Długo się opierała, ale uległa
🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻
Długo się opierała, ale uległa
Nietypowe zjawisko na wschodzie Polski. Powiększa się zapylenie
"Kultowa 50-tka". W tym odcinku skupiamy się na obyczajach
Lekarz cofnął chorobę serca bez leków. Chce to zrobić z alzheimerem
Zawalczy o finał w "America's Got Talent". Kim jest?
Te rasy psów są najczęściej ze sobą mylone. Potrafisz je rozpoznać?
"Legia wolała mnie od Lewandowskiego. Dalej się z tego śmieję"
Błyskotliwa komedia sytuacyjna i jeden z największych hitów francuskiego kina
Ten sok obniża poziom cukru w 15 minut. Zbija też cholesterol
W chwili aresztowania 24 z jego 78 żon miało mniej niż 17 lat
© 2022 Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. - Powered by Ring Publishing | Developed by RAS Tech
Janusz poznał Patrycję w pracy. Była kompletnie nie w jego typie – wysoka, chuda brunetka, podczas gdy on wielbił korpulentne blondynki z dużym biustem. Potem miała jakieś problemy z mobbingiem w pracy i zaczęła zajadać stres.
Regina Salomea Pilsztyn. Niezwykła bizneswoman z XVIII w.
Całe życie szukała miejsca, w którym mogłaby być po prostu sobą. Ale w czasach, gdy kobieta była albo żoną swojego męża, albo nikim, nie było to łatwe. Mieszkała w Polsce, Rosji, imperium osmańskim i w każdym z tych krajów budziła sensację niezależnością, odwagą i sposobem bycia. Wyprzedziła swoją epokę o 200 lat.
Wiedza i Życie
8/2019
(1016) z dnia 01.08.2019;
Historia;
s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Podręcznik wakacyjny: Regina Salomea Pilsztyn. Niezwykła bizneswoman z XVIII w."
Niezwykle pomysłowe eksperymenty dowodzą związku między dwiema sferami ludzkiej aktywności, które na pierwszy rzut oka nie mają ze sobą wiele wspólnego.
Z Azji przez Beringię? Z Europy przez Atlantyk? Naukowy spór na temat tego, w jaki sposób, kto i kiedy dotarł do Nowego Świata, trwa w najlepsze. I nic nie wskazuje na to, by miał się szybko skończyć.
Przywrócenie tych obszarów do stanu pierwotnego to kwestia środowiskowej i społecznej sprawiedliwości
Hart Rapaport, Ivana Nikolić Hughes
Jest rok 1718, gdy w majątku pod Nowogródkiem rodzi się córka państwa Rusieckich. Od dzieciństwa wiadomo, że będą z nią problemy. Dziewczyna, której dano imiona Regina Salomea, włóczy się konno po okolicy, kocha broń i niebezpieczne przygody, jako nastolatka strzela już lepiej niż niejeden mężczyzna. Umie czytać i pisać, ale jej wiedza o świecie jest prawie żadna.
Miała zaledwie 14 lat, kiedy jej rodzice postanowili pozbyć się problemu i znaleźć jej męża. Nie było to proste, bo ekscentryczną dziewczynę już wszyscy dobrze znali w okolicach Nowogródka. Oporów nie miał jednak Jakub Halpir. Był luteraninem, lekarzem, specjalistą od chorób oczu i człowiekiem, którego też nosiło po świecie. Dla Reginy był to idealny kandydat; nie tylko mogła z nim podróżować, ale też sporo się nauczyć. A medycyna była wtedy nauką z pogranicza magii. Czasem bardziej niż wiedza liczyła się umiejętność przekonania pacjenta, że proponowana kuracja wyleczy go z choroby. I w tym właśnie Regina okazała się mistrzynią.
Na początku XVIII w. metody leczenia były dość specyficzne. Opisy ówczesnych kuracji budzą dziś przerażenie. Jak pisze R. Bayne-Powell w „Housekeeping in the Eighteenth Century”: „Leczono przeważnie wywarami najrozmaitszych rodzajów. Pito wywar ze ślimaków na gruźlicę, wywar z karaluchów na nerki, wywar z duszonej starej sowy i młodych szczeniąt na bronchit, wywar z mszyc, oczu kraba, kości ośmiornicy i mięsa żmii na kaszel. Wywary te nie zawsze szkodziły: lord Fermanagh pił przez sześć tygodni wywar z końskiego nawozu i, co dziwniejsze, wyzdrowiał. Oczy szczupaka i zatykanie uszu czarną wełną miały pomagać na ból zębów. (…) Smołę rozcieńczoną w wodzie zalecano na ospę, pieczone ropuchy na skrofuły, smażone myszy na koklusz, krew gołębi na apopleksję, krew żółwi na epilepsję. (…) Aby wyleczyć się z malarii, należało połknąć pająka zwiniętego w kulkę: od biedy wystarczyło zaszyć go w woreczek i zawiesić na szyi”.
Jak na swoje czasy Jakub Halpir był dobrze wykształconym medykiem. Starał się unikać metod, które uważał za godne wiejskich znachorów, chociaż podstawę zawartości jego apteki również stanowiły wszelkie syropy i nalewki. W ich sporządzaniu nastoletnia Regina zdobyła dużą biegłość. Miała też dobrą głowę nie tylko do pieniędzy; świetnie się orientowała, ile kto jest gotów zapłacić za leczenie. A płacono przede wszystkim za skuteczną kurację. Wyleczenie bogatego pacjenta mogło zapewnić dochód na długie miesiące.
Tylko gdzie znaleźć bogatych pacjentów? Decyzja zapadła krótko po ślubie. Jakub Halpir uznał, że zamiast praktyki w Rzeczypospolitej Obojga Narodów bardziej intratna będzie praca lekarza w imperium osmańskim. W 1732 r. Regina wyruszyła więc z mężem do odległego o 1800 km Stambułu.
Dla piętnastoletniej Reginy podróż przez Ukrainę, Karpaty i Bałkany do Turcji musiała być nie lada przeżyciem. Jadąc konno lub w kolasce, z nieodłącznymi pistoletami pod ręką, była nie tylko medyczną asystentką męża, ale też jego ochroną. Szybko się zorientowała, że zawód lekarza jest wysoko ceniony w każdym z mijanych krajów, bez względu na język, zwyczaje i religię. Gdziekolwiek więc zatrzymywali się Halpirowie, ciągnęły do nich tłumy.
W 1734 r. świetnie rozwijająca się w Stambule praktyka Jakuba Halpira stanęła nagle pod wielkim znakiem zapytania. Jeden z wpływowych pacjentów umarł nagle po zażyciu przepisanego przez doktora lekarstwa. Halpira trafił do więzienia. Za uśmiercenie dostojnika grozi mu kara śmierci przez uduszenie. Regina ciężko to odchorowała. Spodziewała się, że będzie wdową w obcym muzułmańskim kraju, gdzie samotna chrześcijanka mogła co najwyżej zostać prostytutką. Widziała takich wiele i nie miała złudzeń, jak bezwzględne prawa obowiązują w tym miejscu.
Chora i obolała kazała się zanieść w lektyce do więzienia na spotkanie z mężem. Jakub poprosił ją, by złożyła podanie do wezyra o jego uwolnienie. Pani Halpir zrobiła co trzeba, ale gdy zgłosiła się po odpowiedź, usłyszała od sługi dostojnika, by przyszła wieczorem. Dla Reginy było jasne, czego chce wezyr. Znów kazała zanieść się do męża, by opowiedzieć, co ją spotkało. Usłyszała od niego, że woli umrzeć niż żyć ze świadomością, że żona ocaliła go takim kosztem.
Następnego dnia Regina miała gotowy plan. Założyła najlepsze ubrania i pospieszyła do wpływowych pacjentów męża. Chciała prosić, by pomogli się jej skontaktować z rodziną zmarłego dostojnika i wynegocjować odszkodowanie; w krajach islamu była taka stara tradycja. Udało się jej zawrzeć porozumienie na kwotę 5 tys. lewów. To były wielkie pieniądze, jednak wyboru nie miała. Umowę zawarto, Regina wzięła sądowe poświadczenie i jej mąż odzyskał wolność.
Kilka kolejnych miesięcy zajęło jej prywatne śledztwo, co naprawdę było przyczyną śmierci pacjenta. Ustaliła, że przepisane przez jej męża lekarstwo zostało przygotowane w aptece należącej do lekarza o nazwisku Fonseca, Żyda, o którym wiedziała, że jest zazdrosny o powodzenie doktora Halpira wśród pacjentów. Regina poszła więc do wezyrskiego sądu i złożyła wniosek, by wezwać Fonsecę na przesłuchanie, ale bez informowania go, o jaką sprawę chodzi. Gdy nieświadomy podstępu aptekarz stawił się przed sądem, Polka bez skrupułów oskarżyła go o dodanie trucizny do lekarstwa i chęć zniszczenia dobrego imienia jej męża.
Fonseca był przerażony. Zgodził się na oddanie Reginie pieniędzy, które wydała na okup, byle tylko wycofała sądowy pozew. Halpira zszokowało to wydarzenie. Nic nie wiedział o prywatnym śledztwie żony. Kiedy dotarła do niego wiadomość, że złożyła pozew przeciw Fonsece, był poza Stambułem. Przerażony samowolną akcją siedemnastoletniej żony i możliwymi konsekwencjami wyjechał do odległej o 100 km Bursy i siedział w niej, dopóki nie przysłała do niego gońca z zapewnieniem, że sprawa zakończyła się sukcesem.
Jakub Halpir znalazł w żonie pojętną uczennicę. Regina zgłębiała przy nim tajniki okulistyki i uzupełniała braki w wykształceniu, także na własną rękę. Z medycznymi księgami, lekarską łaciną i zasadami wypisywania recept zaznajomił ją włoski lekarz z Malty, wschodnie metody leczenia oczu pokazał doktor z Babilonu. Początkowo Jakub pozwalał żonie zastępować siebie tylko przy niektórych kuracjach, szczególnie kobiet, co w pełnym religijnych i obyczajowych ograniczeń kraju było wygodnym rozwiązaniem. Szybko jednak lekarka z Polski zaczęła leczyć też mężczyzn.
Rozwijająca się medyczna kariera Reginy spotkała się niebawem z szykanami ze strony Fonseki, który nie zapomniał jej upokorzenia i straconych pieniędzy. Doktor złożył doniesienie do wysokiego urzędnika sułtana. Twierdził, że Polka nie ma żadnego medycznego wykształcenia i nie powinna w ogóle zbliżać się do pacjentów. Wydana przez hakim paszę decyzja była niepomyślna. Od tego czasu pani Halpir wolno było leczyć tylko kobiety i tylko z chorób oczu. Za złamanie zakazu groziła wysoka kara.
Regina początkowo poddała się tej decyzji, długo jednak nie wytrzymała. Pacjent był zięciem urzędnika dworskiego, czausza Orta, a jego nietypowa przypadłość polegała na tym, że przez pięć dni nie mógł oddać moczu. Cierpiał. Doktora nie było akurat w domu, gdy u Halpirów pojawili się posłańcy chorego. Regina nie miała pojęcia, jakiego lekarstwa użyć, ale wiedziona intuicją sięgnęła po słoik z syropem fiołkowym i kazała aplikować go choremu trzy razy dziennie.
Kiedy tego samego dnia opowiedziała mężowi, co zrobiła, Jakub wpadł w rozpacz. Okazało się, że chorego leczył już bezskutecznie lekarz samego sułtana. Także Halpir był u niego z wizytą, jednak nie podjął się leczenia z obawy, że jeśli pacjent umrze, wina spadnie na niego. Konsekwencje, które w przypadku śmierci zięcia urzędnika mogły spotkać Reginę, były bardzo poważne. Nie dość, że złamała nałożony na nią zakaz leczenia mężczyzn, to jeszcze ośmieliła się podać w wątpliwość kompetencje głównego lekarza sułtańskiego dworu.
Po rozmowie z mężem Regina była przerażona. Poszła spać bez kolacji, długo nie mogła zasnąć. Modliła się o ratunek, aż w końcu doszła do wniosku, że następnego dnia musi uciekać z miasta i ukryć się gdzieś na prowincji. Nie zdążyła. Rankiem do domu Halpirów przyszło trzech wysłanych przez Orta ludzi. Powiedzieli Reginie, że musi iść z nimi do chorego. Po schodach pałacu wchodziła ledwo żywa ze strachu, przekonana, że za chwilę pokażą jej trupa, a potem zaprowadzą na stracenie. Tymczasem przyjął ją uśmiechnięty i zdrowy pacjent.
„Za pierwszym wzięciem tego lekarstwa bardzom wielkie rżnięcie miał, a za drugim razem i trzecim wielki kamień ze mnie wypadł i krwawej uryny za tym wiele wyszło, i już jestem trochę zdrowszy, proszę i dalej radzić o moim zdrowiu” – zachwycał się, prosząc o dalszą opiekę. Z pałacu wychodziła z triumfalnym uśmiechem i dużą sumą, przekonana, że niebiosa sprzyjają jej medycznej karierze. Tak też i było: wkrótce hakim pasza nie tylko cofnął nałożony na Reginę zakaz leczenia mężczyzn, ale nawet polecił Halpirom, by kupili dom i aptekę bliżej jego pałacu. To nie mogło przejść w Stambule bez echa: nastoletnia Polka stawała się sławną w mieście lekarką.
Początkowo sama nie mogła pojąć, czemu zawdzięcza ten niespodziewany zwrot w swojej karierze. Długo zastanawiała się, co mogło być przyczyną uleczenia zięcia urzędnika. Sam syrop fiołkowy był zbyt słabym lekarstwem. Regina zauważyła jednak, że do słoika z nim wpadło wiele chrząszczy z „bardzo długimi rogami”. Czy to właśnie w nich były zawarte jakieś substancje, które po zmieszaniu się z syropem zadziałały tak skutecznie? Jeśli tak, to miała doskonałe przeczucie i wielkie szczęście. I właśnie dzięki nim pani Halpirowa stawała się wziętą lekarką, której sława powoli zaczęła przyćmiewać praktykę męża.
Nawet dla tolerancyjnego Jakuba Halpira fakt, że jego żona za własne pieniądze kupuje sobie ubrania, klejnoty i wynajmuje kosztowne lektyki, stawał się coraz bardziej nie do zniesienia. Chociaż Regina zaszła w tym czasie w ciążę, relacje między małżonkami stawały się coraz bardziej napięte. W ciągu kolejnych dwóch lat coraz częściej się kłócili, aż w końcu doszło do tego, że Regina zaczęła się bać o swoje życie przekonana, że mąż i służba chcą ją zabić. Ponieważ zły stan psychiczny natychmiast przekładał się u niej na dolegliwości fizyczne, ciężko się rozchorowała.
Wyleczył ją nie mąż, od którego bała się wziąć jakiekolwiek lekarstwo, ale jakiś astrolog z Egiptu, i to za pomocą kadzidła. Tego było już dla Jakuba zbyt wiele. Dotknięty do żywego faktem, że zamiast zaufać jego wiedzy żona wolała uwierzyć w gusła i zabobony, czego on, luteranin, nie potrafił pojąć ani zaakceptować, Halpir odszedł od Reginy. Pięć lat po ślubie została w Stambule sama z małą Konstancją.
Jakkolwiek wielka była jej medyczna sława, bycie samotną kobietą w muzułmańskim kraju nie mieściło się w żadnych normach. Dziewiętnastolatka z dwuletnim dzieckiem postanowiła wrócić do Polski. Podróż jednak mocno się przedłużyła. Pierwszy dłuższy postój Regina zrobiła już w niedalekim od Stambułu Adrianopolu (Edirne), gdzie leczyła żonę i syna miejscowego namiestnika. Zarobiła tysiąc lewów i dostała stroje oraz konie do podróży. Kolejną jej pacjentką była chorująca z powodu pasożytów siedmioletnia córka wezyra. Dziecko jednak zmarło i Regina, by udowodnić swoją niewinność, musiała sama wypić przepisane lekarstwo. Ponieważ nic jej się nie stało, uniknęła oskarżenia o trucicielstwo. Czym prędzej jednak odjechała w stronę znajdującej się pod tureckim panowaniem Grecji. Zatrzymała się w Filippi, skąd ruszyła na północ, w długą i niebezpieczną podróż przez góry. Jechała w męskim przebraniu, z nieodłącznymi pistoletami, gotowa w razie napaści podjąć walkę.
Bułgaria również była wówczas częścią imperium osmańskiego. Dobrze znająca już język i zwyczaje Turków Regina zwróciła się od razu do miejscowych elit. Zdobyła posadę lekarki w haremie miejscowego paszy – oprócz pensji miała za darmo chleb, wino, mięso, ryż, kawę, cukier, miód i świece oraz siano i obrok dla koni.
Informacje o lekarce szybko się rozchodziły i w Sofii niespodziewanie pojawił się Jakub Halpir. Rozstanie nie wyszło mu na dobre. Lekarz był ciężko chory, całe ciało miał w ranach i wrzodach. Chciał pojednać się z żoną i prosił, by go leczyła. Kiedy poczuł się lepiej, obiecał, że pojedzie do Bośni i Stambułu wymówić posady i wróci do niej. Nie zdążył – po drodze zmarł na jakąś zakaźną chorobę. Wdowa odziedziczyła po nim bogaty medyczny księgozbiór.
Regina spędziła w Sofii kilka miesięcy, czekając na męża. Kiedy dotarła do niej wiadomość o jego śmierci, postanowiła jechać dalej. Uzbrojona i przebrana za janczara ruszyła do odległego o 200 km Widynia nad Dunajem. Moment był niebezpieczny, w Serbii trwało właśnie krwawo tłumione przez Turków powstanie. Nieprzypadkowo jednak wybrała cel podróży. Znajdujące się blisko chrześcijańskich państw miasto było znanym ośrodkiem handlu ludźmi.
Kto podrzucił Reginie pomysł, by zainwestowała zarobione na leczeniu pieniądze w kupno chrześcijańskich jeńców w celu odsprzedania ich rodzinom? Nie wiadomo, jednak Polka uznała to za dobry sposób pomnożenia kapitału. Trafiający do tureckiej niewoli żołnierze czekali czasem wiele lat, aż rodziny zapłacą za ich uwolnienie. Transakcjami takimi zajmowali się więc podróżujący po tureckim imperium pośrednicy. Handel ludźmi stał się drugim po medycynie zajęciem energicznej dwudziestolatki spod Nowogródka.
Prawdopodobnie zostałaby w Widyniu dłużej, gdyby nie pojawienie się w mieście Józefa Rakoczego. Dwudziestodziewięcioletni węgierski królewicz szukał w Turcji protektora, który pomógłby mu objąć tron księstwa siedmiogrodzkiego. Nie ukrywał, że widzi młodą Polkę w roli swojej kochanki. Ta jednak broniła się przed tą rolą, jak mogła. Nic nie pomagało, nawet argument, że jako Polka nie jest poddaną Rakoczego i nie musi słuchać jego rozkazów. W końcu, aby pozbyć się natrętnego amanta, pewnej nocy po prostu wsiadła na statek z córką i służbą i popłynęła Dunajem do odległego o 500 km Ruszczuku (Ruse). To jednak nie zakończyło afery; Rakoczy natychmiast oskarżył Reginę, że jest austriackim szpiegiem.
Ponieważ uciekła potajemnie, nie zabierając nawet złożonego w depozycie u tureckich władz paszportu, zarzut brzmiał wiarygodnie. Kiedy dopadła ją wysłana przez Rakoczego pogoń, Regina w obawie o życie musiała znów szukać protekcji u wpływowych ludzi. I kolejny raz przekonała się, że sława lekarki i pieniądze potrafią zdziałać cuda. Książę Rakoczy został w końcu zmuszony do wycofania fałszywych oskarżeń, a ona popracowała jeszcze trochę w Ruszczuku i ruszyła na północ – do Polski.
W Polsce zjawiła się z pochodzącym z Karyntii Josefem Fortunatusem von Pichelsteinem. Był to jeden z wykupionych w Widyniu jeńców. Akurat za niego nie dostała zwrotu pieniędzy. Pozostał więc jej własnością. Nazwała go Józef Pilsztyn. Plan lekarki był taki, by zostawić Pilsztyna w „depozycie” u jezuitów w Barze, córce znaleźć dobrą opiekunkę, a samej ruszyć do Petersburga. Gdy dotarła na Podole, pojawiły się jednak komplikacje. Nigdy nie widziała, by mężczyzna płakał. A już na pewno przed kobietą. Tym razem jednak austriacki oficer Józef Pilsztyn błagał ją na kolanach, żeby nie porzucała go u jezuitów. Przysięgał, że będzie jej dożywotnim sługą, gotów był się z nią ożenić, byle nie zostawiła go bez pieniędzy, w obcym kraju, na łasce zakonników.
Pilsztyn podobał się jej i była gotowa zaryzykować nowy związek. Poza tym po powrocie do Polski szybko się przekonała, jak niewiele również tu znaczy samotna kobieta. Gdyby Józef wstąpił na służbę do jakiegoś możnego magnata, ona zyskałaby status żony oficera i związane z tym korzyści. To było wyjście.
Wybór padł na księcia Michała Kazimierza Radziwiłła. Na oficerską służbę u tak możnego pana trzeba było Pilsztyna odpowiednio wyposażyć. Regina zainwestowała więc w przyszłego męża niemałe pieniądze: koń, rząd, kulbaka, zegarek, sygnety, tabakiery, pościel, bielizna. W sumie wydała 5 tys. złotych, kolosalną wówczas sumę. Gdy Pilsztyn został przyjęty na oficerską służbę do księcia, wzięli ślub, a ona przyjęła jego nazwisko, którego używała już do końca życia.
Potulny jak baranek Józef Pilsztyn stał się zaraz po ślubie hardy i arogancki. Teraz to on był ważnym oficerem na służbie u księcia, a ona „tylko doktorką”. Od żony oczekiwał dwóch rzeczy: że będzie zaspokajała jego seksualne potrzeby oraz że będzie cały czas w niego inwestowała, by chorąży Radziwiłła mógł prowadzić życie na wysokim poziomie.
Regina na brak pacjentów po powrocie do kraju nie narzekała: zdobyte w imperium osmańskim doświadczenie procentowało. W przeciwieństwie do elit z kręgu kultury islamu, przywiązujących dużą wagę do higieny i diety, ówcześni bogaci mieszkańcy Księstwa Litewskiego żyli w brudzie i obżerali się do nieprzyzwoitości. Wystarczyło więc zaordynować kilka prostych zmian, by stan zdrowia chorych natychmiast się poprawiał.
Mimo zawodowych sukcesów Regina znalazła się jednak w pułapce. Rola żony chciwego i rozrzutnego oficera szybko zaczęła jej ciążyć. Zdesperowana, nie potrafiła usiedzieć długo w jednym miejscu. Oddała więc czteroletnią Konstancję do szkoły benedyktynek w Nieświeżu, swój majątek w klasztorny depozyt, zostawiła Józefowi trochę pieniędzy i ruszyła na spotkanie z rosyjską carycą. Przez Nowogródek, Wilno, Birże, Rygę i Narwę jesienią 1739 r. dotarła do Petersburga.
W stolicy Rosji zastosowała sprawdzon
Dojrzałe seksowne kobiety z dużymi cycami - Cathy Heaven, Mamuśka
Ciasny, ale bardzo pojemny tyłek
Terapia seksem na ostro