Dotyk matczynej dłoni

Dotyk matczynej dłoni




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Dotyk matczynej dłoni
Razem z naszymi partnerami przechowujemy na urządzeniu informacje, takie jak pliki cookie, i uzyskujemy do nich dostęp, a także przetwarzamy dane osobowe, takie jak niepowtarzalne identyfikatory i standardowe informacje wysyłane przez urządzenie, w celu zapewniania spersonalizowanych reklam i treści, pomiaru reklam i treści oraz zbierania opinii odbiorców, a także rozwijania i ulepszania produktów. Za Twoją zgodą my i nasi partnerzy możemy wykorzystywać precyzyjne dane geolokalizacyjne i identyfikację przez skanowanie urządzeń. Możesz kliknąć, aby wyrazić zgodę na przetwarzanie danych przez nas i naszych partnerów zgodnie z opisem powyżej. Możesz też uzyskać dostęp do bardziej szczegółowych informacji i zmienić swoje preferencje przed wyrażeniem zgody lub odmówić jej wyrażenia. Pamiętaj, że niektóre rodzaje przetwarzania danych osobowych mogą nie wymagać Twojej zgody, ale masz prawo sprzeciwić się takiemu przetwarzaniu. Twoje preferencje będą mieć zastosowanie tylko do tej witryny. Preferencje możesz zmienić w dowolnym momencie, powracając na tę witrynę lub odwiedzając stronę zawierającą naszą politykę prywatności.

Więcej wierszy na temat:
Miłość


Rodzaj Rymowany
Klimat Ciepły
Tematyka
Miłość



Aby zagłosować zaloguj się w serwisie

© 2012 www.kobieta.pl Kopiowanie wierszy bez zgody ich autorów jest zabronione.
Cóż znaczy matczyna łza,
I dotyk matczynej dłoni,
Gdy każdy świat swój ma,
Wciąż za czymś nowym goni.

Gdy świat Cię rozczaruje,
Stracisz ostatni grosik,
To matka w progu stanie,
Gestem do domu zaprosi.

To matka da Ci schronienie,
Ukradkiem łzę uroni,
Gdy zaśniesz snem głębokim,
Pogłaszcze Cię po skroni.

Więc jesteś jej winien miłość,
Drobinę ciepła ,szacunek,
Twoim azylem jest MAMA
Najdroższy Twój podarunek.
tak...bezcenny..szkoda, że nie wszyscy taki podarunek
mają....+
żadne slowa nie wyrażą..jak wielki to podarunek
..pozdrawiam i glosik zostawiam

Shortcuts zu anderen Sites, um außerhalb von DuckDuckGo zu suchen Mehr erfahren
Książka Dotyk matczynej miłości. Rozmowy z Vicką autorstwa Parsons Heather, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie . Przeczytaj recenzję Dotyk matczynej miłości. Rozmowy z Vicką. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Kompres z matczynej ręki, przecież nie zimny nóż, który jeszcze bardziej przerazi maluszka! ... co wypowiedziane podczas uścisku dłoni . Dotyk drugiego człowieka jest gestem sympatii i ...
I dotyk matczynej dłoni , Gdy każdy świat swój ma, Wciąż za czymś nowym goni. Gdy świat Cię rozczaruje, Stracisz ostatni grosik, To matka w progu stanie, Gestem do domu zaprosi. To matka da Ci schronienie, Ukradkiem łzę uroni, Gdy zaśniesz snem głębokim, Pogłaszcze Cię po skroni. Więc jesteś jej winien miłość, Drobinę ...
jak dotyk matczynej dłoni , gdy dziecko ciemności się boi. Wiersz, który byłby modlitwą dla serc które żyją miłością, dla dusz co poezją się żywią, by ptaki śpiewały go wiosną. „Wiersz na dzień 1.03." Słowa kształtują świadomość. Za słowem jak ćmy do ognia, słowa na wojny nas wiodą, i płoną jak nocą pochodnia.
Poczuła zapach smaru i dotyk matczynej dłoni na ramieniu. Miss Fortune westchnęła i przegoniła wspomnienie, zanim stało się gorzkie. Wyrzuciła karabinek do wody, posyłając go ku spoczywającym na dnie zmarłym. Morze żądało należnej mu ofiary, a ona nie kłamała — broń warta była niezłą sumkę. ...
Co chwile czułem dotyk matczynej dłoni trykającej mnie przez skórę brzucha. Pamiętam pierwsze promyki czerwcowego słońca,kiedy mama wygrzewała się na łące. Już wtedy byłem pewny,że świat,na który niebawem przyjdę czeka na mnie. Że będzie cudownie ciekawie. Że tak wiele jest do poznania,zobaczenia.
Z błogich rozmyślań wyrwał go dotyk matczynej dłoni na ramieniu. W drugiej ręce znajdowało się coś. Coś bardziej długie niż szerokie, zawinięte w szary papier i przewiązane konopnym sznurkiem. Złote oczy chłopca rozbłysnęły jaśniej niż dziewięć świec, ręce same rwały się do rwania makulaturowej osłony.
Oto dotykiem Mojej Matczynej dłoni oczyszczam ciebie i uwalniam od mocy demona, przynajmniej na czas rekolekcji. Nieco później w kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Godz. 16 20 Witam cię słodki Żywy Płomieniu, na tym świętym miejscu. Umacniam ciebie i innych, przygotowując ciebie do wydarzeń, jakie niebawem nastąpią.
Pożegnanie z mamą. los złamał dąb jak delikatną gałązkę. tylko pośród ciernistego bólu jej ciała. szumiał bezustannie ocean matczynej miłości. i jej nieopisanej dobroci. pewnego dnia nie pojawiła się na Skype. tak jakby upadł jej plan na życie. jakby nigdy nie miała żadnego planu. i mocy dębu.
Blog o książkach. Książki. Recenzje książek. Porównania książek. Problemy książkoholików.
Hilf deinen Freunden und Verwandten, der Seite der Enten beizutreten!
Schütze Deine Daten, egal auf welchem Gerät.
Bleibe geschützt und informiert mit unseren Privatsphäre-Newslettern.
Wechsel zu DuckDuckGo und hole dir deine Privatsphäre zurück!
Benutze unsere Seite, die nie solche Nachrichten anzeigt:
Wir speichern weder deinen Suchverlauf, noch verfolgen wir dich im Internet.
Über $3,650,000 an Spenden für Datenschutz durch DuckDuckGo.
Erfahre, wie wir uns dafür einsetzen, dass du online sicher sind.
Wir zeigen Ihnen, wie du deine Privatsphäre online besser schützen kannst.

Öffnet in einem neuen Fenster Öffnet eine externe Website Öffnet eine externe Website in einem neuen Fenster
Auf dieser Website werden Daten wie Cookies gespeichert, um wichtige Funktionen der Website sowie Marketing, Personalisierung und Analyse zu ermöglichen. Indem Sie auf dieser Website bleiben, geben Sie Ihre Zustimmung. Datenschutzerklärung
Jak kamień w wodę Opowiadanie autorstwa Grahama McNeilla, grafika autorstwa Marie Magny
Opowiadanie autorstwa Grahama McNeilla, grafika autorstwa Marie Magny
Znajdująca się w Bilgewater Biała Przystań wzięła swą nazwę od grubej warstwy ptasich ekskrementów, pokrywających ją od jednego krańca aż po drugi, czego można się było spodziewać po miejscu wiecznego spoczynku. Miejscowi bowiem nie grzebali zmarłych, lecz oddawali ich morzu. Zbiorowy grób wrzuconych do wody umrzyków zanurzony był w zimnych głębinach, a miejsce to znaczyły setki kołyszących się na falach cmentarnych boi. Niektóre z nich nosiły jedynie imię zmarłego, inne stanowiły wymyślne posągi nagrobne, przypominające kształtem wznoszące się krakeny czy biuściaste morskie dziewki.
Miss Fortune siedziała ze skrzyżowanymi nogami na stojącej na krańcu nabrzeża pustej skrzyni po rumie Uniesienie. Z ust łowczyni nagród sterczała śmierdząca cygaretka. W jednej ręce trzymała przewód tlenowy połączony z na wpół zanurzoną trumną, unoszącą się pod wodą. Druga jej dłoń zaciśnięta była na kawałku wytartej liny, która biegła przez zardzewiały krążek linowy, a jej koniec przywiązany był do wielkiej trumny. Oba jej pistolety czekały w pogotowiu w kaburach.
Księżyc świecił słabym blaskiem poprzez unoszące się nad morzem mgły, nadając pokrytej brudną pianą powierzchni wody żółty kolor, kojarzący się nieco z tytoniem. Z powyginanych dachów wszystkich domów znajdujących się przy kei dochodziły odgłosy padlinożernych mew, co zawsze było dobrym omenem. Ptaki te potrafiły doskonale wyczuć, że zanosi się na świeżą zdobycz.
— W samą porę — wyszeptała, gdy ogolony mężczyzna w surducie ozdobionym smoczą łuską wyłonił się z wąskiej alejki usianej śmieciami. Podążała za nim gromadka portowych szczurów z zębami ostrymi jak małe igiełki i nadzieją na to, że jest pijany i być może wkrótce straci przytomność, stając się łatwym celem. Mężczyzna ten nazywał się Jakmunt Zyglos i był jednym z Malowanych Braci. Choć każdy szanujący się korsarz nosi jakieś tatuaże, to w przypadku Zyglosa dosłownie każdy centymetr jego ciała pokrywały wizerunki szponiastych smoków, imiona kochanek, a także spis wszystkich okrętów, które zatopił, i wszystkich mężczyzn, których zabił. Jego skóra mogła być dla niej równie dobrze przyznaniem się do winy.
Szedł wzdłuż nabrzeża pewnym krokiem, nerwowo spoglądając na boki i zadając kłam manifestowanej pewności siebie. Jego dłoń zaciskała się na długim kordelasie z ostrzem zbrojonym zębami rekina, który wisiał nisko u jego biodra. Miał przy sobie i broń palną — staromodny karabinek, wzdłuż lufy którego biegły szklane rurki.
— Gdzie on jest? — zapytał zniecierpliwiony Zyglos. Mówiłaś, że tu będzie!
— To hextechowy karabinek z Piltover? — zapytała, ignorując jego pytanie.
— Ty pierwszy — powiedziała Miss Fortune, pozwalając, by lina opuściła się w dół przez krążek, przez co trumna znalazła się nieco głębiej pod wodą. — Nie wiem, jak długa jest ta rura doprowadzająca powietrze, a nie chcesz chyba, żeby twojemu bratu zabrakło tlenu, prawda?
Zyglos wziął głęboki oddech. Miss Fortune zauważyła, że stał się mniej napięty.
— Tak, niech cię szlag! To broń z Piltover — powiedział, opuszczając oręż i trzymając go za kabłąk.
— Kosztowna rzecz — powiedziała Miss Fortune.
— Coś o tym wiesz, co? — powiedział, uśmiechając się szyderczo.
Miss Fortune opuściła kolejny kawałek liny. Trumna zanurzyła się całkowicie i zaczęły się z niej wydostawać bąbelki powietrza. Zyglos wzniósł ręce w geście skruchy.
— No dobra, dobra! — rzekł błagalnie. — Jest twój. Proszę, wyciągnij mojego brata.
Zyglos zatrząsł się ponurym śmiechem.
— A czy mam jakiś wybór? — zapytał. — Zatopiłaś moje statki i zabiłaś wszystkich moich ludzi. Wysłałaś moich krewnych do przytułku lub na szafot. I po co to wszystko? Aby odzyskać skradzioną hextechową broń? Aby zdobyć nagrodę?
— Jedno i drugie, a i to nie wszystko.
— No to ile jestem dla ciebie wart, dziwko?
— Mówimy o pieniądzach? Pięćset srebrnych żmij.
— Całe to zamieszanie dla marnych pięciuset srebrnych żmij?
— Nie zginiesz dla pieniędzy. Rzecz w tym, że jesteś jednym z najbardziej zaufanych ludzi Gangplanka — powiedziała Miss Fortune. — Dlatego właśnie będziesz martwy.
— Martwy? Chwila, przecież chcą mnie żywcem!
— To prawda, ale wypełnianie poleceń nigdy nie szło mi najlepiej — powiedziała Miss Fortune, puszczając sznur i przewód tlenowy. Trumna zanurzyła się w mroku martwych głębin, zostawiając za sobą ślad w postaci spienionych bąbelków. Zyglos wykrzyknął imię brata, po czym rzucił się na Miss Fortune, dobywając zębatego ostrza. Pozwoliła mu zbliżyć się na odległość splunięcia, po czym dobyła swych pistoletów i wypaliła z obu luf. Pierwsza kula trafiła w oko, druga w serce.
Miss Fortune wypluła cygaretkę do morza i zdmuchnęła dym wydobywający się z luf.
— To była samoobrona — powiedziała z uśmiechem, powtarzając kłamstwo, które powie skarbnikom Rady Łowców Nagród. — Ten świr rzucił się na mnie z tym swoim zębatym mieczem. Nie miałam wyboru.
Miss Fortune schyliła się, by podnieść hextechowy karabin, po czym obróciła broń w dłoniach. Jak na jej gust była nieco za lekka, co nadrabiała jednak misternym wykonaniem i absurdalną wręcz skutecznością. W kąciku jej ust pojawił się cień uśmiechu na myśl o cieple, jakie panowało w starej rusznikarni. Poczuła zapach smaru i dotyk matczynej dłoni na ramieniu. Miss Fortune westchnęła i przegoniła wspomnienie, zanim stało się gorzkie. Wyrzuciła karabinek do wody, posyłając go ku spoczywającym na dnie zmarłym. Morze żądało należnej mu ofiary, a ona nie kłamała — broń warta była niezłą sumkę.
Wstała i skierowała się ku Bilgewater. Wiedziała, że powinna była również wrzucić do wody zwłoki Zyglosa, ale nabrzeżne szczury i padlinożerne mewy muszą przecież coś jeść, prawda?
A przyznać trzeba, że świeże mięso stanowiło prawdziwy rarytas na Białej Przystani.
™ & © 2022 Riot Games Inc. Wszelkie prawa zastrzeżone. Riot Games, League of Legends i PvP.net są znakami towarowymi, znakami usługowymi i zarejestrowanymi znakami handlowymi Riot Games, Inc.
Więcej mainNavArrowDown mainNavArrowDownHover


matkawygodna.pl Lifestyle * Social Media * Parenting
Error: Error validating application. Application has been deleted. Type: OAuthException Code: 190 Please refer to our Error Message Reference .



Szukaj:



Meta
Zaloguj się
Kanał RSS z wpisami
Kanał RSS z komentarzami
WordPress.org


Proudly powered by WordPress
|
Theme: West by aThemes.
Copy and paste link in email or IM.
Jeszcze gdy pływałem w wodach płodowych,w brzuchu mamy,byłem najszczęśliwszym mającym się urodzić,dzieckiem na ziemi.Całą ciążę,czułem się potrzebny i kochany. Rodzice śpiewali mi do brzucha piosenki. Co chwile czułem dotyk matczynej dłoni trykającej mnie przez skórę brzucha. Pamiętam pierwsze promyki czerwcowego słońca,kiedy mama wygrzewała się na łące. Już wtedy byłem pewny,że świat,na który niebawem przyjdę czeka na mnie. Że będzie cudownie ciekawie. Że tak wiele jest do poznania,zobaczenia. Tata mi opowiadał,jak piękny jest ten świat. Byłem cierpliwy. Znosiłem te wszystkie badania i prośby doktora bym jeszcze przez chwilę pozostał w matczynym brzuchu. Chciałem być grzecznym chłopcem. Siedziałem cichutko i czekał na właściwy moment. Chyba zbyt długo,bo z zewnątrz dobiegły mnie słuchy,bym już się pośpieszył. Już ? Wspaniale – pomyślałem – Mamo idę do Ciebie. Praca jaką musiałem wykonać,by wtulić się w ramiona matki,okazał się ciężka. Nie miałem siły przeciskać się przez kanał. Na prawdę próbowałem.,lecz moje ciałko okazało się za słabe. Słyszałem tylko,jak mama prosi o cesarskie cięcie,a doktor mówi,że nie ma go kto zrobić. Próbowałem się jeszcze przecisnąć,ale siły mnie opuściły.
Obudziło mnie rażące światło lampy umieszczonej nad inkubatorem. Cieplutko,to chyba już. To tak wygląda świat ? Przez ściany szklanego pudełka widziałem panujący na zewnątrz rozgardiasz. Próbowałem się trochę rozejrzeć…lecz wtedy zobaczyłem jej twarz. Stała nade mną. Zmęczona,z czerwonymi oczyma. Jej twarz pozbawiona był jakiegokolwiek wyrazu. Wiedziałem,że to ona,bo moje serce zabiło mocniej. Witaj mamo,to ja. Czekałem na Ciebie – krzyczałem. Lecz im więcej wydobywałem z siebie krzyku,tym ona bardziej płakała. Przestałem. Patrzyłem tylko na nią i widziałem jaka jest piękna. Moja mama widzicie ? Moja ! Dotknij mnie,przytul…przecież nie mogłaś się tego doczekać. Pamiętam jak mówiłaś,że będziesz mnie tulić w ramionach. Że jestem najważniejszy,że mnie kochasz. No dalej ,mamo ! A ona stała. Może jeszcze,nie może mnie przytulić. Zasnąłem. Gdy się obudziłem,za szklaną ścianą stał doktor i coś jej tłumaczył. Machał przy tym śmiesznie rękami. A ona stała jak posąg nieruchomo,a łzy spływały po jej twarzy. Doktor oparł rękę na jej ramieniu i powiedział – Niech się Pani jeszcze zastanowi…i poszedł. Nad czym się będzie zastanawiać ? Pewnie jak mnie nazwać,bo przecież do tej pory byłem robaczkiem,serduszkiem,kochanie. Teraz potrzebuję prawdziwego imienia,by mogła z dumą mówić : to mój syn,ma na imię… Mamo. Jakiekolwiek imię wybierzesz będę je nosił dumą.
Minęły trzy dni. Kiedy się obudziłem,nikt nie stał nad moim szklanym łóżkiem. Przyszła tylko jakaś kobieta i badała mnie zimnymi dłońmi. Krzyczałem,żeby poszła po mam,ale chyba mnie nie rozumiała.
Mama przyszła później. Miała na sobie śliczną sukienkę. Gładko uczesane włosy i czerwone policzki. Nie była sama. Obok niej stał jakiś Pan. Dopiero gdy objął ją ramieniem pomyślałem,że to mój tata. Podeszli do mnie. Chciałem dać im jakiś znak,ale nie mogłem się ruszyć. Przyszedł doktor i tłumaczył coś tacie. Paraliż,niedowład,…tyle zrozumiałem. Ponoć nie mogę ruszać ani rękoma,ani nogami. Jak to nie mogę ? Przecież w brzuchu u mamy ruszałem.Codziennie rano budziłem ją kopniakami. Chciałem im pokazać,że przecież to nie prawda,lecz moje ciało odmówiło posłuszeństwa. – Są państwo pewni ? – zapytał doktor – Tak. – odpowiedziała pośpiesznie,bez żadnych emocji na twarzy. – Ja nie dam rady kochać tego dziecka….i poszła. Pan doktor,spojrzał w moją stronę.Był smutny. Jak to mnie nie kochasz mamo ? Przecież mówiłaś mi co innego. Mówiłaś,że jestem idealny,że na zawsze,że tylko ja… Już miałem krzyczeć,bo ból szarpał moje serce,gdy przez ścianę inkubatora zobaczyłem jego twarz. Cała czerwona od bólu i łez.Włożył rękę do szklanego łóżeczka i dotykał mojej buzi. Jak on pachniał,jaki był ciepły…aż mnie się ciepło zrobiło. Tato,mój tato…nie zostawiaj mnie. Pamiętasz,jak byłem u mamy w brzuchu powiedziałeś mi,że niektórzy ludzi mają tak dobrze jak ja. Bo latają sobie w przestrzeni tak jak ja pływam w brzuchu mamy. Mówiłeś ,że takim to dobrze. Że nie liczą się zdolne ręce i silne nogi,lecz miłość i szczęście. Zaufaj mi,będę dobrym synem ! Przecież mieliście mnie kochać na dobre i na złe. Tata patrzyła na mnie swymi szklanymi oczyma,a jego dłoń głaskała moją twarz. Ogarnęła mnie błogość.Przez te sekundy czułem się bezpiecznie. Już miał odchodzić,gdy pochylił się nade mną ponownie. – Kocham Cię, mój mały kosmonauto – rzekł i uśmiechnął się do mnie,tak że serce zabiło mi szybciej.
…trzy tygodnie później pierwszy raz poczułem zapach mamy. Gdy brała mnie na ręce,tata uśmiechnął się do mnie tak samo,jak wtedy gdy odchodził od inkubatora. Gładziła moje włosy,a wielkie jak groch łzy spadały z jej oczu wprost na moją twarz. Mamo.Piękna mamo,będę najlepszym synem na ziemi. Podniosła głowę,spojrzała na tatę i powiedziała : – Masz rację,jest idealny.
… i nagle człowiek sobie uświadamia jak bardzo nie docenia tego co ma. Koniec czytania na dzisiaj, idę przytulić mojego skarba. 😉
Piękny tekst, wzruszyłam się.Przeczytałam Twoje starsze wpisy, masz fajny styl pisania czyta sie bardzo przyjemnie chyba będe tu częściej zaglądała;)
Zapraszam,ponoć u mnie zawsze się płacze,albo ze śmiechu albo ze wzruszenia 🙂
No Matko…toś mi wzruszenie zafundowałaś 🙂 Piękne…
Jedyne co mogę powiedzieć, to mimo wszystko ogromny szczęściarz z Wojtka 🙂
Świetne. Boskie. Udostępniłam do siebie. Ale jestem tak zmęczona, że empatii mi brakuje i chyba jako jedyna napisze, że nie ulałam ani jednej łzy. Ale przypomniał mi się chłopiec w inkubatorze obok Jasia. Matka go porzuciła …
Brak łez,nie zawsze jest oznaką braku empatii 🙂
Nie cierpię Cię wiesz…. Takie coś mi fundować! Ale i tak Cię kocham! Pięknie to napisałaś!
Uczucia takiej kruszynki, choć tylko domniemane i opisane przez osobę dorosłą przeszywają moje serce. Moja wyobraźnia nie sięga do nieodgadnionych odczuć noworodka, niemowlęcia, ale sądzę, że mogłyby one brzmieć tak, jak to wyraziłaś Ty. Dlatego ta historia tak porusza.
Zrobiłaś ze mnie beczące niewiadomoco… :*
siedze u fryzjera i lzy.mi ciekna po polikach…
kochana nie wiem co powiedzieć.. na szczęście wszystko kończy się dobrze 🙂
no i się poryczałam! a tu wychodzić do ludzi trzeba.
dobrze, że historia z happy endem 🙂
Mocne. Może pomyślałabyś nad napisaniem książki?
Leżą ze dwie…jeszcze nie ten czas 🙂
Cudne 🙂 jestem pod tak wielkim wrażeniem, że mimo iż bardzo chciałabym coś napisać, nie wiem co miało by to być.. Jak dla mnie więcej takich tekstów 😉 Dominika
Babo przez Ciebie ryczę jak głupia…Pięknie to napisałaś.
Wzruszający i i mocno dający do myślenia tekst…
Normalni siedze i rycze jak bobr…. ;(
Poryczalam sie ,piekny i trudny tekst
piekne! łzy splynły mi po policzkach! S.
Lzawe i ladne. Ale mi sie nie wpisuje w Twoj blog Matko. Nie dlatego, ze to nie jest wazny temat. Ale ostatnio porobilo sie mnostwo blogow pisanych, jakby ustami dziecka/plodu. I mi juz sie ulewa. Ale podkreslam, problem wazny i godny uwagi. Zwlaszcza teraz, gdy kazdy ma byc idealny, piekny i mlody. Pozdrawiam MaryAnn
Ja myślę,że patrząc na takiego mojego Wojtka,to wpisuje się bardzo 🙂
Korzystając z formularza, zgadzasz się na przechowywanie i przetwa
Sex Dojrzale Mamuski - Melissa Lynn, Mamuśka
Xxx dupiastej mamuśki - Joslyn James, Ruchanie Cipki
Siostrzyczka trzyma grubą pałę

Report Page