Czarnula walczy o nową posadę

Czarnula walczy o nową posadę




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Czarnula walczy o nową posadę
Okręg Śląski ZWZ / AK - kliknij, aby przejść na forum

Partyzantka w rejonie Baraniej Góry Masyw Baraniej Góry w okresie II wojny światowej był widownią aktywnych działań polskiej partyzantki, która to mogła liczyć na pomoc i wsparcie miejscowej ludności, spośród której zresztą wywodziła się większość operujących tu partyzantów. Na czele struktur konspiracyjnych w rejonie Wisły stał w początkowym okresie niemieckiej okupacji Jan Halama, a w rejonie Istebnej, Koniakowa i Jaworzynki, czyli tzw. „Trójwsi” - Emil Rychły. Na wstępie skupmy się na tym, co działo się w Istebnej, Koniakowie i Jaworzynce, przy czym na wstępie pozwolę sobie zacytować fragment niepublikowanego artykułu Józefa Mazurka, który znajduje się w Zbiorach Specjalnych Biblioteki Śląskiej: „Już 5 listopada 1939 roku w domu Emila Rychłego w Istebnej pod tak zw. Złotym Groniem zebrała się grupa ludzi, by naradzić się jak przeciwstawić się administracji okupantów, którzy rozpanoszyli się w Beskidach na dobre. W zebraniu nie brakło Jana i Franc. Wawrzyczków, dziedzicznego wójta wioski – Antoniego Juroszka, Jerzego Proboszcza, znanego pieśniarza ludowego, z zawodu robotnika leśnego i kilku innych. Przyszło również 4 nauczycieli: Jan Gazurek, Paweł Szczurek, Henryk Nowak i Paweł Zawada. Nauczali oni w Jaworzynce, Pogórzu i Istebnej. Już na pierwszym zebraniu – a było ich kilka – postanowiono przeciwdziałać propagandzie hitlerowskiej i odmawiać ludzi od zdeklarowania na „palcówce” – Fingerabdrucku narodowości śląskiej czy góralskiej. Palcówka wypadła dla Niemców bardzo niepomyślnie. Większość mieszkańców wioski przyznała narodowość polską. Podobne rezultaty przyniósł spis w Jaworzynce i Koniakowie. Niemcy postanowili odpowiedzieć terrorem i złamać opór ludność. W nocy z dnia 18 na 19 grudnia aresztowano miejscową inteligencję, nauczycieli i ludzi o zdecydowanej postawie narodowej. Ofiarą aresztowań padł też Emil Rychły, którego skierowano do obozu koncentracyjnego w Oranienburgu i Jerzy Proboszcz, który zmarł w Dachau w 1943 roku. Aresztowano również młodzież, głównie studentów.” W tym miejscu warto na chwilę spojrzeć, jak kwestię przebiegu „palcówki” widzieli Niemcy. Na początek taki oto fragment raportu żandarmerii z 23 grudnia 1939 roku: „W gminie Istebna spostrzeżono, że ludność jawnie wzburzona przez podżegaczy w 80% przyznała się do polskości. Prócz tego ustalono, że ludność przy informowaniu jej zachowywała się krnąbrnie i szorstko. Powiadomiono o tym Landrata powiatu, który sprawił, że cieszyńskie gestapo przeprowadziło tam akcję specjalną. Przeprowadzenie akcji gestapo wspólnie z tamtejszą żandarmerią miało miejsce 20.12.39 r. Stwierdzono, że podżegacze w wrogich Niemcom zamiarach nakłonili ludność, aby nie podawała się za Slonsaków, lecz za Polaków. Stosownie do tego aresztowano w tym dniu 12 najbardziej złośliwych. Pomiędzy aresztowanymi znaleźli się obaj kapłani, nauczyciele i studenci.” Rejestracja została powtórzona, przy czym tym razem wynik był już zgodny z oczekiwaniami. W artykule Alicji Pylypenko - Czepczar „Istebna, Jaworzynka i Koniaków podczas okupacji niemieckiej w świetle relacji mieszkańców” czytamy: „W pierwszym dniu przeprowadzonego spisu na terenie „Trójwsi” 80% mieszkańców opowiedziało się za narodowością polską. Jednakże aresztowania, jakie potem nastąpiły z namowy Delonga, groźby wysiedleń spowodowały, że ludność zaczęła przepisywać się na narodowość śląską. Ogółem na 6.254 mieszkańców „Trójwsi” narodowość niemiecką podało 1,4% ogółu ludności, narodowość polską – 20,6%, a śląską – 78%.” Wróćmy tymczasem do wspomnianych tu aresztowań, do których to doszło nad ranem dnia 19 grudnia 1939 roku. Alicja Pylypenko - Czepczar w cytowanym przed momentem artykule „Istebna, Jaworzynka i Koniaków podczas okupacji niemieckiej w świetle relacji mieszkańców” pisze: „19 XII 1939 roku żandarmeria z Istebnej aresztowała – w ramach akcji specjalnej (Sonderaktion) i zgodnie z przygotowaną wcześniej listą następujące osoby: Józefa Marekwicę, księdza (ur. 14 IV 1905, zamieszkałego w Istebnej), Józefa Bajgera, nauczyciela (ur. 22 I 1906, zamieszkałego w Koniakowie), Antoniego Chrobaka, nauczyciela szkoły średniej (ur. 4 IV 1904, zamieszkałego w Koniakowie), Jana Cyconia, kierownika kamieniołomu (ur. 12 VI 1886, zamieszkałego w Koniakowie), Emila Firlę, małżonka polskiej celniczki (ur. 9 V 1923, zamieszkałego w Istebnej), Józefa Majeranowskiego, ucznia (ur. 2 IX 1923, zamieszkałego w Istebnej), Władysława Brannego, księdza (ur. 9 II 1911, zamieszkałego w Istebnej), Emila Rychłego, przed wojną członka Rady Gminnej (ur. 6 X 1894, zamieszkałego w Istebnej), Pawła Gazurka, nauczyciela (ur. 4 V 1885, zamieszkałego w Istebnej), Tadeusza Urbaczkę, sekretarza gminnego (ur. 11 III 1919, zamieszkałego w Jaworzynce), Annę Kawulok, właścicielkę gospodarstwa rolnego (ur. 24 XII 1912, zamieszkałą w Istebnej). Zostali oni przewiezieni do więzienia w Cieszynie, a następnie do obozów koncentracyjnych w Oranienburgu i Dachau. Niektórym z nich udało się przeżyć (J. Marekwicy, E. Rychłemu, A. Chrobakowicz, J. Majeranowskiemu), inni (P. Gazurek, J. Cycoń, J. Probosz) zginęli.” W tym kontekście dość zagadkowo brzmi informacja, jaką znajdujemy w pracy Michała Hellera, zwłaszcza że powołuje się on tu w przypisie na relację Emila Rychłego: „Po aresztowaniach w Istebnej, spowodowanych opowiedzeniem się większości mieszkańców (przy okazji tzw. „palcówki”) za polskością, konspiracja znacznie tam osłabła. Jednakże łącznik ZWZ z Wisły, Jan Halama, dostarczył miejscowym działaczom (m.in. Emilowi Rychłemu) rozkaz władz podziemnych kontynuowania pracy konspiracyjnej. Spowodował on, że ludzie zaangażowani w pracach ZWZ, a nie aresztowani, pozostali na miejscu i prowadzili nada swą działalność.” Rodzi się więc pytanie, kiedy to Emil Rychły otrzymać miał ów rozkaz od Jana Halamy. Zarówno Mazurek jak i Pylypenko – Czepczar twierdzą, że Rychły był pośród aresztowanych w dniu 19 grudnia 1939 roku, a jeśli tak, to nie mógł on po tej dacie otrzymać rozkazu kontynuowania działalności konspiracyjnej. No, chyba że do jego aresztowania doszło jednak nieco później... Dodam, że w roku 1942 Emil Rychły został zwolniony z obozu koncentracyjnego w Oranienburgu, do którego wówczas trafił, przy czym po powrocie rzucił się w wir pracy konspiracyjnej. Raczej jednak w cytowanym fragmencie pracy Hellera nie chodzi o wydarzenia z roku 1942, jako że wyraźnie inny jest tu kontekst, a nadto w międzyczasie aresztowany został Jan Halama (20 marca 1942 roku został on powieszony w Cieszynie w trakcie masowej publicznej egzekucji). Dodam tylko, że w świetle ustaleń Michała Hellera, który to powołuje się tu na relację Rudolfa Kowali, po aresztowaniu Halamy na czele struktur konspiracyjnych na terenie Wisły stanął właśnie Kowala. Z kolei powrócę do cytowanego uprzednio artykułu Józefa Mazurka: „Na wiosnę 1940 roku Niemcy usadowili się na dobre w probostwie istebniańskim, otwierając tam swój amtskomisariat. Z tej nowej placówki poszły dyrektywy w sprawie podpisywania „volkslisty”. Mieszkańcy Istebnej i okolicznych wiosek nie bardzo kwapili się do podpisania. Dla przyśpieszenia procedury i zmiękczenia opornych natur góralskich zorganizowali Niemcy pokazowe wieszanie i to w samo południe 26 października 1943 roku. Powieszono tam pięciu górników i robotników leśnych. Byli to: Józef Frey, górnik z Karwiny, Paweł Haratyk, robotnik leśny z Jaworzynki, Marian Paliński, robotnik leśny z Jaworzynki, Roman Pydych, góral ze Zwardonia i Zbigniew Wojczyk, górnik z Karwiny. Oprócz tego wysiedlono z okolic Istebnej 18 rodzin, wywożąc ich na przymusowe roboty do Rzeszy. Wśród wypędzonych znalazł się wójt Juroszek z 10 członkami rodziny.” Ale wróćmy do działalności ZWZ /AK na tym terenie... Oto bowiem Michał Heller twierdzi, że w roku 1941 na czele struktur konspiracyjnych na tym terenie stał Jan Gazurek. Już w roku poprzednim miały też tam powstać zaczątki oddziałów partyzanckich: „Pierwsze grupy partyzanckie na terenie Istebnej, Jaworzynki i Koniakowa powstały samorzutnie jeszcze w 1940 r. Tworzyli je Polacy ścigani przez gestapo, uchylający się od poboru do Wehrmachtu lub od wywozu na roboty przymusowo. W rejonie tym działały cztery komórki. Kierownikiem jednej z nich był Jan Wawrzacz, pseud. Janik, a całością kierował nauczyciel Ignacy Gazurek aresztowany w 1941 r. Grupy poprzez Jana Halamę utrzymywały łączność z członkami Inspektoratu Cieszyńskiego ZWZ. Do istniejących grup partyzanckich napływali dalsi ludzie. Dowodzili nim wspomniany już J. Wawrzacz oraz Matuszny, Antoni Waszut i Ligocki. Grupy te połączyły się w jeden oddział, który przyjął nazwę Biały Orzeł. Podlegał on działaczowi ZWZ z Jabłonkowa drowi Bogdanowi Soroce, którego zastępcą był Paweł Kochut. Masowe aresztowania z końca 1941 r. rozbiły go.” Należy podkreślić, że końcowa partia cytowanego tekstu absolutnie nie polega na prawdzie. Z całą pewnością oddziały operujące w rejonie Koniakowa i Istebnej nie podlegały „działaczowi ZWZ z Jabłonkowa drowi Bogdanowi Soroce”. A w każdym bądź razie - nie w tym okresie. Otóż pochodzący spod Lwowa dr Soroka pojawił się w Trzyńcu na początku 1943, wcześniej natomiast był na przymusowych robotach w Karwinie. Tak więc nie mógł on w roku 1941 sprawować jakiejkolwiek kierowniczej funkcji w ZWZ w Jabłonkowie (natomiast z całą pewnością odgrywał czołową rolę w tamtejszych strukturach AK poczynając od roku 1943). Nie wiem też o jakich masowych aresztowaniach z końca 1941, które to miałyby rozbić oddział, w skład którego miały rzekomo wejść grupy Waszuta, Ligockiego, Wawrzacza i Matusznego, pisze Heller. Zwłaszcza że sam Heller na kolejnych stronach wielokrotnie owe grupy wymienia – w kontekście wydarzeń z lat 1942 – 43, a w odniesieniu do grup Wawrzacza i Waszuta – także lat 1944 i 1945. Zresztą powstanie grupy Wawrzacza, co wynika wprost z jego relacji, to dopiero rok 1945. Mam też spore wątpliwości, czy rzeczywiście Jan Wawrzacz prowadził na tym terenie działalność konspiracyjną przed rokiem 1944. Z jego relacji wynika bowiem, że wtedy to dopiero nawiązał kontakty konspiracyjne, przy czym utrzymywać miał on kontakt ze Stanisławem Zawadą z Ustronia.... Zresztą dwa akapity poniżej tego, który cytowałem przed momentem, opisując wydarzenia z roku 1942, Michał Heller stwierdza: „W omawianym rejonie warunki działalności oddziałów partyzanckich były bardzo ciężkie. Wprawdzie ukształtowanie terenu było nadzwyczaj korzystne dla ruchu oporu, ale powstało tu szereg grup i grupek pseudo partyzantów, które przez uprawianie rabunków kompromitowały konspirację. Głównym ich organizatorem był Gustaw Matuszny pseud. Biały Orzeł.” Tak więc „Biały Orzeł” – w świetle tego – to pseudonim Gustawa Matusznego, który przedstawiony jest tu przy tej okazji w czarnych barwach. Można odnieść wrażenie, że Heller nie skonfrontował ze sobą informacji zawartych w kolejnych akapitach swojej własnej książki... A wracając do materiałów zgromadzonych przez Józefa Mazurka, to z świetle jednej z notatek znajdujących się w archiwum w Karwinie wynika, iż Emil Rychły był więziony od grudnia 1939 roku do września 1942 roku, po czym ponownie zaangażował się w działalność konspiracyjną, stając na czele struktur obejmujących teren „od Cieszyna przez Ustroń – Wisłę po Istebną – Koniaków – Jaworzynkę”. W świetle tego Emil Rychły byłby komendantem rejonu albo nawet obwodu... W roku 1942 ruch oporu w okolicach Istebnej, Koniakowa i Jaworzynki wyraźnie się nasilił. Nie tylko za sprawą Emila Rychłego, który – o czym była mowa przed chwilą – po powrocie z obozu koncentracyjnego stanął na czele tutejszych struktur konspiracyjnych, ale także za sprawą zjawienia się tu Karola Schreibera - „Jastrzębia”, który dowodził oddziałem partyzanckim operującym w rejonie Ustronia. „Jastrząb” zorganizował tu dwie niewielkie grupy partyzanckie: na Pietraszonce w Istebnej, którą dowodził Michał Gorzołka, oraz w Koniakowie – z Antonim Waszutem na czele... Dodam, że powyższe informacje, które znaleźć można w relacji Karola Schreibera – „Jastrzębia” i które zgodne są z ustaleniami dokonanymi w oparciu o inne relacje zgromadzone przez Józefa Mazurka, kwestionowane są przez Michała Hellera, który w swej książce „Ruch oporu na Śląsku Cieszyńskim” twierdził, że oddziały Gorzołki i Waszuta powstały jeszcze przed pojawieniem się „Jastrzębia” na tym terenie. Biorąc pod uwagę to, w jaki sposób uzasadnił swoje wnioski (o czym zresztą pisałem przed momentem), należy – w mojej ocenie – odrzucić te zarzuty jako bezzasadne... Tak więc „Jastrząb” pisze w swej relacji: „Franek” przyjął moją propozycję i polecił mi udać się wraz z jego bratem, Stanisławem Zawadą – „Brzozą” – i Michałem Gorzołką – „Brzymem” – na górę Baranią dla założenia grupy partyzanckiej. Ponadto przewędrowałem teren wzdłuż osi Równica, Orłowa, Salmopol, Magurka, Malinowska Skała, Przysłop, Pietraszonka, Karolówka, Tyniok i Złota Groń aż po słowacką granicę. Dzięki temu wzbogaciłem swe wiadomości o tym terenie, co w późniejszym czasie przyczyniło się do naszych sukcesów w walce z hitlerowcami. Upatrzyłem np. kilka miejsc, które nadawały się idealnie do urządzenia zasadzek czy szkoleń lub też do budowy konspiracyjnych bunkrów. Ponadto miałem sposobność zbadać drogi posuwania się patroli hitlerowskich.” Z kolei zacytujmy w tym miejscu relację Franciszka Zawady – „Franka”: „W mieszkaniu Schreibera, ps. „Jastrząb”, 28 kwietnia 1942 r. opracowany został plan działalności oddziałów partyzanckich. Na zebraniu tym było nas trzech: Karol Schreiber, Stanisław Zawada i ja. Postanowiliśmy rozpocząć działalność od strony Baraniej Góry, Istebnej i Pietraszonki. Schreiber i Zawada udali się zaraz do Istebnej, by utworzyć oddział partyzancki. W skład I Oddziału Gwardii Ludowej, założonego w maju 1942 r. i działającego na Baraniej Górze, wchodzili: Karol Schreiber (ps. „Jastrząb”, „Buk”) jako komendant, Stanisław Zawada (ps. „Stach”, „Brzoza”) jako zastępca komendanta oraz Jan Pocek z Istebnej, Michał Gorzołka z Istebnej, Michał Wojtas z Kamesznicy, Józef Legierski, Jan Waszut i Józef Skórzok z Istebnej. Łącznikami grupy byli: Jan Zawada (ps. „Lunach”) i Franciszek Zawada (ps. „Migol”) z Ustronia. Oddział posiadał wtedy 1 karabin, 3 parabele, 1 dubeltówkę i 2 petardy własnej konstrukcji. Terenem działania były Barania Góra, Tyniok, Złoty Groń, Pietraszonka, Malinowska Skała i Magurka. [...] Nawiązałem także kontakt z leśniczym Bolesławem Kostuchem (czy Kontychem?) z Baraniej, który wraz z żoną i bratem pomagał naszym partyzantom.” Działalność grupy „Jastrzębia” najszerzej opisał w swej relacji cytowany przed chwilą Franciszek Zawada. Chrzest bojowy grupy miał mieć miejsce 28 maja 1942 roku: „Pierwszy napad oddziału partyzanckiego na patrolujących wzdłuż Olzy w kierunku Pietraszonki żandarmów miał miejsce 28 maja 1942 r. o godzinie 22. Oddział przeszedł przez Stecówkę na Mlaskawkę i stamtąd udał się w dół ku rzece Olzie. Tu zaczaił się w zagajniku i oczekiwał na nadejście patrolujących żandarmów wraz z esesmanami. Szli oni trzema grupami, Pierwsza grupa liczyła czterech ludzi, druga i trzecia, idące w odstępach 30 m, po trzech. Ponieważ droga była niewidoczna, partyzanci nie wiedzieli, że za pierwszą grupą idą następne, dali więc ognia do tej czwórki. Dwaj żandarmi zostali ciężko ranni, jeden zabity, a czwarty zdołał się wycofać. W czasie rozbrajania rannych pozostali w tyle Niemcy otworzyli ogień do gwardzistów. Po krótkiej walce oddział wycofał się bez strat w kierunku Pietraszonki, zdobywając trzy karabiny i pewną ilość amunicji. Następnego dnia żandarmi i gestapowcy przeszukiwali domy na Mlaskawce i Pietraszonce, szukając partyzantów i broni.” Do kolejnego większego starcia z udziałem grupy GL PPS „Jastrzębia” miało dojść w lipcu 1942 roku w Koniakowie, koło kościoła ewangelickiego: „W ciemną i deszczową noc partyzanci z Pietraszonki przeszli przez rzeczkę Olzę obok szkoły, udając się ku drodze prowadzącej z Istebnej do Koniakowa. Kiedy podchodzili pod górę, jeden z nich zauważył kilka cieni na szczycie, posuwających się drogą w kierunku Koniakowa. Ponieważ było ciemno, nie można było poznać, czy to wojsko, czy żandarmi, czy też tamtejsi mieszkańcy. Partyzanci zaczaili się więc w wąwozie, blisko drogi wiodącej do Koniakowa i wkrótce usłyszeli rozmowę w języku niemieckim. Po krótkiej naradzie postanowili przywitać wroga ogniem karabinowym. Wywiązała się walka, a ponieważ nasi mieli lepszą widoczność, gdyż byli w dole, a Niemcy na szczycie, więc też ich strzały były celniejsze. Kilku żandarmów i esesmanów zwaliło się na ziemię. Reszta, chroniąc się w przydrożnym rowie, otworzyła ogień z pistoletów maszynowych, strzelając seriami. Kule świstały ponad głowami partyzantów. Jedna z nich lekko zadrasnęła nad lewą łopatką komendanta „Jastrzębia”. Ponieważ Niemców było więcej niż żołnierzy Gwardii Ludowej, postanowiono walki nie przeciągać i wycofać się ku rzece Olzie. Ilu żandarmów padło, ilu zostało rannych, trudno ustalić. Zaraz po potyczce Niemcy przyjechali z Istebnej samochodami, pozbierali swoich rannych i zabitych, tak że nikt z mieszkańców Istebnej i Koniakowa nie wiedział, co znaczyła ta strzelanina. Jedynie niektórzy dowiedzieli się od partyzantów, co zaszło. Udział w tej akcji brali: komendant „Jastrząb”, zastępca komendanta „Stach”, „Brzoza”, Jan Bocek, Józef Legierski i Michał Gorzołka.” W poważnych tarapatach grupa „Jastrzębia” znalazła się 29 sierpnia 1942 roku: „Dwudziestego dziewiątego sierpnia 1942 r. oddział „Barania” wybrał się w odwiedziny do osiedleńców niemieckich w Kamesznicy. Przeszedłszy przez Gańczorkę i Lipkówkę, oddział szedł ostrożnie, gdyż niektórzy osiedleńcy mieli broń i patrolowali wieś razem z żandarmami. Przed wejściem na drogę, o godzinie 22, partyzanci zatrzymali się w krzakach przy potoczku nad mostem. W tym momencie ktoś zaświecił elektryczną lampkę. Zaskoczeni tym, cofnęli się szybko do potoku i zauważyli, że od dzwonnicy rozsypuje się tyraliera i zaczyna ich okrążać. Równocześnie otworzono ogień karabinowy. Oddział był w lepszym położeniu, gdyż, ukryty w krzakach, widział dobrze całą grupę nieprzyjacielską. Dzięki temu partyzanci, dysponując mniejszymi siłami, potrafili koncentrować ogień na najbardziej zagrożonych odcinkach, zadając atakującym poważne straty i zmuszając ich do wycofania się. Oddział Gwardii Ludowej i tym razem wyszedł szczęśliwie z zasadzki.” Ani Franciszek Zawada, ani Karol Schreiber nic nie piszą o stratach, jakie w trakcie tych kilku miesięcy ponieśli partyzanci grupy „Jastrzębia”. A przecież wiemy z zapisków Józefa Mazurka, że takowe prawdopodobnie były. Do najpoważniejszego starcia z udziałem grupy „Jastrzębia” doszło w grudniu 1942 roku, kiedy to Niemcy mieli przeprowadzić na Baraniej Górze obławę, w której miało wziąć udział ok. 2 tysięcy żołnierzy i policjantów. W walce tej zginął Michał Gorzołka ps. „Brzoza”. Karol Schreiber opuścił następnie rejon Baraniej Góry i powrócił w okolice Ustronia. A skoro jesteśmy przy „Jastrzębiu”, to warto wspomnieć, że jednym z organizatorów partyzantki w rejonie Wisły był Jan Podżorski z tejże miejscowości, o którym Józef Mazurek napisał, iż był jednym "z organizatorów walki partyzanckiej w Wiśle, na „Kubalonce” i na „Barani”, dodając, że poległ on w listopadzie 1944 w walce z gestapowcami. W tym miejscu warto zwrócić też uwagę na informacje zawarte w notce biograficznej Jana Mitrengi, o którym z kolei Józef Mazurek napisał, iż "walczy od 19.5.41 przy Partyzantach w org. komendanta, śp. Jana Podżorskiego przeciwko hitlerowcom, ukrywał się także 2 lata w Nydku 1943 – 1945". A przecież Jan Mitrenga to jeden z członków grupy partyzanckiej „Soszów”, o której w kilku innych miejscach Mazurek zanotował, że podlegała „Jastrzębiowi”... Natomiast wróćmy do tego, co Michał Heller pisał o ruchu partyzanckim w rejonie Istebnej w roku 1942: „W 1942 r. ruch podziemny odrodził się tu na nowo. Działacze ZWZ – AK utworzyli 2 grupy partyzanckie: Baranią – dowodzoną przez Ernesta Legierskiego oraz Istebną-Południe – kierowaną przez Jana Wawrzacza. Ten drugi oddział liczył 11 ludzi (
Tryskająca barmanka
Wielki penis rozpycha ją od dołu
Lizanie na urlopie

Report Page