Dziewczyna pokazuje, co potrafi zdziałać ze swoim facetem
🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻
Dziewczyna pokazuje, co potrafi zdziałać ze swoim facetem
nowych dalszych komentarzach
nowych odpowiedziach na moje komentarze
najnowszy
oceniany
Blog modowy, lifestylowy, uroda i zdrowie, sport
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda Polityka prywatności
SuperStyler to blog modowy, kulinarny, lifestylowy. Jego autorką jest Marta Lech-Maciejewska.
Moja babcia miała w sumie sześcioro dzieci, a siedem razy była w ciąży. Bardzo kochała dziadka. Z wzajemnością zresztą, i pomimo że dorobili się tylu owoców wzajemnej miłości to o tematach łóżkowych babcia nie wspominała nigdy. A przecież współżycie w ich związku jak widać było dość intensywne. Zapytana o te sprawy zawsze odpowiadała: „siedem razy byłam w ciąży, a nawet pępka dziadka nie widziałam nigdy.”
Jeśli chcesz, żeby w łóżku było Ci naprawdę dobrze, pomiń kurtuazję . Nie licz na to, że Twój facet domyśli się co chcesz mu przekazać między słowami czy gestami. Może trafił Ci się romantyczny i wrażliwy egzemplarz, który w mig domyśli się, o co Ci chodzi. Gorzej jeśli nie. Z doświadczenia wiem, że faceci lubią kiedy jasno mówi im się co lubimy, a za czym nie przepadamy. Udane współżycie oparte są na szczerości. Ja wiem, że czasami wstydzimy się wyznać co nas kręci, boimy się wyśmiania albo, co gorsza, odrzucenia. Ale pamiętajcie, że strach ma wielkie oczy. A tu chodzi drogie panie o nasze szczęście i spełnienie. Może więc warto powiedzieć swojemu partnerowi, że największą ochotę na seks mamy rano, albo że wolimy bliskość przy zapalonym świetle . I na litość boską: „zdejmże” chłopie te skarpetki.
Ja wiem, że temat „#metoo” jest ciągle na tapecie i niby wiemy jak asertywnie i dobitnie powiedzieć „nie”, ale kiedy już znajdujemy się w sytuacji jeden na jeden, to czasami brak nam odwagi. I to wcale nie oznacza, że jesteśmy jakieś ułomne, ale gdy do głosu dochodzi strach, tracimy swoją pewność siebie. I tu nie chodzi tylko o skrajne sytuacje, które są jednoznacznie negatywne, ale też o takie kwestie, które nie wyrządzają nam krzywdy, ale obierają nam przyjemność z bliskości. Dzieciaki mają nocowanie u babci, żal nie skorzystać, idealny moment na współżycie. Twój facet cały już chodzi na myśl o tête-à-tête w łóżku, a ty jedyne na co masz ochotę to kolacja i sen. Nie zmuszaj się do bliskości jeśli nie masz na nią ochotę. Nie myśl o seksie w kategoriach powinności czy przyzwoitości. Współżycie ma sprawiać Ci przyjemność. Ma Cię relaksować i budować ciągły niedosyt.
Dla nas kobiet poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważnym elementem jeśli chodzi o satysfakcję z seksu. Faceci częściej idą na żywioł w myśl zasady: „jakoś to będzie”. W sytuacji, w której nie czujemy się bezpiecznie, nawet najbardziej romantyczny klimat, świeczki, nastrojowa muzyka czy pyszne jedzenie nie są w stanie nas wyluzować. Dlatego zanim zabierzesz się za te sprawy zadaj sobie pytanie: czy czuję się komfortowo i bezpiecznie? Czasami zwykła prezerwatywa wystarczy byśmy poczuły się pewniej. Mam nadzieję, że nikt z czytających ten artykuł nie wierzy już w to, że stosunek przerywany chroni przed ciążą ani w to, że prezerwatywy obniżają jakość seksu. Durex, z którym prowadzimy w tym roku cykl „Bed Talks” w swojej ofercie ma tyle rodzajów prezerwatyw, że każdy znajdzie coś dla siebie (prążkowane, super cienkie, smakowe, zwiększające przyjemność) . Dostęp do tego typu produktów jeszcze nigdy nie był tak łatwy. Żal nie skorzystać.
Każdy z nas je ma. Niektóre są proste, inne bardziej finezyjne. Cały tekst o fantazjach znajdziecie tu (klik). Brak fantazji i ciekawości w łóżku bardzo szybko sprowadza nudę do naszej alkowy. Brak ci weny? Pooglądaj filmy dla dorosłych. Może Cię zainspirują? Czasy, w których takie rzeczy uznawało się za zboczenie dawno już minęły. Znów przypominam Ci: tu chodzi o Twoje własne szczęście, spełnienie. Jeśli miałaś kiedykolwiek orgazm to wiesz, że potrafi zdziałać cuda. Rozładowuje stres, zmniejsza napięcie, wprowadza nas w błogostan. Połowa sukcesu w tych sprawach tkwi w naszej głowie. Resztę załatwia ciało.
Banał? No to żebyście się nie zdziwiły dziewczyny! Na terapii u seksuologa bardzo często zaczyna się od tego, by ustalić z pacjentami nomenklaturę. Wspólne nazewnictwo ma na celu ustalenie słownika na czas terapii tak, żeby żadna ze stron nie krępowała się powiedzieć na przykład „penis”. Jeśli pominie się ten etap, bardzo często w praniu wychodzą takie kwiatki: „i ona mnie złapała TAM” albo „i ten mój przyjaciel, pan wie o kim mówię, on czasami mnie zawodzi”. Podobno faceci o swoim penisie najczęściej mówią „Mały” lub „Wacek” . Danych o kobietach nie mam, ale podobno często pojawiają się takie określenia jak : „muszelka”, „cytryna”, „pierożek”, „myszka”, „sowa”.
Nazewnictwo to jedno, ale umiejętność zlokalizowania na ciele to drugie. Wiecie ilu mężczyzn w dalszym ciągu myśli, że kobieta ma jedną dziurkę TAM do wszystkiego? Serio! Możecie zapytać swoich Panów czy na pewno wiedzą, o co kaman. Ale my kobiety też nie jesteśmy lepsze. Mamy problem ze zlokalizowaniem łechtaczki, cewki moczowej czy punktu G (tak, on naprawdę istnieje). A poznanie swojego ciała, jego potrzeb i stref przyjemności jest kluczem do udanego życia seksualnego. Zatem jeśli czujecie, że macie zaległości w tym temacie „Atlas Anatomiczny” w dłoń i dokształcamy się dziewczyny.
Wszystkie te przykazania sprowadzają się do jednej podstawowej zasady: bądź świadoma siebie. Bądź świadoma swoich potrzeb i swoich granic. Jasno je wyznaczaj. W seksie jak w życiu: żeby być szczęśliwym musisz najlepiej jak tylko potrafisz poznać siebie. Udane współżycie właśnie tego wymaga. Tylko tyle i aż tyle…
Kocham modę i kolor – zresztą z wzajemnością! Nic, co kobiece, nie jest mi obce. Poruszam różnoraką tematykę – począwszy od kosmetyków, przez modę i trendy, a skończywszy na tematach „większego kalibru”, jak chociażby psychologia, czy parenting. Moim konikiem są włosy. Uwielbiam je czesać, stylizować, upinać i wiązać na nich chusty.
Jestem mamą dwójki chłopców – Mieczysława i Zygmunta, szaleńczo zakochana w Janku a z wykształcenia? Studiowałam seksuologię sądową i kliniczną. Jeśli coś robię, to na 100%. Gdybym miała opisać się w kilku słowach? Kreatywna, artystyczna dusza, która jednak nie traci kontaktu z ziemią . Na co stawiam przy prowadzeniu bloga? Na wiarygodność i autentyczność - bez tego nie wyobrażam sobie pisania dla Was.
A! I gdybyście szukali – jestem rocznik ’85 .
Prezerwatywy jak najbardziej:) dodam tylko, że prezerwatywy SMAKOWE (bo już gdzieś u Was było o tym) nie są przeznaczone do sexu waginalnego. Warto o tym wiedzieć i pamiętać:) Używa ich się podczas sexu oralnego, bo inaczej ich walory smakowe nie mają sensu, a poza tym są dużo cieńsze niż pozostałe i najzwyczajniej w świecie mogą pęknąć:) Zatem kochajmy się często, bezpiecznie, świadomie i tylko wtedy kiedy mamy ochotę Buziaki
Hej Marta,
dzięki za ten wpis Zdrowie seksualne Polaków jest tak daleko w du… że temat powinien być podnoszony częściej. Zdrowie seksualne jest tak samo ważne jak zdrowie psychiczne czy fizyczne.Mam nadzieję, że będzie więcej takich wpisów. A może jeszcze jakiś wpis o zdrowiu kobiet (wiem, wiem oblatane ale wciąż temat warty uwagi). Jeśli np. dzięki Twojemu wpisowi chociaż połowa Twoich czytelniczek zbada piersi, zrobi cytologię czy zagoni faceta na badanie krwi to to będzie ogromny sukces. Co sądzisz? Miłego dnia!!!
Wpisz szukane słowo i wciśnij Enter
relacje
seks
praca
wychowanie
listy do psychologa
nasi eksperci
wywiady
retro
blog Tomasza Jastruna
felietony
filmy
seriale
muzyka
książki
sztuka
#PressRoomCafeZwierciadło
kryształowe Zwierciadła
cykl kultura
i inne przyjemności
pokazy mody
kolekcje
zakupy z klasą
pielęgnacja
makijaż
włosy
slow aging
ekologia
zdrowie
kuchnia
design
podróże
wnętrza
horoskop
Toksyczny facet zmienia relację w toksyczny związek. Jest czarujący, przystojny, pociągający. Dużo obiecuje, niewiele daje, często świadomie krzywdzi. (Fot. iStock)
Są czarujący, przystojni, pociągający. Toksyczni mężczyźni dużo obiecują, niewiele dają, często świadomie krzywdzą. Dlaczego więc łapiemy się na ich lep? Psychoterapeutka Katarzyna Miller przedstawia typologię najbardziej toksycznych partnerów i wyjaśnia, czym różnią się od tych dobrych, normalnych, ale niecieszących się takim powodzeniem.
bliskosć
kryzys
manipulacja uczuciami
manipulacja w związku
narcyz
partner
sadysta
socjopata
toksyczny związek
Kontakt
Newsletter
Regulamin
Polityka prywatności
Sklep
Toksyczny facet, który zmienia relację w toksyczny związek – niejedna z nas zna ten scenariusz. Jak go rozpoznać? Jest czarujący, przystojny, pociągający. Dużo obiecuje, niewiele daje, często świadomie krzywdzi. Dlaczego więc łapiemy się na jego lep? Psychoterapeutka Katarzyna Miller przedstawia typologię najbardziej toksycznych partnerów i wyjaśnia, czym różnią się od tych dobrych, normalnych, ale niecieszących się takim powodzeniem. Pomaga zrozumieć, kiedy i dlaczego facet jest toksyczny oraz jakie są jego cechy.
W swojej książce „Instrukcja obsługi faceta” razem z Suzan Giżyńską odpowiadacie na wiele pytań kobiet. Mnie najbardziej zaintrygowało jedno: „Jak się czuje kobieta w związku z dobrym facetem?”. No i zobacz, jakie to wzruszające i smutne pytanie. Dziewczyna, która je zadaje, myśli, że może jest jakiś przepis, którego ona nie zna. A dlaczego tak myśli? Bo nie miała szansy ani popróbować, ani porozmawiać o tym z kimkolwiek. Oczywiście koleżanki w szkole gadają o facetach, ale przeważnie mają ten sam poziom doświadczeń, więc to gadanie niewiele wnosi. Nie mają się od kogo dowiedzieć, co powinno się robić, jak powinno się czuć. No, chyba że któraś wcześniej się całowała albo poszła z facetem do łóżka. To teraz ona strasznie dużo wie. Ale co ona tak naprawdę wie? Najwyżej może powiedzieć, jak jej było, jeśli w ogóle umie to nazwać. I nie przyzna się pewnie, że była rozczarowana, bo inne nie będą jej już tak zazdrościć. A nawet jeśli powie, że to nie jest taka bajka, jak innym się wydaje, to usłyszy: „No coś ty?! Czyli nie warto?”. I może nawet sama takie wnioski wyciągnie.
Dziś już na szczęście jest większe przyzwolenie na to, by mówić, że bywa też niedobrze. Że są mężczyźni, którzy krzywdzą. Psychopaci, socjopaci, sadyści, narcyzy, maminsynki – po prostu toksyczny mężczyzna. Jakiegoś pominęłam? Nie, nie, bardzo dobrze wymieniasz…
Co ich odróżnia od tzw. normalnych partnerów? W sumie te wszystkie typy są w jakimś sensie normalne. I występują w przyrodzie dość często. Czyli normalne w znaczeniu: powszechne.
A jak odróżnić normalnego od powszechnego, ale jednak toksycznego? W książce piszesz, że przeważnie najpierw trzeba się na takim przejechać, żeby nauczyć się go na przyszłość rozpoznawać. Ale też trzeba chcieć się tego nauczyć, umieć korzystać z życiowego doświadczenia. Może się zdarzyć, że dziewczyna jest tak uszkodzona, że za każdym razem daje się złapać na tych kilka dobrych słów. A potem, gdy facet zacznie ją maltretować psychicznie i – nie daj Boże – fizycznie, to jest za późno, bo już się dała wciągnąć. Oczywiście nigdy nie powinno być za późno, żeby się uratować, ale bywa różnie. Kiedy mówię o nabraniu doświadczenia, mam na myśli taką refleksję, że jeśli ten chłopak zachowuje się podobnie do poprzedniego, to wysnuwasz wniosek, że coś ich łączy. Zwykle chodzi o to, jak oni zachowują się potem. Bo na początku każdy ci powie „ach, och” i obieca, czego to ci nie zrobi dobrego. I czekasz, i czekasz na to, co obiecał.
Te wszystkie „typy” albo „typki” podświadomie wyczuwają, na jakie słowa jesteśmy najbardziej łase? Oczywiście, bo oni wszyscy, a zwłaszcza narcyzy i maminsynki, są zepsuci przez matki. Świetnie się orientują, na co mamusia najbardziej się nabierze, i ćwiczą to już od małego. Jak taki synek wraca późno do domu, a mamusia jest zła, to robi piękne oczy i mówi: „Ale ja nie mogę patrzeć, kiedy tobie jest przykro”. I ona od razu topnieje niczym masło: „Ale ten mój synek mnie kocha”. Oni wiedzą, jak babkę zbajerować.
A my, z naszymi dziurami emocjonalnymi, niezapełnionymi w dzieciństwie, jesteśmy dla nich łatwą zdobyczą. Mało tego, silnie reagujemy na takie właśnie typy, bo są podobne do naszych wczesnych oprawców, że użyję tak mocnego słowa, czyli rodziców. Przy nich czujemy się jak w domu, jak u siebie. Rozumiesz? Dziewczyna, która nie była szczęśliwa, czuje się normalnie, kiedy jest nieszczęśliwa. Ona nie wie, co to znaczy być szczęśliwą. Ona wie, co znaczy pragnąć, wyobrażać sobie. Ale to, co ona sobie wyobraża, zwykle jest nierealne. Trzeba by jej na przykład wytłumaczyć, że chłopak, który z nią idzie na spacer i który czasem coś mówi, a czasem milczy, czasem jest wesoły, a czasem niepewny – jest właśnie fajny i normalny. Bo nikogo nie udaje. No a jakie ona ma wrażenie? Że dziwny, bo jej ciągle nie zabawia. Za to taki, który umie się wokół niej zakręcić, zabawia świetnie, tyle tylko że kilka panienek naraz, a potem znika. Bo jego kręci zabawianie kolejnych, a ona jest już ugotowana. Klasyczny lowelas, taki fircyk w zalotach, działa głównie na uszy. Powie dokładnie to, co chcemy usłyszeć, obieca wszystko. Ma to oczywiście swój urok, bo przyjemnie jest słyszeć miłe rzeczy o sobie. A jeszcze jak facet umie cię rozśmieszyć... Najlepiej mieć takiego, co to potrafi cię rozśmieszyć, ale też jak obiecuje, że przyjdzie, to przychodzi. A nie najpierw pozabawia, a potem znika jak kamfora. I kiedy ona pyta, co się stało, on odpowiada, że był strasznie zajęty. „No tak, był zajęty” – myśli ona, zamiast uświadomić sobie, że tak naprawdę on ma ją w dupie. I może nawet za miesiąc umówi się z nią i przyjdzie, ale pewnie dlatego, że żadna inna panienka z tych, które teraz bajeruje, nie będzie miała dla niego czasu. Mówię teraz dość okrutne rzeczy, ale może warto ich posłuchać, by nie cierpieć bardziej. Jest taka świetna książka „Nie zależy mu na tobie” Grega Behrendta i Liz Tuccillo, która pozwala uświadomić wszystkim babkom, że nie spotyka ich nic innego jak to, co spotyka też inne kobiety.
Spróbujmy w kilku słowach określić symptomy, na które warto zwrócić uwagę, żeby zdefiniować swój związek jako toksyczny. Toksyczny facet – zacznijmy od maminsynka. Czym się różni od mężczyzny, który ma dobre relacje ze swoją matką? Na przykład tym, że fajny facet, jeśli zobaczy, że matka jest niezbyt sympatyczna wobec jego dziewczyny czy, nie daj Boże, stałej partnerki, to zawsze weźmie stronę partnerki. Powie: „Przepraszam cię, mamo, ale to jest moja kobieta. Nie musisz jej kochać jak córki, ale powinnaś chociaż szanować”. Najgorzej, jeśli facet nie tylko nie staje w twojej obronie, ale się wycofuje, mówiąc: „To wy sobie to między sobą załatwcie” albo wręcz: „Przeproś mamę, wiesz, jaka ona jest wrażliwa”. Maminsynek nie naraża się mamusi i nigdy się jej nie stawia. Przykre to bardzo, ale mamusie nie wychowują odważnych mężczyzn. To znaczy te, które wychowują maminsynków. One nie mogą uczyć ich odwagi, bo wtedy oni będą się im stawiać. Taki maminsynek dla świętego spokoju będzie też ulegał żonie. Ale po cichu zrobi swoje. Będzie zwodził, obiecywał…
A po wszystkim ładnie przeprosi i zamruga oczkami. Ależ jak on zamruga! Tak zamruga, jak rzadko kto. I ona przez lata będzie się nabierała na te jego oczka, aż dotrze do niej, że tylko oczka tak naprawdę od niego dostaje.
Bywają teściowe, które ciągle czegoś chcą: a to trzeba im coś naprawić, a to są chore. Gdzie leży ta granica, kiedy jest to za częste? Trzeba powiedzieć, że wiele dziewczyn kompletnie nie wie, gdzie leży ta granica. Gdzie jest współczucie, bliskość, serdeczność. Bo same tego nie zaznały. Ale jeśli jego matka jest serdeczna wobec ciebie, zwykle to czujesz i mówisz wtedy: „Jedź do mamy” albo „Chodź, razem pojedziemy”.
Jak się czuje partnerka maminsynka? A do dupy ( śmiech ). Czuje się, jakby miała w domu dziecko. Do tego kompletnie bezradne. Bo on zwykle nie wie, co w takiej sytuacji zrobić – chce z nią być, ale jakże ma ugryźć dłoń, która przez lata go karmiła?
I wszystko jest na jej głowie? Oczywiście. No, chyba że tego wszystkiego nie weźmie. No ale jak chce się popisać przed teściową, że jest świetną żoną, to weźmie. Tylko że jeśli naprawdę ma do czynienia z matką maminsynka, to ona i tak nie da się przekonać, bo swoje wie. Baba zabrała jej dziecko i koniec.
Czy opór wobec matki i więzi, która łączy ją z synem, może zmienić maminsynka? Moja pierwsza teściowa potrafiła zadzwonić do mnie rano z pytaniem, czy Pawełek zjadł śniadanie. Z tym że ona była dla mnie bardzo miła i ją lubiłam, ale te telefony i matkowanie dorosłemu facetowi były dla mnie bardzo przesadzone i śmieszne. Kiedy przynosiła mu kanapki, to pytałam, czemu mu nie pogryzła, bo miałby jeszcze łatwiej. Polecam książkę „Mężczyzna pozwala kochać. Głód kobiety” Wilfrieda Wiecka. Napisana przez maminsynka, który przeszedł metamorfozę. Dzięki drugiej żonie, która była mądrą kobietą bardzo wyraźnie stawiającą granice i – jak sam pisze – bezwzględną. Dokładnie wiedział, czego ona chce, co jej się podoba, a co nie. I to go uratowało – ona go uratowała. Niektóre feministki powiedzą teraz: „Czyli znów cała robota spada na nas”. No a kto, jeśli nie my, ma to zrobić? Ja tam się bardzo dobrze czuję z tym, że jestem mądrą kobietą. Oczywiście wolałabym, żeby mój facet też był mądrym facetem, ale skoro tak nie jest, to co mam zrobić?
Ale umówmy się: rzadko się zdarza, żeby spotkało się dwoje zdrowych, dorosłych i mądrych ludzi. Choć się zdarza. Tacy ludzie pochodzą ze zdrowych, ciepłych domów, w których drugiego się szanuje i kocha. Nie ma zbyt wielu takich domów. Czasem trafi się, że jedna osoba jest mądrzejsza i może podciągnąć drugą do swojego poziomu, jeśli ta ma wystarczająco dużo zasobów i motywacji. Ale większość to pogubieni w lesie Jaś i Małgosia.
Czyli toksyczny facet – maminsynek może s
Dojenie swojej niewolniczki
Stara kobieta liże cipkę w trójkącie lesbijskim
Nastoletnia okularnica z przyjemnością ujeżdża konia