Dziwki z małego miasteczka

Dziwki z małego miasteczka




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Dziwki z małego miasteczka


Niedziela 38/2022 Media z misją





[ Spis treści ]
[ prenumerata ] [ e-wydanie ] [ newsletter ] [ archiwum ]



Edycje diecezjalne



[ Niedziela bielsko-żywiecka ]


[ Niedziela częstochowska ]


[ Niedziela kielecka ]


[ Niedziela legnicka ]


[ Niedziela lubelska ]


[ Niedziela łódzka ]


[ Niedziela małopolska ]


[ Niedziela podlaska ]


[ Niedziela przemyska ]


[ Niedziela rzeszowska ]


[ Niedziela sandomierska ]


[ Niedziela sosnowiecka ]


[ Niedziela szczecińsko-kamieńska ]


[ Niedziela świdnicka ]


[ Niedziela toruńska ]


[ Niedziela warszawska ]


[ Niedziela wrocławska ]


[ Niedziela zamojsko-lubaczowska ]


[ Niedziela zielonogórsko-gorzowska ]


[ Niedziela na lato ]


[ Niedziela Plus ]




2022-09-19 14:46 Vatican News / Londyn (KAI)



Nowy numer

Media z misją





26. Pielgrzymka Czytelników i pracowników Tygodnika Katolickiego "Niedziela"...











26. Pielgrzymka Czytelników i pracowników Tygodnika Katolickiego "Niedziela"...











Bardo. Rekolekcje dla duszpasterzy młodzieży i służby liturgicznej









Bp Marek Mendyk: - Trzeba to pokolenie młodzieży...



Papież Franciszek wyraził uznanie dla posługi kardynała...



Pogrzeb Elżbiety II w kaplicy św. Jerzego w Windsorze



M.Morawiecki: Europa potrzebuje konserwatywnej rewolucji



Ukraina: kard. Krajewski w Iziumie i Charkowie



Obchody 83. rocznicy agresji sowieckiej na Polskę oraz...



Kamerun: porwano z kościoła 5 księży, zakonnicę i 2...



Jean des Cars: Elżbieta II do końca pozostała...



Obchody dwusetnej rocznicy urodzin św. Szczęsnego...

Prezentowany artykuł to zapis subiektywnego odczucia, które zrodziło się wyniku obejrzenia wystawy, zorganizowanej w Brańsku przez Białostocki Instytut Pamięci Narodowej, poświęconej
ratowaniu ludności żydowskiej podczas II wojny światowej. Nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek temat ten wywrze na mnie tak duże wrażenie. Znałem z literatury wiele przykładów związanych
z tymi wydarzeniami, ale bezpośredni kontakt i możliwość rozmowy z ludźmi, którzy okazywali Żydom prawdziwe oblicze człowieczeństwa było czymś, co trudno jest ująć w ramy
słowa. Dzisiaj wiem, że naród polski godnie spełnił swój chrześcijański obowiązek wobec swoich bliźnich.

Brańsk, to czterotysięczne miasteczko leżące w południowo-zachodniej części woj. podlaskiego. W swojej kilkusetletniej historii doświadczane było przez wojny, epidemie oraz wiele
innych przeciwności losowych. Za każdym razem udawało się mieszkańcom odzyskać siły do dalszej egzystencji. W przeszłości był to ośrodek starostwa grodowego, ważny węzeł handlowy
i ostoja chrześcijaństwa. Prawdopodobnie w pierwszej połowie XVI w. miasto uzyskało przywilej „de non tolerandis Judaeis”, wynikiem czego Żydzi nie mogli osiedlać się
w miasteczku na stałe. Pozwolenia nawet na czasowe zamieszkiwania wydawano niechętnie. W związku z tą sytuacją zamieszkiwali oni wsie w pobliżu Brańska, licznie
odwiedzając miasto w czasie poniedziałkowych targów. Sytuacja zmieniła się po zajęciu Brańska przez Prusaków w początkach 1796 r. Ze względów fiskalnych władze pruskie
usuwały ludność żydowską ze wsi i osiedlały ją w miastach. Pierwsze źródłowe informacje dotyczące ludności żydowskiej zamieszkującej Brańsk pochodzą z lat 1799/1800
i informują, że spośród 1145 mieszkańców 80 osób, to Żydzi. Od tego czasu ilość ludności żydowskiej systematycznie rośnie. Pod koniec XIX w. liczba ludności miasteczka wynosiła 4087, z czego
58,1% stanowili Żydzi. Rok przed wybuchem II wojny w Brańsku mieszkało 500 rodzin żydowskich przy ogólnej liczbie mieszkańców 4594.
Przez prawie półtora wieku żydzi i chrześcijanie wspólnie kształtowali gospodarkę, politykę i kulturę miasteczka. Obok siebie żyły społeczności odmienne, ale jakże bliskie. Z pewnością
dochodziło pomiędzy nimi do konfliktów i sporów. Nie stanowiło to jednak zagrożenia dla żadnej ze stron. Wybuch wojny w 1939 r. miał być największym w dziejach
narodu polskiego „egzaminem” dotyczącym współistnienia. Nigdy ludzkość nie poddana była tak drastycznej próbie, która miała odpowiedzieć na pytanie - ile jest wart człowiek dla drugiego
człowieka?
Mieszkańcy Brańska i okolic przystąpili do „egzaminu” 2 listopada 1942 r. Tego dnia Niemcy rozpoczęli likwidację brańskiego getta. Pani mgr Janina Woińska miała wówczas
22 lata. Wybuch wojny spowodował, że musiała przerwać studia na kierunku farmaceutycznym w Wilnie. Przyjechała do Brańska i pracowała w aptece prowadzonej przez jej starszą
siostrę. Nigdy nie przypuszczała, że będzie poddana testowi na człowieczeństwo. Po ponad sześćdziesięciu latach opowiedziała mi tę historię, którą przytaczam w oryginale:
„Dom, w którym mieściła się apteka był własnością bardzo porządnej żydowskiej rodziny o nazwisku Szapiro. «Stary» Szapiro uchodził za poważnego człowieka.
Jego młodszy syn Lejbko zajmował się handlem, a starszy Fajwel był współwłaścicielem elektrowni w Bielsku Podlaskim.
Wieczorem 2 lub 3 listopada 1942 r. jestem w domu i w pewnej chwili ktoś dobija się do apteki. Nic nadzwyczajnego, ponieważ ludzie bardzo często przychodzili
po lekarstwa. Patrzę, a to Lejbko. Zdenerwowanym głosem mówi: «Getto jest otoczone, Niemcy zabierają ludzi na samochody i gdzieś wywożą».
Przyszedł z prośbą, żeby jego rodziców wziąć do piwnicy w aptece. Ja mówię: «Panie, niech się pan zastanowi, co pan mówi, przecież my jesteśmy wygrodzeni w getcie.
Przyjdą Niemcy, zrobią rewizję, my i rodzice pana zginą». Po chwili poszedł. Początkowo byłam tak przestraszona, że nie zdawałam sobie sprawy z tego, co robię. W miarę
upływu czasu zaczęłam racjonalnie, bez emocji analizować zdarzenie. Miałam pretensje do samej siebie jak mogłam tak bezdusznie potraktować człowieka. Minęło może pół godziny, znowu ktoś puka do drzwi.
Patrzę, ponownie Lejbko, pytając czy mogą się ukryć w budynku gospodarczym. Odpowiedziałam, że mogą tam wejść, ponieważ ja za to nie odpowiadam. Ściana zewnętrzna budynku sąsiadowała
z gettem i mogli wejść bez mojej wiedzy. Uzyskawszy aprobatę Lejbko poszedł. Wiedziałam, że to, co robię może narazić na przykre konsekwencje nie tylko mnie, ale także i moich
współlokatorów. Nie mogłam postąpić inaczej. Człowiek, bliźni potrzebował pomocy. Kilka minut wstecz odmówiłam, teraz Opatrzność Boska pozwoliła mi naprawić mój błąd i raz jeszcze poddała próbie.
Nie mogłam odmówić. Wyzwoliły się we mnie uczucia wyższego rzędu, które pozwoliły zachować się z godnością wobec drugiego człowieka.
W budynku gospodarczym drewno leżało poukładane w trzy szachty. Szapirowie, chowając się jedną szachtę wyrzucili i tam zrobili kryjówkę. Ukryli się Fajwel i Lejbko
z narzeczoną. Rodziców ich, nie wiem, dlaczego nie było? Przebywali w kryjówce 6 dni. Przynosiliśmy im jedzenie oraz inne rzeczy potrzebne do przeżycia. Większość ludności żydowskiej
z brańskiego getta została wywieziona do Treblinki.
W międzyczasie ks. Józef Chwalko, ówczesny wikariusz z Brańska, pojechał do jednej z rodzin mieszkającej na kolonii wsi Popławy w celu omówienia przejścia rodziny
Szapiro do właściwego miejsce ukrycia. Opuszczając wieczorem 8 listopada kryjówkę w Brańsku Fajwel Szapiro próbował dać mi dolary. Oczywiście odmówiłam, mówiąc, że im a nie mnie
potrzebne są pieniądze. Poszli na wyznaczone miejsce nad rzeką i tam spotkali się z właściwymi ludźmi, u których ukrywali się do końca wojny. Przeżyli wojnę. Resztę życia
spędzili w USA.
Następnego dnia jestem w aptece, a moja współlokatorka, nauczycielka pani Maria Kulczycka poszła do budynku gospodarczego żeby zobaczyć jak to miejsce wygląda i czy
nie ma widocznych śladów zdradzających pobyt Żydów. Po chwili wchodzi pani Maria, blada, wyostrzony wzrok. Widzę, że coś się stało. Pytam - Maryniu, co się stało? Odpowiada ściszonym, drżącym głosem
- tam są Żydzi. Przeraziłam się i mówię gdzie!? Okazuje się, że jak ona poszła do naszego budynku gospodarczego, to tam wśród rozwalonego drzewa ukryła się inna rodzina żydowska. Przedostali
się przez ścianę sąsiadującego z nami budynku. Pani Kulczycka bardzo się przestraszyła i dlatego w pierwszej chwili jej reakcja była taka, a nie inna. Nikt
nie sądził, że ktoś się z getta uratował. Poszliśmy większą grupą żeby ocenić sytuację. Dowiedzieliśmy się, w jaki sposób uratowali się oni przed wywózką. Bogatsza o niedawne
doświadczenia nawet przez myśl mi nie przeszło żeby ludziom tym nie pomóc. Nasza gosposia nosiła im różne rzeczy niezbędne do przeżycia. Zdarzenie miało miejsce w piątek nazajutrz po odejściu
rodziny Szapiro. Dalsze losy niniejszej rodziny nie są mi znane, ponieważ moja rozmówczyni na ten temat nie udzieliła mi informacji.
W niedzielę po obiedzie pani Kulczycka poszła do państwa doktorostwa Cywińskich, a pani Kapówna, ks. Chwalko i ja byliśmy w domu. Wolny czas poświeciliśmy na uporządkowanie
spraw rachunkowych. Nagle ktoś w bardzo ordynarny sposób wali do drzwi. Powiedziałam - zaraz ja mu stuknę i podeszłam z nastawieniem bojowym. Otwieram okienko i widzę
głowę gestapowca. Krzyknął po niemiecku - otwierać! Nie musze mówić, jakie było moje wrażenie. Wyciągam blokującą sztabę i całe towarzystwo wpada do mieszkania. Gestapowiec i żandarmi
rozpoczęli przeszukiwanie domu i budynku gospodarczego. Dwaj żandarmi z naszą gosposią przeszukują podwórko i budynki, a pani Kapówna, ja i ks. Chwalko
jesteśmy w małym pokoiku pod «opieką» głównego gestapowca. Tłumaczem był Żyd, który tak oto mnie zapytał - «stary Szapiro powiedział, że jego synowie są u pani,
a jeśli nie, to pani wie, gdzie oni są». Wszystko prawda. Zgłupiałam zupełnie. Żyd wydaje Żydów. Ojciec wydaje dzieci. Całe to zdarzenie jest również wyrokiem śmierci na mnie. Nie potrafię
opisać słowami tego, co wtedy czułam. Miałam niewiele ponad 20 lat i wszystko wskazywało, że tylko tyle będę żyła. Wyzwolił się we mnie jakiś instynkt obrony i pytam panią
Kapównę - «Niuńciu, czy ty coś wiesz o Szapirach?» Chciałam w ten sposób odciągnąć od meritum gestapowców. Pani Kapówna, kobieta o twardych rysach i surowym
typie urody, stanowczym, prawie męskim głosem odpowiedziała - «Nic nie wiem o Szapirach». Zdenerwowany gestapowiec zarządził szczegółową rewizję. Mieszkanie w obecności
pani Kapównej rewidowali żandarmi, a ja z głównym gestapowcem i Żydem tłumaczem udałam się ponownie do budynku gospodarczego. Budynek pobieżnie wcześniej przeszukano,
ale bez skutku. Tłumacz żydowski wszedł do środka budynku gospodarczego i woła: «Lejbko! Fajwel!». Oczywiście nikt nie odpowiada. Jeden z gestapowców zauważył jakieś
ślady i mówi, że tutaj ktoś był. Odpowiedziałam mu: «Dlaczego ja muszę ponosić jakiekolwiek konsekwencje za czyjś pobyt w tym budynku?». Żeby odpowiadać, to
trzeba postawić tu strażnika. Nie sposób abym mogła dopilnować wszystkiego, a na dodatek ściana budynku sąsiaduje z gettem. Jeden z cywilów, który był razem z gestapowcem
mówi do Niemca: «Ty jej nie pytaj, bo ona i tak ci nic nie powie».
Nas naprawdę Pan Bóg strzegł. W szopie znajdowała się sterta porąbanego drewna, pod którą schowane były walizki Szapirów, o czym ja w ogóle nie wiedziałam. Gdyby wpadły
one w ręce Niemców nasz los byłby przesądzony. Teraz z perspektywy sześćdziesięciu lat opowiada się to lekko, ale wówczas naprawdę funkcjonowaliśmy na granicy psychicznej wytrzymałości.
Wychodzimy z budynku gospodarczego. Niemcy poszli przodem, a idący ze mną tłumacz żydowski mówi: «Ja wiem, że pani wie gdzie oni są. Lejbko jak sobie chce, ale
Fajwel powinien wrócić do żony, która powiedziała, że co ma ich spotkać to niech ich spotka razem». Prosił żebym ja to Fajwlowi przekazała i poszedł.
Nie wiem dlaczego ten Żyd wydał 70 osób. Był on przewodniczącym «Judenrat» (Rady Żydowskiej). Nie mogę osądzać tego człowieka w negatywnym tego słowa znaczeniu. W tamtym
okresie wydawało mi się i dzisiaj podtrzymam swoje stwierdzenie, iż sądził on z pewnością, że ich wywiozą do getta w Białymstoku. Nie myślał o najgorszym. On
wierzył w inny los. Nie wyobrażam sobie, aby Żyd wydawał wielu Żydów na zagładę”.
Fragment przeżyć pani Woińskiej to jeden z wielu epizodów dotyczących heroicznej postawy Polaków w czasie ostatniej wojny. Nigdy nie zostanie określona żadna granica i miara
poświęceń ludzi dla ludzi. Brańsk ma to szczęście, ponieważ mieszkają tu osoby, które od wielu lat zajmują się problemem Holocaustu i nie próbują prawdy historycznej retuszować.
Najbardziej do świadomości naszej przemawiają jednak dane liczbowe, dlatego też pozwolę sobie wprowadzić trochę statystki. Na terenach byłego województwa białostockiego około 80 osób otrzymało przyznany
przez Izraelski Instytut Pamięci w Jerozolimie Yad Vashem medal „Sprawiedliwy wśród narodów świata”, z tej liczby 13 wyróżnionych pochodzi z Brańska i okolic,
co stanowi ewenement na skalę całego kraju. Dzięki szczególnemu zaangażowaniu mgr. Zbigniewa Romaniuka, historyka z Brańska, liczba sprawiedliwych, a nie wyróżnionych medalem wzrosła
o 45 nowych nazwisk.
Niech historycy na sympozjach i wszelkiego rodzaju spotkaniach spierają się na powyższy temat, niech ustalają fakty, weryfikują hipotezy, urealniają przypuszczenia. Zanim jednak nie będą
mieli 100% pewności niech nie podają do publicznej wiadomości żadnych informacji, ponieważ krzywdy, jakie mogą wyrządzić głoszeniem nieprawdy pociągnął za sobą całą lawinę oskarżeń, pomówień
i zarzutów. Ofiarami tych kalumnii będą najczęściej ludzie, którzy narażali własne życie. Czynili to z chrześcijańskiego obowiązku i potrzeby serca.
„Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”.

Dziś miasto z niecierpliwością będzie czekało na „cud św. Januarego”. Od niepamiętnych czasów zakrzepła krew pierwszego biskupa Neapolu, św. Januarego (Gennaro), ściętego w czasach prześladowań chrześcijan za panowania cesarza Dioklecjana w 305 roku, przechowywana jest w szklanej fiolce. Stwardniała masa rozpuszcza się podczas uroczystych Mszy św.
Świat żegna dziś królową Elżbietę II. Zmarła w wieku 96 lat brytyjska monarchini zasiadała na tronie od 1952 r. - dłużej niż jakikolwiek monarcha w historii kraju. Na jej pogrzeb do Opactwa Westminsterskiego w Londynie przybyły delegacje z całego świata. Papieża Franciszka reprezentuje pochodzący z Anglii abp Paul Richard Gallagher, będący watykańskim odpowiednikiem ministra spraw zagranicznych. Królowa spocznie w Windsorze koło rodziców, siostry i męża.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ .


Report Page