Egzotyczna ladacznica

Egzotyczna ladacznica




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Egzotyczna ladacznica
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Prześlij nam



Główna


Grupa FB

Encyklopedia
Krótkie
Przysłowia
Wróżba
Cytaty
Trollowane
Top
Archiwum
RSS
Konkursy




Galeria

Katalog
Najnowsze
Najpopularniejsze
Szukaj
Prześlij fotę




MonsterTV

Najnowsze
» Poczekalnia «
Top
MP3
Twoje ulubione
Szukaj
Katalog
Kolejka
Poleć film
















Forum

Kawały Mięsne
Palma Pikczers
Hyde Park V
Fotoszopki
Głupie Pytania
Narzekalnia
Sportowe
Grajdołek
Pytania do redakcji










Blogi

Katalog
Szablony
Pisz notkę




Bojownicy

Mapa
Kalendarium
Zdjęcia
Kluby
Imprezy
Top
Online
Grupa FB
Trolle




Szaffa

» Wrzuć plik «
Filmy











Tagi:
seks
prostytutki
słynne
kurtyzana





Oglądany:
148024x


|

Komentarzy:
19

|

Okejek:

673
osób



Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I
Czemu mnie się ciągle takie rzeczy przydarzają?
8 dziwacznych, aczkolwiek bardzo dochodowych biznesów


Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?


Zaloguj się
lub
zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą




-- wybierz rocznik --
Joe z roku 2001 Joe z roku 2002 Joe z roku 2003 Joe z roku 2004 Joe z roku 2005 Joe z roku 2006 Joe z roku 2007 Joe z roku 2008 Joe z roku 2009 Joe z roku 2010 Joe z roku 2011 Joe z roku 2012 Joe z roku 2013 Joe z roku 2014 Joe z roku 2015 Joe z roku 2016 Joe z roku 2017 Joe z roku 2018 Joe z roku 2019 Joe z roku 2020 Joe z roku 2021





-- wybierz dział --
Allegrowe hity Anegdoty, kawały, obrazki, filmy Architektoniczne niesamowitości Artykuł sponsorowany Autentyki Babeczki Będę grał w grę Big Brother Bo to Polska właśnie... Ciekawe fakty English educational corner Fanklub Małysza Faszyn from Raszyn Filmoteka Joe Monstera Food porn Fotoreportaże Fotoszopki Gadu Gadu na ekranie Gadżety Gwiazdy szołbiznesu i nie tylko Hardcore Historia Historie z życia wzięte Internet i komputery Kawał killer Kobieta&mężczyzna Konkursy Kościarza i Potworskiego rozmowy Krótko Kryminalne historie Literatura Próby Najwyższej Memy internetowe Militaria Napisali o nas Nauka i technika Ogłoszenia Joe Monster Opinie Pamiętniki znalezione w wannie Patronaty PHP-Nuke Po prostu Chuck Norris Polityka i politycy Poradniki (nie)poważne Potworne prowokacje i eksperymenty Pracowe Reklamy nadzwyczajne Rozmowy o seksie Rysunki i komiksy Samo życie Samochodem jedziemy Skecz Śmiechoterapia Sport Studenckie Styl życia Świat Sztuka XXI wieku Unia Europejska Wiadomości z ostatniej chwili... Wielka Encyklopedia Obrazkowa Wspaniała planeta Ziemia Wywiady Wzruszające historie Z życia redakcji Zagadki i inne ćwiczenia szarych komórek Zwierzęta Życie w dresie




Redakcja serwisu nie odpowiada za materiały nadesłane przez użytkowników.

Uwagi, problemy, smutki i radości związane z niedziałaniem strony
możesz przesyłać do administratora strony


Ten serwis jest bezpieczny: do jego produkcji nie użyto ani miligrama glutenu,
nie zawiera też sztucznych barwników oraz glutaminianu sodu. Wszystkie zwierzęta,
które były obok przeżyły, niektóre tylko lekko się uśmiechały. Zawiera większe niż
śladowe ilości potu i łez jego programistów. A ty, który zauważyłeś, że po 18 latach
zmieniła się stopka serwisu, bądź błogosławiony, Monster ci sprzyja.






Meandry



Wywiady



Felietony



Recenzje



Publikacje



Edukatornia



Rekomendacje






 

Tekst Waldemara Kuligowskiego Yoko, Baśka, Freddie - kobiety w rocku n został opublikowany w: A po co nam rock: Między duszą a ciałem (red. Wojciech J. Burszta, Marcin Rychlewski, Warszawa: Wydawnictwo Książkowe Twój Styl, 2003, s. 181-201). Autorowi serdecznie dziękujemy za zgodę na przedruk.
Czasopismo internetowe MEAKULTURA © 2012-2020
Prawdziwe życie muzyki popularnej w XX wieku miało swój początek tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej. I Około roku 1912 zwiększyło się w Europie (po raz kolejny) spożycie napojów alkoholowych, a towarzyszyła temu ekspansja: nowego rodzaju muzyki, mianowicie jazzu. Z jego inspiracji powstały wypracowane przez białych instrumentalistów takie gatunki jak dixieland czy ragtime. Wkrótce po zakończeniu krwawej wojny na scenę „Folies Bergéres" wkroczyły przebojem nowe tańce: one-step i two-step, Europę zaczęło ogarniać szaleństwo charlestona, Cole Porter otworzył swój klub I na weneckim Canale Grande, a rzesze londyńskiej młodzieży snobowały się na amerykański akcent. Georges Perec pisze o inwazji paso dobie, fokstrota, beginy oraz innych tańców egzotycznych rodem z wszystkich trzech Ameryk i skądinąd , dodając od razu ironicznie: Tak naprawdę zmieniały się wyłącznie nazwy i nakrycia głowy, podczas gdy repertuar pozostawał praktycznie ten sam; jedynie tempa ulegały modyfikacji, a gitarę zastępowała bałałajka, bandżo albo mandolina; poza tym, zależnie od potrzeby, dorzucało się nieco "baby", "olè", "towariszcz", "mio amore" lub "corazón" [1] .
I choć egzotyczna zmysłowość Josephine Baker może posłużyć jako emblemat nowych mód w potocznych gustach, to sprowadzenie fali przemian tylko do tego poziomu byłoby błędem, sięgała ona bowiem znacznie wyżej: Igor Strawiński razem z Georgesem Auric skomponowali dzieło zatytułowane nieprzypadkowo Rag-time , Francis Poulenc napisał Rhapsodie nègre , a po rytm właściwy fokstrotowi sięgnął w swej twórczości sam Maurice Ravel.
Opisywane zjawisko wymaga zatem zdecydowanie więcej ponad - nawet inteligentną - uszczypliwość. Muzyczna kolonizacja Europy przez Amerykę (której najatrakcyjniejszym towarem był jazz) pociągnęła za sobą głębokie przemiany w sferze wartości i zachowań. To właśnie wtedy w latach 20, zaakceptowana została obrazoburcza dotąd obecność przyzwoitych kobiet w lokalach tanecznych, a wizerunek chłopczycy palącej publicznie papierosa czy sączącej w barze gin począł tracić znamiona jawnego skandalu! Pamiętać bowiem należy, że przez cały wiek XIX lokalne kurie kościelne zalewane były potokiem broszur jednoznacznie potępiających udział młodych panien w balach i zabawach tanecznych; argumentowano, że dziewczęta uczestniczące w takich zabawach zapadają na ciężkie choroby ciała i duszy. Także świeccy lekarze potwierdzali tezę o zgubnym wpływie wstrząsów tańca i ruchów obrotowych, które zawracają krew w stronę głównych organów wewnętrznych, serca, płuc i mózgu . Posuwano się nawet do stwierdzeń w rodzaju: Lepiej by było, gdybyście zaprowadzili swe córki prosto do burdelu niż na bal" - z lupanaru można bowiem wyjść, zabawa natomiast rujnuje od razu całe życie [2] .
W 1924 roku jezuici sporządzili nawet specjalny raport, starając się położyć tamę rosnącej popularności tańców towarzyskich:
Tango - nieczyste, fokstrot - cyniczny, jawa - grubiańska, scottish hiszpański - prowokacja, shimmy i blues - uwiąd starczy i choroba świętego Wita [...]. Dwa słowa streszczają to, co właśnie powiedziałem: tańce są jedynie moralnym bolszewizmem [3] .
Dopełnijmy naszą opowieść jedną jeszcze historyczną anegdotą, tym bardziej że zgoła nieoczekiwanie wiąże się ona zarówno z inkryminowanym fokstrotem, jak i z będącym jego rzekomym skutkiem bolszewizmem. Oto w sierpniu 1935 roku odbyła się na Kremlu robocza narada poświęcona pewnemu „niebezpiecznemu wirusowi", jakim zakażała się zdrowa radziecka młodzież. Wirus ten to zachodnie tańce, z fokstrotem na czele. Tańczący do świtu młodzi ludzie przychodzili do fabryk w fatalnym stanie, obniżając wydajność pracy. Nikołaj Iwanowicz Bucharin, nazywany przez Lenina ulubionym synem partii (i trzy lata potem stracony) zauważył w swoim wystąpieniu, że burżuazyjny fokstrot imituje akt płciowy, i orzekł, że jest to po prostu taniec dla impotentów. W celu ratowania otumanionej młodzieży powołano specjalną komisję do spraw weryfikacji nauczycieli obcych tańców oraz sformułowano wniosek o pilnej potrzebie stworzenia nowego, sowieckiego tańca.
Czego by nie sądzić o Bucharinie i jego poglądach, nie był on w tej sprawie nowatorem; na konferencji National Organization of Boys Clubs, która odbyła się w Wielkiej Brytanii osiem lat przed naradą na Kremlu, zupełnie poważnie namawiano do wprowadzenia zakazu zabaw przy nowych rytmach, którą to niską rozrywkę miał zastąpić taniec w stylu „Park-lane" oraz gimnastyka, a także zajęcia z muzyki, literatury i sztuki [4] .
Zakończmy w tym miejscu tę krótką wycieczkę w niemowlęce lata muzyki popularnej XX wieku. Owa retrospekcja miała za zadanie nie tylko wskazać na paradoksy i głupstwa, jakie pojawiają się w życiu społecznym w związku z wyłanianiem się nowych stylów muzycznych, ale także przypomnieć, że kultura rocka jest kontynuacją negro-amerykańskiego idiomu muzycznego; jej obecne oblicze powstało połączenia muzyki granej przez czarnych z buntem manifestowanym przez białych.
Dla badacza kultury muzyka funkcjonuje przede wszystkim jako zespół towarzyszących jej zachowań, ocen estetycznych i moralnych, systemu społecznych zakazów i jednostkowych zmian. Muzyka ograniczona wyłącznie do samej siebie (o ile to w ogóle możliwe), zamknięta w rytmie, frazie, melodii i słowie jest domeną melomana, który tylko czasem bywa jeszcze badaczem kultury.
Tekst ten nie jest więc o rocku: nie opisuję w nim swoich ukochanych linii melodycznych, nie wspominam ulubionych tekstów ani ich wykonawców, których słuchaniu poświęciłem niejedną noc, Tekst ten jest o kulturowym bytowaniu rocka (traktowanym świadomie szeroko), a zatem o elektrycznych gitarach oraz elektryzujących przebojach i frontmanach jako faktach kulturowych. Będzie też mowa, jak już wcześniej, o kilku paradoksach i głupstwach, ale widać są one nieodłączną częścią naszego zbiorowego, nie tylko muzycznego, życia.
Ta najbardziej chyba znana Japonka ubiegłego stulecia stała się uosobieniem prawdziwie fatalnego wpływu na pewnego wybitnego muzyka i na kulturę rocka w ogóle. Do dziś budzi kontrowersje i nadal opisuje się ją jako ciemną stronę gwiazdy pod nazwą John Lennnon. I chociaż sama Yoko Ono nie miała nic wspólnego z muzyką; to jednak jej domniemany wpływ na uśmiercenie The Beatles należy z pewnością do kanonu potocznej wiedzy a fakt ten przesądza znalezienie się jej postaci w orbicie tych rozważań.
Ono urodziła się w roku 1933 w Tokio, w zamożnej i dość wpływowej rodzinie. Zanim poznała słynnego Johna, była już dwukrotnie mężatką: w 1957 roku wzięła ślub ze znanym japońskim kompozytorem, sześć lat później węzeł małżeński połączył ją z amerykańskim malarzem Tony'm Coxem. Owocem ich związku była córka, Kioto, która odegrała potem dość istotną rolę w całym dramacie. Zafascynowana Stanami Zjednoczonymi Yoko osiedliła się tam na stałe. Chłonęła atmosferę nowojorskiej bohemy, podziwiać miejscowych artystów, sama także zaczęła zajmować się sztuką. Wszyscy przyznają, że jako artystka najczęściej szokowała - oto na jednym z happeningów wręczyła osłupiałym widzom wielkie nożyce i kazała pociąć na sobie ubranie. Liczne wystąpienia przyniosły jej wkrótce popularność, a mąż porzucił własną działalność i został menadżerem Yoko.
Zachęcana przez przyjaciół, w 1966 roku postanowiła wyjechać do Londynu, by zaprezentować się tamtejszej publiczności i tamtejszej krytyce. Również nad Tamizą zbierała oklaski i przychylne recenzje. Najważniejszym jednak, jak się później okazało, wydarzeniem w życiu ambitnej emigrantki było pojawienie się w listopadzie, na jej wystawie w galerii Indico, członków zespołu The Beatles. Zrazu nic nie zapowiadało wielkiej miłości ani nawet sympatii: Lennon bezceremonialne ugryzł wystawione jabłko, co wywołało ostrą reakcję artystki. Jednak na przekór nieporozumieniom, Yoko i John niemal z dnia na dzień stali się nierozłączni.
Od roku 1968 35-letnia kobieta i 27-letni mężczyzna byli już oficjalnie razem. Zakochana Yoko starała się towarzyszyć swemu wybrankowi wszędzie: także w studiu nagraniowym, co bardzo nie podobało się pozostałym muzykom The Beatles. Wiosną 1969 roku Lennon i Ono pobrali się i od tego momentu Japonka stała się ucieleśnieniem złego fatum, które dotknęło liverpoolską czwórkę, Powszechnie nazywano ją czarną diablicą, sprawczynią tego, że muzycy skłócili się między sobą i w zespole wszystko się popsuło. Wiosną 1970 roku supergrupa The Beatles przestała istnieć, a oczy połowy świata skierowały się na niezwykłe zaiste małżeństwo.
Następujące po rozkładzie zespołu miesiące Yoko i John spędzali głównie w łóżku. Ich życie miało być żywym manifestem miłości i pokoju: mówili o tym oboje w niezliczonych wywiadach, także o tym jest skomponowana wówczas piosenka Imagine .
Nie skrywali łączącego ich uczucia, nie wstydzili się własnej nagości, wydawali się naprawdę zjednoczeni i autentyczni. Okres harmonii został jednak przerwany przez wyrok sądu odbierający Yoko jej córkę - której nie zapewniała, jak utrzymywał dokument, właściwej opieki - i przyznawał ją biologicznemu ojcu, Coxowi. Ten natychmiast zniknął wraz z dzieckiem, a poszukiwania podjęte przez Yoko spełzły na niczym. Zrozpaczona matka zwróciła się wówczas o pomoc do jasnowidzów, czego jedynym skutkiem stało się oskarżenie jej o okultyzm, a także umocniło wizerunek istoty złośliwej i fatalnej.
Następne lata nie były dla naszych bohaterów pomyślne: John zdradzał swoją żonę, a ta ponoć sama pchnęła go w ramiona sekretarki Mai Peng. Na jakiś czas się rozstali, ale mimo to dzwonili do siebie codziennie, czasem nawet po kilka razy. Gdy w 1975 roku Yoko urodziła ich wspólnego syna, oboje wycofali się z publicznego, intensywnego życia na okładkach gazet i w rubrykach towarzyskich. Przygotowana w aurze wyciszenia płyta Double Fantasy przywróciła Lennona do grona wybitnych twórców rocka.
Tego fatalnego wieczoru Yoko i John wracali ze studia nagraniowego, gdy w zacienionej bramie padło pięć strzałów, Yoko widziała krew na piersi swojego męża, widziała jego ciało upadające na trotuar, po jej twarzy ślizgały się światła policyjnych radiowozów i dziennikarskich fleszy. Do dzisiaj pozostaje jedną z najbardziej kontrowersyjnych kobiet minionego stulecia.
Czy Yoko Ono rzeczywiście jest odpowiedzialna za rozpad The Beatles? Annaliści rocka dobrze wiedzą, że ostatni wspólny koncert muzycy tej grupy zagrali 29 sierpnia 1966 roku w Candlestick Park w San Francisco. Decyzję o zaprzestaniu koncertów oficjalnie tłumaczono chęcią skoncentrowania się na pracy studyjnej, ale było tajemnicą poliszynela, że w zespole dochodziło do coraz ostrzejszych konfliktów. Pojawienie się u boku Lennona nowej, ekscentrycznej kobiety po prostu wpisało się w postępującą dezintegrację zespołu. Czy Japonka ponosi moralną winę za rozbicie rodziny lidera The Beatles? Decydując się na związek i późniejsze małżeństwo, zarówno Yoko, jak i John podjęli równoprawne decyzje o porzuceniu swoich poprzednich partnerów. Jeśli zatem rozpatrywać zagadnienie domniemanej winy, to rozkłada się ona na nich oboje. I rzecz ostatnia, ale bynajmniej nie najbłahsza: czy Ono „opętała" Lennona, zmieniając bożyszcze nastolatek w długowłosego hippisa walczącego o ulepszenie świata? Beatlemania była zupełnie nowym zjawiskiem; piski, omdlenia i rwanie włosów na koncertach, ataki histerii na widok idola, kult, jakim otaczano muzyków (Johna w stopniu najwyższym) dotyczyły milionów młodych ludzi. Nieznośna Japonka odebrała im ubóstwianego Johna, dając w zamian mężczyznę, który raczej prowokował niż bawił czy uwodził. Spoglądając na transformację Lennona od Love Me Do do Imagine czy skomponowanego wspólnie z Yoko Happy Xmas ( War Is Over ), z chłodnej perspektywy lat wypada skonstatować, że po prostu dojrzewał on jako muzyk i jako człowiek, mając u boku żonę, która wydatnie mu w tym pomagała.
Tajemnicza, bynajmniej nie cukierkowa, indywidualistka, z długimi, czarnymi włosami, odważna eksperymentatorka w dziedzinie sztuki, mająca swoje zdanie i swoją własną charyzmę - Yoko Ono daleko odbiegała od stereotypowego wizerunku kobiet, jaki kojarzy się z kulturą rocka; zbyt daleko, by mogła być akceptowana. Chciałbym zaproponować spojrzenie na nią jako na wyraźną opozycję wobec tej figury kobiety i kobiecości, który w głównym nurcie rocka zdecydowanie dominuje. Skoro zatem zidentyfikowaliśmy już opozycję, zapytajmy także o normę.
Lato anno domini 2002 upłynęło w większości polskich rozgłośni radiowych pod znakiem jednego rodzimego przeboju: była to piosenka zespołu Wilki zatytułowana Baśka . Wylansowała ją formacja obecna na rynku od dziesięciu lat, rozpoznawalna jako spółka autorska produkująca lekki rock, której przewodzi przystojny i raczej lubiany wokalista Robert Gawliński. Rzeczona Baśka otrzymała nagrodę główną jury na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu i od tego momentu brylowała na listach przebojów i w koncertach życzeń.
Baśka opowiada o szesnastu dziewczynach (kobietach?); z których każda - poza podanym imieniem - czymś się wyróżnia. A to ma fajny biust , a to całowała cudnie , czasem po prostu ma coś, co lubię albo jest jak jeden grzech , co wręcz onieśmiela. Generalnie sprawia przyjemność autorowi, ten zaś, by owo przyjemne uczucie zakomunikować słuchaczom, i chyba samym bohaterkom, sięga w refrenie piosenki po dar porównania. I tu dowiadujemy się, że Baśka, Gosia, Ewelina i pozostałe są piękne jak okręt pod pełnymi żaglami, jak konie w galopie, jak niebo nad nami . Fraza wyraźnie kojarzy się z niegdysiejszym ideałem piękna: okręt pod pełnymi żaglami, koń w galopie (aliści niejakim zgrzytem może wydawać się dzisiaj porównanie kobiety do kobyły).
Popularności piosenki towarzyszyła (niewielka) medialna polemika na temat jej treści. Na przykład w „Wysokich Obcasach" jedna z czytelniczek pisała, nie kryjąc oburzenia: Z czego się tak cieszyłyście, kobiety, przy tej piosence? Przecież Wilki kręciły Wami, jak chciały, ich tekst rozszarpuje kobiecą godność . Autorka listu zaproponowała nawet „kobiecą" wersję Baśki. Oto jej fragmenty: Adam fajne mięśnie miał [...] Paweł ciągle płakał, klękał [...] Z Wojtkiem miałam wrażeń moc [...] Silni jak Herkules, przy mnie dziećmi stawali się [5] .
Dopowiedzmy jeszcze drobiazg, ale znaczący: otóż na wystawach sklepów oferujących „towary różne" można było podczas letnich wojaży zauważyć płytę z zestawem wakacyjnych przebojów (w tym również rockowych) zebranych pod tytułem - jakże by innym!? - Baśka. Wydawcy postanowili ponadto zwizualizować to, o czym Gawliński jedynie śpiewał, i na okładce pręży się naga blondyna z rzeczywiście dużym - a zatem i „fajnym" - biustem.
Rzecz z pozoru wydaje się kolejnym „ogórkowym", a więc zastępczym i błahym, tematem na kanikułę - Baśka nie wykracza wszak poza pewien standardowy sposób opowiadania o kobietach w tekstach rockowych piosenek. Jednak to, co jest przyjętym i znaturalizowanym standardem, tym bardziej domaga się ponownego postawienia pytania o to, jaka jest norma, kogo obowiązuje i co jest jej konsekwencją. Antropologowi wiadomo aż nadto dobrze, że w takich przypadkach odnajdzie nie naturę przecież, ale kulturę i społeczne zasady konstruowania rzeczywistości. Bliższe przyjrzenie się tekstom rocka ujawnia jedną z takich norm przedstawiania i wy
Zakneblowana pokojówka
Elegancka bizneswomen też ma swoje potrzeby
Była dziewczyna zjada kutasa na kolację

Report Page