Dymanie kury pod mostem

Dymanie kury pod mostem




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Dymanie kury pod mostem

Archiwum Archiwum


Wybierz miesiąc
sierpień 2022
lipiec 2022
czerwiec 2022
maj 2022
kwiecień 2022
marzec 2022
luty 2022
styczeń 2022
grudzień 2021
listopad 2021
październik 2021
wrzesień 2021
sierpień 2021
lipiec 2021
czerwiec 2021
maj 2021
kwiecień 2021
marzec 2021
luty 2021
styczeń 2021
grudzień 2020
listopad 2020
październik 2020
wrzesień 2020
sierpień 2020
lipiec 2020
czerwiec 2020
maj 2020
kwiecień 2020
marzec 2020
luty 2020
styczeń 2020
grudzień 2019
listopad 2019
październik 2019
wrzesień 2019
sierpień 2019
lipiec 2019
czerwiec 2019
maj 2019
kwiecień 2019
marzec 2019
luty 2019
styczeń 2019
grudzień 2018
listopad 2018
październik 2018
wrzesień 2018
sierpień 2018
lipiec 2018
czerwiec 2018
maj 2018
kwiecień 2018
marzec 2018
luty 2018
styczeń 2018
grudzień 2017
listopad 2017
październik 2017
wrzesień 2017
sierpień 2017
lipiec 2017
czerwiec 2017
maj 2017
kwiecień 2017
marzec 2017
luty 2017
styczeń 2017
grudzień 2016
listopad 2016
październik 2016
wrzesień 2016
sierpień 2016
lipiec 2016
czerwiec 2016
maj 2016
kwiecień 2016
marzec 2016
luty 2016
styczeń 2016
grudzień 2015
listopad 2015
październik 2015
wrzesień 2015
sierpień 2015
lipiec 2015
czerwiec 2015
maj 2015
kwiecień 2015
marzec 2015
luty 2015
styczeń 2015
grudzień 2014
listopad 2014
październik 2014
wrzesień 2014
sierpień 2014
lipiec 2014
czerwiec 2014
maj 2014
kwiecień 2014
marzec 2014
luty 2014
styczeń 2014
grudzień 2013
listopad 2013
październik 2013
wrzesień 2013
sierpień 2013
lipiec 2013
czerwiec 2013
maj 2013
kwiecień 2013
marzec 2013
luty 2013
styczeń 2013
grudzień 2012
listopad 2012
październik 2012
wrzesień 2012
sierpień 2012
lipiec 2012
czerwiec 2012
maj 2012
kwiecień 2012
marzec 2012
luty 2012
styczeń 2012
grudzień 2011
listopad 2011
październik 2011
wrzesień 2011





W związku z obowiązującym Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 roku w spr. ochrony osób fizycznych i ich danych osobowych (RODO), informujemy, że korzystając z serwisu Booklips.pl wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych w plikach cookies.

Jeśli chcesz wyłączyć opcję gromadzenia cookies, kliknij WIĘCEJ. Znajdziesz tam też szczegółowe informacje na temat przetwarzanych przez nas danych. Akceptuję [Więcej]
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities ...

Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.

Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Pół godziny przed seksem, jak zawsze, włączyliśmy oba koce elektryczne w łóżku. Mój mąż kupił koce naprawdę najwyższej jakości, sięgają od czubka głowy aż do pięt. We mnie trzeba tu trochę więcej zainwestować. Obłąkańczo się boję, że takie coś zacznie się tlić i żywcem się we śnie usmażę albo uduszę dymem. Nasze koce elektryczne podobno wyłączają się automatycznie po godzinie. Układamy się koło siebie w łóżku nagrzanym do czterdziestu stopni i gapimy w sufit. Ciało rozluźnia się w cieple. Wtedy zaczynam już głęboko oddychać i w duchu szczerzę się sama do siebie, cała podniecona na myśl o tym, co będzie. Potem obracam się na bok i całuję go, ręka wjeżdża mi od razu w jego spodnie od piżamy rozmiar XXL. Nie mają zamka czy czegoś, w co mogłyby się zaplątać włosy czy napletek. Nie dotykam jego fiuta od razu, tylko sunę ręką dalej, do jaj. Trzymam je jak worek pełen złota i ważę lekko w dłoni. Odtąd oszukuję moją nienawidzącą mężczyzn matkę. Usiłowała mi wpoić, że seks to coś złego. Ale jakoś nie zadziałało.
Głęboki wdech i wydech. To jedyny moment w ciągu dnia, kiedy porządnie oddycham. Poza tym chwytam tylko płytko powietrze. Zawsze czujna, zawsze pod kontrolą, zawsze przygotowana na najgorsze. Podczas seksu kompletnie zmieniam swoją osobowość. Moja terapeutka, pani Drescher, uważa, że się nieświadomie rozszczepiam, ponieważ moja feministyczna matka chciała mnie wychować na aseksualną istotę. I tylko po to, żeby jej nie zdradzić, muszę się stawać w łóżku kimś innym. To świetnie działa. Wtedy jestem w pełni wolna. Nic mnie nie krępuje. Chcica na dwóch nogach. Nie czuję się już wtedy jak człowiek, raczej jak zwierzę. Zapominam o wszystkich obowiązkach i problemach, jestem tylko ciałem, a nie umęczonym duchem. Sunę powoli twarzą w kierunku jego kroku. I wdycham jego męski zapach. Uważam, że nie różni się tak bardzo od kobiecego. Jeśli bezpośrednio przed seksem nie wziął prysznica, a kto by to robił, będąc tak długo razem jak my, jedna czy druga kropelka moczu zaczyna już fermentować między żołędzią a napletkiem. Czuć jak w kuchni mojej babci, gdy smażyła rybę na kuchence gazowej. Zamknąć oczy i cała naprzód. Trochę się brzydzę, ale równocześnie to obrzydzenie mnie podnieca.
Jeśli szybko wszystko wyssę do czysta, nic już więcej nie czuć. Tak jak krowa wylizuje do czysta swoje cielę. Chowam twarz w miękkiej mosznie, obwąchując ją, ocieram się policzkiem o wyprężony trzon. Staje zresztą już przy pocałunku w usta. Georg, mój mąż, jest ode mnie dużo starszy, no, ciekawa jestem, jak długo jeszcze nie będzie miał żadnych problemów z erekcją. Całuję pachwiny, czy jak to się nazywa, tam, gdzie nogi zrastają się z tułowiem. I najpóźniej wtedy słyszę, jak pojękuje i domaga się jeszcze. W tym momencie chodzi tylko o obsługę. Dokładnie się zastanawiam, jaki czemu nadać rytm, by doprowadzić go do szaleństwa. Najpierw tylko podrażnić. Pozostać przy pachwinach, ciągle mocno obejmując dłonią jaja. Od całowania powoli przejść do lizania. Głośno mlaszczę, żeby nie tylko czuł, ale i słyszał, co robię. Pod moszną wymacuję przedłużenie ciała jamistego, które idzie aż do krocza. Mówi się w ogóle o kroczu u mężczyzny? Widać tam linię, która wygląda jak zrośnięte wargi sromowe, tak, tak, wszystko to samo. Właściwie zaspokajam go tak, jak sama lubię, wyobrażam sobie, że ma waginę. Tylko że właśnie taką wydłużoną i wystającą, mocno wystającą! Naciskam mocniej na mosznę i masuję ciało jamiste za nią.
Żebym też coś z tego miała, ocieram się waginą o jego kolano. Jeśli trochę wygnę plecy, pasuje co do centymetra. Od pachwin język wędruje mi powoli w górę do jego trzonu. Liżę go, póki nie jest kompletnie mokry, i chucham nań, żeby poczuł chłód na mokrych miejscach. Mocno naciskając, zsuwam się językiem od trzonu do jaj. Wciągam oba jaja do ust i bawię się nimi. Nauczyłam się, że muszę uważać, żeby nie przekręcić nasieniowodów. Już raz mu to zrobiłam, bardzo go bolało! Pod moszną masuję językiem krocze i ślinię trochę swój palec przy jego dziurze w pupie. Usztywniam język w twardy czubek i jadę nim od dołu przez krocze i skórę między jajami w górę do żołędzi, a równocześnie trę wolno palcem wskazującym wkoło rozetki. Przedtem zwilżam sobie śliną wargi, a jemu żołądź. Kiedy zaczynam ssać żołądź, rozchylam wargi tylko odrobinkę, żeby miał naprawdę ciasno. I chwytam, i z powrotem wypuszczam tylko sam czubek żołędzi. Tam i z powrotem. Tam i z powrotem. Tam i z powrotem. Cały czas się ślinię. Nauczyłam się tego wcześniej od pewnego faceta, że to boli, kiedy tak trzeć na sucho. Biorę fiuta coraz głębiej do ust. Sunąc w dół, obejmuję ciasno wargami naprawdę całego fiuta. Sunąc w górę, ssę jeszcze trochę. Podciśnienie powoduje, że słychać cmoknięcie, kiedy dojeżdżam do góry. Ustami zawsze podnoszę napletek, ponad żołądź. Językiem stale teraz kręcę w koło. Żołądź wybrzusza mi policzek. W filmach porno kobiety zawsze szarpią mężczyznom ręką napletek w górę i w dół. Przede wszystkim szarpanie w górę absolutnie nie wchodzi w grę w wypadku mojego męża. Strasznie go to boli. Nie mam pojęcia, czemu mimo to coś takiego zawsze pokazują w filmach porno. Czytałam kiedyś w jakimś poradniku o seksie, żeby kobieta, jeśli robi mu tak ręką, używała raczej lewej ręki, jeśli jest praworęczna. Bo wtedy nie złapie za mocno i może podejść do sprawy z większym wyczuciem.
Niestety nie wychodzi mi ta sztuczka z braniem do ust w całości, znaczy obok języczka-rzygospustu, jak tym kobietom w filmie porno. Parę razy mało się nie porzygałam i szybciutko dawałam za wygraną. Nie wszystko, co się widzi w filmach porno, trzeba od razu naśladować! A w życiu też już często próbowałam połknąć. Też mi nie idzie. Uważam, że przy połykaniu smak i konsystencja w tyle gardła są tak obrzydliwe, że po prostu nie mogę tego przełknąć. Łapie mnie wtedy potężny odruch wymiotny, dla mężczyzny też nie brzmi to nazbyt przyjemnie. Tylko gdybym się wspięła na szczyty aktorstwa, mogłoby mi się udać, ale to dla mnie zbyt wyczerpujące. W wypadku seksu na jedną noc pewnie by jakoś poszło, ale z własnego męża nie będę robić durnia. Wie przecież, że tego nie cierpię, no więc też nie chce, żebym to robiła. Jedyne, na co mnie stać: dochodzi w moich ustach, ale tryskającą spermę wyciskam językiem na zewnątrz.
Usta i szczęka potrzebują czasem przerwy, wtedy biorę w rękę mokrego od lizania fiuta i ostrożnie naciągam napletek coraz wyżej nad żołądź. Sama bym na to nie wpadła. Ale kiedy jeszcze krótko byliśmy ze sobą, poprosiłam mojego męża, żeby się przy mnie masturbował. Jak się jest ze sobą od niedawna, to się jeszcze robi takie zabawne rzeczy. I całkiem sporo wtedy podpatrzyłam. W miarę upływu czasu stwierdziłam, że im bardziej za pomocą rąk i nóg naśladuję jego masturbację, tym bardziej jest zadowolony. Autorskie pomysły nie mają szans z trwającą dziesięciolecia socjalizacją seksualną. A więc wyzwanie polega na tym, żeby jak najdokładniej naśladować jego masturbację, naturalnie różnymi sposobami. On może skorzystać tylko z ręki. Ja: z języka, ust i w czym tam znajdę gust. Jeśli dalej pracuję ręką, podnoszę mu mosznę do fiuta, podczas gdy drugą ręką pocieram w stronę żołędzi. Żeby czuł, że mam wszystko mocno w garści.
Tymczasem leży przede mną jak chrabąszcz na plecach i w pełni mi się oddaje. Szeroko rozstawione nogi, ręce wyciągnięte przed siebie, wywrócone oczy, jak w transie. Rozpiera mnie poczucie mocy, kiedy tak leży przede mną. Mogłabym mu poderżnąć gardło i nawet by nie zauważył. W międzyczasie coraz bardziej wypadam z roli seksualnej sługi i oglądam scenę jak ktoś z zewnątrz. I odruchowo lekko się uśmiecham, bo wszystko, co tu robimy, zabawnie wygląda. Ale szybko ścieram uśmiech z twarzy i pracuję dalej z należytą powagą.
Przeważnie zaczynamy od tego, że jedno obsługuje drugie. Jeśli coś robimy w pozycji sześć na dziewięć, to zawsze stwierdzamy: no, wprawdzie fajnie, że tak dokładnie wszystko widać, ale człowiek tak się skupia na tym obsługiwaniu, że nie może porządnie przyjmować pieszczot. Albo, albo! Nie, żebyśmy kiedykolwiek otwarcie o tym rozmawiali. To wiadomo bez słów. Nasze porozumienie seksualne. Kiedy przypada moja kolej, zawsze pilnuję, żebym też się mogła o coś ocierać, bo inaczej on w swoim rozpaleniu wyprzedza mnie o lata świetlne, a ja z trudem za nim nadążam. Kiedy robię szczęce przerwę i w pełni angażując obie ręce nasuwam i odsuwam całą dostępną skórę, siedzę w rozkroku waginą na jego udzie i wszystko zaświniam. Za każdym razem wpadamy w prawdziwy amok, jestem bardzo dumna, że mogę tak wszystko robić z moim mężem.
Poza kocem elektrycznym trzeba dla mnie zawsze załatwić jeszcze jedną sprawę. Nieprawdopodobnie się boję, że sąsiedzi mogliby mnie usłyszeć przy seksie. I dlatego do gry wstępnej należy zamykanie wszystkich drzwi i okien. Tylko wtedy mogę się całkowicie rozluźnić. Bardzo rzadko zdarzało się, że zdałam się na męża, a on jednak zapomniał o którymś oknie. Jeśli to odkryję po wszystkich seksualnych krzykach i jękach, robię się cała czerwona ze wstydu. A dla sąsiadów to również bardzo uciążliwe. Mój mąż ciągle się ze mnie nabija z powodu takiego nastawienia. Ale patrząc terapeutycznie, on nie ma żadnych problemów z objęciem tej roli, bo może spokojnie założyć, że z nas dwojga to ja jestem ta zablokowana. W związku partnerskim każdy przyjmuje tę rolę, która jeszcze jest wolna. Ja odgrywam tę panikującą, obsesyjną, wstydliwą. A on wtedy może być tym swobodnym i ekshibicjonistycznym. To przecież dla niego pilnuję, żeby nikt go nie słyszał. Zamykam okna i drzwi, zaciągam zasłony. Czasem wychodzę po ciemku w szlafroku przed dom, mówię mu, że ma się przeciągnąć w łóżku, przy włączonym świetle, żebym mogła sprawdzić z zewnątrz, czy da się zajrzeć do środka. Otóż czasem nasze zasłony wydają mi się zbyt cienkie. Są z jedwabiu na krawaty, wzór paisley w brązie.
Zimą koc elektryczny czasem nam nie wystarcza, więc wykorzystujemy w tej naszej piwnicznej izbie jako dodatkowe źródło ciepła podczerwoną lampę Georga od bólu pleców, naprawdę duży, szeroki, drogi model. I kiedy tak podświetla nas na czerwono jak w witrynie w Amsterdamie, poważnie się martwię, że jedwabna zasłona ujawnia przechodzącym dwa spocone, zakleszczone w sobie ciała. On wie, że, jak to mówimy, jestem zdrowo walnięta na tym punkcie. Muszę z zewnątrz kontrolować, czy da się nas zobaczyć w tych warunkach oświetleniowych. Ile to ja już razy w życiu stwierdzałam, że ludzie najwyraźniej w ogóle nie zastanawiają się nad tym, jakie to cienie rzuca na okna ich stuwatówka. Zresztą zdrowy człowiek może by się cieszył, mogąc podglądać rozbierającą się kobietę. Ja myślę tylko: o Boże, mnie się to nie może przytrafić, w moim wypadku muszę to z całą pewnością wykluczyć.
Zaspokajam więc mojego męża. Zdarza się, że leży tak przez kilka minut i pozwala na wszystko. Przeważnie leży na plecach, bo od wielu lat ma bóle pleców, a przez to i ja także, bo tak dobrze potrafię się wczuć w męża, że też zaczynają mnie plecy boleć. Nie cierpi okazywania słabości przede mną. Zresztą tylko dlatego jesteśmy razem, że wymyśliłam sobie, że jest strasznie silny. Pytając go codziennie: ?I jak tam twoje plecy?, kastruję go. No ale przecież chcę być uprzejma. Chcę okazać zainteresowanie. To problem, który może się pojawić, gdy jest się razem ze starszymi od siebie. Tu nie chodzi o moje zachowanie, tylko o to, że on uważa za niedopuszczalne, żeby go przy mnie plecy bolały.
Myślę, że dla niego też jest nowe, że tak po prostu sobie leży. Dawniej zawsze miał kobiety, które musiał obsługiwać aż do znudzenia, a potem sam obejść się smakiem. No piękne dzięki, drogi ruchu feministyczny! Zresztą przecież to nie tak miało być. Że tylko kobiety dochodzą, a mężczyźni muszą patrzeć, gdzie zostali. On uwielbia, kiedy jestem jego seksualną sługą. Powtarzam wszystko, co potrafię i co właśnie opisałam, najpierw w szybkim, a potem w wolnym rytmie. W ogóle nie muszę się zastanawiać, wszystko samo idzie, jak na prochach.
Kiedy już się rozkręcimy, zapominam o czasie i przestrzeni. To jedyny moment w ciągu dnia, kiedy mogę się wyłączyć. Naprawdę uważam, że tu chodzi raczej o oddychanie, a nie o seks jako taki, zresztą może o obie te rzeczy. W przeciwieństwie do tego, co chciała moja matka, nauczyłam się przez lata terapii, że ja też jestem istotą seksualną. Pomału uczę się w ogóle dostrzegać własne pożądanie.
Dawniej, czyli przez wszystkie ostatnie lata z moim mężem, było z nami tak jak w tym durnym stereotypie, że kobieta nigdy nie odczuwa pożądania, a mężczyzna chce zawsze i wszędzie! Ale kiedy wciśnięty został właściwy guzik, myślałam za każdym razem: dlaczego sama na to nie wpadłam? Dlaczego sama go nie uwiodę, dlaczego to zawsze należy do niego? Dla niego ciągłe dostawanie kosza i inicjowanie seksu było bardzo upokarzające. I często prowadziło do kłótni. Skłamałabym, twierdząc, że miałam ochotę na seks. Ani razu nie miałam. Robiłam to tylko dlatego, żeby mu sprawić przyjemność i ponieważ wiedziałam, że inaczej nasz związek padnie. W końcu każdy o tym wie: jak już w łóżku nie idzie, to pozostaje tylko kwestią czasu, kiedy wszystko padnie. O tym jestem mocno przekonana. Ale po przezwyciężeniu początkowego paraliżu wspinałam się za każdym razem na szczyt. I za każdym razem to zdanie na koniec: ?Czemu mi po prostu nie przypomnisz, jaką mam z tego frajdę, wtedy nie dam się tak długo prosić!?.
Dzięki mojej terapeutce teraz coraz częściej sama zaczynam. Dwa razy w tygodniu mówię: ?Dzisiaj znowu??. Podczas gry wstępnej tylko dlatego potrafię być tak bezinteresowna, że dobrze wiem, że wszystko dostanę z powrotem po sto i po tysiąc razy, później. Nieważne, jak bym się nie wysilała, żeby go zaspokoić nawet w najbardziej świński sposób, i tak mu nie dorównam w sztuce oralu. Bardzo często go pytam, czy naprawdę uważa, że to, co właśnie mu robię, jest choć w niewielkim stopniu tak dobre, jak moim zdaniem to, co on mi robi. Oto dylemat. Nigdy go nie rozstrzygniemy.
Kiedy mam wrażenie, że na razie wystarczy już tej obsługi, powoli przestaję. On zawsze to właściwie rozumie i z ogromną wdzięcznością zaczyna się o mnie troszczyć. Rozkłada mi szeroko nogi i kładzie się głową między nimi, żeby sobie wszystko szczegółowo obejrzeć. Bada mnie milimetr po milimetrze, jak ginekolog. Czy w wypadku dorosłych też się mówi o zabawie w doktora? No, w każdym razie o to chodzi. Lepiej, kiedy tego samego dnia brało się prysznic. Kto patrzy i wącha z tak bliska, zauważy każde niedomycie. Bierze moją rękę i kładzie mi ją na waginie. Dobrze wiem, co to znaczy. Chciałby, żebym się dla niego masturbowała. Sama z siebie nigdy tego nie robię. Matka wychowała mnie bardzo feministycznie. Sądzę, że w którymś miejscu źle poszło z tym wychowaniem i wyrosłam na coś w rodzaju seksualnej katoliczki. Jeszcze nigdy się nie masturbowałam. Jedyna rzecz, jaka w najszerszym sensie podpada pod masturbację, to naprawdę żenujące czochranie się po włosach łonowych. Uważam, że wtedy sama siebie kantuję. Najpierw myślę, ach, coś mnie swędzi w kroku, potem czochram się po krótko ogolonych włosach łonowych, przeważnie kiedy leżę w łóżku, i zauważam, że to mnie podnieca, no i szybko przestaję. Z jakiegoś porąbanego, nienowoczesnego powodu nie robię tego dalej. Często mieszam tę moją chcicę w kroku z jakąś chorobą, po prostu nie chcę się do tego przyznać.
Kiedy przez kilka dni nie uprawiamy seksu, a ja czasami drapię się ukradkiem w łóżku pod kołdrą, to w którymś momencie chcica zaczyna porządnie dokuczać, ale nie chcę przyjąć do wiadomości, że jestem napalona, i wolę myśleć, że mam grzybicę albo zapalenie pęcherza, albo że się zaraziłam opryszczką. Chociaż jestem na nią całkowicie odporna, inaczej przecież już dawno bym ją miała. Tak się przecież mówi o opryszczce, albo się ją łapie, albo się jej nie łapie, a ja najwyraźniej jestem odporna. Przynajmniej na coś. Te myśli o chorobie tkwią mi w głowie, póki wreszcie nie zacznę uprawiać seksu, naturalnie z inicjatywy mojego męża, nagle wszystkie dolegliwości wypieprzone.
Jednak kiedy mój mąż sobie tego życzy, robię dla niego największy show masturbacyjny wszech czasów. Kiedy się przygląda i zachęca mnie do tego, wciskam gaz do dechy. I trę, i szoruję
Darmowe Porno Filmy - Lisa Ann, Duży Penis
Erotyka sex oralny pod prysznicem - Chanel Preston, Robienie Loda
Polska laska pierdolona na starej wersalce

Report Page