Dziewczyna w obroży

Dziewczyna w obroży




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Dziewczyna w obroży

  Adam usłyszał znajomy głos w swojej głowie mówiący: "Twoja pierwsza próba polega na uwolnieniu dziewczyny..."

- Jak mam to zrobić?! - pomyślał podirytowany

  Chodząc w kółko i myśląc wpadł na coś, co odrzuciło go do tyłu. Chłopiec niepewnie wstał otrzepując się z ziemi i zamykając oczy. Zrobił delikatny krok do przodu i zdał się na intuicję, która zaprowadziła go do jaskini niedaleko góry. Było tam mokro i ciemno, ale gdzieś w środku tlił się ogień. Adam postanowił tam pójść...

Tymczasem w szpitalu.


- Cześć słoneczko jak się czujesz? - zapytał udając wzruszenie i całując ją w policzek

- Nie.. dzięki - odpowiedziała zniechęcona

- Może wyjdziemy na lody, albo gdzieś? - zaproponował - jest taki piękny dzień! Zaopiekują się Adamem.

-Wiesz ja.. zostanę, ale ty jeśli chcesz idź - ostatkiem uśmiechnęła się dziewczyna

 Marcin nabuzowany wyszedł ze szpitala, przed którym stała wysoka blondynka.

- Hey - zaczął szarmancko - wybrałabyś się ze mną na lody?

- Tssa.. - burknęła mierząc chłopaka wzrokiem - nie jestem jedną z tych pustych laleczek, którymi możesz się pobawić i rzucić je w kąt!

 Marcin odszedł od blondynki i zaczął biec do domu obok lasu, w którym czekał... zleceniodawca 

      Skrzat nie otrzymał odpowiedzi. Mógł
tylko patrzeć na Ewi, która gorzej się
poczuła. Słyszała jakieś głosy, kręciło się jej w głowie, zaczęła gwałtownie
mrugać oczami i zemdlała. Kalosław złapał koleżankę i próbował ją
ocucić. Po około piętnastu minutach udało mu się to.

-
Czy jesteś gotowy? - zapytała Biała Dama - Gotowy na rytuał przejścia?

-
Tak pani! - odpowiedział chłopiec o lśniących oczach

-
A więc zaczynamy „Ceremonię Przejścia” - mówi dostojnie, ściągając kapelusz duch
- Jeszcze raz przypominam! Ceremonia ta oznacz, iż oficjalnie staniesz się
duchem z lasu VanderGlut. Najpierw ściągnij kaptur aby Biała Dama mogła widzieć
twą twarz. Następnie powtórz słowa przysięgi „Ja Alan zgadzam się na Ceremonię
Rytuału Przejścia i uroczyście oznajmiam, iż jako pełnoprawny duch tego lasu
nie będę z niego wychodzić, oraz każdego kto tu wejdzie z nieczystym sumieniem
zabiję. Będę wypełniać moje obowiązki przez dziesiątki lat!”

          Po tych słowach Chłopiec o lśniących
oczach to wykonał. Jego twarz była blada, zęby szpiczaste, a oczy… lśniąco
zielone. Brązowa grzywka opadała mu na twarz.

-
A teraz wypij to! - dając mały, jeszcze przez chwilę pusty, złoty, ozdabiany
kieliszek powiedziała Biała Dama. Wyszła z lasu 
do stojącej obok niego Sary i ją… zabiła. Było słychać tylko jej mrożący
krew w żyłach krzyk…

           Po napełnieniu kielicha krwią
dziewczyny Ewelina wyszła na środek odprawianego rytuału ze łzami w oczach
mówiąc: „ Jak tak można?!? No jak?!? Zabić tak młodą dziewczynę?!? Ponownie
pytam Jak…” zrozpaczona spuściła głowę, lecz po paru sekundach podniosła, jej
oczy zaświeciły się na czerwono, wyciągnęła rękę wprost na Chłopca o lśniących
Oczach. W mrugnięciu oka Ewa spaliła cały las, odprawiła wszystkie złe duchy na
„Tamten świat”, opętanego przez pierwszego ducha tego lasu Alana uratowała od
największej pomyłki życia i Adama od jego klątwy.

       Następnego dnia po śmierci Sary Ewa
była zrozpaczona. Adam przepisał się do jej klasy i próbował poprawić koleżance
humor, lecz… na próżno. Dziewczyna od tygodnia nie była w szkole, jednak
postanowiła wziąć się w garść i to zmienić.

-
Słuchaj - Mówi poważnie chłopiec - Minął już tydzień od…

-
Nie! - Poderwała się z krzesła Ewa - Mam dość odczep się!

          Po przyjściu do domu dziewczyna sprawdziła
pocztę e-mail. Dostała wiadomość od Alana, w której pisało:

„                  Witaj droga Ewo!     Rivenvill,12 Lipiec 2023

       Przepraszam Cię za tą ogromną stratę i
dziękuję za ratunek!

       Po kilkunastu latach mogłem zobaczyć
moją rodzinę, która czekała na mnie przy łóżku w szpitalu. Kiedyś moją małą,
pięcioletnią siostrę Martynkę, a teraz
już dużą, dwudziestoletnią Martynę. Czekającą wraz z moją matką i nową
dwuletnią siostrą Różą! Jest piękna!

        Jeszcze raz dziękuję, przepraszam i
pozdrawiam!

                                                                                             Alan

P.S.
Zamieszkam w Riwenvill, wraz z rodziną!”

            Po przeczytaniu listu uśmiechnięta
Ewa poszła boso pospacerować po plaży. 

- Hej! Hej!
Wracaj! - krzykną zziajany nieznajomy do psa biegnącego w stronę dziewczyny -
Wracaj mały!

- Cześć Słonko!
Co ty tu robisz? - mówiła Ewelina głaszcząc psa, który jak się okazało to
Laxusek - Uciekłeś? Oj nie ładnie, nie ładnie! Już więcej tak nie rób!

- Cześć jestem
Marcin! - powiedział zdyszany i zmęczony chłopiec - Znasz tego psa?

- Tak, tak!
Znam. - siadając na pomost odpowiedziała Ewi - To mój pies! Jeszcze nie
zdążyłam mu zmienić obroży, ale… to szczegół.

- Aha. Myślałem,
że jest bezpański bo biegał sobie sam po ulicy - powiedział Marcin - Fajnego
masz psiaka!

- Dziękuję
znalazłam go właśnie „na ulicy”. - odpowiada dziewczyna

- A widziałaś to
ogłoszenie od „Zleceniodawcy”? - dyskretnie pyta chłopiec

- Tak…, Tak… - odpowiedziała
uśmiechniętemu Marcinowi -To okropne! (po tych słowach jego mina zbledła) Nie
mam pojęcia jak można coś takiego napisać i jeszcze gorzej „wypełnić” nawet za
taką sumę pieniędzy! Żeby oddać takiego małego, ślicznego pieska takiemu…
komuś! Przecież widać, że jest „chłodny”!

- Spokojnie! Nie
unoś się tak! Przecież Laxusek jest w dobrych rękach J - pociesza Ewę
chłopiec

           Dziewczyna uśmiechnęła się i
zarumieniła. Marcin przysunął się do niej i popatrzył głęboko w oczy. Te miłą
dla obojga chwile głośnym i krótkim szczeknięciem przerwał Laxusek, po czym
złośliwie zawarczał na nowego kolegę swej pani.

- Hej, maluszku…
- mówiła Ewa - Co jest?

- To może ja już
pójdę… - powiedział zdezorientowany chłopiec

- Zostań jeszcze
chwilę - odpowiada dziewczyna

- Nie, już muszę
wracać - mówi chłopiec - Ale może dasz się zaprosić na lody, albo do parku? J

- Pewnie, dzięki
- rzekła Ewi - Może jutro o siódmej?

           Kolega kiwnął porozumiewawczo
głową, wykonał miły gest ®ręką, po czym poszedł znikając w narastającej mgle.

      Trzydzieści minut przed spotkaniem Ewelina była już gotowa. Miała na sobie długą, czarną, bluzkę ze złotym napisem „Your big love is in my small hart” i małym wycięciem na plecach, rurki. Włosy miała lekko pokręcone, jej makijaż był delikatny i zarazem tajemniczy. Lukasek ze zdziwieniem przyglądał się nowej pani, ciągle nie akceptował jej kolegi. Po około dwunastu minutach Marcin przyszedł po Ewi.

- Dzień Dobry! - mówi zestresowany chłopiec - Czy jest może Ewa?

- Tak, tak już ją wołam! - powiedziała z uśmiechem mama Eweliny - Ewciu! Choć! Kolega do ciebie przyszedł!

- Mamo… - schodząc ze schodów burknęła pod nosem dziewczyna

- Lał… - szepnął Marcin - Wy - Wyglądasz pięknie!

                 Ewelina kiwnęła głową, pociągnęła przyjaciela w stronę drzwi mówiąc „ Będę o dziesiątej. Nie czekaj z kolacją! ” wyszła.

- Przepraszam cię za nią - uśmiechnęła się

- Nic się nie stało - zarumienił się chłopiec - chodźmy!

 Po przyjściu do domu Ewelina bez słowa wbiegła do swojego pokoju , złapała pamiętnik i pióro. Rzucając się na łóżko oraz hichotając  zaczęła pisać:

                                              „Drogi pamiętniku!      22. Lipca 2020 r.

           Dziś wieczór poszłam z Marcinem na randkę! Ahh… było cudownie. Poszliśmy do małej kawiarenki na duże ciastko z lodami waniliowymi i polewą toffi, oraz mała late. Grał tam nie ciekawy zespół o nazwie „Markotni Górale” . Po wyjściu z kawiarenki poszliśmy spacerować na plażę, bez słowa doszliśmy do molo… Tam się zatrzymaliśmy. Księżyc w pełni rozświetlał nam twarze. Marcin widocznie czymś się denerwował. W końcu nadszedł ten moment… szepnął mi coś do ucha i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Później, gdy otworzyłam oczy jego już nie było.”

           Następnego dnia rano w sobotę dziewczyna wstała o 8:30. Miała zły humor i nie odzywała się do nikogo. Po śniadaniu pobiegła do pokoju i od razu zadzwoniła do Marcina, jednak nie odbierał.

- Dzień Dobry, czy jest Ewa? - pyta miło chłopiec

-Tak, tak! Tylko jest w złym nastroju, ale proszę wejdź - odpowiedziała Pani Criss

           Adam wszedł do pokoju koleżanki. Było w nim inaczej… Z optymistycznego, zielonego pokoju miłośniczki sportu i muzyki ostała się tylko jedna czarna, mała nutka na ścianie, reszta została zamieniona na różowo-fioletowy pokoik nastoletniej modnisi z mnóstwem pluszowych misiów na łóżku.

- Coś się stało? zapytał się troskliwie kolega 

- Nie - wzdycha Ewa - Tylko jestem szczęśliwa, ponieważ mam nowego chłopaka, w którym jestem zakochana

- Co się stało? - za łzami w oczach zapytała Doktora Dominika Wójtowicza - Dlaczego nie oddycha?

-Hej! - szepnęła
uśmiechnięta Martyna - Zaraz dzwonek

        Chwile po słowach dziewczyny faktycznie tak się stało.

Wracając
do domu koleżanki, które śmiały się i rozmawiały zatrzymał mały, biały,
puszysty piesek o niebieskich oczkach i małej obroży, na której pisało: „Cześć
jestem Laxusek! Proszę wymyśl mi nowe imię i mnie przygarnij.”

- Ooooo… Jaki słoodziak
- Powiedziała Martyna

- Racja! Trzeba go
przygarnąć! - krzyknęła zdeterminowana
Ewelina - Nie można go tak zostawić, a jak coś się stanie?

        Dziewczyny jeszcze chwilę pobawiły się z psiakiem i

- Co z nim zrobisz? -
Pyta Martyna głaszcząc Laxusa 

- Jeszcze nie wiem, ale
nie pokażę go mamie! - Przejmująco mówi Ewa

(Tak Martyna nazywa Ewelinę. Czasem też mówi do niej po
prostu Ewi.)

        Psiak przerwał ich rozmowę głośnym piskiem, szczekaniem i
wtulaniem się w nową właścicielkę.

Koleżanki postanowiły
go uspokoić i w tym celu zatrzymały się na przystanku autobusowym.

        Nagle zza krzaków wyłoniła się czarna postać.

Było w niej widać tylko
świecące zielone oczy i parę kosmyków włosów wystających spod kaptura.

-Kto to? - szepnęła
zaniepokojona Ewelina

- Co? Nie wiem -
powiedziała troszkę spokojniej Martyna - Może to duch z legendy?

        Gdy nieznajomy przeszedł obok powiało chłodem.

- M… M… M… Martyna? -
pyta Ewi - Czułaś to?

- T… T… T… Tak! -
odpowiedziała drżącym głosem dziewczyna

        Następnego dnia rano Ewelina wstała cała zaspana, ponieważ w
nocy nie mogła zasnąć. Ciągle myślała o tym ” Świecąco okim chłopaku ”.

Piętnaście
minut później po zjedzeniu śniadania zadzwoniła do Sary.

- Halo… - Mówiła do
pustej słuchawki

- Słucham! - Twardym i
donośnym głosem powiedział brat jej
koleżanki Kallen

- O! Ha, Ha… Halo!?! -
Pyta Ewelina - Dzień Dobry! Czy jest może w domu Martyna?

- Tak. Już ją daję -
powtarzał Kall - Mała ktoś do Ciebie!!!

        Dziewczyna nie reagowała na kilkokrotne wołanie

brata. Tylko czesząc
się wpatrywała w lustro.

- Przepraszam Martyna
źle się czuje i nie może rozmawiać - opowiada chłopiec

- Acha. Dobrze dziękuję
- Smutno mówi Ewa

        W słuchawce było słychać tylko pusty sygnał. Za oknem w
lesie dziewczyna zobaczyła tę samą postać co ubiegłego dnia ” Chłopca o
lśniących oczach ”.

Z
każdym mrugnięciem był bliżej… i bliżej… i bliżej i… znikną? Zdziwiła się
dziewczyna. Nagle pojawił się za nią. Odwracając się Ewelina zobaczyła jego
twarz i malutki skrawek materiału, na którym pisało ”Alan”.

Nagle
poczuła jak ktoś ją szturcha i mówi „Słonko Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły!”
Okazało, się że to była mama Ewy, a tamto…? To tylko sen… .

Po
spotkaniu Martyny wszystko jej opowiedziała. Okazało, się że obie miały ten sam
koszmar.

- Hmmm… Czy to nie
dziwne? - rozmyślała Ewa

        Po wyjściu ze szkoły Martyna zauważyła mały świstek papieru
przyklejony do słupa, na którym było napisane: 

        Potrzebuję kilku ochotników, którzy znajdą i dostarczą mi na
podany adres małego, białego, puszystego, niebieskookiego psa. Czekam na
kontakt na nr. 603 202 458 , lub od Pon. Do Pt. od godz. 12:00 do
16:00 na ul. Villowej 26/6. Nagroda wynosi 1500zł.

                                                                 Zleceniodawca”

- Zadzwonię do Ewi i
zapytam ją o to - Myśli Martyna

       Chwilę później dziewczyny już ze sobą
rozmawiały.

-Cześć! Jesteś może
gdzieś z psiakiem na spacerku, albo coś? - pyta Martyna

- Hej! No, No tak
właśnie jestem z Laxusem na spacerze - odpowiada niczego nieświadoma Ewa.

- Acha słuchaj mam do
Ciebie sprawę - ciągnie dziewczyna

        Gdy Sara wytłumaczyła koleżance jaką ma do niej ”Sprawę” tak
zareagowała

- Co? TY? Chcesz oddać
MOJEGO psiaka za jakieś marne 1500 zł.? Chyba cię pogrzało! Przysięgam na mój
honor, że nigdy nie oddam Laxusia za pieniądze i za nic innego! - krzyczała
rzucając słuchawką Ewelina - J.N.C.P.O.(Co oznaczało Jestem Na Ciebie Poważnie
Obrażona)Kończę PA!

- Kończ sobie! Tylko
zapytałam, a ty od razu wychodzisz z tym J.N.C.P.O. ! - odpowiada zezłoszczona Martyna


        Wieczorem gdy dziewczyna kładła się spać usłyszała wołanie
swojej zmarłej ciotki Ali.

- Martyno… Martyno…
Martyno… Obudź się! - szeptała zjawa

- Co ? - pyta zdziwiona
- Ciociu Alu ty żyjesz?

- Teraz nie czas na
pytania! Uratuj, Go, uratuj przed lasem Va… - powtarzał znikający duch zmarłej
ciotki

- Ale kogo? Przed jakim
lasem? - zapytała ponownie dziewczyna

        Z samego rana Martyna zadzwoniła do skłóconej z nią
koleżanki.

- Ewa! Dobrze, że Cię
słyszę! Dziś w nocy widziałam

ducha ciotki Ali! Mówił
coś o lesie zaczynał się na Van…, ale nie usłyszałam dokładnie nazwy.

- Dobra nie to NIE! -
krzyknęła zraniona Sara - Jakbyś chciała mnie przeprosić jestem w tym lesie!
PA!

        Tak jak mówiła Martyna tam poszła.

Czekała przed tym gęsto
porośniętym lasem i głowiła się „IŚĆ” czy „NIE IŚĆ”.

- Hmmm… - myślała dziewczyna
- Boje się legendy o tym lesie.

„Jeśli wejdziesz tu z czystym sumieniem nic Ci się nie stanie. Jednak jeśli zrobisz to z nieczystym sumieniem

Przyjdzie po ciebie jeden z czterech duchów, który przepowie Ci twoją krótką, krwawą przyszłość.

Jeżeli zobaczysz jednego z wymienionych duchów uciekaj czym prędzej i miej nadzieję, że Cię nie dopadnie.

- Biała Dama w sukni ślubnej, - Dorosły mężczyzna z czarnym kapeluszem, - Zakapturzony, blady nastolatek o

- Czy mam czyste sumienie? - rozmyślała Martyna

- Ehhh… - wzdycha Ewa - A jak mówiła prawdę? Chwileczkę! Las? Uratuj go? Na „Va”? No nie! To las VanderGlut ! Lukas idziesz ze mną ratować Sarę?

- Hau! - szczekną porozumiewawczo mały uśmiechnięty pies

        Przed wyjściem z domu dziewczyna zabrała plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami, takimi jak:

        Gdy zdyszana Ewa dobiegła do łąki obok lasu było już za późno. Ujrzała Martynę wchodzącą do lasu, w którym czaił się jeden z czterech duchów. Zrozpaczona dziewczyna ze łzami, które lały się po jej całej twarzy padła na kolana.

        Jej mały, dotychczas uśmiechnięty i merdający ogonkiem piesek nagle spoważniał. Jakby rozumiał co się stało. Nagle Lukas wszedł pod właścicielkę i podniósł jej wzrok na las VanderGlut. Na szczęście przyjaciółek Martyna nie weszła do lasu. Ewa podbiegła do niej i pierwsze co zrobiła to uderzyła ją lekko w ramie, ale za chwile mocno ją przytuliła.

- Co się stało? - Dziwi się dziewczyna

- Myślałam, że tam weszłaś i… i… - nie dokończyła uśmiechnięta dziewczyna ze łzami w oczach

        Sara już nic nie mówiła, tylko przytuliła Ewę.

- Wiesz… chciałam Ci to dać wcześniej, ale po naszej kłótni… - mówiła Martyna ściskając w dłoni długi, czerwony wisior z sercem, które znalazły jako małe dziewczynki - pamiętasz? Znalazłyśmy kiedyś takie dwa. Więc na naszą dziesiątą rocznicę chciałam Ci to dać. Więc… proszę!

- Dziękuję - Miło powiedziała Ewelina - Hmmm… zapraszam Cię na Ciastka, kakao i Super Film!

Szczęśliwe dziewczyny poszły do domu Ewy.

- Ha! Niech myślą, że są już bezpieczne, ale to jeszcze nie wszystko - podglądając szyderczo śmieje się chłopiec o błyszczących oczach

- Sara słuchaj tego! - mówi śmiejąca się Ewa

    Ewelina i Martyna po tygodniu bezczynności postanowiły „Oczyścić Sumienie” i wejść do lasu.

        Następnego dnia rano dziewczyny to zrobiły, poszły do lasu VanderGlut.

- Jestem odważa - powtarzała w myślach Ewa

- Ewelina? - pyta Martyna - boisz się?

- Tak, ale nie potrzebnie - odpowiada dziewczyna - przecież mamy czyste sumienia ;*

- No właśnie nie do końca - zwierza się Martyna

- Jak to? - pyta Ewa - To powiedz teraz

- Dlaczego? - pyta zaniepokojona Ewa

       Smutna Sara spuściła głowę i jakby chciała odpowiedzieć. Jednak przerwał jej przerażający krzyk.

- Ja idę! - w biegu krzyknęła - Ty zostań!

- Obiecuję, że będę tu stać i na Ciebie czekać! - wykrzyczała w ostatniej chwili

       W monecie wejścia do lasu Ewa poczuła jakby dwukrotnie przeszła przez barierę. Duch Białej Damy czaił się na młodego, leżącego na ziemi Kalosława. Ewa w końcu dobiegła do skrzata.

- Ty serio?!? - mówi sarkastycznie Kalosław

- Teraz nie czas na to! - krzyczy Ewelina

       Gdy duch ją zobaczył uciekł. Lecz przed tym

powiedział : „Co ty tu robisz córko Sylwii i Patryka?”

- Przecież moi rodzice to Andrzej i Joanna ! - mówi zdziwiona Ewa

    W środku lasu głosiła legenda o Dziecku Pogromców,

„Jeśli do lasu przybędzie ich dziecko, lub ktoś z nimi

spokrewniony i zobaczy każdego ducha może pozbyć się całego zła z lasu VanderGlut.”

      Biała Dama pojawiła się wewnątrz z lasu i jako najstarsza zwołała naradę duchów. Po przybyciu reszty rady Biała Dama ogłosiła przybycie Eweliny, lepiej znanej jako „Dziecko Bohatera”.

- Musimy obmyślić plan! - rzekła podrywając się z białego doniosłego tronu.

- Ale jaki? Pani? - pyta dostojny pan w kapeluszu

       „Już wiem!” po tych słowach chłopiec o lśniących oczach wytłumaczył im wymyślony plan.

        Tym czasem w zachodniej części lasu.

- Nie, nie dzięki - otrzepując się odpowiada Kalosław

- Już robi się późno - mówi Ewa chodźmy do namiotu!

    Po chwili wędrówki skrzat zapytał do kąt idą

- Znajdziemy miejsce na namioty - odpowiada Ewa

    Około 23godz. Doszli do wymarzonego miejsca na nocleg.

- Ok - Westchnęła Ewa - Ty idź już spać, a ja rozłożę drugi namiot i też się prześpię!

- Łaaaaaa… - ziewa Kalosław - Idę się przejść, bo ona pewnie jeszcze śpi.

       Wychodzący z namiotu skrzat zastał zastawiony stół, na którym były między innymi:

-A… A… Ale? - pyta skrzat - Jak ty to…?

- Wcześniej wstałam - uśmiechnęła się Ewa

- Acha - z otwartą buzią powiedział Kalosław

        Po śniadaniu dziewczyna zapytała skrzata jak się tu znalazł, a odpowiedział tak:

„ Kiedyś byłem małym dzieckiem, ale wszedłem do tego lasu z nieczystym sumieniem i zobaczyłem najstarszego ducha-Starszego pana w poszarpanych ubraniach. Chciał mnie zabić, lecz zawarliśmy układ. Jeśli będę przed nimi uciekać i nie dam się zabić nie wychodząc z lasu puści mnie wolno. Jednak nie zauważyłem w tym haczyka. Po podaniu sobie rąk zamienił mnie w skrzata. Miałem 24 godziny na ukrycie się i tak to się zaczęło. Teraz tylko ty możesz mnie uratować. Gdy to zrobisz znów stanę się piętnastoletnim, sobą…”

    Po jego słowach mina dotychczas uśmiechniętej dziewczyny zbledła… Teraz ciągle się zastanawiała jak go uratować i gdy o tym myślała przypomniała sobie słowa ciotki Ali „Uratuj, u Go, uratuj przed lasem”.

- Mam pomysł! - wykrzyczała znów uradowana Ewa -Przejdźmy się i zapomnijmy o wszystkich nieprzyjemnościach!

    Szczęśliwy i cichy spacer nie trwał długo. Na jednym z zakrętów Ewelina i Kalosław doszli do środka lasu, który był
Napalona suka liże kutasa i dupę by zostać wyruchana w odbyt
Euro zdzira w trójkącie
Trójkąt w 3D

Report Page