Dochodząc samemu

Dochodząc samemu




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Dochodząc samemu
Kochać siebie, by móc pokochać innych
Układ odpornościowy - emocje, które go osłabiają
Jak rozpoznać czyjś styl przywiązania na pierwszej randce?
Terapia okołoporodowa: jej zastosowanie i cele
Psychologia edukacji i rozwoju Unschooling: edukacyjna alternatywa
Psychologia osobowości Wilk w owczej skórze - jak go rozpoznać?
Psychologia Dlaczego psychologowie nie udzielają porad?
Psychologia edukacji i rozwoju Teoria społecznego uczenia się Juliana Rottera
Terapie Terapia reminiscencyjna: uzdrowienie za pomocą wspomnień
Psychologia edukacji i rozwoju Nie mogę znieść, gdy moje dziecko wpada w złość
Terapie Technika pustego krzesła do budowania współczucia wobec siebie
Psychologia Kontrastowanie mentalne - sposób na uniknięcie naiwnego optymizmu
Ostatnia aktualizacja: 05 kwietnia, 2018
Bądź sobą. Bądź marzycielem, bądź miły, pozwól sobie na odrobinę szaleństwa. Rób wszystko to, co stanowi istotę Twojej duszy. Po prostu bądź sobą . W każdej chwili życia broń tego kim jesteś, choćby nawet inni chcieli obrzucić Cię błotem. Nie zważaj na ich opinie. Bądź sobą, a osoby godne Twojego towarzystwa z czasem same Cię odnajdą.
Choć rada ta wydaje się nam być zupełnie prosta i logiczna, wiele osób właśnie z tego powodu odwiedza psychologa. Symptomy są zawsze podobne: przeciążenie umysłowe, a także ekstremalne zmęczenie fizyczne.
Objawy te połączone są też z uczuciem, że straciło się kierunek, że własne priorytety rozmyły się gdzieś pomiędzy cudzymi sprawami. Osoby takie dominuje uczucie zewnętrznej presji, której nie chcą się podporządkowywać.
“Najtrudniejszym zadaniem jest pozostawać sobą w świecie, który chce żebyśmy byli kimś innym”
Kiedy z jakiegoś powodu przestajemy być sobą, aby być kimś, kogo oczekuje nasze otoczenie, tracimy to, co najważniejsze: własną tożsamość . Poza tym, kiedy rezygnujemy z tego, co czyni nas wyjątkowymi tylko po to, aby stać się wersją “standard”, która do wszystkiego i do wszystkich się dostosowuje, pozwalamy, by do naszego życia weszły osoby wcześniej niepożądane. 
Krok po kroku, zanim ostatecznie zdamy sobie z tego sprawę, nasze życie zamiast kolorów wypełnia zwykła szarość. Nie ma już blasku, nie ma inspiracji, spontaniczności, która motywuje i daje szczęście . Tak więc jesteśmy w pełni odpowiedzialni za odkrywanie i chronienie naszego własnego wewnętrznego światła, chronienie tego, co sprawia, że jesteśmy wyjątkowi.
William Ury jest ekspertem w dziedzinie komunikacji na Uniwersytecie Harvarda. Wiele jego prac poświęconych było rozwojowi osobistemu. W niektórych z nich opisuje on pewne procesy psychologiczne, dzięki którym możemy się nauczyć być bardziej szczęśliwi w środowisku, w którym przyszło nam się obracać.
W książce “Dochodząc do tak ze sobą” doktor Uly wyjaśnia, że największym problemem, a jakim wszyscy się borykamy w kwestii komunikacji, negocjacji, a nawet tworzenia znaczących więzi interpersonalnych jest to, że nie wierzymy w nas samych. Kiedy czujemy się niepewnie sięgamy po różnego rodzaju maski. Jeśli jednak żyjemy w strachu , przyciągamy porażkę na wszystkich możliwych szczeblach.
Bycie sobą w świecie, który zmierza do tego, by wszyscy byli tacy sami z pewnością nie jest łatwe. Szkoła robi wszystko, by dzieci myślały w identyczny sposób. W miejscach pracy preferuje się pracowników podporządkowanych, których łatwo ustawić w szeregu. Nie jest łatwo być wyjątkowym, kiedy wszyscy chcą iść jednakowym szlakiem.
Jesteśmy zatem zobowiązani do wysiłku. Musimy walczyć i stawać w obronie tego kim jesteśmy, w obronie tego, że jesteśmy niepowtarzalni. Bycie wiernym samemu sobie może nas kosztować cenę zupełnego niezrozumienia ze strony innych. W praktyce może się to okazać nieco skomplikowane, jednak przyznanie racji samemu sobie jest istotnym elementem niezbędnym do osiągnięcia prawdziwego szczęścia.
Osoby autentyczne, wolne, spontaniczne, pozwalające sobie na odrobinę szaleństwa przyciągają. Dzieje się tak z bardzo prostego powodu. Otóż mówią tak samym sobie, mówią tak akceptując samych siebie takimi, jakimi są, mówią sobie tak nawet jeśli innym się to nie podoba.
“Rozwój osobisty rozpoczyna się kiedy jesteśmy skłonni zaakceptować nasze słabości”
W chwili, gdy postawimy krok na drodze do akceptacji samego siebie, wszystko się zmienia. Prowadzone przez nas rozmowy są bezpieczniejsze, nie przejmujemy się już tym, że kogoś nie zadowolimy, bo nie zależy nam na tym, by się komuś przypodobać. Nie zależy nam też na akceptacji za wszelką cenę.
W taki sposób dzięki takiemu stanowi umysłowemu i emocjonalnemu, wcześniej czy później “przyciągniemy” do siebie naprawdę wartościowych przyjaciół, wartościowego partnera . Tacy ludzie będą w stanie akceptować nas takimi, jakimi jesteśmy. Nie będą oczekiwali od nas, abyśmy udawali kogoś, kim nie jesteśmy.
Zanim skupimy się na przyciąganiu do siebie ludzi, którzy nam się podobają, należy osiągnąć wewnętrzną jedność. Tylko zaufanie do samego siebie jest w stanie otworzyć nam drzwi do lepszych relacji interpersonalnych .
Ostatecznie pamiętaj o znanym powiedzeniu: “Żyj i pozwól żyć”. Osoby autentyczne i wyjątkowe cenią siebie i pielęgnują miłość własną . Nie zapominają jednak o tym, by pozostawiać miejsce innym.
Bądź sobą. Rób to nawet wtedy, gdy cały świat chce Cię w cisnąć w jeden szablon z innymi. To nie łatwe, ale warto tak właśnie robić. Naucz się bronić własnej tożsamości, bez strachu okazywać szczęście, magię i wszystko to, co jest w Tobie wyjątkowego. Kiedy zaczniesz tak robić, w Twoim życiu pojawią się szczególne osoby!
Kochać siebie to znaczy realizować jeden z fundamentalnych procesów naszego życia, który pozwala nam na szczere kochanie innych.
Ostatnia aktualizacja: 05 kwietnia, 2018
Piękno umysłu Opiniotwórczy i hobbistyczny blog na tematy związane z psychologią, filozofią i sztuką. © 2012 – 2022 . Wszelkie prawa zastrzeżone. Zawartość niniejszej witryny służy jedynie celom informacyjnym. W żadnym wypadku treści opublikowanych na tych stronach nie można traktować jako alternatywy dla zaleceń lekarzy. Z tego powodu zalecamy Ci abyś w razie potrzeby skontaktował się ze specjalistą.


Jest lepiej! Od ostatniego bloga spieszę
sprecyzować, że było jeszcze gorzej z zachowaniem młodego. Stawał się nad wyraz
nieznośny i trudny do opanowania. Przyprawiał nas o zawroty głowy, nie
wiedzieliśmy jak z nim postępować: ani prośby ani groźby nie działały na
dłuższą metę. Skarżył się też na ból brzucha i miał częste wzdęcia. Pewnego
dnia powiązaliśmy fakty dochodząc do wniosku, że być może jest coś w
pożywieniu, co mu szkodzi.

Przypomnę, że kilka lat wstecz podążaliśmy
ścieżką diety bezglutenowej i bezkazeinowej i w owym czasie odnotowaliśmy dużą poprawę
zachowania Edzia. Zaprzestaliśmy jednak rygorystycznego przestrzegania tej
diety z uwagi na to, że młody był zbyt szczupły, a wspomniana diety wyłącza
sporo produktów, które spożywamy na co dzień w naszej europejskiej kuchni.
Ponadto nigdzie nie ma specjalnych badań naukowych, które potwierdzałyby w
sposób empiryczny terapeutyczny wpływ pożywienia na łagodzenie objawów autyzmu.

Edzio jednak wyraźnie odczuwał dyskomfort,
który zdecydowanie wprawiał go w stan dużej nerwowości, a chwilami nawet
histerii. Pewnego dnia po zjedzeniu zapiekanki z dużą ilością roztopionego
zapieczonego sera, o mało nie zwrócił wszystkiego od razu po zjedzeniu, a
godzinę później doznał nieciekawych sensacji żołądkowych. Potem plótł bez ładu
i składu, trudno było przemówić mu do rozsądku.

Doszliśmy do wniosku, że trzeba spróbować
zmienić jakoś jego dietę i zaczęliśmy od wyłączenia mleka, nabiału i wszystkich
produktów, w których mogą się one znajdować, choćby w małych ilościach. Do tego
zaaplikowaliśmy mu dobry probiotyk dla brzuszka i suplement diety zawierający
kompleks witamin dla dzieci. Poprawa przyszła dość szybko. Wygląda na to, że
rzeczywiście coś w mleku mu szkodzi. Czy to laktoza czy kazeina czy jeszcze
jakiś inny potworek – nie wiem. Na ten moment, nie wydaje mi się specjalnie
istotne, żeby identyfikować ukryty szkodliwy czynnik. Dość, że po wyłączeniu go
dziecko cierpi znacznie mniej, jest spokojniejsze i mamy z nim o wiele lepszy kontakt.
Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja w dłuższym terminie.

Tak czy inaczej, polecam kilka źródeł
(niestety obcojęzycznych), które pomogły mi zrozumieć trochę dlaczego składniki
żywnościowe mogą czasem mieć kardynalne znaczenia dla zachowania dzieci z
autyzmem :

Z uwagi na to, że nie ma naukowych dowodów na
związek terapeutyczny pomiędzy pożywieniem a objawami autyzmu, środowisko
medyczne nie poleca stosowania diet. Ja natomiast jestem mamą, która chce pomóc
swojemu dziecku i która obserwuje jego zachowanie na co dzień. Nie ufam więc
nikomu bezgranicznie w kwestii terapii dla mojego syna, dlatego że niestety na
dzień dzisiejszy autyzm jest zjawiskiem słabo zbadanym naukowo.

Zresztą coraz bardziej skłaniam się ku
przekonaniu, że objawy, które nazywamy symptomami autyzmu, są pochodną, a nie
przyczyną. Są znakiem, że dziecko doznaje cierpienia w sensie klinicznym, ale
nie umie lub nie może tego wyrazić, gdyż ma trudności z werbalizowaniem myśli i
emocji lub też samo nie rozumie, co jest przyczyną jego cierpienia. Dlatego też
trzeba skupić się na usunięciu tych czynników, które mogą destabilizować
rozwój, funkcjonowanie i zachowanie dziecka (alergie i nietolerancje pokarmowe,
nadwrażliwość zmysłów, pasożyty itd.). Wszelkie inne działania i terapie mogą
okazać się wtedy znacznie skuteczniejsze.

Prace nad poznawaniem autyzmu w świecie nie
ustają. Wydaje mi się, że stałe poszerzanie wiedzy w tej dziedzinie ma
kardynalną wagę i znaczenie dla przyszłości naszych dzieci i świata, który
będzie ich otaczał. Dlatego polecam poniższe:

Pozdrawiam serdecznie wszystkie dzielne dzieci
i ich rodziców borykających się z wyzwaniami, które stawiają w codziennym życiu
zaburzenia ze spektrum autyzmu. Życzę siły, wytrwałości, cierpliwości, optymizmu
oraz spotykania życzliwych ludzi!

Jazda w dół trwa nadal. Zastanawiam się, czy
jesteśmy już w najniższym punkcie… Czy to jest już nasz „nadir”? Ostatnie
miesiące upłynęły mi od znakiem refleksji nad obecnym stanem sytuacji nie tylko
Edzia, ale też całej rodziny: nas - rodziców, jego samego oraz jego braci.
Myślałam długo nad tym, czy w ogólnym rozrachunku, uwaga, którą poświęcam
jednemu z moich synów przynosi dobre czy złe rezultaty. Mijają lata, młody
człowiek wkrótce ukończy swoją pierwszą dekadę i nadszedł czas na bilans.

Przyznam się, że czułam się bardzo
przytłoczona sytuacją i zwróciłam się do psychologa z prośbą o konsultację na
temat mojego syna. W trakcie pierwszej rozmowy i kilku następnych poczułam, że
konsultacja przyda się mnie samej. Albowiem życie z tak problematycznym
dzieckiem, jakim okazuje się na co dzień mój syn, pozbawia mnie energii,
cierpliwości i optymistycznej wizji przyszłości. Dzięki kilku spotkaniom, przypomniałam
sobie jeden ważny fakt: gdy patrzeć na dzieło sztuki ze zbyt bliskiej
odległości, zatracamy obraz całości. Próbuję więc nabrać dystansu i spojrzeć na
sytuację bardziej obiektywnie.

Na dzień dzisiejszy, uregulowaliśmy kwestię
życia szkolnego: młody jest zintegrowany w klasie, uczy się, pracuje, czuwa nad
nim nauczyciel towarzyszący, dwa dni w tygodniu stołuje się w szkole. Nie
zawsze odbywa się to gładko, nie mniej personel szkoły jest w stanie nad nim
zapanować. Dzieci w klasie, o ile mi wiadomo z pobocznych źródeł oraz moich
własnych obserwacji, są nad wyraz wyrozumiałe (z pewnością dzięki obecności
nauczyciela-cienia), a niektóre nawet zapraszają go na przyjęcia urodzinowe.
Udało się stworzyć mu dość sprzyjające warunki do nabywania umiejętności
szkolnych oraz społecznych w szkole. Bilans wydaje się raczej satysfakcjonujący
i rokuje nadzieję na wzmocnienie samodzielności w najbliższych latach.

Jednakże, w przeciwieństwie do życia
szkolnego, sytuacja w domu wydaje mi się dość niepokojąca, a wręcz
katastrofalna. Uwaga, którą poświęcaliśmy mu przez ostatnich kilka lat, zjada
nas samych. Zdałam sobie sprawę, że nadszedł czas na radykalną zmianę
proporcji, gdyż znajdujemy się na równi pochyłej, jeśli chodzi o nasze własne
zdrowie psychiczne i równowagę sił w rodzinie. Zaczęliśmy więc dość
zdecydowanie wymagać od Edzia samodzielności w samoobsłudze oraz empatii w
stosunku do najbliższych. Trzeba zaznaczyć, że pomimo swojego zaburzenia, które
charakteryzuje się słabą umiejętnością zrozumienia drugiego człowieka, Edzio
dość dobrze opanował teorię emocji, a także posiadł sekretną sztukę
manipulacji. Jest mistrzem egocentryzmu, co negatywnie wpływa na ego
pozostałych członków rodziny. Znajdujemy się na krawędzi terapii zaburzenia
oraz wychowania. Istotą rzeczy jest nie zaniedbać wychowania społecznego i
obywatelskiego tłumacząc sytuację zaburzeniem umiejętności społecznych oraz
deficytem empatii. W przeciwnym razie, uzyskamy egocentrycznego potwora
nakierowanego wyłącznie na zaspokojenie własnych potrzeb, przyjemności czy
pasji.

I tu zaczęły się schody. Pomyśleć, że od
dobrych kilku lat zajmowaliśmy się delikwentem z całą uwagą, miłością i
oddaniem, tylko po to, żeby młody nie poczuł odrzucenia, samotności. Teraz
nagle wymagamy, żeby sam zaczął się starać, otrzymujemy dość logiczną reakcję
zwrotną: NIE!!!

Stosujemy więc lepsze czy gorsze środki
perswazji, których celem jest niestety to, żeby poczuł nieco goryczy. Tworząc
mu przyjazną atmosferę do tej pory, paradoksalnie uniemożliwiliśmy mu odczucie
potrzeby bycia z drugim człowiekiem: zawsze był w pobliżu ktoś miły i dobry,
kto pomagał. Zmierzam do tego, że każdy ludzki wysiłek wynika z pragnienia, które
to wypływa z odczucia potrzeby czegoś lub kogoś. Edzio musi poczuć gorycz
samotności, żeby chciał być z drugą osobą i zaczął czynić wysiłki w tym
kierunku. To znaczy: zaczął dostrzegać uczucia drugiej osoby, próbował zdobyć
czyjeś zainteresowanie, słuchać. Są to bardzo trudne umiejętności dla niego i
na dzień dzisiejszy nie udało mi się mu ich wpoić. Myślę, że są w życiu rzeczy,
które trzeba wykonać samemu i te właśnie umiejętności do nich należą. Będzie w
stanie je posiąść (to nie ulega wątpliwości, gdyż ma ogromny potencjał), jeżeli
tylko sam tego zapragnie. To zaś może stać się dopiero wtedy, gdy poczuje
gorycz samotności i brak zainteresowania swoją osobą.

Nie oznacza to oczywiście, że wyślemy go samego
na drugą stronę lustra. Postanowiliśmy stanowczo reagować na wszelkie przejawy
egocentryzmu systematycznie wysyłając młodego do jego pokoju. I tak w ostatnich
dniach, z powodu złego zachowania, kaprysów, zaczepek w stosunku do braci,
większość czasu spędził sam w swoim pokoju. Widać na jego twarzy zdziwienie,
czy wręcz niedowierzanie. Pewnie zadaje sobie pytanie kiedy wreszcie sytuacja
wróci do normy i będzie mógł nadal dyktować nam melodyjkę, którą mamy mu
przygrywać. Tym razem postanowiliśmy wytrwać, gdyż na szali jest jego przyszłe
życie społeczne oraz równowaga naszej całej rodziny.

Mam wielką nadzieję, że ta faza transformacji
nie potrwa zbyt długo oraz, że odwróci się wreszcie trend i rozpoczniemy etap dochodzenia
do równowagi pomiędzy terapią, wychowaniem, dorastaniem, nauką oraz pasją i
ciekawością świata.

Motyw Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger .

Zespół Aspergera i matczyne refleksje o codziennych zmaganiach


Motyw Prosty. Obsługiwane przez usługę Blogger .





Zapomniany szlak Brzeźnica - Kacwin 2018 by menel









Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje











Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Po pierwszym przejściu Szlaku Karpackiego odgrażałem się, że powtórzę przejście "Świętości".


Działając wspólnie i w porozumieniu z Franciszkiem, plan był na przechadzkę graniczną.


Kopystańka 541 m npm, 3.06.3015r., Pogórze Przemyskie Podczas ubiegłorocznego szlajanka m.in. po Pogórzu Przemyskim dane mnie było uwalić się na Kopystańce 541 m w warunie doskonałym +. Poznałem tamże "niezłego herbatnika" od przejść długodystansowych, niejakiego Adama, który jest sprawcą tego wszystkiego. Podczas gawędy polecił mnie serdecznie i gorąco Szlak Trzech Pogórzy, kwitując pogadankę puentą: "idź, zobacz.. nie pożałujesz". Zacząłem się bliżej przyglądać sprawie i z przyczyn obiektywnych i ode mnie niezależnych postanowiłem "se go dać", i to koniecznie!

Jak oceniasz szlak na przejechanie go na rowerze górskim? Ja z długodystansowych szlaków mam w górskim CV GSS oraz MSB rowerem. ☺️
Skadi, fachowcem rowerowym nie jestem, muszę to zaznaczyć, ale pomysł jest super. Na trasie spotykałem "góroli". Jak kopię w pamięci mogą być ze trzy tematy trudniejsze: podjazd w Pasmo Koskowej Góry, Odcinek od Łapszanki, tam jest taki fragment dziki w opcji góra - dół, w sensie, że dosyć wąsko i krzaczasto dla roweru. Skoro MSB zdobyłaś na rowerze, ten nie powinien stanowić problemu. O ile podejmiesz wyzwanie, już teraz życzę dobrej pogody na Spiszu i w Beskidzie Makowskim, będzie Pani zadowolona. :)
Obelisk Ks. Sanguszki na Przełęczy obecnie jest odnawiany, a kilkaset metrów niżej to nie jest pomnik jak pisałeś ale źródełko, które bodajże dwa lata temu zostało odnowione i czasami nawet wypływała z niego woda.
Dzisiaj razem z kolegą ukończyliśmy ten szlak - zajęło nam to, podobnie jak Tobie, siedem dni. Nie byłem na 100% pewny co do tej trasy, ale teraz mogę powiedzieć, że okazała się jednym z najprzyjemniejszych doświadczeń w mojej górskiej "karierze". Szlak wiedzie przez bardzo ciekawe i bardzo różnorodne rejony - krajobrazy zmieniają się z każdym dniem. Uważam, że bardzo fajnie wchodzi się w ten szlak - niemalże na własnych butach opuszcza się cywilizację aby później chłonąć z każdym dniem coraz bardziej monumentalną naturę. Uderza mnie też kameralność tej trasy - innych turystów mało - tylko na krzyżówkach z innymi szlakami. Polecam każdemu szukającemu wyciszenia. Jeszcze odnośnie Twojego opisu szlaku - bardzo mi się podobał i uważam, że świetnie oddaje to, co dzieje się na każdym etapie trasy. Lubię to, jak podchodzisz to łażenia po górach - zero zadęcia, dużo humoru i fajnej, osobistej refleksji. Jeszcze raz wielkie dzięki za ten tekst - on przypieczętował decyzję o wyborze Brzeznica-Kacwin. Było super!
Dziękuję za dobre słowo. Tym bardziej jest mi miło, że po mojej lekturze podjąłeś decyzję o przejściu tego szlaku. Miałem podobne rozterki jadąc do Brzeźnicy na rozpoczęcie i również mnie zachwycił. Wyjątkowego smaczku dodaje fakt, że to zapomniany, ale piękny szlak. Menelsko pozdrawiam :), D.
To jest jeden ze szlaków które kiedyś muszę przejść. Zaczyn blisko mojego miejsca zamieszkania i prosto w góry:)
Baaardzo warto :) Obyś tylko trafił w pogodę, co podniesie atrakcyjność szlaku. Uważam, że ten szlak jest godny przejścia.
Hej, dzięki za inspirację :) Zapraszam na relację z przejścia szlaku Brzeźnica - Kacwin: https://youtu.be/NioZ0I07BNA Pozdrawiam serdecznie FURIOUS tam i tu
Relację przejrzałem, fajnie się oglądało a wspomnienia wróciły. Również dziękuję za relację.

Czyste i mocne podniecenie
Kumpela siostry coś od niego chce
Seks ze śpiącą lesbijką

Report Page