiem dziewczynko ... - Kuro podszedł bliżej by stanąć przed ziemianką, pochylił się do przodu opierając ręce na kolanach. Gdy ich spojrzenia się spotkały jego usta wygieły się w kpiącym uśmiechu. - Nikogo nie interesuje twoje zdanie. To nie jest wasza cudowna krainka rozkoszy i wzajemnej miłości, tutaj nikt nie przejmie się twoim losem, żyjesz, umarłaś a może jesteś ranna? Nie licz na pomoc. Każdy wykorzysta okazję by wbić ci nóż w plecy. - Oczy dziewczyny zaszkliły się a usta drgały, jednak nie potrafiła odwrócić wroku od hipnotyzujacych oczu smoka których kolor przeszedł w jasny fiolet. - Mówisz że jesteśmy potworami? Dobrze się zastanów kto tak naprawdę nim jest, my zabiliśmy parę osób tylko w waszej obronie a ktoś ci bliski wymazał twoje istnienie z pamięci rodziny. Co jest bardziej szlachetne? Walka w obronie innych i poświęcanie swojego życia czy spełnienie chorych żądań ...? - Milcz! - Valkyon podniósł się łapiąc smoka za koszulkę. Od kiedy go poznałam, pierwszy raz podniósł głos i zachował się agresywnie. - Jakim prawem narzucasz jej swoje poglądy? - mężczyzna zmrużył oczy rzucając ciche wyzwanie. - Mówię tylko prawdę. - Jego oczy wróciły do swojego zwykłego koloru jednak z ust nie schodził kpiący uśmiech. - Boli? W końcu to ty się tego dopuściłeś. - Skąd ... ? - ... To wiem? - Dokończył za Szefa Obsydianu. - Potrafię wejść w umysł innych by zdobywać informacje. W tym stanie twoja "ukochana" jest jak otwarta księga. - uniósł dłonie by poruszyć palcami w tak zwany cudzysłów. - Nic, tylko czytać. - Ty ... - Valkyon wzmocnił uścisk w momencie gdy Erica skuliła się na ziemi znosząc się płaczem. - N... Nie chce ... tu być .. - wyłkała. Wyglądała jak biedne, przestraszone zwierzątko czekające na śmierć. Powoli zaczynała popadać w histerię, to dobrze ... im szybciej się złamie tym szybciej umrze. - Więc wstawaj i wracaj skąd przyszłaś. - Warknełam na co Ziemianka podniosła głowę patrząc na mnie ze strachem. Podeszłam bliżej stukając obcasami jak i ogonem o kamienną ulice, w prawej ręce dalej trzymałam serce które od jakiegoś czasu przestało bić. - Jednak ja nie będę Cię pilnować ani bronić. - Ale ... - Ostrzegałam Cię. Miałaś szansę się wycofać, a skoro znałaś to miejsce z moich opowieści i dopiero teraz się wycofujesz to radz sobie sama. - Uniosłam ręce wzruszające ramionami. - A Ty lepiej puść mojego brata. - Zmroziłam Valkyona spojrzeniem. Mężczyzna odrazu puścił Smoka na co ten tylko ostentacyjnie otrzepał się z niewidzialnego kurzu. Valkyon schylił się do ziemianki pomagając jej wstać po czym rzucił mi groźne spojrzenie. Myślisz że będę się bać? Zabawne ... - Jesteś nekromantką. Dlaczego nie powiedziałaś tego Miiko? - Zauważył... i cały mój sekret poszedł się jebać. - Nie czułam takiej potrzeby, pozatym nikt nie pytał... - Bo nie musiał. - wtrącił się Leiftan. Wszyscy skupiliśmy na nim swoje spojrzenia, jedynie Kuro zignorował Lorialeta zbywając go warknięciem.  - Podczas ataku na kwaterę, Bambi wspominała że Lau jak i jej brat mają w sobie coś z nekromantów. Nawet jeśli Lau nie chciała o tym wspominać i tak o tym wiedzieliśmy. Bambi wyjawiła to kim tak naprawdę jesteśmy? I do tej pory nikt nie wziął tego na poważnie? Hahaha ja pierdole! Jacy jesteście głupi! Parsknełam pod nosem, chowając zimne serce do kieszeni płaszcza którego materiał odrazu zaczął zabarwiać się na krwisty kolor. Odwróciłam się na pięcie unosząc kościstą dłoń do ust. Nie czekając na pozostałych ruszyłam w kierunku schodów w tym samym czasie skrupulatnie oblizując pazury ze słodkiej krwi. - Róbcie jak chcecie, idziecie dalej z nami albo zostajecie tutaj na pastwę losu. - Kuro wzruszył ramionami po czym ruszył za mną. Na decyzję pozostałych nie musieliśmy długo czekać. Wybrali pójście z nami, cóż pomińmy fakt że była to jedyna rozsądna opcja. Wspieliśmy się po schodach by przejść przez bramę nad którą znajdował się napis "Górny Rewir Katedralny". Reszta podróży minęła już spokojnie, nie musieliśmy się obawiać żadnego z Władców czy też potworów, których jak narazie nie mieliśmy okazji spotkać, a to bardzo dobrze. Wyszliśmy z bocznej uliczki na główną drogę by po chwili znaleźć się przed ogromnym budynkiem. Tak jak resztę budynków, jego fasady zdobiły skamieniałe trupy A okna zabezpieczały powyginane kraty. Kuro wyprzedził mnie, wchodząc po stopniach. Wyciągnął z kieszeni spodni klucz po czym wsadził go w zamek i otworzył masywne drzwi. - Zapraszam. - Uśmiechnął się od ucha do ucha przepuszczajac nas w przejściu po czym zamknął za sobą drzwi. Tak długo nie było mnie w domu że zdąrzyłam zapomnieć jak on wyglądał. Na wprost wejścia znajdowały się schody pokryte bordowym dywanem, prowadzące na piętro oraz korytarz biegnący w głąb domu. Ściany zdobiły kinkiety z czaszek i magicznych kamieni oraz parę mrocznych obrazów przedatawiajacych panoramę Yarnam. Po prawej stronie przed schodami znajdowały się zamknięte drzwi do jednego z kilkunastu pokoi, po lewej stronie mieścił się salon do którego wchodziło się przez zrobiony w murze łuk. Ściany choć w niektórych miejscach odarte z farby miały barwę ciemnego brązu, podłoga zaś wykonana była z ciemnego drewna. Na przeciwko drzwi stał duży kamienny kominek na którym stały oraz walały się gdzieś obok czaszki różnej wielkości. Te mniejsze należały do zwierząt lub też potworów a pozostałe duże do zamieszkujących Yarnam feary, daemonów czy też ludzi. Przed kominkiem znajdował się stół którego szklana tafla podtrzymywana była przez "stelarz" z szkieletu który kleczał z opuszczoną głową, podpierając się rękami. Na nim został ustawiony szklany wazon z bukietem czarnych jak smoła róż. Na przeciwko ustawiona była skórzana kanapa w kolorze bordo, na której leżały futrzane poduszki w różnych kolorach, tylko one dawały wnętrzu "żywszy" charakter. Po jej bokach stały dwa fotele w tym samym stylu natomiast reszta przestrzeni wypełniona była regałami, uginającymi się pod ciężarem ksiąg. Całość oswietlał żyrandol wykonany z czaszek w których zostały osadzone magiczne kamienie, jak i kilka kinkietów. Po prawej stronie znajdowało się kolejne przejście bez drzwi które prowadziło do kuchni. Z przyzwyczajenia zajrzałam do salonu lecz nie widząc znajomej białej czupryny stanełam w miejscu. Przymkmełam oczy skupiając się na poszukiwaniu jego mocy by móc zlokalizować jego położenie w domu. Nigdzie go nie było. - Gdzie Sousuke? - cofnełam się by stanąć obok brata. - Miał coś do załatwienia, pewnie wróci jutro. - Smok uśmiechnął się obrzucając naszych gości spojrzeniem, zatrzymując je przez chwilę na Leiftanie by wydać z siebie ciche pogardliwe fukniecie. - Rozgoście się. Jak wyjdziecie do salonu po prawej stronie są drzwi prowadzące do kuchni. Jeśli chcecie możecie z niej skorzystać i poczęstować się normalnym jedzeniem znajdującym się w lodówce. - A ... - Erica Rozejrzałam się z obawą. Cóż taka ilość czaszek może przerażać, szczególnie że stanowią nieodłączny element tego domu. - Wy nie będziecie głodni jeśli... ? - Nie. - Wtrąciłam się. - My sobie poradzimy bez zwykłego jedzenia, z wami było by trochę gorzej. A teraz przepraszam ale muszę pogadać z bratem. - złapałam go mocno za tył koszulki. - Na osobności. Warknełam ciągnąć go w głąb korytarza. Kuro siarczyście przeklnął gdy prawie potknął się o swój własny ogon. Jakoś się tym nie przejęłam, zresztą nie spotkał się z podłogą więc nie ma problemu. Skręciłam w prawo za schodami by wejść do osobnego pomieszczenia. Odrazu na wejściu uderzył nas intensywny zapach formaliny. Puściłam brata zamykając za nami drzwi po czym wbiłam w niego wściekłe spojrzenie. - Możesz mi kurwa powiedzieć co ty robisz?! - Nie umiałam powstrzymać złości. Jego zachowanie względem Leiftana zaczęło mnie już zbyt mocno denerwować. Kuro nieśpiesznie poprawił koszulkę podchodząc do stołu znajdującego się na środku małego pokoju by oprzeć się o niego tyłem. Pomieszczenie wypełniały szafki stojące pod każdą scianą pełne specyfików jak i słoików wypełnionych różnymi wnętrznościami a czasem nawet częściami ciał. Na stole za plecami Kuro walały się puste słoiki oraz narzędzia potrzebne do czyszczenia wnętrzności. - Nie wiem o czym mówisz . - Skrzyżował ręce na piersi od niechcenia ruszając ogonem po ziemi. - Dobrze wiesz. - Warknełam podchodząc bliżej. - Jesteś moim bratem i znam Cię na tyle dobrze by wiedzieć że gdy fuczysz i mrozisz kogoś wzrokiem, to coś jest na rzeczy. O co ci chodzi? Co masz do Leiftana? - Podirytowana zarzuciłam kaptur z głowy stojąc parę centymetrów od smoka. Patrzyłam prosto w jego oczy, jeśli nie odwróci wzroku to znaczy że jest szczery, a właśnie na tym mi zależy. - Chodzi ci o tego blondynka? Pomyślmy... - Kątem oka zauważyłam jak wykrzywia usta w grymasie niezadowolenia lecz nie traci ze mną kontakty wzrokowego. - Jak gdyby nigdy nic pyta ile jesteś warta? - Kuro ... - Warknełam, ostrzegawczo uderzając ogonem o posadzkę - Pytam poważnie. - A ja odpowiadam. - Nie, chodzi ci o coś innego, o taką pierdołe nawet nie warczałeś na Shadowa a wiesz jaki mam do niego stosunek. - Zacisnełam dłonie w pięści. Dlaczego zawsze musi traktować mnie jak małe dziecko!? - Chcesz wiedzieć? Bo nienawidzę kłamców... - wskazał ręka za mnie na zamknięte drzwi. - To daemon tak samo jak ty i Sousuke. Spoko, ale wiesz co mnie wkurwia? Nie potrafi tego pokazać, nie szanuje zasad Yarnam. Najlepiej udawać kogoś kim się nie jest, w końcu bycie daemonem to taka obelga. - Zacisnął zęby ukazując swoje kły jednocześnie uderzając grubym ogonem o i tak zniszczoną posadzkę. - Kuro no proszę Cię... - opuściłam ręce wzdłuż ciała nie wierząc w to co słyszę. To prawda że w Yarnam panuje przekonanie o tym aby każdy bez wyjątku eksponował swoje "atuty" rasowe, ale żeby się wkurzać o ukrywanie swojej rasy? - Leiftan nie może zdradzić swojej prawdziwej rasy dlatego udaje Lorialeta. Gdyby się o tym dowiedzieli miał by duże problemy i dlatego proszę nie wspominaj przy nich o tym. - Głupota ... niech ci będzie. - warknął - Ale na Ciebie powinienem być także zły. - Na mnie? - Uniosłam brew wybita z kontekstu. - Niby co takiego zrobiłam? - A jak myślisz? - odepchnął się od stołu by stanąć przedmeną i spojrzeć na mnie z góry. - Masz szansę mi jeszcze o tym powiedzieć więc słucham. Masz coś do powiedzenia? Milczałam nie wiedząc o co mu chodzi. Co takiego mam mu powiedzieć? - Kuro, nie wiem o czym mówisz. - O tym że ten blondasek to twój chłopak a ty
Mamuśka zajmuje się żylastym chujem
Napalone na wielkiego penisa Mamusie - Nicole Aniston, Duży Penis
Analne jebanie z chętną koleżanką

Report Page