Dziurki do polizania

Dziurki do polizania




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Dziurki do polizania

Dedykowany MarCysi i Melloniastej ♥

 - Niespodzianka!
- krzyknęli wszyscy razem.

Byłam zachwycona tym co moi przyjaciele dla mnie zrobili. Moje szczęście było niedopisania. Rozejrzałam się i zobaczyłam przepiękny tort , oraz górę prezentów.
- Dziękuję jesteście najlepsi! - krzyknęłam dławiąc się łzami szczęścia. Moi przyjaciele przytulili mnie, a po chwili podszedł do mnie szatyn. 

- Kochanie czemu płakałaś? - zapytał przejęty.

 - Leoś to łzy szczęścia. - uśmiechnęłam się zacierając z policzków ślady po łzach. 

 - Choć pójdziemy pograć w butelkę. - zaproponował ciągnąc mnie w stronę rapera stojącego przy laptopie z którym się praktycznie nigdy nie rozstaje. 

 - Maxi wyłącz muzykę, zagramy w butelkę. - oznajmił zielonooki szczerząc się. 

 - Ok. - mówił z uśmiechem brunet w czapce. 

 - Ludzie gramy w butelkę! - krzyknął przez mikrofon. Fran natychmiastowo powędrowała do kuchni po jakiś przedmiot do kręcenia, my usadowiliśmy się w kółku koło sporej kanapy. Włoszka wróciła z plastikowym opakowaniem po przezroczystej cieczy i posadziła swoją pupę na podłodze koło rudowłosej. 

- Pierwsza kręcisz ty Violu. - powiedziała jak zwykle energiczna Francesca. Położyłam butelkę na środku sporego kółka i zakręciłam, wypadło na Luśkę. 

- Pytanie czy wyzwanie? - zapytałam obmyślając jakie wyzwanie mogę dać blondynce.
Dedykuję Lodo Love ;* ***Następny dzień*** Violetta Obudziłam się i wygramoliłam z objęć Verdasa. Rozejrzałam się i zauważyłam masę...
Dedykowany MarCysi i Melloniastej ♥ Violetta - Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy razem. Byłam zachwycona tym co moi przyja...
Dedykuję Victori ;* Leon Zaniosłem ją do sypialni... Ona natychmiastowo wtuliła się w poduszkę, a po chwili słodko marszczyła nosek p...
Rozdział dedykowany PauLinie :* Leon Mmm... Ale ona bosko całuje. Mam ochotę a coś więcej, ale dzisiaj się zeszliśmy, a ja nie chcę...
Życie. Co to jest? Dla niektórych coś pięknego, ale nie dla mnie. To jest bezsensowna gra. Walczysz póki nie upadniesz i nie spadniesz....
Dedykuję wszystkim czytelnikom <3 ~This love was a shelter from the storm Przecieram delikatnie moje zaspane powieki. Mam ...
Dedykuję wszystkim <333 Jak każdego dnia otwieram oczy i znowu go widzę... - Co tu robisz? - Czuwam. - Po co? - Chcę mieć ...
Dedykuję Marcie Jabłońskiej ;* Świat jest do bani. - pomyślała blondynka. Jest pewną siebie dziewczyną. Nigdy nie udawała wesołej oso...
Dedykuję Oli <333 (Violettcie Vilu ;P) ~Jeśli wierzysz w to tak samo To jak jeden plus dwa, Twoje serce to ułamek - zawsze t...
Dedykuję wszystkim tym którzy ze mną zostali pomimo mojego dodawania rozdziałów w kratkę :')) ~Za każdym razem kiedy się dotykam...

Motyw Rewelacja. Obsługiwane przez usługę Blogger .

Nie musisz dziękować Za to ja mam za co <3 Danke za dedykacje <3 :* Co ja mam mówić jak wiem co sie dzialo w rozdzile przed innymi xD xD No właśnie <3 Ale i tak rozdział super <3 III +18 :D A kto ci pomagał? xD Ja! :D Pozdro Cysia <3 PS.Jest dla cb miejsce po new rozdziałem <3
Ok, jesstem Matko.! Świetne to jest <3 gra w butelkę. MNIAM! <3333 Ach. Te wyzwania. hahaah I fragment 18+ Cudeńko Czekam na więcej Kocie :D Bayy
Nareszcie urodziny! Doczekałam się! Maxi i te jego pomysły. Zemsta jest słodka hah :* Mamuśka wściekła. Biedny Leon :( Striptiz Maxiego haha Cami żebrak;) Pierwszy raz Leonetty :* Rodziła cudooowny Czekam na next :* Buziaczki :* ❤ ❤ Maddy ❤
Hej kochana ! :* Świetny , cudowny :* Przepraszam , ze jestem tak pozno , ale do piatku byla szkoła .. i wiesz , ale teraz ferie mam wiec luzik ! :* Uhu grubo +18 leonetki :) Leos szalejesz chlopie ! ;) Nie wiem co mowic , ty wiesz , ze swietnie piszesz ale bede ci o tym przypominala za kazdym razem ! :* A wiec w skrocie cudo ! ;* Zapraszam do mnie i pozdrawiam :*
Fajny =) Choć nie lubię 18... Ale ogólnie fabuła jest OK! LL


Kask Chicco. Cena około 60 zł + przesyłka. Nasz wybór. Umożliwia przepływ powietrza, a jednocześnie zabezpiecza wszystkie "strategiczne" miejsca czaszki.

Thundguard. Cena ok. 110 zł + przesyłka. Występuje w kilku wzorach i kolorach. Wykonany z pianki, w której znajdują się otwory wentylacyjne. Uważam jednak, że takie rozwiązanie dotyczące cyrkulacji powietrza jest niewystarczające i prawie na pewno dziecko będzie miało spoconą główkę. Trzeba przyznać, ze jest najbardziej "dizajnerski" z prezentowanych. Lecz czy o to chodzi w bezpieczeństwie?

No Shock. Na oko wygląda dość podobnie do Chicco. Jak jest w rzeczywistości nie wiem, nie miałam go w rękach. Tutaj jednak cena dużo wyższa - od jakichś 125 zł + przesyłka. Być może wykonany z lepszej jakości materiałów. Występuje w kilku wzorach i kolorach.

Zdjęcie pochodzi z serwisu tablica.pl

Od jakiegoś czasu nasz syn dostaje również kleik ryżowy, przygotowywany na wodzie. Dla mnie nie ma to zupełnie smaku, ale Czupur nie wybrzydza:). Porcja kleiku już zastępuje jedno karmienie piersią.

Nie chcemy podawać cukru w żadnej formie tak długo, jak się da. Kleik przygotowujemy na wodzie, ponieważ nie mamy mleka modyfikowanego [musiałoby zostać kupione specjalnie do kleiku], ale również z innego powodu - Pluszak odkrył, że malutkie organizmy regulują swój metabolizm oraz tworzą komórki tłuszczowe przez początkowy okres życia [zdaje się, że 3 lata]. Wyprodukowane w tym czasie komórki są jedynymi, jakie człowiek będzie posiadał do końca życia - później one po prostu zwiększają objętość, ale im mniej ich do powiększania tym lepiej. Oboje z Pluszakiem mamy skłonności do tycia, więc ewentualne utrzymanie dobrej formy wymaga dużego wysiłku. Chcemy, na tyle, na ile jesteśmy w stanie, ułatwić Kluskowi późniejsze funkcjonowanie.

Jest na youtube film ostrzegawczy. Nie wiem, czy to felerny egzemplarz, czy może krzesełko tak się składa i już. Nie umiem ocenić, czy to niebezpieczne, ostatecznie produkty innych firm, też się łatwo składają. Oto film:

Poduszka miała być noszona przez Kluska całą dobę i ściągana na dłużej jedynie na czas kąpieli. Jak widać na pierwszym zdjęciu, szelki w poduszce nie są przyjazne. Żeby się nie zsuwały z ramion, skrzyżowałam je na plecach. Widoczne metalowe sprzączki znajdują się z tyłu poduszki, żeby przeplecione przez nie pasy szelek nie plątały się z przodu i nie przeszkadzały dziecku jeszcze bardziej. Z tego powodu ściąganie poduszki do zmiany pieluchy były mordęgą - najpierw ściągnąć szelki z ramionek, potem wysunąć poduszkę z ud, przesunąć szelki niżej, znowu wysunąć bardziej pieluchę itd, aż się udało całkiem ściągnąć bez szkodzenia Kluskowi.

Z zakładaniem było jeszcze trudniej. Najpierw szelki przez nóżki, potem jedną nogę przełożyć przez poduszkę, przy przekładaniu drugiej, pierwszą synek próbował wyciągnąć. Jak już nóżki przełożone, to trzeba pod pupkę wsunąć pamiętając cały czas o podciąganiu stopniowo szelek.

W końcu po dwóch dniach wymyśliłam, jak sobie pomóc. Odcięłam z przodu szelki, wewnątrz poduszki wszyłam guziki, w szelkach zrobiłam dziurki [przypaliłam materiał dookoła dziurek, żeby się nie rozpruły] i dzięki temu nie musiałam ściągać poduszki, tylko odpinałam szelki i odciągałam przód poduszki. Maluszek nadal na niej leżał, a po zmianie pieluchy wkładałam poduszkę między kolanka i zapinałam szelki. Było to o niebo wygodniejsze i dla mnie, i dla synka.

W naszym przypadku Czupurkowi bardzo to ustrojstwo przeszkadzało, wpadał w histerię, strasznie krzyczał i bardzo się pocił z tego wrzasku. Dość szybko się przyzwyczaił, ale różni fizykoterapeuci twierdzą, że dla dziecka nie powinno być różnicy po wprowadzeniu poduszki.

Zalecenia specjalisty określały okres stosowania poduszki na jeden miesiąc, po którym mieliśmy zrobić USG i przyjść na kontrolę. Zadzwoniłam do terapeutki, u której byliśmy wcześniej i powiedziałam, jakie są wskazania. Stwierdziła, że wprowadzanie frejki przed wykonaniem USG może bardziej zaszkodzić niż pomóc i że miała kilku małych pacjentów z wywichnięciem biodra spowodowanym poduszką. Zaproponowała powrót do pieluchowania.

W związku z tym, że nie uważałam jej za alfę i omegę, nie posłuchaliśmy rady i smyk nadal nosił poduszkę. Po tygodniu męczarni brząc zasikał poduszkę, więc zdjęłam pokrowiec, szybko wyprałam i powiesiłam do wyschnięcia, a z Kluskiem poszliśmy na spacer bez frejki. W końcu mogłam go położyć na boczku, bo przecież w poduszce się nie da. I właśnie wtedy zdecydowałam, że poduszka idzie w odstawkę i nigdy więcej nie założę jej synowi. A to dlatego, że pomimo braku usztywnienia pomiędzy nóżkami [miał tylko pampersa i cienkie body], podczas leżenia na boku, noga, która była na górze wisiała w powietrzu tak, jakby coś ją podtrzymywało. Przeraziłam się. Do końca dnia nóżki się "naprawiły", ale coś, według mnie, było nie w porządku, skoro tak to wyglądało. Wróciliśmy do szerokiego pieluchowania.

Badanie USG zrobiliśmy po około 2,5 tygodnia od wizyty w poradni preluksacyjnej, czyli w okresie pomiędzy 6 a 8 tygodniem życia dziecka [podobno wtedy takie badanie jest najbardziej celowe i miarodajne]. Ortopeda obejrzał wyniki i ocenił, że jest nieźle i teraz wystarczy już pieluchowanie. Jak tu wierzyć lekarzom?

Motyw Okno obrazu. Autor obrazów motywu: blue_baron . Obsługiwane przez usługę Blogger .



Jungkook już kilka godzin temu
zauważył, że zapach pieczonych jabłek się nasilił. Dekoncentrowało go to
podczas próby tanecznej. Nie chodziło o to, by Seokjin go jakoś specjalnie
pociągał – miał chłopaka od ponad dwóch
miesięcy, bo „Taekook”, jak ich pieszczotliwie nazwały fanki, jest prawdziwy,
dziękuję bardzo – ale wewnętrzny alfa się w nim odzywał.

Taehyung
nie był omegą i pomimo tego, że najmłodszy zakochał się w nim po uszy, czasami
nie mógł przestać sobie wyobrażać, co by było, gdyby brunet posiadał trochę
inne cechy. Jakąś cieczką by nie pogardził, czy coś.

No, ale
przynajmniej dzieci z tego nie będzie.

Jungkook
poza zapachem zauważył także posyłane mu przez najstarszego spojrzenia. I to
nie takie „okej, muszę zobaczyć, jak ty wykonujesz ten ruch”. Bardziej
zamglone.

Gdyby
najmłodszy miał łączyć kropki, wyszłaby z tego ruja. Odrzucił od siebie tę
myśl. Minęło tylko trochę ponad dwa miesiące od poprzedniej. Nawet, gdyby miała
przyjść szybciej, jak ostatnim razem, do przyszłego tygodnia nie ma co się
martwić.

Na
treningu tanecznym obydwaj nie mogli się skoncentrować. Jimin co chwilę
obrzucał młodego alfę zniecierpliwionym wzrokiem. Do Seokjina nic nie miał,
jako, że dopiero zaczynali choreografię do „Blood, sweat and tears”, a
przywykli już do tego, że blondyn powoli się uczył.

Namjoona,
Hoseoka, ani Taehyunga tam nie było. Lider miał za dużo spraw na głowie,
tancerz stwierdził, że skoro w niedzielę pracują, to czwartek powinien być dniem
wolnym, a wokalista starał się nagrać profesjonalny cover do legendarnego
„dibidibidis”.

– Jin, ty
żyjesz? – Yoongi spytał podczas dwuminutowej przerwy na picie. Na które omega,
notabene, rzucił się jak Jungkook na Taehyunga każdej sobotniej nocy. – Pocisz
się dzisiaj jak świnia.

– Wszystko
okej – uśmiechnął się najstarszy, po czym powrócił do żłopania wody. – Tylko,
uf, ciężkie to choreo. Strasznie mi od niego gorąco.

– Po
jednej próbie Yoongiemu było tak gorąco i się rozebrał, ale skończyło się na
tym, że było mu jeszcze bardziej gorąco, niż przed tym – mruknął Jimin,
posyłając raperowi oczko. Ten odpowiedział środkowym palcem.

– Mam dość
słuchania o waszym życiu seksualnym – westchnął Jungkook. – W ogóle, czego wy
jeszcze nie próbowaliście? Kiedyś przez te dźwięki myślałem, że się zażynacie,
a jak wam wbiłem do pokoju to Jimin dusił Yoongiego. Już chciałem dzwonić na
dziewięć dziewięć siedem. Potem się skapnąłem, że jesteście nadzy.

– Wiesz,
Kook, jakim musisz być szczęściarzem, że jeszcze cię nie rozczłonkowałem? –
Szarowłosy uśmiechnął się pogodnie, mrożąc krew w żyłach alfy i swojego
chłopaka. – Ale chyba na to pora.

– Nie
zrobiłbyś tego, Yoongs. Do kogo bym wtedy pałał miłością? – Jimin teatralnie
rozłożył ręce. – No właśnie, do ciebie.

– Dobra,
Kook, jeszcze pożyjesz. Trzeba będzie jakoś przeżyć to twoje jebanie psem.

Młodszy beta odwrócił się do
Seokjina, by poinformować o końcu przerwy, tylko po to, by zobaczyć, jak osuwa
się w dół z jękiem. Aromat jabłek eksplodował w sali gimnastycznej. Najmłodszy
poczuł, jak nagle twardnieje.

Omega zawiesił wzrok na
Jungkooku. Jego oczy były nieostre, spojrzenie przyćmione.


Wypierdalaj – sapnął blondyn, z trudem łapiąc oddech. Coś w środku najmłodszego
kazało mu zostać, pieprzyć, przywłaszczyć, więc w podskokach zmienił buty, co
by się nie posłuchać instynktu.

– Mamy
dzwonić do Namjoona? – spytał Jimin.

– Tak.
Umówiliśmy się, że mamy sobie pomagać z rujami. – Seokjin starł pot z czoła,
sapiąc cicho. Jęknął, wyobraziwszy sobie, co będzie, kiedy przyjdzie tu jego
chłopak, jego alfa .

Czekanie z
seksem do cieczki miało sporo wad.

Obydwie
bety wzdrygnęły się na dźwięk jęku.

– Zostanę
tu – zadeklarował się Yoongi. – Be-ef-ef i te sprawy.

– Nie
wierzę, że to powiedziałeś – parsknął Jimin. Szarowłosy posłał mu nieme
„spierdalaj”. – Ale dzięki.

– Spoko,
jestem przyzwyczajony do poświęceń i miłosierdzia. Dlatego zgodziłem się z tobą
chodzić. – Starszy uśmiechnął się nonszalancko, widząc wkurwiony wyraz twarzy
swojego chłopaka. Jungkook zaśmiał się i wyszedł z pomieszczenia, upewniając
trójkę, że zadzwoni. Yoongi rzucił drzwiom krótkie spojrzenie.


Zwolnijcie dorm – szepnął z podłogi Seokjin. – Proszę.

– Okej –
zapewnił Jimin, trochę przerażony wyglądem blondyna.

Po raz
pierwszy widział go w takim stanie – bluzka przyklejona do ciała, pot
spływający po skroniach i szyi, zamglone spojrzenie, urwany oddech. Warto też
wspomnieć o namiocie w spodniach.

– Wygląda
boleśnie – mruknął najniższy.

– Nie jest
bolesne, póki co – starał się zaśmiać Seokjin. – Za… dziesięć minut, coś w tym
stylu, będzie.

Dwójka bet
skinęła głową ze zrozumieniem, nie wiedząc, co powiedzieć.

– Mogę? –
spytał po chwili Jimin, wskazując na drzwi. Yoongi skinął głową.

Dwie
minuty później zostali sami, z gorącem pęczkującym w środku omegi. Z sekundy na
sekundę stawał się coraz bardziej podniecony. Czuł, jak śluz zaczyna z niego
wypływać i moczyć mu bokserki, co nie stanowiło najprzyjemniejszego uczucia. Do
tego to ciepło między udami.

 Jego ręka samoistnie zawędrowała do gumki
dresów, lecz przypomniał sobie, że Yoongi, Yoongi tu jest, Yoongi nie może go
zobaczyć w tym stanie.

– Zaraz
będzie dobrze – szepnął dobrze znany głos. Zadrżał pod chrypą w nim zawartą.
Nie zauważył nawet, kiedy szarowłosy zdążył przykucnąć obok niego. Nie odważył
się jednak go dotknąć, ku rozpaczy Seokjina. Chciał być dotykany, pieszczony.

Zakwilił,
nagle czując, jak pusty jest. Potrzebował penisa. Jakoś znalazł się na brzuchu,
prężąc się jak kot, prezentując się. Potrzebował czegoś. Nie, nie Yoongiego.

– Namjoon
– jęknął. – Namjoon, proszę, proszę, Yoongi, załatw Namjoona.

– Zaraz
będzie – mruknął beta. – Już jedzie.

– Namjoon
się mną zajmie? – spytał blondyn, chowając twarz w ramiona. – Kocham go.

– On
ciebie też. – Yoongi ledwo powstrzymał się przed pogłaskaniem starszego po
głowie.

– Jestem
trochę podekscytowany – przyznał Seokjin, ignorując „widzę”, które drugi posłał
w stronę widocznej erekcji – tym całym przywłaszczaniem.


Przywłaszczy cię? – Raper uniósł brew.

– Jak
omawialiśmy to pomaganie sobie z rujami, ustaliliśmy, że mnie przywłaszczy
podczas pierwszej. – Omega poczułby ciepło napływające mu do policzków, gdyby
już się nie rumienił z podniecenia. Sama myśl bycia przywłaszczonym, bycia Namjoona,
doprowadzała go do szaleństwa.


Spokojnie – powiedział niższy. – Nigdzie się nam nie śpieszy. Masz tabletki
antykoncepcyjne?

– Tak,
tak. – Seokjin zbyt energicznie skinął głową, skutkując jebnięciem brodą o
podłogę. Podniósł się do siadu i ruszył w stronę torby, w której trzymał
omawiane medykamenty.

– Siedź,
przyniosę je. – Yoongi podszedł do stolika, na której stała torba. Szybko
znalazł w małej kieszonce pudełko tabletek i powrócił z nim do omegi. –
Połknij, bo nie chcę pokazać, jak słabym byłbym wujkiem.

Wyższy
uśmiechnął się słabo i wziął kapsułkę. Antykoncepcja w trakcie cieczki od
zawsze była problemem – kondomów nie było jak używać, a hormony często się nie
sprawdzały. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych ktoś wynalazł substancję
działającą tylko na czas rui.

Drzwi się
otworzyły, a wraz z nimi do pomieszczenia dostał się zapach koszonej trawy.
Zapach Namjoona. Seokjin nie mógł powstrzymać się przed jękiem.

– Joonnie
– stęknął, odwracając się do lidera.

Yoongi bez
słowa wyszedł z sali, pozostawiwszy klucze na stoliku. Nie, żeby któreś z nich
to zauważyło.

Namjoon
wyglądał tak, tak przystojnie. Koszulka na krótki rękaw podkreślała nowo nabity
biceps, a zwykłe, czarne spodnie otulały idealne nogi. Jego spojrzenie stawało
się coraz ciemniejsze proporcjonalnie do wielkości namiotu w spodniach.
Zagryzał wargę.

Pachniało
od niego dominacją, żądzą, podnieceniem. To ostatnie przyszło Seokjinowi kilka
razy wyniuchać. Nieraz wyszli trochę poza całowanie, lecz zawsze przestawali,
zanim do czegokolwiek doszło.

W żyłach
omegi zapłonął ogień. Zakwilił żałośnie, wypychając biodra ku niczemu.

– Nie
tutaj – wysapał, próbując wstać. Całe jego ciało sprzeciwiło się jego słowom,
bo alfa, blisko, Namjoon, tutaj, szybko.

Młodszy
warknął, w trzy sekundy znajdując się przy wokaliście. Nie mógł się powstrzymać
przed pocałowaniem go – wyglądał zbyt pięknie, cały nieporadny na podłodze – i
dla niższego był to pocałunek życia, desperacki, agresywny, z miłością, z
troską, z dominacją. Z alfą.

Jakoś
znalazł się na kolanach lidera, ocierając się o niego, przyciskając ich klatki
piersiowe. Seokjin wiedział, że nie mógł teraz ich bardziej podniecić. Nie
pozwoliłby, by ich pierwszy wspólny raz odbył się na podłodze sali
gimnastycznej, ale nie mógł przestać.

Ulga
zahaczała o jeszcze większą żądzę. Potrzebował go na sobie, po sobie, w sobie.

Czuł
męskość rapera ocierającą się o jego kość łonową i nagle zapragnął jej bardziej
niż kiedykolwiek. Coraz więcej śluzu moczyło mu bokserki, trochę zaczęło
ściekać po tylnej stronie ud. Zakwilił żałośnie.

– Proszę,
proszę, Namjoon – jęknął, ściskając koszulkę na plecach drugiego. – Weź mnie do
dormu.

– Okej,
Jinnie – młodszy uśmiechnął się delikatnie, podnosząc ich obydwu do pionu. –
Mam samochód tuż pod budynkiem.

Dystans
sala gimnastyczna-auto był hardkorowy, jako, że obydwaj byli tak podnieceni, że
ledwo trzymali się na nogach. Właściwie, to Seokjin się nie trzymał. Wyższy
przez cały czas musiał go podtrzymywać w pasie, co skutkowało coraz gorszym
stanem omegi, no bo, czy normalnym jest chęć polizania trawnika? Albo kosiarki
tuż po skoszeniu trawy. Cokolwiek.

W
samochodzie było niewiele lepiej. Powietrze zdawało się zamglić zapachami.
Namjoon z trudem odrywał oczy od starszego. Był rozbity między jechaniem
najwolniej, jak się dało, by nie spowodować wypadku i życiem pirata drogowego,
byleby tylko dostać się do domu.

Do tego
wokalista. Wyglądał jak chodzący chaos, ciężko oddychając, cały spocony.
Wiercił się na fotelu, kwiląc cicho. Czasami zaczynał prosić, lecz przestawał,
jak tylko sobie przypomniał, że Namjoon prowadzi, że są w samochodzie, że nie
mogą.

Raper
kilka razy zaproponował ulżenie sobie, ale ten twierdził, że po orgazmie będzie
jeszcze gorzej. To jest, dopóki nie będzie miał w sobie węzła.

Po pięciu
minutach znaleźli się w windzie. Nie mogli się od siebie oderwać. Pocałunek nie
miał w sobie nic z niewinności – ocierali się o siebie, gryźli się, ściskali
cokolwiek było w zasięgu rąk. Dresy Seokjina były
Nikki Sexx lubi czarne wielkie kutasy
Czarna Azjatka dostaje w cipkę
Namiętny anal na pierwszym spotkaniu

Report Page